Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

DOBRA EKONOMIA I EKONOMIA DOBRA, Notatki z Ekonomia

książki Wędrujący świat2. Wówczas Kołodko w ciągu dwóch miesięcy przemierzył Polskę wzdłuż i wszerz wygłaszając ponad sześćdziesiąt wykładów, kilkakrot-.

Typologia: Notatki

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

metallic_eyes
metallic_eyes 🇵🇱

4.8

(14)

67 dokumenty

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz DOBRA EKONOMIA I EKONOMIA DOBRA i więcej Notatki w PDF z Ekonomia tylko na Docsity! 26 MAREK ZAGAJEWSKI DOBRA EKONOMIA I EKONOMIA DOBRA Misja głoszenia prawdy Grzegorz W. Kołodko w prowadzonej przez Pawła Kozłowskiego obszernej Rozmowie na ćwierćwiecze głosi konieczność uprawiania i upowszechniania opar- tej na „nowym pragmatyzmie” ekonomii przyszłości jako „dobrej ekonomii i ekonomii dobra”, nazywanej też przez niego „ekonomią uczciwą i ekonomią umia- ru”. Oczywiste, że tego rodzaju stanowisko teoretycz- ne było naturalną podstawą radykalnej krytyki „planu Balcerowicza”, która w pełni zasłużyła na miano „szo- kowej terapii”, czy jak woli ją określać Kołodko „szo- ku bez terapii”. Po wprowadzeniu na początku 1990 roku pakietowego programu stabilizacyjnego wkrótce okazało się, że szokowa terapia antyinflacyjna zosta- ła wyraźnie, wedle wyrażenia Kołodki, „przestrzelona” w stosunku do założeń reformatorskiej ekipy Balcero- wicza powodując spadek produkcji przemysłowej o 25 procent i PKB, wzrost poziomu bezrobocia do 20 pro- cent, wysoką inflację, spadek dochodów o 30 procent oraz budżetowy kryzys. W swoim programowym przesłaniu Kołodko sta- nowczo sprzeciwił się głoszeniu w medialnej i akade- mickiej propagandzie neoliberalnych „prostackich tez, że rządzić ma »wolność« czy »niewidzialna ręka ryn- ku«. Tylko wtedy wyłania się pytanie, czy ta upragnio- na i cenna wolność ma naprawdę miejsce. Czy ta tzw. niewidzialna ręka nie jest instrumentem załatwiania interesów jednych bez oglądania się na płynące stąd koszty dla innych? Odpowiedzi na te pytania wymagają już myślenia, ale tylko nieliczni, niestety, znów wracają do fundamentalnej kwestii sprzeczności interesów eko- nomicznych, a przecież ich przezwyciężaniem zajmuje się dobra ekonomia i ekonomia dobra. Bo ekonomię zła pozastawiam innym, z którymi trzeba walczyć” (s. 117-118). Trzeba od razu uprzedzić czytelnika, że Ekonomia dobra i zła1, której autorem jest Tomás Se- dlácek, poza tytułem ma niewiele wspólnego z poglą- dami Kołodki, a gdy chodzi o rodzaje ekonomicznego myślenia, to wyraźnie się od siebie różnią. Obrysowanie niebanalnej akademickiej i politycz- nej biografii ministra finansów kilku rządów stanowi świetne wprowadzenie do niemal tysiącstronicowego wyboru tekstów Kołodki z lat 1989-2014 złożonego z publikacji naukowych, ich kluczowych fragmen- 1 Por. Tomás Sedlácek, Ekonomia dobra i zła. W poszukiwaniu isto- ty ekonomii od Gilgamesza do Wall Street, wstęp Václav Havel, przeł. Dariusz Bakalarz, Warszawa 2012. tów, podstawowych programów, dokumentów reform systemowych i rozwoju gospodarczego oraz esejów i felietonów. Tom został wzbogacony niezwykle intere- sującymi wywiadami Marcina Wojtysiaka-Kotlarskiego z trzynastoma krajowymi i zagranicznymi osobistościa- mi zasłużonymi dla procesu transformacji ustrojowej. Całość pomieszczono w woluminie Grzegorz W. Ko- łodko i ćwierćwiecze transformacji pod redakcją na- ukową P. Kozłowskiego i M. Wojtysiaka-Kotlarskiego (Warszawa 2014). To lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć współczesność i zamyślić się nad przyszłością naszego świata. Od lat Kołodko, przeciwstawiając się panującej na rynku medialnym uproszczonej myśli społeczno-ekono- micznej w neoliberalnym opakowaniu, nie ustaje w wy- siłkach głoszenia „dobrej ekonomii i ekonomii dobra”, której nazwa mimowolnie wywołuje życzliwe skojarze- nia z odległą tradycją „dobrej nowiny”, upowszechnia- nej przezeń także w oprzyrządowaniu nowoczesnych form internetowego przekazu. Dobrym przykładem uprawiania przez Kołodkę ofiarnej „ewangelizacji”, słu- żącej kształtowaniu w społeczeństwie poprawnego my- ślenia ekonomicznego opartego na prawidłowej teorii ekonomicznej, była imponująca kampania promocyjna książki Wędrujący świat2. Wówczas Kołodko w ciągu dwóch miesięcy przemierzył Polskę wzdłuż i wszerz wygłaszając ponad sześćdziesiąt wykładów, kilkakrot- nie trzy razy dziennie, w dwudziestu pięciu miastach od Białegostoku do Zielonej Góry i od Szczecina do Rzeszowa w uczelniach ekonomicznych, pedago- gicznych, morskich, uniwersytetach, politechnikach, oddziałach Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, klubach biznesu, a nawet w Uniwersytecie Trzeciego Wieku. W tych zabiegach wyraża się „oświeceniowy” temperament Kołodki, swoiste misjonarstwo w kształ- towaniu rzetelnej wiedzy o gospodarce i świadomości ekonomicznej, której przypisuje decydujące znaczenie w racjonalizowaniu przekształcania świata na lepszy ład, także w roli nieformalnego konsultanta rozlicznych zagranicznych politycznych gremiów. Imponuje także jego międzynarodowa aktywność wykładowcy i uczest- nika licznych seminariów oraz autora licznych publika- cji często wydawanych w ponad dwudziestu językach. „Właściwym bohaterem tej książki – jak redaktorzy podają we Wprowadzeniu – jest Grzegorz W. Kołodko. Autor i działacz, którego można umieścić w sztafecie 2 Por. Grzegorz W. Kołodko, Wędrujący świat, Warszawa 2008. prezentacja 27 naszych realistycznych intelektualistów, zaangażowa- nych i niepokornych. Przed nim byli inni wielcy two- rzący polską szkołę ekonomii: Czesław Bobrowski, Józef Pajestka, Tadeusz Kowalik… Nie wymieniamy wszystkich. Tak jak oni profesor Kołodko jest zawsze twórczo obecny w najważniejszych debatach. Uczony i obywatel, współczesny uczestnik tworzącej naszą kul- turę i formującą naród inteligencji. Ideowo zaangażo- wany na rzecz społecznego postępu, moralnie stabilny i nonkonformistyczny, realizujący wzór opisanego przez Tadeusza Kotarbińskiego spolegliwego opieku- na, ale uogólnionego na całą społeczność” (s. 12). Na tym tle Kołodko lokuje się znakomicie jako byt samoistny, na swój sposób osobny, samodzielny i zna- cząca indywidualność tak w świecie nauki jak i polity- ki. Zabawną ilustracją tego stanu rzeczy jest pyszna opowieść Kołodki o tym, jak we wrześniu 2001 roku po zwycięskich dla SLD wyborach nie wszedł od razu do rządu Millera. „Otóż on już wtedy chciał, abym w jego rządzie był wicepremierem do spraw gospodarczych i ministrem finansów, ale został nim Marek Belka, co było sugestią prezydenta Kwaśniewskiego, który miał duże wpływy. To wtedy, podczas rozmów między ko- alicjantami Jarosławem Kalinowskim, szefem PSL, i Leszkiem Millerem, szefem SLD padło stwierdzenie prezydenta: »A po co koalicja trzech? Was dwóch mi wystarczy«. A koalicja trzech to PSL, SLD i Kołodko… Każdy miał doświadczenia z trudnego okresu 1994- 1997, który przecież nie tylko był trudny, lecz przede wszystkim zakończył się sukcesem” (s. 117). Chodziło oczywiście o rządy Waldemara Pawlaka (1994-1995), Józefa Oleksego (1995-1996) i Włodzimierza Cimosze- wicza (1996-1997), ale w rządzie Millera i tak Kołodko się pojawił, acz z pewnym opóźnieniem, na początku lipca 2002 roku i heroicznie zmagał się w walce o roz- wój gospodarki do połowy lipca 2003 roku, kiedy to po- dał się do dymisji. A problemy były niebagatelne jeśli przypomnieć, że stagnacja za rządów AWS-PSL, czyli Buzka-Balcerowicza doprowadziła do spadku tempa wzrostu z 7,5 do 0,2 proc., zwiększenia bezrobocia o ponad milion i w efekcie do załamania budżetu. Na- stępca Leszka Balcerowicza, Jarosław Bauc wówczas „ogłosił w rzeczywistości »dziurę Balcerowicza«, którą życzliwe temu drugiemu media nazwały »dziurą Bau- ca«” (s. 99). Jest też Kołodko autorem unikalnego podsumowa- nia swojej pracy w czterech rządach. Gdy prowadzą- cy z nim rozmowę Kozłowski w pewnym momencie zaznaczył, że „mnie interesują tylko te cztery okresy pańskiego wicepremierostwa, kiedy Pan miał wła- dzę”, to rozmówca udzielił zaskakującego komentarza: „Nie miałem władzy. Gdybym ją miał, zrealizował- bym wszystkie swe koncepcje” (s. 110). To oznacza wprost, że Kołodko nie miał władzy, ponieważ miał swoje koncepcje. Wiadomo, że sława naszej ekonomii Leszek Balcerowicz nadskutecznie zrealizował cudze pomysły, których faktyczni autorzy znani są z imienia i nazwiska, a szczególne okoliczności opracowywania, za „konsensusem waszyngtońskim”, programu reform przez amerykański desant doradczy Sachs & Compa- ny latem 1989 roku zostały detalicznie opisane. Tym- czasem nasz wybitny wicepremier i minister finansów pierwszego niekomunistycznego rządu – czytelnik ze- chce wybaczyć ten rytualny i rażąco niezgodny z fak- tami propagandowy dziwoląg językowy – zasłużenie nazywany Wielkim Reformatorem nie tylko nie skarżył się na brak władzy, ale wręcz publicznie manifestował swoją dyktatorską pozycję. Być może właśnie dlatego? W każdym razie nic nie wiadomo o tym, żeby Kołodko ochoczo obsługiwał interesy ponadnarodowego kapita- łu, a raczej wręcz przeciwnie, to obcy kapitał był mu co najmniej nieprzychylny, jak chociażby w przypadku operacji konsolidacji banków w ramach ich restruktu- ryzacji, której powodzenie doprowadziło do tego, że w toku prywatyzacji przynajmniej ich część, chociaż stosunkowo niewielka, nie stała się własnością zagra- nicznego kapitału. W tym kontekście Kołodko przypo- mniał, że w tamtym czasie dyżurne pytanie „Gazety Wyborczej” pod jego adresem brzmiało: »dlaczego pan rekomunizuje banki?« (s. 102). W każdym razie za- rysowany kierunek myślenia przybliża do objaśnienia kluczowej kwestii, kto ma w Polsce rzeczywistą władzę i jaki jest mechanizm jej sprawowania, innymi słowy kto lub co „rządzi” rządem. W 1936 roku John Maynard Keynes zwrócił uwagę, że po Wielkim Kryzysie „ludzie więcej niż kiedykolwiek oczekują diagnozy o bardziej zasadniczym charakte- rze, są wyraźniej niż kiedykolwiek gotowi uznać i chęt- nie ją wypróbują, jeżeli tylko okaże się ona możliwa do przyjęcia. Ale niezależnie od tego dzisiejszego nasta- wienia, idee głoszone przez ekonomistów oraz myśli- cieli politycznych, bez względu na to, czy są słuszne, czy błędne, mają większą siłę niż się powszechnie przypuszcza. W rzeczywistości one to właśnie rządzą światem. Działacze przekonani, że nie podlegają żad- nym wpływom intelektualnym, są zazwyczaj niewolni- kami idei jakiegoś dawno zmarłego ekonomisty”3. Od- wołując się do koncepcji „dziejotwórczego charakteru idei”, która jak wiadomo nie jest bezdyskusyjna, Key- nes trafnie zwrócił uwagę na bezspornie nowe zjawisko historyczne, polegające na przejmowaniu przez ekono- mistów wiodącej roli w formowaniu opinii publicznej i znaczącego wpływu na społeczeństwo w kształtowa- niu życia gospodarczego. Wysoka ranga ekonomistów w życiu publicznym wiąże się, jego zdaniem, z wyrazi- ście manifestowanym oczekiwaniem społeczeństwa na uzyskanie od nich stosownych recept, które pozwolą ludziom na podejmowanie zasadniczych decyzji życio- wych dotyczących ich środków utrzymania, perspektyw zawodowych i stabilnego bytu. W tej perspektywie nie sposób odmówić Kołodce szlachetności w jego szero- kiej kampanii uświadamiania ludziom szkodliwych skut- ków społecznych neoliberalnej polityki gospodarczej i przeciwstawiania jej własnych rzetelnych poglądów ekonomicznych wytyczających drogę do lepszego ju- tra. Szalejąca w mediach przez ostatnie ćwierćwiecze krucjata na rzecz neoliberalnej ideologii nie odniosła sukcesu, co poświadczają między innymi badania CBOS w 2014 roku, wedle których 45 procent Polek i Polaków pozytywnie oceniło okres PRL. Należy do- dać, że we wcześniejszych badaniach podobna liczba respondentów wystawiła dobre oceny czasom PRL, co prowadzi do logicznego wniosku, że nie sposób zali- czyć ich do zwolenników transformacji ustrojowej na neoliberalną modłę, podobnie jak i en globe pozosta- 3 John Maynard Keynes, Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pie- niądza, przeł. Michał Kalecki, Stanisław Raczkowski, Warszawa 1956, s. 498. prezentacja 30 Widać, że nazwa „komunizm” używana jest współ- cześnie w dwóch znaczeniach6. Z jednej strony jako komunizm w sensie społecznym, który pośrednio od- wołuje się do tradycji ideologicznej zawartej w Manife- ście…, obejmującej także krytykowane w nim rozlicz- ne doktryny socjalistyczne i komunistyczne, i z drugiej jako obowiązujący na Zachodzie w antykomunistycznej krytyce komunizm polityczny, widoczny w cytowanej wypowiedzi Weinbergera. W klasycznym znaczeniu komunizm pojmowany był wyłącznie w sensie pew- nego sposobu organizacji życia społecznego, którego podstawą była własność wspólna obejmująca zarówno całą sferę wytwórczości, jak i zaspokajanie bez pienię- dzy indywidualnych potrzeb ludzi, takich jak wyżywie- nie, ubranie, zamieszkiwanie czy edukacja i ochrona zdrowia. Dziwi, że wedle preambuły „Statutu PZPR” z 1975 roku partia nie mająca w nazwie takich określeń jak „komunistyczna” czy „socjalistyczna” deklaratywnie stała na stanowisku komunistycznym, co przy okazji może wywołać spore zaskoczenie u wielu byłych to- warzyszy partyjnych. „Idea, której służy Polska Zjedno- czona Parta Robotnicza – to idea komunizmu. W niej ucieleśnia się przyszłość świata”7. Mimo absurdalności stworzonej przez natchnio- nych autorów formuły określającej „ideę” komunizmu jako „ucieleśnienie” przyszłości świata, to jednak roz- pisaniu komunizmu w jego rozwiniętej formie ukazuje rozumienie komunizmu w jego społecznym sensie. Natomiast komunizm w znaczeniu politycznym łączony jest przede wszystkim z działalnością rozlicznych partii czy ugrupowań politycznych odzianych w szaty ideolo- gii socjalistycznych czy komunistycznych, a zwłaszcza z historyczną praktyką krajów, które były niejednokrot- nie określane przez ich grupy przywódcze jako „socjali- styczne” czy „komunistyczne”. W XX wieku komunizm społeczny, rozumiany jako formacja ideologiczna, ustąpił miejsca komunizmo- wi politycznemu. W poglądach Marksa nie występuje komunizm w znaczeniu politycznym jako forma spra- wowania władzy państwowej, gdyż w bezklasowym społeczeństwie komunistycznym nie ma państwa. Ide- ologiczne zabiegi wypierania ze świadomości ludzi ko- munizmu społecznego w klasycznym rozumieniu przez komunizm polityczny w zamiarze ich rzeczników ma doprowadzić do ukształtowania wizerunku Marksa jako promotora komunizmu politycznego i obsadzenia go w roli twórcy komunistycznej utopii odpowiedzialnego za wszelkie tragedie obciążające komunizm. Gospodarka a polityka W swoich opracowaniach Kołodko rozważa na konkretnych przykładach ścisłe powiązania między polityką i gospodarką zwłaszcza w związku z własną działalnością na kluczowych stanowiskach rządowych. W swoich wypowiedziach wychodzi daleko poza trady- cyjne wzajemne narzekania na siebie polityków i przed- stawicieli szeroko pojętego życia gospodarczego. 6 Por. Marek Zagajewski, Dwie koncepcje komunizmu, „Zdanie”, Pismo Stowarzyszenia »Kuźnica«, 3-4 (146-147), 2010, s. 40-48; Polemika Andrzeja Walickiego Czy można mówić o »komunizmie politycznym«, „Zdanie”, Pismo Stowarzyszenia »Kuźnica«, 1-2 (148-149), 2011, s. 47-51; przedruk Andrzej Walicki, Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii, Kraków 2013, s. 39-52. 7 Statut Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ze zmianami i uzu- pełnieniami uchwalonymi przez VII Zjazd PZPR w grudniu 1975 r., Warszawa 1978, s. 6-7. W istocie polityka państwowa, będąc sekwencją ak- tów przemocy bądź najczęściej presją związaną z groź- bą jej użycia, w jej rozmaitych przejawach jest faktycz- nym narzędziem ekonomiki i swoistym przedłużeniem stosunków gospodarczych. W tym sensie polityka jako kontynuacja gospodarki, dzięki dysponowaniu przez państwo właściwymi jej instrumentami, pełni funkcje usługowe wobec ekonomicznej podstawy państwa. Równocześnie państwo jako dysponent środków prze- mocy pozaekonomicznej częstokroć narzuca sferze gospodarczej konieczność realizacji zadań określo- nych w ramach polityki ekonomicznej. Dwoisty charak- ter opisanych relacji opiera się zatem na priorytetowym uznawaniu ekonomii jako podstawy polityki, co z kolei zakłada hegemonię polityki wobec gospodarki. Warto sięgnąć do klasycznych analiz politycznego charakteru wojny autorstwa wybitnego jej badacza Car- la von Clausewitza, który głosi, że wojna jest czynem politycznym, ponieważ „wypływa zawsze z danej sytu- acji politycznej i wywołują ją tylko pobudki polityczne”8. Wojna jest aktem zbiorowej przemocy, którego celem jest zdobycie terytorium określonego państwa. Ten cel polityczny pokrywa się zatem z celem działań wojsko- wych stanowiąc podstawę i praprzyczynę prowadzenia działań militarnych. Von Clausewitz idzie jednak dalej i stwierdza, że „wojna jest nie tylko czynem politycz- nym, lecz i prawdziwym narzędziem polityki, dalszym ciągiem stosunków politycznych, przeprowadzeniem ich innymi środkami”9. Ta sławna formuła klasyka woj- skowości ułatwia zrozumienie funkcjonowania polityki jako faktycznego narzędzia gospodarki, gdy państwo utrwala panujące stosunki ekonomiczne i sprzyja ich rozwojowi, w tym także poprzez prowadzenie dzia- łań militarnych. Wiadomo, że maksymalizacja zysku i opanowywanie kolejnych rynków wymaga wspar- cia działalności kapitału przez państwowe instytucje, w tym także wojskowe. Kołodko na licznych przykła- dach pokazuje kierowniczą rolę państwa jako „strażni- ka” dominujących interesów ekonomicznych wyrosłych na gruncie historycznie utrwalonego systemu stosun- ków własnościowych. „Papież” liberalizmu Karl Popper, autor koncepcji społeczeństwa otwartego, podjął radykalną krytykę neoliberalnej krytyki ekonomicznej. W doniosłym i sta- rannie przemilczanym przez „neoliberalny światek” wy- wiadzie, którego udzielił 29 lipca 1994 r., krótko przed śmiercią, nazajutrz po swoich 92. urodzinach, Ada- mowi Chmielewskiemu, zawarł swego rodzaju ideowy testament. Odnosząc się do pytania dotyczącego jego oceny transformacji w krajach środkowoeuropejskich, która doprowadziła do rozczarowania polityką liberali- zmu gospodarczego w masowej skali i zakwestionowa- nia dogmatu wolnego rynku, stwierdził: „Ja nadal wie- rzę, że wolny rynek jest konieczny. Ale wierzę również, że robienie bożka z zasady wolnego rynku jest zupeł- nym nonsensem. Jeżeli wolny rynek nie funkcjonuje, wówczas rzeczy, które są produkowane, w istocie nie są produkowane dla konsumenta. Konsument może je nabyć albo nie. Ale nie to jest sprawą najważniejszą. Sprawą najważniejszą, sprawą fundamentalną jest hu- manitaryzm w polityce gospodarczej. 8 Generał Carl von Clausewitz, O wojnie, przeł. Augustyn Cichowicz, Leon Koc, Kraków 2003, s. 28. 9 Ibidem, s. 29. prezentacja 31 Gdzieś do 1965 roku za główne zadanie stojące przed ekonomistami uważano problem pełnego zatrud- nienia. Ale począwszy od tego roku, ekonomiści dali za wygraną i przestali traktować ten problem jako swoje główne wyzwanie. Uważam to za wielki błąd. Nie są- dzę, aby był to problem nie do rozwiązania. Może to być problem trudny, ale na pewno nie jest to problem nierozwiązywalny. Naszym najważniejszym zadaniem jest pokój. Za- daniem drugim jest to, aby nikt nie był głodny. Zada- nie trzecie – to w miarę pełne zatrudnienie. Naszym czwartym zadaniem jest oczywiście edukacja”10. Jak widać, właśnie liberalne dziedzictwo doprowadziło Poppera do przyjęcia humanitaryzmu jako jedynej sen- sownej podstawy prowadzonej przez państwo polityki gospodarczej. Wydaje się, że w kontekście przedsta- wionych poglądów Popper jawi się jako naturalny so- jusznik koncepcji Kołodki „dobrej ekonomii i ekonomii dobra”. Słusznie staje też Kołodko w obronie klasyka ekonomii politycznej Adama Smitha, zwracając uwagę na niestosowność wykorzystywania go w roli patrona Centrum im. Adama Smitha. Jego zdaniem, „nazwa- nie skrajnie neoliberalnego ośrodka imieniem tego wielkiego ekonomisty, powszechnie uważanego za twórcę ekonomii liberalnej, to intelektualne nadużycie” (s. 544). W przyjętej przez Poppera perspektywie teoretycz- nej państwo nie występuje w roli „niewolnika” wolnego rynku, ekonomicznych struktur własnościowych i zwią- zanych z nimi grup nacisku, ale jako aktywny podmiot polityki gospodarczej o ludzkim wymiarze, który służy rozwiązywaniu kluczowych problemów społecznych, innymi słowy kapitalizm „o ludzkiej twarzy”. Kapitalizm jako religia W szeregu tekstów i wypowiedzi Kołodko trafnie atakuje dogmatyczny charakter neoliberalnej ideologii ekonomicznej wskazując na jej społecznie szkodliwe rezultaty. Na pierwszy rzut oka widoczne jest w domi- nującym dyskursie ekonomicznym fałszywe operowa- nie „świętością” prywatnej własności w celu wykaza- nia jej błogosławionej wyższości nad innymi formami własności, zwłaszcza państwową. Równie religijny wymiar ma swoisty fetyszyzm towarowy aprobujący jedynie taką działalność, która prowadzi do zysku, o dziwo bez wyzysku, wyrażający się w rzucaniu krzy- kliwych haseł w rodzaju, „państwo to firma”, „miasto to firma”, czy „szpital to firma”. Analiza tych zjawisk pomaga zrozumieć funkcjonowanie współczesnego kapitalizmu, którego istotą jest podporządkowanie władzy globalnego kapitału finansowego i jego lokal- nych filiałów. Za klasyka problematyki sygnowanej zwykle jako „religia rynku” czy „religia pieniądza”, dzięki zaledwie kilku stronom nieukończonego szkicu Kapitalizm jako religia,11 słusznie uchodzi Walter Benjamin, który zo- stał szeroko rozpropagowany przez Giorgio Agamben – redaktora włoskiej edycji jego dzieł zebranych. Za- inspirowany tym tekstem Agamben opublikował w „La Repubblica” (16. 02. 2012) ważny esej Se la feroce re- 10 Przyszłość jest otwarta. Rozmowa z Sir Karlem Popperem. Roz- mawia: Adam Chmielewski, [w:] Adam Chmielewski, Filozofia Pop- pera. Analiza krytyczna, Wrocław 1995, s. 244. 11 Walter Benjamin, Kapitalizm jako religia, przeł. Paweł Mościcki, „Krytyka Polityczna”, zima 2007, nr 11/12, s. 132-134. ligione del denaro divora il futuro (Jeśli zażarta religia pieniądza pochłania przyszłość), który został wkrótce przedrukowany w „Gazecie Wyborczej”. W błysko- tliwym wywodzie, podążając za myślą Benjamina, włoski filozof uznał, że „kapitalizm jest tak naprawdę religią, i to najbardziej zażartą i bezlitosną, jaka kie- dykolwiek istniała, bo nieznającą ani odkupienia, ani zawieszenia broni”12. Tego rodzaju stanowisko zdaje się fundować podstawy swego rodzaju „ekonomicznej teologii”, która w coraz większym zakresie ogarnia myślenie ludzi związanych ze współczesnym życiem gospodarczym. Spojrzenie na koncepcję Benjamina po upływie ponad półwiecza przez pryzmat poglądów Agambena, jego entuzjasty i duchowego pobratymca, pozwala głę- biej zrozumieć problematykę religijnej interpretacji ka- pitalizmu, której głównym bohaterem w tym ujęciu jest „kapitalizm finansowy, na którego czele stoją banki”. Zdaniem Agambena, sednem koncepcji Benjamina jest przekonanie, że „to Bank – ze swymi szarymi funkcjo- nariuszami i ekspertami – zajął miejsce Kościoła oraz jego kapłanów i zarządzając kredytem, manipuluje i administruje wiarą, tą małą i niepewną ufnością, jaką pokładają w sobie jeszcze nasze czasy. Robi to przy tym w sposób jak najbardziej nieodpo- wiedzialny i pozbawiony skrupułów, usiłując dorobić się na zaufaniu i nadziei jednostek ludzkich, ustanowiwszy kredyt, z którego każdy może skorzystać, oraz cenę, jaką musi zań zapłacić (nawet kredyt państw, które bez oporu zrzekły się swej suwerenności)”13. Agamben, zwracając uwagę na używane przez Jezusa i apostołów greckie słowo „pistis”w znacze- niu „wiara”, które oznacza także „kredyt” przekonu- je, że „wiara to po prostu kredyt, jakim cieszymy się u Boga i którym słowo Boże cieszy się u nas od chwili, gdy w nie uwierzymy”. Dla wzmocnienia tej argumen- tacji można dodatkowo sięgnąć do łacińskiej seman- tyki, gdzie „debitum” w zwykłym znaczeniu, to „dług”, a w sensie przenośnym „wina, grzech”14. Logika rozu- mowania Agambena prowadzi zatem do niewypowie- dzianej przez niego myśli o traktowaniu banku kredy- towego jako ucieleśnienia boskości i z drugiej strony Boga jako swoistej substancjalizacji bankowości kredy- towej, w której reguły działania z natury rzeczy wpisane jest bankructwo tak jak w sferze wiary nie ma ucieczki od ateizacji, laicyzacji czy sekularyzacji. Agamben odwołał się do tradycji biblijnej, sięga- jąc do przypisywanej Pawłowi słynnej definicji wiary z Listu do Hebrajczyków, wedle której „wiara jest po- ręką tych dóbr, których się spodziewamy”15, co wedle niego zgrabnie przedstawia obraz religii z kredytem bankowym w tle. Takiej interpretacji wyraźnie sprzyja cytowane tłumaczenie z Biblii Tysiąclecia, podobnie jak w wersji ks. Jakuba Wujka, w której występuje zapis: „A wiara jest gruntem rzeczy tych, których się 12 Giorgio Agamben, Posępni bankierzy kradną naszą przyszłość, przeł. Ewa Górniak-Morgan, „Gazeta Wyborcza”, 31.03-1.04.2012, s. 21. 13 Ibidem. 14 Słownik łacińsko-polski, red. Marian Plezia, t. II, Warszawa 1998, s. 13. 15 List do Hebrajczyków, w: Pismo Święte Nowego Testamentu, wyd. 3 przejrz., oprac. zespół biblistów polskich z inic. Benedyktynów Tynieckich, przeł. Walenty Prokulski et al.; red. nauk. Augustyn Jankowski., Kazimierz Romaniuk, Lech Stachowiak, Poznań 1973, 11,1. prezentacja 32 spodziewamy, wywodem rzeczy nie widzianych”16. I chociaż w wydaniu interlinearnym rzecz cała wypada znacznie mniej sugestywnie: „Jest zaś wiara (co do) obiecywanych przez nadzieję ufnością, (na) sprawy argumentem nie widziane”17, to jednak interpretacja Agambena zachowuje swą prawomocność. Poświad- czenie związku kredytu z wiarą pozwala mu dowodzić, że bank stał się siedzibą, świątynią pieniądza, który poprzez wiarę daje się traktować jako ucieleśnienie kredytu, na co wskazuje chociażby zapisywanie na banknotach dolarowych nie tylko udzielanych w imie- niu państwa przez bank centralny gwarancji ziem- skich, ale także boskiego zabezpieczenia w postaci inskrypcji „In God we trust”. Chociaż współczesne społeczeństwo „uważa się za świeckie”, to jednak nadal pozostaje „w niewoli naj- mroczniejszej i najbardziej irracjonalnej religii”, która powoduje, że pojedynczy ludzie, na ogół nieświado- mie, przez akceptację kredytu lokują swoją przyszłość w rękach „posępnych, skompromitowanych pseudoka- płanów, bankierów, profesorów i funkcjonariuszy roz- licznych agencji ratingowych”. W rezultacie – zdaniem Agambena – doszło do dramatycznej sytuacji, w której władza finansowa naszych czasów „zagarnęła już całą wiarę i całą przyszłość, czas cały i wszelkie oczekiwa- nia” 18. Ostatecznie w ten sposób kapitał finansowy, stopniowo nadając kapitalizmowi religijny charakter, doprowadził ludzi do totalnej utraty wolności. Nie ule- ga wątpliwości, że głęboko zainspirowana sławnym szkicem Benjamina Kapitalizm jako religia wypowiedź Agambena należy do repertuaru najsurowszych kry- tyk kapitalizmu z charakterystycznym odniesieniem do epoki panowania kapitału finansowego. Jak doskonale wiadomo, uprawianie wszelkiej re- ligii jest przedsięwzięciem w wysokim stopniu docho- dowym zarówno dla funkcjonariuszy kościelnych jak i wybranych zastępów wiernych. W tym sensie rzeczni- cy neoliberalizmu osadzeni w rozlicznych „parafiach”, poczynając od partii, organów państwowych i organi- zacji pozarządowych, poprzez media i fora internetowe na wszelkiego typu samorządach kończąc, zapewniają skuteczną osłonę ideologiczną określonych grup in- teresu. W ten sposób ukształtowała się potężna siła polityczna, która podporządkowała sobie działalność państwa w rozlicznych jego obszarach, stwarzając rozległą przestrzeń dla niszczycielskiej ekspansji ka- pitału. W tym ruchu jest także miejsce dla zwalczania kapitalistów, którzy szkodzą kapitalizmowi i w tym, jak się wydaje, tkwi szansa ekonomistów, autentycznych reformatorów w rodzaju Kołodki i jego ideowych pobra- tymców. Państwowy kapitalizm W XX wieku w łonie wolnorynkowego kapitalizmu zrodził się kapitalizm państwowy, którego wyrazem było nie tylko pojawienie się kapitalistycznych przed- 16 List do Żydów zwany również Listem do Hebrajczyków, w: Biblia w przekładzie księdza Jakuba Wujka z 1599 r. Transkrypcja typu „B” oryginalnego tekstu z XVI w. i wstępy ks. Janusz Frankowski., wyd. 3, Warszawa 2000, 11,1; s. 2351. 17 Do Hebrajczyków, w: Grecko-polski Nowy Testament, wydanie in- terlinearne z kodami gramatycznymi, przeł. ks. Remigiusz Popo- wski, Michał Wojciechowski, wyd. siódme, Warszawa 1994, 11,1; s. 1065. 18 Giorgio Agamben, Posępni bankierzy kradną naszą przyszłość, op., cit. s. 21 siębiorstw państwowych, ale głównie silna kontrola państwa nad prywatną gospodarką kapitalistyczną, absolutnie konieczna w przypadku jej militaryzacji. Wydaje się, że również w okresie przejściowym od feudalizmu do kapitalizmu ten sposób organizacji ży- cia gospodarczego staje się dominującym i jest eko- nomicznie skuteczny, czego dobrym przykładem są Chiny, niewątpliwy prymus wśród krajów kapitalizmu państwowego. Można wspomnieć, że Fryderyk Engels opisywał państwo za pomocą wyrażenia „zbiorowy kapitalista”, natomiast Włodzimierz Lenin u schyłku wojny domowej doprowadził do przejścia w Rosji Radzieckiej od polityki komunizmu wojennego do, w jego terminologii, kapitali- zmu państwowego w postaci Nowej Ekonomicznej Po- lityki. Prowadzona przez Otto von Bismarcka swoista „polityka społeczna”, polegająca na wprowadzeniu już w 1880 roku emerytur, ubezpieczeń od następstw nie- szczęśliwych wypadków i bezrobocia oraz opieki me- dycznej, także nosiła znamiona kapitalizmu państwo- wego. Zatem w skrajnej postaci kapitalizm państwowy byłby kapitalizmem bez kapitalistów, a w jego łagod- nej formie stanowiliby oni względnie nieliczną warstwę społeczną stosownie do ograniczonego udziału i zna- czenia kapitału prywatnego w całości kapitalistycznej gospodarki, chociaż w praktyce to państwo zawsze i tak zdecydowanie interweniuje, by zabezpieczać in- teresy właścicieli. Na przykład rząd Stanów Zjedno- czonych umiejętnie wykorzystuje „miękkie” formy wpły- wania na rozwój nauki w pożądanym kierunku za po- mocą mechanizmów finansowych, tak jak to się dzieje z prywatnym Massachusetts Institute of Technology, w którym badania podobno niemal w całości opłacane są z grantów Departamentu Stanu. Z kolei dwie trze- cie kosztów badań prowadzonych przez prywatne firmy farmaceutyczne, które swoimi zyskami nie dzielą się z państwowym sponsorem, finansowane jest z fundu- szy publicznych. Problematyka ta została podjęta w oryginalny spo- sób przez Kołodkę w monografii z 1999 roku Od szoku do terapii. Ekonomia i polityka transformacji, w któ- rej przypomniał, że w krajach uprzemysłowionych po I wojnie światowej „następował systematyczny wzrost udziału wydatków publicznych”. Na tej podstawie wpro- wadził Kołodko kategorię „państwa rozbudowanego” do opisu państw realizujących tę tendencję historycz- ną. Jego zdaniem, ten nowy model państwa został wy- pracowany pod wpływem długotrwałej presji politycz- nej i w oparciu o racjonalne podstawy ekonomiczne „dodatkowo wspierane przez rozważania intelektualne, które brały pod uwagę ewolucję wartości moralnych, szczególnie zaś rosnące przekonanie, że rozwój musi w miarę równo służyć całym społeczeństwom, a nie tyl- ko wybranym grupom. Sam rynek nie jest w stanie tego zagwarantować. Dlatego wzrost wydatków publicznych w ciągu minio- nych dziesięcioleci wiąże się nie tylko z rosnącymi na- kładami na obronność, infrastrukturę i administrację, ale przede wszystkim jest następstwem powszechne- go przekonania, że państwo powinno angażować się w świadczenie obywatelom usług w zakresie edukacji, ochrony zdrowia i ubezpieczeń społecznych. Tak wy- łonił się nowy model państwa – państwa rozbudowa- nego” (s. 347). Według Kołodki zauważalne „przeży- prezentacja