




























































































Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Filozofia współczesna i dawna Wittgenstein
Typologia: Notatki
Załadowany 30.06.2017
5
(2)19 dokumenty
1 / 372
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
Przełożył, wstępem poprzedzi! i przypisami opatrzył BOGUSŁAW WOLNIEWICZ Dane o oryginale Ludwig Wittgenstein, Philosophische Untersuchungen, zweite Auflage Philosophical Intestigations, second edition Black well Publishers Ltd, Oxford UK, 1958, 1997 SPIS TREŚCI Od redakcji VII Wstęp. O Dociekaniach (Bogusław Wolniewicz) IX DOCIEKANIA FILOZOFICZNE Część pierwsza 7 Część druga 243 Skorowidz osób 325 Skorowidz pojęć 326 OD REDAKCJI Przekład polski Philosophische Untersuchungen (Philosophical Investigations), po raz pierwszy opublikowany w 1972 r., został oparty na wydaniu drugim angielsko-niemieckim, które ukazało się w 1958 r. w Oksfordzie. Tłumaczenia dokonano z tekstu niemieckiego, w poszczególnych przypadkach konfrontując pewne fragmenty z przekładem angielskim. Podstawą obecnej edycji jest polskie wydanie pierwsze, porównane z dwujęzycznym wydaniem angielsko-niemieckim z 1997 r. (w oryginalnym wydaniu z 1967 r. dodano jedynie indeks, sporządzony przez G. Halletta, opracowany w wersji niemieckiej przez C. Schwarcka). Tekst przekładu został przejrzany przez tłumacza; wprowadzone zmiany mają uczynić tłumaczenie jeszcze bardziej bliskim
oryginałowi. Dołączona przez Bogusława Wolniewicza do tekstu Dociekań rozprawa wstępna oraz indeksy osób i pojęć ułatwią czytelnikom lekturę. Nota edytorska do drugiego wydania oksfordzkiego z 1958 r. jest podpisana przez tłumaczkę G. E. M. Anscombe oraz przez R. Rheesa, który wśród innych konsultantów (G. H. von Wright, P. T. Geach, G. Kreisel, L. Labowsky, D. Paul, I. Murdoch) wziął udział w nadaniu ostatecznej formy przekładowi angielskiemu. W nocie tej wyjaśniono m.in. genezę przypisów autorskich umieszczonych na dole niektórych stron pod linią. VIII Od redakcji Są to uwagi Wittgensteina zaczerpnięte z innych jego rękopisów, a sam autor dołączył je na oddzielnych kartkach do odpowiednich stron, nie dając bliższej wskazówki co do ich rozmieszczenia i nie zaznaczając w tekście odniesień. Za przykładem wydawców angielskich zastosowaliśmy to rozwiązanie. Przypisy wydawcy angielskiego oznaczono cyframi arabskimi, przypisy tłumacza polskiego zaś gwiazdkami. Słowa umieszczone w podwójnych nawiasach są odniesieniami Wittgensteina do innych ustępów Dociekań czy też do innych notatek filozofa. Wydawca angielski informuje czytelnika, że zadecydował sam o umieszczeniu końcowego fragmentu Części drugiej w obecnym miejscu. Taki właśnie układ za nim powtarzamy. Pragniemy wyrazić wdzięczność członkom Wittgenstein Trustees, którzy mają pieczę nad spuścizną Ludwiga Wittgensteina za to, że możemy poprzedzić przekład wstępem pióra prof. Bogusława Wolniewicza, i za to, że wstęp ten możemy opublikować bez konieczności ich autoryzacji i akceptacji. WSTĘP O DOCIEKANIACH Duch Dociekań filozoficznych Wittgensteina jest inny niż duch jego słynnego Traktatu logiczno filozoficznego. Jaki
filozofii", którego efektem końcowym są właśnie Dociekania. W 1929 r. przeniósł się do Cambridge i został w Anglii już do końca życia. Lata 1929 -1932 stanowią w myśleniu Wittgensteina okres przejściowy. Początkowo krąży ono dalej wokół problematyki Traktatu, czego przejawem jest niewielki artykuł Some Remarks on Logical Form3, jedyna poza Traktatem publikacja filozoficzna za życia, a także wygłoszony w tym samym czasie „Wykład o etyce"4. Ten okres przejściowy odzwierciedlają też trzy obszerne zbiory jego „uwag filozoficznych", każdy o objętości dużej książki: Philosophische Bemerkungen, pisane w latach 1929 -1930, wydane w 1964 r.; stenogramy z rozmów prowadzonych w latach 1929 -1932 z Waismannem i Schlickiem, wydane w 1967 r. jako Wittgenstein und der Wiener Kreis; oraz 1 Zob. H. Elzenberg, Z historii filozofii, M. Woroniecki (red.), Znak, Kraków 1995, s. 306. 2 Zob. H. Kaal, A. McKinnon, Concordance to Wittgenstein «Philosophische Untersuchungen», Brill, Leiden 1975. 3 „Proceedings of the Aristotelian Society" 1929, t. 9; przedruk w: Essays on Wittgenstein s «Tractatus», I. M. Copi (red.), Macmillan, New York 1966. 4 A Lecture on Ethics, „Philosophical Review" 1965, t. 74. O Dociekaniach XI Philosophische Grammatik, spisana około 1932 r., wydana w 1969. W roku akademickim 1933/1934 Wittgenstein podyktował gronu swych słuchaczy w Cambridge skrypt, zwany potem od koloru okładki Księgą niebieską (The Blue Bookf. Uchodzi on słusznie za pierwszy manifest jego nowej filozofii.
O Dociekaniach XIII Rozczłonkowanie Części pierwszej można by posunąć dalej. Jeden z komentatorów6 sądzi nawet, że jej paragrafom da się przyporządkować numerację systematyczną, taką jak w Traktacie. Ilustruje to przykładem § 39-52, które u nas stanowią pierwszą połowę tematu A2. Proponuje mianowicie drzewo podporządkowań treściowych jak na diagramie 1. To samo dałoby się zrobić z całym tematem A2, ale przydatność takiej hierarchizacji zdaje się nam wątpliwa. Byłaby to imitacja Traktatu zupełnie powierzchowna. Jego tezy tworzą zwartą konstrukcję logiczną, częściowo odzwierciedloną w ich numeracji. W Dociekaniach nie ma w ogóle wyraźnych tez, są tylko luźne „uwagi", formułowane niejako na próbę i sklejone w myślowy collage. Inna jest konsystencja logiczna tych tekstów i różnica w numeracji dobrze ten fakt oddaje. Czytelnik sprawdzi to zresztą sam. logiczne ż pódcżęści B, obracające się głównie wokół pojęć „postrzegania" i „myślenia". Wyróżnia się jedynie punkt XI, najobszerniejszy, poświęcony w większości pewnemu zjawisku zwanemu tam „postrzeganiem aspektu". Zjawisko to, niewątpliwie godne uwagi, znane już było jednak od innej strony z badań tzw. psychologii postaci. (Do jednego z jej reprezentantów, Wolfganga Kohlera, punkt ten zresztą wprost się odwołuje7.)
XIV Wstęp Język nie jest tym, za co brali go Frege i Russell, a także sam autor w okresie Traktatu: spójnym systemem formalnym, dającym się ująć w ścisłe prawidła rachunku logicznego. Przeciwnie, jeston nieprzebraną mnogością rozmaitych form i funkcji synTBSlicznych — „gier językowych" — składających się łącznie na nasz ludzki „sposób życia^ na naszą Lebensform. Gry te są między sobą luźno powiązane wielorakimi stosunkami „pokrewieństwa" i ujęcie ich w jeden system nie jest możliwe./Tak zwane , języki sformalizowane" są tylko jednym z wielu rodzajów gier językowych i nie ma powodu, by przyznawać im w filozofii jakąś pozycję wyróżnioną. Tym samym traci też swą doniosłość filozoficzną logika, tak silnie przedtem eksponowana. W 1913 r. Wittgenstein w swych Uwagach o logice* napisał na samym wstępie: „Filozofia składa się z logiki i metafizyki. Pierwsza jest jej bazą". Teraz już tak nie sądzi. Filozofia nie ma bazy. Zmianę w jego filozofii języka dobrze ilustrują dwa krótkie a równoległe 'dicta. Pierwsze pojawia się w Traktacie jako teza 3.314: „Wyrażenie ma znaczenie tylko w zdaniu[...]" {Der Ausdruck hat nur im Satz Bedeutung). Drugie padło w 1949 r. w rozmowie: „Wyrażenie ma znaczenie tylko w nurcie życia" (Ein Ausdruck hat nur im Strome des Lebens Bedeutungf. Zauważmy jednak, że choć rozbieżne, dicta te nie są wcale sprzeczne. Formułuje się w nich po prostu 4wa Jmrdzo-JÓŻpp; warunki .j— jeden syntaktyczny, drugi pragmatyczny — na to, by wyrażenie miało znaczenie; oba konieczne (ich połączeniem mogłoby być np. dictum następujące: wyrażenie ma znaczenie, gdy w nurcie życia występuje nie z osobna, lecz uwikłane w jakiś kontekst zdaniowy). Ale kierunek myśli, jaki wskazują, jest oczywiście inny. Poruszając się w gąszczu gier językowych, myśl ludzka napotyka zwodnicze analogie — „obrazy", jak mówi sam 8 „Notes on Logic", w: L. Wittgenstein, Notebooks 1914-1916, Blackwell, Oxford 1961. Wydanie polskie w: Dzienniki 1914-1916, przeł. Marcin Poręba, Spacja, Warszawa 1999. Ten i pozostałe cytaty w tłumaczeniu własnym. 9 Zob. N. Malcolm, Ludwig Wittgenstein. A Memoir, Oxford University Press, London 1958, s. 93.
XVI Wstęp Drugie cięcie, w poprzek, jest wyznaczone przez stosunek do metafizyki: niechętny w filozofii zorientowanej naturalistycznie, a życzliwy w zorientowanej transcendentalnie. Dotyczy to zwłaszcza zapatrywań na naturę ludzką. Według naturalisty człowiek jest częścią przyrody: jest stworem całkowicie w niej zanurzonym. Według transcendentalisty inaczej: człowiek częścią swej natury wykracza poza przyrodę, „transcenduje" ją; wystaje z niej, wchodząc w jakiś porządek inny, nieznany. F. analityczna F. hermeneutyczna (racjonalizm) (irracjonalizm) 1 2 pozytywizm freudyzm Naturalizm „filozofia nauki" „Nowa Era" Kotarbiński postmodernizm Lem Wittgenstein II 3 4 tomizm fenomelogia Transcendentalizm Elzenberg egzystencjalizm Wittgenstein I Heidegger © logika 0 Diagram 2 Otrzymujemy w ten sposób cztery typy stanowisk filozoficznych, jak na diagramie10. Pierwszym jest n a t u r a 1 i s tyczny racjonalizm. Reprezentuje go przede wszystkim pozytywizm i jego najnowsza mutacja zwana „filozofią nauki". Sztandarową postacią był tu Tadeusz Kotarbiński. W typie tym mieści się jednak również Stanisław Lem. Typ drugLto n.ataxaUstyczny irracjonalizm. Na 1 0 Bardziej szczegółowo piszemy o tym w artykule O sytuacji we współczesnej filozofii w: B. Wolniewicz, Filozofia i wartości. II, Wydział Filozofii i Socjologii UW., Warszawa 1998.
XVIII Wstęp się tam, że formę tę wyraża zdanie: Jest tak a tak". Słusznie wskazuje się tęrazA że formuła ta jest w istocie zmienną zdaniową i reprezentuje dowolne zdanie oznajmujące. Pełni zatem w mowie potocznej tę samą rolę, jaką w symbolice logicznej pełnią litery „p" czy „g". I tu dodaje się z przekąsem: „a litery 'p' nikt przecież nie uzna za ogólną formę zdania". ty Traktacie respektowane było jednak ważne rozróżnienie: „znaku" i „symbolu". Znak stanowi tylko część symbolu; jest mianowicie tym, co z symbolu bezpośrednio widać, co w nim podpada pod zmysły. Albo ujmując rzecz odwrotnie: symbol jest to znak wraz z rządzącymi jego użyciem regułami składni logicznej. Rozróżnienie to odnosi się także do zmiennych: znak zmiennej i symbol zmiennej to nie to Samo. Formuła Jest tak a tak" — podobnie jak litera „p" — wyraża ogólną formę zdania dopiero jako symbol; a wyraża ją dzięki temu, że w symbolu owym wszelka treść zdaniowa została wygaszona przez jej uzmiennienie regułą podstawiania: „wstaw sobie za 'p' co chcesz, byle to było jakieś zdanie — zawsze będzie dobrze". Ta pusta forma pozwala jednak wyrazić pewne prawdy logiczne, np. pierwsze prawo podwójnego przeczenia: „jeżeli jest tak a tak, to nieprawda, że tak nie jest" (albo w zapisie symbolicznym: „p ~ ~ p"). Podobnie sprawa wygląda z krytyką przedstawiającej funkcji zdania. W § 435 czytamy: „Na pytanie «Jak zdanie to robi, że przedstawia?)) — odpowiedź mogłaby brzmieć: «A czyż tego nie wiesz? Widzisz to przecież, kiedy go używasz)). Nic tu nie jest ukryte". W Traktacie odpowiadało się na to samo pytanie, że owa funkcja polega na wspólnocie formy logicznej między zdaniem a przedstawianym w nim stanem rzeczyfTeraz zamiast odpowiedzi otrzymujemy figurę retoryczną, której równie dobrze można by użyć wobec pytania: Jak rower to robi, że jedzie?". W tym sensie, co dla roweru, „wiem" to i dla zdania: umiem jeździć i umiem mówić. Ale nie o to przecież chodzi, gdy intryguje nas dynamika owej jazdy, czy semantyka owej mowy. W § 71 i 77 poddaje się krytyce logiczny postulat ostrości pojęć. Aby go podważyć, autor każe nam wziąć
O Dociekaniach XIX pod uwagę takie oto zadanie: dane jest jakieś malowidło o rozpływających się konturach, do którego mamy sporządzić „odpowiadające mu" malowidło o konturach ostrych. Stogeruje się przy tym, iż jest to zadanie niewykonalne. Tymczasem sugestia niewykonalności nie bierze się tu wcale z samego zadania, lecz ze sposobu, w jaki je sformułowano: „odpowiadające mu" — alezjaką dokładnością ? Jeżeli to sprecyzować, np. z taką, by z odległości jednego metra kopia była nie do odróżnienia od oryginału, to zadanie staje się od razu wykonalne. Pokazują to reprodukcje obrazów, albo nagrania płyt kompaktowych. Trzeba jedynie narzucić na oryginał dostatecznie gęstą siatkę rozdzielczą, co technicznie nie jest oczywiście proste, ale sensowności zadania nie szkodzi. A owa „dostateczność" będzie oczywiście zależeć od żądanej dokładności — bo dla obrazu ciągłego dokładność absolutna nie istnieje, a obraz dyskretny się nie rozpływa. JB&tgęnstein odszedł tu daleko od myślenia inżynierskiego, tak jeszcze widocznego w Traktacie, ĄW „Wielkim maszynopisie" (Big Typescript), wydanym dotąd tylko we fragmentach, Wittgenstein powiada: Słyszymy ciągle, że [od czasów greckich] filozofia nie zrobiła żadnych p.Qstejpów [...]. Powodem jest to, że nie zmienił się nasz język Lnasuwa nam wciąż te same pytania. Dopóki używamy czasownika 'być' jak czasowników «jeść» i «pić» [...], będziemy sie stale rozbijać o te same przeszkody, przypatrując się światu w konfuzji. Można tu oponować co najmniej dwojako. Po pierwsze:
; pod tym właśnie względem język nasz zmienił się od czasów greckich bardzo poważnie, mianowicie przez włączenie doń symboliki matematycznej i logicznej. W tej symbolice odpowiedniki zwrotów „x je" i „x jest" nie są używane tak samo: pierwszy jest tam funkcją zdaniową („Fx", drugi kwantyfikatorem „3x". To zaś nie jest bynajmniej jedynie różnicą ortografii, kształtu graficznego znaków — tą np., że raz użyto litery odwróconej, a raz nie. Jest to bowiem różnica w ich składni logicznej: w regułach, jakim podlegają jako symbole i przez które inaczej 1 3 W tomie: Ludwig Wittgenstein: Phiłosophical Occasions 1913-1951, J. Klagge i A. Nordmann (wyd.), Hackett, Indianapolis - Cambridge 1993.
O Dociekaniach XXI DgciekaniaiJo nie gramatyka wchłania fibzofie^ki^densujac^ calą-jej chmurę „w kropelkę iiauki o języku" (s. 311); to filozofia zaczyna przenikać do gramatyki, zmieniając •^myją^i siebie. Autor Traktatu te ewentualności widział. A potem znikły mu one z pola widzenia i zpstąłajedyme realność rzeczy namacalnych i towarzyszące im „gry językowe". Na _tym właśnie polega naturalizm: pewne aspekty rzeczywistości, !e ńie-przyrodnicze, ulatniają się.
XXII Wstęp (in mente), co słowu tylko towarzyszy, a mogłoby istnieć także bez niego: jakiś skojarzony ze słowem twór duchowy — myśl, „obraz wewnętrzny" czy inne zjawisko psychiczne — który przez to słowo wzbudzany jest w świadomości. Krytyka tej. starej- teorii jest jednym z motywów przewodnich nowej filozofii Wittgensteina. Już w 1934 r. pisał on: Znaczenie zwrotu charakteryzuje się dla nas przez użytek, jaki z niego robimy. Znaczenie nie jest duchowym akompaniamentem wyrażenia17. Nie kwestionuje się tu bynajmniej, że dźwiękowi lub widokowa słowajnojga^ioj^ psycfficzne: myśli, obrazy, wspomnienia, odczucia. Mogą ^~ale jiię musza^ i w tym rzecz. Bo skoro nie muszą — w każdym razie żadne określone, bo j a k i e ś, raz te, raz inne, może i muszą — to nie one stanowią jego znaczenie. On o bowiem jest stałe. Matematycznie dałoby się to powiedzieć tak: znaczenie jest f u njc cj ą_sJtowa, a wzbudzany słowem „duchowy akompaniament" nie jest. Postawmy sprawę inaczej.<vKiedy dwa słowa mają. to := samo znaczenie; albo jedno słowo~arla dwojga Iiidzi?^ Jakie~mamy luTćryterium tożsamości? Według mentalisty słowa mają to samo znaczenie, gdy
XXIV Wstęp rozumiem też sam siebie. Skąd bowiem wiem, że nie miesza mi się w głowie? Zważmy tę oto refleksję Dociekań (§ 504): A gdyby ktoś rzekł: „Skąd mam wiedzieć, co on ma na myśli, przecież widzę tylko jego znaki", to odpowiem: „A skąd on ma wiedzieć, co ma na myśli — przecież on też ma tylko swoje znaki". Jedyną gwarancja dlzumniey-że- jestem compos mentis, przy zdrowych zm^słąch^jęst udział we wspólnej „grze językowej": wymiana słów*, ta ich nieustanna cyrkulacja^J^órej nasze zazębiąją_się gładko, z cudzymi i toczy się zwykłe „tik7 tak" ludzkiej mowy. Inaczej skąd wiedziałbym, że własne słowa rozumiem? „Przecież to czujesz", mógłby ktoś rzec. Otóż nie, bo choć i czuję, to łatwo mogę się w tym mylić. Poczucie rozumienia nie jest probierzem rozumienia — oto najważniejsza bodaj lekcja Wittgensfemowśkiego antymentalizmu. Skoro inni mnie rozumieją i chcą ze mną mówić, to znaczy nie jestem wariat; bo wariat nie rozumie wariata. Czytelnik zauważył już może, że w antymentalizmie Dociekań znowu odżywa zapomniana dziś problematyka subiektywnego idealizmu — nie w swej starej, epistemologicznej postaci, lecz w całkiem nowej, semantycznej. Nie o subiektywność/obiektywność wrażeń teraz chodzi, lecz znaczeń.
O Dociekaniach XXV niania królów tego samego imienia: pisze się „Henryk IV", nigdy „Henryk 4", nawet by nie wypadało. Czy to jest różnica w sposobie użycia tych znaków? Po czym się to poznaje? Albo dalej: „4" jest elementem dziesiętnej notacji liczb, wyrażenie „400" ma całkiem określony sens. A wyrażenie „IV 00" znaczy coś innego albo nic. Wittgenstein powie znowu, że to są różne „gry językowe", ta z „IV" i ta z „4". Ale cóż z tego? Czy takie dwie „gry" nie mogą mieć liczmanów o tym samym znaczeniu? Czy muszą być znaczeniowo rozłączne (tzn. takie, że gdy znak x należy do gry A, znak y zaś do gry B, i A # B, to x nie może znaczyć tego samego co y)? Albo odwrotnie: używam słowa „cztery" przy liczeniu pieniędzy i przy mierzeniu pulsu. Czy to ta sama „gra", czy dwie różne? Pytań tych nie będziemy mnożyć. Widać dobrze, że semantyczne kryterium jednakowego sposobu użycia wyłgałob y jakichś wskazówek ogólnych co do jego praktycznego stosowania. A w Dociekaniach ich nie dostajemy. I dostać nie możemy, bo na to trzeba by wpierw rozwinąć luźne uwagi i spostrzeżenia w teorię — podobnie jak to dla pewnych fragmentów Traktatu próbowaliśmy pokazać gdzie indziej19. Tylko teoria mogłaby stać się źródłem takich wskazówek i logicznie je usprawiedliwić. I nie można by wtedy zostawiać sobie różnych otwartych furtek, przez które zawsze łatwo się wymknąć. A furtek takich jest w Dociekaniach wiele: np. w § 43, gdzie się powiada, że kryterium użycia ma zastosowanie do „wielkiej klasy przypadków", lecz nie do „wszystkich". Do jakich zatem ma, a do j a k i c h nie? Teoria musiałaby to precyzować choćby w przybliżeniu. Inaczej jest to solistyczny wybieg, bo każdy kontrprzykład, jaki tylko wymyślimy, da się łatwo wsunąć do klasy komplementarnej. I mamy wyścig jeża z zającem, dla zająca nie do wygrania. Jednakże tego^że antymentalizm — jak każde zresztą stanowisko filozoficzne — wymaga teorii, Wittgenstein uznać nie chce. W tym właśnie leży jego irracjonalizm. Bo 19 B. Wolniewicz, Logic and Metaphysics: Studies in WitlgensteinsOntology of Facts, Polskie Towarzystwo Semiotyczne, Warszawa 1999.