Pobierz główne problemy analizy medalionów zofii nałkowskiej i więcej Ćwiczenia w PDF z Fotografia tylko na Docsity!
R O C Z N IK I H U M A N IS T Y C Z N E T o m X I I I , z e s z y t l — 1965
M ACIEJ PODGÓRSKI
GŁÓWNE PROBLEMY ANALIZY MEDALIONÓW
ZOFII NAŁKOWSKIEJ
U W A G I W STĘPN E
Bibliografia prac w języku polskim dotyczących Medalionów 1 liczy
ponad 90 pozycji; jest to liczba jak na 18 lat istnienia utw oru dosyć
duża. Wydawałoby się więc, że wytyczono już zasadnicze postulaty
i kierunki dla badań nad utworem Nałkowskiej, który zajm uje szcze
gólne i ważne miejsce w dziejach literatury polskiej. Tak jednak nie
jest, bowiem krytycy najczęściej ograniczają się- jedynie do szeroko
potraktowanego skomentowania (z różnych pozycji światopoglądowych)
tzw, wymowy ideowej dzieła, nieraz dodając ogólnikowe uwagi o w a
lorach artystycznych utworu; jeśli nawet ten i ów z recenzentów
zahacza o właściwości struktury Medalionów, to albo czyni to pobież
nie i niesystematycznie (rzecz zrozumiała w krótkich wypowiedziach
krytycznych a takich jest ogromna większość wśród pozycji bibliografii)
i nie wychodzi poza — tradycyjne już w odniesieniu do tego utw o
ru — stwierdzenia o dokumentaryzmie, albo, form ułując słuszne w za
sadzie spostrzeżenia analityczne, nie pogłębia ich i nie popiera w y
starczającym materiałem dowodowym. To ostatnie cechuje naw et
rozprawkę Zaworskiej o charakterze m onograficznym 2, w której wiele
skądinąd trafnych sądów wisi w próżni, nie udokumentowanych po
traktowanym i analitycznie przykładam i z tekstu (tak się ma. rzecz
na przykład z ową „niewidocznością” stylu utw oru 3 i z wieloma inny
mi sprawami — oczywiście wynika to z przeznaczenia książki: dla
młodzieży szkolnej).
Toteż mimo że Medaliony doczekały się dość dużej liczby omówień,
w dziedzinie wiedzy o tym dziele widnieje spora luka: właśnie w za
kresie stwierdzeń o strukturze artystycznej.
Autor niniejszego opracowania będzie starał się ukazać ową za
1 K orzystano w n in iejszej pracy z w yd an ia: Z ofia N a ł k o w s k a , M edalion y, W arszaw a 1952. 2 H. Z a w o r s k a , „ M edalion y” Zofii N a łk o w s k ie j , W arszaw a 1961. 3 Ibidem , s. 62.
152 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
niedbaną problem atykę, jednak wobec jej bogactwa przyjdzie nieraz
ograniczyć się raczej do postawienia najważniejszych zagadnień niż
do ich definitywnego rozstrzygnięcia, tym bardziej że praca ta dąży
do całościowego ogarnięcia utw oru Nałkowskiej pod kątem wybranej
problem atyki4.
I. PR A W D A FA K TO M O N TA 2U
Począwszy od 1945 r. Nałkowska, będąc wtedy członkiem Głównej
Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, zwiedzała w ramach prac tej
Komisji (a pewno ii z własnych pobudek) miejsca zbrodni hitlerow
skich na terenie Polski oraz przeprowadzała wywiady i rozmowy
z ocalałymi ofiarami i świadkami tych zbrodni; działalność ta dostar
czyła jej m ateriału do nowej książki — Medalionów 5 — której frag
menty, zanim po raz pierWszy doczekały się wspólnego w ydania6,
ukazywały się oddzielnie w latach 1945—1946 na łamach prasy 7; zatem
relacja pisarska z faktów poznanych przez Nałkowską jako członka
Komisji spreparowana została w bardzo szybkim tempie — prawie
„na gorąco”.
Po zapoznaniu się z genezą Medalionów w arto rozważyć, czy i jak
wpłynęła ona na strukturę dzieła.
Najwyraźniejszym tego wpływu wyróżnikiem jest cykliczność utwo
4 N a stru k tu rę utw oru składa się d w u w a rstw a p rzedm iotów przedstaw ionych i ich w y g lą d ó w oraz d w u w arstw a brzm ień i znaczeń język ow ych ; obie te dw u- w iarstw y ja w ią się w sposób p ełn y i rzeczyw isty w obrębie tzw. konkretyzacji. Por. R. I n g a r d e n , O d zie le literackim , W arszaw a 1960. 5 „M oje częste jazdy [...] do K rakow a i G dańska, w y w o ła n e b y ły udziałem w pracach G łów nej K om isji B adania Z brodni N iem ieckich. Ze w strząsających p rzeżyć ó w czesn ych pozostała m i skrom na książeczka, zatytu łow an a M edaliony [...]” (Z. N a ł k o w s k a , W id ze n ie b liskie i d alekie, W arszaw a 1957, s. 513; z w y w ia d u rad io w eg o 1950 r.). ' 8 Za życia autorki u k azały się cztery w yd an ia M edalion ów n ak ład em C zy teln ik a: 1946, 1949, 1952, 1953; po śm ierci N ałk ow sk iej rów nież cztery: [W:] P is m a w y b r a n e , W arszaw a 1954; P ism a w y b r a n e , W arszaw a 1956; oddzielnie: 1956; 1957 (w szystk o n akładem C zytelnika). T łum aczono M edaliony na języki obce (por. Z a w o r s k a , op. cit., s. 18) np. Z. N a ł k o w s k a , Medaillons, B er lin 1956. 7 D w o j r a Zielona, „G łos L udu”, 1945, nr 221, s. 4—5; Dno, „Głos L udu”, 1945, nr 272, dodatek tygod n iow y, s. 10; W iza, „Głos Ludu”, 1945, nr 307, dodatek ty g o d n io w y , s. 10; C z ło w i e k j e s t m ocn y, „Głos L udu”, 1945, n r 343, dodatek ty g o d n io w y , s. 1; P r z y t o r z e k o le j o w y m , „ le w y T or”, 1945; nr 3, s. 59—62; P ro fes o r Span n er, „K uźnica”, 1945, nr 14, s. 1— 2; K o b ie ta cm entarna, „Kuź n ic a ”, 1946, nr 1, s. 3.
154 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
Zastanówmy się obecnie dokładniej nad strukturą narratora głów
nego — z płaszczyzny aktualnej. Jak już zauważono, w większości
fragm entów pomyślany jest on jako p artner dialogu lub słuchacz opo
wieści innych postaci świata przedstawionego, które relacjonują wy
darzenia z okresu wojny; kwestie odnarratorskie ograniczają się tylko
do wypadków powojennych, a więc do opisu sytuacyj, w jakich zostały
zainspirowane i odbyte rozmowy, opisu cech zewnętrznych rozmów
ców oraz pytań pod adresem tych o statn ich 1 4 (o czym dokładniej
w dalszych partiach pracy). Specyfika konstrukcji narratora w M e
dalionach leży więc w ograniczeniu .jego tradycyjnej wszechwiedzy
i wszechobecności15 — nie jest to ktoś stojący jakby poza i ponad
rzeczywistością ukazaną, ale postać na równi z innym i biorąca udział
w relacjonowanych przez siebie wydarzeniach, dysponująca możliwo
ściami poznawczymi jednostki.
Postawm y teraz kropkę nad „i” : „Udział w pracach Komisji Bada
nia Zbrodni pogłębił moją wiedzę o naturze i środkach ostatniej wojny.
Patrzyłam w oczy ludzi odmienione widzeniem rzeczy straszliwych,
słyszałam ich słowa, dające świadectwo tak niewiarygodnej prawdzie.
W podziemiach fabryki m ydła oglądałam stosy nagich umęczonych ciał
człowieczych. Na górze kawałki mydła i płaty wyprawionej skóry
w yjaśniały tę obecność” 1Ł. Fabrykę mydła, o której mówi Nałkowska,
napotykam y — tak samo usytuowaną i „wyposażoną” — w relacji
narratora-św iadka (z płaszczyzny aktualnej) ze wspomnianego już
fragm entu pt. Profesor S p a m e r 17. W arto tu jeszcze zwrócić uwagę
na daty. W omawianym fragmencie czas aktualny to jeden dzień maja
1945 r. Cały cykl zamyka inform acja autorska, stojąca już niejako
poza tekstem zasadniczym, dotycząca daty powstania utworu: „wios
na — lato 1945” 18. No i w końcu dodać należy, że na płaszczyznę
aktualną analizowanej całostki w dzierają się zjawiska posiadające swój
jednostkowy desygnat w świecie obiektywnym: Gdańsk i Instytut Ana
14 N ajw yraźn iej rysu je się to w e fragm entach: Profesor Spanner, K ob ieta c m e n ta rn a , D w o j r a Zielona, C z ło w i e k j e s t m ocn y. — „Zdarza się, iż w utw o rze w y stęp u je dw u narratorów — autor i opow iadacz bezpośredni. A utor m a lu je w ted y sy tu a cję i okoliczności, w jakich dochodzi do opow iadania, charakte ryzu je m ów iącego, nierzadko zadaje m u jak ieś p ytan ia lub uzupełnia jego w yp o w iedzi. Taką stru k tu rę sp otyk am y [•••] w niektórych utw orach M edalionów Z ofii N a łk o w sk iej”. (M. G ł o w i ń s k i , Al. O k o p i e ń , J. S ł a w i ń s k i , W ia d o m ości z teo r ii lite r a tu ry , W arszaw a 1957, s. 159). 15 Por. D. D a n i e l e w i c z , D ziw n o ść ś w ia t a i lu dzi w u tw o ra c h Zofii Nał k o w s k ie j , „P race P o lo n isty czn e”, 1953, seria X I, s. 235. 18 Z. N a ł k o w s k a , Widzenia..., s. 478; z w yp ow ied zi prasow ej w 1854 r. 17 M edalion y, op. cit., s. 8— 11. 18 Ibidem , s. 83.
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L IO N Ó W N A Ł K O W S K IE J 155
tomiczny. Podobnie rzecz ma się w innych fragm entach (Dwojra Zielona
i Człowiek jest mocny), gdzie miejscem rozmowy jest, w pierwszym
wypadku, dom przy ulicy Targowej w W arszaw ie19, w drugim —
miasteczko Chełmno. Ludzie, jakich ogólnikowo wspomina Nałkowska
w cytowanej ostatnio wypowiedzi, to być może postaci z poszczegól
nych całostek; w innej oficjalnej wypowiedzi prasowej powołuje się
ona na Dwojrę Zieloną jako na osobę autentyczną 20.
Tak więc sama autorka Medalionów podkreśla w wypowiedziach
pozaartystycznych autentyczność pewnych sytuacyj, miejsc oraz osób
występujących w jej utworze. Z drugiej strony, n arrator cyklu po
siada zawsze — poza swą „zautentyzowaną” stru k tu rą — jakieś cechy
bliskie autorce (jest kobietą, członkiem Komisji, wspomina dom rodzin
ny Nałkowskich jako miejsce swego dzieciństw a21), a jego relacje
dotyczą tylko faktów, które Nałkowska mogła poznać i — jak widać
z jej własnych wypowiedzi — poznała z autopsji. Przedstaw iona kon
cepcja narratora głównego wychodzi na spotkanie naszej, zaczerpnię
tej spoza dzieła, wiedzy o autorce; w w yniku tego spotkania możemy
dokonać identyfikacji narratora Medalionów. To już nie abstrakcyjny
„opowiadacz” zdaje sprawę z pewnych wydarzeń czy przytacza czy
jeś opowieści, ale sam autor czyni siebie odpowiedzialnym za auten
tyczność wypadków ukazanych w planie aktualnym. Chodzi tu w grun
cie rzeczy o to, że narrator reprezentuje autora — przemawia z jego
pozycji.
Sytuacja genetyczna, której odbiciem jest płaszczyzna aktualna
fragmentów, została jakby „przeniesiona” do w arstw y przedmiotowej
utworu 22.
19 D opuszczalna konkretyzacja — „Idziem y ted y razem przez szeroką u licę Pragi [...]” (M edaliony, op. cit., s. 50); na w arszaw sk iej P radze jeist ty lk o jedna „szeroka ulica”, w ła śn ie Targow a. 29 „Jeden z nich (u czestn ik ów k onkursu rad iow ego — dop, M; P.) uderza nas w sw ej odpow iedzi całym pełn ym w y m o w y w ła sn y m życiorysem. Jest to naprzód bieda i głód dzieciństw a, później zaznanie w szelk ieg o losu w o jn y — nieudana ucieczką z robót przym usow ych, aresztow anie, obóz w N iem czech, praica i bicie. I zaw sze głód. Jak k ied yś D w ojra Z ielona i on m ów i: „byłem głodny i ch łod n y”.” (Z. N a ł k o w s k a , Widzenia.,., s. 470); por.; „Oka nie m iałam , byłam głodna i chłodna — i chciałam ż y ć”. ( M e d a lio n y , op. cit.,. s. 55). 21 „K w itną i pachną k onw alie, już za ch w ilę k w itn ąć będą bzy. W p ow ietrzu zielonym w oła w ilga, jak w o ła ła każdej w io sn y tam , przy dom u d zieciń stw a ”. (M edaliony, op. cit., s. 34) — „przy okazji p ięk n ego opisu przyrody w opow iadaniu K o b ie ta cm en ta rn a autorka w sp om in a »dom d zieciństw a, przy k tórym podobnie w oła zielona w ilg a « ”. (E. K o r z e n i o w s k a , op. cit., s. 3). 22 O czyw iście w utw orze n ie m a żadnej m aterialnej sy tu a cji życiow ej, tylk o in ten cjon aln y stan rzeczy, który m oże się na t ę sy tu a cję nakładać. Por. R, I n- g a r d e n , op. cit.
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L I O N Ó W N A Ł K O W S K IE J 157
tak dlatego, że świat przedstawiony analizowanego fragm entu „nie
pozwala” oderwać się od tła rzeczywistości obiektywnej, którą przy
wołuje. Gdy jednak zdarzenia ukazane na obu jego płaszczyznach od
niesiemy do świata realnego, to stwierdzimy, że zasadą ich następstwa
jest chronologia wypadków, które w ogólnych zarysach i w pewnych
szczegółach rozegrały się w rzeczywistości obiektywnej 26. Podobnie
w innych cząstkach Medalionów — zrozumienie faktu, że narrator
jest obecny przy zeznaniach, czy też rozmawia z byłym i więźniami
już po wyzwoleniu,' tyleż polega na naszej wiedzy o w arunkach, w ja
kich powstał cały cykl, co wypływa z jego im m anentnej struktury.
Najważniejszym jednakże wyznacznikiem „współpracy” tła obie
ktywnego ze światem przedstawionym utw oru jest stosunek tem atu
do tzw. środków wyrazu. Rzeczywistość obozowa, o której wiedzę czer
pała Nałkowska ze sprawozdań więźniów, była tak doniosła w skut
kach, tak typowa, nawet w swych jednostkowych przejawach, oraz
tak znamienna w swej potworności, że — chcąc zaświadczyć „praw
dzie” ' — wystarczyło możliwie wiernie „przetransportow ać” tę rze
czywistość na teren utworu, nie posługując się, prócz koniecznego
wyboru, żadnymi innymi sposobami konstruow ania tzw. fikcji litera
ckiej: układem zdarzeń czy tworzeniem postaci syntetycznych. Podo
bna sytuacja zarysowuje się w odniesieniu do Medalionów — rzeczy
wistość obiektywna, determ inując tzw. środki wyrazu, zdaje się za
stępować fikcję literacką. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że kiedy
poszczególne fragm enty Medalionów poczęły ukazywać się w druku,
tzw. literatura czasów pogardy zaczynała dopiero pączkow ać27; relacje
” Do stycznia 1945 r. Spanner „pracow ał” w sw o jej fabryce. W kroczyły w o j ska radzieckie do G dańska; m u siał uciekać w raz z całym n iem ieck im p erson e lem do R zeszy. Z jego „w sp ółp racow n ik ów ” pozostał tylk o „m łodszy p repara tor”, m ieszkaniec G dańska, którego aresztują w ła d ze p olsk ie. W m aju .1945 r. przyjeżdża do G dańska K om isja, w skład k tórej w ch od zi N ałk ow sk a; rozpoczęto badanie działalności h itlero w có w na teren ie trójm iasta; odkryto „fab ryk ę m y d ła ” ; poszukując ludzi zw iązanych z N iem cam i, odnaleziono d w u starych profesorów i sprow adzono z w ięzien ia „m łodszego preparatora”, k tórzy podczas p rzesłu ch a nia opow ied zieli o w ydarzeniach, jak ie rozegrały się przed przyb yciem K om isji. — Tak w y g lą d a łb y ten fragm en t, gd yb yśm y ch cieli go „w yp rostow ać” na jednej płaszczyźnie św iata przedstaw ionego. N ota bene dw u p łaszczyzn ow ość św ia ta przed staw ion ego w yn ik a z w iern ości N ałk ow sk iej w ob ec sy tu a cji gen etyczn ej. P o rządek k om pozycyjny pokryw a s ię z porządkiem dysp ozycyjn ym , je ś li będziem y całe to zagadnienie rozpatryw ać z p ozycji narratora-autora (por. M. A. P i e - t r o w s k i j , M orfologia n o w ieły, „Ars P oética”, M oskw a 1927, t. I, s. 69— 100). 17 K ilk a w czesn ych ty tu łó w : M. R u s i n e k , D w a j A m e r y k a n i e , „P rzekrój”, 1945, nr 28, s. 7; S. S z m a g l e w s k a , D y m y n a d B ir k e n a u (bm w.) 1945, G. M o r c i n e k , L is t y spod m o r w y , R zym 1945; na rok 1945 przypada druk poszczegól nych fragm en tów M ed a lio n ó w (vid e przyp. 7); K. P r u s z y ń s k i , T rzy n a ś c ie
158 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
Nałkowskiej miały na równi z innym i i n f o r m o w a ć o zbrodniach
hitlerowskich. Toteż cokolwiek by się powiedziało o artyzm ie Medalio
nów , (a będzie w tej pracy jeszcze o tym mowa), należy pamiętać
o ich dokum entarnym charakterze, który sprawia, że stajem y przed
problemem, czy przewaga tem atu nad środkami w yrazu sięga tak
daleko, iż można by się pokusić o postawienie tezy, że Medaliony
w jakiś sposób odbiegają od tego, co nawet potocznie zwykliśmy na
zywać dziełem sztuki literackiej. Za stwierdzeniem tym nie stoi oczy
wiście żadna ujem na ocena a postawioną tezę można by jeszcze sil
niej podbudować. Oddajmy wpierw głos autorce utworu: „Na za
sadzie mych wieloletnich doświadczeń utrzym uję z uporem, że właś
nie tem at — nie narzucony przez zamówienie ani zalecany przez
krytykę — determ inuje środki wyrazu. Pracując zaraz po wojnie
w Komisji Badania Zbrodni robiłam to nie dlatego, by znaleźć ma
teriał do nowej książki. A pisząc następnie Medaliony nie myślałam
wcale, że robię to inną techniką, w innym trybie literackim, niż
książki dawniejsze. Sam tem at — tak trudny do objęcia myślą, tak
uczuciowo nie do w ytrzym ania sprawił, że użyłam tych realistycznych
środków w yrazu” 28.
M edaliony są więc rodzajem reportażu dającego w swym zasad
niczym zrębie wiedzę bezpośrednią i to wiedzę taką, która, wypły
wając z fikcji literackiej, byłaby czymś potwornym i nonsensownym,
musi zatem wypływać z przeniesionej na teren utw oru rzeczywistości
obiektywnej 29.
opow ieści, W arszaw a 1946; M. S a d z e w i c z , Oflag, „D ziennik B a łty ck i” 1946, nr 204— 259; W. Ż u k r o w s k i , Z k r a j u m ilcz en ia (bm w.) 1946. 28 Z. N a ł k o w s k a , „N ow a K u ltu ra ”, 1954, nr 2 — cytat za Z aw orską (op. cit., s. 16). 29 N ajjask raw iej tezę tę p o sta w ił M. W. L i s : „M edaliony jako dzieło czysto litera ck ie b y ły b y rzeczą b ezw artościow ą [...]. Opis urojonej, choćby najbardziej ohydnej choroby n ie w zbudzi w rażenia. Leicz opis daleko posu n iętego trądu jest strasizny, gdyż w iem y , że to jest rzeczyw istość. P odobnie i M edalion y grozę sw ą zaw d zięczają tem u, że są reportażem artystyczn ym. N apisane przed dziesięciu la ty jako fa n ta zja n o w e listy w zb u d ziłyb y ty lk o n iesm ak ”. (O k lim a t m oraln y lite r a tu r y , „T ygodnik W arszaw sk i”, 1947, nr 5, s. 3). N a „przew agę tem a tu nad środkam i w y ra zu ” zw racają u w agę — w o d n iesien iu do M e dalion ów — M. K i e r- c z y ń s k a , O „M edalionach” Z ofii N a łk o w s k ie j , „L ew y Tor”, 1947, nr 2/3, s. 63— 68 oraz M. K u r y 1 u k, L u d zie lu d z io m z g o to w a li te n los, „D ziennik L iteracki”, 1947, nr 1, s. 4, 7. Jak w sp om n ian o w e w stęp ie, o dokum em taryzm ie M e dalion ów m ów ią praw ie w szy scy k ry ty cy (nie dodając przy tym , n a czym on polega); n iech obok M. L isa rep rezen tatyw n y będzie w ty m w yp ad k u głos Z aw orskiej: „W M edalionach jest w ie le z tej w y m o w y dokum entów , surow ej w y m o w y fak tów. C hw ilam i proza ta przypom ina reportaż, spraw ozdanie z procesu sądow ego, w y k a z suchych
160 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
towej). Dopiero jednoczesne działanie tych wszystkich czynników
kształtuje sprawozdawczy profil utworu.
W ynikałoby stąd, że Medaliony mają tylko reprodukować pewien
wycinek rzeczywistości obiektywnej. Niewątpliwie tendencja taka
w utworze istnieje. Jednak cale to zagadnienie posiada tzw. odwrotną
stronę medalu. Przecież Nałkowska, rozporządzając wielką ilością
materiałów z zeznań, musiała dokonać wyboru. Jaka jest zatem zasada
tego wyboru? Jeżeli nawet Medaliony są fotografią, to jako taka po
winny posiadać pewien retusz, deformujący choć trochę obraz świata
obiektywnego. Jaka jest więc zasada tych przekształceń, inaczej: czy
i jak zasada artystyczna wdziera się w sprawozdanie? I z tymi pyta
niami przechodzimy do następnego rozdziału.
II: PR A W D A RZECZYW ISTOŚCI IM ITUJĄCEJ
Podkreślano poprzednio, że partie narracyjne Medalionów obej
m ują między innym i (pominięto na razie mowę pozornie zależną
i „widzenie dalekie”) mniej lub więcej dokładny opis sytuacyj, w ja
kich toczyły się rozmowy, krótką charakterystykę zewnętrzną in
terlokutorów oraz pytania pod ich adresem. Obecnie trzeba zastano
wić się dokładniej nad rodzajem i metodą ujęcia zjawisk, narzuca
jących się uwadze narratora, oraz nad ich funkcją w utworze.
Na osobne zbadanie zasługuje sposób, w jaki rozpoczynane są posz
czególne cząstki Medalionów. Polega on na dosyć szczegółowym zary
sowaniu pewnej „rzeczywistości zastanej”, znajdującej swe wyjaś
nienie dopiero w dalszych partiach utworu (przy czym często zaraz
w pierwszym zdaniu tekstu narracji znajdują się słowa okazjonalne)
dwa fragm enty rozpoczęte są wypowiedzeniami postaci — struktura
tych wypowiedzeń wskazuje, że musiała je poprzedzać jakaś inda
gacja 2. Poprzez te zabiegi uzyskuje autorka Medalionów iluzję „wyr
1 „T ego rana b y liśm y t a m ¡po raz drugi. D zień b ył pogodny, m ajow y, chło- dnaw y. W iatr od m orza szedł rześki, ooś sprzed lat przypom inał. Za drzew am i [...]” itd. (podkr. m oje — M. P.; s. 8);„Droga do cm entarza prow adzi przez m iasto' pod t a m t y m m urem. W szystk ie okna i b alkony [...]” itd. (podkr. m o je — M. P.; s. 32); „N ależała do t y c h um arłych jeszcze jedna, ta m łoda k o bieta, k tórej u cieczka się n ie u d ała”, (podkr. m oje — M. P.; s. 42); „Nieduża k ob ieta z czarną przepaską na ok u stan ęła przy ladzie. Jej równiei drobny i cok olw iek d ziw n y tow arzysz z czarnym i w ąsik am i zażądał dla niej okularów ”, (s. 50); „P ałac, którego już n ie m a, stał na sam ym skraju w zgórza, ponad roz leg ły m w id o k iem n a w io sen n y kraj [...]” itd. (s. 66).
- „To co pani naprzód opow iedzieć? — zastan aw ia się przez chw ilę. — Sam a n ie w ie m ”, (s. 22) — przedtem m ogło paść pytanie: czy pani n ie m ogłaby opo-
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L IO N Ó W N A Ł K O W S K IE J 161
wania” z kontekstu rzeczywistości obiektywnej pewnych jej fragm en
tów i przeniesienia ich „w stanie surowym” na teren utworu.
Prócz miejsca rozmów obejmuje Nałkowska drobiazgowym nieraz
opisem pewne fakty i stany rzeczy zupełnie przypadkowe, nie mające
ścisłego związku ani z sytuacją, ani tym bardziej z tem atem tych roz
mów 3. Niejednokrotnie taki „zbędny” fakt plasuje się blisko początku
całego frag m en tu 4. W ten sposób utw ór upodabnia się do taśm y fil
mowej, na której zostały odbite „wszystkie” obrazy życia, przesuwające
się przed obiektywami oczu a u to rk i5.
Warto tu jeszcze zwrócić uwagę na metodę, jaką posługuje się
Nałkowska, opisując wygląd mówiących osób. N arrator nie ogranicza
się tylko do cech ogólnych, ale śledzi uważnie mimikę i gestykę
swego partnera, zdaje się wyłapywać każde jego poruszenie, notuje
nawet odchylenia w natężeniu g ło su 6. Postaci (z planu aktualnego
w ied zieć m i czegoś o sw oim życiu w obozie?; „N ie m am n iech ęci do Ż ydów. Tak sam o jak nie m am n iech ęci dio m rów k i ani do m yszki. C zeka przez ch w ile co na to p ow iem .” (s. 60) — m ożliw e pytanie: czy pani n ien a w id zi Żydów? 8 „W iatr od m orza szedł rześki, c o ś s p r z e d l a t p r z y p o m i n a ł ”. (podkr. m oje — M. P.; s. 8); „Ubrani b y li [...] w czarne, d ługie w io sen n e p a l t a z d o b r e j w e ł n y ”, (podkr. m oje — M. P.; s. 8); „K obieta cm entarna n a p e ł n i ł a p o l e w a c z k ę i odchodzi z nią w stron ę k w ia tó w ”, (podkr. m oje — M. P.; s. 35); „ P o p r a w i ł a p o l e w a c z k ę n a k am ien iu przy stu d n i i na now o pom pow ać zaczęła w o d ę” (podkr. m oje — M. P.; s. 37); „W stała i w p u ściła ludzi, którzy przyszli n a p r a w i a ć z l e w w k u c h n i ”, (podkr. m oje — M. P.; s. 52). — „W stała, żeby w yp u ścić robotników , którzy już s k o ń c z y l i s w o j ą p r a c ę ”, (podkr. m oje — M. P.; s. 56). — M oże n ie jest to d robiazgow ość typ u Butora, ale kto potrafi w skazać w analizow anym u tw orze u zasadnienie „czar nych w ą sik ó w ” (s. 50) tow arzysza D w ojry Z ielonej, poza m o tyw acją — o czym dalej — taśm y film ow ej? 4 Patrz. ss. 8, 66 — „zbędne” op isy przyrody. 5 „Autor udaje, że po »prostu« opisuje to, co w id zi, że jest »tylko« rep orte rem życia przesuw ającego się przed jego oczym a, »tylko« rejestratorem , że n ie przeprow adza selek cji, n ie k om p on u je”. (W. W e i n t r a u b , W y z n a c z n ik i s ty lu realistycznego, „P am iętnik L itera ck i”, 1961, z. 2, s. 409). 6 Oto dla przykładu w y cin k i tek stu narratora głów n ego z fragm en tu Dno (s. 22—29): „Jest siw a, raczej łagodna, zaokrąglona i m iękka. Jest bardzo zm ę czona [...] zaw lekają się łzam i jej łagodne, szare, duże oczy. Ł a tw o jej o te łzy, które w ystęp u ją, a później nikną n ie sp ły w a ją c w ca le na p oliczk i. [...] M ów i głosem przyciszonym m nóstw o słów szybkich, drobnych [...] N ieznaczna zm arszcz ka rysow ała się na jej gładkim czole [...] W estchnęła z ulgą i dodała p ou fn ie [...] T ym i pulchnym i, zn iek ształcon ym i ręk am i p rzesu n ęła po oczach [...] S ied ziała bez ruchu, n am yślała się, co by jeszcze p ow iedzieć. I n agle się o żyw iła [...] G łosem znużonym , cicho kończyła sw oje op ow iadanie. [...] P o sm u tn ia ła ”. — N ałkow ska zastosow ała tu tech n ik ę w id zen ia b lisk iego: „T echnika h a u t r e l i e f u [w ysokiej w yp u k łości — dop. M. P.]: w y p u k ło ść, d otykalność, szczegółow ość tła. P ostaci ludzkie w y ch y la ją się z ram k u czy teln ik o w i — b ryłow ate, k rw iste, U — R o cz. H u m a ń. t. X I I I , z. 1
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L I O N Ó W N A Ł K O W S K IE J 163
Przede wszystkim — narracja głów na12. Od razu narzuca się ubo-
gość obrazowania: brak metafor, nieliczne porównania, kilka potocz
nych epitetów oraz anim izacji13. Słownictwo, dobrane z „dotartej” i głę
boko zakorzenionej w codziennym obiegu w arstw y leksykalnej, cechuje
się konkretnością i jednoznacznością 14. Widać w yraźny brak tendencji
do „odświeżania” połączeń wyrazowych czy do jakiejkolwiek poetyzacji
słownictwa. W zasadzie przewaga zdań oznajmujących złożonych
w spółrzędnie15. Sporo zdań pojedynczych, słabo rozwiniętych (brak
części podmiotowej), przy czym orzeczenie zasadnicze — co jest cha
rakterystyczne w ogóle dla systemu języka polskiego — stoi przeważ
nie na początku części orzeczeniowej 16. Ten typ składni (tzw. nieinter-
pretującej, sprawozdawczej 17) jest odbiciem stosunku narratora do
opisywanych przez niego zjawisk; świadomie kieruje się on chęcią
jedynie odtworzenia pewnych wypadków, nie zaś ich interpretacji.
Żadnych narzucających się w percepcji inw ersji składniowych, nato
miast wyraźna dbałość o zasady eufonii.
Summa summarum język w wypowiedziach narratora głównego
wydaje się być nastawiony wyłącznie na funkcję kom unikatyw ną
(poznawczą), „stara się” nie stanowić wartości sam w 9obie, stąd brak
w nim „punktów zaczepienia” dla uwagi odbiorcy (metafor, inw ersji
składniowych). Pewna monotonia składni (powtarzanie tego samego
typu zdań pojedynczych z podmiotem domyślnym 18) oraz konkretność
(mało pojęć abstrakcyjnych) i „suchość” leksyki (brak poetyzmów)
sprawiają, że słowo narracji jest tym rodzajem znaku, który rozbłys-
18 P om ijając m ow ę pozorni© zależną, którą trak tu je się jako tek st w y p o wiedzą postaci. 15 Np. „Wiatr szed ł” (s. 8); „aeroplan odchodzi” (s. 33) etc. 14 „Słow o określa treści jednoznacznie [...]” (Z. L i c h n i a k , N a jg łę b s za książka o w ojnie, [W:] O brachunki ze w spółczesn ością, W arszaw a 1955, s. 172). 15 Oto przykłady pierw sze z brzega: „K obieta cm entarna n ap ełn iła p o lew aczk ę i odchodzi z nią w stronę k w ia tó w ”, (s. 35); „Przy ty m b yła kom petentna, m ogła zaiWsze słu żyć radą [...]” (s. 35); „Idziem y ted y razem przez szeroką u licę Pragi i ciem ną bram ą przenikam y w podw órze w ielk iej rudery [...]” (s. 50); „Idziem y już ostatnią k ondygnacją i zn ów w racam y rów n ym pom ostem [...]” (s. 51); „W stała i w y p u ściła ludzi [...]” (s. 52); „Z niżyła głos i m ó w iła p o u fn ie”, (s. 54) etc. 16 Np. „Z achw iała i tą m oją p ew n ością”, (s. 35); „U śm iech n ęła s ię n ieśm iało i w sty d liw ie ”, (s. 57). 17 M owa o przew adze parataksy (por. Z. K l e m e n s i e w i c z , P r o b le m a ty k a s k ła d n io w e j in te r p r e ta c ji stylu , [W:] W kręgu j ę z y k a literackiego i a rty s ty c z n e g o , W arszaw a 1961, s. 157— 203). M® „O trząsnęła się. [...] rękam i p rzesunęła po o cza ch ”, (s. 25); „zam ilk ła na dłuższą chw ilę. N am yślała się [...]” (s. 27); „Siedziała bez ruchu, n a m y śla ła się [...]” (s. 27).
164 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
kiije tylko na moment i — jak powiada Przyboś — znika po zakomu
nikowaniu swojej tre ś c i19.
Obecnie w arto przeprowadzić — na razie równie konturowo — ana
lizę wypowiedzi postaci. W zakresie fonetyki teksty te cechuje przede
wszystkim brak dbałości o eufonię 20, tendencja do „upraszczania” pew
nych grup głosek21 oraz całkowita przypadkowość rytm izacji — nie
jest to proza piękna, zbyt zróżjnicowana; rytm jej często zależy od
monotonnych powtórzeń (eufonia) podobnych grup dźwiękowych lub
tych samych w yrazów 22. Istotne dla nas obserwacje można wynieść
ze zbadania składni tych wypowiedzi. Pośród zdań złożonych przewa
żają współrzędne, łączone często bezspójnikowo 23. Sporo zdań pojedyn
czych, słabo rozwiniętych lub niedokończonych, niejednokrotnie po
przedzielanych równoważnikami z d a ń 24. Często mówiący opuszczają
całe cząstki składniowe, w efekcie czego powstają konstrukcje elip
tyczne 25. Ciekawą dla analizy dziedzinę stanowi również leksyka. Dla
19 Por. u w a g i W eintrauba, 1. c., s. 401. N a ow ą „niedostrzegalność” stylu (narracji głów n ej?) zw róciła u w agę Z aw orska, op. cit., s. 62. 20 T yp ow e przykłady: „ b y ł o z a ¡ m a ł o t r u p ó w , w ię c w ted y już m usiał b rać t r u p ó w bez g ł ó w. ” (s. 15); „ S tr a s z n ie m n i e b i l i , żebym pow iedziała, kto przychodził, co ta m u m n i e r o b i l i [...] B i l i m n i e gum ow ą pałką... Jak zasłon iłam tw arz r ę k a m i , t o m i tą pałką w y b i l i p alec — o tu, jeszcze w idać. Jak co robię, t o m i ę t u jeszcze b o l i. ” (s. 24); „N ie, sam a tego nie w id z ia ła m , ale o tym słyszą ł a m. Bo t a m ni e by ł a m, b y ł a m w M iędzyrzecu.” (s. 52). (W iszystkie pod k reślen ia w cytatach z M edalion ów , zam ieszczonych w tym i dal szych przypisach, pochodzą od autora tej pracy). es „E sm anki” zam iast „Esesm antoi” (s. 26, 27, 62; „esmam” s. 56); „m annę k a sze” (zanik nosow ości, s. 54); „T rochęśm y” (s. 55). 2* b y ł o nas tylk o ty sią c p ięćset kobiet, a mówili,-, że m ężczyzn b y ł o ze cztery tysiące. W ięc w każdym w agon ie b y ł o ich po trzydziestu, po czter d ziestu uduszonych n a śm ierć!” (s. 28). 2S „B udzili nas o trzeciej w nocy, n ie b y ło św iatła, po ciem ku słałyśm y łóżka, p iły śm y czarną k aw ę bez cukru i jad łyśm y prędko ten chleb,” (s. 25); „Ale pracow ałam , żadnego dnia n ie opuściłam [...] n ie uw oln iłam się, n ie poszłam do doktora.” (s. 56). 24 „K ierow ał produkcją sam doktor Spanner ze starszym preparatorem von B ergen. Z tym , co jeźd ził po trupy. Czy jeździłem z nim? Tak jest. Jechałem ty lk o dw a razy. I do w ięzie n ia w G dańsku też raz.” (s. 14); „M ydło gotow e?... N o, jak się zrobi — ono naprzód jest m ięk k ie, no to m u siało ostygnąć. W tedy m u sieliśm y pokrajać... I Spanner zam knął m yd ło na k lu cz.” (s. 16); „Zabrali m nie do szp ita la. W oku nic n ie czułam , tylk o mniei w ięcej bolało tutaj: krzyż i nogi. Od stłu czen ia. T o m ów iłam : »D ajcie m n ie noża«. B o chciałam zrobić ze sobą k on iec. Już n ie m ogłam żyć. Oka nie m iałam , nic n ie m iałam. Oko w y p ły n ęło całe. N a uchu też m iałam ranę. M ieli m nie p rześw ietlić. A le sam o się zagoiło.” (s. 55); „A tam już leża ło tego... B u ty uk ład aliśm y w osobną stertę.” (s. 69). 25 „ S tał już n a oknie i jeszcze się łap ał za ram ę [?] przed tym ojcem .” (s. 38) — opuszczony o k oliczn ik przyczyny: „aby się u chronić”; „W tedy Siuda,
i---
M A C IE J P O D G Ó R S K I
w any na mową potoczną, co zgadza się ze skonstruowaną sytuacją
rozmowy. Kwestie narratora sprowadzają się do opisu czynników
poza językowych, umożliwiających dokładniejsze zrozumienie opowieści
postaci. „Niedostrzegalność” stylu narratora głównego służy do uwy
puklenia potoczności stylu jego partnerów.
W określeniu „potoczność” nie wyczerpuje się bynajmniej proble
m atyka językowo-stylistyczna tekstów wypowiedzi postaci, dotyczy
ono bowiem tylko najogólniejszych znamion stylu analizowanych tek
stów (przecież mową potoczną mogą posługiwać się ludzie o różnej
strukturze duchowej i różnym poziomie intelektualnym i wypowiedzi
ich będą znacznie od siebie odbiegały pod względem językowym).
Z drugiej strony — jak już podkreślano — narrator nie ma prawa
zaglądać do „w nętrza” opisywanych przez siebie osób28, wobec cze
go o ich psychice możemy dowiedzieć się z tego,' co same mówią
(właściwie — j a k mówią). Trzeba zatem poprowadzić dalej, w kie
runku precyzyjniejszych określeń, analizę ich wypowiedzi.
Najbardziej znamienne jest słownictwo. Nieraz można natknąć się
na sformułowania dosadne, zbliżone do w ulgaryzm ów 29. Daje się za
uważyć brak zróżnicowania w doborze słów, co sprawia wrażenie, że
mówiący nie dysponują dużym zasobem leksykalnym 30. Dominuje ten
dencja do zastępowania pojęć abstrakcyjnych wyrażeniami konkret
nymi 3r; obrazowanie — ubogie, nacechowane brakiem m etafor —
28 J e śli n a w et czasem robi coś w tym rodzaju, to na zasadzie b. dyskretnych p rzypuszczeń: „Znów p om yślała o czym ś, czego n ie m ogła pow iedzieć. N ieznaczna zm arszczka rysow ała się na jej gładkim czole od tego w ew n ętrzn ego w id ze n ia .” (s. 24). 28 „zaśm iard ły” (s. 15), „w yć” (s. 27), „śm ierdziało”, „gnoju”, „w yć” (s. 28). 30 „[...] żeby skórę całk iem czyściu tk o już odjąć, p ó ź n i e j tłuszcz czysto, p ó ź n i e j w ed łu g k siążk i p reparatorskiej m u sk u ły aż do kości. T łuszcz w ybierany przez ro b otn ik ów z ta lerzy p ó ź n i e j został leżeć całą zim ę, a p ó ź n i e j jak stu d en ci [...]" (s. 12) — w y d a je s ię jak b y m ów iący -nie znał w yrazów : potem , n astęp n ie, w końcu. W m ałym zasobie słów leży też chyba przyczyna naduży w an ia przez p ostaci czasow n ik ów p osiłk ow ych : być, m ieć — „A le tam b y ł o gorzej. Bo nas b y ł o tylk o ty sią c p ięćset kobiet, a m ów ili, że m ężczyzn b y ł o ze cztery tysiące. W ięc w każdym w a g o n ie b y ł o [...]” (s. 28); „Oka -nie m i a ł a m , ni c ni e m i a ł a m. Oko w y p ły n ęło całe-. N a uchu też m i a ł a m ranę. M i e l i m nie p rześw ietlić.” (s. 55). 31 K ied y D w ojra Z ielon a chce w yrazić się, że kupiła pożyw ien ie na dłuższy okres czasu, p ow iada: „kupiłam sob ie chleba n a j u t r o , n a p o j u t r z e. ” (s. 54); albo k ied y chce zakom unikow ać, że tak długo ruszała zębem , póki nie w y le c ia ł, m ów i: T ylko przez k ilk a dni r u s z a ł a m , r u s z a ł a m ”, (s. 57). — P rzypom ina się język p rym ityw n ych plem ion afrykańskich, których członkow ie dla ozn a jm ien ia faktu, że długo szli w jakim ś kierunku, pow iadają: iść, iść, iść; por. R. S t o p a , B a jk a u lu d ó w A f r y k i , „Z agadnienia R odzajów L iterackich ”, 1958, t. I, s. 93— 115.
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L I O N Ó W N A Ł K O W S K IE J 1 0 7
zawiera porównania, których pierwsze człony zestawiane są przeważ
nie ze zjawiskami k o nkretnym i32. Mówiący stosują zatem opis pośred
ni, obrazowy; często jednak zdarza się, iż treść zamierzona tego opisu
nie przylega do treści wyrażonej, a odbiorca musi dopiero sam, na
podstawie kontekstu, dorozumiewać się, o co faktycznie autorowi w y
powiedzi chodziło; stwierdzenia tego typu, aczkolwiek poprawne pod
względem gramatycznym, prezentują nonsens sem antyczny33, a pow
stałe w ten sposób zestawienia frazeologiczne są jakby wew nętrznie
skłócone i „kanciaste”, oscylujące czasem na pograniczu błędu gra
matycznego czy stylistycznego34. Zresztą „zwyczajne” błędy gram a
tyczne zdarzają się również, najczęściej z dziedziny sk ła d n i35. Skład
nia ta oparta jest przede wszystkim na schemacie zdań pojedynczych,
a także współrzędnie złożonych36, i stanowi w ykładnik sprawozdaw
czego stosunku autora wypowiedzi do opisywanej przezeń rzeczywis
tości; kieruje się on — świadomie lub nie — jedynie chęcią odtworze
nia pewnych wypadków, nie zaś ich interpretacji. A le' w ydaje się, że
mówiący w ogóle nie umieją posługiwać się odmiennym od sprawozdaw
czego rodzajem składni — stosunkowo nieliczne zdania hipotaktyczne
często bywają źle połączone37 albo posiadają „zachwiany” sens przez
niezgodność czasów 38. Dodać tu zresztą należy, że mówiące postaci
w ogóle zbyt precyzyjnie nie potrafią opisać — naw et zdaniami poje
dynczymi czy współrzędnymi — jakiegoś, dość wąskiego, wycinka
rzeczywistości, czego dowodem niezgodność w formie lub czasie uży
32 „tupanie — jak b y ktoś b ie g a ł” (s. 15); „sine n ogi [...] jakby kto farb k ą po m alow ał” (s. 26); „W yglądał jak dzik” (s. 28); „To słych ać tak , jakby coś m ięk kiego klapnęło. Plask, p lask .” (s. 38); „P rzesu n ęły się [...] jak b y jak ieś zw ierząt ka.” (s. 64). 33 „kazał [...] tłuszcz [...] w y p ra co w y w a ć” (s. 13); „zaczęłyśm y [...] w y ć do w o dy” (s. 27); „radio [...] m ó w iło ” (s. 37) — nie; „przez radio m ó w io n o ” czy: „spiker ogłaszał”, ale w ła śn ie z typ ow ym dla dzieci rozum ow aniem : „radio — skrzyn ka! — m ów iło”; „byłam głodna i ch łod n a” (s. 55); „Gdy w y jech a ły śm y w la s ” (s. 72). 34 „z dom u w ariack iego” (s. 14); „B yłam ta k a osłab ła” (s. 54); „zw oln ien ie od p racy” (s. 56); „w łaśn ie na ten raz” (s. 72). 35 „Spanner b ył cy w il” (s. 13); „Spaniner chciał tru p ó w ” (s. 15); „szef kazał m nie robić” (s. 17); „K ija m ia ła ” (s. 55); „poprosiłem k o n w o jen ta o p ap ieros” (s. 72). 33 „Oni są dobrzy. A le to nie jest rodzina. N ie m a nikogo. Mój m ąż jest za bity w roku 43 na stacji M ałaszew ice, osiem k ilo m etró w pod B rześciem L ite w skim .” (s. 52); „Bo raz z jedną m ariaw itk ą o b ierałyśm y w kuchni b lok ow ej kar tofle. I w tych kartoflach zn alazłyśm y gniazdko m yszy. G niazdko było w ziem niaku.” ’ (s. 61); „Trzeba było tajk stać obok, nie w oln o było się ruszyć, nie w olno było dać żadnej pom ocy, nic.” (s. 27). 37 „Z m ojego dom u to ja jedna zostałam , że jeszcze ż y ję .” (s. 54). 38 „Jak m a m um rzeć, to w o l a ł a m um rzeć razem z n im i.” (s. 55).
P R O B L E M Y A N A L IZ Y M E D A L I O N Ó W N A Ł K O W S K IE J 169
partnerów narratora głównego proces indywidualizacji, którego re
zultatem na terenie utw oru są poszczególne quasi-style osobnicze.
Trudności młodego preparatora (mieszkańca Gdańska) w w ysła
wianiu się, wynikające z jego ograniczenia umysłowego a przede
wszystkim z faktu pozostawania przezeń pod silnym wpływem języka
niemieckiego, są przyczyną obecności w jego relacji szczególnie dużej
liczby niezdarności, błędów semantycznych i frazeologicznych46, a na
wet germanizmów 47.
Wypowiedzi kobiety, występującej we fragmencie pt. Dno posia
dają charakterystyczną składnię (zdania dosyć długie i jednocześnie
posiekane na drobne cząstki), dostosowaną do zasygnalizowanego przez
narratora sposobu mówienia tej k o b ie ty 4S, która ponadto nagminnie
stosuje w niewłaściwych miejscach przysłówek „jak” 49 (zamiast „gdy”,
„kiedy”).
Żydówka Dwojra Zielona chyba najczęściej spośród innych postaci
„przetyka” swoją wypowiedź błędami gram atycznym i50; posługuje się
typowym dla Żydów słówkiem „geszeft” 51; nadużywa zaimka „to” 52.
Wykładnikiem infantylizm u kobiety z fragm entu pt. Wiza jest
posługiwanie się zdrobnieniam i53.
Relacja Michała P. cechuje się typową składnią narracyjno-spra-
wozdawczą o spokojnym, bardziej zorganizowanym niż w relacjach
innych postaci, toku; składnia ta, jak również „podniosłe” w pewnych
46 „była ze w s i” (s. 13); „da m oże z p ięć k ilogram ów ” (s. 16); „się sta ra ł żeb y ten zapach uistał” (s. 18); „m am a się też ob rzyd zała” (s. 18); „sam przyszedł na tę id eę” (s. 18). 47 „Tłuszcz z o s t a ł l e ż e ć oałą zim ę.” (s. 12); „ r e c e p t na m y d ło ” (s. 13). 48 „M ówi [...] m n óstw o słów szybkich, drobnych, syp ią cy ch się ła tw o ” [słow a narratora] (s. 23); przykłady: „B udzili nas o trzeciej w nocy, n ie b yło św iatła, po ciem ku słałyśm y łóżka, p iły śm y czarną k a w ę bez cukru i ja d ły śm y prędko ten chleb.” (s. 25); „K iedy k ob iety u m ierały stojąc na apelu i p rzew racały się na ziem ię, esm anki nie w ierzyły, śm ia ły się, kopały je, że u dają.” (s. 27). 43 „jak zasłoniłam tw arz” (s. 24); „jak co rob ię” (s. 24); „jak [...] b o lało” (s. 24); „jak b y ły śm y ” (s. 25); „jak nas [...] w z ię li” (s. 27); „jak nas zob aczył” (s. 28); „Jak zw ariow ały” (s. 28). 50 „w zięłam parę ceb u lk i” (s. 54); „kaw ałek Chleba już też nie m iałam ” (s.
- — typ ow e d la Ż ydów p osłu giw an ie się m ian ow n ik iem w m iejscu dop ełn ia cza; „m iałam kilka koszuli, to sprzedaw ałam ” (s. 54). 51 M edaliony, op. eit„ s. 56. 62 „to w ied zia ła m ” (s. 54); „to sp rzed aw ałam ” (s. 54) „to ja ch ciałam ” (s. 54); „to pani p o w iem ” (s. 55); „to byłam strasznie g łod n a” (s. 57); itd. itd, 53 „m rów ki ani do m y szk i” (s. 60); „o tej m y szce” (s. 60); „gniazdko” (s. 61); „m yszki m łod e” (s. 61); „zw ierzątka” (s. 64).
170 M A C IE J^ P O D G Ó R S K I
wypadkach słownictwo, są dopasowane do sposobu mówienia tej po
staci 54.
Celem zabiegu indywidualizacji języka osób utw oru jest chęć prze
konania odbiorcy o tym, że ma on do czynienia nie ze sprawozdaniami
papierowych bohaterów literackich ani nawet ludzi prostych w ogóle,
ale z relacjam i jednostek z krw i i kości55.
Zbierzmy teraz wyniki dotychczasowych rozważań w tym rozdziale.
W yróżniający się na tle suchej, odnarratorskiej relacji potoczny styl,
tzw. mowy żywej, postaci (poprzez który prześw itują indywidualne
właściwości językowe mówiących) oraz metody obiektywizacji ukazywa
nych przez narratora wydarzeń (kolokwialność, zewnętrzność i drobiaizgo-
wość opisu, zasady „zbędnego szczegółu” i zaczynania „od środka”)
upodobniają — w mniejszym lub większym stopniu — poszczególne
fragm enty Medalionów do p r o t o k o ł ó w z rozmów; tekst wypo
wiedzi postaci udaje s t e n o g r a m tych rozmów; tekst narracji —
s p r a w o z d a n i e z ich otoku rzeczowego 56, przy czym przedmiotem
tego sprawozdania często są stwierdzone naocznie przez narratora fak
ty, które wspomagają prawdopodobieństwo opowiedzianych przez po
staci w ydarzeń (np. fabryka mydła, czarna przepaska na oku Dwojry
Zielonej, pasiak kobiety z fragm entu pt. Wiza etc.).
Wiele dotąd padło w tej pracy sądów uogólniających pod adresem
całego cyklu, ale przyznać trzeba, że przy ich formułowaniu napotyka
się na spore przeszkody, wynikające chyba z różnic między poszcze
gólnymi cząstkami utworu. Fakt istnienia tych różnic stawia nowe za
danie badawcze — wykryć zasadę, jeśli takowa w ogóle istnieje, kon
figuracji cyklu.
Ostatnia cząstka (Dorośli i dzieci w Oświęcimiu) odbija wyraźnie
od reszty swym charakterem naukowej rozprawki; w w arstwie przed
miotowej narracji tego fragm entu daje' się zauważyć szczególnie duże
zagęszczenie obiektów i osób posiadających swe odpowiedniki w świę
cie re a ln y m 57; ponadto fragm ent ten wyróżnia się spośród innych
54 „M ów i [...] spokojnie, ale jednak uroczyście, jak b y recytow ał [słow a narratora] (s. 68) — przykład: „na początku stycznia 1942 zabrali m nie w U gaju razem z c z te rd ziesto m a. in n y m i Ż ydam i na posterunek żandarm erii. Na drugi dzień zajech ał sam ochód ciężarow y z Izbicy i w tym sam ochodzie b yło piętnastu Ż yd ów z Izb icy.” (s. 68). F razeologia: „odm ów ił m ię człow iek pobożny” (s. 72), „ugodziłem się z jed n y m ” (s. 72). 55 W w y n ik u tego n ie n astęp u je in gard en ow sk ie „ w ciągn ięcie” d w u w arst- w y język ow ej w y p o w ied zi postaci w d w u w a rstw ę językow ą narracji; język, jakim się posłu gu ją postaci, n ależy w ła ściw ie do w a rstw y św ia ta przedstaw ionego i jest w a żn y m środkiem charakteryzacji osób m ów iących. 56 Por. u w agi W eintrauba, op. cit. 57 M ajdanek, O św ięcim , B rzezinki, T reblinka, T uszynek, W iąezyn pod Ło-