Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Język polski | Karty pracy | Klasa 2 Liceum i technikum AUTORZY: Ewa Nowak Triumf dobra. Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia (Karta A) Polecenia 1–15, s. 69–7
Typologia: Streszczenia
1 / 8
Krzywoprzysięzca gniewem Twoim niech obarczon będzie! - Bojaźliwy gniewem Twoim niech obarczon będzie!- Zdrajca gniewem Twoim niech obarczon będzie! - GŁOSY Przysięgamy. - &&&&&&&&&&&&&&&&&& KSIĄŻĘ Obrano cię wodzem, a zatem do ciebie należy rozpocząć układy. - MĄŻ Ciszej - ciszej! - KSIĄŻĘ Dlaczego? - MĄŻ Boś, mości książę, już na śmierć zasłużył. - Odwraca się do tłumu Kto wspomni o poddaniu się, ten śmiercią karanym będzie. - BARON Zgubiłeś nas, hrabio. - DRUGI Wypowiadamy ci posłuszeństwo. - KSIĄŻĘ Sami ułożymy z tym zacnym obywatelem warunki poddania zamku. - OJCIEC CHRZESTNY
Wielki mąż, który mnie przysłał, obiecuje wam życie, bylebyście przyłączyli się do niego i uznali dążenie wieku. - KILKA GŁOSÓW Uznajemy - uznajemy. - MĄŻ Kiedyście mnie wezwali, przysiągłem zginąć na tych murach - dotrzymam - i wy wszyscy zginiecie wraz ze mną. - Ha! chce się wam żyć jeszcze! Ha! zapytajcie ojców waszych, po co gnębili i panowali! - Do Hrabiego A ty, czemu uciskałeś poddanych? - Do drugiego A ty, czemu przepędziłeś wiek młody na kartach i podróżach daleko od Ojczyzny? - Do innego Ty się podliłeś wyższym, gardziłeś niższymi. - Do jednej z kobiet Dlaczegożeś dzieci nie wychowała sobie na obrońców- na rycerzy? - Teraz by ci się zdały na coś. - Aleś kochała Żydów, adwokatów - proś ich o życie teraz. Staje i wyciąga ramiona. Czego się tak śpieszycie do hańby - co was tak nęci, by upodlić wasze ostatnie chwile? - Naprzód raczej ze mną, naprzód, Mości Panowie, tam, gdzie kule i bagnety - nie tam, gdzie szubienica i kat milczący, z powrozem w dłoni na szyje wasze. - KILKA GŁOSÓW Dobrze mówi - na bagnety! - INNE GŁOSY Kawałka chleba już nie ma. -
Zniknął przy samym końcu. - &&&&&&&&&&&&&& LEONARD Bledniesz, mistrzu. - PANKRACY Czy widzisz tam - wysoko - wysoko? - LEONARD Nad ostrym szczytem widzę chmurę pochyłą, na której dogasają promienie słońca. - PANKRACY Znak straszny pali się na niej. - PANKRACY Jak słup śnieżnej jasności stoi ponad przepaściami - oburącz wsparty na krzyżu, jak na szabli mściciel. - Ze splecionych piorunów korona cierniowa. PANKRACY Od błyskawicy tego wzroku chyba mrze, kto żyw. - Połóż mi dłonie na oczach - zadław mi pięściami źrenice - oddziel mnie od tego spojrzenia, co mnie rozkłada w proch. - Nędzne ręce twe - jak u ducha, bez kości i mięsa - przejrzyste jak woda - przejrzyste jak szkło - przejrzyste jak powietrze. Widzę wciąż! - LEONARD Oprzyj się na mnie. - PANKRACY Daj mi choć odrobinę ciemności! - Ciemności - ciemności! -
Hej! obywatele - hej! bracia - demokraty, na pomoc!- Hej! ratunku - pomocy - ratunku! - PANKRACY Galilae vicisti! Stacza się w objęcia Leonarda i kona.