















































































Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Obszerne opracowanie z zakresu tematu
Typologia: Publikacje
1 / 87
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
Azja Wschodnia na przełomie...
Krzysztof Gawlikowski
Kraje Azji Południowo-Wschodniej w epoce dramatycznych przemian^1
W całym okresie zimnej wojny Azja Południowo-Wschodnia była terenem ostrych konfliktów politycznych, walk zbrojnych i wojen angażujących wielkie mocarstwa. Koncepcja “wojen peryferyjnych”, konfrontacji zbrojnej dwu bloków polityczno-militarnych w ograniczonej skali na obszarach ich dalekich peryferii, gdzie zaangażowanie supermocarstw nie groziło ich bezpośrednim zderzeniem i konfliktem globalnym, została najpełniej zrealizowana właśnie w przypadku wojen wietnamskich (1946-1975). Po nich mieliśmy tam jeszcze do czynienia ze skomplikowanym konfliktem kambodżańskim, który z jednej strony angażował zjednoczony Wietnam i pośrednio blok radziecki, a z drugiej kambodżańskie “siły patriotyczne” wspierane przez Chiny i Stany Zjednoczone oraz sojuszników tych ostatnich. Zakończyły go ostatecznie dopiero wolne wybory przeprowadzone w tym kraju w 1993 r. pod nadzorem ONZ. Nic też dziwnego, że stan napięcia przetrwał w tym regionie najdłużej. Praktycznie dopiero lata 90. stały się dekadą względnego spokoju. Dopiero wtedy wszystkie kraje Azji Południowo-Wschodniej mogły skoncentrować swe wysiłki na rozwoju gospodarczym, procesach integracji w skali całego regionu (w ramach ASEAN) i przechodzić zaczęły skomplikowane przeobrażenia wewnętrzne. Instytucje i struktury polityczne krajów Azji Południowo-Wschodniej różnią się dość zasadniczo od wzorców zachodnich, a ich rola nie zawsze odpowiada europejskim wyobrażeniom. Na wytyczanie polityki bardzo duży wpływ mają tam wciąż wojsko, biurokracja państwowa, hierarchia religijna i potężne grupy biznesu. Duże znaczenie mają też elity lokalne, podczas gdy partie polityczne i ciała przedstawicielskie odgrywają mniejszą rolę. Ostatnia dekada XX w. była jednak okresem fundamentalnych przeobrażeń społeczno- kulturowych i przyspieszonej przebudowy struktur politycznych regionu w kierunku demokratycznym, aczkolwiek w poszczególnych krajach regionu przebiegało to bardzo rozmaicie i był to tylko jeden z nurtów złożonych przemian.
1. Dziedzictwo epoki zimnej wojny w Azji Południowo-Wschodniej i cechy specyficzne regionu Jednym z kluczowych problemów regionu w latach 90. było przezwyciężanie spuścizny zimnej wojny: podziałów, konfliktów, koncepcji i struktur instytucjonalnych ściśle z nią związanych, a szkodliwych, czy też bezużytecznych w erze pokojowej współpracy. Jednakże będzie ona jeszcze przez wiele lat wpływała na życie polityczne i gospodarcze tych krajów. Przypomnijmy, że Filipiny i Tajlandia były poprzednio bastionami wpływów amerykańskich w regionie, natomiast Wietnam (a później również Laos i Kambodża) lansowały radykalne idee walki z imperializmem światowym, pod przywództwem Moskwy. Prozachodnią i antykomunistyczną orientację od początku swej niepodległości utrzymywały
(^1) W tekście tym wykorzystano rękopis studium A. Jelonka i J. Smulskiego” Procesy
Demokratyzacji, instytucjonalizacji oraz globalizacji: nowe wyzwania dla krajów Azji Południowo-Wschodniej. Prawie cały ten tekst został włączony do tego opracowania. Autor wyraża im podziękowanie za jego udostępnienie. Za sugestie i uwagi dziękuje także współredaktorce tomu Małgorzacie Ławacz i Elżbiecie Potockiej.
też Malezja i Singapur. Sytuację skomplikowało podjecie przez Chiny konfrontacji z Moskwą i zacieśnianie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi przez ten kraj od początku lat 70. Jaskrawym przejawem walki Chin z ekspansjonizmem radzieckim było podjęcie przez nie w 1979 r. ataku na Wietnam, wiernego sojusznika Moskwy, w związku z okupacją przez niego Kambodży i budowaniem bloku “państw socjalistycznych” w Indochinach. W okresie powojennym liczna też była, choć bardzo zróżnicowana, grupa państw, które usiłowały zachować neutralność wobec globalnych konfliktów (Indonezja do połowy lat 60., Kambodża i Laos do połowy lat 70., Birma w całym okresie powojennym). Próbowały one włączać się w inicjatywy polityczne tzw. Ruchu Państw Niezaangażowanych (U Nu z Birmy i Sukarno z Indonezji byli wręcz jednymi z jego twórców). Sytuacja podlegała jednak dramatycznym zmianom. Na przykład, Indonezja od 1965 r., po próbie lewicowego zamachu stanu płk Untunga, i prawicowym kontr-zamachu gen. Suharto, po masakrach komunistów i osób posądzanych o lewicowość, jakie nastąpiły w tym dramatycznym okresie oraz odsunięciu od władzy Sukarno, przyjęła kurs proamerykański. Z kolei Tajlandia – po przegraniu wojny w Wietnamie przez USA – zacieśniła swe stosunki z Chinami, traktowanymi poprzednio jako przeciwnik z drugiej strony barykady, gdyż przestała zawierzać całkowicie swój los USA, a i miejsce Chin w regionie wyraźnie zmieniło się. Kambodża, po zamachu stanu przeprowadzonym przez gen. Lon Nola w 1970 r. i ustanowieniu przez niego republiki, stała się sojusznikiem USA, choć już w 1975 r. kres jego rządom położyli Czerwoni Khmerowie, którzy przywrócili nominalną władzę księciu Norodomowi Sihanoukowi. Przemiany w Laosie były jeszcze o wiele bardziej zawikłane. Przez powojenne lata był on zazwyczaj podzielony na część administrowaną przez prozachodni rząd królewski i część prowietnamskiej Pathet Lao. Tę ostatnią wręcz wspierały nawet na miejscu siły wietnamskie, a rząd królewski najpierw Francja, a od 1954 r. – USA, których siły zbrojne w ograniczonej skali także zwalczały tam przeciwnika. Podczas krótkich interludiów w tej dziwnej wojnie domowej, z decydującym wręcz udziałem państw obcych, instalowano kilkakroć “rządy jedności narodowej” i ogłaszano neutralność kraju, lecz zwykle niezadługo jedna, lub druga strona zrywała te porozumienia forsując swoje interesy polityczne i strategiczne. Pamiętać też trzeba, że przez Lao prowadziły główne szlaki komunikacyjne i transportowe z Wietnamu Północnego do Południowego, a miały kluczowe znaczenie dla wojny wietnamskiej. W rezultacie dopiero porażka USA w Wietnamie umożliwiła Pathet Lao w grudniu 1975 r. przeprowadzenie detronizacji króla i przejęcie kontroli nad całym krajem. Przedstawione powyżej fluktuacje sytuacji politycznej w poszczególnych krajach i dramatyczne zwroty w ich polityce zagranicznej, związane z walką dwu supermocarstw o kontrolę tego regionu, wpływały – rzecz jasna – na zróżnicowanie wybieranych dróg rozwoju gospodarczo-społecznego i opcje ideologiczne. W tym aspekcie Azja Południowo-Wschodnia miała charakter przedziwnej mozaiki. Zróżnicowanie pogłębiały jeszcze odmienności kultur i tradycji. Widoczne tam były silne wpływy kilku wielkich cywilizacji i występowały różne systemy religijne oraz etyczne. Od starożytności obserwować tam można wpływy chińskie, szczególnie na terenach sąsiadujących z cesarstwem, ale większość państw regionu czerpała inspiracje i wzorce kulturowo-religijne z południowych Indii. W świecie wysp nałożyły się na to wpływy islamu (oraz cywilizacji Bliskiego Wschodu), a później chrześcijaństwa oraz cywilizacji zachodniej. Wszystkie zaś mieszały się w przedziwny sposób z tradycjami lokalnymi. Pociągało to za sobą istotne odmienności w inspiracjach kulturowych tamtejszych systemów oraz kultur politycznych. W rezultacie konfucjanizm wpływa wciąż na organizację życia społecznego, a tym samym politycznego, w Singapurze, a także w Wietnamie, choć w obydwu tych krajach ma też swój udział buddyzm mahayana. Buddyzm hinayana determinuje z kolei zupełnie inne formy życia społecznego i politycznego w Birmie, Tajlandii, Laosie, i Kambodży. Natomiast
Południowo-Wschodniej nie mogą się więc oprzeć łatwym, choć niezbyt adekwatnym porównaniom tego okresu z dziewiętnastowieczną Wiosną Ludów, czy słynną “Jesienią Ludów” w Europie Wschodniej z 1989 r. Postulaty wysuwane pod adresem władz wyraźnie oddawały nastroje społeczne. Sprawiedliwość, reformy społeczne, większa otwartość, likwidacja korupcji, wolność prasy, walka z nepotyzmem, w końcu demokratyzacja życia politycznego – to najczęstsze hasła zniecierpliwionych obywateli.
Filipiny Filipiny są pod wieloma względami krajem wyjątkowym w regionie. Jako pierwsze zostały skolonizowane przez Hiszpanów (w drugiej połowie XVI w.) i to niemal bezkrwawo, gdyż nie było na tych wyspach silniejszych struktur państwowych. Jest to więc kraj całkowicie uformowany w epoce kolonialnej, kiedy to także został zchrystianizowany. Tak Filipiny stały się jedynym katolickim krajem regionu (choć katolicyzm filipiński ma cechy bardzo specyficzne). W 1896 r. wybuchło tam powstanie przeciwko panowaniu hiszpańskiemu. Kraj ten, jako pierwsza z kolonii, ogłosił niepodległość i stał się pierwszą w Azji republiką (w 1899 r. przyjęto liberalno-demokratyczną konstytucję inspirowaną przez wzory europejskie). Jednak w wyniku wojny między Stanami Zjednoczonymi a Hiszpanią ten ostatni kraj w 1898 r. przekazał Filipiny zwycięzcy. Po wielomiesięcznej wojnie filipińsko- amerykańskiej i krwawej pacyfikacji kraju, trwającej do 1902 r., Stany Zjednoczone przejęły pełną nad nim kontrolę. Według różnych ocen śmierć poniosło wtedy od 200 tys. do miliona Filipińczyków^5 , co zaciążyć musiało na długo nad stosunkiem tamtejszej ludności do USA. Tak więc Filipiny przez ponad 300 lat były jedyną hiszpańską kolonią w Azji, a później zostały jedyną kolonią amerykańską w regionie. Wyjątkowym na tę skalę zjawiskiem stała się tam metysyzacja: mieszanie z miejscową ludnością typu malajskiego obcych przybyszów (Hiszpanów, meksykańskich kreoli, dość licznie przybywających od XVI w. chińskich kupców oraz rzemieślników, a później i Amerykanów, a także mieszanie tych mieszańców). W epoce kolonialnej Hiszpanie stanowili elitę rządzącą (miejscowych nie chciano dopuszczać nawet w szeregi duchowieństwa^6 ), stąd ich obecność, podobnie jak w koloniach amerykańskich. Filipińczycy, określający się jako “rasa brązowa”, chętnie podkreślali jednak swój “mieszany” charakter, interpretowany bardziej w kategoriach rasowych niż kulturowych, w zgodzie z hiszpańską tradycją^7. Ludność Filipin (w 2001 r. 78 mln) dzieli się na trzy odrębne grupy: a) narody gęsto zamieszkałych nizin i wybrzeży przyjmujące katolicyzm, należące do wielkiej rodziny malajsko-polinezyjskiej (najliczniejszym z nich są Tagalowie, ca 22% ludności kraju, podzieleni na wiele grup etnicznych);
(^5) Anthony Woodiwiss, Globalisation, Human Rights and Labour Law in Pacific Asia ,
Cambridge University Press, Cambridge 1998, s. 89. (^6) Patrz: Jerzy Skrabania, Kościół Filipiński na przełomie XIX i XX w. w obliczu dążeń
narodowościowych duchowieństwa , „Dzieje Najnowsze”, 2000, nr 1, s. 31-46. (^7) Patrz: Woodiwiss, op. cit. , s. 194. O genezie hiszpańskich koncepcji rasowych “czystej
krwi”, przeniesionych do Ameryki Łacińskiej i Azji patrz: George M. Fredricson, Rascism, A Short history , Princeton University Press 2002, s. 32-5. Nawet nazwa narodu pośrednio z tym jest związana. Filipino pierwotnie oznaczało Hiszpana urodzonego na tych wyspach. Następnie nazwę tę przejęli tzw. ilustrados , czyli “oświeceni”, w praktyce – umiejący pisać i czytać – w dużej części właśnie z rodzin mieszanych. Pierwotnie utożsamiali oni siebie z Hiszpanami i ich kulturą, nie zaś z “ciemnymi indios ”, czyli tubylcami. Dopiero później rozciągnęli to na współziomków, co zostało powszechnie przyjęte. Ibidem. Filipiny zostały podbite przez Hiszpanów z Meksyku, były więc pierwotnie kolonią kolonii. Stąd związki z tym krajem i światem latynoskim.
b) ludy gór i dżungli (około 12 mln), których Hiszpanom nie udało się podbić. Przez stulecia polowano na nie jak na dzikie zwierzęta. Mają dużo bardziej prymitywne gospodarki (nawet neolityczne), a część z nich należy do pierwotnej australoidalnej ludności wysp (tzw. negrytosi o niemal czarnej karnacji), lub jest z nimi wymieszana. Niektóre z tych ludów zchrystianizowali misjonarze amerykańscy i należą one do różnych kościołów protestanckich. Polityka władz wobec nich budzi wciąż rozmaite kontrowersje; c) narody wysp południowych, wyznające islam, nazywane przez Hiszpanów Moro, czyli Maurami (1,5-2 mln). Ich feudalne księstwa i sułtanaty (w południowej części Wyspy Mindanao, na Wyspie Palawan i na Archipelagu Sulu) udało się ostatecznie pokonać Hiszpanom dopiero w połowie XIX w., choć rebelie wybuchały tam i później, a przeciwko okupacji amerykańskiej znowu walczyły zbrojnie. Specyficzną cechą panowania Stanów Zjednoczonych były próby wprowadzania i respektowania porządku prawnego (co jednak okazywało się w praktyce bardzo trudne), jak też tworzenie miejscowych ciał przedstawicielskich (Zgromadzenia i Senatu), wybieranych przez ludność, choć do głosu dopuszczono tylko elity (w 1907 r. prawo głosu miało zaledwie 1,41% ludności). Zaczęto tam tworzyć instytucje demokratyczne zanim pojawiła się klasa średnia, która chciałaby z nich korzystać. Stąd kraj ten ma wyjątkowo bogate doświadczenia demokratyczne, choć zarazem jest to w dużej mierze demokracja fasadowa i deklaratywna, gdyż dominację zdobyła miejscowa oligarchia^8. Inaczej też niż w przypadku europejskich mocarstw kolonialnych, Stany Zjednoczone dość szybko pogodziły się z perspektywą przyznania niepodległości tej kolonii, wiedząc dobrze, że mechanizmy neokolonialne (stosowane w Ameryce Łacińskiej) są nie mniej skuteczne. Inwazja japońska przerwała proces uniezależniania Filipin, ale po ogłoszeniu niepodległości kraju przez Japonię, musiały ją też przyznać w 1947 r. Stany Zjednoczone. Zagwarantowały sobie one jednak bezcłowy handel z tym krajem, specjalne prawa gospodarcze dla obywateli amerykańskich (traktowanych jak Filipińczycy), jak też oddanie w bezpłatne użytkowanie terenów 23 baz wojskowych (200 tys. ha) na 99 lat. Obecność amerykańskich wojsk i floty stwarzała, rzecz jasna, instrumenty nacisku politycznego i możliwość interwencji, a zależność pogłębiały jeszcze ścisłe związki gospodarcze z USA oraz duża rola firm amerykańskich w gospodarce kraju. Te historyczne losy wysp zdeterminowały wiele osobliwości tego kraju. Jego elity tradycyjnie zorientowane są prozachodnio, ideały demokracji, wolności, czy sprawiedliwości społecznej są tam żywe od ponad stu lat i stały się one nawet składową tożsamości narodowej. Filipiny były jednak także bodaj pierwszym krajem Azji Wschodniej, w którym zaczęto dyskutować o rodzimych tradycjach i wartościach, o potrzebie ich kultywowania oraz “dekolonizacji kulturowej”. Takie koncepcje i publikacje na te tematy zaczęły się tam pojawiać już w latach 60^9. Oto jedna z celniejszych, a krótkich list filipińskich “ideałów narodowych”: Wiara w Boga; Umiłowanie kraju większe niż samego siebie;
(^8) Zwracają na to uwagę: Jamie Mackie, Bernardo Villegas, The Philippines: Still an
Exceptional Case? , w: James W. Morley, red., Driven by Growth: Political Change in the Asia-Pacific Region , M. E. Sharpe, New York 1999 (Studies of the East Asian Institute, Columbia University), s. 142. (^9) Patrz np. Frank Lynch, Alfonso de Guzman II, (red.), Four Readings in Philippine Values ,
Institute of Philippine Culture, Ateneo of Manila University, Quezon City 1973 (4-te wyd.; 1- sze1964); patrz też bardzo głośne prace: Renato Constantino, A Making of a Filipino , Malaya Books Inc., Quezon City 1969; tegoż autora, Neo-Colonial Identity and Counter Consciousness: Essays on Cultural Decolonisation , Merlin, London 1978.
wynikało z tamtejszego systemu użytkowania ziemi, gdyż najpopularniejszy był – podobnie jak w innych krajach regionu – “system podziału plonów”. Zgodnie z nim właściciel ziemi otrzymywał od 40 do 60% plonów od jej dziedzicznych dzierżawców. Przy tak dużych obciążeniach pozostała im część często nie starczała na przeżycie, musieli wiec zaciągać pożyczki u właściciela. Przy lichwiarskich procentach trudno je było spłacić, stąd wielu chłopów było jeszcze zadłużonych, a ich zobowiązania przechodziły zazwyczaj z ojca na syna. Hacenderos w czasach późniejszych angażowali się w przerób produktów rolnych, tworzenie firm przemysłowych i usługowych, kontrolowali wiec również ośrodki miejskie. Wypełnieniem “długu honoru” ich klientów było głosowanie na osoby polecone przez “patrona”, kiedy już powszechny system wyborczy został wprowadzony. Partie były więc powiązane z grupami możnych rodów, a ich siła zależała od wpływów tych ostatnich, nie zaś kwestii ideologicznych i preferencji politycznych wyborców. Po zwycięstwie rozdzielały one “swoim” latyfundystom zezwolenia, koncesje i rozmaite pozwolenia na działalność gospodarczą. Był to zatem system oligarchiczny, a zarazem – jak określają go niektórzy badacze – “żebraczego patriarchalizmu” ( mendicant patriarchalism ). R. Constantino, który użył go jako pierwszy, objaśnia go jako praktyki patriarchalne upadlające podwładnych (i narzucające samo poniżające zachowania “klientów”) – będące uznaną formą sprawowania władzy na wszystkich szczeblach społeczeństwa. Owe uniżone prośby politycznych przywódcy filipińscy kierowali do wszechwładnych Hiszpanów, a potem Amerykanów, sami zaś zaspakajali w miarę chęci i możliwości podobne błagania swoich filipińskich klientów, ci zaś klientów niższego szczebla^15. Najbardziej jaskrawym przykładem paternalistycznego traktowania Filipińczyków przez Amerykanów było częste nazywanie ich “naszymi małymi, brązowymi braciszkami” ( our small brown brothers )^16. System patronatu został – w zmodyfikowanej formie – rozciągnięty na przedsiębiorstwa i stosunki pracodawca-pracownik. Nazywano go bayanihan i objaśniano jako tulong-tulong-tayo (pomaganie jeden drugiemu), czy też wspólne noszenie ciężarów, gdyż kluczowe były tu relacje wzajemne: wymiana dobrodziejstw na lojalność. Tym łatwiej system ten akceptowano, bo najbardziej preferowanym rodzajem zatrudnienia było przyjęcie do pracy na całe życie^17. Obok tych
pośrednich”, powierzając miejscowym elitom zarządzanie krajem. To w istocie ogromnie zwiększyło władzę i wpływy latyfundystów – hacenderos i ilustrados , a także bogatych przedsiębiorców – caciques (filipińskich i chińskich) i doprowadziło do uformowania miejscowej oligarchii. Administratorzy amerykańscy zostali niejako inkorporowani do filipińskiej hierarchii patronażu, jako “najwyżsi patroni”. Patrz: Carl A. Trocki, “Political Structures in the Nineteenth and Early Twentieth Centuries”, w: N. Tarling, the Cambridge History... , t. II, cz 1, s. 91-2. (^15) Patrz: R. Constantino, A Making of a Filipino... , cyt. wyd.; terminem tym stale posługuje
się też Woodiwiss, jako kluczowym dla opisu realiów tego kraju. (^16) Termin ten wprowadził William Howard Taft (1857-1930), od 1900 r. pierwszy
amerykański cywilny gubernator Filipin, a później prezydent USA (1909-1913). Wprowadził on na wyspie umiarkowane, paternalistyczne rządy, uważając, ze Filipińczycy jeszcze nie dojrzeli do demokracji i trzeba ich do niej przyuczać stopniowo. Patrz: Fred Greene, The Far East , Rinehard & Co., New York 1957, s. 476. Patrz także: Michael Cullinane, “Implementing the New Order: The Structure of Supervision of Local Government during the Taft Era:, w: Norman G. Owen, red., Compadre Colonialism: Studies on the Philippines under Amerian Rule , University of Michigan Press, Ann Arbor 1971 (Michigan Papers on Southeast Asia, no. 3). (^17) Woodiwiss, op. cit. , s. 112.
relacji funkcjonowały też inne integrujące społeczeństwo^18. Dodać trzeba, że stosunki patronatu umożliwiały ogromny wyzysk ludności przez klasy posiadające i ukształtowanie niespotykanych w innych krajach regionu, wyjątkowo ostrych przedziałów klasowych, uformowania małego bieguna bogactwa i ogromnych rzesz biedoty. Woodiwiss zwraca uwagę, że w tych warunkach patriotyzm filipiński miał szczególny charakter i pojmowany był przede wszystkim jako wysiłki mające na celu ustalenie, co “wyższe instancje” dopuszczają i realizowanie interesów narodowych w tych ramach. Z jednej strony występowało fatalistyczne godzenie się z warunkami (“cóż na to można poradzić?”), z drugiej zaś pragnienia “wielkiej odmiany”, utopijnej doskonałości, czy wręcz “zbawienia”, które zapewnią powszechną szczęśliwość i odmienią los. Stąd też łatwe zawierzanie przywódcom obiecującym taką odmianę i populistyczny styl przywództwa^19. To, jak się zdaje, pomaga zrozumieć dynamikę życia politycznego tego kraju, w tym także fenomen dojścia do władzy Ferdinanda Marcosa w 1965 r., a później jego gwałtownego upadku w 1986 r. Zarazem warto pamiętać o celnej obserwacji Williama H. Tafta, wspomnianego powyżej pierwszego gubernatora Filipin z początków XX w.: Chętnie używają oni [ilustrados] podniosłych i pięknie brzmiących fraz o wolności i niezależnym rządzie, ale mają słabe wyobrażenie, co to naprawdę znaczy. Nie potrafią bowiem przeciwstawić się pokusom korupcji, a każdy urząd najprawdopodobniej będzie wykorzystany dla powiększania wpływów i bogactwa jego posiadacza, przy pełnym lekceważeniu interesu publicznego^20_._ Zjawisko to występuje po dziś dzień, także w innych krajach regionu: deklaracje i dyskursy polityczne odbywają się na płaszczyźnie zachodnich, albo zokcydentalizowanych koncepcji, a realne działania polityczne – w zupełnie odmiennej sferze miejscowych realiów społecznych, wartości i zobowiązań polityka wobec grup, na których się opiera, czy do których przynależy, w sferze azjatyckich związków osobistych nie zaś zachodniego typu realizacji zadań przedmiotowych i wypełniania roli urzędowej. Przedstawiciele miejscowych elit zachowują się w istocie racjonalnie: mówią to, co uznawane jest za właściwe, a robią to co muszą, lub uznają za prawdziwie skuteczne. Wprowadza to jednak w błąd nie tylko nienawykłych do takich zachowań obserwatorów zachodnich, ale nawet pewne kręgi miejscowych społeczeństw, co kończy się nieraz dyskredytacją takiego polityka. Według zgodnej opinii obserwatorów, falę przemian politycznych lat 90. w Azji Wschodniej zapoczątkowały właśnie takie dramatyczne wydarzenia na Filipinach. Skorumpowany, nieefektywny pod względem gospodarczym i skompromitowany już wtedy reżim Ferdinanda Marcosa utrzymywał się przy władzy w latach 80. głównie dzięki poparciu sił zbrojnych^21. Hasła, które głosił pozostały bowiem niezrealizowane. Dodać też trzeba, że
(^18) Jednym z kluczowych był system zwany kumpadre/kummadre. Opiera się on na związkach
ojca lub matki chrzestnej z rodzicami dziecka. Związki takie uważano za ściślejsze nawet od rodzinnych i nakazywały one wzajemne udzielanie sobie pomocy, wspieranie, także materialne, itp. Często patronem kumpadre zostawała jakaś wybitniejsza osobistość. Inne ważne relacje określały utang na loob – “powinność”, czy też “dług honoru”, narzucający obowiązek spłacania w jakiś sposób otrzymanych łask, czy przysług. Woodiwiss, op. cit. s.
Marcos dwukrotnie wygrał wybory (w 1965 i 1969 r.). W 1972 r., przy poparciu wojska, wprowadził stan wojenny i zmienił konstytucję, zadeklarowawszy, iż służyć to ma pokonaniu odwołującej się do marksizmu, a nawet maoizmu, Nowej Armii Ludowej. Prowadziła ona
kształtujący się system w znacznej mierze kontynuował filipińskie tradycje polityczne. Opierał się na dotychczasowych instytucjach politycznych uzależnionych od wielkich właścicieli ziemskich – hacenderos – tworzących nadal establishment polityczny oraz na skorumpowanych politykach pozbawionych woli wyjścia poza uświęcone relacje patron- klient i nie umiejących działać poza nimi. Choć masowy, ogólnonarodowy ruch, który określił się mianem Siły Ludowej , był w stanie zorganizować wystąpienia, manifestacje i strajki kierowane przez formowane ad hoc komitety, i doprowadził do obalenia dawnego reżimu, w ograniczonym tylko stopniu przyczynił się on do budowy nowych instytucji demokratycznych w tym kraju. Kluczową kwestią okazała się słabość klas średnich. W epoce Marcosa skurczyły się one nawet liczebnie, a pod rządami demokratycznymi wcale nie rozkwitły. Ocenia się, że liczyły one w latach 90. nie więcej niż 5%^24. Niewątpliwie jednak doszło do znacznego umocnienia społeczeństwa obywatelskiego, jak też umocnienia postaw pro-demokratycznych, a osłabienia tradycyjnych zależności patron-klient i zmniejszenia paternalizmu. Wprawdzie potęga starych rodów sprawujących władzę oligarchiczną nie uległa istotnemu osłabieniu, lecz zmieniły się jej formy, a pojawiły się nowe klasy biznesmenów i ludzi zamożnych, w tym nowe elity filipińskich Chińczyków^25. Społeczeństwo filipińskie zaczęło też odtąd śmielej sięgać do różnych pokojowych form obywatelskich protestów, m. in. uciekać się do strajków (szczególnie tzw. Strajków Ludowych, włączających strajki solidarnościowe innych zatrudnionych, włącznie ze sklepikarzami, protesty całej ludności miasta, czy regionu, studentów, gospodyń domowych, itp., co paraliżowało tam życie i okazało się bronią nader skuteczną, choć było nielegalne)^26. Wydarzenia na Filipinach, pierwsze na tę skalę w regionie, stały się dla innych krajów drogowskazem, jakie sposoby można stosować dla upodmiotowienia społeczeństwa. Trudno nie wspomnieć, że obalenie reżimu Marcosa, cieszącego się przez dziesięciolecia poparciem Stanów Zjednoczonych, doprowadziło na Filipinach do ogromnego ożywienia nastrojów patriotycznych i antyamerykańskich zarazem. Zaowocowało to wypowiedzeniem umów, na mocy których USA utrzymywały swe bazy wojskowe w tym kraju, choć pociągało to za sobą poważne straty gospodarcze i utratę pracy przez setki tysięcy ludzi (Subic Bay, gdzie stacjonowała Flota Pacyfiku ewakuowano w 1992 r.). Niewątpliwie stało się to też ważną lekcją dla polityków amerykańskich, iż opieranie wpływów USA na miejscowych dyktatorach i armiach jest strategią krótkowzroczną. Choć “pokojowa rewolta mas” przywróciła funkcjonowanie demokracji na Filipinach i inspirowała przemiany polityczne w innych krajach regionu, trudno jednoznacznie ocenić jej rezultaty. Wielkie nadzieje, jakie wiązano ze zwycięstwem Corazon Aquino i tym ruchem – pozostały niespełnione. Pod rządami pani prezydent, należącej do jednej z najpotężniejszych i najbogatszych rodzin filipińskich, doszło w gruncie rzeczy do odbudowy fasadowej – w dużej mierze – demokracji, a realnego umocnienia pozycji możnych rodów latyfundystów, które swymi wpływami obejmowały też przemysł, bankowość, transport, itd., opierających swą władzę na tradycyjnych układach patronów i klientów. W sytuacji ogromnych, rozbudzonych nadziei i braku ich spełnienia dochodziło niekiedy do zwycięstw kandydatów szermujących hasłami populistycznymi. Najjaskrawszym tego przykładem było w 1998 r. zwycięstwo w wyborach prezydenckich popularnego aktora Josepha “Arap” Estrady, pozbawionego urzędu w 2000 r. za branie łapówek i powiązania ze strukturami mafijnymi. Bardzo dużą rolę odgrywała wciąż armia, a generałowie sięgali niejednokrotnie po najwyższą władzę w wyborach (jak gen. Fidel Ramos, 1992-1998), lub wymuszali jakieś
24 Woodiwiss, op. cit. , s. 115. (^25) J. Mackie, B. Villegas, op. cit. , s. 157, (^26) Woodiwiss, op. cit. , s. 141.
decyzje na prezydencie groźbą zamachu stanu. Brak stabilności politycznej odstraszał krajowych i zagranicznych inwestorów, a brak znaczącej poprawy warunków życiowych powodował duże napięcia społeczne, szczególnie przy ogromnych nadziejach rozbudzonych przez Siłę Ludową. Efemeryczne partie montowane dla zwycięstw poszczególnych kandydatów nie zapewniały stabilności politycznej ani nie były w stanie wypracować spójnej strategii rozwoju kraju. Nie można jednak odmówić znaczących osiągnięć nowym, demokratycznym władzom. Podczas gdy w ostatnich czterech latach rządów Marcosa PKB kraju obniżył się łącznie o 11%, to w latach 1987-1988 osiągnięto wzrost 6% rocznie, zaś inflacja wcześniej sięgająca 50% zmalała w 1987 r. do poziomu poniżej 4%^27. Przyrost gospodarczy osiągał przed kryzysem finansowym z końca dekady lat 90. dość przyzwoitą wysokość około 5% realnego wzrostu PKB, ale później wyraźnie się zmniejszył (w całej dekadzie lat 90. wyniósł średnio rocznie 1,1%). Dość wysoki przyrost naturalny (ponad 2% rocznie) ograniczał jeszcze wzrost stopy życiowej, tym bardziej, iż utrzymywały się ogromne dysproporcje majątkowe, a duża część ludności po prostu walczyła o przetrwanie. Produkt narodowy brutto per capita w 2001 r. wynosił jednak 4070 USD (obliczany według wskaźnika PPP, realnej siły nabywczej)^28 , co dawało Filipinom miejsce wśród średnio zamożnych krajów regionu. Cierpią one jednak na bardzo wysokie bezrobocie, częściowe tylko zatrudnienie i biedę. Kiedy nowa pani prezydent zarządziła zebranie danych dotyczących poziomu życia, okazało się, że 59% żyje poniżej filipińskiego poziomu biedy^29. Rolnictwo wciąż jest główną gałęzią gospodarki (dostarczyło 24,7% PKB w 1975 r. i 21,4% w 1996). Przemysł przetwórczy jest technologicznie dość prymitywny (przetwarzanie żywności, produkcja tekstyliów, przemysł drzewny), nieliczne są zakłady używające bardziej zaawansowanych technologii. Filipiny pozostają zatem jednym z nielicznych krajów regionu, jaki nie wszedł jeszcze na drogę industrializacji i przyspieszonego rozwoju. Zaś 33,9% handlu zagranicznego kieruje się do USA, a blisko 16% – Unii Europejskiej, co wskazuje, że kraj ten ma wciąż słabe powiązania z gospodarkami regionu, a jego ekonomia ma postkolonialny charakter. Skromne są też inwestycje zagraniczne, co wiąże się z brakiem stabilności politycznej^30. W latach 80. około 40% potencjału wytwórczego było w rękach kapitału zagranicznego, lecz wiązało się to odpływem netto kapitału za granicę, gdyż wywożone zyski przewyższały nowe inwestycje. Chroniczny odpływ kapitału był więc jedną z bolączek Filipin. Frustracje społeczne spowodowane trudną sytuacja gospodarczą wywoływały z kolei niestabilność. Tak formował się typowy mechanizm błędnego koła występujący w wielu krajach opóźnionych w rozwoju gospodarczym. Z perspektywy czasu najlepszy wydaje się okres przed objęciem rządów przez Marcos oraz dekada lat 70., kiedy to w autorytarnym systemie osiągano ponad 6% wzrostu PKB rocznie, gdyż później spadł on do około 2%^31. Specyficznym zjawiskiem Filipin stał się eksport siły roboczej. Podczas gdy w 1980 r. zagranicą pracowało nieco ponad 176 tys. Filipińczyków, to w 1995 r. już około 2 mln. Oblicza się, że dwie trzecie wykształconych Filipińczyków pracuje zagranicą, często jako robotnicy fizyczni. Przy oficjalnym zatrudnieniu przez agendy państwowe muszą oni płacić wysoki haracz podatków swemu państwu (50-80%). Ich przekazy finansowe stanowią aż 4%
(^27) J. Mackie, B. Villegas, op. cit. , s. 153. (^28) 2003 World Development Indicators database , World Bank, 13 April 2003. GNI per capita
liczony jednak wedle oficjalnego kursu wynosił zaledwie 1.030 USD. (^29) M. Mangahas, The Philippine Social Climate , Anvil Publishing Inc., Manila 1994, s. 129. (^30) Myung-Gun Choo, The New Asia in Global Perspective , Macmillan, London 2000, s. 179-
(^31) Grahame Thompson, red., Economic Dynamism in the Asia-Pacific: The Growth of
Integration and Competitiveness , Routledge, London 1998, s. 12.
małych grup etnicznych – zamieszkujących rozległe tereny górskie na pograniczach – stanowi łącznie zaledwie 5% ludności^34. W końcu lat 80. Birma była drugim krajem, w którym doszło do podobnie dramatycznych wydarzeń jak na Filipinach, choć zakończyły się one zupełnie inaczej. Rządził nią reżim wojskowy, deklarujący budowę swoistego “socjalizmu buddyjskiego”, a zaprowadził w kraju system dość podobny do “realnego socjalizmu” z Europy Środkowej^35. Fatalna sytuacja polityczna i gospodarcza państwa doprowadziła do narastania od marca 1988 r. rozmaitych protestów. Podczas prób ich tłumienia zginęło łącznie kilka tysięcy ludzi, co doprowadziło ostatecznie w czerwcu tegoż roku do fali masowych demonstracji i strajków, które całkowicie sparaliżowały kraj. W krótkim czasie posłuszeństwo reżimowi wypowiedzieli najbardziej znani intelektualiści, duża część klasztorów i mnichów buddyjskich – bardzo tam szanowanych, a nawet niektórzy generałowie (szczególnie z lotnictwa i floty). Setki tysięcy chłopów, robotników, studentów, a nawet licealistów brało udział w spontanicznych manifestacjach i niemal nieustannych wiecach. Mimo ustąpienia gen. Ne Wina, który rekomendował swoim następcom wprowadzenie systemu wielopartyjnego i reformy gospodarcze, jak też chaotycznej liberalizacji reżimu – protesty nie ustawały, a kraj pogrążał się w coraz większym chaosie. Choć demonstracje miały w zasadzie charakter pokojowy, doszło do erupcji przestępczości kryminalnej. Na porządku dnia stały się rabunki, grabienie magazynów oraz niszczenie zakładów państwowych, zdarzały się akty samosądów nad osobami podejrzanymi o służenie tajnej policji. Ruch rozwinął się w swoiste “pokojowe powstanie”. Jedną z jego przywódczyń stała się Aung San Suu Kyi – córka wspomnianego wyżej gen. Aung Sana, twórcy niepodległej Birmy^36. Gdy podzielona opozycja zaczęła tworzyć konkurencyjne wobec siebie trzy rządy, które zamierzały przejąć władzę, 18 września gen. Saw Maung, naczelny dowódca armii, dokonał zamachu stanu i władzę objęła junta wojskowa – Rada Państwowa
(^34) Patrz: www. soros.org/burma/index.html (Ethnic Groups). (^35) Funkcjonująca do 1962 r. wielopartyjna demokracja parlamentarna nie była w stanie
rozwiązać skomplikowanych problemów etnicznych, ostrych konfliktów politycznych, ani też zapewnić krajowi rozwoju. W sytuacji pogłębiającego się kryzysu politycznego i gospodarczego premier U Nu ogłosił buddyzm religią państwową Birmy, zapewne licząc na zwiększenie poparcia bardzo wpływowej sanghy - wspólnoty mnichów buddyjskich. Wywołało to jednak protesty mniejszości etnicznych oraz religijnych i prowokowało zamieszki. W tej sytuacji gen. Ne Win, jeden z historycznych bojowników o wyzwolenie Birmy spod brytyjskiego reżimu kolonialnego, dokonał zamachu stanu. Ogłosił on program budowy “socjalizmu buddyjskiego”, z rządami jednopartyjnymi, fasadowymi wyborami do ciał przedstawicielskich, organizacjami masowymi wspierającymi władze, kontrolą państwa nad gospodarką (w formie przymusowych nacjonalizacji i wprowadzenia gospodarki planowej – nakazowo-rozdzielczej), hasła sojuszu robotniczo-chłopskiego, jak też wzbogacania marksizmu koncepcjami buddyjskimi. (Skomplikowane i podlegające drastycznym zmianom relacje marksizmu i buddyzmu w Birmie analizuje: Donald Eugene Smith, Religion and Politics in Burma , Princeton University Press 1965, s. 125-36). Ne Win utrzymywał niezależność kraju tak od Moskwy jak i Pekinu, zwalczał zbrojnie miejscową partyzantkę komunistyczną, ale zarazem odizolował kraj od świata. Rządy Birmańskiej Partii Programu Socjalistycznego – podobnie jak jej odpowiedników w Europie Środkowej – doprowadziły do stagnacji gospodarczej kraju i braku najbardziej podstawowych produktów, mimo sprzedawania ich w systemie przydziałów kartkowych. Bezpośrednią przyczyną pierwszych rozruchów stało się unieważnienie przez władze 80% banknotów będących w obiegu. (^36) Ostatni człon jej imienia należy wymawiać jako ći.
Przywrócenia Prawa i Porządku ( State Law and Order Restoration Council , SLORC)^37. Wprowadzono stan wojenny, z aresztowaniem opozycjonistów i krwawym tłumieniem oporu. W rezultacie wiele tysięcy studentów i aktywistów ruchu uciekło na tereny pogranicza zamieszkiwane przez mniejszości narodowe, by tam podjąć walkę, lub też uciec zagranicę. Jednak ani kraje sąsiednie, ani zachodnie nie udzielały im wiz ani pomocy. Duża ich część zginęła od chorób i trudów, a tylko nieliczni zdecydowali się na powrót i uroczyste błaganie władz wojskowych o przebaczenie, nagłaśniane przez rządowe media^38. Junta wojskowa połączyła jednak represje z przeprowadzeniem radykalnych zmian polityczno-gospodarczych. Rozpoczęto stopniową odbudowę gospodarki rynkowej, prywatyzację sektora państwowego (na czym najbardziej zyskała tamtejsza nomenklatura wojskowa). Zezwolono też na inwestycje zagraniczne, rozwijać zaczęto turystykę i budować niezbędną infrastrukturę. Rozwiązano partię rządzącą i zezwolono na tworzenie partii politycznych (władze starały się nawet doprowadzić do pojawienia się jak największej ich liczby, by osłabić w ten sposób główne ugrupowanie opozycyjne). Wojskowi, dla legitymizacji swej władzy, także na arenie międzynarodowej, zapowiedzieli przeprowadzenie pierwszych od niemal 30 lat wolnych wyborów do Zgromadzenia Ludowego – Pyithu Hluttaw na wiosnę 1990 r.^39. Upowszechniano też, już wcześniej głoszoną przez gen. Ne Wina, swoistą mitologię armii birmańskiej ( tatmadaw ) jako reprezentantki i obrończyni interesów narodu, łącząc nacjonalizm z buddyzmem. Liczebność tej armii szybko zwiększano, tak że pod koniec lat 90. stała się znaczącą siłą w regionie^40. Cała Birma, za wyjątkiem niespokojnych górskich dystryktów zamieszkiwanych przez zbuntowane mniejszości etniczne, została podzielona na 492 okręgi jednomandatowe. Opozycja występowała podzielona na niemal dwieście partii politycznych, o bardzo słabych strukturach terenowych i praktycznie nie dysponując środkami finansowymi. Aby jeszcze bardziej ograniczyć szansę odniesienia sukcesu przez siły opozycyjne, władze zdecydowały się na aresztowanie lub umieszczenie w areszcie domowym szeregu najbardziej znanych ich działaczy. Opozycji utrudniano na różne sposoby organizowanie mityngów i wieców wyborczych (choć jej organizacje mogły legalnie działać). Natomiast popierana przez władze wojskowe nowa Partia Zjednoczenia Narodowego Taingyintha Silonenyinyutye ( National Unity Party , NUP) otrzymała swobodny dostęp do radia i telewizji. Przedstawiciele NUP byli nierzadko doświadczonymi politykami i przygotowywali się do wyborów bardzo starannie. Odmalowywano domy w miastach i porządkowano je, poszerzano drogi, sadzono drzewa i kwiaty, porządkowano parki. Kandydaci NUP wydali setki milionów dolarów na projekty wiejskie – konserwacje kanałów irygacyjnych, remonty mostów, klasztorów, świątyń i szkół. Trzeba przyznać, że władze oparły swą strategię
(^37) Przybrała ona patetyczną nazwę Rady Przywrócenia Prawa i Porządku w Państwie (State
Law and Order Restoration Council, SLORC). (^38) Liczbę tych uciekinierów szacowano następująco: przy granicy z Indiami i Bangladeszem –
2.000, tyle samo w kraju Kaczinów na pograniczu z Chinami, a około 10.000 przy granicy z Tajlandią, ponadto około jednemu tysiącowi udało się dotrzeć do samej Tajlandii (a kilkuset na Zachód). 18 maja 1989 r. władze podały, że powróciło łącznie 3.157 studentów. Później zrezygnowano z podawania kolejnych liczb. Prawdopodobnie około 80% zmarło na malarię i inne choroby. Patrz szczegółowe analizy: K. Gawlikowski, Birmania: una rivoluzione fallita , w: Giorgio Borsa, red., Asia Major, un mondo che cambia , Il Mulino, Milano 1990, s. 154, 160-1. (^39) Patrz: David I. Steinberg, The Future of Burma: Crisis and Choice in Myanmar , Asia
Society and University Press, New York 1990 (Asian Agenda Report 14). (^40) David I. Steinberg, Burma/Myanmar: Under the Military , w: J. W. Morley, op. cit. , s. 40-
coś da, emocje wygasały, inni próbowali się jakoś urządzić w nowym systemie. Jej lokalnych działaczy stopniowo eliminowano z życia publicznego. Trudno też wojskowym odmówić pewnych sukcesów. W 1997 r. SLORC przemianowano na Radę Państwową na Rzecz Pokoju i Rozwoju ( State Peace and Development Council , SPDC). Reżim pod nowym przywództwem, generałów Than Shwe, Maung Aye i Khin Nyunta, zliberalizował znacznie gospodarkę i dążył do normalizacji stosunków z zagranicą, choć bez rozwiązań kryzysu politycznego normalizacja stosunków z USA i Unią Europejską była niemożliwa. Kraj porzucił utopijne koncepcje tzw. buddyjskiego socjalizmu. Pozwolono nie tylko na poszerzenie zakresu obcych inwestycji, ale także na liberalizację przepisów dotyczących działalności prywatnych przedsiębiorstw. Koncerny zachodnie rozpoczęły eksploatację złóż ropy i gazu, co zaczęło dawać skarbowi państwa nowe dochody. W latach 90 kraj uzyskiwał przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego rzędu 5-6%. Birma, wciąż mało uzależniona od rynków zagranicznych, była w ASEAN jedynym krajem, który nie odczuł kryzysu finansowego lat 1997-1998, a w 1999 r. tempo jej wzrostu przekroczyło nawet 10% i poziom ten utrzymywała w latach następnych^43. Podejmowano inwestycje infrastrukturalne, a pozycja kraju w regionie wyraźnie się umacniała (potwierdziło to najwymowniej przyjęcie Birmy do ASEAN w 1997 r.). Birma pozostaje jednak wciąż jednym z najbiedniejszych krajów regionu. Od czasu uzyskania niepodległości w 1948 r. problem mniejszości narodowych był jednym z kluczowych dla tego kraju, gdyż największe z nich zamieszkiwały w sposób zwarty obszerne tereny pogranicza, w przeszłości miały swoje struktury państwowe i wielokrotnie podejmowały nawet walki zbrojne. Choć junta wojskowa zastosowała środki brutalne, po raz pierwszy od uzyskania niepodległości władzom udało się stłumić główne ogniska rebelii i zlikwidować ostatecznie partyzantkę komunistyczną (działającą tam od lat 50.). Przy logistycznym wsparciu USA władze zlikwidowały też autonomiczne enklawy rządzone przez “baronów opiumowych” i ograniczyły znacznie produkcję i wywóz opium (choć opozycja oskarżała generałów, ze sami uczestniczą w tym lukratywnym handlu, władze oskarżały zaś o to samo ugrupowania opozycyjne). Nigdy przedtem władze centralne kraju nie uzyskały tak pełnej kontroli nad nim. Oczywiście, nie jest to trwałe rozwiązanie problemu mniejszości etnicznych, a oferta Ligi i rządu na uchodźstwie: szerokiej autonomii i partnerskich stosunków – mogłaby zapewne wytyczać lepsze perspektywy na przyszłość. Jednakże po raz pierwszy od dziesięcioleci w zasadzie zapewniono ludności warunki dla pokojowego rozwoju. Podkreślić trzeba, że demokratyczna opozycja walczyła z reżimem wojskowym głównie środkami politycznymi, unikając działań typu terrorystycznego i otwartej konfrontacji zbrojnej (co było dawniej częstą praktyką w życiu politycznym tego kraju). Polityka reżimu też ulegała pewnej ewolucji: za sukcesami politycznymi i liberalizacją w sferze gospodarki nastąpiło pewne rozluźnienie w sferze polityki, czego przejawem było m.in. uwolnienie Pani Aung San Suu Kyi z aresztu domowego (choć pozostawała ona przez lata pod kontrolą władz), a nawet podjęcie z negocjacji z Ligą i z nią osobiście w 2001 r. (choć nie dały one istotniejszych rezultatów). Władze dopuszczały też do obejmowania kierownictwa w samorządach lokalnych przez działaczy opozycji, jeśli wygrywali oni wybory. Wyższe uczelnie kraju to otwierano, to znowu zamykano, gdy studenci angażowali się nazbyt wyraźnie po stronie opozycji. Wydaje się zatem niewątpliwe, iż w przypadku tego kraju możemy mówić o funkcjonowaniu tam w latach 90. dynamicznego społeczeństwa obywatelskiego, a zakazy i represje przyspieszały jego formowanie.
(^43) Według danych Sekretariatu ASEAN (z sierpnia 2002) w 1996 r. osiągnięto wzrost PKB o
6,44%, w 1997 – o 5,74%, w 1998 – o 5,77%, w 1999 – o 10,92%, w 2000 – o 13,70%, w 2001 – o 10,50%. Patrz: www.aseansec.org/macroeconomic/GDPgrowth.htm.
Rok 2003 okazał się brzemienny w rozmaite wydarzenia, których znaczenie da się określić dopiero z pewnej perspektywy czasowej. Wiosną zapadł wyrok w dość tajemniczej sprawie krewnych i współpracowników gen. Ne Wina, aresztowanych dwa lata wcześniej pod zarzutem przygotowywania zamachu stanu (karę śmierci wydano na cztery osoby, w tym na syna i dwu wnuków generała, inne osoby otrzymały karę wieloletniego więzienia). Było to tym bardziej zaskakujące, iż obserwatorzy sceny birmańskiej przez lata zakładali, że były dyktator – mimo formalnego ustąpienia – odgrywał wciąż bardzo znaczącą rolę. Gen. Ne Win, nie bez wpływu tych dramatycznych wydarzeń, zmarł w 2002 r., opuszczony niemal przez wszystkich. Mogło to oznaczać jakieś zakulisowe walki i spory wewnątrz grupy rządzącej, oraz tryumf jakichś nowych sił w armii wciąż sprawującej władzę. Z kolei na przełomie maja i czerwca 2003 r. doszło do kolejnego dramatycznego zwrotu: podczas podróży Aung San Suu Kyi na północ kraju, tzw. nieznani sprawcy (a jak się okazało później członkowie pro-rządowych bojówek) napadli na jej orszak i gromadzących się wokół mieszkańców. W walkach, jakie wybuchły, wiele osób zginęło, kilkaset odniosło rany. Okazało się to początkiem nowej ofensywy reżimu przeciwko Lidze, oskarżanej o prowokacje i „dążenie do konfrontacji”. Samą panią Aung San Suu Kyi aresztowano i osadzono w więzieniu, a wszystkie biura Ligi w kraju zamknięto. Stało się to powodem zaostrzenia sankcji USA wobec Birmy i krytyki jej władz z wielu stron, również przez UE, oraz zabiegów dyplomatycznych i nacisków na jej uwolnienie. W końcu sierpnia tegoż roku ogłoszono objęcie stanowiska premiera (które wcześniej miało drugorzędne znaczenie) przez gen. Kin Nyunta, dotychczasowego sekretarza generalnego SPDC, potężnego szefa wojskowych służb specjalnych i ministra edukacji zarazem, uchodzącego za „liberała” w juncie. Analitycy gubili się więc w domysłach, czy oznacza to jego degradację i „przeznaczenie na porażkę”, czy też wręcz przeciwnie: przejęcie przezeń realnej władzy nad krajem. 30 sierpnia, na uroczystym plenarnym posiedzeniu SPDC, wystąpił on z programowym przemówieniem, w którym przedstawił plan rozwiązania kryzysu politycznego: opracowania – razem z opozycją – nowej konstytucji, przeprowadzenia referendum dla jej zaaprobowania, i zorganizowanie wyborów do parlamentu zgodnie z jej normami, a następnie wyłonienia nowego rządu^44. Oczywiście od wyrażenia zgody na przekazanie władzy cywilom (zapewne przy zachowaniu wpływów armii) do realizacji tych zapowiedzi – droga daleka, jednak po raz pierwszy zostały zaprezentowane takie plany generałów. Brak było jednak jakiegokolwiek kalendarza tych poczynań. Obserwatorzy zwracali uwagę na wcześniejsze rozmowy na wysokim szczeblu z Tajlandią, Malezją i Chinami – państwami utrzymującymi dość ożywione stosunki z juntą birmańską. Według nieoficjalnych informacji kraje te naciskały wcześniej na polityczne uregulowanie kryzysu w Birmie, coraz bardziej kłopotliwego dla wszystkich sąsiadów. Na ile okaże się to skuteczne – czas pokaże. W najlepszym razie realizacja tego programu wymagałaby kilku lat, a wypracowanie z opozycją jakichś kompromisowych porozumień wcale nie będzie łatwe, gdyż po obu stronach duże wpływy mają radykałowie. Ostrożność w ocenach tego programu tym bardziej jest wskazana, iż już raz w 1992 r. zwołano Zebranie Narodowe ( National Convention ) mianowane przez władze, choć z udziałem opozycji, dla opracowania konstytucji. Trwało to jednak latami, a opozycja w 1995 r. ostatecznie wycofała się, uznawszy, iż wojskowi chcą narzucić system z nazbyt szerokimi prerogatywami dla armii. Nowy plan otwiera wprawdzie możliwość wznowienia negocjacji z demokratyczną opozycją, ale może okazać się tylko grą na zwłokę i próbą uspokojenia Zachodu oraz sąsiadów.
(^44) Patrz: „Prime Minister General Khin Nyunt Explains Future Policies and Programmes of
the State”, August 30, 2003, www.myanmar.com
dochodzić do miliona). Niewątpliwie wszystkie te naciski miały pewien wpływ na działania władz w Birmie, wspierały tamtejszą opozycję i uprzytomniły krajom regionu, że najbrutalniejsze łamanie praw człowieka i norm demokratycznych zagraża ich wspólnym interesom. Wspomnieć można, że do tych wysiłków na rzecz Birmy, włączały się też władze Polski podejmując rozmaite poufne działania dyplomatyczne i promując ideę “birmańskiego okrągłego stołu”. W marcu 1997 r., na zaproszenie Instytutu Studiów Politycznych PAN, złożył nawet wizytę w Polsce dr Sein Win, premier Narodowego Koalicyjnego Rządu Unii Birmańskiej (na uchodźstwie) z grupą działaczy opozycyjnych^47.
Tajlandia Tajlandia jest starym królestwem regionu i jednym z jego ludniejszych państw (61 mln w 2001 r.). Była też jedynym, które zachowało niepodległość, choć musiało ono oddać swe pograniczne ziemie Francji i Wielkiej Brytanii, a także pogodzić się ze szczególnym uprzywilejowaniem Europejczyków. Dzięki sprytnemu lawirowaniu kraj ten uniknął okupacji japońskiej, a po zakończeniu II wojny światowej – stał się jednym z najwierniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych. Azjatycka “Wiosna Ludów” z lat 80. i 90. miała swe reperkusje także w Tajlandii. Sytuacja w tym kraju była jednak specyficzna. Mimo pewnej okcydentalizacji zachowywał on kulturę i tradycje, a kluczową rolę odgrywał w nim król cieszący się ogromnym prestiżem. Występował on jako opiekun religii i wpływowego stanu mnichów buddyjskich (Sanghy), będących dla lokalnych społeczności najwyższymi autorytetami. Od czasów Ramy VI (1910- 1925), który promował modernizację (tj. w praktyce okcydentalizację Tajlandii), a zarazem formowanie nowej tożsamości narodowej, król stał się także uosobieniem “tajskości” – tajskich wartości, drogocennych tradycji i państwowości^48. Władzę sprawowały zaś na przemian rządy cywilne i wojskowe, przy czym przez dziesięciolecia dominowały te ostatnie. W latach 1932-1992 podjęto tam aż 19 prób wojskowych zamachów stanu, udanych i nieudanych. Od 1957 do 1968 r. rządzili wojskowi i nie próbowano nawet legitymizować ich władzy przez organizowanie jakichś, choćby fasadowych, wyborów. W latach 1974-1976 po raz pierwszy realnie armię odsunięto od władzy, a władzę sprawowali cywile, w ramach rządów konstytucyjnych, ale już w 1976 r. wojsko znowu dokonało zamachu i przejęło władzę. Znaczenie i wpływy armii stopniowo jednak zmniejszały się, a politycy cywilni – z administracji państwowej i elitarnych partii – umacniali swoją pozycję. Coraz szerszym
(^47) Zdarzył się też mało chlubny incydent: w 1991 r. podpisano kontrakt z władzami Birmy na
wyeksportowanie tam 50 helikopterów i przeszkolenie ich pilotów (wojskowych). Dla demokratycznej opozycji birmańskiej i państw zachodnich zaopatrywanie junty w taki sprzęt przez kraj, w którym właśnie zwyciężyła “Solidarność”, był faktem niepojętym. Było bowiem oczywiste, że sprzęt posłuży rozprawom z ludnością cywilną oraz opozycją, zarazem łamało to nakładane na ten kraj sankcje międzynarodowe. W wyniku różnych interwencji ostatecznie zerwano ten kontrakt, ku oburzeniu lobby wojskowego. Do dzisiaj pojawiają się czasem notki prasowe o nim, jako o “bezsensownie straconych szansach” dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. (^48) Craig J. Reynolds, Globalization and Cultural Nationalism in Modern Thailand , w: Joel S.
Kahn, red., Southeast Asian Identities: Culture and Politics of Representation in Indonesia, Malaysia, Singapore, and Thailand , Institute of Southeast Asian Studies – Singapore, I. B. Tauris Publishers, London – New York 1998, s. 130. To ten władca upowszechnił właśnie koncepcję, iż “thaj” znaczyło pierwotnie “wolny” i wokół tej koncepcji budował nową tożsamość.
poparciem cieszyły się też instytucje demokratyczne, a wojskowe zamachy stanu wywoływały coraz wyraźniej oburzenie i masowe protesty. Występowała zatem konkurencja dwu alternatywnych porządków politycznych i sił społecznych stojących za tymi rozwiązaniami. Mianowicie struktury demokratyczne i coraz silniejsza klasa średnia przeciwstawiała się coraz wyraźniej generalicji oraz powiązanemu z nią biurokratycznemu aparatowi państwowemu. Obydwie te grupy – mimo rozmaitych powiązań – miały przy tym odrębne interesy i kontrolowały pewne sektory gospodarcze. Trzeba przy tym pamiętać, że współzawodniczyły one ze sobą w warunkach szybkiego rozwoju gospodarczego, jaki w tym czasie stał się udziałem tego kraju. W dekadzie lat 70., jak też 80. Tajlandia uzyskiwała średnio roczny przyrost PKB rzędu 7,2- 7,3%, a na początku lat 90., do 1996 r., nawet 8,6%^49. Właśnie ten szybki rozwój gospodarczy i awans cywilizacyjny kraju prowadził do znacznego zwiększenia siły i znaczenia klasy średniej oraz drobnych przedsiębiorców prywatnych, jak też znacznego nasilenia wpływów zachodnich. Demokratyzacji systemu politycznego Tajlandii, niewątpliwie postępującej od niemal półwiecza, nie towarzyszyły jednak głębsze przemiany struktur życia politycznego. Nadal w polityce dominowały stosunki patron-klient (na szczeblu najniższym “klientami” były całe wspólnoty wiejsko-gminne). Partie były osłabiane przez frakcyjność i korupcję, same zaś partie nieraz krytykowano jako siły “destabilizujące państwo”. Miały one też w dużym stopniu charakter elitarny. W Tajlandii, podobnie jak w wielu krajach regionu, bardzo dużą rolę odgrywały osoby, przywódcy oczekujący lojalności i wiernej służby, a znacznie mniejszą – instytucje. Do norm prawnych nie przywiązywano wielkiego znaczenia i interpretowano je “elastycznie”. Takie zjawiska jak kupowanie głosów wyborców oraz poszczególnych deputowanych w parlamencie stały się codzienną praktyką “tajskiej demokracji”. Przywódcy zamachów wojskowych, często nie bez podstaw, ją krytykowali, wskazywali na te zjawiska, i szermowali hasłami walki przeciwko “parlamentarnej dyktaturze”. Podobne słabości występowały, i w innych systemach demokratycznych regionu, w Tajlandii były one jednak piętnowane publicznie ze względu na rolę wojska i sprzyjającej mu często arystokracji rodowej, nieraz związanej z dworem królewskim. Choć w literaturze przedstawiającej przemiany demokratyczne w Azji Wschodniej, w tym i w Tajlandii, przyjmuje się zazwyczaj za pewnik, iż „klasa średnia popiera demokrację”, czy nawet walczy o nią najbardziej aktywnie, w rzeczywistości sprawa jest o wiele bardziej złożona, gdyż klasa ta była bardzo niejednorodna. G. William Skinner wskazywał, na przykład, że wyróżnić należy przede wszystkim jej część chińską (czy też może precyzyjniej, jak Jim Ockey wskazuje: sino-tajską) i tajską^50. Ta pierwsza, o wyższym statusie, składała się głównie z przedsiębiorców i ludzi wolnych zawodów, ta druga zaś urzędników państwowych, drobnych przedsiębiorców, nauczycieli, dziennikarzy, sekretarek, itd., czyli była w dużej części związana z państwem i sferą publiczną, reprezentując w większości grupę klasyfikowaną w literaturze socjologicznej jako “białe kołnierzyki” ( white- collar , odróżniane od robotników pracujących w bluzach i kolorowych koszulach – blue collar )^51. Chai-anan Samudavanija zwrócił jednak celnie uwagę, iż wiąże się to poniekąd ze specyfiką procesów socjalizacji oraz niepisanymi regułami życia publicznego. Przedsiębiorcy zachowywali bowiem swoja chińską tożsamość, gdyż operowali głównie w kręgu swych rodaków, podczas gdy osoby chińskiego pochodzenia włączające się do państwowych i
(^49) Patrz: G. Thompson, Economic Dynamism in the Asia-Pacific , cyt. wyd., s. 12. (^50) Jim Ockey, “Creating the Thai Middle Class”, w: Michael Pinches, red., Culture and
Privilege in Capitalist Asia , Routledge, London – New York 1999, s. 233. (^51) G. William Skinner, Chinese Society in Thailand: An Analytical History , Cornell University
Press, Ithaca 1957, s. 307-8.