





Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Artykuł opublikowany w: A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
Typologia: Publikacje
1 / 9
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
FO LIA L U T E R ARIA POLONICA 12, 2009
indywidualnym a wspólnotowym1. K rytyka zmaga się z nieostrością pojęć, czasem skrajnie odmiennie diagnozuje te same zjawiska. Co więcej, na spór między klasycystami a barbarzyńcami nakłada się spór wewnątrz klasycyzmu. Wspomniany artykuł Koehlcra zawiera obszerną polemikę z tezami Wencla, M ajcrana i Klcjnockicgo2. Brak jednoznacznych kryteriów wskazujących na cechy klasycyzmu, różne sposoby rozumienia tego pojęcia powodują, że w tekstach krytycznych mogą pojawiać się pozornie sprzeczne konstatacje. Patronam i klasycystów czyni Maliszewski Rymkiewicza i Przybylskiego, przy czym tezę drugiego, iż „Klasycyzmowi chodziło o [...] przekazanie indywidual- nego doświadczenia poety, czyli utrwalanie przemijającego” czyni punktem wyjścia konstatacji, że przy takim kryterium „wszyscy (również barbarzyńcy) jesteśmy klasycystami” 3. Na co Cezary Kęder odpowiada kilka miesięcy później w „Fa-A rcic” : owszem, wszyscy jesteście, ale... postmodernistami. Wszechogarniające przeczucie, że wszystko już było, nie d a się stworzyć nic nowego, jest „stanem świadomości” całego pokolenia4. Utopią jest - sugeruje Kęder - dążenie Wencla i ncoklasycystów do zmiany świadomości odbiorcy. Ponieważ jest to niemożliwe, pozostaje nam jedynie „klasycyzm postmoderni- styczny” , zatem pozbawiony hierarchii, więc - paradoksalnie - zaprzeczający sobie, wtórny, jak każdy tekst kultury postmodernistycznej. Podobną tezę stawia nieco wcześniej Mieczysław Orski:
Nie jest to klasycyzm sprowadzający się do zamiaru odnawiania jednego archetypowego
1 Por. K. K o e h l e r , Wysychające kałuże (krótki traktat o poetach barbarzyńcach), „Nowy N urt” 1995, nr 25, s. 1, 5. Odp. K. M a l i s z e w s k i e g o , Proste zestawienia i dalsze konsek- wencje, „Nowy N u rt” 1996, nr 2, s. 10. 1 Zróżnicowanie wewnątrz klasycyzmu w nowej poezji to tem at wymagający osobnego omówienia. Por. m.in. W. W e n c e l , Kłopoty z językiem , „Nowy N u rt” 1995, nr 18, s. 10; J. K l e j n o c k i , Trochę czytał, ma tupet i lubi pouczać, „Nowy N u rt” 1995, nr 21, s. 10; W. W e n c e l , Powrót [wypowiedź w ankiecie Pejzaż po przełomie], „K resy” 1995, nr 1, s. 185-186; T. M a j e r a n , Atakując dekonspirował (się), „K resy” 1995, n r 19; W. W e n c e l , Emocje i wartości, „Nowy N urt” 1995, nr 21, s. 14; P. W. L o r k o w s k i , Na owe śpiewy marsjaszowe, „Nowy N urt” 1996, nr 2, s. 11; K. K o e h l e r , op. cit., s. 1, 5; Progresywny klasycyzm, „Polonistyka” 2000, nr 2, s. 73-78; W. W e n c e l , Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec okresu dojrzewania, „Polonistyka” 2001, nr 4; K. K o e h l e r , Wojciech Wencel czyli o wierszo- waniu ocalającym, „F ro n d a” 1997, nr 8. Powyższe artykuły są świadectwem sporów wokół klasycyzmu, toczących się (między poetam i) in statu nascendi oraz ewolucji samego pojęcia. Próbą podsum owania może być tekst krytyczny A. Legeżyńskiej, wyróżniający trzy dykcje klasycyzujące: odpowiedzialną, wysoką i polifoniczną (por. A. L e g e ż y ń s k a , Uparty duch klasycyzmu (w młodej poezji po 1989 roku), „Polonistyka” 2000, nr 2, s. 83-89. 3 To kolejny przykład uproszczenia dokonanego przez badacza, który spośród wielu składowych definicji klasycyzmu Przybylskiego przytacza tylko dwie - akurat te, które umoż- liwiają mu powyższe uogólnienie. Por. K. M a l i s z e w s k i , Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy, „Nowy N urt” 1995, nr 19, s. 1. 4 C. K. K ę d e r , Wszyscy jesteście postmodernistami, „F a-A rt” 1996, n r 4, s. 87-98.
Wielu krytyków podkreśla, że kultura rozproszenia, pociągająca za sobą zanik C entrum 10, hierarchii, dotknęła, w dużo większym stopniu niż ich poprzedników, roczniki 70. M. Witkowski za symptomatyczny przejaw tego zjawiska uznał tom Krzysztofa Siwczyka Dzikie dzieci (1995). „Dzikość” najmłodszych zastąpiła „barbarzyńskość” brulionowców. Barbarzyńca przyj- mował istnienie hierarchii wartości, była ona dla niego negatywnym punktem odniesienia. „Dzicy” nie mają już takiego punktu, wszystko jest równie ważne, nic istnieje hierarchia, więc nie m a się czemu przeciwstawiać11. Mariusz Sicnicwicz oddał to sugestywnie w zdaniu: „Nic podniecają mnie wulgarne strofy, nie intrygują zakrzepłe krople klasycyzmu”. Konsekwencją tego musi być zmiana podejścia krytyki do młodej literatury, porzucenie starych, schematycznych podziałów - postulował poeta12. Wielu badaczy podkreśla, że roczniki 70. nie tworzą pokolenia13. Jest to raczej zbiór osobnych, mniej lub bardziej zdolnych, indywidualności twórczych. A jednak krytycy towarzyszący tej poezji nie m ogą oprzeć się potrzebie porządkowania, klasyfikowania, tworzenia nowej terminologii. Przyjrzyjmy się zatem kilku wybranym propozycjom ogarnięcia, usystematyzowania tego, co dzieje się w ostatnich latach w liryce młodych, zwracając szczególną uwagę na miejsce, jakie krytyka wyznaczyła poetom kultury, spadkobiercom klasycystów. Propozycja K A RO LA M ALISZEW SKIEGO ewoluuje na przestrzeni kilku lat. W 1996 roku w artykule M iędzy Świetlickim ,.kredowym kołem ” a Wenclowym „przedmurzem” Maliszewski proponuje przejrzysty podział pokoleniowy na „rytualistów” (wcześni brulionowcy z roczników przełomu lat 50./60.) oraz ’’ponowoczesnych” (postbrulioniści z roczników przełomu lat 60./70.). Każdy z czterech rytualistów (Świetlicki, Podsiadło, Sendecki, Koehler) m a swoich następców. Przy czym:
Linia K oehlera w zadziwiający sposób splata się ze specyficznie oddziałującymi impulsami spoza „bruLionizm u”, takimi jak: Bugalski, Mikołajewski, Pióro, Sosnowski, Tkaczyszyn- -Dycki, stwarzając w efekcie niejednorodną przestrzeń quasi-klasycyzujących gestów, w któ- rej krążą wiersze z jednej strony np. Baczewskiego, M ajerana, M ielhorskiego, Niewiadom- skiego, a z drugiej np. G utorow a, Klejnockiego, Wencla14.
W arto zauważyć, że taka periodyzacja, ograniczająca brulionowców do poetów urodzonych do połowy lat 60., powoduje przesunięcie Wencla (przy- pomnijmy: grającego pierwsze skrzypce klasycyzmu w manifeście krytycznym
10 Por. J. S ł a w i ń s k i , Zanik centrali , „Kresy” 1994, nr 2. 11 M. W i t k o w s k i , Recycling, [w:] „Tekstylia“. O rocznikach siedemdziesiątych, Kraków 2002, s. 625. 12 M. S i e n i e w i c z , Ja, rocznik siedemdziesiąty, [w:] „Tekstylia”..., s. 531. 13 Por. A nkieta „Studium ” , 2002, nr 5. 14 K. M a l i s z e w s k i , M iędzy Świetlickim „kredowym kołem " a Wenclowym „przed- m urzem ", „F a-A rt” 1996, nr 2, s. 89.
Maliszewskiego) z pozycji poety brulionowego do postbrulionowego. Zajmuje on teraz (chyba słusznie) miejsce kontynuatora linii Koehlera. Zostaje quasi-klasycystą. Osobne i szczególne miejsce - jako ważnym indywidualnościom - przy- znaje krytyk poetom starszego pokolenia, uznawanym wcześniej za klasycy- zujących: Krzysztofowi Ćwiklińskiemu, Annie Piwkowskiej, M arzannie Bogu- mile Kielar. Rok później proponuje Maliszewski modyfikację i uzupełnienie tegoż podziału, rezygnując ze stawiania granicy pokoleniowej. Teraz po stronie „rytualistów” spotykają się poeci różnych pokoleń: Drzewucki, Ćwikliński, Wencel. Łączy ich wiara w moc słowa, w to, że wiersz może być zapisem epifanii, że może chwytać sens świata. Po tej stronie sytuuje się również brulionowy spór klasycystów z barbarzyńcami (podobnie zresztą, jak po- przednio). Spór ten jest już wyczerpany. Maliszewski zastępuje go nowym schematem: walki młodych czujących się staro (quasi-klasycznie) z młodymi czującymi się młodo (quasi-romantycznie), w konsekwencji zmienia poe- tycką mapę. Niektórzy poeci klasycyzujący (M ajeran, Sosnowski, Pióro) zostali przeniesieni do obozu ponowoczesnych! Ponadto krytyk rozszerza swą propozycję o „obóz nowej tożsamości” , skupiający poetów urodzonych około 1974 roku. To poeci zwolnieni z obowiązków patriotyczno-etycznych, odznaczający się „swobodną grą wyobraźni”, skłaniający się ku nadre- alizmowi, skupieni na formie, sięgający po wolne skojarzenia i cytaty (Olszański, Wieczorek, Majzel, Siwczyk, Zawada). Głównymi przedstawi- cielami tego nurtu są Jakub Winiarski i Rom an H onet, których poezja jest - jak pisze autor - „ulepszoną i poszukującą wersją opcji kłasycy- zującej” , cechuje ją „intensywna intertekstualność i interkulturow ość” , w tych wierszach „gęsto [...] od literackich odwołań” 15. W ten oto sposób Honet został przerzucony z obozu ponowoczesnych do obozu klasycy- zujących, pozostając poetą wyobraźni. IGOR STOKFISZEW SKI poddaje w wątpliwość sens wyodrębniania „obozu nowej tożsamości” , którego miejsce widzi wśród postmodemistów. Wydaje się, iż próbuje nieco uprościć poetycką m apę narysowaną piórem Maliszewskiego. Po załamaniu się paradygmatu modernistycznego i zaniku hierarchii (centrum) spór między klasycystami i barbarzyńcami stopniowo wygasa. Klasycy wyginęli. Barbarzyńcy przeszli do obozu ponowoczesnych, w którym coraz ważniejszą rolę odgrywają „imaginatywiści” (Honet, Majzel, Sobol) i „intym iści” (Dąbrow ski, Muszyński). Dzięki ich działalności
15 K. M a l i s z e w s k i , Następcy i następstwa, [w:] „Tekstylia"..., s. 538; por. również, i d e m , Schyłek lat dziewięćdziesiątych. Wizja przeciw równaniu, [w:] Nowa poezja polska 1989-1999, Wroclaw 2005.
Dziurzyński i A nna Rossmanith. Krytyk dostrzega istotny nurt w młodej poezji: „poszukiwanie dróg wyjścia z metafizycznego impasu” , co w połą- czeniu z „obroną kultury jako nośnika wartości” może prowadzić do reaktywacji klasycyzmu. Podobne nadzieje, związane z młodą poezją, żywi JAROSŁAW KLEJ- NO CK I, kiedy stawia istotne pytanie20: co m a czynić poeta, który nie chce być tekściarzem popkultury ani outsiderem, ale i nie chce dystansować się wobec Heideggerowskiego „bycia” , nie chce też rezygnować z poszu- kiwania śladów zbiegłych bogów w „czasie m arnym ”? Pytanie to jest w istocie pytaniem o możliwość powrotu do świata, by go ponownie, po upadku ładu, „opisać” i „określić” , by odnaleźć sankcję moralną. Klejnocki nie boi się takich słów, jak: etyka, przepracowanie dogmatów, obrona przyzwoitości. Wytropił w młodej poezji nurt, który nazwał NOWĄ N IEU FN O ŚCIĄ. Nie dziwi nas, że sympatyk Barańczaka sięga po pojęcie już obciążone konkretnym znaczeniem w historii literatury. Nawiązuje do książki Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat 60-tych21. Barańczak - w opozycji do zadufanych klasycystów naśladujących Eliota — proponuje poezję nieufną, bliską z ducha poezji romantycznej, de facto poezji lingwistycznej w realizacjach Krzysztofa K araska, Ryszarda Krynickiego i Jarosław a Markiewicza. Dlaczego taki patronat obiera Klej- nocki? Bo poezja tych twórców jest zapisem ładu, którego nie można odbudować. Wskazuje na dezintegrację, zagrożenie ze strony rzeczywistości. Bo polemizuje z tradycją. Bo język jest tu istotną sferą działania. Pro- pagując „nową nieufność” , nazywa ją Klejnocki „nieufnością imm anentną” , która pozwala przebijać się ku prawdzie w świecie, gdzie każdy ma swoją prawdę. I ę nieufność m ożna odnaleźć w poezji Wojciecha Brzoski, Pawła Lekszyckiego, Pawła Sarny. To próba powiedzenia światu „tak ” , choć ten świat boli i nie m ożna łudzić się, że będzie lepiej. To — trochę po Miłoszowemu - droga ku transcendencji, choć budujemy na piasku. Form uła Klejnockiego — paradoksalnie — zbliża „nową nieufność” do klasycyzmu w jego najistotniejszym wymiarze: pozwala mieć nadzieję na odbudowę świadomości ufundowanej na trudnej wierze w sensowność świata. Klejnocki, sięgając do Barańczaka, świadomie wpisuje swą koncepcję w his- torię literackich sporów między klasycyzmem a romantyzmem. „Nieufność im m anentna” Klejnockiego przenosi punkt ciężkości z języka na funkcje poezji, której zadaniem staje się „oddawanie dyskomfortu egzystencjalnego” jednostki i „oswajanie poczucia obcości” 22.
20 J. K l e j n o c k i , Nowa nieufność?, „Studium ” 2003, nr 2, s. 18-30. 21 Por. S. B a r a ń c z a k , Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm и> młodej poezji lat 60-tych, W rocław 1971. 22 J. K l e j n o c k i , Nowa..., s. 24.
23 P. Ś l i w i ń s k i , Przygody z wolnością..., s. 185. 24 Ibidem, s. 187.