Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Krytyka literacka po 1989 roku wobec klasycyzmu, Publikacje z Storia della Letteratura

Artykuł opublikowany w: A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

Typologia: Publikacje

2019/2020

Załadowany 13.10.2020

Kamila_S
Kamila_S 🇵🇱

4.7

(35)

286 dokumenty

1 / 9

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
FOLIA LU TE R ARIA POLO NIC A 12, 2009
M a r z e n a W o ź n i a k - Ł ab ie n ie c
KRYTYKA LITERACKA PO 1989 ROKU WOBEC KLASYCYZMU
Mówiąc o krytyce literackiej roczników 60. i 70., należy pamiętać, że
mówimy o zjawisku, które jest wciąż żywe, rozwija się i ewoluuje. Dlatego
tekst ten nie będzie z pewnością pełnym opisem sytuacji na krytycznoliterac-
kiej mapie młodej poezji, lecz jedynie jej wstępnym rozpoznaniem.
Kiedy Karol Maliszewski w artykule N a si klasycyści, nasi barbarzyńcy
wymierza polemiczne ostrze w klasycystów, patronem tychże czyni Wojciecha
Wencla. Paradoksalnie - kanoniczny tekst, będący dobitnym głosem w sporze
o kształt poezji pokolenia bruL ionu , większość uwagi poświęca poecie
urodzonemu w 1972 roku, zatem form alnie przynależącemu już do następnej
dekady, do roczników 70. Artykuł Maliszewskiego jest po części recenzją
pierwszego zbioru wierszy Wencla, który - jak większość debiutanckich
tomów - wykazywał wiele niedoskonałości. Dlaczego krytyk, by pokazać
opozycję klasycy - barbarzyńcy, jedynie wspom ina Koehlera - inicjatora
słynnej potyczki ze Świetlickim na łamach b ruL ionu , która formalnie
zapoczątkowała w 1990 roku spór klasycystów z oharystami (wtedy autora
już okrzepłego, mającego za sobą dwa tomy poetyckie), a boje toczy z dużo
młodszym debiutantem? Zapewne dlatego, tekst badacza z Nowej Rudy
był swoistym manifestem krytycznym, a jak o taki musiał zawierać skrajne,
wyraziste przykłady, wskazujące na polaryzację stanowisk. Poezja Wencla,
sięgająca do tradycyjnych gatunków lirycznych, op arta na regularnej budowie
strof, przy okazji stylizatorska, była łatwym celem ataku dla zwolennika
barbarzyńców . Ale tak czystych , klarownych przykładów opcji klasycyzu-
jącej (popartych dodatkowo tekstami pozapoetyckim i promującym i klasy-
cyzm) znajdziemy niewiele zarów no u roczników 60., jak i 70. K rzysztof
Koehler - w odpowiedzi na tekst Maliszewskiego - optując za dykcją
odpowiedzialną , znosi sztuczną według niego opozycję między językiem
pf3
pf4
pf5
pf8
pf9

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Krytyka literacka po 1989 roku wobec klasycyzmu i więcej Publikacje w PDF z Storia della Letteratura tylko na Docsity!

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA L U T E R ARIA POLONICA 12, 2009

M a r ze n a W o źn ia k -Ł a b ie n ie c

KRYTYKA LITERACKA PO 1989 ROKU WOBEC KLASYCYZMU

Mówiąc o krytyce literackiej roczników 60. i 70., należy pamiętać, że

mówimy o zjawisku, które jest wciąż żywe, rozwija się i ewoluuje. Dlatego

tekst ten nie będzie z pewnością pełnym opisem sytuacji na krytycznoliterac-

kiej m apie młodej poezji, lecz jedynie jej wstępnym rozpoznaniem.

Kiedy K arol Maliszewski w artykule Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy

wymierza polemiczne ostrze w klasycystów, patronem tychże czyni Wojciecha

Wencla. Paradoksalnie - kanoniczny tekst, będący dobitnym głosem w sporze

o kształt poezji pokolenia „bruLionu” , większość uwagi poświęca poecie

urodzonemu w 1972 roku, zatem formalnie przynależącemu już do następnej

dekady, do roczników 70. Artykuł Maliszewskiego jest po części recenzją

pierwszego zbioru wierszy Wencla, który - jak większość debiutanckich

tomów - wykazywał wiele niedoskonałości. Dlaczego krytyk, by pokazać

opozycję klasycy - barbarzyńcy, jedynie wspomina K oehlera - inicjatora

słynnej potyczki ze Świetlickim na łamach „bruL ionu” , która formalnie

zapoczątkowała w 1990 roku spór klasycystów z o’harystami (wtedy autora

już okrzepłego, mającego za sobą dwa tomy poetyckie), a boje toczy z dużo

młodszym debiutantem? Zapewne dlatego, iż tekst badacza z Nowej Rudy

był swoistym manifestem krytycznym, a jako taki musiał zawierać skrajne,

wyraziste przykłady, wskazujące na polaryzację stanowisk. Poezja Wencla,

sięgająca do tradycyjnych gatunków lirycznych, oparta na regularnej budowie

strof, przy okazji stylizatorska, była łatwym celem ataku dla zwolennika

barbarzyńców. Ale tak „czystych” , klarownych przykładów opcji klasycyzu-

jącej (popartych dodatkow o tekstami pozapoetyckimi promującymi klasy-

cyzm) znajdziemy niewiele zarówno u roczników 60., jak i 70. Krzysztof

Koehler - w odpowiedzi na tekst Maliszewskiego - optując za „dykcją

odpowiedzialną” , znosi sztuczną według niego opozycję między językiem

indywidualnym a wspólnotowym1. K rytyka zmaga się z nieostrością pojęć, czasem skrajnie odmiennie diagnozuje te same zjawiska. Co więcej, na spór między klasycystami a barbarzyńcami nakłada się spór wewnątrz klasycyzmu. Wspomniany artykuł Koehlcra zawiera obszerną polemikę z tezami Wencla, M ajcrana i Klcjnockicgo2. Brak jednoznacznych kryteriów wskazujących na cechy klasycyzmu, różne sposoby rozumienia tego pojęcia powodują, że w tekstach krytycznych mogą pojawiać się pozornie sprzeczne konstatacje. Patronam i klasycystów czyni Maliszewski Rymkiewicza i Przybylskiego, przy czym tezę drugiego, iż „Klasycyzmowi chodziło o [...] przekazanie indywidual- nego doświadczenia poety, czyli utrwalanie przemijającego” czyni punktem wyjścia konstatacji, że przy takim kryterium „wszyscy (również barbarzyńcy) jesteśmy klasycystami” 3. Na co Cezary Kęder odpowiada kilka miesięcy później w „Fa-A rcic” : owszem, wszyscy jesteście, ale... postmodernistami. Wszechogarniające przeczucie, że wszystko już było, nie d a się stworzyć nic nowego, jest „stanem świadomości” całego pokolenia4. Utopią jest - sugeruje Kęder - dążenie Wencla i ncoklasycystów do zmiany świadomości odbiorcy. Ponieważ jest to niemożliwe, pozostaje nam jedynie „klasycyzm postmoderni- styczny” , zatem pozbawiony hierarchii, więc - paradoksalnie - zaprzeczający sobie, wtórny, jak każdy tekst kultury postmodernistycznej. Podobną tezę stawia nieco wcześniej Mieczysław Orski:

Nie jest to klasycyzm sprowadzający się do zamiaru odnawiania jednego archetypowego

  • i tylko aktualizowanego przez „śpiewaków” kolejnych pokoleń tekstu, uniwersalnego

1 Por. K. K o e h l e r , Wysychające kałuże (krótki traktat o poetach barbarzyńcach), „Nowy N urt” 1995, nr 25, s. 1, 5. Odp. K. M a l i s z e w s k i e g o , Proste zestawienia i dalsze konsek- wencje, „Nowy N u rt” 1996, nr 2, s. 10. 1 Zróżnicowanie wewnątrz klasycyzmu w nowej poezji to tem at wymagający osobnego omówienia. Por. m.in. W. W e n c e l , Kłopoty z językiem , „Nowy N u rt” 1995, nr 18, s. 10; J. K l e j n o c k i , Trochę czytał, ma tupet i lubi pouczać, „Nowy N u rt” 1995, nr 21, s. 10; W. W e n c e l , Powrót [wypowiedź w ankiecie Pejzaż po przełomie], „K resy” 1995, nr 1, s. 185-186; T. M a j e r a n , Atakując dekonspirował (się), „K resy” 1995, n r 19; W. W e n c e l , Emocje i wartości, „Nowy N urt” 1995, nr 21, s. 14; P. W. L o r k o w s k i , Na owe śpiewy marsjaszowe, „Nowy N urt” 1996, nr 2, s. 11; K. K o e h l e r , op. cit., s. 1, 5; Progresywny klasycyzm, „Polonistyka” 2000, nr 2, s. 73-78; W. W e n c e l , Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec okresu dojrzewania, „Polonistyka” 2001, nr 4; K. K o e h l e r , Wojciech Wencel czyli o wierszo- waniu ocalającym, „F ro n d a” 1997, nr 8. Powyższe artykuły są świadectwem sporów wokół klasycyzmu, toczących się (między poetam i) in statu nascendi oraz ewolucji samego pojęcia. Próbą podsum owania może być tekst krytyczny A. Legeżyńskiej, wyróżniający trzy dykcje klasycyzujące: odpowiedzialną, wysoką i polifoniczną (por. A. L e g e ż y ń s k a , Uparty duch klasycyzmu (w młodej poezji po 1989 roku), „Polonistyka” 2000, nr 2, s. 83-89. 3 To kolejny przykład uproszczenia dokonanego przez badacza, który spośród wielu składowych definicji klasycyzmu Przybylskiego przytacza tylko dwie - akurat te, które umoż- liwiają mu powyższe uogólnienie. Por. K. M a l i s z e w s k i , Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy, „Nowy N urt” 1995, nr 19, s. 1. 4 C. K. K ę d e r , Wszyscy jesteście postmodernistami, „F a-A rt” 1996, n r 4, s. 87-98.

Wielu krytyków podkreśla, że kultura rozproszenia, pociągająca za sobą zanik C entrum 10, hierarchii, dotknęła, w dużo większym stopniu niż ich poprzedników, roczniki 70. M. Witkowski za symptomatyczny przejaw tego zjawiska uznał tom Krzysztofa Siwczyka Dzikie dzieci (1995). „Dzikość” najmłodszych zastąpiła „barbarzyńskość” brulionowców. Barbarzyńca przyj- mował istnienie hierarchii wartości, była ona dla niego negatywnym punktem odniesienia. „Dzicy” nie mają już takiego punktu, wszystko jest równie ważne, nic istnieje hierarchia, więc nie m a się czemu przeciwstawiać11. Mariusz Sicnicwicz oddał to sugestywnie w zdaniu: „Nic podniecają mnie wulgarne strofy, nie intrygują zakrzepłe krople klasycyzmu”. Konsekwencją tego musi być zmiana podejścia krytyki do młodej literatury, porzucenie starych, schematycznych podziałów - postulował poeta12. Wielu badaczy podkreśla, że roczniki 70. nie tworzą pokolenia13. Jest to raczej zbiór osobnych, mniej lub bardziej zdolnych, indywidualności twórczych. A jednak krytycy towarzyszący tej poezji nie m ogą oprzeć się potrzebie porządkowania, klasyfikowania, tworzenia nowej terminologii. Przyjrzyjmy się zatem kilku wybranym propozycjom ogarnięcia, usystematyzowania tego, co dzieje się w ostatnich latach w liryce młodych, zwracając szczególną uwagę na miejsce, jakie krytyka wyznaczyła poetom kultury, spadkobiercom klasycystów. Propozycja K A RO LA M ALISZEW SKIEGO ewoluuje na przestrzeni kilku lat. W 1996 roku w artykule M iędzy Świetlickim ,.kredowym kołem ” a Wenclowym „przedmurzem” Maliszewski proponuje przejrzysty podział pokoleniowy na „rytualistów” (wcześni brulionowcy z roczników przełomu lat 50./60.) oraz ’’ponowoczesnych” (postbrulioniści z roczników przełomu lat 60./70.). Każdy z czterech rytualistów (Świetlicki, Podsiadło, Sendecki, Koehler) m a swoich następców. Przy czym:

Linia K oehlera w zadziwiający sposób splata się ze specyficznie oddziałującymi impulsami spoza „bruLionizm u”, takimi jak: Bugalski, Mikołajewski, Pióro, Sosnowski, Tkaczyszyn- -Dycki, stwarzając w efekcie niejednorodną przestrzeń quasi-klasycyzujących gestów, w któ- rej krążą wiersze z jednej strony np. Baczewskiego, M ajerana, M ielhorskiego, Niewiadom- skiego, a z drugiej np. G utorow a, Klejnockiego, Wencla14.

W arto zauważyć, że taka periodyzacja, ograniczająca brulionowców do poetów urodzonych do połowy lat 60., powoduje przesunięcie Wencla (przy- pomnijmy: grającego pierwsze skrzypce klasycyzmu w manifeście krytycznym

10 Por. J. S ł a w i ń s k i , Zanik centrali , „Kresy” 1994, nr 2. 11 M. W i t k o w s k i , Recycling, [w:] „Tekstylia“. O rocznikach siedemdziesiątych, Kraków 2002, s. 625. 12 M. S i e n i e w i c z , Ja, rocznik siedemdziesiąty, [w:] „Tekstylia”..., s. 531. 13 Por. A nkieta „Studium ” , 2002, nr 5. 14 K. M a l i s z e w s k i , M iędzy Świetlickim „kredowym kołem " a Wenclowym „przed- m urzem ", „F a-A rt” 1996, nr 2, s. 89.

Maliszewskiego) z pozycji poety brulionowego do postbrulionowego. Zajmuje on teraz (chyba słusznie) miejsce kontynuatora linii Koehlera. Zostaje quasi-klasycystą. Osobne i szczególne miejsce - jako ważnym indywidualnościom - przy- znaje krytyk poetom starszego pokolenia, uznawanym wcześniej za klasycy- zujących: Krzysztofowi Ćwiklińskiemu, Annie Piwkowskiej, M arzannie Bogu- mile Kielar. Rok później proponuje Maliszewski modyfikację i uzupełnienie tegoż podziału, rezygnując ze stawiania granicy pokoleniowej. Teraz po stronie „rytualistów” spotykają się poeci różnych pokoleń: Drzewucki, Ćwikliński, Wencel. Łączy ich wiara w moc słowa, w to, że wiersz może być zapisem epifanii, że może chwytać sens świata. Po tej stronie sytuuje się również brulionowy spór klasycystów z barbarzyńcami (podobnie zresztą, jak po- przednio). Spór ten jest już wyczerpany. Maliszewski zastępuje go nowym schematem: walki młodych czujących się staro (quasi-klasycznie) z młodymi czującymi się młodo (quasi-romantycznie), w konsekwencji zmienia poe- tycką mapę. Niektórzy poeci klasycyzujący (M ajeran, Sosnowski, Pióro) zostali przeniesieni do obozu ponowoczesnych! Ponadto krytyk rozszerza swą propozycję o „obóz nowej tożsamości” , skupiający poetów urodzonych około 1974 roku. To poeci zwolnieni z obowiązków patriotyczno-etycznych, odznaczający się „swobodną grą wyobraźni”, skłaniający się ku nadre- alizmowi, skupieni na formie, sięgający po wolne skojarzenia i cytaty (Olszański, Wieczorek, Majzel, Siwczyk, Zawada). Głównymi przedstawi- cielami tego nurtu są Jakub Winiarski i Rom an H onet, których poezja jest - jak pisze autor - „ulepszoną i poszukującą wersją opcji kłasycy- zującej” , cechuje ją „intensywna intertekstualność i interkulturow ość” , w tych wierszach „gęsto [...] od literackich odwołań” 15. W ten oto sposób Honet został przerzucony z obozu ponowoczesnych do obozu klasycy- zujących, pozostając poetą wyobraźni. IGOR STOKFISZEW SKI poddaje w wątpliwość sens wyodrębniania „obozu nowej tożsamości” , którego miejsce widzi wśród postmodemistów. Wydaje się, iż próbuje nieco uprościć poetycką m apę narysowaną piórem Maliszewskiego. Po załamaniu się paradygmatu modernistycznego i zaniku hierarchii (centrum) spór między klasycystami i barbarzyńcami stopniowo wygasa. Klasycy wyginęli. Barbarzyńcy przeszli do obozu ponowoczesnych, w którym coraz ważniejszą rolę odgrywają „imaginatywiści” (Honet, Majzel, Sobol) i „intym iści” (Dąbrow ski, Muszyński). Dzięki ich działalności

15 K. M a l i s z e w s k i , Następcy i następstwa, [w:] „Tekstylia"..., s. 538; por. również, i d e m , Schyłek lat dziewięćdziesiątych. Wizja przeciw równaniu, [w:] Nowa poezja polska 1989-1999, Wroclaw 2005.

Dziurzyński i A nna Rossmanith. Krytyk dostrzega istotny nurt w młodej poezji: „poszukiwanie dróg wyjścia z metafizycznego impasu” , co w połą- czeniu z „obroną kultury jako nośnika wartości” może prowadzić do reaktywacji klasycyzmu. Podobne nadzieje, związane z młodą poezją, żywi JAROSŁAW KLEJ- NO CK I, kiedy stawia istotne pytanie20: co m a czynić poeta, który nie chce być tekściarzem popkultury ani outsiderem, ale i nie chce dystansować się wobec Heideggerowskiego „bycia” , nie chce też rezygnować z poszu- kiwania śladów zbiegłych bogów w „czasie m arnym ”? Pytanie to jest w istocie pytaniem o możliwość powrotu do świata, by go ponownie, po upadku ładu, „opisać” i „określić” , by odnaleźć sankcję moralną. Klejnocki nie boi się takich słów, jak: etyka, przepracowanie dogmatów, obrona przyzwoitości. Wytropił w młodej poezji nurt, który nazwał NOWĄ N IEU FN O ŚCIĄ. Nie dziwi nas, że sympatyk Barańczaka sięga po pojęcie już obciążone konkretnym znaczeniem w historii literatury. Nawiązuje do książki Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm w młodej poezji lat 60-tych21. Barańczak - w opozycji do zadufanych klasycystów naśladujących Eliota — proponuje poezję nieufną, bliską z ducha poezji romantycznej, de facto poezji lingwistycznej w realizacjach Krzysztofa K araska, Ryszarda Krynickiego i Jarosław a Markiewicza. Dlaczego taki patronat obiera Klej- nocki? Bo poezja tych twórców jest zapisem ładu, którego nie można odbudować. Wskazuje na dezintegrację, zagrożenie ze strony rzeczywistości. Bo polemizuje z tradycją. Bo język jest tu istotną sferą działania. Pro- pagując „nową nieufność” , nazywa ją Klejnocki „nieufnością imm anentną” , która pozwala przebijać się ku prawdzie w świecie, gdzie każdy ma swoją prawdę. I ę nieufność m ożna odnaleźć w poezji Wojciecha Brzoski, Pawła Lekszyckiego, Pawła Sarny. To próba powiedzenia światu „tak ” , choć ten świat boli i nie m ożna łudzić się, że będzie lepiej. To — trochę po Miłoszowemu - droga ku transcendencji, choć budujemy na piasku. Form uła Klejnockiego — paradoksalnie — zbliża „nową nieufność” do klasycyzmu w jego najistotniejszym wymiarze: pozwala mieć nadzieję na odbudowę świadomości ufundowanej na trudnej wierze w sensowność świata. Klejnocki, sięgając do Barańczaka, świadomie wpisuje swą koncepcję w his- torię literackich sporów między klasycyzmem a romantyzmem. „Nieufność im m anentna” Klejnockiego przenosi punkt ciężkości z języka na funkcje poezji, której zadaniem staje się „oddawanie dyskomfortu egzystencjalnego” jednostki i „oswajanie poczucia obcości” 22.

20 J. K l e j n o c k i , Nowa nieufność?, „Studium ” 2003, nr 2, s. 18-30. 21 Por. S. B a r a ń c z a k , Nieufni i zadufani. Romantyzm i klasycyzm и> młodej poezji lat 60-tych, W rocław 1971. 22 J. K l e j n o c k i , Nowa..., s. 24.

P od su m ow an ie

Jakie wnioski płyną z tego, z konieczności dość pobieżnego, przeglądu

wybranych stanowisk krytycznych?

1. Poeci sięgający do tradycji to, według M. Stali, gatunek na wymarciu.

Po diagnozach Kędcra (klasycyzm postmodernistyczny) i Orskiego (klasycyzm

ponowoczesny) pogrzebał ich na dobre Stokfiszewski, ogłosiwszy dogmat

o omnipotencji postmodernizmu. Maliszewski wyznacza im miejsce (podobnie

jak barbarzyńcom) wśród wierzących w istnienie hierarchii rytualistów, używa

również pojęcia quasi-klasycyzm, P. Śliwiński nazywa ich orientacją kapłańską

(Koehler, Wencel), Radosław Wiśniewski pisze o zauważalnym powrocie do

tradycji (R. Chłopek, P. Macierzyński). Pojęcia „klasycyzm” krytycy używają

już rzadko i z licznymi zastrzeżeniami, ze świadomością, że zbyt wiele narosło

wokół niego nieporozumień, rozmyło się pierwotne znaczenie.

2. W konsekwencji pojawia się problem z zaklasyfikowaniem poetów do

prezentowanych opcji, czego przykładem może być postać R om ana Iioneta.

U Maliszewskiego jest to czołowy poeta obozu nowej tożsamości z opcji

klasycyzującej, dla Stali to główny poeta „ośmielonej wyobraźni” , dla

Stokfiszewskiego - imaginista, poeta nowego modernizmu. Podobnie kłopot-

liwą postacią jest Tomasz Majera: dla Koehlera - klasyk „wyluzowany” ,

dla Maliszewskiego „klasyk awangardowy” , dla Stokfiszewskiego - kon-

tynuator postmodernistycznej (lingwistycznej) linii Andrzeja Sosnowskiego.

3. Co znamienne, z języka krytyki znikają także barbarzyńcy. Coraz

częściej pojawia się sugestia z m i e r z a n i a k u r o m a n t y z m o w i. P. Śli-

wiński pisze: „w naszej najnowszej poezji [...] klasycyzm jest w istocie jakąś

nową wersją romantycznego tyrteizmu, [...] niemożność klasycyzmu przeob-

raża go w rom antyzm ” 23. I dalej: „Neoklasycy wyprowadzają się z katedry

[...] do bardziej ludzkich miejsc, wycofują się z retoryki, szukają ugody” 24.

Coraz częściej pokazują czytelnikowi, że dostrzegają tragizm istnienia i nie

są pozbawieni wątpliwości. A może nowa wersja romantyzmu to odrodzenie

wizyjności, surrealizmu i ekspresji, dowartościowanie wyobraźni i oniryzmu?

(Śliwiński, Maliszewski, Stokfiszewski, Stala).

4. I rzecz ostatnia, nie mniej ważna: Jeżeli krytycy literaccy, towarzyszący

młodemu pokoleniu poetów, przywołują - choćby aluzyjnie - w swoich

rozpoznaniach Jerzego Kwiatkowskiego i Stanisława Barańczaka, jest to

znaczące. Zapoczątkowany w 1958 roku przez Kwiatkowskiego spór o „wi-

zję” i „rów nanie” , chyba najważniejszy spór toczący się wokół polskiej

poezji powojennej, zakończony mniej więcej w połowie lat 60., został w pe-

wien sposób podjęty właśnie przez Barańczaka książką Nieufni i zadufani

23 P. Ś l i w i ń s k i , Przygody z wolnością..., s. 185. 24 Ibidem, s. 187.