








Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
1 O ogromnym wpływie pisarstwa Sta- nisława Brzozowskiego na powojen- ną kulturę polską przekonani są chyba wszyscy badacze zajmujący się twórczością.
Typologia: Egzaminy
1 / 14
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
Maciej
Urbanowski
Brzozowski
i powojenna
krytyka
literacka
uwagi
wst pne
O ogromnym wpływie pisarstwa Sta- nisława Brzozowskiego na powojen- ną kulturę polską przekonani są chyba wszyscy badacze zajmujący się twórczością autora Legendy Młodej Polski. Opisując spory o spuściznę po Stanisławie Brzozow- skim w dwudziestoleciu międzywojennym, Marian Stępień mimochodem zauważał, że po ( roku, w latach Polski Ludowej, nastąpi nowa fala sporów o Brzozowskiego, równie interesująca i skomplikowana, która oczekuje systematycznego przedstawienia(. Andrzej Werner w Polskim, arcypolskim notował, iż staranne zbadanie recepcji my- śli Brzozowskiego w powojennej Polsce byłoby czymś więcej niż ważnym przyczyn- kiem do intelektualnych (i ideologicznych) dziejów epoki). Tym bardziej żałować trzeba, że mo- nografii takiej wciąż się nie doczekaliśmy. Gdy jednak powstanie, jej autor z całą pewnością będzie musiał się zastanowić nad rolą, jaką Brzozowski odegrał w po- wojennej polskiej krytyce literackiej. Bez większego ryzyka można chyba stwier- dzić, iż twórczość autora Głosów wśród nocy należała do tego, co Tomasz Burek określił niegdyś mianem żywotnych tra- dycji krytyki literackiej. Przypomnijmy, iż chodzi tu o taką tradycję krytyczną, która [ … ] ośmiela i uskrzydla, i która wspoma- ga współczesnych pisarzy w rozwiązywaniu ich własnych zadań. W praktyce – doda- wał Burek – o żywotności danej tradycji krytycznej mówić można z kilku, czasem zresztą wykluczających się, perspektyw: Pewien zespół krytycznoliterackich wypo- wiedzi – zbiór szkiców, cykl felietonów czy esejów – pochodzących z minionej epoki, bywa że doszczętnie już przebrzmiałych jako podnieta myślowa, nie ekscytujących
ani nawet nie interesujących współczesne- go krytyka z ambicjami, marginesowych zaś dla historyka krytyki, otóż ów gatunek pisarstwa krytycznego, traktowany przez tamtych dwóch wzruszeniem ramion, po- trafi niekiedy zaskakująco długo zyskiwać aprobatę u szerokiej publiczności czytają- cej, bawić ją i kształcić w przedmiocie li- teratury, wpływać na orientację zaintere- sowań i smaku powszechnego, stanowić w rozumieniu tejże publiczności nic inne- go, jak właśnie – i po prostu – żywotną tra- dycje krytyki. Przykładem twórczość Boya, ceniona przez czytelników-amatorów, podczas gdy dla samych krytyków znacznie bardziej frapu- jący („żywotny”) okaże się dorobek Irzykow- skiego. O „żywotności” danej tradycji krytycz- nej (krytyka) mówiłaby nam tak czy owak jej recepcja, liczona także głosami sprzeci- wu. Ważne zapewne są tutaj przywołania nazwiska danego krytyka, składane mu wyrazy uznania, jak również gesty nawią- zywania do jego myśli, które mogą mieć charakter epigońskiej, bezmyślnej repe- tycji, ale też kontynuacji, a nawet refuta- cji. Tradycja „żywotna” kształtuje nasze sposoby czytania literatury, w tym nasz język krytyczny oraz takie „drobiazgi”, jak tytuły recenzji czy esejów albo decyzje o wyborze samych gatunków krytycznych. Ze względu na liczbę cytowań Brzozow- ski z pewnością był jedną z najbardziej „żywotnych” tradycji powojennej kryty- ki. Niewątpliwie jednym z bardziej sub- telnych przykładów jest tytuł sławnego eseju Jana Błońskiego o Herbercie Trady- cja, ironia i głębsze znaczenie, odsyłający do tytułu satyrycznego obrazka Brzozow- 89;<;<=>?@, CDEF skiego Scherz, Ironie und Tiefere Bedeun-
książki Burka, kreślącej dramat YY-wiecz- nego umysłu europejskiego, zawdzięcza on autorowi Głosów wśród nocy. Dodajmy tu i znacznie późniejszy głos Marty Wyki, podkreślającej, iż Burek jest krytykiem „celów finalnych”, co niejedno- krotnie podkreśla, rozrzucając po swoich tekstach cytaty z Brzozowskiego, a także uwagi Jacka Kopcińskiego, który pisał, że krytycznoliterackim przygodom Bur- ka nieodmiennie patronuje Stanisław Brzo- zowski i bez najmniejszego ryzyka może- my stwierdzić, iż u źródeł zapisanej i zre- alizowanej przez niego koncepcji znajduje się teoria i praktyka krytyczna Stanisława Brzozowskiego . Komentując trzy „spotkania” Burka z Brzozowskim – mianowicie esej Arcy- dzieło niedokończone z roku (, wstęp do Współczesnej powieści i krytyki z ro- ku ( (sama książka ukazała się po la- tach) i felieton z roku ) poświęcony Pamiętnikowi – Kopciński zwracał uwa- gę na to, że wpisany w owe teksty wizeru- nek twórcy Legendy Młodej Polski zmie- nia się. Burka z biegiem lat interesują in- ne fazy pisarstwa Brzozowskiego, inaczej też rozkłada on „interpretacyjne akcenty”. Najpierw (rok () ciekawił go Brzozow- ski wczesny, jego prometejski „punkt wyj- ścia”, potem (rok () wydobywa z je- go pisarstwa kategorię wolności, wresz- cie – w roku ) – zwraca się do kato- lickiego „punktu dojścia” autora Głosów wśród nocy. Te zmiany w spojrzeniu na Brzozowskiego współbrzmiały, zdaniem Kopcińskiego, ze zmianami krytyki same- go Burka, ewoluującej od marksizmu do metafizyki i chrześcijaństwa. Tak czy owak, byłby więc Tomasz Burek z całą pewnością jednym z najwierniej-
szych „brzozowszczyków” w powojennej krytyce. Jak wczesna była jego fascyna- cja Brzozowskim, zaświadcza niedawno opublikowany fragmenty jego dziennika z końca lat . YY wieku(. O tym nato- miast, że pozostaje on wierny swemu mi- strzowi, świadczy chociażby jego niedaw- na wypowiedź w ankiecie dla „Dzienni- ka” na temat książek do napisania, gdzie podsuwa polskim pisarzom pomysł do- kończenia Książki o starej kobiecie((. Warto zresztą podkreślić, że Brzozow- ski jest nie tylko powracającym t e m at e m pisarstwa krytycznego Burka, ale też by- wa tego pisarstwa i n s p i r a c j ą, a nawet m o d e l e m, przy czym – jak sądzę – bli- skie mu są oba „bieguny” krytyki Brzo- zowskiego. Bywa więc Burek kartogra- fem dziwnych podróży, ale też – zwłasz- cza w swoich pierwszych książkach – pa- tronuje mu model krytyki odgrywającej rolę – jak chciał Brzozowski – żywej i czuj- nej samowiedzy społecznej. Patronat Brzo- zowskiego polega tu nie tylko na przywo- ływaniu jego autorytetu, odwoływaniu się do wypracowanych przez niego kategorii, sięganiu po cytaty z jego dzieł, lecz także podejmowaniu i rozwijaniu jego pomy- słów lub intuicji krytycznych, czego świa- dectwem głośny szkic o roku ( jako początku nowoczesnej literatury polskiej. Wpływ autora Legendy Młodej Polski na Burka widać też w jego języku krytycznym, którego cechami są specyficzna barokowo- ści, oscylująca między patosem a szyder- stwem obrazowość(). Także słownik kry- tyczny, gatunkowa inwencja Burka spo- ro zdają się zawdzięczać Brzozowskiemu.
Tomasz Burek oczywiście nie był w swej fascynacji Brzozowskim odosobnio-
ny. Jak się wydaje, moment zakończenia wojny nie oznaczał jakiegoś zasadni- czego przełomu, jeśli chodzi o fascyna- cję polskich krytyków autorem Legen- dy…, choć – co znamienne – dowodów na tezę o ciągłości tej fascynacji szukać będziemy raczej na emigracji. Myślę tu o wydanej w Rzymie w ( roku Filozo- fii romantyzmu polskiego Brzozowskiego poprzedzonej wstępem Gustawa Herlinga- Grudzińskiego. W owych Notach o Brzo- zowskim Herling przewidywał renesans Brzozowskiego: [ … ] całokształt filozofii Brzozowskiego pozostanie jeszcze zapewne na długo dla ogółu czytelników, a nawet i dla badaczy czymś w rodzaju złomu rudy, w której odsłania się nowa żyła złota. Czas, warunki i tendencje sprawiają, że się autora Idej ciągle „odkrywa”(. Sam Herling akcentował wartość anty- naturalistycznego humanizmu Brzozow- skiego, jego sztukę zdzierania masek myślo- wej obłudy z prawdziwego oblicza rzeczy- wistości, pasję wyznawczą, niepokój wewnęt- rzny, co razem wzięte kazało mu w nim widzieć kogoś bliskiego postawie polskich romantyków: Wiedział bowiem, że my- śli i słowo są również czynem, gdy stano- wią nie ucieczkę, odpocznienie, ukojenie i pociechę dla strapionych i skołatanych istnień, ale odważne i męskie spojrzenie w oczy każdej, najgroźniejszej nawet rze- czywistości(. Badacze twórczości Herlinga-Grudziń- skiego widzą w Brzozowskim jednego z ważnych patronów eseistyki i krytyki literackiej autora Innego świata. Kudelski pisze o sporze, jaki wiódł Herling-Gru- dziński z Brzozowskim, nawiązując z upo- rem do sławnego szkicu Ludwika Fryde- go z ( roku o Brzozowskim jako (złym)
wychowawcy polskiej inteligencji; zajmo- wał zresztą zmienne stanowisko wobec swego mistrza i jego ówczesnego anta- gonisty, Kazimierza Wyki. Przypomina- jąc w ( roku ów spór, pisał, iż rację miał w nim ten ostatni, doceniający wa- gę zmysłu historycznego Brzozowskiego(. W Brzozowskim widział też Herling kogoś, kto wprowadził do polskiej świadomości bliskie mu przeklęte problemy(, zwłaszcza problem odpowiedzialności inteligencji wobec rzeczywistości, Rosji i religii. Za- wdzięczał mu też maksymalistyczne ro- zumienie krytyki jako sumienia literatu- ry(. Stąd specyficzna tonacja tej kryty- ki, w której badacze słyszeli czasem na- miętność oskarżycielską nie mniejszą niż u Brzozowskiego albo grzmiący głos Brzo- zowskiego(. Marek Zaleski pisał, iż lek- tura krytyki literackiej Herlinga wywo- łuje z pamięci strony książek Brzozow- skiego, zwłaszcza Legendę Młodej Polski. Podobne jest bowiem widzenie rzeczywi- stości jako dziejącego się dramatu, „ude- rzające” jest podobieństwo stylu: ta sama pasja zdzierania masek myślowej obłudy [ … ], to samo apokaliptyczne spojrzenie i ten sam moralny absolutyzm, czyli skłon- ność do widzenia rzeczywistości w katego- riach „albo-albo”(. Znowu: Herling-Grudziński nie był jed- nym „brzozowszczykiem” na emigracji. Zaliczyć do nich trzeba Józefa Czapskie- go)^ oraz – oczywiście – Czesława Miło- sza, choć w tym ostatnim wypadku rzecz jest szczególnie skomplikowana i docze- kała się osobnego, obszernego studium Marty Wyki, która już po śmierci autora Człowieka wśród skorpionów zauważyła, iż jego bliski związek umysłowy z Brzozow- skim do dzisiaj nie został wyjaśniony do
czy mogliby to być polscy, szlacheccy Bud- denbrokowie, czy polskie Drogi wolności. Puenta tego pierwszego spotkania z dzie- łami autora Płomieni brzmi następująco: Pomimo demagogicznej nieraz frazeolo- gii, siła, dobitność, trafność sformułowań, szerokość i wielostronność perspektyw my- ślowych, głęboka i śmiała krytyka naszej zawsze niedostatecznej samowiedzy, wal- ka o prawdę nieustępliwa i zacięta – oto co pociąga u Brzozowskiego. Tak jest czytany Brzozowski przez ów- czesną młodą krytykę, która podkreśla ak- tualność jego diagnoz dotyczących pol- skiej kultury, szuka w nim odtrutki na sztampowość krytyki socrealistycznej, widzi w nim patrona destalinizacji lite- ratury polskiej, zwiastuna współczesnej epoki i zarazem prekursora walki o wy- zwolenie jej z przesądów przeszłości (sar- mackości), a tym samym o literaturę au- tentyczną, nowoczesną i europejską). Na Brzozowskiego powołują się więc wów- czas nie tylko ówcześni marksistowscy „rewizjoniści” w rodzaju Burka czy Men- cwela, ale i „personaliści”, tacy jak Jacek Łukasiewicz czy Jan Błoński. Ten ostatni sięgał do Brzozowskiego, by dowieść te- zy, że duch zaścianka i duch snobizmu są Scyllą i Charybdą naszej literatury, a po- tem młodej literatury jako dekadenckiej. Uściślał, że chodzi mu o dekadencję w ta- kim znaczeniu, jakiego używał Brzozow- ski, a więc konsumpcjonizmu). Dla „młodej” krytyki Brzozowski był też użytecznym „narzędziem” w sporach pokoleniowych. Jego nazwisko pojawia- ło się również w manifestach rozmaitych, często walczących ze sobą, grup literac- kich. Powoływała się nań np. w roku ( Konfederacja Nowego Romantyzmu, gło-
sząc w jednym ze swych manifestów pro- gram „sztuki angażującej” i postulując: Li- teratura musi wytrącać z błogiej równo- wagi. [ … ] W epoce wielkich konfrontacji w naszym położeniu geopolitycznym nie możemy sobie pozwolić na przeciętność). Ale na Brzozowskiego powoływała się też walcząca z Konfederacją Nowa Fala, czego najbardziej znanym przykładem jest Świat nie przedstawiony Adama Zagajewskiego i Juliana Kornhausera, pomyślany chyba jako swego rodzaju „nowa” Legenda Mło- dej Polski. Jak zauważył Andrzej Werner, zawarta w tej książce wizja (wiecznie nie- gotowej) rzeczywistości i aktywistyczna wizja kultury była w znacznym stopniu in- spirowana przez Brzozowskiego). To samo da się powiedzieć o zasadniczej preten- sji autorów Świata…, zarzucających pol- skim pisarzom „ucieczkę” od współcze- snego im świata, jak i o samym sposobie traktowania przez nich literatury, którą pojmowali jako wyraz „świadomości spo- łecznej” i zarazem narzędzie jej przekształ- cania. W tym kontekście znaczące, choć mniej nawet ważne były bezpośrednie na- wiązania do książek Brzozowskiego, któ- re służyły Kornhauserowi i Zagajewskie- mu jako argument wspierający ich tezy. Tak było na przykład z obszernym cyta- tem z Legendy…, który był pomyślany ja- ko motyw na rzecz umiejscowienia litera- tury w teraźniejszości, czy kilkukrotnym „użyciem” w zamykającym tom szkicu for- muły „Polski zdziecinniałej” do zdefinio- wania stanu współczesnej kultury polskiej. Pamfletowe opisy poezji Herberta z pew- nością mają swój pierwowzór w atakach Brzozowskiego na pisarzy Młodej Polski. Jak się zresztą wydaje, Legenda Młodej Polski była najbardziej „żywotnym” dzie-
łem Brzozowskiego, jeśli chodzi o powo- jenną krytykę literacką. Myślę zwłaszcza o wypracowanym tam modelu kryty- ki „likwidacyjnej”, pamfletowej i jedno- cześnie „maksymalistycznej”, stawiającej pisarzy wobec „celów finalnych”. Patronat Legendy… odnajdziemy nie tylko we wspo- mnianym Świecie nie przedstawionym, lecz także w Rozbiorach Andrzeja Pawluczu- ka (() czy Dziedzińcu strusich samic Rafała Grupińskiego (()). Szczególnie charakterystyczne są dla tego sposobu „wykorzystywania” Brzo- zowskiego Rozbiory. Pawluczuk inkrustu- je swój wywód licznymi cytatami z ksią- żek Brzozowskiego, które wzmacniają jego poglądy i z którymi nie podejmuje sporu, stawiając tezę, iż rozpoznania autora Le- gendy… nie straciły aktualności. Pawlu- czuk naśladuje też wspomniane już „likwi- datorskie” i „prokuratorskie” gesty Brzo- zowskiego, stawiając podobne, „maksy- malistyczne” zarzuty krytykowanym przez siebie pisarzom. Chodzi mu więc najogól- niej o to, że pomimo „skażenia rewolucyj- nego” literatura tworzona w kraju po roku ]^_ szła zawsze w tym kierunku, w jakim popychali ją politycy, co w przypadku lite- ratury polskiej po ( roku, a zwłaszcza Nowej Fali prowadziło ją do rozwiązywa- nia problemów pozornych i odwracania się od najważniejszych spraw naszej zbioro- wej egzystencji(. Zajmując oskarżycielską postawę wobec omawianych przez siebie tendencji oraz pisarzy (np. o Świecie nie przedstawionym: Było to więc w istocie my- ślenie socrealistyczne, a u jego źródeł sta- ło to samo przekonanie, jakie żywił aparat władzy)) i wyznając „patetyczną” wizję li- teratury (np. Pisanie nie jest zabawą kil- kunastu panów, podejmowaną dla zabicia
czasu czy dla innych własnych korzyści. Li- teratura istnieje po to miedzy innymi, aby- śmy my – czytelnicy – mogli w niej rozpo- znać te aspekty życia, których sami nie po- trafimy dostrzec), Pawluczuk krytycznie analizował stan świadomości polskich elit. Dochodził do wniosku, że zamiast dzia- łać, zajmujemy się usprawiedliwianiem bezczynności. Ten ostatni cytat był po- wtórzeniem zdania Brzozowskiego, któ- ry dla Pawluczuka był prawdziwą kopal- nią aforyzmów. Inkrustując swój wywód fragmentami pism Brzozowskiego, Paw- luczuk z aprobatą powtarzał jego oceny, np. o Sienkiewiczu jako klasyku polskiej ciemnoty. Ubolewał nad nieobecnością myśli Brzozowskiego we współczesnym życiu literackim, był bowiem przekona- ny o jej aktualności. Pisał: Renesans kry- tycznej myśli Brzozowskiego dowodzi, że również poglądy wyłożone językiem dys- kursu mogą się nie starzeć. Charaktery- zując więc krótko program literatury po- zytywizmu, pisał: Zakłamanie i bezmyśl- ność, które były już tylko nieuchronnym skutkiem takiego stanu rzeczy, opisał zna- komicie Stanisława Brzozowski, czuję się więc zwolniony z obowiązku przedstawia- nia dowodów. Kiedy indziej zauważał: […] przecież jest coś wręcz chorobliwego w tym, że od czasu, kiedy Brzozowski kreślił swoje uwagi o kulturze i literaturze, nie posunę- liśmy się do przodu ani na krok. Ostatni cytat jest też próbką charakterystycznego stylu Pawluczuka, który bardzo przypo- mina „styl pouczający”^ Brzozowskiego z typowym dlań normatywizmem, zacie- raniem granic między zdaniami opisowy- mi a normatywnymi. Także pełniona przez Pawluczuka „rola” krytyczna (nazwijmy ją za Głowińskim rolą nauczyciela i pra-
dzającą się do zajmowania wobec litera- tury współczesnej postawy „likwidacyj- nej” i „prokuratorskiej” oraz upodobaniem do pamfletowego widzenia spraw litera- tury. W czasie sporu o Bez taryfy ulgowej Sandauera zauważał, że: Fakt tak ostrego ataku nie czyni jeszcze z krytyka Stani- sława Brzozowskiego. [ … ] Bo pomiędzy paszkwilopisarstwem a wielkim atakiem w stylu Mochnackich, Bielińskich, Brzo- zowskich, istnieje różnica, która właśnie przy tej analogii i przy pomocy przepro- wadzonego przed chwila wywodu daje się ostatecznie nazwać i stwierdzić. Brzozow- ski nie odmawiał Sienkiewiczowi ideowo- ści, Bieliński nie odmawiał [ jej ] Gogolowi. Dowodził jedynie z pasją, że ta ideowość jest zacofana, szkodliwa, sarmacka, pro- wincjonalna. Pamflet natomiast ma pra- wo odmówić ideowości i to jest jego zna- mieniem. Czasem też dwuznaczność powoływa- nia się na Brzozowskiego odczuwali sami „brzozowszczycy”. Kornhauser i Zagajew- ski pisali na przykład o paraliżu ducho- wym, jakim stało się ciągłe nawoływanie do „powrotu do Brzozowskiego” w polskiej krytyce, w sytuacji, w której granicą tego powrotu jest lektura Legendy Młodej Pol- ski, nie [zaś] wcielenie w realną, codzienną działalność krytycznego patosu Stanisława Brzozowskiego. Jeszcze większy niepokój budziła łatwość, z jaką na Brzozowskiego powoływali się krytycy różnych „szkół”, w tym i tych, które kojarzono z władzą. Gdy zwolennikami tradycji Brzozowskiego
Jak się wydaje, po Grupińskim nie- wielu było krytyków literackich tak ostentacyjnie powołujących się na auto- rytet Brzozowskiego. Do tych nielicznych zaliczyć można z pewnością Burka i jego Dziennik kwarantanny ()(, sam tytuł książki nawiązuje do Brzozowskiego), przy czym zwraca uwagę nieobecność autora Legendy Młodej Polski w wypowiedziach krytyków młodszych generacji. Tym niemniej panuje dość powszech- ne przekonanie, iż po ( roku Brzozow- ski przestaje w jakikolwiek sposób inspi- rować krytykę literacką. Tezę taką stawiał m.in. Dariusz Skórczewski), z niepoko- jem nieobecność nazwiska Brzozowskie- go we współczesnej polskiej kulturze kon- statował też Miłosz. Przekonanie o „nieprzydatności” Brzo- zowskiego dla współczesnych krytyków tłumaczył i do pewnego zapowiadał naj- pierw Gombrowicz w swych uwagach o Brzozowskim na łamach Dziennika, a potem Adam Zagajewski w Samotności i solidarności ((), gdzie zżymał się na naszych Brzozowskich, którzy wyrokują, ja- ka powinna być literatura; gdzieś na margi- nesie ten ostatni dzielił zresztą następców Brzozowskiego w powojennej krytyce na natchnionych lub nasłanych z urzędu (jak „Kuźnica”). Odnosząc się krytycznie tak- że do Świata nie przedstawionego, Zaga- jewski pisał: Ci, co nakładają – na chwilę czy na zawsze – maskę Stanisława Brzo- zowskiego [ … ] postulatami swymi i ana- lizami powołują do życia fantom literatury, poltergeista sztuki (łatwo odróżnić artystę od wychowawcy: pierwszy mówi zawsze we własnym imieniu, drugi czuje za sobą po- kolenie, naród, klasę społeczną, ludzkość czy grupę poetycką). Domyślam się, skąd
bierze się urok dziedzictwa Brzozowskiego – zdaje się ono obiecywać ostrą, pojęciową władzę nad literaturę, rząd dusz, i to dusz wybranych, tych, które rządzą innymi du- szami. Skróty pojęciowe, redukcje, postula- ty, krzyżują się tu jak rozkazy, jak sygna- ły myśliwskiej trąbki. Ironicznie portretując kolejnego następ- cę Brzozowskiego, który gdzieś w Lesz- nie, w ciasnym pokoiku pełnym książek, stwarza połączenie między obowiązkami zbiorowymi a literaturą, Zagajewski przy- pominał, że opisywana w literaturze rze- czywistość nie jest społeczna; nie pozwala się nigdy całkowicie obłaskawić i że – co więcej – od rzeczywistości kolektywnej (zbiorowej) znacznie ciekawsza dla pisa- rza jest rzeczywistość tego, co jednostko- we, pojedyncze i często – samotne. Kry- tyk, który o tym zapomina – sugerował eseista – nie rozumie, czym jest literatu- ra, a jego „dyktatorska” postawa stanowi nawet zagrożenie dla wolności artystycz- nego tworzenia. Z tą nieufnością wobec „nauczyciel- skiej”^ strony krytyki naśladowców Brzo- zowskiego subtelnie, jakby polemicznie, korespondował szkic Mariana Stali Kilka myśli o samotności zapisanych jesienią \e]^ roku. Jego autor wychodził od uwagi Brzo- zowskiego wyrażonej w jednym z listów z ( roku do Feldmanów, w którym pi- sał m.in.: Nam wszystkim potrzebna jest sa- motność [ … ]. Komentując te coraz dziw- niejsze, coraz bardziej niepokojące słowa, Stala odkrywał ich aktualność w wymia- rze nie tylko historycznym, lecz także eg- zystencjalnym. Jak sam wyjaśniał, odsłania się ich wielowymiarowość i ukryte za nimi pragnienie tragicznego odczuwania świata. Akcentując zaś wartość, jaką Brzozowski
przydaje samotności, Stala dochodził do wniosku, że jest ona przezeń pojmowana jako rodzaj wewnętrznego doświadczenia, które uczy budować siebie i zarazem po- zwala ustrzec się przed przekonaniem, iż czysto podmiotowe konstrukcje myślowe, wolicjonalne czy emocjonalne są czymś je- dynie ważnym. Uwagi Stali wydają mi się ważne także dlatego, że pokazywały one polskim kry- tykom inną „maskę” Brzozowskiego, ma- skę hermeneuty odsłaniającego świat In- nych, partnera „dziwnych podróży” po obszarach opisywanych raczej przez litera- turę prywatnych obowiązków. Wpływ te- go „innego” Brzozowskiego na powojen- ną krytykę dostrzegał – o czym wspomi- naliśmy – Tomasz Burek. Inna sprawa, że dostrzeżenie i opis tej „obecności” autora Głosów wśród nocy jest zadaniem znacz- nie trudniejszym, bo też była to obecność znacznie mniej głośna. Warto jednak pa- miętać o tej innej „masce” Brzozowskiego używanej przez powojenną krytykę. Maciej Urbanowski
NN ( Marian Stępień, Spór o spuściznę po Stanisła- wie Brzozowskim w latach \e]-(, Kraków (, s. . ) Andrzej Werner, Polskie, arcypolskie, Warszawa (, s. (. Tym niemniej w dostępnych mi hi- storiach literatury polskiej po ( roku nazwis- ko Brzozowskiego jeżeli się pojawia, to spora- dycznie, i to zwykle przy okazji powieści Włady- sława Terleckiego Zwierzęta zostały opłacone. Tomasz Burek, Rozmyte tradycje, w: tenże, Żad- nych marzeń, Londyn (, s. . Tamże, s. . Tamże, s. (. Dlatego Burka niezmiennie iryto- wali ci, którzy – jak Wacław Kubacki – głosili, iż był Brzozowski Savonarolą krytyki literackiej, pozbawionym wrażliwości estetycznej ideolo-
( Andrzej W. Pawluczuk, Rozbiory. Eseje o litera- turze, Warszawa (, s. (. ) Tamże, s. -(. Tamże, s. . Tamże, s. . Tamże, s. , . Zob. Michał Głowiński, Ekspresja i empatia. Stu- dia o młodopolskiej krytyce literackiej, Kraków (, s. ))-). Tomasz Burek, Kompleks Ezopa [ ( ], w: ten- że, Żadnych marzeń…, dz. cyt., s. ((. Rafał Grupiński, Dziedziniec strusich samic. Kil- ka uwag o życiu umysłowym w Polsce, Poznań (), s. (. Ludwik Flaszen, Kasandra łka i na jesieni, w: tenże, Cyrograf, Kraków (, s. . Kazimierz Wyka, Odmowa ideowości [ ( ], w: tenże, Pogranicze powieści, Kraków ). ( Julian Kornhauser, Adam Zagajewski, Świat…, dz. cyt., s. (. Jakubowski był wówczas koja- rzony z „narodowym” skrzydłem władz komu- nistycznych. Zob. też sarkastyczne uwagi Burka na temat wstępu Jakubowskiego do pierwsze- go po ( wyboru prac krytycznych Brzozow- skiego: Tomasz Burek, Brzozowski i profesor Ja-
kubowski [ () ], w: tenże, Rozmyte tradycje…, dz. cyt., s. ()-() [ tu m.in. W istocie zapala- jąc świeczkę przed Brzozowskim, prof. Jakubow- ski znajduje w tym pietyzmie (łatwym, bo nikt roli historycznej Brzozowskiego nie kwestionuje) bardzo przejrzysty pretekst, żeby zamanifestować swoją niechęć do nowości i współczesności [ … ]). ) Zob. Tak oto tradycja „wielkiej krytyki”, kryty- ki ideowej w stylu Mochnackiego i Brzozowskie- go, kreślącej projekty pisarstwa zaangażowane- go w przebudowę społecznej świadomości, wska- zującej wzniosłe powołanie literatury, ulega mo- delowi krytyki „minimalistycznej” [ … ] (Dariusz Skórczewski, Spory o krytykę literacką w dwu- dziestoleciu międzywojennym…, dz. cyt., s. ); zob. też uwagi na s. (). Znamienne, jak stosunkowo rzadko pada na- zwisko Brzozowskiego w materiałach z tomu Dyskursy krytyczne u progu OO wieku. Między rynkiem a uniwersytetem (Kraków )). W za- mykającej tom debacie o „zanikających celach krytyki” na Brzozowskiego jako swego patro- na powołuje się właściwie jedynie Michał Paweł Markowski. Z aprobatą przytacza opinię Brzo- zowskiego, że krytyk nie powinien pisać teodycei
Fotokopia karty ewidencyjnej w ochranie Leopolda (Stanisława Brzozowskiego)
Witold ./01234.356 , Patos, CDEF, tempera na papierze, zaginiony
oraz powinien być organizatorem zbiorowej wy- obraźni, i ciągnąc ten watek, mówi: Krytyk powi- nien wprawiać ustalone, używane przez nas po- jęcia w stan nieoczywistości (tamże, s. ), , ). Miłosz jest po stronie Brzozowskiego. Miłosz chce, aby inteligencja polska dogoniła Zachód. [ … ] A ja, szlachcic-hreczkosiej panie święty starej da- ty wyciągam rękę i powiadam: – Z wolna! Nie tę- dy droga! Po diabła wam to? (Witold Gombro- wicz, Dziennik \e^-\e^^…, dz. cyt., s. )
Adam Zagajewski, Solidarność i samotność [(], w: tenże, Solidarność i samotność, Warszawa )), s. . Tamże, s. -. Nawiązuje tu do uwag Michała Głowińskiego o trzech „rolach” Brzozowskiego w Legendzie Mło- dej Polski: nauczyciela, pamflecisty i hermeneuty (zob. tegoż, Ekspresja i empatia.., dz. cyt., s. )-). Zob. Marian Stala, Przeszukiwanie czasu. Przechadz- ki krytycznoliterackie, Kraków ), s. -). Tamże, s. .