Pobierz Mechanizmy wpływu społecznego - Notatki - Psychologia i więcej Notatki w PDF z Psychologia tylko na Docsity!
MECHANIZMY WPŁYWU SPOŁECZNEGO
Zaangażowanie w działanie
Pewnego pięknego dnia Puchatek, miś o bardzo małym rozumku, rozpoczął swoją codzienną gimnastykę, wesolutko podśpiewując. Potem przyszedł czas na małe Conieco – ulubione chwile Kubusia: sam na sam z miodkiem, mlekiem i czekoladą. A to pech! Dzbanek był prawie pusty! Kubuś włożył więc głowę w dzbanek i zaczął wylizywać pozostałości po swoim ukochanym miodzie. Gdy był tak głęboko pochłonięty swoim umiłowanym zajęciem usłyszał bzykanie. Powiedział do siebie samego:
- To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że jest się pszczołą. Potem znów pomyślał dłuższą chwilę i powiedział:
- A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym ja go jadł. I zaczął włazić na drzewo. Właził, właził coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej, a gdy wreszcie wlazł na górę prawie do połowy drzewa, zaśpiewał sobie piosenkę-mruczankę. Już, już dobrał się prawie do miodu, gdy naraz... Trach!
- Ratunku! – zawołał Puchatek zlatując na niższą gałąź. Spadał w dół, fikając koziołki – A wszystko to moim zdaniem, przez to, że zanadto lubię miód! – zawołał padając z wdziękiem na krzaki jałowca. Miś wylazł z zarośli, wyjął kolące igły i znów zaczął rozmyślać, jak tu się dobrać do miodu. Pierwszą osobą, o jakiej pomyślał był Krzyś. Kubuś Puchatek poszedł więc do swego przyjaciela Krzysia, który mieszkał za zielonymi drzewami, na drugim końcu Stumilowego Lasu.
- Czy szukasz czegoś Puchatku? – zapytał Krzyś.
- Tak, idąc do ciebie, tak sobie mówiłem: „Ciekaw jestem, czy Krzyś ma coś w rodzaju balonika?
- A na co ci balonik? – zapytał Krzyś. Kubuś Puchatek rozejrzał się dokoła, czy nikt nie słucha, położył łapkę na pyszczku i powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem:
- Miód ...
- Ale co ma balonik do miodu?
- Ma – odparł Puchatek – dużo! Uniesie mnie w górę, tak jak wiatr w chmurę! Kubuś poszedł więc z Krzysiem w jedno bardzo błotniste miejsce, które znał, zaczął się w nim okropnie tarzać i tarzać, aż zrobił się całkiem czarny; i potem wziął w obydwie łapki sznurek, uwiesił się na nim i z wdziękiem uleciał w powietrze. I bardzo szybko znalazł się na wysokości drzewa, całkiem bliziutko nieba.
- Postaram się wyglądać, jak mała ciemna chmurka – to powinno zmylić pszczoły – powiedział miś. Po krótkiej chwili znów zawołał z góry:
- Krzysiu, zdaje mi się, że pszczoły coś zwąchały....
- A co takiego?
- Nie wiem, ale mam wrażenie, że one się czegoś domyślają ...
- Może myślą, że chcesz się dobrać do ich miodu?
- Może ... Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo... Na chwilę zapadło milczenie, po czym Kubuś Puchatek zawołał z góry:
- Krzysiu, czy mógłbyś otworzyć parasol i przechadzać się z nim tam i z powrotem, mówiąc: ”Aj-aj-aj – zanosi się na deszcz”... Myślę, że to będzie świetny sposób na pszczoły. Pszczoły bzykały podejrzliwie, jak to one mają w zwyczaju. Wyleciały z gniazda i zaczęły unosić się dokoła Chmurki.
- Krzysiu, ratunku! - wrzasnęła Chmurka – Myślę i myślę, i teraz już wiem na pewno, że to jest bardzo zły gatunek pszczół. I zdaje mi się, że ja chyba zejdę na dół... Wypuścił sznurek z łapki i zleciał na ziemię.
- Chodź, uciekajmy szybko! – zawołał Krzyś. Wskoczyli więc do błotnistej kałuży uciekając przed rozwścieczonym rojem pszczół. Puchatek nie należał jednak do misiów, które łatwo się poddają. Jak raz zaczął myśleć o miodzie to nie mógł przestać ... I zaczął zastanawiać się, który z jego przyjaciół może mieć miód ...
- Królik! Lubię Królika, bo on bardzo rozsądnie mówi np. ”Może coś zjesz! Albo: Poczęstuj się Puchatku... Poszedł więc sobie Puchatek rozmyślając o „Wielkim Łasowaniu”, aż zaszedł na piaszczysty wzgórek , gdzie była wielka nora Królika i gdzie mógłby sobie przekąsić małe Conieco.
Zaangażowanie w działanie
Podjęcie jakiegoś działania, a nawet samo przygotowanie się do niego, inicjuje szereg procesów sprawiających, że działanie wykonujemy czy kontynuujemy pomimo poważnych kosztów, na jakie nas to naraża (Wojciszke, 2002).
Zjawisko zaangażowania w działanie – kiedy człowiek zacznie coś robić/wyobrażać to sobie – wówczas większa jest szansa, że to zrobi (początkowe zaangażowanie).
W USA na uniwersytetach – bractwa, wspólnoty z obrzędami inicjacyjnymi. Dlaczego nadal trwają? Przejście tego wymaga uzasadnienia własnego wysiłku – wzrasta atrakcyjność tych bractw. Jeżeli zainwestujemy w działanie własny czas, pieniądze itp. Wówczas wycofanie się z tego spowoduje, iż tracimy to, co zainwestowaliśmy. Jedynym
prostu nie mógł dać za wygraną i wciąż konsekwentnie dążył do zdobycia małego Conieco...
Posłuszeństwo autorytetom
- Dziś zebranie protestacyjne! – zarządził Królik i postawił drewnianą tabliczkę przed wejściem do swojej norki.
- Cisza! Proszę o ciszę! – zawołał Królik, uderzając energicznie niczym sędzia młotkiem, łyżką w stół i usadowił Puchatka i Prosiaczka naprzeciwko siebie.
- Słowem - powiedział Królik zaczynając swoje wywody – Tygrys stał się ostatnio tak rozbrykany, że czas mu dać nauczkę. Choć bardzo go lubimy, musimy przyznać, że za bardzo bryka! – dokończył stanowczo Królik.
- Przepraszam, Króliku...- spytał cichutko Prosiaczek, podnosząc łapkę do góry – a może znajdzie się jakiś pomysł, żeby go odbrykać? To chyba bardzo dobra myśl - dodał nieśmiało.
- No właśnie, to bardzo dobra myśl, i mnie się tak zdaje! – rzekł z nieukrywanym zadowoleniem Królik – A co ty na to Puchatku? Miś jednak nie słuchał, pochrapywał tylko cichutko, zatopiony w miękkim foteliku. Królik spojrzał na niego, z dezaprobatą marszcząc nos, złożył łapki na krzyż i zaczął nerwowo bębnić palcami.
- Puchatku ... nie słuchałeś tego, co mówił królik?! – spytał z wyrzutem Prosiaczek.
- Słuchałem .... tylko miałem trochę puchu w uchu i nie dosłyszałem. Czy mógłbyś to jeszcze raz powtórzyć, Króliku? – spytał ziewający miś. Królik nie miał nigdy nic przeciwko powtórzeniu czegoś jeszcze raz, więc spytał, od czego ma zacząć. A gdy Puchatek powiedział, że od tego miejsca, kiedy puch wszedł mu do ucha, a Królik spytał, kiedy to się stało, a miś powiedział, że nie wie, bo dobrze nie słyszał. Prosiaczek rozstrzygnął sprawę, mówiąc że chodzi po prostu o wynalezienie jakiegoś sposobu, żeby ukrócić brykaninę Tygryska.
- Mamy sposób na Tygrysa – powiedział Królik tonem nie znoszącym sprzeciwu, przechadzając się i gestykulując niczym oskarżyciel na rozprawie – zabierzemy Tygrysa jutro na wyprawę, tam, gdzie nigdy nie był i zgubimy go.
- Jak to? – spytał ze zdziwieniem Prosiaczek.
- No, a pojutrze znajdziemy go, ale będzie to już zupełnie inny Tygrys, grzeczny, miły Tygrys. Taki, że go do rany przyłóż, Tygrys. I nie będzie brykał, no a o to chodzi! – rzekł Królik, uderzając pięścią w stół – Głosujmy! – zawołał i sam podniósł łapkę do góry - Kto jest za?
- Ja! – zawołał prosiaczek – Puchatku, Puchatku! – trącił śpiącego misia łapką.
- Jestem ... powiedział zaspany miś.
- Doskonale, doskonale! Jednogłośnie! – zawołał podekscytowany Królik. Prosiaczek przyklasnął małymi, różowymi łapkami a miś pochrapywał dalej. Królik postanowił więc, że wyruszą następnego dnia rankiem do miejsca, którego nie znał Tygrys, aby zostawić i zgubić w lesie przyjaciela.
Jak to się dzieje, że ludzie są tak posłuszni autorytetom w różnych czasach, niezależnie od systemów?
W gazecie – propozycja badania nad pamięcią, za opłatą. Podzielono badane osoby na dwie grupy: nauczycieli i uczniów (ci ostatni byli wynajętymi aktorami). Uczniowie uczyli się, a nauczyciele mieli obowiązek karania ich za złe odpowiedzi (prądem elektrycznym). Każdy nauczyciel miał skrzynkę z zaznaczonymi różnymi wartościami voltów od 15 v do 400 v. Namawiano nauczyciela do serwowania coraz silniejszych dawek v. Nauczyciele nie chcieli, lecz w końcu ulegali; 65% nauczycieli doszło do końca skali! Zauważono między innymi, iż uległość jest tym większa, im bardziej rośnie autorytet badacza, nawet wówczas, gdy autorytet nie ma władzy nad nimi.
MAMY ZAKORZENIONE POCZUCIE OBOWIĄZKU ULEGANIA AUTORYTETOM!
Druga część badania, w której w pewnym momencie badacz nakazywał zaprzestanie wstrząsów, choć uczeń deklarował, iż może wytrzymać znacznie silniejsze. Rezultat: 100% uczniów całkowicie zaprzestało aplikowania wstrząsów!
AUTORYTET : Czynnik automatycznie wywołujący uległość. Wpływ socjalizacji (przez całe życie nauczani jesteśmy uległości autorytetom). Oznaki autorytetu:
- Ludzie ulegają nawet jednej oznace autorytetu, np. uniform (eksp. - 40 % wykonało prośbę cywila, 92% osób w uniformie)
- Inny pozór autorytetu to tytuły (eksp. Na uniwersytecie w Australii przedstawiono gościa z Oxfordu – raz jako studenta, raz jako doktora; pytano zebranych jakiego wzrostu był Anglik; w zależności od tytułu – im wyższy tytuł, tym większy przypisywano wzrost).
- Wzrost ( na 23 wybory prezydenckie – 20 razy wygrał kandydat wyższy).
- Osoba jest lepiej oceniana, im lepszy ma samochód.
Są ludzie, którym wystarczy tylko przekroczyć próg pokoju, by znaleźć się od razu w centrum zainteresowania. Być może to kwestia osobowości, psychicznego oddziaływania na otoczenie. Są również ludzie, którzy, wystarczy, gdy tylko wypowiedzą jedno słowo, a spełniamy ich prośbę bez najmniejszego nawet szemrania. Nie ulega wątpliwości, iż otoczenie ma ogromną siłę oddziaływania: od najwcześniejszych już lat naszego życia członkowie naszych rodzin, a później również nauczyciele, policjanci czy szefowie stają się dla nas autorytetem, któremu jesteśmy niejednokrotnie całkowicie podporządkowani. Co więc sprawia, że niektórzy ludzie mają znacznie większy wpływ na swe otoczenie, że nie sposób nie dostrzec ich obecności, a tym bardziej lekceważyć wydawanych poleceń? Dlaczego Królikowi udało się skłonić dwóch mieszkańców Stumilowego Lasu: Puchatka, misia o bardzo małym rozumku oraz malutkiego Prosiaczka, do zdrady przyjaciela? Trochę światła w tej kwestii mogą wnieść szeroko opisywane badania Stanleya Milgrama nad posłuszeństwem wobec autorytetu. W eksperymencie tym ukazano, iż większość badanych osób zadawała wbrew własnej woli zagrażające zdrowiu wstrząsy
łatwiej ulega wpływowi z zewnątrz. Czyż nie daje to dużo do myślenia? Przecież podobny wpływ może uwidocznić się w znacznie ważniejszych sprawach, takich jak np. wytyczanie sobie celów życiowych, a może też w takiej kwestii, jak np. zdrada przyjaciela? To różowe zwierzątko nie poddało się przecież wpływowi grupy: to ono samo w podekscytowaniu zagłosowało, aby „odbrykać” tygryska; a poza tym, to była pierwsza tak naprawdę, myśl godna uwagi i głośnego wypowiedzenia, która przyszła Prosiaczkowi do głowy podczas zebrania protestacyjnego. Członkowie grupy ”wywierającej nacisk”: pochrapujący i ciągle nieobecny duchem Miś oraz Królik, który przecież podchwycił „niesamowicie dobrą myśl” (zresztą z nieukrywanym zadowoleniem), z pewnością nie mogli zadecydować o decyzji publicznie oznajmiającego swoje zdanie, Prosiaczka ... Czy, więc mały Prosiaczek i pulchniutki Miś ulegli Królikowi ze względu na jego autorytet lub jego najmniejsze nawet oznaki – to pytanie pozostawię otwarte...
Konformizm
Tygrys i Maleństwo zapuścili się w głąb Stumilowego Lasu na piękny, daleki spacer w poszukiwaniu tego, co tygrysy umieją najlepiej.
- A czy tygrysy łażą po drzewach? – spytało Maleństwo, zatrzymując się pod najwyższą sosną i spoglądając na nią w górę.
- O! Łażenie po drzewach to jest coś, co tygrysy najlepiej potrafią. I to nie tylko łażą a wbrykują! – powiedział Tygrys i razem zaczęli wspinać się w górę.
- Co ci jest Tygrysie? – spytało Maleństwo po chwili.
- Mam zawroty głowy od tych pięknych widoków – powiedział Tygrys, utknąwszy na czubku wysokiego drzewa – Niech mi ktoś pomoże, zawołajcie Krzysia! – zawołał. No i zaraz Krzyś, i wszyscy dowiedzieli się, że Tygrys ma kłopoty.
- Ooooo! To straszne! To okropne! – zawołała Kangurzyca.
- Nieeee... To świetnie – teraz już nie może na nikogo wbryknąć – powiedział niezwykle uradowany Królik.
- No trudno... Jakoś go stamtąd ściągniemy! –zawołał Krzyś.
- Cooo? Coooo? Czy to konieczne?! – zawołał przerażonym głosem Królik.
- Szybko, Tygrysie, skacz! – zawołało radośnie Maleństwo.
- Coo? Tygrysy brykają - nie skaczą – odpowiedział z przekąsem Tygrys.
- No to zbryknij – zawołał Kubuś.
- To zsuń się po pniu!
- Nie ... tygrysy nie mogą się zsuwać po pniu, bo ... bo ogony wchodzą im w drogę – powiedział przestraszony Tygrys.
- Hurraaa !!! – zawołał uradowany Królik – To załatwione! Skoro nie skoczy, to nie może zleźć i będzie musiał zostać tam na zawsze!
- Na zawsze??? – spytał teraz już naprawdę przerażony Tygrys – Jeśli uda mi się z tego wyjść to już nigdy, przyrzekam, już nigdy nie będę brykać!
- On przyrzekł!!! Słyszeliście??? Dał słowo, dał słowo! – krzyczał uradowany Królik – Słyszałeś, Puchatku, prawda? Coś gruchnęło, coś trzasło i Tygrys zwalił się na ziemię.
- Kochana stara ziemia! – powiedział Tygrys tarzając się w śniegu – Z radości chce mi się brykać!
- Aa aa...... obiecałeś, obiecałeś...- wtrącił szybko Królik.
- To prawda - rzekł Tygrys smutnym głosem – To znaczy, że nigdy... że nigdy nie będę mógł brykać?
- Nigdy!!! – zawołał stanowczo Królik.
- Nigdy?! – Już nigdy nie będę mógł ani tyci tyci bryknąć??? – spytał zrozpaczony Tygrys.
- Już nigdy! I to ani na centymetr! – Królik był nieugięty. Tygrys odszedł więc ze łzami w oczach i ze spuszczonym ogonem, mając przed oczami perspektywę życia pozbawionego jego ulubionego zajęcia, jakim było brykanie.
- Ooooo.... biedny Tygrys... Ach, jest taki nieszczęśliwy – powiedziała Kangurzyca.
- Krzysiu... wiesz.... wolałem tego rozbrykanego Tygryska – powiedziało Maleństwo, ciągnąc za koniec kurteczki Krzysia.
- Ja też... - powiedział Krzyś.
- I ja też .... – cichutko powiedział Prosiaczek.
- Wszyscy woleli – A ty nie, Króliku??? – zapytała Kangurzyca.
- Eee.... ja...... – zająknął się Królik.
- No, powiedz! – naciskał Krzyś.
- Eee.....ja... to znaczy, wolałbym.....
- Coo?! – zapytał z nadzieją Puchatek.
- Ja... no... to ja chyba też wolałem dawnego Tygrysa ....- w końcu wydusił z siebie Królik, dając tym samym przyzwolenie na powrót brykającego Tygryska.
Konformizm Dostosowywanie przez ludzi swoich postaw, przekonań i zachowania do norm społecznych przyjętych w grupie. Zwykle proces dostosowywania jest spontaniczny i mimowolny. Nawet wtedy, gdy mówimy o nacisku wywieranym przez grupę na jednostkę,
Stanowcze i głośne: ”Nigdy! Nigdy!” Królika stopiło się pod presją towarzyszy zabaw. Współczucie i żal dla biednego Tygryska, które okazała mu Mama-Kangurzyca, smutne spojrzenia Maleństwa, tęskny wzrok Krzysia i nadzieja w głosie głupiutkiego misia, roztopiły „lodowate serduszko” Królika. Czy więc naciskowi otoczenia naprawdę tak łatwo się oprzeć? Jak pokazuje historia Królika i pewnie jeszcze wiele innych z naszego życia - chyba nie ...
Bibliografia:
Cialdini,R.B. (2002). Wywieranie wpływu na ludzi. Gdańsk: GWP. Cialdini,R.B., Kenrick,D., Neuberg,S. (2002). Psychologia społeczna. Gdańsk: GWP. Domachowski, W. (1998). Przewodnik po psychologii społecznej. Warszawa: PWN S.A. Mika,S.(1982). Psychologia społeczna. Warszawa: PWN. Moscovici,S. (1998). Psychologia społeczna w relacji ja- inni. Warszawa: Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne. Strelau,J. (2003). Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom III. Jednostka w społeczeństwie i elementy psychologii stosowanej. Gdańsk: GWP. Zimbardo,P. (1999). Psychologia i życie. Warszawa: PWN S.A.