Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Analiza Dzieł Literackich: Od Autora do Czytelnika, Schematy z Metodologia badań

MBL, UMK, Dostojewski, Derrida, Freud, Fish, etc,

Typologia: Schematy

2016/2017

Załadowany 19.01.2022

eswejerek
eswejerek 🇵🇱

4.5

(2)

2 dokumenty

1 / 7

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
1. Bachtin M., „Gatunkowe i fabularno-kompozycyjne właściwości utworów
Dostojewskiego”:
2. Barthes R., „Śmierć autora”:
W epokach przed Barthesem autor dzieła był w centrum uwagi. Dopiero Barthes “uśmiercił autora”, a
wraz z jego śmiercią narodził się czytelnik. Barthes łączy typowego autora z krytykiem, czyli
interpretatorem pracującym nad tekstem. Miał prawo nadrzędnie uznać, że jedna interpretacja jest
najlepsza.
W romantyzmie autor był w centrum uwagi – występował tak zwany kult jednostki. Ponadto autor był
absolutnie utożsamiany z podmiotem. Scheda przetrwała do XX wieku i widoczne jest to we
wszechobecnym biografizmie, krytyce literackiej, a nawet w wywiadach gazetowych z autorem.
Stąd przed Barthesem silnie miały się:
genetywizm – badania mogące wskazywać na źródło dzieła
psychologizm – geneza szukania w psychice autora
Autor-Bóg – szukano sensu, który tekstowi nadał sam autor.
współcześnie – nieobecność autora w dziele (wytworze)
powrót literatury do pierwotnego sposobu myślenia – twórca średniowieczny lub ewangelista tylko
zapisywał słowo objawione przez Boga
literatura ma naturę językową – nie mówi autor, a język
Środek ciężkości przesunięty na język – tekst się autopoziomuje i ujawniają się w nim znaczenia, o
których autor by nie pomyślał. Autor nie żyje jako osobny człowiek, ale dla danego dzieła żyje tylko
tyle, ile ono samo. Podmiot tekstowy trwa tylko tu i teraz i jest skryptorem. Za tekstem nie stoi zatem
cały człowiek, ale ręka, która mechanicznie zapisuje tekst.
Tekst jako:
tkanka cytatów – skoro tekst jest tylko przepisaniem i kopią, to nic nie jest całkiem nowe
antygenetywizm – skoro wszystko jest cytatem czegoś innego, to na próżno szukać źródła
Brak autorytetu autora, dlatego też tekst można interpretować zupełnie dowolnie – swoboda leży po
stronie czytelnika.
Roland Barthes wyodrębnił cztery skutki uśmiercenia autora:
1. Narodziny czytelnika.
2. Absolutyzacja kategorii czytelnika jako instancji nadającej dziełu (podczas lektury) sens i
znaczenie.
3. Bezużyteczność rozszyfrowania tekstu.
4. Unieważnienie krytyki.
Następując po autorze skryptor nie dzieli już z nim jego pragnień, kaprysów, wrażeń, lecz tylko
ogromny słownik, z którego czerpie swój sposób pisania nieznający kresu.
Śmierć autora - esej teoretycznoliteracki Rolanda Barthesa, opublikowany w 1968 roku, a zarazem
postulat nawołujący do nieodczytywania tekstu literackiego przez pryzmat tzw. intencji autorskiej. W
Polsce artykuł ukazał się po raz pierwszy w czasopiśmie Teksty Drugie w 1999 roku, autorem
przekładu jest Michał Paweł Markowski.
1
pf3
pf4
pf5

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Analiza Dzieł Literackich: Od Autora do Czytelnika i więcej Schematy w PDF z Metodologia badań tylko na Docsity!

1. Bachtin M., „Gatunkowe i fabularno-kompozycyjne właściwości utworów **Dostojewskiego”:

  1. Barthes R., „Śmierć autora”:** W epokach przed Barthesem autor dzieła był w centrum uwagi. Dopiero Barthes “uśmiercił autora”, a wraz z jego śmiercią narodził się czytelnik. Barthes łączy typowego autora z krytykiem, czyli interpretatorem pracującym nad tekstem. Miał prawo nadrzędnie uznać, że jedna interpretacja jest najlepsza. W romantyzmie autor był w centrum uwagi – występował tak zwany kult jednostki. Ponadto autor był absolutnie utożsamiany z podmiotem. Scheda przetrwała do XX wieku i widoczne jest to we wszechobecnym biografizmie, krytyce literackiej, a nawet w wywiadach gazetowych z autorem. Stąd przed Barthesem silnie miały się: genetywizm – badania mogące wskazywać na źródło dzieła psychologizm – geneza szukania w psychice autora Autor-Bóg – szukano sensu, który tekstowi nadał sam autor. współcześnie – nieobecność autora w dziele (wytworze) powrót literatury do pierwotnego sposobu myślenia – twórca średniowieczny lub ewangelista tylko zapisywał słowo objawione przez Boga literatura ma naturę językową – nie mówi autor, a język Środek ciężkości przesunięty na język – tekst się autopoziomuje i ujawniają się w nim znaczenia, o których autor by nie pomyślał. Autor nie żyje jako osobny człowiek, ale dla danego dzieła żyje tylko tyle, ile ono samo. Podmiot tekstowy trwa tylko tu i teraz i jest skryptorem. Za tekstem nie stoi zatem cały człowiek, ale ręka, która mechanicznie zapisuje tekst. Tekst jako: tkanka cytatów – skoro tekst jest tylko przepisaniem i kopią, to nic nie jest całkiem nowe antygenetywizm – skoro wszystko jest cytatem czegoś innego, to na próżno szukać źródła Brak autorytetu autora, dlatego też tekst można interpretować zupełnie dowolnie – swoboda leży po stronie czytelnika. Roland Barthes wyodrębnił cztery skutki uśmiercenia autora:
  2. Narodziny czytelnika.
  3. Absolutyzacja kategorii czytelnika jako instancji nadającej dziełu (podczas lektury) sens i znaczenie.
  4. Bezużyteczność rozszyfrowania tekstu.
  5. Unieważnienie krytyki. Następując po autorze skryptor nie dzieli już z nim jego pragnień, kaprysów, wrażeń, lecz tylko ogromny słownik, z którego czerpie swój sposób pisania nieznający kresu. Śmierć autora - esej teoretycznoliteracki Rolanda Barthesa, opublikowany w 1968 roku, a zarazem postulat nawołujący do nieodczytywania tekstu literackiego przez pryzmat tzw. intencji autorskiej. W Polsce artykuł ukazał się po raz pierwszy w czasopiśmie Teksty Drugie w 1999 roku, autorem przekładu jest Michał Paweł Markowski.

W publikacji Barthes apelował, aby usunąć z dyskursu interpretacyjnego kategorię "autora", rozumianą dotąd jako źródło niekłamanej wiedzy na temat prawidłowego odczytania dzieła. Według badacza autor nie jest "ojcem" i "właścicielem" tekstu. Stawiane często pytanie "Co autor miał na myśli?" uważał za bezzasadne, ponieważ w żadnym tekście nie jest zapisana intencja jego twórcy. Jego zdaniem zjawisko braku autora w tekście ma dwa źródła: pierwszym z nich jest ustalenie strukturalistów dotyczące istnienia podmiotów nadawczych w utworze literackim (oraz sformułowanie zasady nieutożsamiania podmiotu utworu z autorem), drugim natomiast jest charakter literatury współczesnej, która według Barthesa powraca do swoich pierwotnych korzeni - dlatego też należy zastąpić słowo "autor" słowem "skryptor". Jak sam pisze: Wiemy już dziś, że tekst nie jest ciągłą sekwencją słów, za którymi kryłby się pojedynczy, "teologiczny" sens (przesłanie Autora-Boga), lecz wielowymiarową przestrzenią, w której stykają się i spierają rozmaite sposoby pisania, z których żaden nie posiada nadrzędnego znaczenia: tekst jest tkanką cytatów, pochodzących z nieskończenie wielu zakątków literatury. Pojmowanie literatury, jako intertekstualnej przestrzeni wypełnionej cytatami i nawiązaniami, jest charakterystyczne dla postmodernizmu. Usunięcie kategorii autora przez Barthesa jednocześnie podniosło rangę czytelnika, który stał się właściwym twórcą tekstu, poprzez interpretowanie go w trakcie procesu lektury. Barthes już kilka lat później, bo w 1971 roku zrewidował swój postulat. W pracy pt. Sade, Fourier, Loyola pisze: Rozkosz tekstu niesie ze sobą również przyjacielski powrót autora. Powracający autor nie jest oczywiście tym, którego zidentyfikowały instytucje (...), nie jest to nawet bohater biografii. Autor, który wychodzi ze swojego tekstu i wchodzi w nasze życie, nie posiada spójności; jest prostą wielością "czarowań", miejscem kilku zapamiętanych szczegółów, a oprócz tego źródłem olśnień powieściowych. (...). To nie osoba (cywilna, moralna), to ciało. Esej Śmierć autora przyczynił się znacznie do zmiany tradycyjnych poglądów na podmiotowość wpływając (przede wszystkim jako punkt wyjścia) na współczesną refleksję teoretycznoliteracką poświęconą statusowi "ja" tekstowego.

3. Brooks C., „Herezja parafrazy” Istotną dla Nowej Krytyki właściwością podobieństwa puddingu i wiersza jest również to, Iż ani pierwszego, ani drugiego nie da się opowiedzieć, sparafrazować, powiedzieć odmiennie. Opowiadanie utworu poetyckiego (parafraza) to swoistego rodzaju opowiadanie głodnemu o puddingu, czynność zbędna i poniekąd szkodliwa, herezja (C. Brooks The Heresy of Paraphrase), odrywająca znaczenie od autonomicznej struktury, na której zasadza się wartość utworu i z którą jest ona de facto równoważna. Herezja parafrazy bazuje na tym, że redukuje ona utwór poetycki do wypowiedzi naukowej czy także filozoficznej (których ideałem jest język "przezroczysty"), w tenże sposób pozbawiając go formalnej złożoności i przemieniając w prozę. Poza herezją parafrazy, Nowa Krytyka przeciwstawia się również intencjonalności i afektywności interpretacji (intentional fallacy, affective fallacy), widząc w nich błędy zagrażające autonomii dzieła. KRYTYKA 3 BŁĘDÓW INTERPRETACYJNYCH: HEREZJA PARAFRAZY – badania polegają na przepisywaniu tekstów innymi słowami, a tak być nie może, ponieważ utwór oderwany od formy traci swój sens, swoje znaczenie; BŁĄD INTENCJI –interpretator poszukuje „intencji” autora, tego „co autor miał na myśli”;

analizuje sposób prowadzenia narracji, dzięki któremu autor Płaszcza osiąga efekty komiczne. Badacz wyróżnia dwa rodzaje mówionej narracji komicznej: opowiadającą (dowcipy i kalambury znaczeniowe) i odtwarzającą (system gestów mimiczno-artykulacyjnych). Za najważniejsze chwyty narracji mówionej w Płaszczu Eichenbaum uważa:

  1. kalambury (etymologiczne, oparte na ukrytym absurdzie, oparte na podobieństwie dźwiękowym);
  2. semantykę dźwiękową (mowa dźwięków, gest dźwiękowy, artykulacja i akustyka);
  3. chwyt narastania rytmicznego;
  4. iluzję historii rzeczywistej;
  5. stylizację na niedbałą paplaninę i familiarność;
  6. chwyt stylu uczuciowego;
  7. chwyt iluzji scenicznej;
  8. chwyt odwrotnej groteski. Jak jest zrobiony „Płaszcz” Gogola[1] z 1919 uchodzi za modelowy przykład formalistycznego podejścia do analizy dzieła literackiego i, zdaniem niektórych badaczy, zalicza się do tekstów założycielskich dla dyskursu formalistycznego

**6. Fiedler L. A., „Archetyp i sygnatura. Analiza związków między biografią a poezją”

  1. Fish S., „Jak rozpoznać wiersz, gdy się go widzi?”** Latem 1971 roku, amerykański teoretyk literatury Stanley Fish, prowadził co tydzień dwa wykłady na Uniwerystecie Stanowym w Buffalo. Wykłady odbywały się tego samego dnia, jeden po drugim, w tej samej sali, ale dla zupełnie różnych grup studentów. Pierwszy wykład dotyczył związków pomiędzy literaturoznawstwem a językoznawstwem, drugi zaś siedemnastowiecznej angielskiej poezji religijnej. Któregoś razu po zakończeniu pierwszego wykładu na tablicy została niezmazana lista nazwisk językoznawców ułożona w następujący wzór: Jacobs-Rosenbaum Levin Thorne Hayes Ohman (?) Jak twierdzi Stanley Fish, ułożenie nazwisk na tablicy było zupełnie przypadkowe. Jacobs i Rosenbaum znaleźli się obok siebie, jako że obaj są współautorami wielu podręczników z językoznawstwa. Znak zapytania przy nazwisku Ohmann, oznaczał iż Fish nie mógł sobie przypomnieć przez ile "n" pisze się jego nazwisko (zapisał jak widać błędnie). Gdy weszła druga grupa studentów, Fish oznajmił im, że na tablicy znajduje się wiersz, podobny do tych którymi zajmowali się na zajęciach wcześniej. Ich zadaniem na zajęciach miało być jego zinterpretowanie. Studenci zabrali się do pracy. Wyniki dają do myślenia. Studenci doszli do wniosku, że jest to wiersz hieroglificzny którego struktura przypomina ołtarz bądź krzyż. Jacobs i Rosenbaum to odwołania do drabiny Jakubowej oraz do Matki Boskiej którą określano mianem róży bez kolców. Thorne to cierń, aluzja do kory cierniowej Chrystusa. Levin jest odwołaniem do Lewitów albo do niekwaszonego chleba jaki Izraelici mieli ze

sobą podczas ucieczki z Egiptu. Ohman to może być "amen" albo też wykrzyknik "o człowieku!". Ktoś przeliczył nawet litery występujące w wierszu. Okazało się, że najczęściej występują S, O, N, a więc "syn". Czyj? Wiadomo.[2] Nie wdając się w niuanse znaczenia tego eksperymentu nie sposób nie zauważyć, że niewątpliwie podważa on popularny zdroworozsądkowy pogląd, jakoby utwór liryczny miał pewne cechy po których można by go rozpoznać. Lista nazwisk na tablicy nie była wierszem, a jednak studenci Fisha ten wiersz w nim odnaleźli. Jak widać wystarczyło jedynie chcieć. Dlaczego o tym piszę? Pytanie brzmi dokładnie: Dlaczego piszę o tym do Taraki? Wszak nie jest to ani portal poetycki ani językoznawczy. Wydaje mi się jednak, że eksperyment Fisha ma znacznie szersze zastosowanie aniżeli do poezji. Ponadto, co ważniejsze, analiza przypadkowych nazwisk bardziej niż interpretacje wiersza przypomina poszukiwanie ukrytej wiedzy tajemnej bądź sekretnej informacji. Duża część tego, co nazywamy ezoteryką nawiązuje do takich poszukiwań. Przykładowo gematria (jedna z metod kabalistycznych) to nic innego jak wynajdywanie ukrytego sensu w powszechnie znanym tekście Pisma Świętego. Odgadywanie znaczeń Tarota to przecież poszukiwanie odniesień dla symboli zawartych na kartach. Nawet w przypadku takiego Enneagramu, zdawałoby się zamkniętej psychologicznej teorii, wciąż odnajdywane są nowe znaczenia, które czynią z niego prawdziwy kamień filozoficzny. Czy te wszystkie praktyki mają jakikolwiek sens? Czy w istocie odnajdujemy cokolwiek zawartego, czy też projektujemy to, co sami chcemy zobaczyć? Jak to jest z tą racją? W eksperymencie chodziło o poezję, a to dość specyficzny rodzaj literatury. Liryka nie jest formowana według wyraźnych zasad jak epika czy dramat. Nie ma cech, których brak od razu dyskwalifikuje dany tekst jako wiersz. Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie występuje coś takiego jak charakterystyczne dla liryki cechy tekstu. To trochę jak z muszlą ślimaka. Wiadomo, że istnieją ślimaki bez muszli ale jednak jej obecność jest dobrym wskaźnikiem z jakim zwierzęciem mamy do czynienia. Muszla nie jest warunkiem koniecznym, ale jest wystarczającym. Tak się też zdaje sprawa ma z poezją. Druga rzecz to fakt, że wiersz, który studenci mieli zinterpretować, był o niebagatelnej tematyce. Religia jest wszędzie. Jako zjawisko społeczne przenika całą ludzką działalność i kulturę, a do tego sama sięga po środki wyrazu najprostsze i najbardziej powszechne. Nic więc dziwnego, że szybko budzi żywe skojarzenia. Studenci doszukiwali się w strukturze wiersza symbolu krzyża bądź ołtarza - w zasadzie trudno sobie wyobrazić kształt, którego nie dałoby się pod tą czy inną postacią potraktować jako symbol religijny. Do tego warto zwrócić uwagę, że materiałem wierszotwórczym miały być przypadkowe nazwiska. Stanley Fish zapewnia, że eksperyment powtórzył jeszcze wielokrotnie przy użyciu innych, również przypadkowo dobieranych nazwisk[3]. Jeśli się jednak przyjrzeć mianom takim jak: Temple, Jordan, Star czy Church nie sposób nie odnieść wrażenia, iż skonstruowanie z tego religijnej szarady nie będzie wcale trudne. Zakładając, że Fish miał czyste intencje i nie dopuścił się żadnej manipulacji, należy przyjąć iż motywy w religijne w nazwiskach nie są niczym sporadycznym. Nawiasem mówiąc,

Bracia Karamazow to już powieść diametralnie inna. Jest ona bardziej dojrzała, w moim odczuciu nieco cięższa, naładowana przeróżnymi emocjami, które zrzucone na czytelnika przyprawiają o ból głowy. To już ostatnia powieść Dostojewskiego, napisał on ją tuż przed śmiercią, początkowo jednak miała być rozpoczęciem serii Żywot wielkiego grzesznika, która opowiadałaby o Aloszy, który był tym dobrym bratem, szlachetny, wielkoduszny i bez skazy. Powieść ta jest dużo bardziej religijna niż była w moim odczuciu Zbrodnia i kara. Myślę, że wynika to z tego, w jakim momencie życia Fiodor Dostojewski popełnił tą opowieść. Z czasem priorytety człowieka ulegają zmianie i możliwe, że to, co wówczas dla pisarza tego było ważne, przelane zostało na karty książki o rodzie Karamazowów, który splamiony krwią i zawiścią, składa się na historię uznawaną dziś za arcydzieło. Książka, nad którą pracował autor przez dwa lata wyróżnia się niemal doskonałym schematem przyczynowo-skutkowym. Świat Karamazowów składa się na niebezpieczną układankę, która z każdą przewróconą kartką odkrywa przed czytelnikiem tajemnice małe i duże. Znawcy i uczeni już od wielu lat doszukują się symboli, wpływu pewnych filozofii, inspiracji z życia Dostojewskiego czy spotkanych przez niego osób, motywów, interpretacji i wielu innych elementów, które złożyły się na powyższą książkę. Nie błysnę tu żadną mądrością, bo w porównaniu z tyloma czytelnikami przede mną, nie sposób powiedzieć o tej powieści zaskakująco nowego czy odkrywczego. W obliczu takich arcydzieł jak to, zawsze pozostaje mała, niedoświadczona i lekko onieśmielona ich wielkością. Utwory takie jak te tworzą coś, co zwane jest kulturą i w moim odczuciu powinno być zgłębiane w miarę możliwości. Ja właśnie zmierzyłam się z Braćmi Karamazow, zmierzę się zapewne jeszcze za parę lat, gdy stanę przed tą książką silniejsza i, mam nadzieję, mądrzejsza niż dziś. Jej lektura wymaga cierpliwości i zaangażowania, ale warto czasem się pomęczyć, bo zostanie to należycie wynagrodzone. "Jeżeli o mnie chodzi, to już dawno postanowiłem nie myśleć o tym, czy człowiek stworzył Boga, czy Bóg człowieka." Freud przeprowadził psychologiczną analizę życia i twórczości Dostojewskiego w eseju Dostojewski i ojcobójstwo, dając tym samym początek psychoanalitycznym badaniom spuścizny rosyjskiego pisarza.