Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Metody badań jakościowych czy metody pisania swobodnych ..., Schematy z Fizyka

badań jakościowych (dalej: MBJ) pod redakcją Normana Denzina i Yvonn Lincoln. Z racji choćby prestiżu wydawnictwa osoba zainteresowana metodologią i ...

Typologia: Schematy

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

bart_ender
bart_ender 🇵🇱

4.3

(16)

110 dokumenty

1 / 12

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
mgr Łukasz Budzicz, Instytut Psychologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań
NAUKA 4/2011 • 163-173
ŁUKASZ BUDZICZ
Metody badań jakościowych
czy metody pisania swobodnych esejów?
Refleksje w obronie „świętej krowy oświecenia” – obiektywnej nauki
Nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN ukazał się niedawno polski przekład
Metod
badań jakościowych
(dalej: MBJ) pod redakcją Normana Denzina i Yvonn Lincoln. Z racji
choćby prestiżu wydawnictwa osoba zainteresowana metodologią i filozofią nauki nie
może ominąć takiej pozycji obojętnie. Lektura opasłego dwutomowego dzieła skłania do
niewesołej refleksji, że prowokacja Sokala (1996) niczego nie nauczyła postmodernis-
tycznych intelektualistów, a na pewno nie zniechęciła ich do produkowania trudnych
w zrozumieniu tekstów przekazujących głównie pseudomądrości. Jak przystało bowiem
na solidne dzieło postmodernistyczne, spora część wywodów jest wysoce niezrozumiała.
Przykładowo Czytelnik znajdzie w książce taki oto fragment:
Laurel Richardson zaproponowała inną formę trafności, formę celowo „transgre-
syjną”,
krystaliczność.
Pisząc eksperymentalne teksty […] szczególnie poezje
i sztuki, Richardson dąży do „sproblematyzowania rzetelności, trafności i prawdy”
w celu stworzenia nowych relacji: z uczestnikami swoich badań, ze swoją pracą,
z innymi kobietami, ze sobą. Mówi, że transgresyjne formy pozwalają badaczowi
społecznemu wyczarować innych rodzaj nauki społecznej, która oznacza zmianę
czyjejś relacji do własnej pracy, tego, jak poznajemy i opowiadamy o tym, co socjo-
logiczne. […] Metaforyczny „obiekt stały” (kryształ/tekst), który może być obra-
cany na różne sposoby, który odbija i załamuje światło (światło/mnogie warstwy
znaczeniowe) poprzez który możemy zobaczyć zarówno „falę” (falę światła/prądy
ludzkie), jak „cząstkę” (światło jako „kawały” energii/ elementy prawdy, uczucia,
połączenia, procesy badania, które „płyną” razem) jest atrakcyjną metaforą traf-
ności. Właściwości kryształu-jako-metafory pomagają autorom, podobnie jak
czytelnikom, dostrzec przeplatające się w badaniu procesy: odkrycie, zobaczenie,
mówienie, snucie opowieści, reprezentację. (MBJ t. 1, s. 303-304)
Być może typowy Czytelnik tego tekstu (obecnego w rozdziale poświęconym rywa-
lizującym paradygmatom w badaniach społecznych) nie będzie miał żadnych problemów
z jego zrozumieniem, czego niestety nie można powiedzieć o niżej podpisanym. Jedyne,
co daje się łatwo wyczytać, to wyraźne nawiązanie cytowanej przez autorów Richardson
do dualizmu korpuskularno-falowego, ryzykowne nawiązanie dodajmy, gdyż Sokal i Bric-
pf3
pf4
pf5
pf8
pf9
pfa

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Metody badań jakościowych czy metody pisania swobodnych ... i więcej Schematy w PDF z Fizyka tylko na Docsity!

mgr Łukasz Budzicz, Instytut Psychologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań

NAUKA 4/2011 • 163-

ŁUKASZ B UDZICZ

Metody badań jakościowych

czy metody pisania swobodnych esejów?

Refleksje w obronie „świętej krowy oświecenia” – obiektywnej nauki

Nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN ukazał się niedawno polski przekładMetod

badań jakościowych (dalej: MBJ) pod redakcją Normana Denzina i Yvonn Lincoln. Z racji

choćby prestiżu wydawnictwa osoba zainteresowana metodologią i filozofią nauki nie może ominąć takiej pozycji obojętnie. Lektura opasłego dwutomowego dzieła skłania do niewesołej refleksji, że prowokacja Sokala (1996) niczego nie nauczyła postmodernis- tycznych intelektualistów, a na pewno nie zniechęciła ich do produkowania trudnych w zrozumieniu tekstów przekazujących głównie pseudomądrości. Jak przystało bowiem na solidne dzieło postmodernistyczne, spora część wywodów jest wysoce niezrozumiała. Przykładowo Czytelnik znajdzie w książce taki oto fragment:

Laurel Richardson zaproponowała inną formę trafności, formę celowo „transgre- syjną”,krystaliczność. Pisząc eksperymentalne teksty […] szczególnie poezje i sztuki, Richardson dąży do „sproblematyzowania rzetelności, trafności i prawdy” w celu stworzenia nowych relacji: z uczestnikami swoich badań, ze swoją pracą, z innymi kobietami, ze sobą. Mówi, że transgresyjne formy pozwalają badaczowi społecznemu wyczarować innych rodzaj nauki społecznej, która oznacza zmianę czyjejś relacji do własnej pracy, tego, jak poznajemy i opowiadamy o tym, co socjo- logiczne. […] Metaforyczny „obiekt stały” (kryształ/tekst), który może być obra- cany na różne sposoby, który odbija i załamuje światło (światło/mnogie warstwy znaczeniowe) poprzez który możemy zobaczyć zarówno „falę” (falę światła/prądy ludzkie), jak „cząstkę” (światło jako „kawały” energii/ elementy prawdy, uczucia, połączenia, procesy badania, które „płyną” razem) jest atrakcyjną metaforą traf- ności. Właściwości kryształu-jako-metafory pomagają autorom, podobnie jak czytelnikom, dostrzec przeplatające się w badaniu procesy: odkrycie, zobaczenie, mówienie, snucie opowieści, reprezentację. (MBJ t. 1, s. 303-304) Być może typowy Czytelnik tego tekstu (obecnego w rozdziale poświęconym rywa- lizującym paradygmatom w badaniach społecznych) nie będzie miał żadnych problemów z jego zrozumieniem, czego niestety nie można powiedzieć o niżej podpisanym. Jedyne, co daje się łatwo wyczytać, to wyraźne nawiązanie cytowanej przez autorów Richardson do dualizmu korpuskularno-falowego, ryzykowne nawiązanie dodajmy, gdyż Sokal i Bric-

164 Łukasz Budzicz

mont (2004) wielokrotnie ukazali absurdalność różnych twierdzeń quasi-fizykalnych wy- głaszanych przez postmodernistycznych autorów. Warto przypomnieć, że prowokacja Sokala (1996) również dotyczyła rzeczonej „transgresji” (czymkolwiek ona jest). W tym artykule nie chcę jednak zajmować się rozbiorem mętnego i hermetycznego języka postmodernistów (błyskotliwie zrobili to w swoich esejach m.in. Wolniewicz (2000) i Hołówka (2000), a szersze omówienie problemów związanych z językiem współczesnej humanistyki zawiera monografia Pelca (2000)), ale przeanalizować krytycznie założenia filozofii nauki wyłożone głównie w rozdziałach pierwszym, ósmym i epilogu (być może autorzy pozostałych rozdziałów nie utożsamiają się z nimi). Swoją polemikę adresuję prze- de wszystkim do przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych, gdyż sam jestem psychologiem, po wtóre wątpię, by poetyka postmodernistycznej filozofii nauki przema- wiała jakkolwiek do przedstawicieli nauk przyrodniczych. W dużym skrócie ową filozofię można przedstawić następująco:

  1. Wiedza wynikająca z badań naukowych nie jest odzwierciedleniem obiektywnie istnie- jącej rzeczywistości, ale jest zawsze (prawie zawsze?) społecznie zapośredniczona: „kryteria oceny «rzeczywistości» wynikają ze wspólnotowego konsensusu dotyczącego tego, co „rzeczywiste”, co użyteczne i co ma znaczenie” (MBJ t. 1, s. 291). W szczegól- ności wiedza „nie może być odseparowana od poznającego, ale jest raczej zakorzeniona w jego/jej psychicznych lub językowych określeniach tego świata” (MBJ t. 1, s. 296).
  2. W związku z powyższym wszelka wiedza jest w dużym stopniu względna. „Zwrot postmodernistyczny pokazuje, że żadna metoda nie może dostarczyć ostatecznej prawdy, a w rzeczywistości podejrzewa wszystkie metody tym bardziej, im większe są ich pretensje do dostarczania prawdy” (MBJ t. 1, s. 299); „nowe pokolenie badaczy jakościowych […] twierdzi, że pozytywistyczne metody są tylko jednym z wielu sposo- bów opowiadania o społeczeństwach czy społecznych światach. Nie są one ani lepsze, ani gorsze od innych – po prostu opowiadają innego typu opowieści.” (MBJ t. 1, s. 35)
  3. Badania powinny sprzyjać realizacji celów politycznych w szczególności emancy- pacji kobiet, mniejszości seksualnych, rasowych i ludów tubylczych, a trafność i war- tość badań powinny być oceniane z punktu widzenia tego kryterium: „chcemy nauk społecznych, które są zaangażowane w obronę sprawiedliwości społecznej, rów- ności, braku przemocy, pokoju i uniwersalnych praw człowieka” (MBJ t. 1, s. 38); „[…] zasoby, którymi dysponują nauki społeczne, są zbyt wąskie i niewystarczające, żeby mogły być używane do zaspokojenia naukowej ciekawości. […] Powinny dążyć do realizacji swojej autentycznej funkcji – do rozwiązania jakiegoś problemu, do lep- szej dystrybucji zasobów” (MBJ t. 2, s. 666)
  4. Badacze pozytywistyczni naiwnie wierzą, że ich badania są wolne od ideologii, tym- czasem „nauki społeczne są dyscypliną normatywną, zawsze uwikłaną w kwestie wartości, ideologii, władzy, pożądania, seksizmu, rasizmu, dominacji, represji i kon-

166 Łukasz Budzicz

rzekomo wytłumaczyć dowolną ilością konstrukcji teoretycznych (w filozofii nauki zwa- ny niedookreśleniem teorii przez empirię). Faktycznie, jeśli systematycznie stwierdzi- my, że we wszystkich przebadanych przez nas społeczeństwach mężczyźni popełniają o wiele więcej morderstw, gwałtów i rozbojów niż kobiety, to na początkowym etapie badania wiele teorii może wyjaśniać ten stan rzeczy. Metoda naukowa nie polega jednak na tym, że teorie tylko wyjaśniają zbiór znanych już faktów, ale – co ważniejsze – prze- widują jakieś nowe fakty. Stąd posiadając dwie alternatywne teorie (w naszym przykła- dzie „mężczyźni są bardziej agresywni w dużej mierze za sprawą czynników biologicz- nych” vs. „mężczyźni są bardziej agresywni, gdyż tak są socjalizowani”), możemy poku- sić się o jakieś niebanalne przewidywania. Przykładowo, gdyby różnice w agresywności były wynikiem socjalizacji, to spodziewalibyśmy się, że bardzo mali chłopcy, którzy wskutek urazów lub chorób deformujących męskie narządy płciowe mieli chirurgicznie kształtowane pochwy i którzy byli wychowywani jako dziewczynki, powinni przejawiać zachowania raczej „kobiece”, a więc niższy poziom agresywności. Takie badanie istotnie wykonano (m.in. wśród mężczyzn cierpiących na wynicowanie steku, którzy byli wycho- wywani w dzieciństwie jako dziewczynki), i osoby te w życiu dorosłym przejawiały męs- ką tożsamość i męskie zachowania (Reiner, Gearhart, 2004). Wyniki przemawiają raczej za hipotezą o co najmniej częściowej biologicznej determinacji różnic w agresywności. Do tego możemy dodać inne badania, np. nad wzorem zachowań samców i samic u in- nych gatunków zwierząt (szczególnie ssaków) czy wzorem zachowań w zależności od nasilenia hormonów niezależnie od płci biologicznej (wyniki tych i innych badań stresz- cza w popularny sposób np. Pinker, 2005 s. 490-497). Tak więc za jedną z dwóch teorii o źródłach męskiej agresywności przemawiają mocniejsze dane, co w żadnym razie nie oznacza, że psychologia na tym etapie rozwoju potrafi szczegółowo opisać dynamikę kształtowania się złożonych zachowań takich jak agresja. Epistemologiczny relatywizm jest również odrzucający ze względów estetyczno- pragmatycznych. Jeśli działalność naukowa polega na tym, aby „opowiadać różne histo- rie”, bez jakiegokolwiek wartościowania, która „historia” jest lepsza, albo chociaż bar- dziej prawdopodobna, wtedy trudno mi zrozumieć jakikolwiek sens takiej działalności. Po co wiele lat analizować jakieś dane, przeprowadzać żmudne obserwacje i ekspery- menty, skoro inni badacz może zasiąść do pisania eseju, napisać go w jeden wieczór i wytworzyć równie dobre „dyskursy”? Czy warto finansować ze środków publicznych działalność, która polega na wytwarzaniu nieskończonej liczby „historii”, które nie pro- wadzą do żadnych w miarę pewnych konkluzji i jakiegokolwiek postępu? Argument „estetyczny” ma oczywistą wadę, polegającą na tym, że wyraża pewne ży- czeniowe myślenie o rzeczywistości. Być może obiektywna rzeczywistość jest faktycznie niepoznawalna, a wiedza o niej jest zapośredniczona przez ideologiczne wartości lub język. Wydaje to się to jednak skrajnie nieprawdopodobne. Istnieją teorie – szczególnie

Metody badań jakościowych czy metody pisania swobodnych esejów? 167

w fizyce – które przewidują wartości pewnych zmiennych z niewyobrażalną precyzją (np. moment magnetyczny elektronu, gdzie zgodność pomiędzy przewidywaniami teore- tycznymi a wynikami obserwacji występuje do dziesiątego miejsca po przecinku; Gross,

  1. – trudno wytłumaczyć to inaczej niż poprzez to, że teoria w jakiś sposób – być może nie absolutnie doskonały – odzwierciedla rzeczywistość. Podobnie w psychologii
  • która nie ma ułamka tej precyzji i koherencji jak fizyka – odnajdujemy wiele systema- tycznie potwierdzalnych prawidłowości. Prowadząc na uniwersytecie ćwiczenia z przed- miotu „procesy poznawcze” przeprowadzam ze studentami co roku kilka klasycznych eksperymentów z psychologii poznawczej. Istnieją efekty, które w każdym kolejnym roczniku są systematycznie potwierdzane, np. czas mentalnej rotacji figury geome- trycznej rośnie liniowo w przedziale (0, 180 stopni), albo większa ilość elementów (np. cyfr) do przeszukania w pamięci krótkotrwałej zwiększa czas tego przeszukiwania itd. Trudno przypuszczać, że kolejne roczniki studentów wypracowują społeczny konsensus co do tego, jak należy reagować w zadaniu rotacji mentalnych. Rzeczywistość – również psychologiczna i socjologiczna – rządzi się najprawdopodobniej prawami i prawa te są jakoś poznawalne, nawet jeśli nie jest to nigdy poznanie doskonałe, tym bardziej że nauka już dawno temu wyrzekła się arystotelesowskiego pragnienia poznania wiedzy „absolutnie pewnej i absolutnie prawdziwej”. Dąży się raczej do wiedzy, która jest przy- datna do wyjaśniania i przewidywania obserwowalnych zjawisk i nasz umysł zapewne ma możliwość w jakiś sposób do takiej wiedzy dążyć. W fizyce zbudowano wielkie teo- retyczne konstrukcje, które są zupełnie nieuchwytne dla systemu poznawczego prze- ciętnego człowieka – np. mechanika kwantowa – i na ich podstawie dokonuje się nie- wyobrażalnie precyzyjnych przewidywań (np. wspomniany już moment magnetyczny elektronu). Podobnie w biologii neodarwinowska synteza jest zaprzeczeniem postrze- gania istot biologicznych poprzez pryzmat esencjalizmu, z którym wszyscy prawdopo- dobnie przychodzimy na świat. Zdaniem wybitnego ewolucjonisty Ernsta Mayra to właśnie esencjalizm był głównym powodem, dla którego teoria doboru naturalnego po- jawiła się tak późno i tak trudno torowała sobie drogę w społeczności naukowej (Mayr, 2004 rdz. 2). Nowsze – kognitywnie zorientowane – badania nad strukturą intuicyjnych przekonań ludzi o zwierzętach i roślinach istotnie zdają się wskazywać na to, że esencja- lizm jest wrodzonym elementem naszego systemu poznawczego (np. Atran, 1998). Gdy- by wiedza naukowa miała być tylko „społecznym konsensusem co do tego, co jest rzeczywiste”, trudno byłoby zrozumieć powszechną akceptację w środowisku naukowym niektórych teorii tak bardzo niezgodnych z intuicyjnym poznaniem. Nie stoi to w sprzecz- ności z tym, że pozaracjonalne czynniki poznawcze, kulturowe i polityczne zapewne nie raz decydowały o tym, jak szybko określone teorie się upowszechniały, jakie podejmo- wano tematy badawcze czy jakie badania finansowano. Wydaje się jednak, że w dojrzałych naukach na długą metę ostatecznym kryterium oceny teorii jest to, jak dobrym jest

Metody badań jakościowych czy metody pisania swobodnych esejów? 169

tamtejszej populacji (tj. około 0,5% populacji świata) miało żyjącego około tysiąca lat temu wspólnego męskiego przodka (Zerjal i in., 2003). Tym przodkiem był najpraw- dopodobniej Czingis-Chan. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że ten wielki watażka wojenny

wygłosił między innymi takie słowa: „największą rozkoszą jest pokonać wrogów, przepę-

dzić ich przed sobą, ograbić z majątku, ujrzeć ich bliskich zalanych łzami […] i sypiać

na białych brzuchach ich żon i córek” (Royle 1989, za: Buss 2007), skłania to do – nie-

zbyt optymistycznego – wniosku, że czasami na tym świecie można odnieść wielki suk- ces (przynajmniej sukces reprodukcyjny) dzięki stosowaniu brutalnej przemocy. Choć konkluzje te są niewesołe, trudno byłoby wymagać, żeby badania naukowe były prze- prowadzane w taki sposób, aby wypływały z nich zawsze wnioski zaspokajające dziecięce pragnienia powszechnego pokoju, dobra i sprawiedliwości. A po wtóre, czy w związku z takimi wynikami badań mamy podejmować daleko idące decyzje moralne i polityczne? Nie przypuszczam, aby jakikolwiek rozsądny naukowiec coś takiego postulował. Sfera tego, „co jest”, jest fundamentalnie oddzielona od sfery tego „co być powinno” i olbrzy- mia większość decyzji moralnych nie wynika ze swobodnych interpretacji niektórych badań, ale wartości podzielanych przez społeczeństwo. Historycznie patrząc, postępy naukowe szły wyraźnie w parze z upowszechnianiem się praw człowieka, wzrostem dobrobytu i zmniejszeniem siły instytucji autorytarnych i religijnych. Również dzisiaj dyskryminacja kobiet czy stosowanie tortur nie są najczęstsze w krajach o najlepiej rozwiniętej nauce. Nie można oczywiście wykluczyć, że w przyszłości badacze nieraz będą „podkręcali” wyniki badań, tak aby podbudować jakieś twierdzenia ideologiczne. Jednakże zasada intersubiektywnej sprawdzalności znacząco zmniejsza szansę na to, że w nauce będą powszechnie akceptowane twierdzenia o wątpliwej wartości epistemologicznej. Warto przy tym zaznaczyć, że – szczególnie w nauce takiej jak psychologia – od pojedynczego badania do powszechnej akceptacji określonego twierdzenia jest bardzo daleka droga. Natura procesów psychologicznych jest taka, że wynik pojedynczego badania (czy nawet serii badań) nie pozwala nam stwierdzić choćby z dużym stopniem pewności, że okreś- lona prawidłowość rzeczywiście występuje. Gdyby ktoś przeprowadził i opublikował badanie, z którego wynika – przykładowo – że kobiety są z powodu jakichś wrodzonych czynników gorszymi menedżerami niż mężczyźni, musiałoby zostać zgromadzone bar- dzo dużo danych, żeby takie twierdzenie zostało powszechnie zaakceptowane wśród ekspertów. A nawet, gdyby taki efekt systematycznie potwierdzono wątpię, czy psycho- lodzy postulowaliby w związku z tym jakieś rozwiązania prawne (na marginesie mówiąc: z metaanalizy rzetelnych badań psychologicznych obejmujących tysiące uczestników wynika, że nie ma systematycznych różnic płciowych w skuteczności przywództwa (Eagly i in. 1995), więc w tym punkcie zarzut o rzekomy seksizm pozytywistycznej nau- ki trudno podtrzymać).

170 Łukasz Budzicz

Część wprowadzenia do książki (np. MBJ t. 1, s. 5-6 i 32) poświęcona jest rzeko- mym wpływom przedstawicieli pozytywistycznej nauki na amerykańskie elity polityczne i wykorzystywaniu tychże wpływów do marginalizowania badaczy jakościowych. Brakuje mi kompetencji, aby wypowiadać się na temat sytuacji w USA, pozwolę sobie jednak wygłosić hipotezę, że wpływ pozytywistycznych badaczy i ich badań na polskich decy- dentów politycznych jest bliski zera. Intuicyjne obserwacje życia publicznego wskazują raczej na to, że w wielu kwestiach (np. polityka narkotykowa, wychowanie seksualne czy polityka karno-resocjalizacyjna), politycy nie kierują się żadnymi badaniami naukowym, ale własnymi przesądami, strachem przed opinią publiczną i autorytetami religijnymi, a więc wartościami, które są fundamentalnie sprzeczne z metodą naukową.

Jeszcze o badaniach jakościowych

Nie chciałbym, aby moja polemika z postmodernistyczną filozofią nauki była odebra- na jako atak na metody jakościowe w ogóle, a więc „metody, które nie wykorzystują po- miaru natężenia lub częstości określonej zmiennej, a więc przykładowo studia przypad- ków, osobiste doświadczenie, introspekcję, wywiady, wytwory kulturowe […] materiały pochodzące z obserwacji” (MBJ t. 1, s. 23) (choć pewnie nie jest przypadkiem, że post- modernistyczni konstruktywiści nie uprawiają nauki ilościowej). Uważam, że metody takie zajmują ważne miejsce w naukach o zachowaniu człowieka i niejednokrotnie do- wiodły swojej wielkiej wartości. Przykładowo Dunbar (obszerne omówienie: Dunbar,

  1. przysłuchiwał się treściom rozmów toczonych w miejscach publicznych i opiera- jąc się na tych oraz innych danych obserwacyjnych, stworzył ciekawą teorię hipotetycz- nie wyjaśniającą, jakie ewolucyjne presje wypromowały język naturalny. Zespół Gra- hama (2009) analizował treść kazań wygłaszanych w amerykańskich kościołach uzna- wanych za konserwatywne i liberalne, aby wykazać istnienie fundamentalnych różnic w rozumowaniu moralnym liberałów i konserwatystów. Podobnie Dunbar z zespołem (1995) analizował treść sag skandynawskich, aby dowieść pewnych prawidłowości z ob- szaru doboru krewniaczego. Wszelkie źródła danych mogą okazać się użyteczne, nie tylko eksperymenty „ilościowe”, a w naukach społecznych hipotetyczne prawidłowości warto podpierać wszelkimi możliwymi danymi, gdyż każda pojedyncza metoda jest w znacznym stopniu zawodna i wydaje się, że takie „zmasowane” dowodzenie jest najro- zsądniejszym rozwiązaniem (obszerna analiza tego problemu: Rozin, 2001). Osobną kwes- tią jest natomiast to, że badacz interpretując określone obserwacje, musi przekazać spo- łeczności badaczy, na jakich faktach oparł swoje obserwacje. Dla poznawczej wygody innych najlepiej, aby te fakty jakoś skwantyfikował. Może je co prawda przekazać bez żad- nej obróbki, jednakże inni badacze głównie z przyczyn ekonomii czasowej raczej nie będą postrzegali takiej pracy jako wartościowej. Konieczność jakiejś kwantyfikacji danych (nawet zebranych w sposób jakościowy) wydaje się więc na dłuższą metę nieunikniona.

172 Łukasz Budzicz

Bibliografia

Atran S.Folk biology and the anthropology of science: Cognitive universals and cultural parti- culars. “Behavioral and Brain Sciences” 1998, nr 21, s. 547-569. Brandt S.,The harvest of a century. Discoveries of modern physics in 100 episodes. Oxford Uni- versity Press, Oxford 2009. Buss D.,Ewolucja pożądania. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2007. Denzin N., Lincoln Y,Metody badań jakościowych. Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN

Dunbar R.,Pchły, plotki i ewolucja języka. Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2009. Dunbar R., Clark A., Hurst N.Conflict and cooperation among the Vikings: Contingent beha- vioral decisions. „Ethology and Sociobiology” 1995, nr 16, s. 233-246. Eagly A., Karau S., Makhijani M.,Gender and the effectiveness of leaders: A meta-analysis. „Psychological Bulletin” 1995, nr 117, s. 125-145. Graham, J., Haidt, J., Nosek, B.,Liberals and conservatives use different sets of moral founda- tions. „Journal of Personality and Social Psychology” 2009, nr 96, s. 1029-1046. Gross D. J.,Physics and mathematics at the frontier. „Proceedings of the National Academy of Sciences” 1988, nr 85, s. 8371-8375. Hołówka J.Czego brakuje filozofii postmodernizmu, [w:]Język współczesnej filozofii, pod red. J. Pelca, Warszawa 2000, Polskie Towarzystwo Semiotyczne, s. 241-260. Mayr E.,What Makes Biology Unique. Considerations on the autonomy of a scientific discipline. Cambridge University Press, Cambridge 2004. Pelc J.,Język współczesnej filozofii, Polskie Towarzystwo Semiotyczne, Warszawa 2000. Pinker S.,Tabula rasa. Spory o naturę ludzką. Gdańskie Wyd. Psychologiczne, Gdańsk 2005. Proctor R. W., Capaldi E. J.Why Science Matters: Understanding the Methods of Psychological Research. Wiley-Blackwell 2006. Reiner W., Gearhart J.,Discordant sexual identity in some genetic males with cloacal exstrophy assigned to female sex at birth. „New England Journal of Medicine” 2004, 350, s. 333-341. Rozin P.,Social Psychology and Science: Some Lessons From Salomon Asch. „Personality and Social Psychology Review” 2001, nr. 5, s. 2-14. Silver B.L.,The Ascent of Science, Oxford University Press, New York 2000. Sokal A.,Transgressing the boundaries: Toward a transformative hermeneutics of quantum gravity. „Social Text” 1996, nr 46-47, s. 217-252. Sokal A., Bricmont J.,Modne bzdury. O nadużyciach nauki popełnianych przez postmodernis- tycznych intelektualistów. Prószyński i S-ka, Warszawa 2004. Sperber D.The Guru Effect. Niepublikowany manuskrypt – http://www.dan.sperber.fr/?p= Wolniewicz B. (2000).O sytuacji we współczesnej filozofii, [w:]Język współczesnej filozofii, pod red. J. Pelca, Warszawa 2000, Polskie Towarzystwo Semiotyczne, s. 223-232. Zerjal T., Yali X., Bertorelle G. i in.The Genetic Legacy of the Mongols. “American Journal of Human Genetics” 2003, nr 72, s. 717-721.

Qualitative research methods or free essay writing methods? Reflections in defence of ”the sacred cow of the Enlightement”

- the objective science

Article critically examines the philosophy of science presented in the recently published post- modernThe Sage Handbook of Qualitative Research (Denzin, Lincoln, 2009). In particular

Metody badań jakościowych czy metody pisania swobodnych esejów? 173

discussed are the assumptions that there is no objective knowledge, knowledge is constitu- ted ideologically and politically, and a demand, that all social research should serve only practi- cal purposes. The author attempts to demonstrate that adoption of postmodern philosophy of science leads to many absurdities and science, which does not result in any progress. Key words: postmodernism, philosophy of science, qualitative research