Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Metody, techniki i praktyka badań społecznych, Schematy z Metodologia badań

Emile Durkheim pisał w „Zasadach metody socjologicznej”, że celem każdej nauki są odkrycia. W nauce nie ma jednak odkryć bez rozwiniętej metodologii badań i projektowania nowych procedur badawczych. Rozwój metodologii badań, w tym metodologii badań społecznych, wynika również z krytycznego, lecz nie krytykanckiego, stosunku do własnej dyscypliny i jej warsztatu metodologicznego, co przekłada się na ciągłe innowacje warsztatu badawczego. Taka postawa jest wskaźnikiem dojrzałości pojedynczego naukowca i całego środowiska naukowego. Zebrane w niniejszym tomie artykuły są wyrazem owego zdrowego – krytycznego stosunku do własnej dyscypliny, gdyż generalnie opisują drogi poszukiwania wiedzy o zjawiskach społecznych i sposoby jej interpretacji. Zamieszczone teksty różnią się między sobą pod względem problematyki, celów szczegółowych i formy. To zróżnicowanie uważamy jednak za atut niniejszego tomu, a nie jego wadę.

Typologia: Schematy

Przed 2010

Załadowany 22.01.2024

nieznany użytkownik
nieznany użytkownik 🇵🇱

1 dokument

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Metody, techniki i praktyka badań społecznych i więcej Schematy w PDF z Metodologia badań tylko na Docsity!

Słowo wstępne

1

Metody, techniki i praktyka

badań społecznych

ATH00 - ksiazka.p65 1 2010-01-15, 11:

Aneta Bąk, Łukasz Kubisz-Muła

2

ATH00 - ksiazka.p65 2 2010-01-15, 11:

Aneta Bąk, Łukasz Kubisz-Muła

4

Redaktor Naczelny: prof. ATH dr hab. Jarosław Janicki

Redaktor Działu: prof. ATH dr hab. Ewa Jurczyńska-McCluskey

Recenzent: prof. UŚ dr hab. Leszek A. Gruszczyński

Sekretarz Redakcji: mgr Grzegorz Zamorowski

Projekt okładki: dr Łukasz Kubisz-Muła

Skład i łamanie: Drukarnia Sprint

Druk: Drukarnia Sprint 34-300 Żywiec, ul. Marii Skłodowskiej-Curie 9 e-mail: [email protected] Tel.: 33 861 05 06, tel. kom.: 605 575 239

Adres Redakcji

  • Editioral Office- Adresie de redaction – Schriftleitungsadresse: Wydawnictwo Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej 43-309 Bielsko-Biała ul. Willowa 2 Tel./fax: 33 827 92 68

ISBN 978-83-62292-08-

ATH00 - ksiazka.p65 4 2010-01-15, 11:

Słowo wstępne

5

ANETA BĄK, ŁUKASZ KUBISZ-MUŁA

Słowo wstępne

mile Durkheim pisał w Zasadach metody socjologicznej, że celem każdej nauki są odkrycia. W nauce nie ma jednak odkryć bez rozwiniętej me- todologii badań i projektowania nowych procedur badawczych. Rozwój metodologii badań, w tym metodologii badań społecznych, wy- nika również z krytycznego, lecz nie krytykanckiego, stosunku do własnej dyscypliny i jej warsztatu metodologicznego, co przekłada się na ciągłe inno- wacje warsztatu badawczego. Taka postawa jest wskaźnikiem dojrzałości pojedynczego naukowca i całego środowiska naukowego. Zebrane w niniejszym tomie artykuły są wyrazem owego zdrowego – kry- tycznego stosunku do własnej dyscypliny, gdyż generalnie opisują drogi poszu- kiwania wiedzy o zjawiskach społecznych i sposoby jej interpretacji. Zamieszczone teksty różnią się między sobą pod względem problematy- ki, celów szczegółowych i formy. To zróżnicowanie uważamy jednak za atut niniejszego tomu, a nie jego wadę. Czytelnik znajdzie więc w niniejszej książce artykuły badaczy o od- miennej proweniencji naukowej (socjologów, pedagogów i specjalistów od marketingu z różnych ośrodków naukowych); artykuły typowo teoretycz- ne oraz łączące teorię badań społecznych z opisem jej praktycznego zasto- sowania i uzyskanych rezultatów; artykuły traktujące o metodach ilościowych i jakościowych. Z metodologicznymi predylekcjami Autorów łączy się sposób, w jaki pre- zentują swe tezy i obserwacje. Zwolennicy podejścia ilościowego preferują raczej ascetyczną formę narracji. A contrario, zwolennicy podejścia jakościo- wego operują rozbudowanymi zdaniami, czasami metaforami, stojąc na sta- nowisku, że o wartości tekstu decyduje nie tylko jego warstwa merytoryczna, ale także forma literacka. Dzięki swej różnorodności w zakresie problematyki niniejszy tom może zainteresować nie tylko pracowników nauki i studentów, ale także reprezen- tantów innych środowisk. Pracownicy instytucji pomocowych mogą zdobyć lub poszerzyć swą wiedzę z zakresu badania postaw prozdrowotnych i tzw. zjawisk trudnych, takich jak prostytucja czy niepełnosprawność. Przedstawi-

Metody, techniki i praktyka badań społecznych

Słowo wstępne

7

razem liminalny status antropologa. Jak piszą A. Froń i I. Jeziorski antropo- log znajduje się „pomiędzy”, gdyż nie należy już do społeczności, z której się wywodzi, ale także nie został włączony do społeczności, którą obserwuje. Kolejnym artykułem jest tekst Anny Strzebońskiej pt.: Metaanaliza danych w naukach społecznych – zarys metodyki analizy statystycznej. Autorka przybliża głów- ne założenia, poszczególne etapy oraz zalety i wady tzw. metaanalizy – metody statystycznej służącej pozyskiwaniu wiedzy na drodze wtórnej analizy wyni- ków. Warto tu dodać, że metaanaliza służy także autorefleksji środowiska na- ukowego, gdyż jedną z jej podstaw jest ocena poprawności warsztatu metodologicznego badań, które selekcjonuje się do dalszych analiz. Adam Skrzypczak w artykule Łączenie źródeł i triangulacja jako strategie popra- wy jakości badań empirycznych przedstawia główne założenia i schematy mariażu źródeł oraz metod badawczych, a także związane z tym niebezpieczeństwa. Autor skupia się na triangulacji szczególnego rodzaju – polegającej na wykorzystaniu równocześnie metod ilościowych i jakościowych. Dzięki takiemu połączeniu pro- jekt badawczy może lepiej oddawać naturę rzeczywistości społecznej. W artykule pt.: Problem zgodności ocen audytorów w badaniu Mystery Client. Ł. Kubisz-Muła porusza kwestię jakości wyników uzyskiwanych za pośred- nictwem wyżej wspomnianych badań, w odniesieniu do najbardziej wraż- liwego czynnika -audytorów. Autor dokonując analizy współczynnika zgodności poddaje w wątpliwość, czy badania tego typu są zasadne z na- ukowego punktu widzenia. Badania na potrzeby zarządzania są także przedmiotem zainteresowania Ewy Lipianin-Zontek i Zbigniewa Zontka. W artykule pt.: Charakterystyka badań rynkowych i marketingowych w turystyce Autorzy przedstawiają kanony, metody oraz etapy badań marketingowych i rynkowych na przykładzie wła- snego projektu badawczego, a także pośrednio wskazują na przyczyny ewen- tualnych zniekształceń wyników w badaniach turystyki. E. Lipianin-Zontek i Z. Zontek podkreślają ponadto, że wyniki badań preferencji turystów muszą być poddawane dogłębnej analizie, by poprzez bezrefleksyjne uwzględnia- nie wszystkich życzeń klientów nie obniżać tzw. atrakcyjności pierwotnej obszaru turystycznego. Sztuka marketingu w turystyce polega zatem nie tyl- ko na poprawnym przygotowaniu badania, ale także na rozsądnej interpre- tacji wyników i przemyślanych działaniach następczych. Techniczne aspekty badania postaw pro-zdrowotnych przykuły uwagę Elżbiety Korzeniowskiej. W artykule pt.: Wykształcenie w badaniach socjologii zdrowia – przemiany i dylematy interpretacyjne E. Korzeniowska zwraca uwagę na problem operacjonalizacji wykształcenia w badaniach z zakresu socjologii medycyny. Autorka przybliża również wybrane wyniki badań, z których jed- noznacznie wynika, że wykształcenie formalne jest istotną zmienną warun- kującą postawy wobec zdrowia. Z tego też powodu niezwykle ważne jest poprawne wyznaczanie i diagnozowanie poziomów wykształcenia.

Aneta Bąk, Łukasz Kubisz-Muła

8

Zagadnieniem stanu zdrowia zajmuje się także Krzysztof. Puchalski w ar- tykule pt.: O wartości zdrowia na podstawie wyników badań sondażowych. Autora interesuje przede wszystkim problem konceptualizacji pojęcia zdrowia i wyni- kające z tego konsekwencje badawcze. K. Puchalski wypowiada się ponadto na temat technicznych aspektów badania wartości zdrowia, w szczególny spo- sób uwzględniając kwestię formy zadawanych pytań. Ciekawe i trudne metodologicznie zagadnienie porusza artykuł Macieja Gur- towskiego i Jana Waszewskiego pt.: Redukcja do jawności. O pomijaniu zjawisk za- kulisowych w badaniach socjologicznych. Otóż w kręgu zainteresowań badawczych Autorów znajdują się działania niejawne. Autorzy słusznie zauważają, że syste- matyczne pomijanie przez badaczy działań niejawnych czyni ich obserwacje nie- pełnymi i zafałszowanymi. M. Gurtowski i J. Waszewski proponują ponadto własną typologię przedmiotu badań socjologicznych, a także wskazują na spo- soby pozyskiwania wiedzy o zjawiskach zakulisowych. Izabela Ślęzak w artykule pt.: Metodologiczne problemy badań nad zjawiska- mi „trudnymi” na przykładzie prostytucji przybliża metodologię teorii ugrunto- wanej, wskazując sposób jej wykorzystania do badań nad interesującym ją zjawiskiem. W oparciu o własne doświadczenia badawcze Autorka wskazu- je utrudnienia w badaniach nad prostytucją. Co warte podkreślenia, I. Ślęzak z rezerwą podchodzi do dotychczasowych polskich badań nad zjawiskiem prostytucji, wskazując ich niedociągnięcia metodologiczne. Zalety teorii ugruntowanej podkreśla także Jakub Niedbalski w artykule pt.: Niepełnosprawność intelektualna w perspektywie badań socjologicznych. Roz- ważania nad zastosowaniem metod jakościowych. Autor zwraca ponadto uwagę na przeszkody w badaniu osób niepełnosprawnych intelektualnie. Ostatnim artykułem w tomie, o bardzo podobnej problematyce jak wyżej, jest tekst autorstwa Katarzyny Piątek pt. Kilka uwag o trudnościach badawczych problemu niepełnosprawności – na przykładzie kobiet z niepełnosprawnością fizyczną. Autorka prezentuje wnioski z własnej praktyki badawczej dotyczącej określenia determinant adaptacji kobiet z niepełnosprawnością w społeczności lokalnej.

Zebrane w książce artykuły, choć prezentujące różne doświadczenia i różne perspektywy, pokazują, jak trudne jest prowadzenie badań społecznych i sta- nowią próbę rozwoju warsztatu badań społecznych. Redaktorzy niniejszego tomu żywią nadzieję, że kiedyś (dzięki podniesieniu społecznej świadomo- ści, a także za sprawą stałego rozwoju metodologii) nauki społeczne zyskają podobne poważanie jak nauki przyrodnicze.

Jan Poleszczuk

10

Odmienne przedstawia się logika wykorzystania wiedzy uzyskiwanej w badaniach niekomercyjnych. Nie jest istotny w tym przypadku formalny (instytucjonalny) status podmiotu poszukującego informacji. Agendy rządo- we, administracja, instytuty resortowe (np. zajmujące się turystyką lub oświatą), GUS, instytucje akademickie, media, firmy komercyjne (w celach sponsoringu autopromocyjnego), stowarzyszenia zawodowe (potrzeby PR- owe), same agencje badawcze (autoreklama) i wiele innych podmiotów po- szukuje użytecznej wiedzy. Największym uznaniem w tej sferze cieszy się sama „nauka społeczna” – badania naukowe, niezależnie od tego, jaka faktycz- nie jest wartość uzyskiwanych wyników (czasem są to niestety artefakty) – dla której najważniejszym kryterium wartości wiedzy jest jej prawdziwość. Ale istotnym wyróżnikiem wiedzy otrzymanej z badań niekomercyjnych jest to, że – ex definitione – staje się ona elementem wiedzy samych badanych. Jest to wiedza publiczna (nie może być wiedzą niejawną, wykorzystywaną w ce- lach strategicznych, choćby przez agendę rządową!). Jest to wiedza społecz- na (publiczna), do której w zasadzie mają dostęp wszyscy.

TYPY WIEDZY I PROCES KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ W tym (zdawałoby się prostym) rozróżnieniu typów badań (komercyj- nych i niekomercyjnych) można dostrzec to, że wiedza społeczna może mieć kilka form. Po pierwsze - wiedza, „wiem, że…” może być wiedzą prywatną, wiedzą asymetryczną, która może być używana strategicznie. Po drugie – wiedza może być wiedzą powszechną („wszyscy wiedzą, że…”), ale nadal po- zostaje wiedzą prywatną. Po trzecie – wiedza powszechna może stać się wiedzą wspólną, gdy „wszyscy wiedzą, że”…oraz wiedzą, że wiedzą, że wiedzą i tak ad infinitum. Definicja pojęcia wiedzy wspólnej wydaje się nieoczywista, ale oczywiste jest to, że jeśli dwie osoby patrzą na jakiś przedmiot, to widzą ów przedmiot (wie- dza), ale nie wiedzą, że patrzą na ów przedmiot, nie mają więc wiedzy o wiedzy innych, a więc nie mają nie tyle wiedzy przedmiotowej, ale wiedzy z wyższych pięter hierarchii epistemicznej: wszyscy wiedzą, że…i nikt nie wie, że wszyscy wiedzą, że… To jest stan wiedzy powszechnej, ale wiedza powszechna nie jest identycz- na z pojęciem wiedzy wspólnej. To nie paradoks, ale dość powszechny stan świadomości społecznej, w któ- rej wiedza indywiduów kształtuje się na podstawie realnego doświadczenia w podobnych warunkach społecznych, choć uświadomienie sobie owej wspól- noty doświadczenia nie jest ani oczywiste, ani proste technicznie. W kreowa- nie wiedzy wspólnej – wiedzy publicznej – muszą być zaangażowane osoby w tym wyspecjalizowane: naukowcy, publicyści, komentatorzy, agencje badaw- cze, media i politycy. Wiedza jest przetwarzana w rytualnym procesie komu- nikowania. Schemat przedstawiający pole zarysowanego problemu wiedzy i komunikowania społecznego przedstawia

Publiczny status i wartość poznawcza badań społecznych

11

Rys.1. Wiedza wspólna i informacja strategiczna - pole rytualnej komunikacji

Proces komunikacji społecznej można podzielić na dwie sfery: (I) sferę tworzącą zamknięty cykl (społeczeństwo › badanie społeczne › media › społe- czeństwo), oraz sferę (II) sferę wykorzystującą pozyskiwaną wiedzę do dzia- łań strategicznych w sferze polityki i ekonomii oraz do kształtowania via media strategicznych przekazów perswazyjnych (propaganda). Nie będę się zajmo- wał sferą II, która stanowi tradycyjny przedmiot rozważań na temat społecz- nej funkcji wiedzy w kontekście władzy. Warto przyjrzeć się sferze I, zwracając uwagę na dwie rzeczy: (a) wykształcenie się w strukturze społecznej komu- nikacji specyficznej roli (nazwanej hasłowo „dyżurnym socjologiem”), której funkcją jest komentowanie wyników badań (ich wyjaśnianie, wyciąganie konsekwencji, przewidywanie następstw), oraz (b) zamknięcie cyklu, w któ- rym dokonuje się produkcja lub samoreprodukcja oczywistości. Przypomnijmy, że wiedza wspólna z założenia owej wspólności (wiedza publiczna) jest wiedzą symetryczną, nikt jej nie ma więcej lub mniej, jest tru- izmem, oczywistością i banałem, nie ma wartości strategicznej i wymiennej (nikt nie kupi od on nas tego, co już ma!). To, że komentatorzy mogą być (i są) zainteresowani uczestnictwem w tym procesie rytualnej komunikacji, nie jest istotnym problemem, ale istotne jest to, dlaczego „zwykli ludzie” chcą uczest- niczyć w tym rytuale? Co – mówiąc kolokwialnie – z tego mają?

MEDIA

Badacze Decydenci

Dziennikarze „ dyżurny socjolog

komentarz-propagadna

Polityka, Ekonomia

Informacja strategiczna

Fakty - metodologia: pytania i odpowiedzi

Wspólna wiedza: Samoreprodukujące się oczywistości

Publiczny status i wartość poznawcza badań społecznych

13

Przywołując w tym miejscu ogólne pojęcie „hierarchii społecznej”, można powiedzieć, że większą szansę udziału w badaniach i większe nimi zainte- resowanie oraz zaufanie do wyników wyrażają osoby znajdujące się (staty- stycznie) na wyższych pozycjach hierarchii statusowej. Konsumpcja mediów

  • ogólnie przekazów symbolicznych – wymaga kompetencji, a w szczegól- ności kompetencji w rozumieniu abstrakcyjnych komunikatów (wyników) badań społecznych. Nasuwa się więc hipoteza, że uczestniczenie w tym społecznym rytuale zbierania i komunikowania wiedzy wspólnej musi pełnić ważne funkcje spo- łeczne w podtrzymaniu hierarchii społecznej, reprodukowaniu symbolicz- nego porządku. Z tego punktu widzenia nie dziwi zwiększający się poziom zainteresowania wiedzą wspólną (w wyniku nasilającego się procesu indy- widualizacji doświadczenia społecznego) oraz że większość zainteresowa- nych nie rozumie jej funkcji (roli) w reprodukcji ładu społecznego. Przejdźmy do konkretów. Nie jest chyba jakąś ekstrawagancją teoretyczną przypuszczenie, że do życia w społeczeństwie ludzie potrzebują wiedzy o tym, kim są, jakie są przekonania i oczekiwania innych ludzi, jak ich działania mogą być uzależnione od działań innych ludzi, jakie są pola i metody zaangażowania na rzecz własnych interesów, do kogo się przyłączyć (kto jest sojusznikiem, przy- jacielem), kogo unikać (kto jest wrogiem). Co więcej, nie jest to tylko i nie tyle potrzeba posiadania wiedzy strategicznej, którą mogę wykorzystać w indywi- dualnych działaniach przynoszącym mi pożytek (pomyślność), ale właśnie po- trzeba wiedzy wspólnej: wiedzy o tym, kim jestem i na jakim świecie żyję! Wiedzę o partnerze (żonie, mężu), dzieciach i sąsiadach, przełożonych i podwładnych w miejscu pracy mogę zdobyć na własną rękę (obserwacja, prowokacja, komuni- kacja). Ale jak mogę obserwować innych w skali globalnej? Czy rozsądnie jest ich prowokować, manifestując swą orientację seksualną publicznie (robiąc coming- out)? Jak się mam z nimi komunikować? Jak się mam prezentować w sferze pu- blicznej? Co wypada, a co nie? Co mi (kobiecie, mężczyźnie) przystoi, a co nie? Ogromną część tej wiedzy ludzie uzyskują w procesie socjalizacji, ucząc się prze- kazu kulturowego (kodu estetycznego i moralnego), szkoła – powszechnie zuni- fikowany system edukacyjny – również pełni rolę „instytucji” transmitującej wiedzę i habitusy. Świat społeczny nie jest stały, stabilny, szczególnie gdy ma ona strukturę hierarchicznej drabiny, a jednostka chce się utrzymać lub wspiąć na jej wyższe szczeble. Wiedza (informacja) jest więc tym, co redukuje niepewność immanentnie tkwiącą w strukturze społecznej.

SYMPTOMY NIEPEWNOŚCI I POSZUKIWANIE WIEDZY Z pewnością problemu niepewności w strukturze społecznej nie da się ująć w kilku zdaniach. Ale warto wskazać na pewne ważne symptomy nara- stającej niepewności w sferze życia publicznego, które sprawiają, że jednostka czuje się dobrze w sferze prywatnej (relacje społeczne przebiegają pod kon-

Jan Poleszczuk

14

trolą jednostek niezależnie od tego, czy mają one charakter prowadzący do zgody czy konfliktu). Są to symptomy:

(1) zastraszająco niskiego poziomu wskaźników zaufania do innych ludzi i in- stytucji. Przyjęcie postawy uogólnionej nieufności wskazuje na raczej niską kompetencję w rozpoznawaniu wiarygodności partnerów interakcji społecz- nych. Ludzie odznaczający się wysokim poziomem zaufania nie są naiwnia- kami (altruistami), którzy lubią się narażać na wykorzystywanie, ale osobami dysponującymi wysoką kompetencją w rozpoznawaniu tych, którzy są god- ni zaufania, od tych którzy na zaufanie nie zasługują; (2) słabego zaangażowania we wspólne działania, szczególnie tych które wy- magają zaufania, ale również zorientowane są na dłuższą perspektywę czasową związaną raczej z budowaniem rozwiązań instytucjonalnych i nie ograniczającą się do doraźnych rozwiązań zgodnych z interesami stron; (3) symptomy związane z agresywną retoryką polityczną, w ramach której operuje się ostrymi kategoriami podziałów „my-obcy”, implikującymi wykluczenie, odrzucenie, konstytucję więzi („my”) na poczuciu zagroże- nia, podejrzliwości, w efekcie akcentujące pryncypializm aksjologiczny utrudniający mediację i uzyskiwanie kompromisów; (4) symptomy, które można określić mianem „sentymentalizacji” postaw i reak- cji w przestrzeni publicznej, głównie związane z funkcjonowaniem mediów, które nie tylko dostarczają nam informacji o katastrofach lub innych przy- padkach budzących grozę emocjonalną i moralną, ale zmuszają do wspólne- go w nich uczestnictwa, przyjmowania postawy żałobnika, dawaniu świadectwa współczucia, wsparcia lub potępienia, litości lub gniewu i ze- msty. Nie informacja i wiedza staje się przedmiotem komunikacji, ale rytuał ekspresji emocjonalnej, który rozładowuje napięcie lub je potęguje, nie po- zwalając w konsekwencji na poznawczy stosunek do rzeczywistości.

Patrząc na wiedzę społeczną z tej perspektywy możemy zrozumieć nie tyl- ko przyczyny jej kreowania (podaż), ale również racje jej konsumpcji (popyt) oraz technologię jej pozyskiwania i dystrybucji. Cechą konstytutywną tego ry- tualnego procesu społecznej komunikacji wiedzy wspólnej jest to, że jest to mechanizm samoreprodukującej się oczywistości. I poza tą funkcją autorepro- dukcji wiedza wspólna nie ma żadnej innej funkcji. Przyjrzyjmy się (krytycznie i ironicznie) wybranym przykładom wyników badawczych podanych do pu- blicznej wiadomości. 85% badanych uważa, że obecne warunki życia w Polsce są szkodliwe dla zdrowia psychicznego ludzi i zwiększają ryzyko zachorowań na choroby psychiczne (CBOS). Słowem, przytłaczająca większość sądzi, że żyje w niezdrowym i groźnym świecie. Choć podejrzewam, że wszyscy uznają się za zdrowych psychicznie i niezagrożonych szaleństwem! 82% badanych uwa- ża, że upływ czasu jest szybki; osoby z wykształceniem wyższym (58%) uważają

Jan Poleszczuk

16

Zdarzyło się, że PBS (Pracownia Badań Społecznych) podała do wiadomości publicznej, że PO ma większe poparcie wyborcze niż PiS, a GfK-Polonia, że więk- sze poparcie ma PiS niż PO. Kto ma rację? Kto się myli? Komu uwierzyć? Znany ekspert-komentator zapytany przez dziennikarkę wyjaśnia: „PBS bierze pod uwagę tylko tych, którzy na pewno wiedzą, na kogo głosować. [GfK] uwzględ- nia jeszcze osoby, które nie są zdecydowane”. I dalej: „PBS (…) uwzględnia także opinie ludzi, którzy polityką się mniej interesują (…) GfK uwzględnia przede wszystkim preferencje tych, którzy są dobrze zorientowani w polityce”. Jeśli przyj- miemy hipotezę (chyba dość rozsądną), że wiedza o własnych preferencjach wyborczych i zainteresowanie polityką są ze sobą skorelowane, to wyjaśnienie eksperta pozbawione jest sensu. Różnica – zdaniem eksperta – jest konsekwencją arbitralnych decyzji „metodologicznych”, a więc – konkluzja komentarza: dalej nie wiadomo, kto ma większe poparcie polityczne, PO czy PiS. I to oswojenie sprzecz- ności (dysonansu) jest meta-komunikatem, na którym zależało ekspertowi, zwo- lennikowi (nieskrywanemu) PiS. Niepewność jest lepsza niż prawdziwy wynik informujący publicznie o osłabieniu pozycji politycznej formacji, z którą sympa- tyzuje ekspert. Wynik ów stałoby się właśnie wiedzą wspólną. Wiedzą wspólną ma zaś pozostać wiedza, że nie wiadomo, kto ma mocniejszą pozycję. Z tego przykładu wynika, że komentatorzy nie tylko uczestniczą w reprodukcji posia- danych już zasobów wiedzy wspólnej, ale również aktywnie uczestniczą w jej wytwarzaniu lub – jak w tym przypadku – podejmują wysiłek niedopuszczenia do wykształcenia się wspólnej wiedzy. Kreowanie niepewności jest również stra- tegią reprodukowania struktury władzy „skrystalizowanej” (zakrzepłej) we wspól- nej wiedzy o tym, że nie wiadomo, jak jest (wszyscy wiedzą, że wszyscy wiedzą, że…nie wiadomo, kto ma większe poparcie wyborcze!).

EPILOG: STARA ROLA W NOWYM PRZEBRANIU Publiczny status wiedzy wspólnej oraz jej funkcje w kreowaniu z jednej strony samozadowolenia, z drugiej – reprodukcji uwikłanych w nią relacji wła- dzy, porządku społecznego pokazują, że wartość poznawcza badań społecz- nych nie jest tylko kwestią wyrafinowania instrumentów pozyskiwania informacji (szeroko rozumianego pomiaru). Wiedza społeczna – w szcze- gólności wiedza wspólna – to sfera niezwykle wrażliwa na interpretacje. Eksperci („dyżurni socjologowie”) uczestniczą w jej tworzeniu. Z reguły nie są neutralnymi obserwatorami. Wartość poznawcza badań społecznych – jeśli ma znaleźć swą autono- miczną funkcję – musi dotyczyć procesu kreowania nowej wiedzy wspólnej, a więc przyjęcia postawy krytycznej względem wiedzy już posiadanej przez społeczeństwo, wyróżnione grupy, jego segmenty, i odtwarzającej się jako publicznie komunikowane truizmy (czasem zgoła nonsensy). Mówienie komuś rzeczy, które już wie, z reguły prowokuje irytację i zdziwienie: to ma być wiedza naukowa?! Ale mówienie publicznie rzeczy, które podważają wie-

Publiczny status i wartość poznawcza badań społecznych

17

dzę wspólną lub złudzenia jej posiadania, bywa ryzykowne. Bajka Hansa Ch. Andersena „Nowe szaty cesarza” pokazuje nie tylko mechanizm i funkcję wspólnego złudzenia (wiedzy wspólnej), ale również ukazuje, że na publicz- ne kwestionowanie wspólnej wiedzy (samozadowolenia) mogą pozwalać sobie dzieci lub inni „zinstytucjonalizowani” pozytywni dewianci – szaleńcy (charyzmatycy) i błaźni, których rolą jest to, że nie boją się powiedzieć tego, co myślą inni, przekształcając wiedzę powszechną w wiedzę wspólną. Wkraczając w sferę publiczną, socjolog-ekspert musi umieć połączyć – toute proportion gardée - rolę szaleńca i błazna. W przeciwnym razie stanie się smutnym nudziarzem lub groźnym propagandystą. Społeczna rola so- cjologa wymaga ponownego i gruntownego przemyślenia w warunkach nowoczesnego porządku społecznego, zasad jego legitymizacji i rozwoju „przemysłu badawczego”. Myślę, że pojęcie wiedzy wspólnej daje dobry punkt wyjścia do problematyzacji relacji między wartością wiedzy a jej pu- blicznym statusem oraz rolą nauk społecznych (nie tylko osobistą rolą „dy- żurnych socjologów”).

Socjologia w poszukiwaniu „prawidzego” obrazu ...

19

Metody, techniki i praktyka badań społecznych

BOGUSŁAW BLACHNICKI Akademia Techniczno-Humanistyczna

Socjologia w poszukiwaniu

„prawdziwego” obrazu

rzeczywistości społecznej

czestnicy życia publicznego często szafują pojęciem prawdy. Dobrym przykładem może być wielokrotnie powtarzane przez jednego ze zna- nych polityków sformułowanie, że coś jest „oczywistą oczywistością”. Pewność polityków, że dysponują jedynym prawdziwym obrazem rzeczywi- stości, nierzadko podbudowywana jest wypowiedziami przedstawicieli róż- nych nauk społecznych. Przypomnijmy przy tej okazji „instytucję” medialnego eksperta „od wszystkiego” głoszącego z niewzruszoną pewnością prawdy na- uki. Posługując się przy tym przysługującymi im tytułami naukowymi, mogą oni dodatkowo potęgować w opinii publicznej wrażenie, że dysponowanie wiedzą pewną i zarazem użyteczną to przede wszystkim kwestia dobrej woli oraz wykorzystania odpowiednich umiejętności. Narodzinom socjologii jako nauki powołanej przez Augusta Comte’a w celu opracowania naukowych zasad reorganizacji społecznej towarzy- szyła bardziej powściągliwa myśl. Kierując się pozytywistyczną teorią na- uki, rezygnuje z możliwości absolutnego poznania istoty rzeczywistości społecznej, gdyż to byłoby powrotem do stadium metafizycznego w roz- woju ludzkiej myśli. Socjologii wyznacza praktyczne zadania w postaci od- krywania stałych związków między zjawiskami, co powinno, jego zdaniem, pozwolić przewidywać przyszłe zjawiska społeczne, a w konsekwencji wykorzystać posiadaną wiedzę do wprowadzenia pożądanego porządku społecznego. Tym samym zakłada potrzebę i zarazem możliwość dyspono- wania wiedzą obiektywną. Rozpoczęła się długa przygoda socjologii w poszukiwaniu takich obrazów rzeczywistości społecznej, które byłyby przydatne w realizacji praktycznych celów. Możliwość osiągnięcia wiedzy absolutnej została zakwestionowana wiele lat przed pojawieniem się socjologii przez reprezentantów angielskiego empiryzmu. Skrajnie sceptyczna teoria poznania Hume’a wątpiła, by kie-

Bogusław Blachnicki

20

dykolwiek możliwe było dotarcie do pełnej prawdy na temat czegokolwiek. Nie dyskwalifikowało to oczywiście dyskusji wokół tego, czym jest praw- da, a także jej przeciwieństwo, czyli fałsz w badaniach naukowych. Warto zastanowić się, bez wchodzenia w szczegóły, co może oznaczać w na- ukach społecznych pojęcie „prawdziwy” i tym samym „fałszywy” obraz rzeczy- wistości społecznej. Analiza będzie oparta na wstępnym założeniu, wynikającym z nadal powszechnie stosowanej logiki dwuwartościowej, że zdanie może być albo prawdziwe, albo fałszywe. Wynikające z empiryzmu założenie, iż dotarcie do absolutnej prawdy nie jest możliwe, nie oznacza przecież, że zadaniem nauki jest dotarcie do fałszu. Powstaje pytanie, co w uprawianiu socjologicznych ba- dań empirycznych może być przeszkodą w uzyskaniu mniej lub bardziej praw- dziwego obrazu rzeczywistości społecznej? Biorąc pod uwagę dotychczasową historię socjologii jako dyscypliny na- ukowej, można wymienić co najmniej trzy zasadnicze powody. Pierwszy z nich to kłopot z określeniem, czym jest to, co skłonni bylibyśmy nazwać społeczną rzeczywistością. Druga kwestia dotyczy sposobów badania owej rzeczywisto- ści, szczególnie w sytuacji niezgodnych wyników w zależności od stosowanej metody badań. Trzeci problem wynika z wpływu na uzyskiwane obrazy rze- czywistości sytuacji społecznej samego badacza. W dalszej części artykułu do- konany zostanie krótki, z konieczności powierzchowny, przegląd wymienionych trzech aspektów, które mogą być powodem zasadniczych trud- ności w uzyskaniu prawdziwego obrazu rzeczywistości.

SOCJOLOGIA W POSZUKIWANIU RZECZYWISTOŚCI SPOŁECZNEJ JAKO PRZEDMIOTU BADAŃ Comte, określając przedmiot socjologii, wykorzystał własną typologię nauk podstawowych. Socjologia jako ostatnia nauka pozytywna zajmować miała się wszystkim tym, czym nie zajmowały się matematyka, astronomia, fizyka, chemia i biologia. Główny cel uprawiania socjologii to możliwie szyb- ka i skuteczna naprawa społeczeństwa. Takie rozumienie rzeczywistości spo- łecznej okazało się jednak dalece nieprecyzyjne, stąd jego następcy próbowali na różne sposoby wykroić z owej „reszty” własny kawałek „tortu”, który powinien, ich zdaniem, być przedmiotem zainteresowania socjologii jako dyscypliny naukowej. Niepowodzenia w praktycznym zastosowaniu socjologii skierowały jej rozwój w kierunku tworzenia wielkich systemów teoretycznych. Typowym przykładem może być powstały w wielu odmianach ewolucjonizm, w któ- rym rzeczywistość społeczna była utożsamiana z dosyć ogólnikowo pojętym społeczeństwem. Poszukiwaniu własnego przedmiotu socjologii dużo miej- sca poświęcił dopiero Emil Durkheim. Empirycznej socjologii nie można, jego zdaniem, zbudować, posługując się niejasnym pojęciem społeczeństwa. So- cjologia może być nauką samodzielną tylko jako nauka o faktach społecz-