Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska w ..., Publikacje z Edukacja

biografii i twórczości francuskich pisarzy i intelektualistów, a także, wyróżniające ... glądy literatury francuskiej, pozornie o charakterze naukowym, ...

Typologia: Publikacje

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

Krzysztof
Krzysztof 🇵🇱

4.7

(157)

311 dokumenty

1 / 19

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
Małgorzata Sokalska
ORCID 0000-0002-2896-9468
Uniwersytet Jagielloński
MIĘDZY TRADYCJĄ I NOWOCZESNOŚCIĄ.
LITERATURA FRANCUSKA
W „PRZEGLĄDZIE TYGODNIOWYM”
(1866–1876)
Kulturowe związki między Francją i Polską posiadają wielowiekową tradycję;
kierunek wymiany wpływów, inspiracji, idei zawsze jednak kształtował się jedno-
kierunkowo: znad Sekwany ku Wiśle. Wiek XIX rysuje się na mapie wzajemnych
związków kulturowych jako okres szczególnie intensywnych kontaktów, w których
śladowo pojawia się rys wzajemności (dokonania twórców Wielkiej Emigracji, na-
wet jeśli nie popularne we Francji, to przynajmniej znane były gronu ówczesnych
francuskich intelektualistów), choć przecież dominująca w tym okresie formacja, za
jaką uznać należy romantyzm, wyzwoliła się spod supremacji modelu kultury fran-
cuskiej, szukając inspiracji w innych kręgach, zwłaszcza niemieckim. Ten chwilo-
wy odwrót od postawy kulturowego zapatrzenia we Francję nie trwał jednak długo
i wraz z ęboką lekturą francuskich myślicieli Auguste’a Comte’a czy Hipolita
Taine’a – do Polski powraca, bardziej dyskretny tym razem, intelektualny patronat
orientacji galijskiej.
Tytułowa tradycja i nowoczesność w spojrzeniu Przeglądu Tygodniowego”
na literaturę francuską nie jest jedynym wartym przybliżenia aspektem recepcji kul-
tury, czy szerzej: cywilizacji francuskiej w tym piśmie. Interesujące wydaje się bo-
wiem również pobieżne choć rozpoznanie obszarów tych zjawisk, które były przy-
bliżane czytelnikom, a które stanowiły tło dla konkretnych informacji literackich.
W tym celu w części pierwszej poniższych rozważań opierając się na materiale
dostarczonym przez pierwsze roczniki pisma – przyjrzę się zakresowi informacji na
temat Francji, co pozwoli wstępnie zarysować odpowiedź na pytanie, jaką Francję
wyobrazić sobie mogli odbiorcy „Przeglądu”. Wydaje się to nie bez znaczenia dla
rozwiniętych w dalszej części rozważań uwag o recepcji literatury francuskiej, pro-
pagowanej przez pismo i włączanej w literacki obieg krajowy.
1. Francuskie echa na łamach „Przeglądu”
We wszystkich rocznikach pierwszej dekady istnienia warszawskiego pisma
„dział francuski” zajmował istotne miejsce wśród innych dających się wyróżnić te-
pf3
pf4
pf5
pf8
pf9
pfa
pfd
pfe
pff
pf12
pf13

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska w ... i więcej Publikacje w PDF z Edukacja tylko na Docsity!

Małgorzata Sokalska ORCID 0000-0002-2896-

Uniwersytet Jagielloński

MIĘDZY TRADYCJĄ I NOWOCZESNOŚCIĄ.

LITERATURA FRANCUSKA

W „PRZEGLĄDZIE TYGODNIOWYM”

Kulturowe związki między Francją i Polską posiadają wielowiekową tradycję; kierunek wymiany wpływów, inspiracji, idei zawsze jednak kształtował się jedno- kierunkowo: znad Sekwany ku Wiśle. Wiek XIX rysuje się na mapie wzajemnych związków kulturowych jako okres szczególnie intensywnych kontaktów, w których śladowo pojawia się rys wzajemności (dokonania twórców Wielkiej Emigracji, na- wet jeśli nie popularne we Francji, to przynajmniej znane były gronu ówczesnych francuskich intelektualistów), choć przecież dominująca w tym okresie formacja, za jaką uznać należy romantyzm, wyzwoliła się spod supremacji modelu kultury fran- cuskiej, szukając inspiracji w innych kręgach, zwłaszcza niemieckim. Ten chwilo- wy odwrót od postawy kulturowego zapatrzenia we Francję nie trwał jednak długo i wraz z głęboką lekturą francuskich myślicieli – Auguste’a Comte’a czy Hipolita Taine’a – do Polski powraca, bardziej dyskretny tym razem, intelektualny patronat orientacji galijskiej. Tytułowa tradycja i nowoczesność w spojrzeniu „Przeglądu Tygodniowego” na literaturę francuską nie jest jedynym wartym przybliżenia aspektem recepcji kul- tury, czy szerzej: cywilizacji francuskiej w tym piśmie. Interesujące wydaje się bo- wiem również pobieżne choć rozpoznanie obszarów tych zjawisk, które były przy- bliżane czytelnikom, a które stanowiły tło dla konkretnych informacji literackich. W tym celu w części pierwszej poniższych rozważań – opierając się na materiale dostarczonym przez pierwsze roczniki pisma – przyjrzę się zakresowi informacji na temat Francji, co pozwoli wstępnie zarysować odpowiedź na pytanie, jaką Francję wyobrazić sobie mogli odbiorcy „Przeglądu”. Wydaje się to nie bez znaczenia dla rozwiniętych w dalszej części rozważań uwag o recepcji literatury francuskiej, pro- pagowanej przez pismo i włączanej w literacki obieg krajowy.

1. Francuskie echa na łamach „Przeglądu”

We wszystkich rocznikach pierwszej dekady istnienia warszawskiego pisma „dział francuski” zajmował istotne miejsce wśród innych dających się wyróżnić te-

296 Małgorzata Sokalska

matycznie całości. Co szczególnie ważne, tematykę francuską przybliżały cyklicz- nie powracające w każdym niemal roczniku pozycje, co stwarza wrażenie ciągłości i uporządkowania informacji oraz dbałości o systematyczne poszerzanie tego kręgu wiedzy przez czytelników. Tematycznie w bloku tym wyodrębnić można między innymi sylwetki przedstawicieli szeroko rozumianej „filozofii pozytywnej”, zarysy biografii i twórczości francuskich pisarzy i intelektualistów, a także, wyróżniające się ilościowo wśród krytyki teatralnej, recenzje sztuk francuskich^1 i wreszcie prze- glądy literatury francuskiej, pozornie o charakterze naukowym, analityczno-synte- tyzującym, w gruncie rzeczy częściej jedynie popularyzatorskim. Wspomniana cy- kliczność poszczególnych typów rozpraw i artykułów pozwala na wstępie stawiać tezę, że w świadomie kształtowanym profilu czasopisma kontakt z kulturą i filozo- fią francuską był jednym z punktów konsekwentnie realizowanych przez redakcję. Nie wszystkie wzmianki o Francji na łamach „Przeglądu” są jednoznacznie pochlebne, będąc bowiem koryfeuszem na przykład w dziedzinie filozofii, na in- nych polach – społecznych zwłaszcza – kraj ten ukazuje swoje zacofane oblicze, zwłaszcza w porównaniu z Niemcami, które to, antagonistyczne zestawienie, nabie- ra szczególnego znaczenia w epoce poprzedzającej wybuch wojny prusko-francuskiej. W Gawędzie pedagogicznej. [poświęconej – M. S.] Oświacie ludowej we Francji , Franciszek Niedzielski wyraźnie rysuje ten kontrast galijsko-germański^2 , by jednak potraktować go jako punkt wyjścia do ostatecznej obrony francuskiej koncepcji szkolnictwa ludowego, a przede wszystkim do sformułowania nagany rodzimych realiów, jeszcze gorzej wypadających na tle nienajlepszego może stanu szkolnictwa ludowego we Francji. Zainteresowanie budzą w „Przeglądzie” także sprawy bieżące, jak na przykład zaplanowana na rok 1867 w Paryżu wystawa światowa, której już w numerze 46 pi- sma z roku poprzedniego poświęcono na pierwszej stronie dłuższy artykuł, zapo- wiadający szereg dalszych relacji z tego ważnego wydarzenia^3. Francja staje się również interesującym źródłem inspiracji dotyczącym powstawania zalążków sys- temu ubezpieczeń społecznych, którego to terminu można chyba użyć w odniesie-

(^1) Zjawisko to wynika rzecz jasna z profilu repertuarowego ówczesnych teatrów warszaw- skich, niemniej jednak jego wagi nie sposób marginalizować. Dla czytelnika „Przeglądu” trzon doświadczeń teatralnych stanowi bowiem – czego dowodzą tak liczne recenzje – właśnie sztuki francuskie, w tym zwłaszcza w rodzaju pièce bien faite. (^2) „Powszechnie panuje u nas przekonanie, że Francya nizko stoi pod względem elemen-

tarnéj oświaty ludowéj. [...] Rzeczywiście, Francya porównywana z Niemcami, a szczególniéj z dzisiejszym Związkiem Północnym, nie stoi na pierwszém miejscu”. F. Niedzielski, Gawędy pedagogiczne. Oświata ludowa we Francyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 50, s. 403. (^3) „[...] nie poprzestając na przyrzeczonych przez naszych wystawców [...] opisach przed- miotów wchodzących w zakres ich fachu, zamówiliśmy wyłącznego sprawozdawcę, a wspierani przez katalogi i specjalne dzienniki, może zdołamy choć w części odpowiedzieć postawionemu zadaniu”. [b.d.] Powszechna wystawa paryska , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 359. To przygotowanie do relacji, zawierające drobiazgowy opis lokalizacji pawilonu i jego otoczenia, kontynuowane jest w numerze 47 oraz 51 z tego samego roku. Urasta zatem wystawa paryska do rangi wielkiego wydarzenia. Szumne zapowiedzi sprawozdań z wystawy nie w pełni zostały zrea- lizowane, co nie podważa jednak rangi samego przedsięwzięcia i przekonań redakcji pisma co do jego wagi. Więcej na temat wystawy światowej zob. w niniejszym tomie artykuł Pawła Tomczoka.

298 Małgorzata Sokalska

niesienia paryskie^7. Czytelnicy otrzymują także porcję francuskiej literatury, pod postacią m.in. kilku tłumaczeń wierszy z Wiktora Hugo^8 oraz sylwetki zmarłego w tym samym roku Josepha Méry’ego, dziennikarza, powieściopisarza, poety, dra- maturga i librecisty, któremu wypadnie poświęcić jeszcze nieco uwagi poniżej. Podsumowując można zatem stwierdzić, że Francja jest nieustająco obecna w „Prze- glądzie” i że redaktorzy pisma chcą ukazać polskiemu czytelnikowi wizję kraju przodującego jako źródło pozytywistycznej idei, nowoczesnego przemysłu i rolnic- twa, niespotykanych rozwiązań społecznych, adresowanych do robotników oraz oczywiście kraju kultury. Czy ta ostatnia jest jednak równie nowoczesna, jak fran- cuskie zapatrywania na ekonomię, filozofię i kwestie społeczne?

2. „Przegląd Tygodniowy” i nowe prądy w literaturze francuskiej

Wspominana „nowoczesność” w przypadku francuskiej literatury kojarzy się – nie bezpodstawnie – z nazwiskami największych luminarzy, tych, którym po części zawdzięczamy reorientację polskiego powieściopisarstwa 2 połowy XIX wieku, a zatem Gustave’a Flauberta czy Emile’a Zoli. Nieprzypadkowo obu tym pisarzom poświęcono w „Przeglądzie” sporo uwagi, zwłaszcza zaś przybliżając ich twórczość w fundamentalnym, wieloczęściowym studium Realizm w powieści francuzkiej^9. Z pisarstwem tego drugiego czytelnicy zostali zaznajomieni dodatkowo dzięki dro- biazgowemu streszczeniu Jego ekscelencji Eugeniusza Rougon^10 , nie najważniej- szej może powieści francuskiego naturalisty, ani z pewnością nie najpopularniej- szej, ale wyjątkowo aktualnej, opublikowanej bowiem w tym samym 1876 roku w Paryżu^11. Flauberta z kolei poznać mogli odbiorcy „Przeglądu” wcześniej, jako autora Kuszenia św. Antoniego , którego obszerna recenzja ukazała się w numerze 7 z roku 1875^12. Przywołane studium o Flaubercie i Zoli, jak również omówienia i streszczenia ich dzieł, stworzyć mogą wrażenie, że czytelnicy „Przeglądu” szeroko i komplek- sowo zapoznawani byli z najnowszymi francuskimi trendami literackimi, a ta dzia- łalność pisma prowadziła do pogłębienia zainteresowań dojrzałym realizmem oraz naturalizmem w Polsce. Nawet jeśli po części te wnioski są słuszne, powiązać je na- leży z epoką późniejszą. Jest zresztą rzeczą powszechnie wiadomą, że polska recep- cja Zoli, związana z pojawieniem się nad Wisłą tendencji naturalistycznych, rozwi- jała się dopiero po 1876 roku. Nieprzypadkowo to właśnie ta data została wyróż-

(^7) Na przykład: [b.d.], Kronika zagraniczna , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 27, s. 215–216. (^8) Do Joanny. Z piosenek ulicznych i léśnych Wiktora Hugo , przeł. Wł. S., „Przegląd Ty- godniowy” 1866, nr 4, s. 27. (^9) Część dotyczącą Flauberta opublikowano w 3, a tę o Zoli w 4 odcinkach; jest to zatem jedna z najobszerniejszych rozpraw poświęconych literaturze, jakie pojawiły się w „Przeglądzie”. (^10) Część pierwszą opublikowano w „Przeglądzie Tygodniowym” 1876, nr 39. (^11) 16 tom cyklu Rougon-Macquart skupiał się na przybliżeniu kulisów środowiska poli- tycznego Francji II Cesarstwa. (^12) [D. Zgliński], Kuszenie ś-go Antoniego , „Przegląd Tygodniowy” 1875, nr 7, s. 77–80.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^299)

niona przez Janinę Kulczycką-Saloni, która już wiele lat temu upominała się o należne francuskiemu pisarzowi i reprezentowanemu przez niego nurtowi miejsce wśród źródeł polskiej literatury 2 połowy XIX wieku, jak również w pogłębiony sposób omawiała jego recepcję w „Przeglądzie”^13. Zadać sobie zatem można pyta- nie o to, dlaczego polscy czytelnicy musieli na te nowinki czekać tak długo, skoro „Przegląd” od pierwszego rocznika publikował liczne informacje na temat literatury francuskiej, i nie były one bynajmniej nieaktualne? Aktualność nie przeświadcza wszakże o faktycznej nowoczesności tego, co prezentowano na łamach pisma. W przypadku bowiem informacji o kulturze i literaturze francuskiej, które, podob- nie jak wymieniane wyżej doniesienia znad Sekwany, były zazwyczaj przekazywa- ne na gorąco i dotyczyły często dzieł publikowanych na bieżąco, nawet w tym sa- mym roku, decydujący wpływ na generalny obraz zagadnienia miał specyficzny dobór prezentowanego materiału.

3. Tradycyjne aktualności i sensacja (w szczytnym celu)

Nieco generalizując, stwierdzić można, że w pierwszej dekadzie istnienia „Prze- glądu” literatura francuska reprezentowana w nim była przede wszystkim przez na- zwiska i teksty mocno osadzone w tradycji lub też bardzo często lokujące się w przestrzeni kultury raczej zaliczanej do popularnej niż wysokiej. W doraźnych recenzjach teatralnych dominuje ocena bieżącego repertuaru, a w nim przede wszystkim komediowych dzieł Alfreda de Musseta^14 , Victoriena Sardou^15 , Alek- sandra Dumasa ojca^16 i syna^17 , czy Octave’a de Feuilleta^18 , jak również francuskich

(^13) Por. J. Kulczycka-Saloni, Literatura polska lat 1876–1902 a inspiracja Emila Zoli. Stu- dia , Wrocław 1974. Badaczka wymienia związane z Zolą publikacje (jego powieści, krótsze for- my prozatorskie, rozprawę o Hugo), które w latach 1876–1879 ukazały się w „Przeglądzie”, szczegółowo omawiając recepcję pisarza w tym piśmie. Tamże, s. 82–88. (^14) M.in. K – i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Lizetka” komedya w 2-ch aktach Al- freda de Musset tłumaczona wierszem przez Wacł. Szymanowskiego , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 38, s. 298–299. Fragment Ech warszawskich. XVI , „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 16, s. 127, poświęcony został opisowi Kaprysu Marianny tegoż autora. (^15) M.in. K – i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Rodzina Benoiton’ów”, komedya w 5-ciu

aktach Wiktoryna Sardou, z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 42, s. 338–340. K – i [J. Kotarbiński], „Motylina”, komeyda w 3-ch aktach Wiktora Sardou z fran- cuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 21, s. 195. J. Kotarbiński, Przegląd tea- tralny. „Safanduły” („Les Gânaches”) komedya Wiktoryna Sardou w 4-ch aktach z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd tygodniowy” 1870, nr 15, s. 119–121. (^16) Jego sylwetkę pośmiertnie przedstawił P. Chmielowski (P. Ch., Aleksander Dumas , „Przegląd Tygodniowy” 1870, nr 52, s. 425–427), a ponadto: [b.d.], Przegląd teatralny. „Pani de Chamblay”. Komedya w 5-ciu aktach Aleksandra Dumasa (ojca) , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 24, s. 191–192 (skwitowana puentą, iż „nie posiadając ani literackiego, ani scenicznego inte- ressu [...] Pani de Chamblay zapewne spocznie w grobie niepamięci”; s. 192). (^17) M.in. Przegląd teatralny. „Pan Alfons” – komedya w 3 aktach Aleksandra Dumasa sy-

na , „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 30, s. 248–250. Omówiono także jego powieść A. Święto- chowski, Literatura francuzka. „L’homme – Femme” par Al. Dumas Fils Paris 1872 , „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 51, s. 405–406 i nr 52, s. 411–414.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^301)

takie jego aspekty, które pozostawały zbieżne z charakterem twórczości samego Févala. Tak trzeba interpretować frazy stwierdzające, że powieść

[...] czy pod postacią włóczęgi, czy szlachcica, misyonarza lub awanturnika, wszędzie się przyczepi jako przyjemność. Mówi ona odważnie – rozumie ją i wykształcony i dziki. Chętnie ją się otwiera, bo przyrzeka nietylko naukę ale i wypoczynek – ciągnie ona za sobą zapach rozkoszy i swobody. [...] powieść jest legendą naszych czasów, namiętnym żywio- łem w literaturze i najżywotniejszym a zarazem najbardziej znanym znakiem. Ma ona zdol- ność wciskania się wszędzie^27.

Tak sformułowany sąd na temat gatunku brzmi więc niewspółmiernie wobec zadań, jakie już wówczas stawiali przez nim polscy twórcy – słynny artykuł Elizy Orzeszkowej Kilka uwag nad powieścią ukazał się wszakże w „Gazecie Polskiej” trzy lata wcześniej^28. Zarówno ta rozprawa, jak i praktyka kształtującego się wła- śnie powieściopisarstwa pozytywistycznego, są dalekie od zapożyczonej od Févala rozrywkowej teorii powieści. Czytelnik „Przeglądu” mógł zatem skojarzyć francuską literaturę i kulturę lite- racką w dużej mierze z trudnymi w odbiorze filozoficznymi rozprawami, lub prze- ciwnie, z lekkimi, awanturniczymi i sensacyjnymi utworami popularnymi. Te ostat- nie, oraz ich autorzy, są zresztą dominującą frakcją francuskiej literatury prezento- wanej w piśmie. Czy ten kierunek pozostawał zbieżny z zapatrywaniami redakcji pisma na funkcje literatury oraz czy mógł być odbiciem jej upodobań literackich? Trudno w to w pełni uwierzyć. Nieprzypadkowo przecież, kiedy zapowiedziano w „Przeglądzie” publikację brukowej w gruncie rzeczy powieści Najnowsze tajem- nice Paryża , pióra francuskiego pisarza Aureliana Scholla^29 , kontynuującej oszała- miający sukces produkcji powieściowej spod znaku Eugeniusza Sue’go, na łamach „Muchy” Bacik, Harap i Szpicruta wyraźnie pokpiwali z tej decyzji.

[...] od czegóż jest poświęcenie zasad dla wzniosłego celu, dla przytrzymania gwałtem pre- numeratorów? Tam gdzie chodziło o zasady, „Przegląd Tygodniowy” nie zawahał się, z szlachetną szczerością, wyznał w przedmowie, że zamierza drukować „Tajemnice Paryża” Aureliana Scholla^30.

Paradoks propagowania ideałów nowej literatury i jednoczesnego publikowa- nia utworów nie najwyższych lotów musiał wywołać reakcję ze strony samego

(^27) [b.d.] Przyborowski, Rzecz o powieści we Francyi... , „Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 30,

s. 256–257. (^28) „Wnika ona [powieść – przyp. M.S.] w najtajniejsze zakątki serc ludzkich – i od pała-

ców do najniższych sfer towarzystwa wszędzie roztacza wspaniałe albo posępne, miłośne albo rozpaczne obrazy dramatu ludzkiego życia. [...] Jak zwierciadło, które blado lub krzywo odbija przedmiot, ulec musi zniszczeniu, tak powieść, w której społeczność nie pozna siebie, zapomnie- niu prędkiemu ulegnie”. E. Orzeszkowa, Kilka uwag nad powieścią , [w:] Programy i dyskusje li- terackie okresu pozytywizmu , oprac. J. Kulczycka-Saloni, Biblioteka Narodowa seria I, nr 249, Wrocław 1985, s. 22. (^29) Publikowana w odcinkach w 1868 roku powieść rok później ukazała się nakładem „Przeglądu Tygodniowego” w wydawnictwie zwartym. (^30) Bacik, Harap i Szpicruta, Plotki , „Mucha” 1871, nr 3, s. 11.

302 Małgorzata Sokalska

„Przeglądu”, którego redaktorzy zdawali sobie sprawę z tego, że w swoich wybo- rach literackich – w tym właśnie w publikacjach literatury francuskiej – balansują na granicy dobrego gustu, przekraczając z pewnością niejeden z własnych postula- tów dotyczących utylitaryzmu literatury. Szczególnie ciekawie rysują się strategie obronne, jakie uruchamiano dla niwelowania zarzutów dotyczących tej nieco schi- zofrenicznej postawy. I tak na przykład decyzję o publikacji Tajemnic Paryża Scholla poprzedzono zapowiedzią, że jej autor to jeden z „najzdolniejszych powie- ściopisarzy i feljetonistów dzisiejszej Francyi”, a sama powieść, poszerzając dział beletrystyczny pisma – i odpowiadając „żądaniu wielu czytelników” – nie uszczupli innych domen tematycznych^31. Kolejne odcinki sensacyjnej powieści przeplecione zostały zamieszczonymi w dwóch numerach pisma Listami o powieści , skupiają- cymi się głównie na twórczości francuskiej właśnie. List pierwszy o podtytule Sta- nowisko powieści w literaturze powrzechnéj. Powieść tendencyjna i jej rozwój we Francyi , wyraźnie kreśli obraz powieści – „korony literatury XIX wieku”, zaspoka- jającej potrzeby moralne i fizyczne społeczeństwa, przynoszącej mu korzyść, a na- wet pełniącej funkcję lekarza chorób je nękających^32. List drugi przybliża czytelni- kowi dwie „ułomne”, a więc niedoskonałe, ale jednak pełne wartości francuskie powieści, Żyda [ wiecznego ] tułacza Sue’go i Nędzników Hugo^33 , które to dzieła „[r]ozćwiartowawszy ciało społeczne, otworzywszy wszystkie jego rany popełniły ten tylko błąd, że nie wynalazły środków zaradczych”^34. Są zatem jedynie diagnozą społecznych bolączek, ale i w tej funkcji posiadają szereg zalet. Czy więc, nurzając się w niezbyt ambitnej rozrywce Najnowszych tajemnic Paryża , czytelnik „Przeglą- du”, miast odczuwać wyłącznie grzeszną przyjemność obcowania ze światem mor- derstw, magnetyzerów, tajemniczych bogactw i trucizn, nie powinien raczej do- strzec ukrytego pod warstwą zewnętrzną opisu nędzy społecznej współczesnego świata? Na pozór ta propozycja interpretacji wydaje się karkołomna, ale przecież podobną strategię wobec popularnych pisarzy francuskich stosowano w „Przeglą- dzie” dość często. Zarys sylwetki pisarza Paula de Kocka^35 zaczyna się od listy potencjalnych (i w gruncie rzeczy w wielu punktach słusznych) zarzutów pod jego adresem, jak na przykład, że jego twórczość jest staromodna i trywialna, a nawet niemoralna. Za- rzuty te autor szkicu jednak obala, podkreślając jego zdaniem istotne zalety – nie- wolnego wszak od innych wad – pisarstwa, takie jak niezaprzeczalny humor oraz prawda życiowa, bijąca z kart około 100 tomów dzieł de Kocka. Ten ostatni argu- ment zwłaszcza urasta do rangi naczelnego punktu obrony, ponieważ wszystkie utwory, których treść zaczerpnięta jest „z życia [...] rozszerzają osobiste doświad- czenie czytelnika, pomnażają zapas jego realnych, życiowych wiadomości – co przecie wcale nie jest bagatelą!”^36 Realizm zatem, wiarygodność przestrzeni lite- rackiej, to dla Wiślickiego walor niezaprzeczalny, zdolny bronić nawet przekracza-

(^31) Od Redakcyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 49, s. 389. (^32) Wanda I..., Listy o powieści , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 14, s. 127–129. (^33) Zob. tejże, Listy o powieści , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 19, s. 177–180. (^34) Tamże, s. 179. (^35) [A. Wiślicki], Paul de Kock , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 10, s. 86–88. (^36) Tamże, s. 86.

304 Małgorzata Sokalska

artykule szczególna uwaga. Nie ma bowiem drugiego pisarza francuskiego, który wywołałby na łamach pisma taką burzę, byłby tak często wspominany, a przede wszystkim – drukowany. Czytelnicy „Przeglądu” do roku 1876, będącego nota be- ne rokiem śmierci pisarki, mogli zapoznać się z jej powieścią Zielone damy^39 ( Les dames vertes , 1857), powiastką Różowy obłoczek^40 ( Le nouage rose , z cyklu Contes d’une grand’mère , seria I, 1873, dedykowanego wnuczkom pisarki) oraz streszcze- niem powieści Wieża Percemont^41 ( La Tour de Percemont , 1875). Dodać do tego można bardzo obszerne, jak na zwyczaje działu „Przegląd teatralny”, omówienie komedii Margrabia de Villemer^42. Wymienionym tekstom literackim towarzyszyły liczne publikacje poświęcone samej autorce; ich listę, a zarazem burzliwą dyskusję na temat pisarki, otwiera Pani Sand. Przez Zbigniewa z roku 1866^43. Artykuł ten z miejsca formułuje problem, który zdaniem Zbigniewa powinien wyznaczać horyzont spojrzenia na pisarkę, a mianowicie kwestię tego, „czy pani Sand” jest geniuszem „czy tylko” talentem^44 (co przy okazji stanowi pobudkę do podjęcia rozważań nad samą naturą geniuszu artystycznego). Z mocno retoryzowa- nych fraz szkicu wynika, że pani Sand jednak geniuszem nie jest, chociaż bowiem „już tyle romansów napisała, że można by niemi wykleić wszystkie schody do pie- kła”^45 , to jednak strawa duchowa, płynąca z kart tychże dzieł, okazywała się po- zbawiona odpowiednich treści. Nie potrafiła powieściopisarka nawet wywrócić do góry nogami porządku społecznego, co każdy geniusz o charakterze niszczącym,

(^39) Tłumaczona przez J.M.W.... (Józefa M. Wiślickiego?) powieść ukazywała się począw- szy od 1 numeru pisma w 1869 roku. (^40) Począwszy od numeru 1 pisma w roku 1873. (^41) Odcinek pierwszy ukazał się w „Przeglądzie Tygodniowym” 1876, nr 28. Streszczenie to sąsiaduje z obszernym omówieniem Starej baśni J.I. Kraszewskiego. (^42) K-i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Margrabia de Villemer” komedya w 4-ch ak- tach Jerzego Sanda z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 4, s. 29–30 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 5, s. 36–37. (^43) Pani Sand. Przez Zbigniewa , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 42, s. 333–334 oraz nr 43 s. 342–344. Szczególnego smaku tej publikacji – będącego zajadłym atakiem na panią Sand i jej twórczość – dodaje fakt, że pod pseudonimem Zbigniewa ukrywa się pisarka Maria Sadow- ska, współpracowniczka „Przeglądu” i znawczyni literatury francuskiej (w 1867 roku zamieszkała wraz z rodziną w Paryżu, skąd nadsyłała swoje teksty do pisma), bliska przyjaciółka Adama Wi- ślickiego. Z uwagi na to, że jako autorka nie cieszyła się tak znaczną sławą i popularnością jak pani Sand, do tego była kobietą nieszczęśliwą w małżeństwie, można byłoby podejrzewać Sa- dowską o kobiecy resentyment, który dyktował jej tak niekorzystną ocenę życia i dorobku kole- żanki po piórze. Tę interpretację wzmacnia niewątpliwie fakt, że sama ukrywała się pod męskim pseudonimem. W dalszej części niniejszego artykułu ten trop interpretacyjny zostanie jednak zmarginalizowany z uwagi na istotne fakty: po pierwsze, wyrażone w tekście Zbigniewa stanowi- sko spotkało się z pełnym poparciem redakcji (pomijam tu kwestię prywatnych relacji Sadowskiej i Wiślickiego, które dla czytelników pisma nie miały znaczenia: omawiany artykuł odbierany był jako pisany przez mężczyznę wyrażającego stanowisko całej redakcji), a po drugie, przynajmniej po części, ubrano go w formę obiektywizującego, nieodbiegającego od innych polemik literac- kich, szkicu naukowego. Wspomniane wyżej zakulisowe okoliczności, kształtujące niewątpliwie sposób oceny pani Sand przez Zbigniewa, pozostawały bez większego wpływu na odbiór tego ar- tykułu oraz recepcję samej Sand przez czytelników „Przeglądu”. (^44) Tamże, „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 42, s. 333. (^45) Tamże.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^305)

jako godny następca Herostratosa, robić powinien. Podważając moralne podstawy społeczeństwa, w tym instytucję małżeństwa^46 , zdołała zniechęcić do siebie te, któ- rym najbardziej się podchlebiała, idealizując je na kartach swoich książek – kobie- ty. Skarykaturowane w swej doskonałości, papierowe portrety bohaterek Sand, skontrastowane zostały z odsądzanymi od czci i wiary postaciami męskimi. A prze- cież, jak nie bez racji i ze sporą dawką ironii zauważa Zbigniew, kobiety owe sku- piają się w akcji kolejnych romansów na uganianiu się za zaspokojeniem własnych namiętności w ramionach owych, jakże ułomnych i nieudolnych, mężczyzn. Nie ma w nich siły buntowniczek, są co najwyżej słabości, którym z całą swoją naiwnością ulegają. Opierając się w swoim pisarstwie na własnych doświadczeniach życio- wych, Sand dokonuje w przestrzeni literatury projekcji idei i postaw całkowicie oderwanych od „przeciętnej”; czując się jako kobieta przez mężczyzn unieszczęśli- wioną i zgnębioną, tworzy radykalne postulaty wyzwolenia kobiet. Sand potępia małżeństwo, potępia kościół i jednocześnie uważa siebie za przedstawicielkę swo- ich czasów. „Siebie uważając za osobnik doskonałości, jako kobiétę zbiorową – nie wnikając w tajniki potocznego życia indywiduów, ale je biorąc ryczałtem [...] Sand wykrzykuje »Les femmes s’est moi!«”^47. Ten stosunek do kobiet jest najmocniejszym punktem frontalnego ataku na Sand. Po krótkiej chwili bowiem, zdominowanej wyliczeniem innych niedostatków jej pisarstwa i postawy moralnej^48 , powraca w szkicu Zbigniewa zarzut o emancy- powanie kobiet w sposób odrażający i niegodny, o odzieranie ich z tajemnicy i wstydliwości, o czysto zewnętrzne wyzwolenie z konwenansów, za którym nie postępuje żadne wewnętrzne przekształcenie. Wymienione bohaterki francuskich powieści – Indiana, Walentyna, Lelia i Consuelo – wszystkie są inkarnacją tej sa- mej, nieznośnej postaci: roznamiętnionej, labilnej, wiecznie nieszczęśliwej, ale go- towej poświęcić wszystko dla realizacji własnych pragnień i zachcianek, kapryśnej i nieprawdopodobnej, a wreszcie – tak naprawdę nie uwznioślonej, lecz upodlonej faktem, iż bezwzględnie poddana została władzy własnych emocji i pożądań^49. Nadszarpnięciem reputacji pani Sand stała się dla Zbigniewa publikacja Pamiętnika

(^46) Można mniemać, że głęboko unieszczęśliwiona we własnym związku małżeńskim, Sa-

dowska uwypukla ten wątek wyłącznie z przyczyn prywatnych. Jednakże przekonanie o tym, że naczelnym poglądem George Sand w kwestiach społecznych było nawoływanie do unicestwienia tyranii instytucji małżeństwa, było wówczas tak powszechne, że nawet w tekstach z pisarką nie- mających nic wspólnego (i pisanych przez innych niż Sadowska autorów), pojawiała się ona wła- śnie jako symbol tej teorii. Zob. Przegląd teatralny. Pani de Chamblay. Komedya w 5-ciu aktach Aleksandra Dumasa (ojca) , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 24, s. 191 – w recenzji tej pojawia się wyraźna sugestia wpływu „Sandowskiej idei” na fabułę komedii. (^47) Pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1866 nr 43, s. 342. (^48) Zbigniewa razi stosunek pisarki do pracy – ten uniwersalny probierz moralny, stosowa- ny bez wyjątku wobec wszystkich. Pani Sand, jak twierdzi publicysta, „tak miłuje” dolce farnien- te „nie widzi w pracy dźwigni społeczeństwa i moralności obyczajów” (tamże). Pani Sand udaje wyłącznie, że docenia i rozumie problem ludu, nie umie się z nim utożsamić, wręcz boi się go (w czym Zbigniew czyni ją przedstawicielką środowiska arystokratycznego, oderwanego od rze- czywistości, przelęknionego, niczym towarzysze hrabiego Henryka z Nie-boskiej komedii ). Nie umie wreszcie oddać ducha swojego czasu, nie rysuje tego, co wspólne, powszechne i zbiorowe, a jedynie to, co szczególne, jej i jej koterii podobne. (^49) Tamże, s. 343.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^307)

jąc się do napisanej po śmierci Musseta powieści Elle et lui^53 (1859). Niezauważo- ny pozostał także kolejny zwrot, skupienie na problematyce społecznej w latach 1845–1848^54 , czy wreszcie fakt, iż w latach 60. wyraźnie zainteresowała się naj- nowszymi dokonaniami francuskiej literatury, zaczęła bardziej dbać o realizm swo- ich powieści, zaś jej Le dernier amour ( Ostatnia miłość , 1866) jest specyficznym li- terackim hołdem złożonym Pani Bovary Flauberta^55. Na swój sposób zatem, rów- nolegle z odbiorcami polskimi, ta nie najmłodsza już wówczas pisarka odkrywała uroki nowych prądów literackich, choć – i tu nie sposób ze Zbigniewem się nie zgodzić – zaostrzeniu uległy także jej dawne fobie, takie jak antyklerykalizm^56. Przedstawione powyżej stanowisko w sprawie Sand, zawarte w szkicu Zbi- gniewa, znajdowało pełne poparcie redakcji „Przeglądu”. Można byłoby zatem są- dzić, że czarno kreślona sylweta pisarki opublikowana została głównie po to, by czytelnika polskiego wyedukować w zakresie tego, czym powinien, a czym nie po- winien interesować się w kwestii wartości płynących z literatury francuskiej. Jed- noznaczność tego portretu musi jednak zdumieć, zwłaszcza jeśli porówna się go z łagodną oceną wspominanych wcześniej Paula de Kocka czy Josepha Méry’ego, o Aurelianie Schollu nie wspominając. Realizm jako listek figowy, przykrywający nagość błahej rozrywki oferowanej przez tych twórców, zupełnie wystarczył, by rozgrzeszyć ich z zarzutów, które przecież brzmieć mogłyby w ich przypadku rów- nie mocno, jak to się stało z panią Sand. Co więcej, nie przysługiwała jej nawet ta- ryfa ulgowa w postaci sloganu „ducha czasów”. Méry uosabiał ducha swoich czasów

  • Sand, dojrzewając, zmieniając się i szukając nowych form wyrazu artystycznego na przestrzeni kolejnych dekad, owym duchem (zdaniem Zbigniewa) przesiąknięta nie była. Siła argumentów negatywnych, wytoczonych w artykule, była na tyle znaczna, że czytelnicy „Przeglądu” masowo zareagowali, zarówno głosami poparcia, jak

(^53) Jest to metoda typowa dla Sand – pisanie powieści z kluczem, w których zwykle dość

dosadnie rozliczała się ze swoją przeszłością, dążąc do całkowitego wybielenia bohaterek mogą- cych być odczytywane jako jej porte-parole. Podobną strategię zastosowała w Lukrecji Floriani (1846) – ciekawe, że choćby z racji polskiego kontekstu Chopinowskiego, Zbigniew nie skryty- kował pisarki i za ten prywatny rozrachunek. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że takie li- terackie rozliczenia nie były niczym niezwykłym w 1 połowie XIX wieku i stanowią niewątpliwie ślad romantycznej formacji pisarki. Można jej zatem zarzucić folgowanie zamierzchłym gustom literackim i stosowanie niewspółczesnych metod, co zresztą także stosowałoby się do formy jej powieści, trudno wszakże posądzać ją o szczególną złośliwość względem kręgu znajomych. (^54) Właściwie Zbigniew zauważa tę grupę utworów, nie wymieniając ich wszakże z tytu-

łów (są to m.in. La Mare au Diable 1846, François de Champi 1847, czy La Petite Fadette 1848

  • które w pewnej mierze zapowiadają zainteresowanie dziecięcym bohaterem, tak charaktery- styczne dla realizmu 2 połowy XIX wieku). Dla Zbigniewa jednak utwory te, przez krytykę przy- jęte dość życzliwie, stanowią jedynie dowód niewielkiego zrozumienia pisarki dla spraw wsi. Gdyby wszakże wziąć pod uwagę okres, w którym powieści powstały – a zatem około 20 lat przed publikacją szkicu Zbigniewa – i prekursorski w pewnej mierze, jak na tamte czasy, charak- ter, być może ocena ta wypaść powinna inaczej. R. Bochenek-Franczakowa w swoim zarysie twórczości Sand zwraca uwagę na niezaprzeczalne walory tych dzieł. Zob. R. Bochenek- -Franczakowa, George Sand , Wrocław 1981, s. 20–21. (^55) Zob. tamże, s. 24–25. (^56) Na przykład w Mademoiselle La Quintinie (1863).

308 Małgorzata Sokalska

i sprzeciwu dla przedstawionego stanowiska. Redakcja, ponownie stwierdzając peł- ne poparcie dla zaprezentowanego stanowiska – i radząc zwolennikom pani Sand, by szukali miejsca dla swoich obron w innych pismach^57 – postanowiła jednak opu- blikować jeden z głosów polemicznych. Jest to dwuczęściowy artykuł Jeszcze kilka słów o pani Sand , nadesłany do „Przeglądu” przez Augusta Jeskego^58. Krytyce pod- lega tu przede wszystkim namiętnie krytyczny ton szkicu, który, zdaniem Jeskego, przybrał formę filipiki i poniósł Zbigniewa^59 w rejony, w których argumenty za- mieniały się jedynie w kunsztowne konstrukcje retoryczne, pozbawione meryto- rycznego uzasadnienia. Stosując rozmytą definicję geniuszu, z łatwością mógł Zbi- gniew dowieść, że tytuł ten pani Sand się nie należy, że uzurpuje go tylko w oczach niektórych odbiorców. Tymczasem Jeske proponuje, by o pisarce mówić raczej w kategoriach genialności czy też jej przebłysków, które rozsiane są po poszcze- gólnych utworach. Dzieł jej genialnymi nazwać nie można, ale posiadają elementy wartościowe. Po tym zagajeniu podejmuje Jeske problematykę, której na próżno było szukać w szkicu Zbigniewa, a mianowicie próbuje omówić pisarstwo Sand w perspektywie czysto literackich i estetycznych kategorii, takich jak liryzm czy umiejętności w zakresie budowania fabuły (tak należy rozumieć używane przez niego pojęcia „daru powieściowego” i „daru opowiadania”^60 ). W sformułowanej przez Jeskego obronie pani Sand pojawia się także ten ar- gument, który służył w „Przeglądzie” za powód rozgrzeszenia innych francuskich przedsięwzięć literackich: powieści francuskiej autorki noszą bowiem jego zdaniem rysy realistyczne.

Owóż i typy i charaktery pani Sand są prawdziwe, rzeczywiste, pełne; są to wykończone obrazy, gdzie z każdego pociągu pędzla duch żywotny przemawia. [...] bohaterowie powie- ści, w najściślejszym stoją związku z wypadkami powieściowego wątku. [...] każda figura ma swoje tło wyłączne, każde tło swoją postać. [...] P. Sand bada człowieka we wszystkich szczegółach przeznaczenia i usposobienia. [...] odgaduje ona najskrytsze tajniki natury

(^57) Tak dosłownie trzeba zinterpretować notkę redakcyjną towarzyszącą publikacji Jeske- go: „sam bowiem fakt pomieszczenia studyum Zbigniewa, przyjęliśmy zupełną z takowym soli- darność; wszelkie więc przeciwne głosy, muszą szukać dla siebie innego pomieszczenia”. Przypis redakcyjny w: A. Jeske, Jeszcze kilka słów o pani Sand , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 362. (^58) Tamże , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 362–363 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 47, s. 371–373. (^59) Jeske nie zdradza w swojej polemice, aby wiedział, kto krył się pod pseudonimem Zbi-

gniewa. Zdemaskowanie Marii Sadowskiej – jako potencjalnie uniesionej kobiecą zazdrością i dlatego źle oceniającej popularniejszą od siebie pisarkę – mogło przecież stanowić najmocniej- szy punkt jego obrony pani Sand. Jest to kolejny argument, dla którego moim zdaniem warto po- traktować autorstwo „Zbigniewa” z pełną powagą, nie wnikając w prywatne powody, dla których Sadowska ów szkic napisała. Jego odbiór, potwierdzony omawianą wyżej reakcją czytelnika, do- wodzi, że potraktowano go jako dzieło będącego w błędzie, ale w miarę obiektywnego mężczy- zny, z którym należy dyskutować racjonalnie, obalając jego mylne tezy. Dopiero w 1868 roku w numerach 4 i 7 „Przeglądu Tygodniowego” ukazał się szkic Adama Wiślickiego, przybliżający sylwetkę twórczą Marii Sadowskiej i zawierający potwierdzenie, że to ona była autorką Zbignie- wowego ataku na panią Sand. (^60) Zob. A. Jeske, Jeszcze kilka słów... , s. 363.

310 Małgorzata Sokalska

nośnie roli artysty i powinności, które przed nim stają z racji podjętego wysiłku twórczego. Zbigniew twierdzi wprost: swoją pozą buntowniczki, godzącej w zasta- ny porządek społeczny, Sand uczyniła siebie reformatorką, orędownikiem zmian, rzecznikiem nowego porządku społecznego. I tych zadań nie wypełniła^65. Geniusz zatem to ten, który prostuje zwichrowane ścieżki, nie błąka się wraz z pospólstwem, ale śmiało wytycza nowe szlaki. W takich też kategoriach widzieć należy zadania stawiane przed literaturą. Trudno nie zgodzić się z tym rozpoznaniem, dotyczącym fundamentalnej roz- bieżności między twórczością powieściową Sand a pozytywistycznymi ideałami li- teratury. Zbigniewowy zarzut pozy papierowej rewolucjonistki zdaje się dobrze charakteryzować stanowisko ideowe francuskiej pisarki. Szkoda jednak, że polemi- ka Zbigniewa nie zmierza do utrwalenia właśnie tego sądu i pogłębienia tematu współczesnej recepcji Sand, zamiast uporczywie wracać do kwestii biograficznych. Dominującym tematem odpowiedzi danej Jeskemu pozostaje bowiem rozbieżność między powieściowymi kreacjami postaci pisarki a jej autobiograficznymi zapi- skami, z charakterystyczną dla późnego etapu jej twórczości wybielającą i uwznio- ślającą autokreacją. Słowem: gdyby pani Sand pozostała, także w autobiografii, niemoralną, ulegającą podszeptom namiętności i kapryśną kobietą, Zbigniew byłby dla niej bardziej wyrozumiały. Jako że jednak, podsumowując swoje życie z per- spektywy wieku średniego, podkreślała raczej typowe kobiece troski i role – żony, przyjaciółki, zwłaszcza matki – definitywnie odmówić jej należy genialności. Moc filipiki Zbigniewa była na tyle duża, że przez kolejnych pięć lat pani Sand praktycznie zniknęła z „Przeglądu Tygodniowego”. Wspomniane wcześniej publikacje jej dzieł przypadły bowiem dopiero na początek lat 70. Być może w nie- co zaskakującym otwarciu pisma na twórczość francuskiej powieściopisarki wi- dzieć należy efekt merytorycznie pogłębionego, bardziej rzetelnego w ocenie walo- rów literackich i pozbawionego pasji polemicznej studium Walerii Marrené- Morzkowskiej Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand^66. Tytuł tego tekstu, w świetle omówionej powyżej batalii, nie powinien dziwić. Po pięciu latach od dyskusji między przeciwnikami i zwolennikami barwnej postaci autorki Indiany , polska krytyczka podjęła próbę usystematyzowania wiedzy i poglądów na jej temat, odwołując się do obu kategorii, z których nie tak dawno panią Sand w „Przeglą- dzie” rozliczano. Interesujący jest zatem zarówno rozwój jej pisarstwa – szczegó- łowo w tym studium przybliżony, jak i aspekt biograficzny, pytanie o to, kim wła- ściwie jest, jako człowiek. Zamiast jednak, jak Zbigniew, próbować dopasować ją do konceptu geniuszu, co prowadzić musiało do stwierdzenia znacznego rozziewu, Marrené-Morzkowska zwraca uwagę na niezaprzeczalną popularność pisarki, która utrzymała się w obiegu literackim przez niemal 50 lat. Jej zdaniem Sand „szła zaw-

(^65) „[...] podejrzewaliśmy ją o siłę i pewność, że wie czego chce, skoro się zabrała refor- mować krzywe drogi, w duchu prawdy poczutéj”. Tamże, s. 381. (^66) W. Marrené-Morzkowska, Przegląd literatury zagranicznéj. Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36, s. 294–295, nr 37, s. 299–302, nr 38, s. 310–311; nr 39, s. 318–320.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^311)

sze swoją właściwą drogą, nie tracąc z oczów ani na chwilę ideału prawdy, któréj niezmiennie wierną pozostała”^67. Tak denerwująca Zbigniewa różnica między młodzieńczymi porywami na- miętności w powieściach pani Sand, a jej dojrzałą postawą, którą uznał za gest podważający szczerość artystycznych i moralnych intencji pisarki, autorka oma- wianego artykułu tłumaczy w racjonalny i psychologicznie uzasadniony sposób dy- stansem czasowym, jaki dzieli Lelię od Malgrétout (1870). Głębokie zaangażowa- nie Sand w idee wyznawane na kolejnych etapach jej życia, zdaniem autorki, nie ulega jednak wątpliwości, a ta postawa – ożywia jej dzieła, czyniąc je jednako inte- resującymi dla odbiorcy, nawet jeśli pomiędzy poszczególnymi tomami dają się za- uważyć oczywiste sprzeczności. W dalszej części artykułu omówione zostały przez Morzkowską kolejne przemiany horyzontów ideowych pani Sand i zatem jej pisar- stwa, w powiązaniu z szerszą perspektywą rozwoju literatury (pani Sand bowiem uosabia linię rozwoju nowoczesnej powieści francuskiej, dojrzewa niejako wraz z nią, przeżywając kolejne przemiany tak tematyczne, jak i estetyczne^68 ). Studium Morzkowskiej zarzucić można choćby nieumiejętność dokonania fak- tycznej syntezy, co przejawia się między innymi w niepotrzebnym a dość drobia- zgowym streszczaniu kolejnych powieści, niemniej jednak owa wizja pisarstwa ży- jącego, ewoluującego, podlegającego zmianom, reagującego na otaczającą artystkę rzeczywistość, to niezaprzeczalna wartość stanowiska krytyczki. Zauważa ona:

Jest to właściwością pani Sand, że jedne i też same temata lubiła obrabiać w rozmaitych epokach życia, zapatrują się na nie z zupełnie odmiennego stanowiska i dając tym sposo- bem miarę wzrostu swéj duchowéj skali. Bądź jak bądź, należałoby już raz odrzucić zarzut niemoralności, tak zwykle i bez- myślnie czyniony Pani Sand. W żadnéj chwili swojego talentu nie jest ona niemoralną, bo żadna prawda niemoralną być nie może^69.

Także w dalszych stwierdzeniach Morzkowskiej („moralność nie leży w fak- tach samych, lecz w sposobie ich przedstawienia”^70 ) pobrzmiewa nieprzypadkowe podobieństwo do fraz słynnej Niemoralności w literaturze Piotra Chmielowskie- go^71. Bulwersującą Zbigniewa kwestię sprzeciwu Sand wobec małżeństwa krytycz- ka ocenia z innej, bardziej nowoczesnej perspektywy; antymałżeńskie poglądy francuskiej powieściopisarki są według niej wynikiem głębokiej obserwacji kryzysu tej instytucji we współczesnym społeczeństwie. Rozwiązanie problemu Morzkow- ska lokuje jednak dopiero w przyszłości, kreśląc obraz kobiet, które kiedyś staną się

(^67) Tamże, nr 36, s. 294. (^68) I tak na przykład pierwsze dzieła Sand uosabiają zatem epokę wahań i wątpliwości, są etapem poszukiwań, nie zawierają natomiast syntezy – bo romantyzm lat 30. zdaniem Morzkow- skiej tej zdolności syntezy był pozbawiony, co doskonale objawia się w powieściach autorki, któ- ra charakteryzowana jest jako niemająca jeszcze ustalonych własnych przekonań i nierozumiejąca jeszcze w pełni własnej indywidualności. Zob. tamże, nr 37, s. 300. (^69) Tamże, nr 37, s. 301. (^70) Tamże, s. 302. (^71) Artykuł P. Chmielowskiego Niemoralność w literaturze ukazał się w „Przeglądzie Ty-

godniowym” 1872, nr 1 i 2.

Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^313)

doceniając rozwój, jakiemu podlegała. Bardziej krytycznie wypada ocena pisarki przez Zbigniewa, który stara się swoje opinie odnosić do wizji nowej literatury i jej pozaartystycznych zadań. Podkreślić jednak raz jeszcze należy, że żaden inny francuski pisarz, przywo- ływany, omawiany czy publikowany przez „Przegląd”, nie wzbudził takich kontro- wersji, a jego twórczość nie była tak drobiazgowo komentowana. Pierwsza dekada pisma – luminarza nowej epoki – upływa zatem w dyskretnym, acz względnie sta- łym towarzystwie literackiego talentu ćmiącej cygara pani George Sand.

Bibliografia

[b.d.] Powszechna wystawa paryska , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46. [b.d.] Stowarzyszenie ogólnego zabezpieczenia we Francyi (Sécurité Generalé) , „Przegląd Tygo- dniowy” 1866, nr 49, s. 392. Dawid W., Przegląd literatury francuzkiej. L’éducation de la fèmme par Charles Hardy de Beau- lieu – Paris , „Przegląd Tygodniowy” 1968, nr 26, s. 234–236. Froment., Concours d’animaux de boucherie à Poissy , „L’Illustration. Journal universel” 1866, nr 1205, r. 24, vol. XLVII. K-i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Margrabia de Villemer” komedya w 4-ch aktach Jerze- go Sanda z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 4, s. 29–30 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 5, s. 36-37. Kulczycka-Saloni J., Literatura polska lat 1876–1902 a inspiracja Emila Zoli. Studia , Wrocław

Marrené-Morzkowska W., Przegląd literatury zagranicznéj. Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36, s. 294–295, nr 37, s. 299–302, nr 38, s. 310–311; nr 39, s. 318–320. Niedzielski F., Gawędy pedagogiczne. Oświata ludowa we Francyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 50. Programy i dyskusje literackie okresu pozytywizmu , oprac. J. Kulczycka-Saloni, Biblioteka Naro- dowa, Seria I, nr 249, Wrocław 1985. Przyborowski W., Rzecz o powieści we Francyi. Przez Pawła Fevala , „Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 30, s. 256–257, nr 31, s. 264–266, nr 32, s. 271–272, nr 33, s. 281–282, nr 34, s. 288–290.