











Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
biografii i twórczości francuskich pisarzy i intelektualistów, a także, wyróżniające ... glądy literatury francuskiej, pozornie o charakterze naukowym, ...
Typologia: Publikacje
1 / 19
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
Uniwersytet Jagielloński
Kulturowe związki między Francją i Polską posiadają wielowiekową tradycję; kierunek wymiany wpływów, inspiracji, idei zawsze jednak kształtował się jedno- kierunkowo: znad Sekwany ku Wiśle. Wiek XIX rysuje się na mapie wzajemnych związków kulturowych jako okres szczególnie intensywnych kontaktów, w których śladowo pojawia się rys wzajemności (dokonania twórców Wielkiej Emigracji, na- wet jeśli nie popularne we Francji, to przynajmniej znane były gronu ówczesnych francuskich intelektualistów), choć przecież dominująca w tym okresie formacja, za jaką uznać należy romantyzm, wyzwoliła się spod supremacji modelu kultury fran- cuskiej, szukając inspiracji w innych kręgach, zwłaszcza niemieckim. Ten chwilo- wy odwrót od postawy kulturowego zapatrzenia we Francję nie trwał jednak długo i wraz z głęboką lekturą francuskich myślicieli – Auguste’a Comte’a czy Hipolita Taine’a – do Polski powraca, bardziej dyskretny tym razem, intelektualny patronat orientacji galijskiej. Tytułowa tradycja i nowoczesność w spojrzeniu „Przeglądu Tygodniowego” na literaturę francuską nie jest jedynym wartym przybliżenia aspektem recepcji kul- tury, czy szerzej: cywilizacji francuskiej w tym piśmie. Interesujące wydaje się bo- wiem również pobieżne choć rozpoznanie obszarów tych zjawisk, które były przy- bliżane czytelnikom, a które stanowiły tło dla konkretnych informacji literackich. W tym celu w części pierwszej poniższych rozważań – opierając się na materiale dostarczonym przez pierwsze roczniki pisma – przyjrzę się zakresowi informacji na temat Francji, co pozwoli wstępnie zarysować odpowiedź na pytanie, jaką Francję wyobrazić sobie mogli odbiorcy „Przeglądu”. Wydaje się to nie bez znaczenia dla rozwiniętych w dalszej części rozważań uwag o recepcji literatury francuskiej, pro- pagowanej przez pismo i włączanej w literacki obieg krajowy.
1. Francuskie echa na łamach „Przeglądu”
We wszystkich rocznikach pierwszej dekady istnienia warszawskiego pisma „dział francuski” zajmował istotne miejsce wśród innych dających się wyróżnić te-
296 Małgorzata Sokalska
matycznie całości. Co szczególnie ważne, tematykę francuską przybliżały cyklicz- nie powracające w każdym niemal roczniku pozycje, co stwarza wrażenie ciągłości i uporządkowania informacji oraz dbałości o systematyczne poszerzanie tego kręgu wiedzy przez czytelników. Tematycznie w bloku tym wyodrębnić można między innymi sylwetki przedstawicieli szeroko rozumianej „filozofii pozytywnej”, zarysy biografii i twórczości francuskich pisarzy i intelektualistów, a także, wyróżniające się ilościowo wśród krytyki teatralnej, recenzje sztuk francuskich^1 i wreszcie prze- glądy literatury francuskiej, pozornie o charakterze naukowym, analityczno-synte- tyzującym, w gruncie rzeczy częściej jedynie popularyzatorskim. Wspomniana cy- kliczność poszczególnych typów rozpraw i artykułów pozwala na wstępie stawiać tezę, że w świadomie kształtowanym profilu czasopisma kontakt z kulturą i filozo- fią francuską był jednym z punktów konsekwentnie realizowanych przez redakcję. Nie wszystkie wzmianki o Francji na łamach „Przeglądu” są jednoznacznie pochlebne, będąc bowiem koryfeuszem na przykład w dziedzinie filozofii, na in- nych polach – społecznych zwłaszcza – kraj ten ukazuje swoje zacofane oblicze, zwłaszcza w porównaniu z Niemcami, które to, antagonistyczne zestawienie, nabie- ra szczególnego znaczenia w epoce poprzedzającej wybuch wojny prusko-francuskiej. W Gawędzie pedagogicznej. [poświęconej – M. S.] Oświacie ludowej we Francji , Franciszek Niedzielski wyraźnie rysuje ten kontrast galijsko-germański^2 , by jednak potraktować go jako punkt wyjścia do ostatecznej obrony francuskiej koncepcji szkolnictwa ludowego, a przede wszystkim do sformułowania nagany rodzimych realiów, jeszcze gorzej wypadających na tle nienajlepszego może stanu szkolnictwa ludowego we Francji. Zainteresowanie budzą w „Przeglądzie” także sprawy bieżące, jak na przykład zaplanowana na rok 1867 w Paryżu wystawa światowa, której już w numerze 46 pi- sma z roku poprzedniego poświęcono na pierwszej stronie dłuższy artykuł, zapo- wiadający szereg dalszych relacji z tego ważnego wydarzenia^3. Francja staje się również interesującym źródłem inspiracji dotyczącym powstawania zalążków sys- temu ubezpieczeń społecznych, którego to terminu można chyba użyć w odniesie-
(^1) Zjawisko to wynika rzecz jasna z profilu repertuarowego ówczesnych teatrów warszaw- skich, niemniej jednak jego wagi nie sposób marginalizować. Dla czytelnika „Przeglądu” trzon doświadczeń teatralnych stanowi bowiem – czego dowodzą tak liczne recenzje – właśnie sztuki francuskie, w tym zwłaszcza w rodzaju pièce bien faite. (^2) „Powszechnie panuje u nas przekonanie, że Francya nizko stoi pod względem elemen-
tarnéj oświaty ludowéj. [...] Rzeczywiście, Francya porównywana z Niemcami, a szczególniéj z dzisiejszym Związkiem Północnym, nie stoi na pierwszém miejscu”. F. Niedzielski, Gawędy pedagogiczne. Oświata ludowa we Francyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 50, s. 403. (^3) „[...] nie poprzestając na przyrzeczonych przez naszych wystawców [...] opisach przed- miotów wchodzących w zakres ich fachu, zamówiliśmy wyłącznego sprawozdawcę, a wspierani przez katalogi i specjalne dzienniki, może zdołamy choć w części odpowiedzieć postawionemu zadaniu”. [b.d.] Powszechna wystawa paryska , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 359. To przygotowanie do relacji, zawierające drobiazgowy opis lokalizacji pawilonu i jego otoczenia, kontynuowane jest w numerze 47 oraz 51 z tego samego roku. Urasta zatem wystawa paryska do rangi wielkiego wydarzenia. Szumne zapowiedzi sprawozdań z wystawy nie w pełni zostały zrea- lizowane, co nie podważa jednak rangi samego przedsięwzięcia i przekonań redakcji pisma co do jego wagi. Więcej na temat wystawy światowej zob. w niniejszym tomie artykuł Pawła Tomczoka.
298 Małgorzata Sokalska
niesienia paryskie^7. Czytelnicy otrzymują także porcję francuskiej literatury, pod postacią m.in. kilku tłumaczeń wierszy z Wiktora Hugo^8 oraz sylwetki zmarłego w tym samym roku Josepha Méry’ego, dziennikarza, powieściopisarza, poety, dra- maturga i librecisty, któremu wypadnie poświęcić jeszcze nieco uwagi poniżej. Podsumowując można zatem stwierdzić, że Francja jest nieustająco obecna w „Prze- glądzie” i że redaktorzy pisma chcą ukazać polskiemu czytelnikowi wizję kraju przodującego jako źródło pozytywistycznej idei, nowoczesnego przemysłu i rolnic- twa, niespotykanych rozwiązań społecznych, adresowanych do robotników oraz oczywiście kraju kultury. Czy ta ostatnia jest jednak równie nowoczesna, jak fran- cuskie zapatrywania na ekonomię, filozofię i kwestie społeczne?
2. „Przegląd Tygodniowy” i nowe prądy w literaturze francuskiej
Wspominana „nowoczesność” w przypadku francuskiej literatury kojarzy się – nie bezpodstawnie – z nazwiskami największych luminarzy, tych, którym po części zawdzięczamy reorientację polskiego powieściopisarstwa 2 połowy XIX wieku, a zatem Gustave’a Flauberta czy Emile’a Zoli. Nieprzypadkowo obu tym pisarzom poświęcono w „Przeglądzie” sporo uwagi, zwłaszcza zaś przybliżając ich twórczość w fundamentalnym, wieloczęściowym studium Realizm w powieści francuzkiej^9. Z pisarstwem tego drugiego czytelnicy zostali zaznajomieni dodatkowo dzięki dro- biazgowemu streszczeniu Jego ekscelencji Eugeniusza Rougon^10 , nie najważniej- szej może powieści francuskiego naturalisty, ani z pewnością nie najpopularniej- szej, ale wyjątkowo aktualnej, opublikowanej bowiem w tym samym 1876 roku w Paryżu^11. Flauberta z kolei poznać mogli odbiorcy „Przeglądu” wcześniej, jako autora Kuszenia św. Antoniego , którego obszerna recenzja ukazała się w numerze 7 z roku 1875^12. Przywołane studium o Flaubercie i Zoli, jak również omówienia i streszczenia ich dzieł, stworzyć mogą wrażenie, że czytelnicy „Przeglądu” szeroko i komplek- sowo zapoznawani byli z najnowszymi francuskimi trendami literackimi, a ta dzia- łalność pisma prowadziła do pogłębienia zainteresowań dojrzałym realizmem oraz naturalizmem w Polsce. Nawet jeśli po części te wnioski są słuszne, powiązać je na- leży z epoką późniejszą. Jest zresztą rzeczą powszechnie wiadomą, że polska recep- cja Zoli, związana z pojawieniem się nad Wisłą tendencji naturalistycznych, rozwi- jała się dopiero po 1876 roku. Nieprzypadkowo to właśnie ta data została wyróż-
(^7) Na przykład: [b.d.], Kronika zagraniczna , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 27, s. 215–216. (^8) Do Joanny. Z piosenek ulicznych i léśnych Wiktora Hugo , przeł. Wł. S., „Przegląd Ty- godniowy” 1866, nr 4, s. 27. (^9) Część dotyczącą Flauberta opublikowano w 3, a tę o Zoli w 4 odcinkach; jest to zatem jedna z najobszerniejszych rozpraw poświęconych literaturze, jakie pojawiły się w „Przeglądzie”. (^10) Część pierwszą opublikowano w „Przeglądzie Tygodniowym” 1876, nr 39. (^11) 16 tom cyklu Rougon-Macquart skupiał się na przybliżeniu kulisów środowiska poli- tycznego Francji II Cesarstwa. (^12) [D. Zgliński], Kuszenie ś-go Antoniego , „Przegląd Tygodniowy” 1875, nr 7, s. 77–80.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^299)
niona przez Janinę Kulczycką-Saloni, która już wiele lat temu upominała się o należne francuskiemu pisarzowi i reprezentowanemu przez niego nurtowi miejsce wśród źródeł polskiej literatury 2 połowy XIX wieku, jak również w pogłębiony sposób omawiała jego recepcję w „Przeglądzie”^13. Zadać sobie zatem można pyta- nie o to, dlaczego polscy czytelnicy musieli na te nowinki czekać tak długo, skoro „Przegląd” od pierwszego rocznika publikował liczne informacje na temat literatury francuskiej, i nie były one bynajmniej nieaktualne? Aktualność nie przeświadcza wszakże o faktycznej nowoczesności tego, co prezentowano na łamach pisma. W przypadku bowiem informacji o kulturze i literaturze francuskiej, które, podob- nie jak wymieniane wyżej doniesienia znad Sekwany, były zazwyczaj przekazywa- ne na gorąco i dotyczyły często dzieł publikowanych na bieżąco, nawet w tym sa- mym roku, decydujący wpływ na generalny obraz zagadnienia miał specyficzny dobór prezentowanego materiału.
3. Tradycyjne aktualności i sensacja (w szczytnym celu)
Nieco generalizując, stwierdzić można, że w pierwszej dekadzie istnienia „Prze- glądu” literatura francuska reprezentowana w nim była przede wszystkim przez na- zwiska i teksty mocno osadzone w tradycji lub też bardzo często lokujące się w przestrzeni kultury raczej zaliczanej do popularnej niż wysokiej. W doraźnych recenzjach teatralnych dominuje ocena bieżącego repertuaru, a w nim przede wszystkim komediowych dzieł Alfreda de Musseta^14 , Victoriena Sardou^15 , Alek- sandra Dumasa ojca^16 i syna^17 , czy Octave’a de Feuilleta^18 , jak również francuskich
(^13) Por. J. Kulczycka-Saloni, Literatura polska lat 1876–1902 a inspiracja Emila Zoli. Stu- dia , Wrocław 1974. Badaczka wymienia związane z Zolą publikacje (jego powieści, krótsze for- my prozatorskie, rozprawę o Hugo), które w latach 1876–1879 ukazały się w „Przeglądzie”, szczegółowo omawiając recepcję pisarza w tym piśmie. Tamże, s. 82–88. (^14) M.in. K – i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Lizetka” komedya w 2-ch aktach Al- freda de Musset tłumaczona wierszem przez Wacł. Szymanowskiego , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 38, s. 298–299. Fragment Ech warszawskich. XVI , „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 16, s. 127, poświęcony został opisowi Kaprysu Marianny tegoż autora. (^15) M.in. K – i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Rodzina Benoiton’ów”, komedya w 5-ciu
aktach Wiktoryna Sardou, z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 42, s. 338–340. K – i [J. Kotarbiński], „Motylina”, komeyda w 3-ch aktach Wiktora Sardou z fran- cuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 21, s. 195. J. Kotarbiński, Przegląd tea- tralny. „Safanduły” („Les Gânaches”) komedya Wiktoryna Sardou w 4-ch aktach z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd tygodniowy” 1870, nr 15, s. 119–121. (^16) Jego sylwetkę pośmiertnie przedstawił P. Chmielowski (P. Ch., Aleksander Dumas , „Przegląd Tygodniowy” 1870, nr 52, s. 425–427), a ponadto: [b.d.], Przegląd teatralny. „Pani de Chamblay”. Komedya w 5-ciu aktach Aleksandra Dumasa (ojca) , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 24, s. 191–192 (skwitowana puentą, iż „nie posiadając ani literackiego, ani scenicznego inte- ressu [...] Pani de Chamblay zapewne spocznie w grobie niepamięci”; s. 192). (^17) M.in. Przegląd teatralny. „Pan Alfons” – komedya w 3 aktach Aleksandra Dumasa sy-
na , „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 30, s. 248–250. Omówiono także jego powieść A. Święto- chowski, Literatura francuzka. „L’homme – Femme” par Al. Dumas Fils Paris 1872 , „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 51, s. 405–406 i nr 52, s. 411–414.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^301)
takie jego aspekty, które pozostawały zbieżne z charakterem twórczości samego Févala. Tak trzeba interpretować frazy stwierdzające, że powieść
[...] czy pod postacią włóczęgi, czy szlachcica, misyonarza lub awanturnika, wszędzie się przyczepi jako przyjemność. Mówi ona odważnie – rozumie ją i wykształcony i dziki. Chętnie ją się otwiera, bo przyrzeka nietylko naukę ale i wypoczynek – ciągnie ona za sobą zapach rozkoszy i swobody. [...] powieść jest legendą naszych czasów, namiętnym żywio- łem w literaturze i najżywotniejszym a zarazem najbardziej znanym znakiem. Ma ona zdol- ność wciskania się wszędzie^27.
Tak sformułowany sąd na temat gatunku brzmi więc niewspółmiernie wobec zadań, jakie już wówczas stawiali przez nim polscy twórcy – słynny artykuł Elizy Orzeszkowej Kilka uwag nad powieścią ukazał się wszakże w „Gazecie Polskiej” trzy lata wcześniej^28. Zarówno ta rozprawa, jak i praktyka kształtującego się wła- śnie powieściopisarstwa pozytywistycznego, są dalekie od zapożyczonej od Févala rozrywkowej teorii powieści. Czytelnik „Przeglądu” mógł zatem skojarzyć francuską literaturę i kulturę lite- racką w dużej mierze z trudnymi w odbiorze filozoficznymi rozprawami, lub prze- ciwnie, z lekkimi, awanturniczymi i sensacyjnymi utworami popularnymi. Te ostat- nie, oraz ich autorzy, są zresztą dominującą frakcją francuskiej literatury prezento- wanej w piśmie. Czy ten kierunek pozostawał zbieżny z zapatrywaniami redakcji pisma na funkcje literatury oraz czy mógł być odbiciem jej upodobań literackich? Trudno w to w pełni uwierzyć. Nieprzypadkowo przecież, kiedy zapowiedziano w „Przeglądzie” publikację brukowej w gruncie rzeczy powieści Najnowsze tajem- nice Paryża , pióra francuskiego pisarza Aureliana Scholla^29 , kontynuującej oszała- miający sukces produkcji powieściowej spod znaku Eugeniusza Sue’go, na łamach „Muchy” Bacik, Harap i Szpicruta wyraźnie pokpiwali z tej decyzji.
[...] od czegóż jest poświęcenie zasad dla wzniosłego celu, dla przytrzymania gwałtem pre- numeratorów? Tam gdzie chodziło o zasady, „Przegląd Tygodniowy” nie zawahał się, z szlachetną szczerością, wyznał w przedmowie, że zamierza drukować „Tajemnice Paryża” Aureliana Scholla^30.
Paradoks propagowania ideałów nowej literatury i jednoczesnego publikowa- nia utworów nie najwyższych lotów musiał wywołać reakcję ze strony samego
(^27) [b.d.] Przyborowski, Rzecz o powieści we Francyi... , „Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 30,
s. 256–257. (^28) „Wnika ona [powieść – przyp. M.S.] w najtajniejsze zakątki serc ludzkich – i od pała-
ców do najniższych sfer towarzystwa wszędzie roztacza wspaniałe albo posępne, miłośne albo rozpaczne obrazy dramatu ludzkiego życia. [...] Jak zwierciadło, które blado lub krzywo odbija przedmiot, ulec musi zniszczeniu, tak powieść, w której społeczność nie pozna siebie, zapomnie- niu prędkiemu ulegnie”. E. Orzeszkowa, Kilka uwag nad powieścią , [w:] Programy i dyskusje li- terackie okresu pozytywizmu , oprac. J. Kulczycka-Saloni, Biblioteka Narodowa seria I, nr 249, Wrocław 1985, s. 22. (^29) Publikowana w odcinkach w 1868 roku powieść rok później ukazała się nakładem „Przeglądu Tygodniowego” w wydawnictwie zwartym. (^30) Bacik, Harap i Szpicruta, Plotki , „Mucha” 1871, nr 3, s. 11.
302 Małgorzata Sokalska
„Przeglądu”, którego redaktorzy zdawali sobie sprawę z tego, że w swoich wybo- rach literackich – w tym właśnie w publikacjach literatury francuskiej – balansują na granicy dobrego gustu, przekraczając z pewnością niejeden z własnych postula- tów dotyczących utylitaryzmu literatury. Szczególnie ciekawie rysują się strategie obronne, jakie uruchamiano dla niwelowania zarzutów dotyczących tej nieco schi- zofrenicznej postawy. I tak na przykład decyzję o publikacji Tajemnic Paryża Scholla poprzedzono zapowiedzią, że jej autor to jeden z „najzdolniejszych powie- ściopisarzy i feljetonistów dzisiejszej Francyi”, a sama powieść, poszerzając dział beletrystyczny pisma – i odpowiadając „żądaniu wielu czytelników” – nie uszczupli innych domen tematycznych^31. Kolejne odcinki sensacyjnej powieści przeplecione zostały zamieszczonymi w dwóch numerach pisma Listami o powieści , skupiają- cymi się głównie na twórczości francuskiej właśnie. List pierwszy o podtytule Sta- nowisko powieści w literaturze powrzechnéj. Powieść tendencyjna i jej rozwój we Francyi , wyraźnie kreśli obraz powieści – „korony literatury XIX wieku”, zaspoka- jającej potrzeby moralne i fizyczne społeczeństwa, przynoszącej mu korzyść, a na- wet pełniącej funkcję lekarza chorób je nękających^32. List drugi przybliża czytelni- kowi dwie „ułomne”, a więc niedoskonałe, ale jednak pełne wartości francuskie powieści, Żyda [ wiecznego ] tułacza Sue’go i Nędzników Hugo^33 , które to dzieła „[r]ozćwiartowawszy ciało społeczne, otworzywszy wszystkie jego rany popełniły ten tylko błąd, że nie wynalazły środków zaradczych”^34. Są zatem jedynie diagnozą społecznych bolączek, ale i w tej funkcji posiadają szereg zalet. Czy więc, nurzając się w niezbyt ambitnej rozrywce Najnowszych tajemnic Paryża , czytelnik „Przeglą- du”, miast odczuwać wyłącznie grzeszną przyjemność obcowania ze światem mor- derstw, magnetyzerów, tajemniczych bogactw i trucizn, nie powinien raczej do- strzec ukrytego pod warstwą zewnętrzną opisu nędzy społecznej współczesnego świata? Na pozór ta propozycja interpretacji wydaje się karkołomna, ale przecież podobną strategię wobec popularnych pisarzy francuskich stosowano w „Przeglą- dzie” dość często. Zarys sylwetki pisarza Paula de Kocka^35 zaczyna się od listy potencjalnych (i w gruncie rzeczy w wielu punktach słusznych) zarzutów pod jego adresem, jak na przykład, że jego twórczość jest staromodna i trywialna, a nawet niemoralna. Za- rzuty te autor szkicu jednak obala, podkreślając jego zdaniem istotne zalety – nie- wolnego wszak od innych wad – pisarstwa, takie jak niezaprzeczalny humor oraz prawda życiowa, bijąca z kart około 100 tomów dzieł de Kocka. Ten ostatni argu- ment zwłaszcza urasta do rangi naczelnego punktu obrony, ponieważ wszystkie utwory, których treść zaczerpnięta jest „z życia [...] rozszerzają osobiste doświad- czenie czytelnika, pomnażają zapas jego realnych, życiowych wiadomości – co przecie wcale nie jest bagatelą!”^36 Realizm zatem, wiarygodność przestrzeni lite- rackiej, to dla Wiślickiego walor niezaprzeczalny, zdolny bronić nawet przekracza-
(^31) Od Redakcyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 49, s. 389. (^32) Wanda I..., Listy o powieści , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 14, s. 127–129. (^33) Zob. tejże, Listy o powieści , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 19, s. 177–180. (^34) Tamże, s. 179. (^35) [A. Wiślicki], Paul de Kock , „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 10, s. 86–88. (^36) Tamże, s. 86.
304 Małgorzata Sokalska
artykule szczególna uwaga. Nie ma bowiem drugiego pisarza francuskiego, który wywołałby na łamach pisma taką burzę, byłby tak często wspominany, a przede wszystkim – drukowany. Czytelnicy „Przeglądu” do roku 1876, będącego nota be- ne rokiem śmierci pisarki, mogli zapoznać się z jej powieścią Zielone damy^39 ( Les dames vertes , 1857), powiastką Różowy obłoczek^40 ( Le nouage rose , z cyklu Contes d’une grand’mère , seria I, 1873, dedykowanego wnuczkom pisarki) oraz streszcze- niem powieści Wieża Percemont^41 ( La Tour de Percemont , 1875). Dodać do tego można bardzo obszerne, jak na zwyczaje działu „Przegląd teatralny”, omówienie komedii Margrabia de Villemer^42. Wymienionym tekstom literackim towarzyszyły liczne publikacje poświęcone samej autorce; ich listę, a zarazem burzliwą dyskusję na temat pisarki, otwiera Pani Sand. Przez Zbigniewa z roku 1866^43. Artykuł ten z miejsca formułuje problem, który zdaniem Zbigniewa powinien wyznaczać horyzont spojrzenia na pisarkę, a mianowicie kwestię tego, „czy pani Sand” jest geniuszem „czy tylko” talentem^44 (co przy okazji stanowi pobudkę do podjęcia rozważań nad samą naturą geniuszu artystycznego). Z mocno retoryzowa- nych fraz szkicu wynika, że pani Sand jednak geniuszem nie jest, chociaż bowiem „już tyle romansów napisała, że można by niemi wykleić wszystkie schody do pie- kła”^45 , to jednak strawa duchowa, płynąca z kart tychże dzieł, okazywała się po- zbawiona odpowiednich treści. Nie potrafiła powieściopisarka nawet wywrócić do góry nogami porządku społecznego, co każdy geniusz o charakterze niszczącym,
(^39) Tłumaczona przez J.M.W.... (Józefa M. Wiślickiego?) powieść ukazywała się począw- szy od 1 numeru pisma w 1869 roku. (^40) Począwszy od numeru 1 pisma w roku 1873. (^41) Odcinek pierwszy ukazał się w „Przeglądzie Tygodniowym” 1876, nr 28. Streszczenie to sąsiaduje z obszernym omówieniem Starej baśni J.I. Kraszewskiego. (^42) K-i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Margrabia de Villemer” komedya w 4-ch ak- tach Jerzego Sanda z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 4, s. 29–30 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 5, s. 36–37. (^43) Pani Sand. Przez Zbigniewa , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 42, s. 333–334 oraz nr 43 s. 342–344. Szczególnego smaku tej publikacji – będącego zajadłym atakiem na panią Sand i jej twórczość – dodaje fakt, że pod pseudonimem Zbigniewa ukrywa się pisarka Maria Sadow- ska, współpracowniczka „Przeglądu” i znawczyni literatury francuskiej (w 1867 roku zamieszkała wraz z rodziną w Paryżu, skąd nadsyłała swoje teksty do pisma), bliska przyjaciółka Adama Wi- ślickiego. Z uwagi na to, że jako autorka nie cieszyła się tak znaczną sławą i popularnością jak pani Sand, do tego była kobietą nieszczęśliwą w małżeństwie, można byłoby podejrzewać Sa- dowską o kobiecy resentyment, który dyktował jej tak niekorzystną ocenę życia i dorobku kole- żanki po piórze. Tę interpretację wzmacnia niewątpliwie fakt, że sama ukrywała się pod męskim pseudonimem. W dalszej części niniejszego artykułu ten trop interpretacyjny zostanie jednak zmarginalizowany z uwagi na istotne fakty: po pierwsze, wyrażone w tekście Zbigniewa stanowi- sko spotkało się z pełnym poparciem redakcji (pomijam tu kwestię prywatnych relacji Sadowskiej i Wiślickiego, które dla czytelników pisma nie miały znaczenia: omawiany artykuł odbierany był jako pisany przez mężczyznę wyrażającego stanowisko całej redakcji), a po drugie, przynajmniej po części, ubrano go w formę obiektywizującego, nieodbiegającego od innych polemik literac- kich, szkicu naukowego. Wspomniane wyżej zakulisowe okoliczności, kształtujące niewątpliwie sposób oceny pani Sand przez Zbigniewa, pozostawały bez większego wpływu na odbiór tego ar- tykułu oraz recepcję samej Sand przez czytelników „Przeglądu”. (^44) Tamże, „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 42, s. 333. (^45) Tamże.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^305)
jako godny następca Herostratosa, robić powinien. Podważając moralne podstawy społeczeństwa, w tym instytucję małżeństwa^46 , zdołała zniechęcić do siebie te, któ- rym najbardziej się podchlebiała, idealizując je na kartach swoich książek – kobie- ty. Skarykaturowane w swej doskonałości, papierowe portrety bohaterek Sand, skontrastowane zostały z odsądzanymi od czci i wiary postaciami męskimi. A prze- cież, jak nie bez racji i ze sporą dawką ironii zauważa Zbigniew, kobiety owe sku- piają się w akcji kolejnych romansów na uganianiu się za zaspokojeniem własnych namiętności w ramionach owych, jakże ułomnych i nieudolnych, mężczyzn. Nie ma w nich siły buntowniczek, są co najwyżej słabości, którym z całą swoją naiwnością ulegają. Opierając się w swoim pisarstwie na własnych doświadczeniach życio- wych, Sand dokonuje w przestrzeni literatury projekcji idei i postaw całkowicie oderwanych od „przeciętnej”; czując się jako kobieta przez mężczyzn unieszczęśli- wioną i zgnębioną, tworzy radykalne postulaty wyzwolenia kobiet. Sand potępia małżeństwo, potępia kościół i jednocześnie uważa siebie za przedstawicielkę swo- ich czasów. „Siebie uważając za osobnik doskonałości, jako kobiétę zbiorową – nie wnikając w tajniki potocznego życia indywiduów, ale je biorąc ryczałtem [...] Sand wykrzykuje »Les femmes s’est moi!«”^47. Ten stosunek do kobiet jest najmocniejszym punktem frontalnego ataku na Sand. Po krótkiej chwili bowiem, zdominowanej wyliczeniem innych niedostatków jej pisarstwa i postawy moralnej^48 , powraca w szkicu Zbigniewa zarzut o emancy- powanie kobiet w sposób odrażający i niegodny, o odzieranie ich z tajemnicy i wstydliwości, o czysto zewnętrzne wyzwolenie z konwenansów, za którym nie postępuje żadne wewnętrzne przekształcenie. Wymienione bohaterki francuskich powieści – Indiana, Walentyna, Lelia i Consuelo – wszystkie są inkarnacją tej sa- mej, nieznośnej postaci: roznamiętnionej, labilnej, wiecznie nieszczęśliwej, ale go- towej poświęcić wszystko dla realizacji własnych pragnień i zachcianek, kapryśnej i nieprawdopodobnej, a wreszcie – tak naprawdę nie uwznioślonej, lecz upodlonej faktem, iż bezwzględnie poddana została władzy własnych emocji i pożądań^49. Nadszarpnięciem reputacji pani Sand stała się dla Zbigniewa publikacja Pamiętnika
(^46) Można mniemać, że głęboko unieszczęśliwiona we własnym związku małżeńskim, Sa-
dowska uwypukla ten wątek wyłącznie z przyczyn prywatnych. Jednakże przekonanie o tym, że naczelnym poglądem George Sand w kwestiach społecznych było nawoływanie do unicestwienia tyranii instytucji małżeństwa, było wówczas tak powszechne, że nawet w tekstach z pisarką nie- mających nic wspólnego (i pisanych przez innych niż Sadowska autorów), pojawiała się ona wła- śnie jako symbol tej teorii. Zob. Przegląd teatralny. Pani de Chamblay. Komedya w 5-ciu aktach Aleksandra Dumasa (ojca) , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 24, s. 191 – w recenzji tej pojawia się wyraźna sugestia wpływu „Sandowskiej idei” na fabułę komedii. (^47) Pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1866 nr 43, s. 342. (^48) Zbigniewa razi stosunek pisarki do pracy – ten uniwersalny probierz moralny, stosowa- ny bez wyjątku wobec wszystkich. Pani Sand, jak twierdzi publicysta, „tak miłuje” dolce farnien- te „nie widzi w pracy dźwigni społeczeństwa i moralności obyczajów” (tamże). Pani Sand udaje wyłącznie, że docenia i rozumie problem ludu, nie umie się z nim utożsamić, wręcz boi się go (w czym Zbigniew czyni ją przedstawicielką środowiska arystokratycznego, oderwanego od rze- czywistości, przelęknionego, niczym towarzysze hrabiego Henryka z Nie-boskiej komedii ). Nie umie wreszcie oddać ducha swojego czasu, nie rysuje tego, co wspólne, powszechne i zbiorowe, a jedynie to, co szczególne, jej i jej koterii podobne. (^49) Tamże, s. 343.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^307)
jąc się do napisanej po śmierci Musseta powieści Elle et lui^53 (1859). Niezauważo- ny pozostał także kolejny zwrot, skupienie na problematyce społecznej w latach 1845–1848^54 , czy wreszcie fakt, iż w latach 60. wyraźnie zainteresowała się naj- nowszymi dokonaniami francuskiej literatury, zaczęła bardziej dbać o realizm swo- ich powieści, zaś jej Le dernier amour ( Ostatnia miłość , 1866) jest specyficznym li- terackim hołdem złożonym Pani Bovary Flauberta^55. Na swój sposób zatem, rów- nolegle z odbiorcami polskimi, ta nie najmłodsza już wówczas pisarka odkrywała uroki nowych prądów literackich, choć – i tu nie sposób ze Zbigniewem się nie zgodzić – zaostrzeniu uległy także jej dawne fobie, takie jak antyklerykalizm^56. Przedstawione powyżej stanowisko w sprawie Sand, zawarte w szkicu Zbi- gniewa, znajdowało pełne poparcie redakcji „Przeglądu”. Można byłoby zatem są- dzić, że czarno kreślona sylweta pisarki opublikowana została głównie po to, by czytelnika polskiego wyedukować w zakresie tego, czym powinien, a czym nie po- winien interesować się w kwestii wartości płynących z literatury francuskiej. Jed- noznaczność tego portretu musi jednak zdumieć, zwłaszcza jeśli porówna się go z łagodną oceną wspominanych wcześniej Paula de Kocka czy Josepha Méry’ego, o Aurelianie Schollu nie wspominając. Realizm jako listek figowy, przykrywający nagość błahej rozrywki oferowanej przez tych twórców, zupełnie wystarczył, by rozgrzeszyć ich z zarzutów, które przecież brzmieć mogłyby w ich przypadku rów- nie mocno, jak to się stało z panią Sand. Co więcej, nie przysługiwała jej nawet ta- ryfa ulgowa w postaci sloganu „ducha czasów”. Méry uosabiał ducha swoich czasów
(^53) Jest to metoda typowa dla Sand – pisanie powieści z kluczem, w których zwykle dość
dosadnie rozliczała się ze swoją przeszłością, dążąc do całkowitego wybielenia bohaterek mogą- cych być odczytywane jako jej porte-parole. Podobną strategię zastosowała w Lukrecji Floriani (1846) – ciekawe, że choćby z racji polskiego kontekstu Chopinowskiego, Zbigniew nie skryty- kował pisarki i za ten prywatny rozrachunek. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że takie li- terackie rozliczenia nie były niczym niezwykłym w 1 połowie XIX wieku i stanowią niewątpliwie ślad romantycznej formacji pisarki. Można jej zatem zarzucić folgowanie zamierzchłym gustom literackim i stosowanie niewspółczesnych metod, co zresztą także stosowałoby się do formy jej powieści, trudno wszakże posądzać ją o szczególną złośliwość względem kręgu znajomych. (^54) Właściwie Zbigniew zauważa tę grupę utworów, nie wymieniając ich wszakże z tytu-
łów (są to m.in. La Mare au Diable 1846, François de Champi 1847, czy La Petite Fadette 1848
308 Małgorzata Sokalska
i sprzeciwu dla przedstawionego stanowiska. Redakcja, ponownie stwierdzając peł- ne poparcie dla zaprezentowanego stanowiska – i radząc zwolennikom pani Sand, by szukali miejsca dla swoich obron w innych pismach^57 – postanowiła jednak opu- blikować jeden z głosów polemicznych. Jest to dwuczęściowy artykuł Jeszcze kilka słów o pani Sand , nadesłany do „Przeglądu” przez Augusta Jeskego^58. Krytyce pod- lega tu przede wszystkim namiętnie krytyczny ton szkicu, który, zdaniem Jeskego, przybrał formę filipiki i poniósł Zbigniewa^59 w rejony, w których argumenty za- mieniały się jedynie w kunsztowne konstrukcje retoryczne, pozbawione meryto- rycznego uzasadnienia. Stosując rozmytą definicję geniuszu, z łatwością mógł Zbi- gniew dowieść, że tytuł ten pani Sand się nie należy, że uzurpuje go tylko w oczach niektórych odbiorców. Tymczasem Jeske proponuje, by o pisarce mówić raczej w kategoriach genialności czy też jej przebłysków, które rozsiane są po poszcze- gólnych utworach. Dzieł jej genialnymi nazwać nie można, ale posiadają elementy wartościowe. Po tym zagajeniu podejmuje Jeske problematykę, której na próżno było szukać w szkicu Zbigniewa, a mianowicie próbuje omówić pisarstwo Sand w perspektywie czysto literackich i estetycznych kategorii, takich jak liryzm czy umiejętności w zakresie budowania fabuły (tak należy rozumieć używane przez niego pojęcia „daru powieściowego” i „daru opowiadania”^60 ). W sformułowanej przez Jeskego obronie pani Sand pojawia się także ten ar- gument, który służył w „Przeglądzie” za powód rozgrzeszenia innych francuskich przedsięwzięć literackich: powieści francuskiej autorki noszą bowiem jego zdaniem rysy realistyczne.
Owóż i typy i charaktery pani Sand są prawdziwe, rzeczywiste, pełne; są to wykończone obrazy, gdzie z każdego pociągu pędzla duch żywotny przemawia. [...] bohaterowie powie- ści, w najściślejszym stoją związku z wypadkami powieściowego wątku. [...] każda figura ma swoje tło wyłączne, każde tło swoją postać. [...] P. Sand bada człowieka we wszystkich szczegółach przeznaczenia i usposobienia. [...] odgaduje ona najskrytsze tajniki natury
(^57) Tak dosłownie trzeba zinterpretować notkę redakcyjną towarzyszącą publikacji Jeske- go: „sam bowiem fakt pomieszczenia studyum Zbigniewa, przyjęliśmy zupełną z takowym soli- darność; wszelkie więc przeciwne głosy, muszą szukać dla siebie innego pomieszczenia”. Przypis redakcyjny w: A. Jeske, Jeszcze kilka słów o pani Sand , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 362. (^58) Tamże , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46, s. 362–363 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 47, s. 371–373. (^59) Jeske nie zdradza w swojej polemice, aby wiedział, kto krył się pod pseudonimem Zbi-
gniewa. Zdemaskowanie Marii Sadowskiej – jako potencjalnie uniesionej kobiecą zazdrością i dlatego źle oceniającej popularniejszą od siebie pisarkę – mogło przecież stanowić najmocniej- szy punkt jego obrony pani Sand. Jest to kolejny argument, dla którego moim zdaniem warto po- traktować autorstwo „Zbigniewa” z pełną powagą, nie wnikając w prywatne powody, dla których Sadowska ów szkic napisała. Jego odbiór, potwierdzony omawianą wyżej reakcją czytelnika, do- wodzi, że potraktowano go jako dzieło będącego w błędzie, ale w miarę obiektywnego mężczy- zny, z którym należy dyskutować racjonalnie, obalając jego mylne tezy. Dopiero w 1868 roku w numerach 4 i 7 „Przeglądu Tygodniowego” ukazał się szkic Adama Wiślickiego, przybliżający sylwetkę twórczą Marii Sadowskiej i zawierający potwierdzenie, że to ona była autorką Zbignie- wowego ataku na panią Sand. (^60) Zob. A. Jeske, Jeszcze kilka słów... , s. 363.
310 Małgorzata Sokalska
nośnie roli artysty i powinności, które przed nim stają z racji podjętego wysiłku twórczego. Zbigniew twierdzi wprost: swoją pozą buntowniczki, godzącej w zasta- ny porządek społeczny, Sand uczyniła siebie reformatorką, orędownikiem zmian, rzecznikiem nowego porządku społecznego. I tych zadań nie wypełniła^65. Geniusz zatem to ten, który prostuje zwichrowane ścieżki, nie błąka się wraz z pospólstwem, ale śmiało wytycza nowe szlaki. W takich też kategoriach widzieć należy zadania stawiane przed literaturą. Trudno nie zgodzić się z tym rozpoznaniem, dotyczącym fundamentalnej roz- bieżności między twórczością powieściową Sand a pozytywistycznymi ideałami li- teratury. Zbigniewowy zarzut pozy papierowej rewolucjonistki zdaje się dobrze charakteryzować stanowisko ideowe francuskiej pisarki. Szkoda jednak, że polemi- ka Zbigniewa nie zmierza do utrwalenia właśnie tego sądu i pogłębienia tematu współczesnej recepcji Sand, zamiast uporczywie wracać do kwestii biograficznych. Dominującym tematem odpowiedzi danej Jeskemu pozostaje bowiem rozbieżność między powieściowymi kreacjami postaci pisarki a jej autobiograficznymi zapi- skami, z charakterystyczną dla późnego etapu jej twórczości wybielającą i uwznio- ślającą autokreacją. Słowem: gdyby pani Sand pozostała, także w autobiografii, niemoralną, ulegającą podszeptom namiętności i kapryśną kobietą, Zbigniew byłby dla niej bardziej wyrozumiały. Jako że jednak, podsumowując swoje życie z per- spektywy wieku średniego, podkreślała raczej typowe kobiece troski i role – żony, przyjaciółki, zwłaszcza matki – definitywnie odmówić jej należy genialności. Moc filipiki Zbigniewa była na tyle duża, że przez kolejnych pięć lat pani Sand praktycznie zniknęła z „Przeglądu Tygodniowego”. Wspomniane wcześniej publikacje jej dzieł przypadły bowiem dopiero na początek lat 70. Być może w nie- co zaskakującym otwarciu pisma na twórczość francuskiej powieściopisarki wi- dzieć należy efekt merytorycznie pogłębionego, bardziej rzetelnego w ocenie walo- rów literackich i pozbawionego pasji polemicznej studium Walerii Marrené- Morzkowskiej Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand^66. Tytuł tego tekstu, w świetle omówionej powyżej batalii, nie powinien dziwić. Po pięciu latach od dyskusji między przeciwnikami i zwolennikami barwnej postaci autorki Indiany , polska krytyczka podjęła próbę usystematyzowania wiedzy i poglądów na jej temat, odwołując się do obu kategorii, z których nie tak dawno panią Sand w „Przeglą- dzie” rozliczano. Interesujący jest zatem zarówno rozwój jej pisarstwa – szczegó- łowo w tym studium przybliżony, jak i aspekt biograficzny, pytanie o to, kim wła- ściwie jest, jako człowiek. Zamiast jednak, jak Zbigniew, próbować dopasować ją do konceptu geniuszu, co prowadzić musiało do stwierdzenia znacznego rozziewu, Marrené-Morzkowska zwraca uwagę na niezaprzeczalną popularność pisarki, która utrzymała się w obiegu literackim przez niemal 50 lat. Jej zdaniem Sand „szła zaw-
(^65) „[...] podejrzewaliśmy ją o siłę i pewność, że wie czego chce, skoro się zabrała refor- mować krzywe drogi, w duchu prawdy poczutéj”. Tamże, s. 381. (^66) W. Marrené-Morzkowska, Przegląd literatury zagranicznéj. Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36, s. 294–295, nr 37, s. 299–302, nr 38, s. 310–311; nr 39, s. 318–320.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^311)
sze swoją właściwą drogą, nie tracąc z oczów ani na chwilę ideału prawdy, któréj niezmiennie wierną pozostała”^67. Tak denerwująca Zbigniewa różnica między młodzieńczymi porywami na- miętności w powieściach pani Sand, a jej dojrzałą postawą, którą uznał za gest podważający szczerość artystycznych i moralnych intencji pisarki, autorka oma- wianego artykułu tłumaczy w racjonalny i psychologicznie uzasadniony sposób dy- stansem czasowym, jaki dzieli Lelię od Malgrétout (1870). Głębokie zaangażowa- nie Sand w idee wyznawane na kolejnych etapach jej życia, zdaniem autorki, nie ulega jednak wątpliwości, a ta postawa – ożywia jej dzieła, czyniąc je jednako inte- resującymi dla odbiorcy, nawet jeśli pomiędzy poszczególnymi tomami dają się za- uważyć oczywiste sprzeczności. W dalszej części artykułu omówione zostały przez Morzkowską kolejne przemiany horyzontów ideowych pani Sand i zatem jej pisar- stwa, w powiązaniu z szerszą perspektywą rozwoju literatury (pani Sand bowiem uosabia linię rozwoju nowoczesnej powieści francuskiej, dojrzewa niejako wraz z nią, przeżywając kolejne przemiany tak tematyczne, jak i estetyczne^68 ). Studium Morzkowskiej zarzucić można choćby nieumiejętność dokonania fak- tycznej syntezy, co przejawia się między innymi w niepotrzebnym a dość drobia- zgowym streszczaniu kolejnych powieści, niemniej jednak owa wizja pisarstwa ży- jącego, ewoluującego, podlegającego zmianom, reagującego na otaczającą artystkę rzeczywistość, to niezaprzeczalna wartość stanowiska krytyczki. Zauważa ona:
Jest to właściwością pani Sand, że jedne i też same temata lubiła obrabiać w rozmaitych epokach życia, zapatrują się na nie z zupełnie odmiennego stanowiska i dając tym sposo- bem miarę wzrostu swéj duchowéj skali. Bądź jak bądź, należałoby już raz odrzucić zarzut niemoralności, tak zwykle i bez- myślnie czyniony Pani Sand. W żadnéj chwili swojego talentu nie jest ona niemoralną, bo żadna prawda niemoralną być nie może^69.
Także w dalszych stwierdzeniach Morzkowskiej („moralność nie leży w fak- tach samych, lecz w sposobie ich przedstawienia”^70 ) pobrzmiewa nieprzypadkowe podobieństwo do fraz słynnej Niemoralności w literaturze Piotra Chmielowskie- go^71. Bulwersującą Zbigniewa kwestię sprzeciwu Sand wobec małżeństwa krytycz- ka ocenia z innej, bardziej nowoczesnej perspektywy; antymałżeńskie poglądy francuskiej powieściopisarki są według niej wynikiem głębokiej obserwacji kryzysu tej instytucji we współczesnym społeczeństwie. Rozwiązanie problemu Morzkow- ska lokuje jednak dopiero w przyszłości, kreśląc obraz kobiet, które kiedyś staną się
(^67) Tamże, nr 36, s. 294. (^68) I tak na przykład pierwsze dzieła Sand uosabiają zatem epokę wahań i wątpliwości, są etapem poszukiwań, nie zawierają natomiast syntezy – bo romantyzm lat 30. zdaniem Morzkow- skiej tej zdolności syntezy był pozbawiony, co doskonale objawia się w powieściach autorki, któ- ra charakteryzowana jest jako niemająca jeszcze ustalonych własnych przekonań i nierozumiejąca jeszcze w pełni własnej indywidualności. Zob. tamże, nr 37, s. 300. (^69) Tamże, nr 37, s. 301. (^70) Tamże, s. 302. (^71) Artykuł P. Chmielowskiego Niemoralność w literaturze ukazał się w „Przeglądzie Ty-
godniowym” 1872, nr 1 i 2.
Między tradycją i nowoczesnością. Literatura francuska... (^313)
doceniając rozwój, jakiemu podlegała. Bardziej krytycznie wypada ocena pisarki przez Zbigniewa, który stara się swoje opinie odnosić do wizji nowej literatury i jej pozaartystycznych zadań. Podkreślić jednak raz jeszcze należy, że żaden inny francuski pisarz, przywo- ływany, omawiany czy publikowany przez „Przegląd”, nie wzbudził takich kontro- wersji, a jego twórczość nie była tak drobiazgowo komentowana. Pierwsza dekada pisma – luminarza nowej epoki – upływa zatem w dyskretnym, acz względnie sta- łym towarzystwie literackiego talentu ćmiącej cygara pani George Sand.
Bibliografia
[b.d.] Powszechna wystawa paryska , „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 46. [b.d.] Stowarzyszenie ogólnego zabezpieczenia we Francyi (Sécurité Generalé) , „Przegląd Tygo- dniowy” 1866, nr 49, s. 392. Dawid W., Przegląd literatury francuzkiej. L’éducation de la fèmme par Charles Hardy de Beau- lieu – Paris , „Przegląd Tygodniowy” 1968, nr 26, s. 234–236. Froment., Concours d’animaux de boucherie à Poissy , „L’Illustration. Journal universel” 1866, nr 1205, r. 24, vol. XLVII. K-i [J. Kotarbiński], Przegląd teatralny. „Margrabia de Villemer” komedya w 4-ch aktach Jerze- go Sanda z francuzkiego tłumaczona , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 4, s. 29–30 oraz „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 5, s. 36-37. Kulczycka-Saloni J., Literatura polska lat 1876–1902 a inspiracja Emila Zoli. Studia , Wrocław
Marrené-Morzkowska W., Przegląd literatury zagranicznéj. Stanowisko powieściowe i moralne pani Sand... , „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36, s. 294–295, nr 37, s. 299–302, nr 38, s. 310–311; nr 39, s. 318–320. Niedzielski F., Gawędy pedagogiczne. Oświata ludowa we Francyi , „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 50. Programy i dyskusje literackie okresu pozytywizmu , oprac. J. Kulczycka-Saloni, Biblioteka Naro- dowa, Seria I, nr 249, Wrocław 1985. Przyborowski W., Rzecz o powieści we Francyi. Przez Pawła Fevala , „Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 30, s. 256–257, nr 31, s. 264–266, nr 32, s. 271–272, nr 33, s. 281–282, nr 34, s. 288–290.