




Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Notatki przedstawiające zagadnienia z zakresu finansów i bankowości: międzynarodowe centra finansowe; giełdy. Część 2.
Typologia: Notatki
1 / 8
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
korzystne warunki podatkowe, stabilność polityczną i dobre ramy prawne.
Na drugim miejscu w regionie znalazły się Kajmany , które mają reputację lokalizacji przyjaznej dla banków. Sukces zawdzięczają m.in. różnorodności usług finansowych. Przyciągają wielu profesjonalistów, zapewniając im usługi prawnicze, księgowe i doradcze^14.
Kryzys finansowy sprawił, że Stany Zjednoczone spadły na trzecie miejsce pod względem rozwoju finansowego na świecie. Wyprzedziły je Wielka Brytania i Australia. Polska awansowała na 39. miejsce.
Według opublikowanego przez szwajcarską fundację World Economic Forum (tej samej, która organizuje forum gospodarcze w Davos) raportu, USA przestały być największym centrum finansowym świata. Pierwsze miejsce zajęła Wielka Brytania, będąca przed rokiem na drugiej pozycji. Za nią uplasowała się Australia - skok aż o dziewięć pozycji - i Singapur. Ranking pokazuje, jak bardzo kryzys finansowy dał się we znaki Stanom Zjednoczonym, które spadły na trzecie miejsce. Zmiany w rankingu w porównaniu z 2008 rokiem, odzwierciedlają naszą ocenę co do długotrwałej odbudowy systemu finansowego - napisał w komentarzu współautor raportu Nouriel Roubini, profesor w Stern School of Business na New York University. Polska znalazła się na 39. miejscu, przed Rosją, Węgrami czy Meksykiem. Wyprzedziły nas m.in. Czechy, Słowacja i Indie. Na końcową ocenę składa się 120 różnych wskaźników dotyczących m.in. stabilności finansowej (Polska zajęła 26. miejsce), poziomu usług bankowych czy wielkości rynku kapitałowego15.
Chińskie instytucje finansowe werbują na Wall Street
Na nowojorskim Wall Street i w londyńskim City tysiące analityków, maklerów i doradców finansowych idzie na bruk. Najlepsi nie muszą się zanadto martwić, bo za rogiem czekają na nich Chińczycy z ofertami pracy w Szanghaju i Pekinie.
Za ocean wybierają się teraz chińscy "łowcy głów". W głębokim kryzysie, który ogarnął światowe centra finansowe, Chiny dostrzegły dla siebie szansę. Liczą, że przechwycą zachodnie talenty z branży finansowej, ściągną je do siebie i podniosą w ten sposób poziom własnego sektora finansowego. Wall Street już zwalnia ludzi, a rodzący się chiński sektor finansowy jest spragniony talentów - mówi AFP Pei Changjiang, dyrektor wykonawczy Fortune SGAM Fund. Ten chińsko-francuski fundusz inwestycyjny, połączenie chińskiego koncernu Baosteel i francuskiej Société Générale, zamierza w najbliższej przyszłości pojawić się w Nowym Jorku i przeprowadzić
(^14) http://cfo.cxo.pl/news/87780/Najlepsze.centra.finansowe.html 15
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7134800,Wielka_Brytania_najwiekszym_centrum_finansowym_ swiata.html
wywiady z chętnymi. W jego ślady idzie chiński rządowy fundusz inwestycyjny China Investement Corporation (CIC). Ten fundusz moloch, z 200 mld dol. aktywów, rozpoczął działalność zagraniczną w tym roku i zdążył zaliczyć kilka wpadek. Teraz chce poprawić trafność swoich inwestycji i zatrudnić nowe siły. Dlatego prowadzi globalną rekrutację. "Łowców głów" wysłał też na Zachód Szanghaj, który szykuje Expo 2010. Za miesiąc delegacja rządu Szanghaju przyjedzie do Nowego Jorku i do stolic europejskich, by tam kusić tracących posady zachodnich bankowców. Chyba się uda, bo Wall Street i City czekają masowe zwolnienia. Na Wall Street przez następne dwa lata pracę stracić ma 165 tys. osób. Równie niewesoło jest w Londynie. Brytyjski zespół analityków Oxford Economics spodziewa się cięć 194 tys. etatów. A Chiny kuszą kampanią typu: "Idź na Wschód, młody człowieku". Ci, którzy tam pojadą, wzbogacą swoje curriculum vitae o doświadczenia na rynku chińskim. Wtopią się w tłum zachodnich ekspertów, którzy już tam zamieszkali. Jeszcze dekadę temu w Pekinie i Szanghaju były tylko małe kolonie cudzoziemców, dziś to już całe dzielnice fachowców, których przyciąga wzrost Chin. Na cudzoziemców liczy ambitny mer Szanghaju Han Zheng. Jego miasto, stolica gospodarcza Chin, marzy, by zostać światowym centrum finansowym na miarę Nowego Jorku czy Tokio. Han Zheng uważał, że to się stanie około 2020 r. A może i szybciej. Dzięki kryzysowi nadarzyła się sposobność, której Szanghaj nie chce przegapić, bo można ściągnąć z Zachodu wielu fachowców. Kryzys sprawił, że kierunek drenażu mózgów ulega odwróceniu. - Kryzys pomoże nam przyśpieszyć moment, w którym Szanghaj stanie się światowym centrum finansowym - mówi zastępca mera Tu Guangshao odpowiedzialny za sprawy ekonomiczne. Szanghaj będzie zatrudniać na potęgę, bo w finansach pracuje tam tylko 2,4 proc. siły roboczej. Dla porównania w Londynie 11 proc. jest zatrudnionych w tym sektorze, a w Nowym Jorku - aż 12,7 proc. Obecnie Szanghaj ma oferty na 80 dyrektorskich stanowisk w bankach, towarzystwach inwestycyjnych i funduszach. China Investment Corporation CIC poszukuje 30 doradców inwestycyjnych i analityków giełdowych. Zachodni finansiści obserwują to, co robią Chińczycy z pewną obawą, bo wyrasta im konkurent. Ale i z uznaniem za ich wyczucie chwili i dalekofalową strategię. Czy posada w Chinach okaże się atrakcyjna dla analityka rynków z Nowego Jorku? Wiele zależy od kontraktu. Chińskie instytucje finansowe to nadal rządowe zbiurokratyzowane molochy, ale mają wielki atut - 1,9 bln dol rezerw. - To oni trzymają karty - mówi w Bostonie Linda Stewart, prezes Epoch, firmy usług finansowych - i amerykańskie dolary - dodaje^16.
Dubaj - zamek z piasku prawie runął
Jeszcze w ubiegłym tygodniu na sztucznej wyspie w kształcie palmy w Dubaju otwierano pięciogwiazdkowy różowy hotel Atlantis. Alkohol dla 2 tys. gości lał się strumieniami, śpiewała Kylie Minogue, a na koniec na niebie wybuchły fajerwerki za 2,7 mln dol.
(^16) http://wyborcza.pl/1,76842,5898133,Chinskie_instytucje_finansowe_werbuja_na_Wall_Street.html
Szanghaju i Singapurze. Jest tam wszystko, o czym marzą pracownicy wielkich korporacji: wysokie pensje, połączenia lotnicze z całym światem, świetna infrastruktura miejska, centra handlowe, międzynarodowe szkoły, luksusowe kluby i restauracje. - Do tego zero podatków, morze i gorący klimat. To wszystko przyciąga biznesmenów, którym znudził się Londyn czy Nowy Jork. Albo im się tam po prostu nie powiodło - mówi Kate, która pracuje w jednym z rządowych funduszy w Abu Zabi. Tłumaczy, że Dubaj nie ma wielkich złóż ropy ani gazu, więc postanowił wyróżnić się spektakularnymi inwestycjami w budownictwie, przyciągnąć turystów i firmy z sektora finansowego. Według ministerstwa gospodarki Emiratów Arabskich PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca Dubaju w ubiegłym roku przekroczyło 54 tys. dol. Ile zarabia się nad Zatoką Perską? Urzędnik, który sprawdza dokumenty w firmie, dostaje 4050 dirhamów, czyli 1,5 tys. dol. miesięcznie. Świeżo upieczeni absolwenci, którzy mają pracować w sprzedaży, mogą liczyć na 6750 dirhamów, czyli nieco ponad 2,5 tys. dol. A menedżer ds. logistyki zarabia 27 tys. dirhamów, czyli 10 tys. dol. Rok temu firmy były znacznie bardziej hojne.
Alkohol, sztuczne wyspy i śnieg latem
Co przyciąga ludzi do Dubaju? - To Abu Zabi jest sercem gospodarki, ale w Dubaju mieszka najwięcej ludzi. Tu jest zabawa. Chociaż w krajach arabskich sprzedaż alkoholu jest zakazana, tutaj można go dostać w każdym hotelu - mówi Kate. Stałym punktem luksusowych wycieczek są suto zakrapiane kolacje na pustyni. Na turystów czeka największe na świecie centrum handlowe z 1200 sklepami, olimpijskim lodowiskiem i otoczoną wodą wyspą, na której znajdują się sklepy Armaniego, Prady i filia paryskiej Galerii Lafayette. Do tego gigantyczne akwarium i dziesiątki tryskających wodą fontann. Na morzu stoi jedyny na świecie siedmiogwiazdkowy hotel Burj Al Arab. Ma kształt rozpiętego na wietrze żagla. Najmniejszy z 202 apartamentów ma 169 m kw. Największy - 780 m kw. Niedaleko kolejne cuda konstruktorskie - sztuczne wyspy, jedna w kształcie palmy, druga - świata. Swój kawałek wyspy kupili m.in. Victoria i David Beckhamowie oraz Angelina Jolie i Brad Pitt. Wzdłuż dwunastopasmowych arterii, po których przemykają lexusy, bentleye i ferrari, stoją futurystyczne drapacze chmur Emirates Towers i Dubai World Trade Center. W centrum miasta powstaje 160-piętrowa wieża Burj Dubai - najwyższy budynek świata zaprojektowany przez amerykańskiego architekta Adriana Smitha. W wieży mieszczą się apartamenty, biura i luksusowy hotel Armaniego. Znudzeni gorącem mogą wyskoczyć na narty. Od czterech lat w mieście, w którym średnia roczna temperatura nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza, działa największe na świecie sztuczne centrum narciarskie. Do zaśnieżenia 400-metrowego stoku potrzeba 6 tys. ton śniegu. Przeciętny mieszkaniec Dubaju zużywa trzykrotnie więcej wody niż Amerykanin. Kobiet na ulicach jest mało. Najłatwiej spotkać je w luksusowych centrach handlowych. Na ulicach widać głównie mężczyzn. To zrozumiałe, bo w mieście na jedną kobietę przypada
trzech mężczyzn. Według spisu powszechnego z 2006 r. w Dubaju mieszkało blisko 1,5 mln ludzi, czyli 408 na kilometr kwadratowy. Dubaj ma też ciemną stronę. Co roku do miasta trafiają dziesiątki tysięcy azjatyckich robotników. Nikt nie wie, ilu ich jest - w 2006 r. Human Rights Watch szacowała, że w mieście pracuje nawet 250 tys. imigrantów. Dubaj ma być spełnieniem ich marzeń - wreszcie będą mieli pracę, dorobią się, wesprą rodziny. Sahin Monir, 24-latek z Bangladeszu, trafił do Dubaju cztery lata temu. - Zanim tu przyjechałem, pośrednicy zapewniali mnie, że to miasto to raj. A teraz wiem, że to piekło - mówi w rozmowie z "The Independent". Przedstawiciele firmy, która wysyła ludzi do pracy na budowach, powiedzieli, że będzie zarabiał 400 funtów miesięcznie, pod warunkiem że zapłaci 2,3 tys. funtów za wizę i opłatę dla pośrednika. Sahinal sprzedał rodzinną ziemię i jeszcze pożyczył pieniądze - byle dostać się do tego raju. Gdy tylko przyjechał, odebrano mu paszport. Dostał pracę na budowie, ale zamiast obiecanych 400 zarabia 90 funtów. Jego domem stał się obóz robotniczy: w jednym dziewięciopokojowym budynku gnieździ się 85 mężczyzn. W pokoju śpi po 8-12 osób. Miasto jest też ważnym punktem na mapie seksturystyki - Amerykańskie Centrum Studiów nad Polityką Międzynarodową (American Center for International Policy Studies) podaje, że w seksbiznesie pracują przede wszystkim kobiety z Europy Wschodniej, krajów afrykańskich i Indii.
Kłopoty wisiały w powietrzu
O kłopotach finansowych baśniowego miasta zachodnie media pisały od początku roku. Alarmowały, że w ciągu kilku miesięcy ceny nieruchomości spadły o 30-40 proc., co oznacza, że wypracowane przez ostatnie dwa lata zyski wyparowały. Krytyczny był wrzesień - nie wiadomo było, czy po wakacyjnych urlopach (w lipcu i sierpniu temperatura w mieście sięga 40 stopni Celsjusza) do Dubaju wrócą zagraniczni pracownicy. Ich masowy odpływ oznaczałby drastyczny spadek popytu i załamanie gospodarcze. Wrócili - we wrześniu międzynarodowe szkoły zapełniły się uczniami, w opustoszałych apartamentowcach znów pojawili się mieszkańcy. Ale załamanie wisiało w powietrzu: ludzie kupowali na kredyt mieszkania, samochody, wielu traciło pracę, a o nowe zajęcie z miesiąca na miesiąc było trudniej. I nagle poznawali ciemną stronę Dubaju: - Tutaj nie ma takiego pojęcia jak bankructwo. Jeśli masz dług i nie jesteś w stanie go spłacać, idziesz do więzienia - mówi dziennikarzowi "The Independent" Karen, Kanadyjka, która razem z mężem przyjechała na Bliski Wschód cztery lata temu. Teraz mąż odsiaduje półroczny wyrok za długi. Setki pracowników korporacji, chcąc uniknąć więzienia, porzucają drogie apartamenty, samochody i uciekają z Dubaju. Ale największe konsekwencje kryzysu finansowego ponoszą prości robotnicy, którzy na swoich barkach dźwigali miasto świateł z piasków pustyni - im firmy nie płacą już od miesięcy, a bez paszportów nie są w stanie wrócić do kraju^17.
(^17) http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7337021,Dubaj___zamek_z_piasku_prawie_runal.html
Scandinavia A/S na trasie Billund (Dania) - Gdańsk utworzone w związku z inwestycją Arla Foods w Gdańsku - jako przyszłym klientem SUN-AIR. Gdańsk został wybrany spośród 62 miast wschodniej Europy, w tym m.in. Rygi, Wilna, czy polskich miast takich jak Poznań, czy Łódź. O wyborze zadecydowała dobrze dostosowana do przyszłych zadań centrum infrastruktura miasta, uczelnie wyższe i silny potencjał kadrowy. Dla swoich przyszłych pracowników koncern zdecydował się zaproponować unikalny w skali kraju program stypendialny oraz uruchomić nowe połączenie lotnicze ze Skandynawią, gdzie znajduje się główna siedziba firmy. Koncern Arla Foods to największy producent wyrobów mlecznych w Skandynawii i szósta co do wielkości korporacja przemysłu mleczarskiego na świecie. Produkty tej firmy sprzedawane są w ponad 100 krajach; w 27 - Arla ma swoje biura sprzedażowe, a w 12 - zakłady produkcyjne, w tym w Polsce w województwie zachodnio pomorskim. Koncern zatrudnia ponad 16 tysięcy pracowników. Do gdańskiego centrum finansowego przeniesione zostaną 3 jednostki organizacyjne, znajdujące się w Danii w Arhus, w Sztokholmie a także w brytyjskim Leeds. W tej chwili w gdańskim centrum zatrudnionych jest już ponad 50 osób, które powróciły właśnie z trzymiesięcznego szkolenia w Danii i rozpoczęły działalność operacyjną. W czerwcu 2009 roku zatrudnienie w gdańskim centrum ma wynosić już 140 osób. Na swoją siedzibę firma wybrała Centrum Biznesu Madison, przy ulicy Heweliusza 9. Biuro o powierzchni ponad 2500 m2, mieszczące się na dwóch piętrach ma pełnić rolę komfortowego miejsca pracy^19.
Instytucja finansowa - jednostka organizacyjna, której podstawowym zadaniem jest operowanie zasobami finansowymi, czyli gromadzenie i wydatkowanie środków. Do instytucji finansowych należą przede wszystkim banki, kasy oszczędnościowe, zakłady ubezpieczenia oraz zakłady reasekuracyjne.
Kodeks spółek handlowych do Instytucji finansowych zalicza:
banki, fundusze inwestycyjne, towarzystwa funduszy inwestycyjnych lub powierniczych, narodowy fundusz inwestycyjny, zakłady ubezpieczeń, fundusze powierniczy, towarzystwa emerytalne, fundusze emerytalne, domy maklerskie,
mający siedzibę w Rzeczypospolitej Polskiej albo w państwie należącym do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
(^19) http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,512,10492.html
Z kolei zgodnie z ustawą Prawo bankowe instytucja finansowa - podmiot niebędący bankiem ani instytucją kredytową, którego podstawowa działalność będąca źródłem większości przychodów polega na wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie:
(^20) http://pl.wikipedia.org/wiki/Instytucja_finansowa