


















Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Odprawa posłów greckich stzreszczenie szczegółowe polecam
Typologia: Streszczenia
1 / 26
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
Memu miłościwemu panu, Jego Msci Panu, Panu Janowi Zamoyskiemu z Zamościa, podkanclerzemu koronnemu etc., etc. Służby swe w łaskę W. M. mego miłościwego Pana zalecam. Wczora dopiero oddano mi obadwa listy za raz, któreś W. M. do mnie około tej tragedyjej pisał. A iżem przedtym nie wiedział o tych liściech, spodziewałem się, że za tymi czasów odwłokami i mej tragedyjej się odwlec miało albo raczej że tak ze mną zostać miała molom na pokarm albo na trąbki do apteki. Jakom listy W. M. przeczytał, nie było czasu poprawować, bom wszytek musiał insumere na przepisanie. Quicquid id est, a baczę, że błazeństwo, i W. M. sam podobno rzeczesz, posyłam W. M. tym śmielej, chocia nie masz co, żem to jeszcze z przodku W. M. opowiadał, że to nie miało być ad amussim, bo mistrz nie po temu. Rzeczy też drugie nie wedla uszu naszych. Inter caetera trzy są chory, a trzeci jakoby greckim chorom przygania, bo oni już osobny characterem do tego mają; nie wiem, jako to w polskim języku brzmieć będzie. Ale w tym niech będzie arbitrium W. M. albo raczej we wszytkim. Barzo bych to był rad uczynił, żebych był sam praesens W. M. teraz służby swe ofiarował, ale mi złe zdrowie nie da. Nierad bych przedsię omieszkał przenosin W. M., jeśli salus tak będzie chciała. Zatym się łasce W. M. mego miłościwego Pana zalecam. Dat. w Czarnolesie dwudziestego wtórego dnia grudnia roku bożego MDLXXVII. W. M. mego miłościwego Pana sługa uprzejmy Jan Kochanowski
Czuje o sobie widzę, Aleksander: Praktyki czyni, towarzystwa zbiera, Śle upominki, aż i mnie nie minął; A mnie i dom mój, i co mam z swych przodków, Nie jest przedajno. A miałbych swą wiarę Na targ wynosić, uchowa mię tego Bóg mój. Nie ufa swej sprawiedliwości, Kto złotu mówić od siebie rzecz każe. Lecz i to człowiek małego baczenia, Który na zgubę rzeczypospolitej Podarki bierze, jakoby sam tylko W cale miał zostać, kiedy wszytko zginie. Ale mnie czas do rady, bo dziś król chce posły Odprawować. Snąć widzę Aleksandra? Ten jest. ALEKSANDER, ANTENOR ALEKSANDER Jako mi niemal wszyscy obiecali, Cny Antenorze, proszę, i ty sprawie Mej bądź przychylnym przeciw posłom greckim. ANTENOR A ja z chęcią rad, zacny królewicze, Cokolwiek będzie sprawiedliwość niosła I dobre rzeczypospolitej naszej. ALEKSANDER Wymówki nie masz, gdy przyjaciel prosi. ANTENOR Przyzwalam, kiedy o słuszną rzecz prosi. ALEKSANDER Obcemu więcej życzyć niżli swemu
Coś niedaleko zda się od zazdrości. ANTENOR Przyjacielowi więcej niżli prawdzie Chcieć służyć, zda się przeciw przystojności. ALEKSANDER Ręka umywa rękę, noga nogi Wspiera, przyjaciel port przyjacielowi. ANTENOR Wielki przyjaciel przystojność: tą sobie Rozkazać służyć nie jest przyjacielska. ALEKSANDER W potrzebie, mówią, doznać przyjaciela. ANTENOR I toć potrzeba, gdzie sumnienie płaci. ALEKSANDER Piękne sumnienie: stać przy przyjacielu. ANTENOR Jeszcze piękniejsze: zostawać przy prawdzie. ALEKSANDER Grekom pomagać to u ciebie prawda. ANTENOR Grek u mnie każdy, kto ma sprawiedliwą. ALEKSANDER Widzę, żebyś mię ty prędko osądził.
Da Bóg, człek poćciwy. CHORUS By rozum był przy młodości Nigdy takiej obfitości Pereł morze i ziemia złota nie urodzi, Żeby tego nie mieli tym dostawać młodzi. Mniej by na świecie trosk było, By się to dwoje łączyło; I oni by rozkoszy trwalszych używali, Siebie ani powinnych w żal by nie wdawali. Teraz, na rozum nie dbając, A żądzom tylko zgadzając, Zdrowie i sławę tracą, tracą majętności I ojczyznę w ostatnie zawodzą trudności. O Boże na wielkim niebie! Drogo to, widzę, u Ciebie Dać młodość i baczenie za raz; jedno płacić Drugim trzeba: to dobre, a tego żal stracić. Ale oto Helenę widzę: co też teraz Nieboga myśli wiedząc, że dziś o niej w radzie Ostateczne namowy, ma li w Troi zostać Czyli Grecyją znowu i Spartę nawiedzić? HELENA Wszytkom ja to widziała jako we zwierciedle, Że z korzyści swej nie miał długo się weselić Bezecny Aleksander, ale mu wczas mieli I dobrą myśl przekazie przeważni Grekowie. Więc on, jako drapieżny wilk rozbiwszy stado, Co nadalej uciekał, a oni zaś, jako Pasterze ze psy, za nim. I ledwe do tego
Nie przyjdzie, że wilk owcę na ostatek musi Porzucić, a sam gdzie w las sromotnie uciecze. Niestety, jakież moje będą przenosiny? Podobno w tył okrętu łańcuchem za szyję Uwiązana, pośrzodkiem greckich naw popłynę. Z jakąż ja twarzą bracią swą miłą przywitam? Jakoż ja, niewstydliwa, przed oczy twe naprzód, Mężu mój miły, przyjdę i sprawę o sobie Dawać będę? A będęż w twarz ci wejźrzeć śmiała? Bodajżeś ty był nigdy Sparty nie nawiedził, Nieszczęsny Pryjamida! Bo czego mnie więcej Nie dostawało? Zacnych książąt córką będąc Szłam w książęcy dom zacny; dał był Bóg urodę, Dał potomstwo, dał dobrą nade wszytko sławę. Tom wszytko prze człowieka złego utraciła. Ojczyzna gdzieś daleko, przyjaciół nie widzę, Dziatki, nie wiem, żywe li; jam sama coś mało Od niewolnice rożna, przymówkom dotkliwym I złej sławie podległa, a co jeszcze ze mną Szczęście myśli poczynać, ty sam wiesz, mój Panie. PANI STARA, HELENA PANI Nie frasuj mi się, moje dziecię miłe, Takci na świecie być musi: raz radość, Drugi raz smutek; z tego dwojga żywot Nasz upleciony. I rozkoszyć nasze Niepewne, ale i troski ustąpić Muszą, gdy Bóg chce, a czasy przyniosą. HELENA 0 matko moja, nierównoż to tego Wieńca pleciono; więcej że daleko Człowiek frasunków czuje niż radości.
Mniej abo więcej, równa li też liczba Obojga — korzyść niewielka to wiedzieć. 0 to by Boga prosić, żeby człowiek Co namniej szczęścia przeciwnego doznał, Bo żeby zgoła nic, to nie człowiecza. Ale że z rady tak długo nikogo Nie słychać! Wiem, że da bez omieszkania Znać Aleksander, skoro się tam rzeczy Przetoczą, a nam białymgłowom jakoś Przystojniej w domu zawżdy niż przed sienią. CHORUS Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie, A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie, Wy, mówię, którym ludzi paść poruczono I zwirzchności nad stadem bożym zwierzono: Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, Żeście miejsce zasiedli boże na ziemi, Z którego macie nie tak swe własne rzeczy, Jako wszytek ludzki mieć rodzaj na pieczy. A wam więc nad mniejszymi zwierzchność jest dana, Ale i sami macie nad sobą pana, Któremu kiedyżkolwiek z spraw swych uczynić Poczet macie: trudnoż tam krzywemu wynić. Nie bierze ten pan darów ani się pyta, Jeśli kto chłop czyli się grofem poczyta, W siermiędze li go widzi, w złotych li głowach; Jeśli namniej przewinił, być mu w okowach. Więc ja podobno z mniejszym niebezpieczeństwem Grzeszę, bo sam się tracę swym wszeteczeństwem. Przełożonych występy miasta zgubiły I szerokie do gruntu carstwa zniszczyły. POSEŁ, HELENA
Dobrą nowinę paniej swojej niosę. Rozumiem temu, że już dawno tego Poselstwa czeka, serce swe troskami I płaczem trapiąc. Ale oto prawie Na czas wychodzi z domu. O królowa, Wdzięcznej nowiny posła masz przed sobą. HELENA Daj Boże, byś co przyniósł pociesznego. POSEŁ Posłowie twoi, jako przyjechali, Tak odjeżdżają, a ty przedsię z nami. HELENA Byłeś sam w radzie czyś słyszał od kogo? POSEŁ Byłem przy wszytkim i prosto mi stamtąd Iść Aleksander do ciebie rozkazał. HELENA Jeszczeć nie widzę, z czego bych się prawie Ucieszyć miała. Wszakże powiedz przedsię, Jako co było. POSEŁ Powiem, jeno słuchaj! Skoro w radzie zasiedli panowie, król naprzód Tę rzecz do nich uczynił: „Nie zwykłem nic nigdy Bez rady waszej czynić; a bych też zwykł kiedy (Czego w pamięci nie mam), w tej sprawie koniecznie Syna swego bych nie chciał, aby mię ojcowska
Medeą z domu wykraść od przyjaciół naszych, A mnie zaś ich fortelu takimże fortelem Oddać się nie godziło? Jeślim co tedy winien, toż i oni winni. Chcą li nagrody, niech ją sami pierwej czynią, Jako ci, którzy krzywdę naprzód uczynili. A tam, ojcze, nie tylko żonę moje, ale I mnie samego wydaj, niechaj pokutuję! Gdzie by też to o sobie tak rozumieć chcieli, Że im każdy, a oni nie winni nikomu Sprawiedliwości czynić: tego, da Bóg, nigdy Nad nami nie przewiodą ani ich z to będzie. Nie tuszęć ja, żebyś ty, ojcze mój łaskawy, Nie pomniał jeszcze krzywdy i szkód staradawnych, Któreś wziął od tych panów i to państwo sławne. Jeszczeć mury na ziemi leżą powalone I pola do tej doby pustyniami stoją, Znaki miecza greckiego i okrutnej ręki. A byś też tego dobrze nie chciał sam pamiętać, Hesyjona pamiętać musi, siostra twoja, Ojcze, a moja ciotka, która do tej doby U nich w niewoli żywię, jeśli jeszcze żywię. Tej nam krzywdy, o królu, jedna nie nagrodzi Helena ani jeden Parys powetuje”. Tu przestał Aleksander, a szept miedzy ludźmi Rozlegał się po sali. Jako więc ku latu Robotne pszczoły w ulu szemrzą, kiedy wodza Nowego oglądały, a chęć nastąpiła Od macior się wynosić i nowe zaczynać Gospodarstwo, szmer w ulu i rozruch kryjomy: Taki dźwięk tam natenczas wstał był między ludźmi, Który skoro ucichnął, Antenor jął mówić: „Prawdzie długich wywodów, królu, nie potrzeba:
Aleksander, w Grecyjej gościem w domu będąc Człowieka przedniejszego, na gościnne prawa Nie pomniąc, żonę mu wziął i przywłaszczył sobie. By mu był niewolnicę naliższą przemówił, Winien by mu był został, cóż kiedy wziął żonę, Której ani zaniedbać, ani też dochodzić Dobry, ućciwy człowiek bez wstydu nie może? Winien mu nie po mału. On, chocia ze wstydem, Żony się upomina, a ja wrócić radzę, Abychmy ku zelżeniu niesprawiedliwości Nie przydali: oboje to przez się nieznośne, Cóż pospołu złożone! Toteż niewątpliwa, Że Grekowie Heleny nie tylko przez posły, Ale nawet i przez miecz domagać się będą. Niechże się Aleksander tak drogo nie żeni, Żeby małżeństwo swoje upadkiem ojczyzny I krwią naszą miał płacić! Jeśli w łaskę dufa Boginiej swej, niech na to miejsce dwu się boi, Które dla niej rozgniewał i sądem swym zganił. Medeą nie za naszych czasów uniesiono. I nie wiem, jeśli nam co do tego. To widzę, Że tej krzywdy u Greków nikt się do tej doby Nie domagał; milczeli tego, którym było Przystojniej o to mówić. Nie wiem, jako słusznie Swój własny występ cudzą krzywdą barwić chcemy? To się nas barziej tycze, że za przodków naszych Grekowie w tym królestwie mieczem wojowali; Lecz i natenczas, królu (prawda się znać musi), Nasza niesprawiedliwość do tego upadku Nas przywiodła, że się też i dziś lękać muszę, Aby to sąd tajemny jakiś boży nie był, Nam prze niesprawiedliwość zawżdy pomstę odnieść Od Greków. Czego tobie przestrzegać się godzi, 0 królu, a tym barziej, żeś i w pierwszej klęsce
Brata przy siestrze nie wziął, jako oni wzięli Medeą i Absyrta. Bo co Antenor mówi, że nam nic do tego: Ba, i barzo do tego! Za jednego krzywdę Oni się wszyscy wzięli, a nas pojedynkiem Zbierać mają? Nie tuszę; tożci sąsiadowi Sąsiad w Azyjej winien, co u nich w Europie. Mówiono zawżdy o to i do końca będą. Co się siostry królewskiej i szkód dawnych tycze, Więtsza to zasię u mnie, niżby się tu miała Przypomnieć abo na ten sztych kłaść: dzierżę o cnej Krwi trojańskiej, że tego mścić się jeszcze będzie. Teraz zgoła nie radzę Heleny wydawać, Aż się też oni z nami o Medeą zgodzą”. To jego słowa były. Potym się już żaden Długą rzeczą nie bawił; jeden głos był wszytkich: „Tak jako Iketaon”; i tych, co siedzieli, I tych, co za stołkami stali, głos był jeden: „Tak jako Iketaon”. Kilkakroć powstawał Ukalegon chcąc mówić, lecz przed hukiem nie mógł. Marszałkowie, laskami w ziemię coraz bijąc: „Posłuchajcie, panowie, Ukalegon mówi”. Nie pomogły nic laski, a nasz Ukalegon Ukalegontom mówił, bo nań nic nie dbali. Tymczasem ktoś zawołał głosem prawie głośnym: „Co po tych krasnych mowach? Rozstąpmy się oto; Ujźrzemy, gdzie nas więcej”. Ledwe wyrzekł, a już Wszyscy na nogach stali i swe miejsca brali. Kiedy się rozstąpili, nie było co równać: Wszyscy przy Aleksandrze, a tam ich garść była. Prosili potym króla, aby wedle prawa Postąpił, a za więtszą częścią wyrok podał. Król, niewiele mieszkając: „Rad bych był, powiada, Na zgodę wasze patrzał, lecz iż być nie mogła,
Mnie nie lża, jeno więtszej części naśladować. A tak, co z dobrym niechaj będzie pospolitym: Helena niechaj w Troi zostanie, aż też nam Grekowie za Medeą nagrodę uczynią”. Skoro po tym dekrecie po posły posłano, A mnie też Aleksander do ciebie wyprawił Z tym wszytkim, coś słyszała; tuszę, że odprawę Do tej doby już wzięli posłowie, i twój mąż W domu cię dawno czeka. A tak nie mieszkajmy! HELENA Dobrze mówisz: idź ty wprzód, ja za tobą w tropy. CHORUS Tej podobno ta powieść g'myśli: mnie bynamniej. I onej, nie wiem, na co ta radość wynidzie. Posłowie, widzę, idą nosy powiesiwszy: Znać, że nie po swej myśli odprawę odnoszą. ULISSES O nierządne królestwo i zginienia bliskie, Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba! Jeden to marnotrawca umiał spraktykować, Że jego wszeteczeństwa i łotrowskiej sprawy Od małych aż do wielkich wszyscy jawnie bronią, Nizacz prawdy nie mając ani końca patrząc, Do którego rzeczy przyść za ich radą muszą. Nie rozumieją ludzie ani się w tym czują, Jaki to wrzód szkodliwy w rzeczypospolitej Młódź wszeteczna: ci cnocie i wstydowi cenę Ustawili; przed tymi trudno człowiekiem być Dobrym; ci domy niszczą, ci państwa ubożą, A rzekę, że i gubią (Troja, poznasz potym!),
Twarzy pasterza Pryjamczyka Mokrymi słonych wód ścieżkami Do przezroczystych Eurotowych Brodów nosiła! Coś to zołwicom za bratową, Córom szlachetnym Pryjamowym, Cnej Poliksenie i Kasandrze Wieszczej, przyniosła? Za którą oto w tropy prosto, Jako za zbiegłą niewolnicą, Prędka pogonią przybieżała. Toli on sławny upominek Albo pamiętne, którym luby Sędziemu wyrok ze wszech Wenus Bogiń piękniejsza zapłaciła, Kiedy na Idzie stokorodnej Śmierci podległy nieśmiertelne Uznawca twarzy rozeznawał? Swar był początkiem i niezgoda Twego małżeństwa, Pryjamicze. Nie śmiem źle tuszyć, nie śmiem, ale Ledwe nie takiż koniec będzie. Niechajże się ja, można Cypri, Ninacz cudzego nie zapatrzam! Niech towarzysza życzliwego, Jednemu łożu przyjaciela, Mam z łaski twojej; inszy, więcej Chcą li, niech proszą! Oczy łakome siła ludzi Zawiodły, lecz kto w krygi żądzą Mógł ująć, w długim bezpieczeństwie Dni swych używie. Przyjdą, przyjdą
Niedawno czasy, że rozbójcę Rozbójca znidzie; ten mu słodki Sen z oczu zetrze i bezpieczne Serce zatrwoży, kiedy trąby Ogromne zagrzmią, a pod mury Nieprzyjacielskie staną szańce. ANTENOR, PRIAMUS ANTENOR Iż moja wierna rada u ciebie, o wielki Królu, ważna nie była, żebyś był Helenę Grekom wydać rozkazał, a tę niewątpliwą Wielkiej wojny pochodnią co napręcej zgasił, Teraz, co potym idzie, w czas cię upominam, Abyś czuł o potrzebie i o pewnej wojnie, Tak pewnej, jako mię tu dziś przed sobą widzisz. Słyszałeś, jako cię dziś posłowie żegnali I nas wszytkich przy tobie. Pograniczni piszą Starostowie, że greckie wojska się ściągają Do Aulidy; w tym wątpić nie potrzeba, że ci Do nas pójdą: inaczej ani by tu byli Posłów swych posyłali, ani tak surowie 0 swą krzywdę mówili. A tak nie mieszkając, Póki brzegu morskiego ostatka nie stracim, Porty naprzód i zamki pograniczne spiżą I ludźmi dobrze opatrz; hołdownym książętom Rozkaż być pogotowiu; żołnierzom przypowiedz Służbę; szpiegi rozeszli; straż miej i na morzu, I na ziemi, aby cię łacni niegotowym Grekowie nie zastali. To jest rada moja. PRIAMUS Jakobyś już na oko, dobry Antenorze, Nieprzyjaciela widział, tak się, widzę, boisz.