Był ciepły letni poranek, wyruszyłam do szkoły. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam moją
klasę. Wszyscy byli w złych humorach.
- Co się stało? - zapytałam zdziwiona.
- Alcybiades odchodzi! - usłyszałam głos Ciamciary.
- Przychodzi nowa historyczka - dodał Zasępa.
Mój wyraz twarzy natychmiast zmienił się z zaskoczonego na smutny i zawiedziony. Alcybiades
pracował w tej szkole już od wielu lat. Nie mogłam sobie wyobrazić, że ktoś nowy tak po prostu może
go zastąpić.
Odkąd zaczęliśmy używać sposobu, lekcje historii stały się przyjemne i ciekawe. Bardzo
lubiliśmy lekcje z Alcybiadesem, a nawet samego Alcybiadesa. Nie mogłam uwierzyć, że odchodzi.
- Skąd to wiecie? - zapytałam. Myślałam, że to jedynie nieporozumienie.
- Słyszeliśmy rozmowę Alcybiadesa i Dyra. To nie mogła być pomyłka. -oznajmił Zasępa.
Wszyscy byliśmy załamani. Nie mogliśmy wyobrazić sobie szkoły bez słynnego Alcybiadesa. Wtedy do
szatni wbiegł Pędzelkiewicz. Był zdyszany po szybkim biegu, lecz o dziwo szczęśliwy. Po wielu zadanych
pytaniach opowiedział, że usłyszał rozmowę Dyra z nową historyczką.
Dyrektor wraz z Alcybiadesem i z nową panią od historii doszli do porozumienia. Ustalili, że
zorganizują rywalizację o miejsce historyka w naszej szkole. Zasady mówiły, że wygra ten kto najlepiej
zapanuje nad wszystkimi klasami po kolei. Konkurencja się rozpoczęła. Pierwsza była nasza klasa 8a.
Przyszła do nas nowa historyczka i zaczęła:
- Dzień dobry klaso. - wymamrotała ostrym tonem. - Nazywam się Gertruda Kowalska i będę waszą
nową nauczycielką historii.
Pani Gertruda nie sprawiała miłego wrażenia. Nikt nie śmiał wtrącić się w jej wypowiedź, lecz
wiedzieliśmy, że na tej lekcji lepiej będzie trochę narozrabiać. Robiliśmy to dla Alcybiadesa.
Rozpoczęliśmy nasz plan. Wszyscy jak na zawołanie zaczęli rozrabiać. Rozmawialiśmy, rzucaliśmy
papierowe samoloty, bujaliśmy się na krzesłach. Niektórzy zaczęli nawet skakać po ławkach. To był
idealny moment. W tej chwili do sali wszedł dyrektor, aby sprawdzić, jak sprawuje się nowa
nauczycielka. Po wejściu oniemiał. W życiu nie widział takiego zoo. Prawie natychmiast wyszedł i
zapisał na kartce pod nazwiskiem Kowalska pierwszy krzyżyk.
Następnego dnia cała klasa przyszła do szkoły wcześniej. Musieliśmy poinformować resztę
klas o rywalizacji. Chcieliśmy przekonać całą szkołę do pomocy Alcybiadesowi. Na początku udaliśmy
się do klasy 8 b. Przekonanie ich okazało się prostsze niż myśleliśmy. Prawie od razu bez dłuższych
tłumaczeń zgodzili się pomóc. Oni również nie wyobrażali sobie tej szkoły bez słynnego historyka.
Zaoferowali również, że mogą nam pomóc w przekonywaniu innych klas. Wtedy zadzwonił dzwonek
na lekcje, tym razem przyszła kolej Alcybiadesa. Również miał lekcje z nami. Gdy wszedł do klasy
zastał nas siedzących grzecznie w ławkach, wyprostowanych i gotowych do lekcji. Było tak cicho, że
można było słyszeć szybkie i zestresowane bicie serca profesora.
- Dobrze. – zaczął niepewnym głosem obecny historyk. - Zapiszmy temat lekcji.
Wszyscy na tę komendę otworzyli zeszyty i zaczęli zapisywać temat. W takiej ciszy i spokoju minęła
nam cała lekcja. Pod koniec przyszedł dyrektor i ku jego zdziwieniu zastał klasę cichą i w pełni