






Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Wszystko to jest streszczone w Kordianie. Jedna z najcel- niejszych osób dramatu, Grzegorz, jego sługa, dawny żołn ierz legionów.
Typologia: Streszczenia
1 / 11
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
P olski dramat wznosi się wyżej [niż dramat rosyjski i serbski];
społecznym.
(Fragment)
N ieraz te dzieci, myślą dwoi stą i duszą Sk!aclali jedne, piękne całością obrazy. W cln ie wiosenne, pr zy ścieżce piaskowej, na kwiatach, Gdzie nad nimi różowe rozkwitały ślazy, Gd zie wisznie jak dziew ice, w białych wiosny szatach, Między zarumien ione kryły się jabłonie; Tom wzajem na ramionach opierając skronie, Zamieniali słowami uczucia wzajemne. Oni marzeniem księgi rozumieli ciemne Nic rozumiejąc myślą. Z dziecinnego piasku Na księgach Swedenburga budowali gmachy Pełne głosów anielskich, szaleństwa i blasku, Niebu Tytanowymi grożące zamachy, Pr zez twor ów państwa, snuli myślą dwa lańcuchy, W światło zbite u góry, w ciemność spodem z lane; Tych ogniwa jak szczeble wschodów połamane, Wiodą w światlo idące albo w ciemność duchy, I świat tworów, w dwa takie ruzlamany ruchy, Wiecznie krąży. A dusza z iskry urodzona, H.óżnym życiem przez wieki rozkwita - i kona p,-zez dlugie wieki, biarąc kształty różnych tworów. W kwiecie jest duszą woni i treścią kolorów, W człowieku myślą, światlem staje się w aniele. H.az wstępnym pchnięta ruchem, ciągle w Boga plynie, W doskonalszy m co chwila rozkwitając ciele. Człowiek się silną myślą w aniola rozwinie, Ten anioł zachwyceniem w światło się rozleje, I będzie częścią Boga na żywiolów tronie. L ecz męty ziemskie w światła osiadają lanie; Jak o spadlych aniolach święte uczą dzieje, Ziemskimi sny ścigani - grzeszą myślą dumy. I co dnia, z lona Boga, dusz zagaslyc h tlumy Lecą na ziemię j ak gwiazd zepchnięta lawina. Ka ż da się w kształty ziems kie krysztali i ścina, I rosnącym ciężarem w bieg strącona skory , Przechodzi w ludzkie, czuciem zardzewiałe twory; I będzie jadem w gadzie, a trucizną w kwiecie. Patr ząc na tlumy ludzi na tym ciemnym świecie, Oni widzieli, którzy z łona Boga spadli, I po schodzącyc h szczeblach szli w otchlań - i bladli.
5
Do matki: Genewa 27 października 1833 r.
... Piszę wielkie d zieło, napisałem już 120 0 wierszy to jest jeszcz.e ni- czym w porównaniu do całej budowy. C ały dzień 'je stem roztar gniony
Do matki: G enewa 30 l istopada 18.13 r.
... Cierpię, ilekroć ludzie chcą zdanie moje o Adamie słyszeć. Nien a- widzę go .. ~yj~tek z mojej przedmowy on obciął i umieścił w pisemku, al~ ta:~ .obciął, ze mu dał zupełnie inne znaczenie, pozór jakiejś uszczy- phwosc1, a przedmowa moja jest raczej moim usprawiedliwieniem i wszy?cy, którzy ją oałą przeczytają przyznają, że Adam ze złą wiarą postąpił - on a lbowi em o dziełach literackich w pisemku pisał. Nic mi nie pozo staje, j ak okryć Ciebie, Matko moja, promieniami takiej sławy, aby Cię ludzkie pociski dojść nie mogły ... I muszę- tego dokonać
Do matki: Genewa 24 marca 1834 r.
... Czwarte dzie cię moje wyszło na św iat. Nie wiem jeszcze nic o zda- niach - ani go wam posłać mog ę, a to dl1a wydarzeń, jakie tu zaszły, do których się nie mieszałem, a które zwracają uwagę na to co z tej ziemi wychodzi. '
Do matki: Genewa, 27 kwietnia 1834 r.
. .. Mój śpiew ostatni, jeśli nie p::idobał 1 s ;ię, to zadziwił. W jednym z pism po francusku wydawanych czytałem o nim zdanie i rozbiór pochleb- ne, o tyle, ile przeciwna partja ganić nie może - a ta przeciwna mi partja są nieszczęściem wszy scy poeci, na których czele Adam - od tego bowiem sam pierwszy stronić zacząłem. Wielu jednakże w Paryżu przypisuje pieśń moją Adamowi - oto wyjątek z listu do mnie pisainego: „ 13yłem przytomny, jak Ogińs 1 ki atakował Adama i kiedy ten się wy- pierał, że nie je~t autorem dzieła i że nie wie o niczym, O g iński rzekł: „To przynajmniej wiemy, że Pan chce to mieć tajemnicą". W drugim liście pisze mi jeden z.e zr.ajomych: „Z Memla, dok'ąd egzemplarze posłałem, piszą mi o Kordianie z wielkim uniesieniem i biorą to za pracę Adama". Z tych dwóch donie s i eń widać, że w wielu miejscach bezimiennie wydaną moją pracę przypisują innemu - znając uprzedzenie naszych w tym względzie , nie jest mi niemiła taka po- myłka ..
Do matki: Genewa , 7 marca 1835 r.
Z różnych stron dochodzą mię wieści, że moje czwarte dziecię z w i el ki m zapałem przyjęte zostało w Krakowie. Jedna z tych wieści - i pierwsza
Do Eustachego Janus z kiewic za { wydawcy poety!: Florencja, 9 listopada 1838 r.
A propos.. Moja trzecia część Kordiana spalona - popełniliśmy więc głupstwo w katalogu, które kiedyś na Ciebie w mojej bi.ografii zrzucą.
Nie warto abyś S!owackieg.o zamieszczał w swoJeJ rozprawie. Jest
Biedny mierzyna! Wszys t ko w poe:l'Jjach jego i cudze, i ladaco. W d aw- niejszych powieściach, aż do Lambro błyszczało jakieś pożyczone baj- rońskie światełko teraz i to zagasło, a tylko kopci i smrodzi knotem wci'ąż dymiącym. 'Kordian jest nec plus ultra głupstwo. Małpuje w nim na przemiany to D zi ady, to Waclawa, sceny uczniów wileńskich, roz- mowy Nowosilcowa etc.; nie powiadam już nic, że różne tyrady na wzór Garczyńskiego żywcem pokradł z Goethego i innych. Dajmy mu czysty już pokój! Dalibóg!
Z listu J. B. Zal es kiego do L. Nabielaka ( 1834)
Powróciwszy do siebie, znalazłem przysłane mi przez p. Błotnickiego nowe poema jednego z wariatów naszych, pod tytułem Kordian. Co za farsy, banialuki, czarty, czarownice, papież, papuga, car, Konstanty, oszkalowani pierwsi obywatele do rewolucji ostatniej wchodzący; wszystko to w najdziwaczniejszym wier&zu znajduje się w tym dra- macie. Hołota wygnańców naszych szuk.a wszelkimi sposobami, aby się po- zbyć przepełniającego piersi ich jadu. Jak wąż boa okrywa ona śli n ą swoją wszystkich, co jes"zcze są uczciwymi. Nigdy jeszczie nie było tylu bazgraczów. Są jedn ak i tacy, którny dobrymi pismami i na wygnaniu zbogacają. literaturę naszą. Takim jest Mickiewicz, Mochnacki, równie gładki piórem jak niepewny w moralnym charakterze swoim ( ... ) Niech dobrym Bóg błogosławi.
J. U. Niemcewicz: Pamiętnik. Poz. 1877.
Na każdy utwór poetycki składają się dwie rzeczy: duch i forma, pomysł i wyrażenie. Są ludzie obdarzeni natchnieniem, ale nie pos i a- dając liry Apollona, brak im pewnej harmonii, języka poezji. S'ą inni, pełni artyzmu, lecz brak Tm innego talentu, i,nnych zdolności P?etycldch. Obawiamy się żeby to w części nie dotyczyło autora Kordiana. Ten nowy utwór, podobnie jak pierws.ze poezje tego twórcy, wy r óż ni a się bogactwem rytmu czystością i siłą języka, harmonią i doborem wyrażeń. Czytelnika uderza u poety śmiały sposób wypowiadania s i ę i rozw i ja nia myśli. Nie pr z emawia on jednak zbyt mocno do serca, nie wywo ł uje dość silnego wrażenia. Nie chcemy go sądzić według prawi d eł sztuki. Nie będziemy mówili o toku poematu i o tym, w jaki sposób poeta rozwija akcję. Przebaczymy mu nawet błędy historyczne: talent może
jego koronacji w WarSizawie w roku 1829. Za dewizę całemu utworowi służy rozpaczliwa modlitwa do nieba za polski naród. „Czas, byś go podniósł, Boże, lub gromem dokonał". Powrócimy do tego pierwszego poważiniejszego wystąpienia Słowac kiego jeszcze póżniej, aczkolwiek nie można powiedzieć, żeby już w tym utworze trafił na własną drogę. Faust, Manfred, a zwłaszcza Dziady Mickiewicza znajdują jeszcze w Kordianie tak pod względem formy dramatycznej , jak i w zakreSiie charakterystyki poszczególnych osób głośne echo. Nowością jest tu właściwie tylko satyryczna krytyka bez- wolnego niedowładu polskiej rewolucji. Już tym samym jednak przy- czyinił się do rozpoznania politycznych wad swego narodu i pozyskał sympatię mł. odszej generacji, która na nowych, zdrowszych podstawach tuszyła sobie odzyskać i zbudować utraconą ojczyznę.
Fragm. rozprawy J. W. Frica: Listy o Slovackem. „Lite- rcir~i Listy" 1865.
,
J.tlROSŁAW MACIEJEWSKI
N a kartach tytułowych wszystkich wydań „Kordiana", począwszy od pierwszego, które ukazało się w Paryżu w roku 1834, można odczytać podtytuł tego dramatu: „Część pierwsza trylogii - Spisek koronacyj- llł y". Jest to sugestia autorska jedno.znaczna, choć nie zawsze jedno- znacznie była rozumiana przez komentatorów. Utarło się dość powsze- chne mniemanie, że podtytuł ten postawił poeta jakby na zapas, że dalsz;rch części nie napisał, a tylko może zamierzał napisać, a później zamysły te zarzucił. Obok tego stworzono hipotezę, że ideowa proble- matyka zamierzonej może drugiej i trzeciej części trylogii znalazła później swoje ujście w „Lilli Wenedzie" i w „Anhellim". Trzeba po- wiedzieć, że przypuszczenie to jest naj.zupełniej dowolne i prawie że nie umotywowane, tak jak i inne, które s•tarało się widzieć określenie „część pierwsz a" poprze.z poetykę świadomej fragmentaryczności i nie- wykończenia, poetykę charakterystyczną dla niektórych ówczesnych powieści i poematów. Słowacki, w odnalezionym co prawda do ść późno, liście do przyja- ciela sam jakby zaprzeczył tym wszystkim hipotezom. Napisał bowiem w roku 1838, że „t rzec i ą" część „Kordiana" spalił, mimo, iż jej druk zapowiedział poprzednio w prospekcie nowości pa- ryskiej księgarni polskiej. Istniała więc owa „część trzecia" jeszcze w chwili, gdy w witrynach księgarskich Paryża można było oglądać skromn'ą książeczkę zatytułowaną „Anhelli'', który przecież w myśl błędnej hipotezy miał być namiastką właśnie tej trzeciej części. W listach Słowackieg.o z roku 1833 p isanyc h w czasie tworzenia „Kor- dia.na" :ziachowały s;ię liczby sumujące ilość napisanych w pewnych od- cinkach czasowych wierszy tego dramatu. Zestawienie tych sum d aje liczbę 3500 napisany ch wierszy, a więc o 1100 wierszy przewyższającą ilość wierszy znanego nam tekstu „części pierwszej". że była to tylko częściowa i przyp adkowa rejestracja daje do zrozumienia s.am Słowacki pisząc na innym miejscu do matki, że stworzył „wielki dramat", z któ- rego „część pierwszą właśnie przepisuje do druku ", i że „całe to dzieło jest o chorobie kuzynk i" - takim prymitywnym szyfre m określał wtt:!dy poeta sprawy związane z powstaniem listopadowym („kuzynka" to naturalnie Polska). Nie zachowały się żadne teksty należące do dalszych części „Kordia- na". Jeśli chodzi o „część drugą" nie ma nawet t a kich śladów jej istnie- nia, jakie pozostawiła po sobie „część trzecia". Nie wi•adomo więc czy owe dalsze części były w pełni ukończone, czy też istniały w formie szkiców, fragmentów i planów. Spalił je Słowacki w końcu roku 1838, przebywając wtedy we Florencji, moźe pod wpływem negatywnej opinii ze strony Zygmunta Krasińskiego, z którym spotkał się w tym mieście, a może też pod wpływem lektury „Irydiona" tam właśnie po raz pierwszy przeczytanego. Podobnie w roku 1834 spalił pierwszą redakcję „Mazepy" pod wpływem świeżej l ektury „Pana Tadeusza". Mimo jed- nak tego zniszczenia i zatarcia śladów, sama świadomość faktu, że znany nam tekst „Kordiana" stanowi c zęś ć pierws z'ą dużej, przemyśla nej już przez autora kompozycji, rzu ~ a n a niego inne św i atło, nawet bez dokładnych wi a domości o treści i artystycznym ks z tałcie tych dal- szyc h części.
Możemy z łatwością zauwazyc w dostępnym r'latn tekście pozostałości owych szerszych zamysłów. I tak - dwie partie wstępne nazwane przez Sł.owackiego „Przygotowaniem" i „Prologiem" stają się rzeczy- wiście wstępami do całej trylogii, a nie tylko do „części pierwszej" - sugestie autora przy rozmieszczeniu tytułu, podtytułu i nazw poszcze- gólnych aktorów są niedwuzna czne. Funkcja i konstrukcja „Przygoto- wania" może przy takim założeniu nasunąć sz erokie perspektywy in- terpretacyjne. Przecież scena ta ma służyć jakiejś alegoryzacji postaci i wydarzeń oraz pokazuje piekielna-niebieski mechanizm, który - we - dług Słowackiego, popycha naprzód historię lud zkości i narodu. System funkcjonowania tego mechanizmu omówiony w „ Przygotowaniu" mo- żna sprawdzić już w „Spisku koronacyjnym", lecz dalsze etapy tego procesu i zapowiedzianej intrygi szatańskiej (metamorfozy Mefistofe- lesa, duchy dygnitarzy stworzone w kotle czarownicy) z pewnością udokumentował Słowacki w dalszych, zniszczonych później partiach swego dzieła. Z kolei trzy Osoby Prologu na tle troistego podziału całości oraz na tle duźej, parodystycznie wyolbrzymionej analogii między postawą Pierws zej Osoby Prologu, a intencjami Kordiana w III akcie nasu- wają podejrzenie o związku tych Trzech Osób z załoźeniami ideowymi kolejnych części trylogii. Zarysowane w „części pierwszej" wątki fabularne, nierozwinięte na- leźycie i w większości nie zakończone, z.dają się takźe świadczyć o roz- wojowych perspektywach akcji „Spisku koronacyjnego". Akt I ma wy - raźną kc 'ltrukcję ekspozycji, zarówno w wątku romansowym, nieza- kończonym bynajmniej próbą samobójstwa i wcale nie jednoznacznym w rozkładzie ról, jak i w wątku przyj aź ni starego sługi i· młodego pa- nicza - ·wątek ten pr z ecież powraca, znów bez ostatecznej kom.se- kwencji dramatycznej, w akcie III. Akt I pełen enigmatycznych przy- powieści i niejasnych przeczuć przedstawia nam sylwetkę bohatera , u którego wyobrażenie -0 życiu zdaje się dominować nad samym życiem. GJównym problemem psychicznej, a później i moralnej rozterki bo- hatera dramatu jest właśnie rozdźwięk między wspaniałością owego ma- rzenia, a bladością i marnością rzeczywistości.
Był wiek, żem ja w d ziecinnyc h marzeniach budowal Ws z y st kie stolice ziemskie , dziś je wid zę ró żne, Alem pierwszych obraz ów w myśli nie zeps owal, Są dziś porównań celem, jak księgi podróżne. Rzeczywistości naga, wynagródź marzenie.
Otóż bodźcami do skonstruowania idealnego marzenia przeczuć Kordianowych są między innymi pr zypow ieści Gr ze gorza z aktu I o zwycięskim, umiłowanym przez żołnierzy wodzu oraz o bezimien- nym, poświęcającym się za podwładnych oficerze. Przypowieści te były prawdopodobnie w kompozycji trylogii punktami odniesienia, do których bohater porównywać będzie „nagą r zeczywisto ść". W „części pierwszej" nie znajdujemy zaś platformy dla konfrontacji z owym idealnym wodzem Napoleonem - powied z my - nieudolnych genera- łów listopadowego powstania. Dramat jest opowieścią o kolejnych ro z- czarowaniach bohatera zbudowanych na zasadzie „marzeń zdrady". Rozczarowaniach najpierw do idealnej miłości, p ote m w akcie II do odmiennej cywilizacji (Londyn), do wielkiej litera tu ry (Szekspir), do przekupnej kochanki (Wioletta), d o ziemskiej religii (Papież) i wresz- cie w akcie III do tchór z liwe go środowiska spiskowych. Ro zcza r owa!' tych do z naje bohater pos z ukując ta m wszędzie jakiejś wielkiej idei, której on sam chce się stać „narzędziem, zegarem". I idei t akiej nie znajduje. Nie znajduje w każdym raz ie w „części pierwszej trylogii".
W REPERTUARZE:
A. FREDRO: GWAŁTU CO SIĘ DZIEJE
L. M. MONTGOMERY: ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA
W. SZEKSPIR : HAMLET
P. C. MARIVAUX: IGRASZKI TRAFU I MIŁOŚCI
J. SZANIAWSKI: PTAK
W. BOGUSŁAWSKI: KRAKOWIACY I GÓRALE
H. IBSEN: BUDOWNICZY SOLNESS
J. SŁOWACKI: KORDIAN
W PRZYGOTOWANIU:
E. ALBEE: WSZYSTKO W OGRODZIE
KIEHOWNICY DZIAŁÓW TECHNICZNYCH: Bogdan Iwankowski - Kierownik techniczny, Antoni Rasiński i Zofia Turguła - Pracownie krawieckie, Aleksandra Turguła - Modystka, Jan Kruszwicki Perukarnia , Władysław Makowski - Stolarnia, Damazy Guzikowski - Malarnia, Stefan Zandecki Pracownia dekoracyjno-tapicerska, Stanisław Bigos Modelarnia, Sylwester Korzeniowski Pracownia obuwnicza, Florian Grodzki Slusarnia. Dionizy Gabrysiak - Scena, Tadeusz Molski - Elektrotechnika.
PZGK - 1926 / 1/71 - 3000 - Z-l :l/ 1243
Cena 4,-zł
Obsada :
SZATANI JANUSZ GREBER TOMASZ GROCHOCZYŃSKI GRZEGORZ MRÓWCZYŃSKI JACEK Ró2.AŃSKI ANDRZEJ ZIĘBIŃSKI
ARCHANIOŁ " ELEONORA HARDOCK
KORDIAN ALEKSANDER IWANIEC
GRZEGORZ WIRGILIUSZ GRYŃ
LAURA KAZIMIERA NOGAJÓWNA
WIOLETTA KRYSTYNA KOŁODZIEJCZYK
PAPIEŻ - CAR RAJMUND JAKUBOWICZ
LUD JANINA RATAJSKA MI C HAŁ GRUDZIŃSKI JA C EK POLA C ZEK STANISŁAW STANIEK EDW ARO WARZECHA
PREZES STEF AN DREWICZ WIELKI KSIĄŻĘ WŁODZIMIERZ KŁOPOCKI
INSCENIZACJA I REŻYSERIA ROMAN KORDZIŃSKI SCENOGRAFIA MUZYKA
ASYSTENCI REŻYSERA JANUSZ NYCZAK
INSPICJENT SUFLER
TADEUSZ PIOTR