Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Przekład jest specyficznym przypadkiem komunikacji językowej, której struktura pozostaje całością wewnętrznie uporządkowaną, złożoną z integralnie powiązanych elementów językowych.
Typologia: Notatki
1 / 6
Przekład literacki:
1. Anna Legeżyńska „Tłumacz jako drugi autor?” (abstrakt) : Po pierwsze w porównaniu do sytuacji sprzed kilkunastu lat przekonania dotyczące tłumacza i jego pracy wymagają rewizji. Jest tak ponieważ zmieniły się okoliczności w jakich należy ten problem sytuować. Zmieniło się bowiem życie literackie. Teraz panuje wiele różnych stylów, a czytelnik czyta to, co chce, nie przejmując się opiniami krytyków literackich, a wręcz demonstrując swe zmęczenie kulturą elitarną. Literaturą zaczął rządzić rynek, co wyzwoliło lawinowy napływ tekstów tłumaczonych. A tłumaczenia te często są dokonywane pospiesznie i nieprofesjonalnie. Na pewno można zatem stwierdzić, że translatologia wchodzi w nową fazę rozwoju. Dziesięć lat wcześniej: Królowała wtedy teoria przekładu oparta w głównej mierze na strukturalizmie. Strukturalizm, zwłaszcza językoznawczy, inspirował badaczy przekładu do obserwacji mechanizmów tłumaczenia. Powstawały wtedy sformalizowane prace, które były niezbyt przydatne praktykującym tłumaczom. Strukturalistyczna teoria przekładu opierała się na następujących założeniach:
„przestrzeni intertekstualnej”, zbudowanej przez inne teksty, których „pamięć” na różne sposoby przywołuje każde dzieło. Według Rymkiewicza tłumaczenie jest jak „stawianie luster” – jest zwierciadłem, w którym mogą odbić się doświadczenia ludzi owej epoki, kiedy powstawał oryginał. Ale tłumacz chce też mieć w owym oryginale zwierciadło, w którym odbiłyby się doświadczenia ludzi naszej epoki. Zatem czerpiąc z badań intertekstualnych translatologia będzie musiała zrezygnować z opisu przekładu jako izolowanej struktury, natomiast dojrzy w nim tekst polifoniczny, to zaś może wzmocnić autonomię kategorii tłumacza. Dekonstrukcja a przekład: Według dekonstrukcjonistów tekst nie ma granic, zatem nie ma także określonego jednolitego znaczenia i zakres możliwych interpretacji nie zależy od woli autora. Określają je konteksty, które nie mogą zostać zamknięte. Translatologia strukturalistyczna skupiała się na komunikacie (czyli tekst albo przekład), teraz zaakcentowana jest rola kontekstu. Z dekonstrukcjonistyczną negacją obiektywnego sensu dzieła literackiego wiąże się pogląd kognitywistów, którzy uważają, że każde znaczenie jest subiektywne i nieredukowalne do obiektywnej charakterystyki danej sytuacji. Znaczenie słowa jest ruchome i sytuacyjne, co komplikuje problem ekwiwalencji w przekładzie. Ale z pewnością kryje się tu szansa wyznaczenia szerokich kompetencji twórczych tłumacza. Dekonstrukcjonizm zatem, likwidując znaczenie woli autorskiej w odczytaniach tekstu, znosiłby problem hegemonii czy partnerstwa autora i tłumacza. Tradycyjnie definiowany przekład wydaje się wątpliwy lub przeradza się w parafrazę, zaczyna się bowiem od fazy interpretacji, w której tłumacz ustala artystyczną dominantę utworu. A skoro każde odczytanie może zostać zakwestionowane przez inne, więc tłumacz mógłby czytać i dowolnie tworzyć takie znaczenie tekstu, jakie implikują wybrane przez niego konteksty. A i tak z góry wiadomo, że i one nie są ostatecznie poprawne. Postmodernizm a przekład: Postmodernizm wyklucza możliwość znalezienie globalnego sensu rzeczywistości, a literatura postmodernistyczna posługuje się poetyką fragmentu i parodii i nade wszystko cytatu. Cudze słowo staje się pełnoprawnym sposobem narracji, a kwestia oryginalności staje się problematyczna. Język literatury projektowanej przez postmodernizm staje się językiem autora nieobecnego. Kryzys edukacyjnej funkcji sztuki i alienacja podmiotu powoduje, że tłumacz mógłby wiernie podążać za autorem, ale mógłby też zrezygnować z próby odtworzenia sensu oryginalnego i zaproponować własne odczytanie (czyli nieodczytanie) tekstu. Można postawić tezę o absolutnej wolności tłumacza. To może prowadzić wręcz do zakwestionowania granic między przekładem a literaturą oryginalną – przekład nie ma już racji bytu, skoro kryterium wierności może być rozumiane najzupełniej dowolnie. Ponadto, postmoderniści, na nowo odczytując Arystotelesa, dochodzą do wniosku, że mimesis trzeba pojmować nie tyle jako imitację, co reprezentację. Nie chodzi jednak o reprezentację zobiektywizowanej rzeczywistości, co jest niemożliwe, lecz jedynie mimesis procesu „pisania i czytania”. Teoria ta poszerza kompetencje interpretacyjne tłumacza, skoro zadaniem głównym staje się rekonstrukcja procesu budowania dzieła, czyli procesu twórczego. Np. Barańczak chce zachować oryginalny typ związków mimetycznych między tekstem (językiem), autorem i rzeczywistością. Rozumiejąc niemożność powtórzenia tego układu, imituje proces twórczy tego dzieła, w nowej rzeczywistości, którą rozumie po swojemu. Podsumowując: Nowa wizja kultury tak dalece różni się od wcześniejszych, logocentrycznych ujęć literatury, że i sztuka przekładu artystycznego musi uwzględnić konsekwencje postmodernistycznych definicji słowa, znaczenia, lektury, podmiotu i rzeczywistości. Kwestionując w literaturze pojęcie nowatorstwa (oryginalności), postmodernizm staje się sprzymierzeńcem tłumacza jako drugiego autora. Z kolei dekonstrukcjonistyczna nieufność wobec jednoznacznych interpretacji tekstu pozwala poszerzać granice wolności twórczej tłumacza, nie krępowanej zasadą wierności.
ów domniemany „model świata” , budzi wątpliwości, jak dalece może posunąć się tłumacz w arbitralności orzeczeń na ów temat. W tłumaczeniu może wystąpić redukcja znaczeń tekstowych do sensów „modelowych”, co do których nie ma pewności, czy zostały one poprawnie wyodrębnione i zaklasyfikowane jako modelowe, pozostawiając tłumaczowi niewielką swobodę, ograniczoną do marginesu cech uznanych za niemodelowe, czyli niekonieczne z punktu widzenia owego generalnego projektu. Poza tym czytelnik nie ma praktycznie sposobu przekonania się, czy w danym przypadku chodzi o coś naprawdę swoistego dla pisarza w postaci całościowej wizji świata (na to potrzebna jest znajomość innych dzieł zarezerwowana dla tłumacza). Strukturalne teorie tekstu mają za zadanie zabezpieczyć znaczenia tekstu przed interwencją czynników, które na tle założonego ideału „wszechładu” mogłyby być odebrane jako przypadkowe. Procedery zmierzające do ujawnienia cech strukturalnych są niestandardowe i przez to ryzykowne. Nie ma wszak nigdy dostatecznej pewności, czy odkrycie zasady konstytuującej daną całość, istotnie decyduje o trafnym rozszyfrowaniu struktury. Czy istotnie tłumacz ocalił mniejsze zło, ocalił to co istotne? Wyrokowanie, które z elementów dzieła należą do systemowych, gdzie zaś utwór dopuszcza większą możliwość rozwiązań konkurencyjnych, jest dosyć arbitralne. System bowiem raz odkryty działa z naciskiem na tłumacza, nacisk zaś jest niejednakowy. Inwencja tłumacza dochodziłaby do głosu tam, gdzie rozstrzygałyby się sprawy dla dzieła drugorzędne, gdzie ustawałoby działanie konieczności, które winien on respektować. Jest to pogląd skrajny, typowy dla strukturalistów i formalistów rosyjskich. Na gruncie lingwistyki de Saussure’a miejsce langue zajęło parole , ale nadal obowiązują prawa analogiczne do systemu. I tutaj gdzie dochodzi do jednostkowego użycia systemu, swoboda tłumacza jest ograniczona. Jeśli bowiem dyskursem dowolnie wyodrębnionym rządzą określone prawidłowości i dają się rozpoznać na tle cech obligatoryjnych, to znaczy że i tu działa zasada centrum i marginesu. Na jakim piętrze owej struktury ujawnia się działanie tych obligatoryjnych zasad? Tu łatwo o nieporozumienia, gdyż decydująca dla struktury może się okazać dominanta lokowana w złym miejscu. Metoda close reading – inspiracja dla praktyki przekładowej, choć już trochę nieaktualna. Sens dzieła nie ma prawie nigdy jednoznacznej wykładni, nic nie podlega tu zwykłej logice i im bardziej brniemy w tekst, tym bardziej staje się on zagadkowy, wieloznaczny, pełen dramatycznych sprzeczności. Na tym tle przekład, jako gotowy efekt pracy tłumacza, byłby usankcjonowaniem i chwilowym podniesieniem do rangi obowiązującej zasady tylko jednej, możliwej wykładni dzieła. Im bardziej rościłaby sobie prawo do wyłączności, tym silniejszy byłby sprzeciw wobec jej zaborczych skłonności, czyli przekład nasuwałby potrzebę propozycji konkurencyjnych. Dziś jesteśmy pod naporem lektury zalecanej przez dekonstrukcjonizm , lansującej tezę o rozproszeniu sensu; ustala się reguły powodujące właśnie permanentne przemieszczania sensu, które znoszą się wzajemnie. Może to oddać wielkie przysługi refleksji i praktyce przekładowej, ale może też zdyskredytować wszystko, także przekład. Rozumienie, interpretacja: Perypetie związane z przekładem weryfikują sens twierdzeń dzisiejszych hermeneutyk. Czy istnieje jedna poprawna interpretacja, czy też żadna z nich nie może do końca wyczerpać bogactwa znaczeń tekstu? Czy można zatem pogodzić sprzeczne interpretacje i dokonać spośród nich właściwego wyboru? Czy wieloznaczność jest tym samym, co nieokreśloność znaczeń? Czy interpretacja jest odtworzeniem subiektywnego stanowiska autora, czy „interpretujący po prostu przyjmuje jakieś stanowisko, aby w ogóle zrozumieć tekst?” Te pytania to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Historie lokalne i globalne: Przekład funkcjonuje równolegle w ramach dwóch historii, tj. literatury docelowej oraz jako narzędzie kontaktu między dwoma literaturami, przekraczając ramy historii lokalnej i tworząc wspólnotę dzieł, stylów, konwencji, mód o szerszym zasięgu, europejskim czy wręcz światowym. Każdy znaczący przekład weryfikuje zasadność
utrwalonych periodyzacji literackich, gdyż pojawienie się go oznacza, że granice oddzielające poszczególne epoki czy okresy bywają ruchome, skoro przynależność dzieła do nich traci znaczenie dla odbiorcy, do którego przekład ten był skierowany. Każdy przekład staje się w ten sposób propozycją nowej sekwencji historycznoliterackiej, a decyzja tłumacza zawiera w sobie implicite projekt nowego uporządkowania dzieł przeszłości. Jest to pokonywanie bariery między „wczorajszym” a „dzisiejszym”, burzenie przedziałów między „swoim” i „obcym”, „oswojonym” a „dzikim”, „porządkiem” a „chaosem” itd. Tłumaczeniom towarzyszy projekt stworzenia historii uniwersalnej, która w istotny sposób modyfikowałaby stosunki panujące na terenach rozmaitych historii lokalnych. Przekłady stanowiłyby wtedy istotny czynnik potwierdzający ponadlokalny charakter prądów literackich, rozmaitych szkół i „-izmów”, konwencji gatunkowych o międzynarodowym zasięgu itp. Domeną badań prowadzonych w tym kierunku jest komparatystyka, która porzuciła ustalanie wpływów i zależności i całą uwagę skierowała na związki o charakterze typologicznym, sprawdzając na przykładzie dzieł powstałych w różnych literaturach narodowych „przepustowość” danych konwencji (gatunkowych, wersyfikacyjnych czy stylistycznych) i na tej samej podstawie konstruując pojęcia o ponadlokalnym zasięgu. Wszędzie tu problematyka tłumaczeń jawi się jako nieodzowna z uwagi na fakt ich przynależności do sfery kontaktów między dwoma literaturami/kulturami. Tłumaczenia są praktyczną demonstracją granic możliwości dialogu między literaturami, który jest nieskończony, bo stale wymaga nowych uzasadnień, odświeżenia więzi tradycyjnych, obrosłych już pewną rutyną. Osobliwość tłumaczeń polega na tym, że istnieją one w serii, serii mającej wprawdzie mają początek, ale nie mającej końca (Edward Balcerzan). Gotowa jest ona stale przyjmować nowe dzieła, które mają szansę zaistnieć jako zwycięska konkurencja z poprzednimi. Nowe wykonanie dzieła tworzy ową sekwencję, utrwalając panujący zwyczaj literacki, ale bywa też postrzegane na tle własnej, autonomicznej historii dzieła, tak długo jak zachowuje ona ciągłość w pamięci czytelnika (np. dwudziesta wersja monologu Hamleta w wykonaniu Barańczaka odbierana jest na tle wersji kanonicznej Paszkowskiego). W ramach historii lokalnej, literatury polskiej, seria ocala autonomię przekładu jako dzieła sztuki, co znaczy, że analizując kolejne tłumaczenia „Boskiej Komedii”, można wyłącznie rozpatrywać je pod kątem nowych treści i sposobów radzenia sobie z oryginałem. Ale zarazem seria taka nie jest nigdy wyizolowana z ogólnych ram historii lokalnej, jej poszczególne okazy kształtują za każdym razem inaczej oblicze rodzimej twórczości. Można też abstrahować od tego całego „przedtem” i ujmować pojawienie się danego przekładu jako fakt całkowicie przygodny. Michel Foucault kwestionuje prawomocność dyskursu historycznego opartego na chronologii, gdyż zakłada on w każdym przypadku istnienie jakiegoś początku, którego nie potrafimy wskazać, a każdy tekst nawiązuje do czegoś już powiedzianego. Zbyt wiele przypadkowych okoliczności ma swój udział w poszczególnych decyzjach translatorskich, aby nie traktować poważnie pokus takiej interpretacji. Wracając do seryjnej charakterystyki tłumaczeń, które otwierają się na 2 strony: serii, czyli tradycji przekładowej i oryginalnej twórczości. „Tłumacz, który pierwszy przekalkował styl Faulknera, był odkrywcą nowego stylu w polskiej prozie narracyjnej” zauważył Balcerzan. Ale nowość upowszechnia się, jeśli zyska sankcję ze strony oryginalnej twórczości, jeśli np. pojawi się pisarz, który będzie naśladował Faulknera w swoim własnym dziele, a krytyk to dostrzeże (tak było z „faulkneryzmem” Odojewskiego). Rzecz dotyczy nie tyle serii przekładowej, ile sfery styków między dziełami oryginalnymi a tłumaczeniami, kiedy wspólnie dają początek nowej sekwencji. Seamus Heaney uważa, że wyobraźnia współczesnych poetów brytyjskich jest przesiąknięta poczuciem „wyspiarskiej” odmienności. Wyłom w tym przeświadczeniu dokonał się dzięki nowym tłumaczeniom z poezji polskiej i rosyjskiej (Miłosz, Herbert, Świrszczyńska), a także