Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Salome. Przypadek Izabeli (Lalka Bolesława Prusa), Streszczenia z Historia

są kreacje bohaterów nie tyle typowych, ile raczej „amalgamatowych” w swej ... kreacji Izabeli Łęckiej (sama zresztą lubczyńska-Jeziorna stwierdza, ...

Typologia: Streszczenia

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

Quidam00
Quidam00 🇵🇱

4.8

(29)

302 dokumenty

1 / 22

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
Sylwia Karpowicz-Słowikowska
Uniwersytet Gdański
PRUSOWSKI PROJEKT KOBIEcOścI:
BOVARY – ANDROGYNE – SALOME.
PRZYPADEK IZABELI (LALKA BOLESŁAWA PRUSA)
Tekst ten jest próbą upomnienia się oprawo do uznania kreacji Izabeli Łęc-
kiej za wielowymiarową, równorzędną, amoże i bardziej złożoną niż obraz
Stanisława Wokulskiego wutworze Bolesława Prusa Lalka. Chciałabym mia-
nowicie wykazać, że zastosowana przez pisarza narracja zmiennych punktów
widzenia, antycypująca Bachtinowską powieść polifoniczną, doskonale ujaw-
nia się wprzypadku tej bohaterki literackiej, przyczyniając się do ukazania jej
wcałej komplikacji, irracjonalności zachowań, wdeterminizmie i fatalizmie
prowadzącym do stałego rozpoznawania ioszukiwania siebie1. Zastosowana
jednocześnie na szeroką skalę mowa pozornie zależna pozwoliła Prusowi stwo-
rzyć wrażenie bezstronności, rezygnacji zkomentarza, ajednocześnie wypo-
sażyć bohaterkę wrys ironiczny, odzwierciedlający nieoczywistości stosunku
autora do problemu kobiecości2. Wszkicu tym mniej chodzi oustalenia teo-
1 Słówko okrytyce pozytywnej zdradza zamysł Prusa, by stworzyć powieść oddającą wpełni
chaos inielogiczność życia oraz złożoność ludzkiej egzystencji. Konsekwencją tego zamiaru
są kreacje bohaterów nie tyle typowych, ile raczej „amalgamatowych” wswej psychologiczno-
-charakterologicznej złożoności, uwikłanych wodgrywanie ról społecznych, wyobcowanych,
ajednocześnie marzących oprzynależeniu do wspólnoty (por. B. Prus, Słówko okrytyce po-
zytywnej.(Poemat realistyczny w6 pieśniach), [w:] tegoż, Pisma, red. Z Szweykowski, t. 29:
Studia literackie, artystyczne ipolemiki, Warszawa 1950, s. 200-202.
2 Por. M. Rabikowska, Sprawa kobieca w„Lalce”, czyli mizoginizm zneutralizowany, [w:] Ju-
bileuszowe „Żniwo uPrusa”. Materiały zmiędzynarodowej sesji prusowskiej w1997 r., red.
Z. Przybyła, Częstochowa 1998, s. 137-156.
pf3
pf4
pf5
pf8
pf9
pfa
pfd
pfe
pff
pf12
pf13
pf14
pf15
pf16

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Salome. Przypadek Izabeli (Lalka Bolesława Prusa) i więcej Streszczenia w PDF z Historia tylko na Docsity!

Sylwia Karpowicz-Słowikowska Uniwersytet Gdański

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIEcOścI:

BOVARY – ANDROGYNE – SALOME.

PRZYPADEK IZABELI (LALKA BOLESŁAWA PRUSA)

Tekst ten jest próbą upomnienia się o prawo do uznania kreacji Izabeli Łęc- kiej za wielowymiarową, równorzędną, a może i bardziej złożoną niż obraz Stanisława Wokulskiego w utworze Bolesława Prusa Lalka. Chciałabym mia- nowicie wykazać, że zastosowana przez pisarza narracja zmiennych punktów widzenia, antycypująca Bachtinowską powieść polifoniczną, doskonale ujaw- nia się w przypadku tej bohaterki literackiej, przyczyniając się do ukazania jej w całej komplikacji, irracjonalności zachowań, w determinizmie i fatalizmie prowadzącym do stałego rozpoznawania i oszukiwania siebie^1. Zastosowana jednocześnie na szeroką skalę mowa pozornie zależna pozwoliła Prusowi stwo- rzyć wrażenie bezstronności, rezygnacji z komentarza, a jednocześnie wypo- sażyć bohaterkę w rys ironiczny, odzwierciedlający nieoczywistości stosunku autora do problemu kobiecości 2. W szkicu tym mniej chodzi o ustalenia teo-

(^1) Słówko o krytyce pozytywnej zdradza zamysł Prusa, by stworzyć powieść oddającą w pełni chaos i nielogiczność życia oraz złożoność ludzkiej egzystencji. Konsekwencją tego zamiaru są kreacje bohaterów nie tyle typowych, ile raczej „amalgamatowych” w swej psychologiczno- -charakterologicznej złożoności, uwikłanych w odgrywanie ról społecznych, wyobcowanych, a jednocześnie marzących o przynależeniu do wspólnoty (por. B. Prus, Słówko o krytyce po- zytywnej.(Poemat realistyczny w 6 pieśniach), [w:] tegoż, Pisma, red. Z Szweykowski, t. 29: Studia literackie, artystyczne i polemiki, Warszawa 1950, s. 200-202. (^2) Por. M. Rabikowska, Sprawa kobieca w „Lalce”, czyli mizoginizm zneutralizowany, [w:] Ju- bileuszowe „Żniwo u Prusa”. Materiały z międzynarodowej sesji prusowskiej w 1997 r., red. Z. Przybyła, Częstochowa 1998, s. 137-156.

112 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

retyczno-genologiczne, bowiem wiele w tej sprawie powiedziała już Elżbieta lubczyńska-Jeziorna, upatrująca w Lalce utworu wykraczającego poza model realizmu „klasycznego”, a realizującego raczej formułę powieści flaubertow- skiej czy też rozwojowej^3.

Projekt pierwszy: Izabela jako bohaterka bowaryczna Gustaw Flaubert w liście do pana Cailletaux napisał: „Pani Bovary jest czy- stym wymysłem”^4. Jakże blisko jest tym słowom do Prusowskich zapewnień: „Panna Izabela nie jest «lalką» (lalką jest lalka Heluni Stawskiej)”^5 , zaś „tytuł [utworu – S. K.-S.] jest przypadkowy”^6. Napisana w 1857 roku powieść Gu- stawa Flauberta została wydana w Polsce w roku 1878, jednak pierwsze wieści o utworze dotarły do naszego kraju dwa lata przed drukiem. W anonimowym, dwuodcinkowym artykule Realizm w powieści francuskiej. Gustaw Flaubert i jego utwory, opublikowanym na łamach „Przeglądu Tygodniowego” (1876 nr 11 i 13), obok uwag ogólniejszej natury pojawiła się analiza Madame Bovary, którą uznano nie tylko za najdoskonalszy wzór powieści, ale – co ważne w kon- tekście niniejszych rozważań – za przypowieść o kobiecie zepsutej przez nieod- powiednie wychowanie^7.

(^3) E. lubczyńska-Jeziorna, Realizm flaubertowski, czyli „Lalka” jako powieść niezwykła, [w:] tejże, Gatunki literackie w twórczości Bolesława Prusa, Wrocław 2007, s. 199-286. Przyjmu- jąc rozpoznania gatunkowe lubczyńskiej-Jeziornej, nie mogę jednak w pełni zgodzić się z jej konstatacją, „że wszelkie innowacje estetyczne związane są w Lalce [...] z kreacją głów- nego bohatera” (tamże, s. 246). Izabela jest według badaczki prezentowana jedynie poprzez tradycyjną charakterystykę auktorialną oraz inne zabiegi opisujące bohaterów typowych, tak licznie występujących w powieściach realistycznych tego czasu. Wszechwiedzący nar- rator przeprowadza, według lubczyńskiej-Jeziornej, niejako „oczami” Wokulskiego pro- cedury iluzyjne oraz deziluzyjne wobec bohaterki (w moim szkicu odpowiadałyby temu ujęcia Izabeli jako Androgyne oraz Izabeli jako Salome). Jest jednak jeszcze wcielenie Iza- beli jako Bovary, wprowadzające do tej binarnej struktury napięcie oraz dramatyzm umy- kający łatwym ocenom. Z układu tych trzech wariantów jednej postaci, z ich wzajemnych powiązań, komplikacji, przeniknięć, wywodzę swoje przekonanie o wielowymiarowości kreacji Izabeli Łęckiej (sama zresztą lubczyńska-Jeziorna stwierdza, że są sceny z udziałem Izabeli, „które wprawiają czytelnika w zakłopotanie – odbiegają bowiem od stereotypu” [tamże, s. 272], np. reakcja bohaterki na opowieść Węgiełka o zaczarowanej księżniczce lub jej opowiadanie o lesie. (^4) G. Flaubert, wyjątek z listu do pana Cailleteaux [Croisset pod Rouen, 4 czerwca 1857], przekł. W. Rogowicz, [w:] Maski, wybór, oprac., red. M. Janion, S. Rosiek, Gdańsk 1986, t. 1, s. 160. (^5) B. Prus, Słówko o krytyce pozytywnej..., s. 202. (^6) Tamże, s. 200. Por. również Z. Przybyła, O Prusowskiej interpretacji tytułu „Lalka”, [w:] tegoż, „Lalka” Bolesława Prusa. Semantyka – kompozycja – konteksty, Rzeszów 1995. (^7) Por. Realizm w powieści francuskiej. Gustav Flaubert i jego utwory, „Przegląd Tygodniowy” 1876, nr 13, s. 149-151.

114 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

haterowie (nie wszyscy) formułują własne zastrzeżenia, przeprowadzają auto- analizę, której wyniki nie są jednoznacznie oskarżycielskie. Lalka, podobnie jak Pani Bovary, jest powieścią, której celem zdaje się być oskarżenie przeciw feudalizmowi. Sprawcami nieszczęścia Wokulskiego oka- zują się być także stojący wyżej w hierarchii społecznej wyznawcy przesądów stanowych. Do repertuaru oskarżeń, które zostały sformułowane ustami Wo- kulskiego, możemy więc zaliczyć oszustwa literatury, uleganie modelowi miło- ści sentymentalnej, różnice i uprzedzenia klasowe 12. W utworze Bolesława Prusa figurą, która ogniskuje wszystkie te „przewinie- nia”, jest Izabela Łęcka. Jeśli chcemy ją rozpatrywać jako tak zwaną bohaterkę „bowaryczną”, mu- simy doprecyzować cechy określające taki typ postaci literackiej. Termin „bowaryzm” stworzył francuski eseista Jules de Gautier w 1891 roku, rok później poświęcił mu całą książkę Le Bovarysme. Le psychologie dans l’œuvre de Flaubert, w której tłumaczył, że to podstawowa, uniwersalna i powszechna „zdolność dana człowiekowi do postrzegania siebie innym, niż się jest”^13. To określenie „istoty ludzkiej jako mozaiki złożonej z elementów zapożyczonych bądź skopiowanych i wywodzących się z różnych źródeł”^14. W tak szerokim ujęciu tego terminu, dla którego utwór Flauberta stał się pretekstem, a nie je- dyną egzemplifikacją, „Emma Bovary uosabia jedynie patologiczną odmianę bowaryzmu, definiowaną jako wada osobowości, cecha regresywna, skłonność odznaczająca się kłamstwem i wyraźnym rozdwojeniem charakteru czy wręcz elementami trawestacji i kameleonizmu” 15. W rozumieniu tego terminu jestem bliska Grażynie Borkowskiej, która uważa, że: „Bowaryzm to nie tylko roszczeniowość i życie w fikcji, to także aspirowanie do wzorów literackich, naśladowanie postaw i charakterów książ- kowych”^16. Nie mogę natomiast w pełni przyjąć ustaleń Michała Głowińskiego sformułowanych w artykule „Cham”, czyli pani Bovary nad brzegami Niemna.

(^12) Do tego wykazu należy dołączyć jeszcze zawód społeczeństwem mieszczańskim. Więcej na ten temat czytaj: S. Karpowicz-Słowikowska, „To oni są winni twoim, moim i naszym nie- szczęściom”. Mickiewicz w „Lalce” Prusa, [w:] Adam Mickiewicz w kontekstach kulturowych dawnych i współczesnych, red. I. Jokiel, M. Burzka-Janik, Opole 2012, s. 83-96. (^13) J. de Gautier, Le Bovarysme. Le psychologie dans l’œuvre de Flaubert, annoté et présenté par D. Philippot, Paris 2008, s. 10. (^14) Z. Krasnopolska, Pani Bovary w tropikach: bowaryzm jako zjawisko (post)kolonialne, „Pa- miętnik literacki” 2012, z. 4, s. 20. (^15) Tamże. (^16) G. Borkowska, Orzeszkowa: autokorekta i problem granic, [w:] tejże, Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej, Warszawa 1996, s. 190.

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 115

Badacz co prawda uznaje, że „bowaryzm” objawia się zafałszowaniem wize- runku własnego bohatera i że jest to „myślenie o sobie jako o kimś innym, fan- tazmatyczne wcielanie się w role, niedostępne w codziennej empirii, myślenie życzeniowe, polegające na nieustannym aspirowaniu do czegoś, co uznaje się za wyższe i lepsze”^17 , jednak wyklucza z objęcia tym terminem dwie sytuacje, obie częściowo zachodzące właśnie w przypadku Izabeli Łęckiej. Otóż mianem bohaterki bowarycznej nie można określić postaci, która nie ma żadnych po- wodów do buntu, bo „należy do kultury tradycyjnej i zamkniętej, prawie nie- czułej na wpływy zewnętrzne, i w ogóle nie dopuszcza myśli, że mogłaby żyć poza nią”^18. Powodem wykluczenia z grona postaci bowarycznych jest dla Gło- wińskiego również fakt znajdowania się przez bohatera na tak wysokiej pozycji społecznej, że brak jest podstaw do aspirowania do kondycji innej, może co najwyżej pojawić się obawa przed degradacją. Izabela nie do końca podlega wszystkim warunkom tego wykluczenia, zdaje sobie bowiem sprawę z ograniczeń własnej klasy. Oczywiście jest już na szczycie drabiny społecznej. W zasadzie nie ujawnia wyższych aspiracji, nie nęci jej nawet perspektywa zostania kochanką Wiktora Emanuela II. Nie jest jednak w pełni za- dowolona z praw świata, w którym przyszło jej żyć. Jest świadoma tego, że w jej środowisku ładna panna jest towarem, rozmową rządzi frazes, a prawdziwych więzi międzyludzkich brak. Stąd jej ucieczka w samotność – gabinet jest jej azy- lem, a marzenia – Arkadią. Iza nie zgłasza jednak publicznie zastrzeżeń, jest dalej w konwencji, jaką wyznacza jej sfera, gardzi tym światem, ale nie widzi życia poza nim. Dekonstruktorem tego porządku bywa Wokulski. W tym sensie to męski bohater utworu Prusa przyjmuje na siebie niektóre ze znamion bowaryzmu. Iza, świadoma fałszu w relacjach międzyludzkich, ale i sama je falsyfi- kująca, czuje się samotna. Podobnie jak postaci Flauberta żyje we własnym, osobnym świecie.

Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną. Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament, wiara, że małżeństwo obejdzie się bez poetycznych dodatków, naresz- cie miłość idealna, najdziwniejsza, o jakiej słyszano. Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina, który na niej zrobił tak silne wrażenie, że kupiła piękną jego kopią i ustawiła w swoim gabinecie. Przypatrywała mu się całymi godzinami, myślała o nim i... kto wie, ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa?... I stał się cud: pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył. A kiedy pewnej nocy zapła-

(^17) M. Głowiński, „Cham”, czyli pani Bovary nad brzegami Niemna, [w:] „Lalka” i inne. Studia w stulecie polskiej powieści realistycznej, oprac. J. Bachórz, M. Głowiński, Warszawa 1992, s. 136. (^18) Tamże, s. 138-

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 117

dze Wokulskiego zdolnego tylko wobec niej do miłości idealnej^27 , rezygnującej z pożądania, cierpliwej i często wybaczającej:

[...] wszystko chwytałby za kark, wyjąwszy – pannę Izabelę. Ona jedna była istotą, któ- rej wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność, jeżeli nie panowanie 28.

Mając obok siebie swojego Karola Bovary, podobnie jak Emma, była Łęcka ślepa na przymioty Wokulskiego. Zrobiła wszystko, by realnego wymiaru na- brały słowa pani Meliton, bezlitosnej w stosunku do własnej płci:

[…] kobiety tak lubią być ściskane, że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą. [...] kobiety są niewolnicami tylko tych, którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom 29.

I rzeczywiście, Iza okazuje się być zafascynowana siłą. Widzimy to szczegól- nie w epizodzie z Molinarim:

Pomimo znajomości, trwającej ledwie kilka godzin, Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę. Kiedy, późno wróciwszy do domu, spojrzała na swego Apollina, zda- wało jej się, ze marmurowy bożek ma coś z postawy i rysów skrzypka. Nie mogła za- snąć, w jej sercu walczyły najsprzeczniejsze uczucia: gniew, obawa, ciekawość i jakaś tkliwość. Czasem nawet budziło się zdumienie, kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka. [...] Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy. On na- prawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia, szalenie, na śmierć 30.

Sama również zdradza zamiłowanie do niebezpieczeństwa: Od kilku dni męczył ją osobliwy niepokój, jakiego już raz doznała w życiu. Bę- dąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym, zobaczyła w jednej z kla- tek ogromnego tygrysa, który spał oparty o kratę w taki sposób, że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz. Widząc to, panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho. [...] dziwny ten pociąg wydał się jej samej nie- bezpiecznym i nawet śmiesznym. [...] Wróciła się, i choć tygrys już nie spał, tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy, panna Izabela podbiegła do klatki, wsunęła rękę i – drżąca i blada – dotknęła tygrysiego ucha. W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa, lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie, znane ludziom, którzy usłu- chają w ważnej sprawie głosu instynktu. Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie. Gardziła Wokulskim, [...] a mimo to czuła nieprzeparty pociąg – wejść do sklepu, spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu, za parę drobiazgów, tymi właśnie

(^27) Por. t. 1, s. 166. (^28) T. 1, s. 371-372. (^29) T. 1, s. 371. (^30) T. 2, s. 476

118 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

pieniędzmi, które pochodziły od niego. Strach ją zdejmował na myśl spotkania, lecz niewytłumaczony instynkt popychał 31.

Izabela nie kłamie tyle co Emma Bovary. Jeśli mija się z prawdą, błądzi w ocenie rzeczywistości, to dlatego, że święcie wierzy, iż jej tak wolno. Jako istota o niemal anielskiej proweniencji stoi ponad płaską, ziemską moralnością. Dlatego w romansie ze Starskim nie widzi nic zdrożnego, wszak takie schematy zachowania wyniosła ze swojej sfery. Kłamstwo jako takie wydaje się jej czymś prozaicznym, niegodnym osoby wyjątkowej, za którą się uważa. Sam Wokulski wierzy, że: „No, już ta nie będzie oszukiwać...”^32. Jean-Paul Sartre, jeden z pierwszych czytelników francuskiej powieści, za- uważył, że nikt nie rozumie w Pani Bovary nikogo. W utworze Prusa rozmowy bywają „kładkami, na których” nie spotykają się ludzie różnych światów^33. W pełni zgadzam się więc z Janem Datą, który konstatuje:

W tej powieści, zawierającej tak wiele rozmów, w istocie mówi się o ludziach bardzo samotnych, o rozsypce, o atomizacji społeczeństwa, o tragedii indywidualistów... 34

Dla wielu badaczy Emma jest bohaterką tragiczną. Jej tragizm wynika z do- strzeżenia sprzeczności między brzydotą świata a fałszywym wyobrażeniem o tym świecie. Między rzeczywistą treścią zjawisk a ich słowną formą. Między tym, co jest, a tym, co wydaje się, że jest^35. Również Izabela mogłaby zyskać nasze czytelnicze współczucie, bo słusznie czuje się obiektem, celem mister- nie przeprowadzanego planu^36. Rozumiemy jej rozgoryczenie, kiedy mówi do panny Florentyny:

Otóż w takiej chwili przychodzi ten... kupiec, nabywa nasze weksle, nasz serwis, opętuje mego ojca i ciotkę, czyli – ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak my- śliwiec zwierzynę. To już nie smutny wielbiciel, to nie konkurent, którego można od- rzucić, to... zdobywca!... On nie wzdycha, ale zakrada się do łask ciotki, ręce i nogi oplątuje ojcu, a mnie chce porwać gwałtem, jeżeli nie zmusić do tego, ażebym mu się

(^31) T. 1, s. 140-141. (^32) T. 2, s. 268. (^33) Aluzja do artykułu J. Daty, Rozmowy Wokulskiego, czyli „Kładki, na których” nie „spotykają się ludzie różnych światów”, [w:] „Lalka” i inne, s. 81-95. (^34) Tamże, s. 95. (^35) J. Parvi, W stulecie „Pani Bovary”, „Twórczość” 1957, nr 9, s. 152. Dla T. Boya-Żeleńskiego Emma to kobieta wyalienowana, nieprzystosowana do przypisanych jej warunków życia (T. Boy-Żeleński, Pielgrzymki, „Wiadomości literackie” 1933, nr 33, s. 3) (^36) „[Wokulski] Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą. Ażeby mógł nic więcej, tylko szczerze rozmówić się z nią, należało: Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem. Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycz- nych. Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy” (T. 1, s. 162).

120 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

[...] mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają nas swoim uwielbieniem, że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu albo impertynenckim spojrzeniom, ale temu, gdy jest inaczej. Jeżeli w salonie spotykam człowieka, który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób zdradzający jeszcze większą sympatią i cierpienia, albo nie okazuje mi lodowatej obojętności, co ma być oznaką najwyższej sympatii i cierpień, wtedy – czuję, że mi czegoś brak, jak gdybym zapomniała wachlarza albo chusteczki... O, ja ich znam! Tych wszystkich donżuanów, poetów, filozofów, bohaterów, te wszystkie tkliwe, bezinteresowne, złamane, rozma- rzone albo sine dusze... Znam całą tę maskaradę i zapewniam cię, że dobrze się nią bawię. Cha! Cha! Cha!... jacy oni śmieszni... 41

Z drugiej jednak strony Izie zdarzają się pomyłki o dramatycznych dla niej skutkach. Przytrafiają się jej błędne diagnozy, jak ta dotycząca Wokulskiego:

[...] jest to idealny mąż: bogaty, nietuzinkowy, a nade wszystko człowiek gołębiego serca. Nie tylko nie jest zazdrosny, ale nawet przeprasza za podejrzenia. To mnie osta- tecznie rozbroiło... Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy 42.

Ocena stosunku Prusa do kobiety nie jest zadaniem łatwym, bowiem swo- jej głównej bohaterki nie wyposażył pisarz wyłącznie w znamiona kreacji bo- warycznej.

Projekt drugi: Izabela jako androgyne Androgyne to najpiękniejsze z wcieleń powieściowej Izabeli Łęckiej. To obraz kobiety widzianej oczami zakochanego mężczyzny. To dziewiętnasto- wieczna realizacja antycznego, Platońskiego mitu o zagubionej ludzkiej po- łówce. To również antycypacja Jungowskiej teorii o animie i animusie – dwóch komponentach człowieczej duszy 43. To historia yin i yang, symbol zintegrowa- nego, w pełni doskonałego człowieka^44. To odpowiedź – zgubna jak się okaże

(^41) T. 1, s. 135. (^42) T. 2, s. 489. (^43) Już lukrecjusz rozróżniał duszę biologiczną – animę od animusa, czyli duszy subtelnej, miesz- czącej się w sercu, będącej centrum zdolności poznawczych i emocji. Echo tej koncepcji wi- dać w psychoanalizie, a zwłaszcza w poglądach Carla Gustava Junga (1875–1961). Badacz ten przedstawił ludzką psychikę jako zamknięty system samoregulujący się, składający się z kilku podsystemów uporządkowanych hierarchicznie: 1. ego/ja – adaptuje psyche do środowiska ze- wnętrznego; 2. persona – odpowiada za adaptację jednostki do rzeczywistości społecznej; 3. du- sza – odpowiada za adaptację jednostki do rzeczywistości wewnętrznej podmiotu, dzieli się na dwa rodzaje: animę, czyli kobiecą stronę męskiej psychiki oraz animusa, czyli męski archetyp w kobiecej psychice. Dusza jest przeciwieństwem i dopełnieniem persony; 4. nieświadomość indywidualna – zawiera materiał oderwany od pola świadomości jednostki; 5. nieświadomość zbiorowa – obszar nieświadomego, wspólnego całemu rodzajowi ludzkiemu. (^44) Yin-yang, jin-jang, in-jang to według tradycji chińskiej podstawowe pierwiastki-siły tworzą-

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 121

  • na potrzebę wyrażoną przez Wokulskiego słowami: „Mnie przywiązać mo- głaby taka tylko kobieta jak ja sam”^45. Do idei człowieka doskonałego, a więc pełnego, sięgnął już romantyzm (Friedrich Schlegel Űber die Diotima, Juliusz Słowacki List do Rembowskiego), widząc w nim cel, do którego powinien dążyć rodzaj ludzki. Koncepcję czło- wieka-Androgyne wykorzysta w swej powieści Séraphita (1834) Honoriusz Balzac, opierając się na poglądach filozoficznych Emanuela Swedenborga (1688–1722). Pod koniec dziewiętnastego wieku androgynizm będzie nie- zwykle popularny, żeby wspomnieć choćby twórczość Stanisława Przyby- szewskiego, Antoniego langego, Jana Augusta Kisielewskiego, Tadeusza Micińskiego, również dzięki związanemu z nim motywowi anamnezy, a więc tęsknoty do ledwo świtającej w pamięci, znanej kiedyś w „prajedni”, kobiety 46.

Wokulski przypatrywał się jej cały czas. Zrobiła na nim szczególne wrażenie. Zda- wało mu się, że już kiedyś ją widział i że ją dobrze zna. Wpatrzył się lepiej w jej roz- marzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń, gdzie bywa niekiedy tak cicho, że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi. Dopiero później przyszło mu na myśl, że on nigdzie i nigdy jej nie widział, ale – że jest tak coś – jakby na nią od dawna czekał. „Tyżeś to czy nie ty?...” – pytał się w duchu, nie mogąc od niej oczu oderwać. [...] Uczuć swoich nie nazwałby

ce całą rzeczywistość, decydujące o jej trwaniu, a zarazem o dokonującej się w niej nieustan- nie zmianie. Yin to element żeński, bierny, receptywny, negatywny, symbolizujący ciemność, noc, Ziemię. Yang to element męski, czynny, kreatywny, pozytywny, symbolizuje światłość, dzień i Niebo. Yin-yang zawsze występują w parze, choć w różnych proporcjach – są swoim dokładnym przeciwieństwem, ale równocześnie każde z nich zawiera w sobie cząstkę dru- giej (decyduje to o ich nierozdzielności). Zasadę tę przejęła klasyczna myśl chińska, stosując ją zarówno w subtelnych rozważaniach filozoficznych (np. w konfucjanizmie, taoizmie), jak i w praktyce życiowej (kuchnia, medycyna, sztuka miłości). (^45) T. 2, s. 39. (^46) Więcej o tym por: M. Eliade, Méphistophélés et l’Androgyne, Paris 1962; W. Gutowski, Na- gie dusze i maski. (O młodopolskich mitach miłości), Kraków 1992; M. Podraza-Kwiatkowska, Salome i Androgyne. Mizoginizm a emancypacja, [w:] tejże, Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski, wyd. 3 popr., Kraków 2001, s. 274-288. Dla Klary Turey takie symptomatyczne zachowania występujące u bohaterów Lalki pozwa- lają uznać Prusa za prekursora powieści psychologicznej w rodzaju Jamesa Joyce’a: „W Lalce występuje często i d y s o c j a c j a i d e i – kojarzenie zupełnie przypadkowe i chorobliwie chaotyczne – z nurtującymi na dnie świadomości i narzucającymi się wiecznie myślami, zwią- zanymi z jedną kobietą – czasem wprost patologiczna gonitwa myśli, obrazów, uczuć, nie zwią- zanych ze sobą zupełnie, a raczej splatających się na podstawie tajemniczych związków jaki[ch] ś faktów, ukrytych w podświadomości – przy czym f a k t y p a t o l o g i c z n e p r z e d- s t a w i o n e s ą j a k o n o r m a l n e. Metoda ta jest, jakby dalekim przeczuciem metody Joyce’a” (K. Turey, Bolesław Prus a współczesność, „Ruch literacki” 1933, nr 1-2, Cyt. za: Prus. Z dziejów recepcji twórczości, wybór, oprac. i wstęp E. Pieścikowski, Warszawa 1988, s. 330).

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 123

dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała, złożyłby u jej nóg majątek i nawet życie 49

  • lub: Znam panią już parę lat, ale niekiedy zdaje mi się, że znam panią od wieków... Czas ogromnie wydłuża się, kiedy o kimś myślimy ciągle, na jawie i we śnie... 50

Łęcka okazała się dla zakochanego mężczyzny wyjątkowa, jedyna, „była jego życiem, szczęściem, słońcem, którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki, może nawet zgoła urojone” 51. Wiele wskazuje na to, że są to boha- terowie jakoś podobni, pasujący, co zauważają inne postaci utworu, na przy- kład Łęcki:

Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł, że dwoje tych ludzi harmonizuje ze sobą wzrostem i ruchami. On, o głowę wyższy i silnie zbudo- wany, stąpał jak eks-wojskowy; ona, nieco drobniejsza, lecz kształtniejsza, posuwała się, jakby płynąc. Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popiela- tym płaszczykiem panny Izabeli 52.

Oboje czują się jednostkami ponadprzeciętnymi. Iza mówi o sobie: „Komu wiele dano, od tego wiele żądać będą” 53 , Wokulski zaś, rozważając alterna- tywę dalszych badań z Geistem, roi: „Zdawało mu się, że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje, ogarniając cały Paryż, Francję i Europę. I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk: „Sława!... sława!... sława!...” 54. Zarówno Izabela, jak i Stanisław, odczuwają społeczne wyobcowanie. Wo- kulskiemu nie pomoże ostatecznie nawet zamiana Warszawy na Paryż. Izabeli dobrze jest tylko w swoim gabinecie, gdzie próbuje w marzeniach czy rojeniach konstytuować siebie jako osobę, ale uzyskuje tylko tyle, że popada w narcyzm, zamiast dotrzeć do centrum swego jestestwa 55. Wokulski zdaje się też wierzyć w ingerencję jakiś wyższych sił, które ich połączyły, w moc przeznaczenia, wio- dącego ich ku sobie niełatwymi ścieżkami:

(^49) T. 2, s. 259. (^50) T. 2, s. 287. (^51) T. 2, s. 430. (^52) T. 1, s. 520. (^53) T. 1, s. 134. (^54) T. 2, s. 193. (^55) Więcej o tym por. O. Tokarczuk, „Lalka” i perła, Kraków 2001, s. 54; E. Paczoska, Czekając na perłę. Na marginesach książki Olgi Tokarczuk o „Lalce”, [w:] Prus i inni, red. J. A. Malik, E. Paczoska, lublin 2003, s. 91.

124 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

Widzi pani, w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie, eleganckich, z ty- tułami, nawet z majątkiem większym niż mój... Ale przywiązania, jak moje, chyba pani nie znajdzie. Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień, takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie. I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokol- wiek. los to robi. Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani! Ile klęsk musiało spaść na ogół, zanim ja, ubogi chłopak, mogłem zdobyć ukształcenie, które mi dziś pozwala mówić z panią. Jaki traf popchnął mnie do teatru, gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią. A na majątek, który posiadam, czy może nie złożył się szereg cudów?.. Kiedy dziś myślę o tych rzeczach, zdaje mi się, że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią. Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony, ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu. I nie jestże to dziwne, że ja sam, zamiast bawić się z kobietami, jak robią inni, unikałem ich do- tychczas i prawie świadomie czekałem na jedną, na panią... [...] Nie dalej jak teraz, kiedy byłem w Paryżu, miałem przed sobą dwie drogi. Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku, który może zmieni dzieje świata, druga do pani. Wyrzekłem się tamtej, bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch: nadzieja, że mnie pani pokocha. Jeżeli to jest możliwym, wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani; bo sława to liczman, za który własne szczęście poświęcamy dla innych. Ale jeżeli się łudzę, tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie 56.

Sam zresztą Wokulski czuje, że dzieją się wokół niego rzeczy magiczne, któ- rych znaczenia nie umie do końca przeniknąć 57. Przyjmujemy to z wyrozumia- łością, kiedy jest narzeczonym. Możemy tylko mu współczuć, gdy przychodzą chwile otrzeźwienia, autorefleksji. Jak bardzo Izabela i Stanisław skrojeni są przez Prusa na podobną miarę, przekonuje pewien autorski zabieg. Otóż Wo- kulski w swoim afekcie nie jest emocjonalnie bierny, nie przyjmuje wyłącznie uczucia, które skądś na niego spadło. Jest też człowiekiem „z misją”. Kupiec spotyka Izabelę pierwszy raz w teatrze na spektaklu opery Verdiego Violetta, znanej nam lepiej pod pierwotnym tytułem La Traviata, co po włosku oznacza „zabłąkaną” 58. Mniej więcej dwa lata po tym pierwszym „zobaczeniu”, bo jesz- cze nie spotkaniu, Wokulski myśli o sobie oraz Izabeli:

Jestem człowiek zmarnowany. Miałem ogromne zdolności i energię, lecz – nie zrobiłem nic dla cywilizacji. [...] Później przyszło mu na myśl: na co to on strwonił siły i życie?... Na walkę z otoczeniem, do którego nie pasował. Gdy miał ochotę uczyć się, nie mógł, ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych, ale – chłopców i su- biektów sklepowych. Gdy chciał służyć społeczeństwu, choćby ofiarą własnego ży-

(^56) T. 2, s. 307-308. (^57) Scenariusz interakcji między Izą a Stanisławem w konwencji czarów, hipnozy, obłędu omawia A. Janke, Magia, hipnoza, obłęd – rzecz o interakcjach między kobietą a mężczyzną w powieści B. Prusa „Lalka”, [w:] Świat „Lalki”. 15 studiów, red. J. A. Malik, lublin 2005, s. 127-146. (^58) Por. przypis 2, w tomie 1, s. 573 oraz fragment w tomie 2, s. 54.

126 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

do zdobycia. Dlatego w pełni zasługuje na ocenę, którą wystawił jej oraz jej podobnym Ochocki:

Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami, że lgną do tych, którzy je lek- ceważą 63

Projekt trzeci: Izabela jako Salome Pani Bovary, Androgyne to jeszcze niepełna paleta wcieleń powieściowej Łęckiej. Mamy również Izabelę widzianą oczami wszystkich, podkreślmy, wszystkich – nie wyłączając przytomniejącego od czasu do czasu Wokul- skiego – bohaterów utworu. To kobieta-wampir, niszczycielka, zabójczyni tych, których kocha, a więc symboliczna Salome, córka Herodiady. Motyw biblijnej kochanki-modliszki prawdziwą karierę osiągnie w modernizmie, ale już w pozytywizmie, na fali rozwijającego się mizoginizmu, będącego obroną przed emancypacyjną ofensywą, ujawnia swą metaforyczną pojem- ność i literacką przydatność 64. Bolesław Prus, śladem popularnych filozofów końca XIX wieku, takich jak Artur Schopenhauer, Edward Hartmann czy Fryderyk Nietzsche, pisarzy w rodzaju lwa Tołstoja, Augusta Strindberga, zgłasza wiele zastrzeżeń wobec ówczesnych kobiet i ich feministycznych aspiracji. Dowodem tego powieść Emancypantki, nieocenionym kontekstem

  • publicystyka. Zagrożenie patriarchalnego modelu rodziny, zarzucenie przez kobiety naturalnych, fizjologicznie uzasadnionych ról matki i żony, wydaje się najważniejszym powodem mało przyjaznych kobietom wypo- wiedzi Prusa. Drugorzędne stają się w tym wypadku ambicje edukacyjno- -zawodowe czy polityczne kobiet. Na ten temat ma pisarz zdanie już mniej rygorystyczne. O Izabeli nie można z pewnością powiedzieć, że jest emancypantką. Nie ma kompletnie takich pragnień. Akceptuje siebie w roli żony i matki. Bezsprzecz- nie jest kobietą i to przez duże „k”! W opinii barona Dalskiego to:

Dystyngowana osoba [...] pełna rzadkich przymiotów. [...] Szczęśliwy ten, komu odda serce i rękę! Co to, panie za wdzięk, co za rozum; doprawdy, czcić ją można jak istotną boginię... 65

(^63) T. 2, s. 474. (^64) Więcej o tym por. M. Podraza-Kwiatkowska, Salome i Androgyne; G. Matuszek, Kultura con- tra natura? O mizoginizmie minionego fin de siécle’u, [w:] W kręgu Młodej Polski. Prace ofiaro- wane Marii Podrazie-Kwiatkowskiej, red. M. Stala, F. Ziejka, Kraków 2001. (^65) T. 2, s. 212.

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 127

Siła Beli, z której otoczenie często nie zdaje sobie sprawy, tkwi w fakcie, że reprezentuje płeć kulturowo „słabszą”, niedocenianą przez męskich hegemo- nów. Ujawnia to choćby wypowiedź Rzeckiego:

Panna Łęcka piękna, bo piękna, ale przecie jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniłby tylu szaleństw... 66

Podobnie uważa główny bohater utworu, obarczony jednakowoż balastem romantycznych lektur:

W sumie [kobiety, S.K.-S.] są równe [mężczyznom, S. K.-S.], w szczegółach – nie! Umysłem i pracą przeciętna kobieta jest niższą od mężczyzny; ale obyczajami i uczu- ciem ma być od niego o tyle wyższą, że kompensuje tamte nierówności. Przynajmniej tak nam to ciągle mówią, my w to wierzymy i pomimo wielu niższości kobiet sta- wiamy je wyżej od nas... 67

Trzeba przyznać, że Prus z precyzją chirurga pokazuje, jak niedoszacowana wystarczająco reprezentantka swojej warstwy jest w gruncie rzeczy stworzona na pogromczynię mężczyzn. Mówi o tym Ochocki:

Nawet niegłupia i niezła w gruncie rzeczy, tylko... taka jak tysiące innych z jej sfery. [...] Wyobraź pan sobie klasę ludzi majętnych lub zamożnych, którzy dobrze jedzą, a niewiele robią. Człowiek musi w jakiś sposób zużywać siły; więc jeżeli nie pracuje, musi wpaść w rozpustę, a przynajmniej drażnić nerwy... I do rozpusty zaś, i do drażnie- nia nerwów potrzebne są kobiety piękne, eleganckie, dowcipne, świetnie wychowane, a raczej wytresowane w tym właśnie kierunku... Toż to ich jedyna kariera... 68

W powieści Izabela wielokrotnie przedstawiana jest w anturażu kobiety nie- bezpiecznej. Rzecki zauważa na przykład:

Kiedy Kochanowski pisał: „Na lwa srogiego bez obrazy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz” – z pewnością miał na myśli kobietę... To są ujeżdżacze i po- gromcy męskiego rodu! 69

Ochocki dodaje w innym miejscu: Ach, jakiż podły gatunek zwierząt te baby!... Bawią się nami, choć ograniczony ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć... No, prawda, że i tygrys może bawić się czło- wiekiem... Podłe, ale miłe... Mniejsza o nie! 70

(^66) T. 2, s. 8. (^67) T. 2, s. 623-624. (^68) T. 2, s. 672. (^69) T. 2, s. 53. (^70) T. 1, s. 360.

PRUSOWSKI PROJEKT KOBIECOCI: BOVARY  ANDROGYNE  SALOME ... 129

się jej podoba: wynalazcom, wodzom, skrzypkom i cyrkowym atletom. Dopóki miała majątek, uważała się za bóstwo; zbankrutowawszy, gotowa była sprzedać się każdemu, kto zapłaci 74.

Jest więc Iza niechlubną reprezentantką duchowych prostytutek – jak w roz- mowie z Wąsowską określa byłą już ukochaną Wokulski^75. Jest też kobietą karmiącą się frazesem, banałem, osobą rozwiązłą i – co jest jej największym przewinieniem – daleką od ideału, jaki w głowach, duszach i sercach mężczyzn pokroju Wokulskiego, wyryła literatura sentymentalna i romantyczna:

Jakie ona ze mną płaskie rozmowy prowadziła!... Co ją zajmowało: bale, rauty, kon- certa, stroje... Co ona kochała?... Siebie. Zdawało jej się, że cały świat jest dla niej, a ona po to, ażeby się bawić. Kokietowała... ależ tak, najbezwstydniej kokietowała wszystkich mężczyzn; ze wszystkimi kobietami walczyła o piękność, hołdy i tualety... Co robiła?... Nic. Przyozdabiała salony. Jedyną rzeczą, za pomocą której mogła zdobyć sobie byt ma- terialny, była jej miłość, fałszywy towar!... A ten Starski... Cóż Starski? Taki pasożyt jak i ona... Był zaledwie epizodem w jej życiu pełnym doświadczeń. Do niego przecież nie mogę mieć pretensji: znalazł swój swoją. Ani do niej... Toż to Mesalina przez imagina- cją! Ściskał ją i szukał medalionu, kto chciał, nawet ten Starski, biedak, który z powodu braku zajęcia musiał zostać uwodzicielem... [...] Piękne anioły!... jasne skrzydła! Pan Molinari, pan Starski i Bóg wie, ilu ich jeszcze... Oto skutki znajomości kobiet z poezji! Trzeba było poznawać kobiety nie przez okulary Mickiewiczów, Krasińskich albo Sło- wackich, ale ze statystyki, która uczy, że każdy biały anioł jest w dziesiątej części prosty- tutką; no i jeżeli spotkałoby cię rozczarowanie, to choć przyjemne... 76

Prus pozwala być Izabeli przedstawicielką wszystkich instrumentalnie trak- towanych panien. Paradoksalnie staje się ona adwokatem kobiet, w rodzaju prezesowej Zasławskiej, Eweliny Janockiej, Kazimiery Wąsowskiej, wpycha- nych z obawy przed biedą lub mezaliansem w małżeńskie okowy, w tak zwane

(^74) B. Prus, Słówko o krytyce pozytywnej, s. 202. (^75) „Rozumiem żonę, która oszukuje męża: bo ona może się tłomaczyć pętami, jakie wkłada na nią małżeństwo. Ale ażeby kobieta wolna oszukiwała obcego sobie człowieka... Cha!... cha!... cha!... to już jest, dalibóg, zamiłowanie do sportu... Przecież miała prawo przenosić nade mnie Starskiego – i ich wszystkich... Ale nie! Jej jeszcze było potrzeba mieć w swoim orszaku błazna, który ją naprawdę kochał, który dla niej wszystko był gotów poświęcić... I dla osta- tecznego zhańbienia natury ludzkiej właśnie z mojej piersi chciała zrobić parawan dla siebie i adoratorów... Czy pani domyśla się: jak musieli drwić ze mnie ci ludzie, tak tanio obsypywa- ni względami?... I czy pani czuje, co to za piekło być tak śmiesznym jak ja, a zarazem tak nie- szczęśliwym, tak oceniać swój upadek i tak rozumieć, że jest niezasłużony?... [...] Proszę pani, rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości albo sprzedaje z nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu” (T. 2, s. 652). (^76) T. 2, s. 520-521. Por. również: t. 2, s. 194-195, t. 2, s. 402.

130 SYLWIA KARPOWICZSOWIKOWSKA

mariaże polityczne, czujących się w obowiązku ratowania losu pozostałych członków rodziny. Są chwile, gdy świadoma kupieckich metod Wokulskiego urasta do rangi niewiasty-mścicielki, mówiącej na przykład:

Więc naprawdę [...] chcą mnie oddać temu parweniuszowi?... A, zobaczy, jak na tym wyjdzie!... 77

Pisarz co prawda nie pozwala jej odnieść całkowitego zwycięstwa nad mę- skim rodzajem, bo przecież decyzję bohaterki o udaniu się do klasztoru można odczytać jako przyznanie się do porażki, ale w tym utworze nikt nie jest wygra- nym, niezależnie od płci, generacyjnej przynależności czy wyznawanej ideologii.

Bovary, Androgyne, Salome – trzy wcielenia kobiecości, tak różne, a zognisko- wane w jednej bohaterce. Czy Izabela Łęcka to wyłącznie figura skomplikowanej kobiety? A może to w ogóle esencja człowieczeństwa, złożonego z autoprojekcji, z opinii innych na nasz temat, z idealnych wyobrażeń naszej osoby? Niniejszy tekst miał wykazać przede wszystkim, że kreacja tej bohaterki zo- stała stworzona tak, by uniemożliwić oczywiste rozpoznania, a przynajmniej maksymalnie je utrudnić. By za jej pośrednictwem postawić pytania, ale nie znaleźć ostatecznych odpowiedzi. By używając postaci typowej, reprezentatyw- nej dla pewnej sfery, formułować wnioski wykraczające daleko poza prawdę o owej klasie społecznej. Efekt ten osiągnął autor powieści dzięki zastosowa- niu strategii kalejdoskopu, w którym narracja auktorialna, personalna, dialogi i monologi postaci, układ fabularny, operowanie różnymi formami wypowie- dzi, ze szczególnym uwzględnieniem mowy pozornie zależnej, polifoniczność

  • działały w służbie obrazu nie tyle niespójnego, co niejednoznacznego i nie- oczywistego w ocenie 78.

(^77) T. 2, s. 256. (^78) S. Eile twierdzi co prawda, że: „inaczej niż w przypadku Wokulskiego – charakterystyki i ko- mentarze stwarzają sugestię tradycyjnych metod prezentacji. Trzeba nawet dodać, że i mo- nologi panny Łęckiej, w mowie niezależnej czy pozornie zależnej, mają wyraźne znamiona wypowiedzi «uprzedmiotowionych» (w terminologii Bachtina), w których dominuje ukie- runkowanie na pożądane przez autora przedstawienie podmiotu przeżyć. Co więcej, stosun- kowo często dążność do demaskowania pewnych cech idzie zbyt daleko i wówczas mamy hiperbolizację w stylu powieści «z tezą»” (S. Eile, Dialektyka „Lalki”, s. 24). Badacz jednak rewiduje radykalizm sądów, kiedy podkreśla, że Prus „jest bliższy metodzie Flaubertowskiej, niż by się to mogło na pozór wydawać. O ile w charakterystyce Wokulskiego dostrzegaliśmy swego rodzaju napięcie między tym, co zostało stwierdzone i ocenione, a tym, co pozosta-