Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Samotność o wielu kulturowych obliczach, Ćwiczenia z Historia

Autorka motyw samotności w Biblii prezentuje poprzez dzieła malarskie i graficzne – a konkretnie ich kopie, pochodzące ze zbiorów BJ lub udostępnione.

Typologia: Ćwiczenia

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

jeden_i_pol
jeden_i_pol 🇵🇱

4.6

(57)

288 dokumenty

1 / 20

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
13
samotność
owielu kulturowych
obliczach
dr bartłomiej Gapiński
pf3
pf4
pf5
pf8
pf9
pfa
pfd
pfe
pff
pf12
pf13
pf14

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Samotność o wielu kulturowych obliczach i więcej Ćwiczenia w PDF z Historia tylko na Docsity!

13

samotność

o wielu kulturowych

obliczach

dr bartłomiej Gapiński

Narcyz to kwiat o śnieżnobiałych płatkach i żółtym środku, pachnący jak noc wiosenna. Kwitnie bowiem na wiosnę, dzięki czemu zdobi stoły wielkanocne i jest dodawany do palm święconych w Wielką Sobotę. Rośnie w przydomo- wych ogródkach, niekiedy sadzi się go też na cmentarzach. W polszczyźnie ogólnej – za sprawą greckiego mitu o zakochanym w sobie młodzieńcu Narcy- zie – powszechnie funkcjonuje określenie narcyz, odnoszące się do osoby, która zachwyca się sobą, swoim wyglądem.

  • tak Anna Kaczan w Słowniku stereotypów i symboli ludowych pisała o znanym nam wszystkim kwiecie 1. Tym samym mamy pierwotną wykładnię związaną z estetycznym pięknem, sym- bolizującym witalność, z witaniem wiosny, z rośliną włączoną w kulminacje wielkanocną, w ludowy rok obrzędowy, ale też kwiatem urozmaicającym życie potoczne: wkompono- wanym w przestrzenie oswojone (ogródek) i groźne (cmentarz). Można by na tym poprzestać, ale historyczna konwencja wyznacza też przejęty grecki mit o pięknym młodzieńcze Narcyzie. Według mitologii został on ukarany za przywiązanie do swojego oblicza, odrzucenie miłości i wzgardę zakochanych w nim kobiet. Nemezis sprawiła, że bohater zobaczył swoje odbicie w wodzie i zmarł z tęsknoty do samego sie- bie. Na miejscu śmierci miał wyrosnąć kwiat nazwany od imienia nieszczęśnika narcyzem. Historia Narcyza ukazuje dramat człowieka, który odkrywa samotność swojego jestestwa. Georges Minois proponuje następujące tłumaczenie tego mitu:

Dla jednych chodzi o ukazanie tragicznych konsekwencji nadmiernej miłości do siebie samego; dla innych mit wyraża nieuleczalną samotność człowieka, który nie może połączyć się nie tylko z innym, ale nawet z sobą. Człowiek nigdy nie osiągnie zgodności z idealnym obrazem siebie: to bardzo współczesna koncep- cja ontologicznej samotności^2.

(^1) A. Kaczan, Narcyz , [w:] Słownik ste- reotypów i symboli ludowych 2 , Rośliny 3: Kwiaty , Lublin 2019, s. 172.

(^2) G. Minois, Historia samotności i samot- ników , przeł. W. Klenczon, Warszawa 2018, s. 19.

dr Bartlomiej Gapiński

samotność o wielu kulturowych obliczach*

*Druga część niniejszego tekstu, będąca scenariuszem wystawy, powstała w oparciu o sugestie i materiały nadesła- ne przez współtwórców wystawy – pracownika Archiwum UJ Macieja Zborka, pracowników BJ: Marzanny Baś, Jerzego Bednarczyka, Izabeli Bielec, Agnieszki Brzeziak, Barbary Bułat, dr. Sebastiana Grudnia, dr. Jerzego Grygla, Anny Grzędy, Barbary Krawczyk, Katarzyny Łaskawskiej, Katarzyny Maj-Müller, Jagody Nowak, dr. Jacka Partyki.

odbiorcy doświadczyli zarówno piękna, jak i brzydoty. Rozeznali samotność w sensie po- zytywnym i negatywnym („nieładną”, budzącą przerażenie, litość, ukazującą absurdalność ludzkiej kondycji), a także samotność tertium datur (pomiędzy obiema skrajnościami). Na- sza wystawa jest tekstem kultury o określonej formie, treści i graniach. Jak przystało na ustrukturyzowane wewnętrznie świadectwo kultury, chciałoby się uzyskać efekt wywołania „przyjemności tekstu”^6. Jesteśmy świadomi, że amplituda wartości przedstawionych przez eksponaty jest tak duża, iż nie sposób poprzestać tylko na wrażeniach ujętych w dychoto- mie piękne-brzydkie, mądre-głupie, prawdziwe-sztuczne, bogate-nędzne. Jeśli upierać się przy chęci wzbudzenia „przyjemności”, byłaby to przyjemność rozeznania ambiwalentnych odcieni rzeczywistości, poznania wieloaspektowości życia, ale, co jest naszym celem impli- cite , przyjemności odkrywania własnej samotności (dążymy do autorefleksji odbiorców). Kluczowym pojęciem ułatwiającym rozumienie samotności przez prezentowane treści jest kultura. Dawniej ograniczano się do wymieniania atrybutów kultury lub przedmio- tów, poprzez które się ona wyraża, później zwrócono uwagę na to, jakie potrzeby ludz- kie zaspokaja, albo na jej symboliczny charakter. Kultura według antropolożki Barbary Olszewskiej-Dyoniziak jest:

  • zjawiskiem społecznym,
  • rzeczywistością historyczną,
  • systemem symboli,
  • powiązaną całością o charakterze instrumentalnym
  • zjawiskiem psychologicznym 7. Cechy te jako ogólnie szerokie odnoszą się do rzeczywistości właściwie niedefiniowalnej, procesualnej, sprzecznej, zmiennej historycznie, pulsującej niczym życie. Trafnie przed laty wypowiedział się Czesław Robotycki:

kultura to zjawisko niejednorodne, trudnouchwytne w całości i nieokreślone co do swojej natury […] kultura to nie aparat, funkcjonalna całość, ale stały proces interakcji, której istotą jest ekspresja (indywidualna i zbiorowa) tożsamości, do-

konująca się poprzez dialog, rozpoznanie i konstruowanie^8.

Poprzez kulturę następuje gra o tożsamość każdego człowieka. Kultura jest przestrzenią owej gry, dostarcza znaków językowych, symboli i treści ikonicznych ze swojego zbioro- wego imaginarium, ale też zakłada sprawczość odbiorcy. Człowiek jawi się jako jej wytwór i kreator zarazem. Chcąc interpretować zachowania kulturowe, należy założyć, że inte- resujący nas ludzie w postawach i działaniach, to osoby racjonalne postępujące zgodnie

(^6) R. Barthes, Przyjemność tekstu , przeł.

A. Lewańska, Warszawa 1997, s. 22.

(^7) B. Olszewska-Dyoniziak, Człowiek – Kultura – Osobowość. Wstęp do klasycz- nej antropologii kulturowej , Wrocław 2001, s. 28 30.

(^8) C. Robotycki, Ludyczność dawnego Krakowa a jego ludowość , [w:] Kraków ludyczny , Kraków 2009, s. 9.

z pewnymi normami i wartościami. Owe aksjologiczne wyznaczniki instruowały, jak reali- zować wzbudzone pragnienia i aspiracje 9. W przypadku naszych rozważań nad samotnością staramy się wczuć w światopogląd i motywacje twórców prezentowanych artefaktów, uznajemy, że oni mają nam coś do powiedzenia. Świat modelowany jest poprzez rozliczne porządki kulturowe. Czasami jakości te stwa- rzają wrażenie więzienia, wszechogarniającej człowieczy los struktury, przed którą nie sposób się skryć, która determinuje ludzkie zachowania. Wojciech Józef Burszta definiuje kulturę w relacji do realnego świata:

[…] świat jest więzieniem kultury dlatego, że ludzie pragną zakotwiczyć się w pewności zbiorowo wyznawanych poglądów, pragną znaków orientacyjnych ułatwiających partycypację w świecie mknącym do przodu, w którym dzisiejsze ideały już następnego dnia okazują się stertą przebrzmiałych frazesów. Kultura, jakkolwiek rozumiana, wprowadza porządek w chaos doświadczeń jednostko- wych i zbiorowych 10.

Tak rozpatrywana kultura, opiera się, na ile to możliwe, przemijaniu historii, ciągłemu dezawuowaniu wartości, staje się areną ekspresji tożsamości, w której prócz uczestnictwa we wspólnotach jest także miejsce na wyrażanie swojej samotności. Odwołując się do asortymentu kulturowego, ludzie samotni doświadczyli zarówno kul- turowego zdeterminowania (w definiowaniu ich kondycji przez stereotypy), jak również pozwalali sobie na żonglowanie konwencjami kulturowymi. Stać ich było na niesłychaną wręcz inwencję. Eksplorowali nowe przestrzenie świata (dodajmy, że większość dzieł, czy to literackich, poetyckich, dramaturgicznych filozoficznych, czy nawet naukowych powsta- wało w samotności twórcy). Samotni wpisali się w semiosferę (świat znaków konstruujący ludzkie życie, przestrzenie kulturowe analogicznie do biosfery będącej światem przyrody ożywionej), która, jak pisze Janusz Barański: „ma charakter procesualny, raczej wyłania się z wydarzeń niż je poprzedza”^11 , tym samym kultura jest sferą interakcji, dzieje się, nie- ustannie determinuje, ale daje człowiekowi przestrzeń sprawstwa, refleksyjności. Należy na kulturę patrzeć nie tylko w konwencji onseness (niegdysiejszości), ale ujmowania świata przez ludzi dokonujących wyborów i innowacji in statu nascendi^12. Z perspektywy antropologii kulturowej świat współczesny jest poniekąd ciągle zaczaro- wany. Oczywiście nie jest to stan rejestrowany w kulturach plemiennych, albo do pewnego stopnia w kulturze ludowej, gdzie magia rozstrzygała o wszystkich działaniach człowieka (porządku natury, kosmosu i społeczeństwa) 13 , była ona „pierwotną i jedyną formą świado-

(^9) M. Buchowski, Zrozumieć innego. An- tropologia racjonalności , Kraków 2004, s. 22.

(^10) W.J. Burszta, Świat jako więzienie kultury. Pomyślenia , Warszawa 2008, s. 16−17.

(^11) J. Barański, Etnologia w erze postludo- wej… , s. 50.

(^12) Tamże, s. 63.

(^13) P. Kowalski, Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie , Warszawa 2007, s. 295.

Ale można też w określeniach starej panny czy kawalera doszukać się przyporządkowy- wanych atrybutów pozytywnych: wolności, troskliwości o innych w obliczu nieposiadania własnej rodziny, zaradności, kreatywności, oddania dla pasji. Myślenie typu magicznego wciąż określa nasze życie. Owo przekonanie ma szerokie ugruntowanie we współczesnej myśli etnologicznej, przytoczmy Barańskiego:

wszelka kultura rozumiana antropologicznie zasadza się na prawach logiki par- tycypacji, jej szczególny podzbiór natomiast, nauka – na prawach logiki przyczy- nowości, logiki klasycznej. Proporcje owych nastawień są zmienne w różnych okresach historii poszczególnych kultur, ich środowisk i dziedzin, jak również w obrębie jaźni jednostkowych^24.

Samotność, jako pierwotnie dana czy intersubiektywnie podzielana, jest często rozpatry- wana poprzez myślenie typu magicznego. Współtowarzyszy jej rytualność i mityczność. Pozostaje zanurzona w wiedzy potocznej (raczej w doxa niż episteme ), codzienności, a re- fleksja nad nią towarzyszy każdemu, choć większość ludzi traktatów na jej temat nie czyta, a co najwyżej z massmediów dowiaduje się o badaniach naukowych, na ogół i tak w wersji skarykaturalizowanej. Ciągle myślimy, opierając się o „prymarne idee właściwe społecznościom pierwotnym” 25. Włodzimierz Pawluczuk pisze:

Wierzenia prymarne są zasadniczą treścią wierzeń pierwotnych, są one jednak stałym elementem świadomości potocznej w społeczeństwach współczesnych. Oparły się nawet atakowi Kościołów chrześcijańskich i tzw. światopoglądu na- ukowego opartego na mechanice Newtona^26.

Dzieje się tak w rzeczywistości, że nie sposób uchronić się od wierzeń prymarnych zako- rzenionych głębiej, bo w „ontologii archaicznej”, która nie jest etapem historii (przeszłoś- cią, co dawno już przeminęła), ale „elementem ludzkiej świadomości” – dodaje Joanna Tokarska-Bakir, komentując poglądy Mircea Eliadego i Martina Heideggera 27. Symbole, mity, stereotypy, przesądy, przedsądy, stygmaty, zachowania zrytualizowane odnoszące się do samotności po prostu są w naszym życiu, współtworzą codzienne racjonalizacje i określają bycie w świecie. Dają się czasami poznać jako nachalne i nieadekwatne, klasyfikujemy je wówczas pejoratywnie jako zabobony. W istocie nie muszą one mieć jednak charakteru zawsze negatywnego i często nie mają. Bywa, że w takim umiejscowieniu waloryzacja

(^24) J. Barański, Świat rzeczy. Zarys antro- pologiczny , Kraków 2007, s. 79.

(^25) T. Kalniuk, Drogi i miejsca religijno- ści ludowej. Antropologiczne studium nowych ośrodków kultu w współczesnej Polsce (Strachocina, Stryszawa, Sokółka i Legnica) , Toruń 2019, s. 35−36.

(^26) W. Pawluczuk, Oblicza wiary , Kraków 2014, s. 161.

(^27) J. Tokarska-Bakir, Obraz osobliwy. Hermeneutyczna lektura źródeł etno- graficznych. Wielkie opowieści , Kraków 2000, s. 377.

moralna pozostaje zawodna. Specyfika wierzeń prymarnych polega na tym, że są bardzo delikatnej i ulotnej natury. Często dają o sobie znać, chociażby jako ulokowane w prze- życiach, które wymykają się spod obserwacji. Nie sposób do nich dotrzeć, gdyż jawią się wewnętrznym mgnieniem teraźniejszości, pozostają więc ich tylko zobiektywizowane uzewnętrznienia – refleksje post factum^28. Kluczem do rozumienia owych uzewnętrznień, nieśmiertelnej „magiczności” jest zastany porządek kulturowy, residuum znaczeń. Pod tym względem świat jest ciągle zaczarowany. Lucien Lévy-Bruhl, popularyzator koncepcji „logik obcych” oraz „prelogicznych”, pod koniec życia podkreślił: „umysłowość mistyczna, która jest bardziej obecna i łatwiej rozpoznawalna pośród «ludów pierwotnych» niż w naszych społeczeństwach, jest jednak dostępna w każdym ludzkim umyśle”^29. Etnolodzy uzmysła- wiają nam tylko tę oczywistość:

Magię słowa znajdziemy […] we […] współczesnym sloganie politycznym czy reklamowym, liturgii religijnej, modlitwie, złorzeczeniu, przysłowiu, przesądzie, stereotypie, dopingu sportowym, słowie popularnej piosenki, a nawet oficjal- nych i sformalizowanych wypowiedziach, które usłyszymy z ust już nie tylko magów czy kapłanów, lecz zwykłych urzędników, na przykład sędziego orzeka- jącego winę lub niewinność i w ten oto sposób mocą wypowiadanego słowa czyniącego podsądnego wolnym lub więźniem^30.

W obliczu wielości rzeczywistości, zarówno tłumaczonej wedle wynikania naukowego, jak i magicznej partycypacji, potrzeba wysiłku interpretacji. Nie wystarcza już typowo aka- demicka wykładnia funkcjonująca tylko w obrębie etosu uczonych 31. Każdy z nas opowiada jakieś historie, odczuwa, ewokuje, eksterioryzuje swoje stany emocjonalne, poznawcze, kreśli potoczne narracje i stara się zbudować spójny przekaz własnej autoekspresji. Nar- racja jest obecna w każdym miejscu i czasie (wręcz jest względem niego autonomiczna)^32. Ludzie zaś, co przed laty wyraził Roland Barthes, to nic innego jak „opowiadające zwierzę- ta”^33. Nawet w sytuacjach, kiedy nie są w stanie sprostać życiu, kiedy „test rzeczywistości” ich przerasta (przez ubóstwo, dysfunkcje psychiczne, marginalizację, odtrącenie w miłości, osamotnienie), pozwalają sobie na fantazjowanie^34. Szukają przy tym stosownych formuł narracyjnych. W tym kontekście każdy definiuje własną samotność i wplata ją w swoją historię życiową. Stąd refleksja nad nią nie może być tylko intelektualnym wojażem oderwa- nych od hic et nunc. Celem naszej wystawy jest skłonienie widzów do poszukiwań własnych poprzez książki, działa sztuki, prasę, fotografie, film dokumentalny, a także do zapoznania z narracjami, w jakie te świadectwa i związani z nimi ludzie są wprzęgnięci. W tym antro-

(^28) W. Dilthey, Rozumienie i życie , [w:] Wokół rozumienia. Studia i szkice z her- meneutyki , wyb. i przeł. G. Sowiński, Kraków 1993, s. 62. (^29) Cyt. za J. Barański, Etnologia i okoli- ce. Eseje antyperyferyjne , Kraków 2010, s. 18−19.

(^30) Tenże, Etnologia w erze postludo- wej… , s. 81.

(^31) M.P. Markowski, Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość w epoce populizmu , Kraków 2019. s. 18.

(^32) W.J. Burszta, Kotwice pewności. Woj- ny kulturowe z popnacjonalizmem w tle , Warszawa 2013, s. 250.

(^33) R. Barthes, Wstęp do analizy struktu- ralnej opowiadań , [w:] Studia z teorii lite- ratury. Archiwum przekładów „Pamiętni- ka Literackiego” , przeł. W. Błońska, t. 1, pod red. M. Głowińskiego i H. Markie- wicza, Wrocław 1977, s. 156.

(^34) T. Rakowski, Łowcy, zbieracze, prakty- cy niemocy. Etnografia człowieka zdegra- dowanego , Gdańsk 2009, s. 238.

Samotność jest nie tylko wyzwoleniem od kontaktów z innymi ludźmi, lecz także usiłowaniem wyzbycia się ich sposobów myślenia, ich miar i ocen. Wte- dy możemy się zobaczyć i zmierzyć świat własną miarą, zaczerpniętą z włas- nych wartości 43.

Człowieczy los rozgrywa się bowiem między samotnością a wspólnotą. Samotność rozpa- trywać można historycznie, co zrobił w swej monumentalnej syntezie Historia samotności i samotników Minois 44 , ale też prezentystycznie (co robią na przykład prowadzący badania empiryczne przedstawiciele nauk społecznych). Marcin Cielecki w odniesieniu do książki Minois’a doszukał się analogii pomiędzy sytuacją w dzisiejszym stechnicyzowanym świecie a pustynią eremitów późnego cesarstwa rzymskiego:

Czas odosobnienia przeżywamy zupełnie inaczej niż nasi przodkowie. Uciekamy od ludzi, bo nie potrafimy z nimi utrzymać zdrowych relacji, a jednocześnie unikamy możliwości bycia naprawdę sam na sam ze sobą – zerkamy do laptopa, telefonu, słuchamy radia. Być może to właśnie tafla ekranu smartfona jest naszą pustynią XXI wieku. Ot, samotność i jej paradoksy^45.

Warto jeszcze nadmienić, że we współczesnych badaniach samotności wyodrębnić można nurt refleksyjny, filozoficzny nazwany monoseologią (greckie: monosé – samotność i logos – nauka)^46.


Nasza wystawa ma charakter tematyczny. Scenariusz zakłada ułożenie poszczególnych jej części w ciągu skojarzeniowym:

  1. Ciało/Sporty ekstremalne ^ 2) Świadomość siebie [Aktywność Intelektualna: a) w procesie kształtowania osobowości dziecka, b) w kreacji literackiej, c) w refleksji naukowo-filozoficznej] ^ 3) Relacja Ja-Ty [a) w miłości rozpatrywanej jako zakochanie, a potem b) zawiedzione uczucie] ^ 4) Społeczeństwo, ta część dzieli się na: a) Kulturę ludową, b) Samotność w Biblii, c) Eremityzm, d) Świętość, e) Zło, f ) Wychodzenie z samotności ^ 5) Samotność poza kategoriami [poprzez a) film dokumentalny b) wybór wybitnych dzieł malarskich]. Wystawa ma wydźwięk polifoniczny, a miejscami kakofoniczny, tworzy ją kolektyw 16 osób, które nie mają tego samego zdania, różnią się, pozostają w sprzeczności, prezen-

(^43) J. Szczepański, Sprawy ludzkie , War-

szawa 1980, s. 26.

(^44) G. Minois, Historia samotności…

(^45) M. Cielecki, Paradoksy samotności ,

„Więź”, 2018, nr 3, s. 239.

(^46) P. Domeracki, Meandry filozofii sa- motności , [w:] Zrozumieć samotność. Studium interdyscyplinarne , pod red. P. Domerackiego i W. Tyburskiego, To- ruń 2006, s. 16.

tują indywidualną wrażliwość. Każdy uwagę koncentruje na innym aspekcie samotności, dlatego dobór eksponatów i spojrzenie uwarunkowane są światopoglądem, wiekiem, płcią, osobowością, wykształceniem, zainteresowaniami. Trzeba podkreślić, że każdy poprzez swoje rozumienie samotności pokazuje inną wizję świata i każdy jest tutaj peł- noprawnym autorem. Podkreślę to wyraźnie: wystawa jest kreacją zespołu niezależnych podmiotów, ja wyznaczyłem jedynie ramy koncepcyjne. To pracownicy Biblioteki Jagiel- lońskiej, przede wszystkim Sekcji Informacji Naukowej, istotny wkład ma też Jacek Par- tyka z Sekcji Starych Druków BJ, pracownicy Sekcji Wydarzeń Kulturalnych, pracownicy Oddziału Zbiorów Specjalnych BJ. Pomocni byli też Grzegorz Graff z Muzeum Etnogra- ficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie i Maciej Zborek z Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego (który realizował film dokumentalny wystawie towarzyszący). Na róż- nych etapach przygotowań wyróżnili się również bracia franciszkanie z Harmęży, czynni i emerytowani pracownicy naukowi (przede wszystkim z Uniwersytetu Jagiellońskiego), krakowscy artyści, duchowni, osoby ze Stowarzyszenia Klubu Kawalerów w Szymborzu (dzielnicy Inowrocławia). Wystawę otwiera ekspozycja Agnieszki Brzeziak. Autorka koncentruje się na wymia- rze fizycznym samotności, uchwyconym poprzez sport samotniczy, inaczej określany jako sport natury lub przestrzeni, na przykład: żeglarstwo samotne, alpinizm, himalaizm, wy- prawy polarne. Skrajną wersją aktywności typowo samotniczej jest żeglarstwo samotne. Można tu mówić o radykalnie fizycznej samotności, w pozostałych przypadkach na ogół uprawia się owe aktywności jednak w grupie. To totalna konfrontacja z sobą, z własnym organizmem, postawionymi ekstremalnymi celami, to też dostarczenie wzorów cha- rakterologicznych, pożądanych postaw moralnych. Historycznie sporty te były wyzwa- niem rzuconym naturze, próbą jej oswojenia, wytyczenia nowych szlaków, zapełnienia białych plam na mapach, poznaniem nieznanego, asymilowaniem obcości przestrzennej. A. Brzeziak oparła swoją ekspozycję na wnikliwej kwerendzie. Zaprezentowała tylko część zebranych przez siebie materiałów, na przykład książki, czasopisma, ilustracje, zdję- cia. Swoją część autorka dzieli na trzy fragmenty: Oceany, Bieguny, Góry, przedstawiając sylwetki ludzi uprawiających sporty ekstremalne: Krzysztofa Baranowskiego, Aleksandra Dobę, Marka Kamińskiego, Jerzego Kukuczki. A. Brzeziak pokazuje samotność jako wy- zwanie rzucone predyspozycjom własnego organizmu, kształtowanie psychiki poprzez ograniczenia wyznaczone własnej cielesności. Po zwróceniu uwagi na fizykalny wymiar samotności, na jej ucieleśnienie i ekspresję w sytuacjach skrajnych, przechodzimy do części, w której rozważana jest świadomość człowieka. Ta ostatnia kształtuje się w procesach socjalizacji pierwotnej i wtórnej. Nas tym

wręczeniu mu dyplomu doktora honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego dnia 11 czerwca 1981 roku (to zespolenie świata literatury ze światem nauki). Jednakże zasadniczą ideą ekspozycji B. Krawczyk jest przybliżenie postaci wybitnych uczonych pozostających w stanie wolnym przez całe swoje życie. Na wystawie prezentowane są eksponaty odno- szące się w szczególności do uczonych żyjących na przestrzeni XVIII i XIX wieku. Wśród nich znajdują się obiekty dotyczące niemieckiego filozofa Immanuela Kanta oraz historyka i bibliografa Joachima Lelewela. Obaj byli samotnikami w rozumieniu świadomego wyboru odosobnienia w życiu osobistym. Najcenniejszym obiektem, a zarazem elementem sca- lającym tę część wystawy jest akwaforta Rembrandta o hipotetycznym tytule „Faust lub Uczony w pracowni”. Po ukazaniu wymiaru cielesnego samotności, poprzez proces socjalizacyjny, aktywność literacką i naukową, zostawiamy aspekt świadomości człowieka – jego unikalności, kon- frontowanej poprzez twórczość. Tak dochodzimy do części dialogicznej, wydostawanie się ze swoistego odizolowania i szukania partnera w miłości. To kształtowanie się relacji dualnej: Ja – Ty, czego podjęły się Jagoda Nowak i Izabela Bielec. J. Nowak prezentuje przykłady materiałów związanych z poznawaniem partnera. Spośród wszystkich dostęp- nych metod poszukiwania „drugiej połówki” wybiera ogłoszenia, tak zwane „anonse pra- sowe”. Prezentuje polskie wydawnictwa ciągłe wraz z pojedynczymi dopowiedzeniami uzupełniającymi narrację. Materiały ułożone są począwszy od pierwszego ogłoszenia ma- trymonialnego, a skończywszy na anonsach prasowych czasów Polski Ludowej. Jedynym obiektem wyłamującym się z przyjętego zakresu geograficznego ograniczonego do prasy polskiej jest przykład anonsu pochodzącego z gazety „Collection for the improvement of husbandry and trade” z 1695 roku, który jest uznawany za pierwszą opublikowaną w prasie reklamę matrymonialną tego typu. Prawdziwy rozkwit anonsów, a także gazet matrymonialnych przyjmuje się w Polsce dopiero na okres dwudziestolecia międzywojen- nego. Natomiast pojedyncze anonse można znaleźć już w I połowie XIX wieku. Autorka przeprowadza widzów przez kolejne lata, prezentując po drodze co ciekawsze przykłady rodzimej prasy matrymonialnej. Wśród wystawionych materiałów znajdą się: „Amorek” (1924), „Wiadomości Matrymonialne” (1926), „Głos Serca” (1934), „Głos Serca. Biuletyn Towarzysko-Matrymonialny. Jednodniówka” (1947). Autorka kierowała się wyborem eks- ponatów w oparciu o kwerendę biblioteczną, czytaną literaturę krytyczną (na przykład przełomowe w folklorystyce polskiej badania Katarzyny Orszulak-Dudkowskiej) i zapre- zentowała własną autorską interpretację stanu zakochania, miłosnych gier matrymonial- nych poprzez ogłoszenia w przestrzeni publicznej (ukazała paradoks uczucie prywatne wyeksponowane zostaje w sferę życia zbiorowego i upublicznione).

Ze świata ogłoszeń, szukania partnera, swoistych gier miłosnych ujmowanych historycz- nie, przechodzimy do tragicznego wymiaru miłości, jakim są zawiedzione uczucia. I. Bielec koncentruje się bowiem na samotności w związkach. Przed chwilą byliśmy w świecie zako- chania, teraz spoglądamy na tych, których wyidealizowany obraz miłości zawiódł. Fragment poświęcony tematowi samotności w związkach zawiera informacje o książkach, artykułach, poradnikach i reportażach w języku polskim. Publikacje ukazują etiologię tego zjawiska. Sporo pozycji zostało wydanych przez wydawnictwa katolickie. Temat ten jest przedsta- wiony z perspektywy psychologów, socjologów, a także duchownych. Głównym, celem tej części wystawy jest pokazanie, że kwestia wyalienowania w związku istnieje i że jest ona przedmiotem poważnej refleksji. Autorka podkreśla ważkość tego tematu powszechnie przemilczanego, przez stereotypy, wokół niego narosłe. Z relacji Ja – Ty, ze świata miłości idealizowanej i niespełnionej, wymarzonej i zranio- nej kierujemy się do szerszej wspólnoty, już nie tylko pary ale zwracamy się ku grupom społecznym i złożonym społeczeństwom. Poprzez opis świadectw artystycznych i obrzę- dowych piszący te słowa koncentruje się na kulturze typu ludowego, kulturze którą moż- na określić jako magiczną, przynajmniej stosunkowo do niedawna rejestrowano w niej elementy synkretyzmu religijno-magicznego. Najpierw ukazane są fotografie dokumen- tujące kujawskie obrzędy, w których pojawiali się samotni (bezżenni i niezamężne). To przypadający na schyłek zapustów podkoziołek , inaczej chodzenie z kozą i odbywający się w pierwszy dzień Wielkanocy rytuał a dzisiaj już raczej ceremoniał tak zwana przywoływka (inaczej przywołówka ). W obu tych zachowaniach zrytualizowanych pojawiają się kawalero- wie i panny. Czy to za pochodem karnawałowych przebierańców z kozą czy w przypadku rozśmieszających wyznań miłosnych ogłaszanych publicznie w centrum wsi stoi Klub Ka- walerów z Szymborza. Jest on instytucją powstałą w I połowie lat 30 XIX wieku, zasłużoną dla kultury lokalnej (odznaczoną Nagrodą im. Oskara Kolberga) i patriotycznej (w czasie germanizacji silnie podkreślającą polskie tradycje). W dalszej części prezentuję sztukę lu- dową (głównie z II połowy XX wieku), która ma przede wszystkim religijne odniesienia. Eksponatów dostarczyło tutaj Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli w Krakowie. Są tam zdjęcia, fotografie obrazów i rzeźb między innymi takich twórców jak malarz Nikifor Krynicki, malarka Dorota Lampart, malarka Maria Wnęk, malarka Władysława Iwańska, rzeźbiarz Karol Wójciak (zwany „Heródkiem”). Co charakteryzuje owych twórców ludo- wych to już podkreślona powyżej głęboka religijność, wielu z nich ponadto miało problemy psychiczne, żyło w samotności na granicy wsi, a ich aktywność artystyczną uznawano jako podłą. W etosie wiejskim bowiem najważniejszy był inny uświęcony porządek: praca na

Świadectwa źródłowe uzupełniają zdjęcia Klasztoru Kamedułów na Bielanach w Krakowie autorstwa Piotra Kuliszewicza. Z samotności w eremie koncentrujemy się na już pojawiających się wcześniej motywach, teraz jednak stanowią one główne ogniwo, to pokazanie świętości. Dobrane zostały dwie czołowe święte z kultury Zachodu: Joanna d’Arc (spalona w 1431 roku) i Edyta Stein – imię zakonne Teresa Benedykta od Krzyża (1891–1942). Ich biografie prezentują Jerzy Grygiel i Sebastian Grudzień. W przypadku Joanny d’Arc ukazana zostaje heroiczna postawa nie- typowej samotniczki, dzięki której Francja uniknie klęski i wygra wojnę stuletnią (doświad- czającej szczególne osamotnienie pod koniec życia w niewoli u Burgundczyków, a później Anglików i ostatecznie przez nich zgładzonej). W 1920 roku ogłoszona została ona świętą, jest patronką Francji. W drugim przypadku mamy Edytę Stein, z pochodzenia Żydówkę, uczennicę Edmunda Husserla, jedną z najwybitniejszych przedstawicieli fenomenologii, zgładzoną podczas Holocaustu. W 1998 kanonizował ją na patronkę Europy Jan Paweł II. Stein była samotna w zmaskulinizowanym wówczas świecie, wybrała karierę uniwersytecką, co było na owe czasy nowością, musiała rywalizować z mężczyznami, którzy mieli łatwiejszą drogę awansu. Ostatecznie jednak porzuciła karierę tak trudno osiągniętą i została karme- litanką bosą, zamordowaną przez niemieckich nazistów w Auschwitz-Birkenau. Autorzy tego fragmentu ekspozycji prezentują biogramy obu świętych a także książki i materiał ikonograficzny związany z nimi. Tak zakończyliśmy fragmenty wystawy ukazujące pozytywne aspekty życia we wspólno- tach, a szczególnie ujęcie samotności, głównie w odniesieniu do wspólnoty religijnej. Na- stępuje tąpnięcie, radykalne załamanie – pojawia się bowiem samotność w obliczu wspól- noty, która nie nagradza (także nie kanonizuje), ale niszczy. Wchodzimy w rzeczywistość infernalną, w piekło na ziemi, w coś co można określić jako anti-sacrum, ale które poprzez bezmiar okrucieństwa (czego kulminacją była II wojna światowa) zakwestionowało myśle- nie religijne. Tak więc po rozważaniach koncentrujących się na transcendencji wchodzimy w świat ludzi cierpiących i często nie mających nadziei. Anna Grzęda pokazuje rzeczywi- stość Shoah i zbrodni hitlerowskich. Zaczyna od wojny, którą autorka niekonwencjonalnie dzieli na cztery stany osamotnienia:

  • w ucieczce, w ukryciu (są to relacje i życiorysy ocalałych spod hitlerowskiego atawizmu zbrodni, fragmenty wierszy i prozy),
  • getto (jako szczególnie przerażające miejsce, na tę część składają się wiersze, proza i zdjęcia)
  • transport do obozu (tu relacja i zdjęcie)
  • obóz (relacje, obrazy Artura Kapturskiego, prace Mariana Kołodzieja – zdję- cia obrazów dostarczone przez franciszkanów z Harmęży, komentarz od- autorski malarzy). Nie trzeba specjalnie dodawać, że schemat tej części ekspozycji jest przerażający, to nieustanne degradowanie człowieka, który najpierw ucieka i kryje się (jest obiektem po- lowania), potem zostaje zgromadzony na miejscu izolacji, by w nieludzki sposób przewie- zionym zostać do fabryki śmierci i dokonać tam żywota. Kiedy już jesteśmy na dnie, albo wydaje się że czytelnie je rozeznaliśmy w historii, dalej materiał ekspozycji pokazuje że piekło zdiagnozowane podczas wojny do przeszłości nie należy, do niej się nie ogranicza, ale jest obecne hic et nunc , we współczesności, tuż obok. A. Grzęda tym razem kontynuuje swoją narrację w konwencji stron z gazety, na których są zamieszczone bieżące artykuły z prasy, Internetu na temat samotności w chorobie, niepełno- sprawności, śmierci. Pokazuje rozpaczliwy stan wydawać by się mogło po ludzku beznadziejny. Dokąd doprowadziliśmy naszą opowieść, przez sportowe pasje, wysiłki intelektu, szu- kanie miłości, pokładanie nadziei w transcendencji po zło z piekła rodem. Nie będzie ona jednak miała gorzkiego zakończenia, bo nawet jeśli odkryliśmy traumę w wojnie czy w co- dzienności wokół nas, są ludzie serca, pasjonaci, altruiści którzy przeciwko negatywnemu biegunowi życia się buntują. Ten bunt ma coś z godności człowieka, niczym w filozofii egzystencjalistów, wewnętrznego imperatywu, że wobec krzywdy innych nie można być biernym, należy działać, walczyć o godność swoją i innych (nawet jeśli świat jest przepojony złem i nie da się tego zmienić pozostaje godny sprzeciw, bo z naszego honorowego „ nie ” nie wolno zrezygnować). Katarzyna Maj-Müller pokazuje próby jednostek i społecznych in- stytucji reagujących na zło, w tym tragedię wyalienowanych społecznie. Zaczyna ona swoją opowieść od instytucji, załącza fragmenty tekstów dotyczące Domów Pomocy Społecznej (DMS), Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej (MOPS) Centrów Aktywizacji Seniora (CAS) i Uniwersytetów Trzeciego Wieku (UTW). Zamieszcza fragmenty z książek, artyku- łów z Internetu, raportów MOPS -u. Całość fragmentu poświęconego instytucjom wieńczy wykazem adresów telefonicznych do interwencji kryzysowej. Następnie przechodzi do inicjatyw pojedynczych ludzi; też w postaci fragmentów książek, artykułów. Jako część łączącą instytucjonalne i indywidualne reakcje sprzeciwu wobec samotności umieszcza materiały dotyczące platform, stron i facebookowych profilów ludzi i grup niesłyszących (glusi.pl). Celem jej części wystawy jest pokazanie szerokiego wachlarza możliwości wyj- ścia z samotności. Tak więc kończymy część Społeczeństwo umiarkowanym optymizmem, jest szansa dla tych, którzy są samotni, społeczeństwo nie musi być takie złe i bezduszne,

jest zakonna wspólnota samotników (co wydaje się wewnętrznie sprzeczne i prezentuje się jako oksymoron) oraz rozeznajemy skrajnie indywidualną, centralną w myśli chrześcijań- skiej ideę kenozy (ogołocenia, unicestwienia, wyniszczenia) Syna Bożego. Pokazujemy apo- teozę kanonizowanych heroin Zachodu i zastanawiamy się nad narodem osamotnionych, skazanych w nowoczesnym świecie na zagładę. Wystawa ma, podkreślamy to stanowczo, toki i rytmy dostosowane pod odbiorcę, jest dziełem otwartym i każdy może odnieść ją do własnych doświadczeń, przeżyć, refleksji. Jako projekt antropologiczny staramy się po- przez interpretację kulturową dotknąć kwestii rudymentarnych, odtworzyć „nieformalną logikę prawdziwego życia” 47.


Zastanawiając się wnikliwiej, znajdziemy szereg synonimów odnoszących się do samotności i ludzi samotnych, doszukamy się sformułowań dystyngowanych i obelżywych, wywołują- cych uśmiech i grymas trwogi, utrwalonych archaizmów i neologizmów, wyrażeń własnych i zapożyczeń językowych. Te komunikacyjne gry, łagodne przejścia i wyraziste skoki pomię- dzy semantycznymi poziomami pokazują złożoność tematu. Mamy na naszej wystawie całą gamę wspomnianych idei prymarnych potwierdzonych poprzez źródła (udokumentowane stereotypy, formy ludyczne, postawy etosowe, wierzenia, zachowania zrytualizowane, ety- kiety), jak również zjawiska koniunktur (moda na szukanie ukochanego/nej przez czasopis- mo matrymonialne, konwencje artystyczne, praktyki organizowania się i zrzeszania), czy nawet rozbłyskujących jako jednorazowe wydarzenia (zdjęcia konkretnych ludzi podczas szymborskiej przywołówki w latach 60. XX wieku, informacje o wydarzeniach z biografii uczonych czy literatów). Cała ta paleta kolorów ma swoje umocowanie w sformułowanej dawno, bo w oświeceniu przez Giambattistę Vico a popularyzowanej przez antropologa Edmunda Leacha tezie, że „operacje wyobrażeniowe ludzkiego umysłu są «poetyczne» i nie są skrępowane przez ścisłe, dające się łatwo określić, zasady logiki arystotelesowskiej i matematycznej”^48. Patrząc na samotność przez pryzmat kultury, widzimy niesamowitą in- wencję, która czasami przeraża, czasami fascynuje a czasami wywołuje stany ambiwalentne. Dochodzimy do kluczowego bowiem stwierdzenia, które zapowiedziałem na początku niniejszego tekstu, że kultura z jaką się stykamy wciąż ma status zaczarowanej. I nie chodzi akurat tutaj o jakieś duchowe doznanie sacrum (np. w przeciwstawieniu objawionego mitu konwencjonalnej mitologii 49 ) ale o procesy mistycznej partycypacji, która jest ową „poetycznością”. Antropologia uczy nas że ludzie lubią mieszać porządki, a klasyczny po- dział dziedzin aktywności na empiryczne i pozaempiryczne nie jest zasadny zarówno co

(^47) C. Geertz, Opis gęsty – w stronę interpretatywnej teorii kultury , tłum. S. Sikora, [w:] Badanie kultury. Ele- menty teorii antropologicznej , wyb. i przedm. M. Kempny, E. Nowicka, Warszawa 2005, s. 47.

(^48) E. Leach, Kultura i komunikowanie. Logika powiązań symbolicznych. Wprowadzenie do analizy strukturalnej w antropologii społecz- ne j, tłum. i przedm. M. Buchowski, War- szawa 2010, s. 8.

(^49) D. Czaja, W. Juszczak, Ruiny czasu. Rozmowy o twórczości , Wołowiec 2017, s. 226; szerzej temat podjęto w: W. Jusz- czak, Poeta i mit , Wołowiec 2014.

do Trobriandczyków jak i dzisiejszych Europejczyków 50 (oni też nie rozeznają tych sfer, czy możemy lepiej powiedzieć: my nie rozeznajemy ich także, choć wydaje się, że tak czyni- my). Nasze schematy myślowe polegają na ciągłej podmianie symbolu metaforycznego ze znakiem metonimicznym a potem utożsamianiu tego ostatniego z oznaką i sygnałem^51. Poetyczność/magiczność konstytuuje ludzki świat, znaki z jednego porządku dzięki inwen- cji stają się w innych kontekstach symbolami, metonimia przechodzi w metaforę, by stać się kolejną metonimią, zachowania z określonego kontekstu kulturowego mają magiczne odniesienia do innych porządków, czy nawet szerszych przekrojów angażujących więcej dziedzin kultury. Podobnie jak w rozlicznych historycznych okolicznościach i współcześnie poprzez magiczne działania w mikroskali staramy się oddziaływać na zjawiska szerszego zasięgu^52. Ileż to razy zaklinamy tak rzeczywistość? Szczególnie będąc samymi doznajemy swoistej synestezji (mieszamy porządki zmysłowe i rozumowe), rzutujemy nasze osobowo- ści psychologizując rzeczywistość, odciskamy swój niepowtarzalny charakter na otoczeniu i zwrotnie na nas samych. To samotność otwiera nas na ową inwencję jak mało które zjawisko, ona nie pozostawia nas obojętnymi. Samotności, co pokazuje nasz zespół tworzący wystawę, nie sposób definitywnie zro- zumieć, ale nie można jej nie dostrzegać i bagatelizować, podobnie jak hiperbolizować jej nieodwracalność, przeciwnie należy samotność rozumnie zgłębiać, przy czym nie zawodzić, że odczuwamy jej przesyt, ale nawet szukając drogi ku drugiemu, doświadczając alienacji umieć właśnie swoim „byciem sam na sam” się jednak pozytywnie motywować.


Tekst ten zasadniczo powstał na przełomie roku 2019 i 2020, kiedy jeszcze naszej rzeczy- wistości nie przerwało widmo pandemii, kiedy rodziła się ona dopiero w odległych Chinach. Z dnia na dzień stanęliśmy wobec radykalnie innych zachowań społecznych, zdezaktualizo- wały się dotychczasowe wartości kulturowe, ujrzeliśmy ulotność życia i kruchość ludzkiej egzystencji. Wielu doznało samotności za zamkniętymi drzwiami mieszkań, nie przytulało ani nie całowało w tych dniach najbliższych, a nawet podczas rozmowy spuszczało głowę i odstępowało od przypadkowych przechodniów na bezpieczną odległość dwóch me- trów. Ludzi łączył niepokój i strach przed nieznanym. Paradoksalnie izolacja stała się cnotą, a dystans do innych postawą odpowiedzialną. Samotność pokazała swoje nowe oblicze w świetle tragicznej zarazy.

(^50) M. Buchowski, Antropologia społecz- na Edmunda Leacha: między funkcjonali- zmem a strukturalizmem , [w:] E. Leach, Kultura …, s. XXXV.

(^51) E. Leach, Kultura… , s. 42−43.

(^52) Por. T. Wiślicz, Zarobić na duszne zbawienie. Religijność chłopów małopol- skich od połowy XVI do końca XVIII wieku , Warszawa 2001, s. 171.