Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
W notatkach wyeksponowane zostają zagadnienia z historii gospodarczej: skrypt z historii gospodarczej. Część 3.
Typologia: Notatki
1 / 20
rozwoju przemysłowego Argentyny, zmarnowane. Kilka lat później na tych właśnie frustracjach doszedł do władzy w Argentynie Peron, który tę gospodarkę argentyńską do końca rozstroił swoimi populistycznymi posunięciami. W warunkach kryzysu i kurczenia się handlu międzynarodowego rozpowszechniają się rozmaite patologiczne formy handlowania. Jedną z nich był clearing. Clearing polegał na tym, że dwa państwa umawiały się na zerowe saldo wymiany handlowej. I oczywiście, że gdyby tego handlu miałoby w ogóle nie być, to lepszy jest taki clearing niż nic. Ale to jest bardzo prymitywna forma handlowania, bo zauważcie państwo, że ona wymaga, abyśmy nadwyżki wypracowane w handlu z pewnym krajem konsumowali potem z tego kraju. Nie ma możliwości przerzucenia tego na inny kraj. To znaczy, jeżeli będziemy mieli dodatnie saldo wymiany ze Szwedami z powodu eksportu węgla, to nie możemy zaimportować za to wina włoskiego, a szwedzkiego też nie możemy, bo Szwedzi nie robią wina. Krótko mówiąc nie możemy się napić wina, a to jest bez sensu. Umowy clearingowe były szczególnie ulubioną formą handlowania III Rzeszy. III Rzesza zawierała takie umowy z państwami, no tak w skrócie mówiąc oględnie, na południe, z Węgrami plus z krajami bałkańskimi. Dla tych krajów interes polegał na tym, że Rzesza godziła się wpuścić na swój rynek jakąś tam ilość ich eksport rolnego. Oni inaczej to by tego nie wyeksportowali w ogóle. W zamian Rzesza miała rynek zbytu dla swoich towarów przemysłowych, a przy okazji uzależniała od siebie gospodarczo te kraje i budowała sobie taką strefę wpływów gospodarczych i politycznych. Jeszcze inną formą handlu, która się w tym czasie rozwinęła był dumping. Dumping polega na tym, że sprzedajemy za granicę coś taniej niż to jest oferowane na rynku wewnętrznym. Czasem nawet poniżej ceny produkcji sprzedajemy za granicę, a wyrównujemy sobie tę różnicę na rynku wewnętrznym i w ten sposób popieramy eksport i zdobywamy rynki, których byśmy inaczej nie zdobyli. W latach 30 - tych dumping uprawiała na przykład Polska. Uprawiała go eksportując węgiel i cukier, to były dwa takie dobra, których eksport był w ten sposób finansowany. Cukier był drogi na rynku wewnętrznym, a za to żeśmy forsowali jego eksport. I to było nawet jawnie mówione, że my do Europy sprzedajemy cukier, żeby w kraju były dewizy. I że to jest taki patriotyczny czyn, że my się godzimy na ten droższy cukier. W Stanach Zjednoczonych pewne posunięcia interwencjonistyczne były wykonywane już przez prezydenta Hoovera, ale generalnie on nie miał szczęśliwej ręki to tych posunięć, raczej to co robił to się określało jako szkołę propagandową (???) i kończył tę kadencję w atmosferze wyjątkowo nieprzychylnej. W Stanach Zjednoczonych powstawały takie całe miasteczka bezrobotnych, takie slumsy, one potocznie były nazywane Hooversvilles, czyli Miasteczka Hoovera, taka była o Hooverze opinia. Kiedy władzę objął prezydent Hoover, pierwszą rzeczą, z którą musiał się uporać było opanowanie paniki bankowej. Zrobił to ogłaszając w marcu 33 roku święto państwowe, znaczy zamknął wszystkie banki. Ponieważ wszystkie banki były zamknięte, więc to, że jakiś bank był zamknięty nie było jakimś specjalnym powodem do niepokoju klienta - na tym polegało uspokojenie nastroju. W międzyczasie tam została przeprowadzona selekcja i później niektóre banki zostały otwarte, a niektóre nie zostały otwarte. Generalnie amerykański system bankowy, który przedtem był bardzo liberalny, został poddany ściślejszemu nadzorowi. Żeby bronić taką bardziej nerwową, z tego punktu widzenia, grupę drobnych ciułaczy utworzony został Federalny Fundusz Ubezpieczeń Depozytów Bankowych, on ma skrót FDIC, do dzisiaj istnieje i ubezpiecza depozyty do pewnej wartości. Ta wartość na początku wynosiła 10 tys. dolarów wtedy, później była podnoszona i dzisiaj wynosi 100 tys. dolarów. Politykę rolną Roosvelta to skupowanie nadwyżek, a przede wszystkim płacenie farmerom, żeby nie produkowali prowadziła taka agenda rządowa, która się nazywała Agriculture Adjustment Administration, AAA miała taki skrót, 3 razy A. Co do zmniejszenia podaży artykułów rolnych - ta administracja zaorała ileś tam hektarów upraw bawełny i wymordowała 6 mln świń, żeby po prostu zmniejszyć podaż. Interwencjonizmem w przemyśle zajmowało się przede wszystkim
takie coś, co miało skrót NIRA - National Industrial Recovery Administration. Tych agend rządowych działających w ramach new dealu było sporo. Warto wspomnieć o jeszcze kilku. Roosvelt uznał, że ze względów propagandowych będzie dobrze, jeśli new deal będzie mógł się poszczycić tym, że postawił na nogi jakiś region, który do tej pory był wyjątkowo zacofany. Wybór padł na dolinę rzeki Tennessee (spelling???), która rzeczywiście do tej pory była biedna. Powstała osobna agenda rządowa Tennesee (???) Property, która budowała tam zapory wodne, szkoły i różne takie rzeczy. (??? ) miała na celu robienie takich robót publicznych takich, które by tworzyły popyt w przemyśle i nakręcanie koniunktury poprzez tworzenie popytu na dobra inwestycyjne. Trochę innego rodzaju interwencjonizm, taki polegający po prostu na dawaniu bezrobotnych pracy, uprawiała inna organizacja, która się nazywała Civil Works Administration. Ona po prostu zatrudniała bezrobotnych przy takich posunięciach nie koniecznie sensownych, a między innymi utrwaliła się w historii literatury amerykańskiej tym, że byli pisarze, którym w czasie kryzysu było źle. Otóż CWA wynajmowała tych pisarzy do pisania przewodników turystycznych. Dawała im takie zlecenia na czas kryzysu, oni jeździli, pisali przewodniki turystyczne, co rozwijało turystykę, bo to dobrych pisarzy zapędzili do pisania przewodników, a więc fajne przewodniki powstały, a przy okazji pisarze nie narzekali, bo mieli co robić i sobie zarobili. Jeszcze jedna była organizacja, ona miała skrót CCC - Civilian Conservation Corps. Ona zatrudniała młodzież, około 300 tyś. młodych ludzi było skoszarowanych, umundurowanych, miało zapewnione jedzenia, umundurowania właśnie, zarabiało 1 dolara dziennie. Ale już w zasadzie to było na papierosy, piwo i gumę do żucia, bo całą resztę mieli zapewnioną i oni sprzątali kraj. Ta organizacja posuwała ludzi po to, aby sprzątali śmieci. Ruch ten miał problem polegający na tym, że polityka new dealu była dziełem partii demokratycznej, demokraci wspierali inicjatywy, republikanie byli przeciw. Republikanie mieli w swoim ręku Sąd Najwyższy. Sąd Najwyższy orzekał o zgodności ustaw z konstytucją. Sąd Najwyższy może unieważnić ustawy stwierdzając, że one są sprzeczne z konstytucją - w ten sposób przestają obowiązywać. Ponieważ wszystkie te posunięcia wykonywane w ramach new dealu miały jedną wadę z punktu widzenia konstytucji - otóż generowały deficyt budżetowy, na który nie było pokrycia sensownego. W związku z tym, właśnie pod tym pretekstem w 1935 roku Sąd Najwyższy zaczął po kolei te ustawy, tworzące new deal, unieważniać. A Sąd Najwyższy to nie jest takie grono, które łatwo zmienić, bo tam jest ograniczona liczba tych sędziów i oni są dożywotni. Ich mianuje prezydent, ale on to może zrobić tylko wtedy, gdy których z dotychczasowych sędziów umrze. W związku z tym Sąd Najwyższy to jest takie gremium niby polityczne, ale o dobrej inercji (???). Dzisiaj Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczonych większość ma demokratyczną i są to sędziowie, których mianował Kennedy i Johnson w pierwszej połowie lat 60-tych jeszcze, bo tam się mniej więcej tyle siedzi. Roosvelt próbował sobie z tym poradzić w ten sposób, że próbował zmienić konstytucję, żeby miał większy wpływ na skład Sądu Najwyższego, ale nie pozwolono mu tego zrobić i słusznie. Sąd Najwyższy jest dosyć ważnym organem w amerykańskim systemie politycznym. I musiał sobie radzić inaczej. Radził sobie inaczej w ten sposób, że te same ustawy, które mu Sąd Najwyższy obalił, trochę poprawione, żeby Sąd miał w przyszłości trochę trudniej się do nich dobrać, jeszcze raz wracały do Kongresu i były jeszcze raz uchwalane w 1935 i 1936 roku. Roosvelt czekał na reakcje i patrzył co Sąd na to odpowie. Ale dlatego, że to było w takich dwóch falach poszło - ta pierwsza została niemal w całości unieważniona i potem była druga - to Amerykanie mówią Pierwszy New Deal i Drugi New Deal i jest pewna różnica między tymi dwoma „new dealami”. W ramach tego drugiego new dealu dwa nowe rozwiązania zastosowano, na które warto zwrócić uwagę. W 1935 roku weszła ustawa utrudniająca tworzenie holdingów, czyli takich przedsiębiorstw, które w zasadzie same nic nie mają, tylko mają poprzez to, że grają na giełdzie i mają papiery rozmaitych innych przedsiębiorstw. Ale tak naprawdę, z punktu widzenia związku z gospodarką, holdingi są
Mussolini próbował wprowadzać stosunki korporacyjne w przemyśle. Korporacjonizm to była taka doktryna wywodząca się z chrześcijańskiej myśli społecznej, która się opierała na założeniu solidaryzmu społecznego i zakładała, że można zbudować takie związki zawodowe, które nie będą konfliktowe, tylko pracodawcy i pracownicy będą należeli do tych samych związków i będą solidarni. Mussolini próbował w ten sposób zorganizować stosunki pracy. Podczas wielkiego kryzysu Włochy początkowo należały do złotego bloku. Wcale na taki interwencjonizm typu keynesowskiego się nie decydowały łatwo. Mussolini, jak wielu innych, miał prestiżowy stosunek do własnej waluty. To się zmieniło w II połowie lat 30-tych, kiedy Włochy ze złotego bloku wyszły, zawiesiły wymienialność lira. W 1933 roku jeszcze powstał taki koncern państwowy włoski, który miał nakręcać koniunkturę. Miał wykonywać rozmaite przedsięwzięcia w celu nakręcania koniunktury. Ten koncern istnieje do dziś, jego skrót brzmi IRI (??? nie dałbym głowy). W odróżnieniu od III Rzeszy, gdzie rozmaite przedsięwzięcia gospodarcze były potem pod hasłem denazyfikacji, rozwiązywane, likwidowane; znaczna część tego etatyzmu Mussoliniego przetrwała, ponieważ włoskiej gospodarki tak nie potraktowano. Po upadku faszyzmu te państwowe firmy włoskie porobione przez Mussoliniego zdefaszyzowano, ale poza tym pozostały i nawet zachowały swoje historyczne nazwy. Właśnie taki rodowód ma, między innymi, włoski koncern naftowy Agip, który też przez Mussoliniego został założony i funkcjonuje sobie do dziś. Wielki kryzys okazał się dosyć łagodny dla Japonii. Japonia przeżyła swoją panikę finansową w 1927 roku. To się nazywało wielki kryzys finansowy epoki „show” (???) i to sobie Japończycy zapamiętali, ponieważ to było dosyć dramatyczne wydarzenie, natomiast w czasie wielkiego kryzysu już było całkiem łagodnie, to znaczy spadek produkcji był 10% do ‘31, a potem zaczęło być lepiej, a to na skutek wojny, bo Japonia zaczęła wojnę w Mandżurii i ta wojna nakręciła Japonii koniunkturę. {to jest następny wykład} Proszę państwa, ten (...) III Rzeszy był innego rodzaju, ponieważ tam nakręcano koniunkturę nie poprzez kreowanie popytu konsumpcyjnego, a poprzez zbrojenia. A konsumpcję starano się wręcz ograniczyć, (...) gdy znaczna część produkcji nie robi na rynek, a jednocześnie aspiracje konsumpcyjne byłyby rozbudzone to mogłoby to dać efekt w postaci inflacji, Dlatego starano się z konsumpcja nie przesadzać. W pierwszej fazie, jeszcze w czasie Republiki Weimarskiej, rząd niemiecki próbował walczyć z kryzysem przez politykę deflacyjną, „ taktykę trudnego pieniądza”. Tak zaczął zwalczać kryzys rząd kanclerza Duninga w 1930. Między innymi w ramach tej deflacyjne polityki w XII 1931 przeprowadzono takie ustawowe obowiązkowe wszystkich cen płac i czynszów o 10%. Najbardziej dramatyczny dla gospodarki niemieckiej był lipiec 1931 roku. Bo to z punktu widzenia właśnie takich spektakularnych, nerwowych wydarzeń to kryzys w Europie Środkowej wyglądał tak, że w maju 1931 r. upadł największy bank austriacki. Ten bank z racji dawnych związków z monarchią habsburską miał silne wpływy (???). W związku z tym ten kryzys bankowy z Austrii przerzucił się na prawie całą Europę Środkową. A w lipcu zaczął się kryzys bankowy w Niemczech. Zwrot w niemieckiej polityce gospodarczej nastąpił w maju ‘32 r., kiedy to nowy kanclerz - Frank von Bauen (???) zaczął politykę inflacyjną. Podjął próbę napędzania koniunktury poprzez inflację. W Niemczech obawy przed inflacją były stosunkowo silne, w związku z tym Niemcy w tej dziedzinie polityki monetarnej poszli na to, że zawiesili wymienialność marki na złoto i zawiesili wymienialność marki na (??? walutę wewnętrzną, która nie wiem jak się nazywała). Natomiast nie zdecydowali się na zdewaluowanie marki oficjalnie; nie była dewaluowana aż do drugiej wojny, potem przez drugą wojnę i aż do 1948 roku. W momencie przejmowania władzy przez NSDAP był to dosyc złożony ruch polityczny z punktu widzenia tego, co nas
interesuje, ponieważ NSDAP miało w swoim programie hasła antykapitalistyczne (???). I był taki silny ruch robotniczy w NSDAP, który uważał, że wraz z przejęciem władzy powinna nastapic rewolucja społeczna. Na czele tego ruchu stali tacy dwaj przeciwnicy Hitlera: (??? tu coś powinno być) i właśnie pod wpływem takich lewicowych haseł pozostawała cała partyjna armia SA. Na tym tle dochodziło do napięć, które zostały rozładowane w sposób gwałtowny i brutalny - w czerwcu 1934 roku, podczas nocy długich noży, kiedy to spacyfikowano (???). Tym niemniej te hasła antykapitalistyczne w programie NSDAP były, znaczy one najczęściej były sprzedawane równocześnie jako antysemickie, co było kapitalistyczne, to było kojarzone, że to jest żydowskie i z tego powodu Żydów zwalczano. Ale między innymi w takim kilkunastopunktowym programie NSDAP z początku lat dwudziestych jeden cały punkt był poświęcony zwalczaniu domów towarowych. NSDAP bardzo było zawziete na domy towarowe i to było zrozumiałe, bo (???). Hitler miał szczęście o tyle, że doszedł do władzy w momencie, gdy gospodarka niemiecka wychodziła z kryzysu i tak, w związku z tym (???) została zapisana juz na listę zasług III Rzeszy. Hitler szykował kraj do wojny. Gospodarcze szykowanie kraju do wojny oznacza kilka rzeczy: poo pierwsze i to oczywiste jest: wymaga zbrojenia. Po drugie, na to chciałem państwa uczulić, przygotowywanie kraju do wojny oznacza postawienie sobie takiego celu jak samowystarczalność w gospodarce, autarkia, ponieważ jak wojna wybuchnie, to musimy liczyc się z tym, że handel zagraniczny będzie bardzo utrudniony lub w ogóle odcięty i wtedy będziemy zdani na to, co mamy sami. Tego typu doświadczenia Niemcy wyniesli z I wojny światowej. Jeszcze w czasie pokoju należy robić różne rzeczy, które miałyby zwiakszyć samowystarczalność gospodarczą kraju. To oznacza, że my robimy pewne rzeczy, pomimo że one się nie opłacają, bardziej się opłaca sprowadzać z zagranicy - my będziemy to robili u siebie, bop to nam zaopewnia samowystarczalność. Na przykład na terenie Niemiec były złoża rudy żelaza, ale były bardzo kiepskie i nie opłacało się ich eksploatować, je się opłacało sprowadzać ze Szwecji, ale III Rzesza podjęła ich eksploatację, żeby być w jak największym stopniu uniezależniona od importu. Jeśli mamy pomysł, że będziemy robić coś, co się nie opłaca, a będziemy robic to z przyczyn politycznych, to takie coś może robić tylko przedsiębiorstwo państwowe, bo prywatnych na coś takiego nie namówimy, bo niby z jakiej racji. W tym celu powstał taki państwowy koncern, który się nazywał (???) i zajmował się tym, że na przykład eksploatował te nieopłacalne złoża rudy żelaza. Później w czasie wojny rola tego koncernu trochę się zmieniła, bo on na przykład w Polsce przejmował różne zakłady przemysłowe na własność: czy to państwowe, czy (???), czy to na przykład takie, które należały do Żydów. W związku z tym później on pełnił taką funkcję (???). Ale początki tego koncernu były właśnie takie. Zbrojenia niemieckie początkowo były tajne, w 1935 roku stały się zupełnie jawne. Finansowane były przez taką instytucję, której nazwa była tak wymyślona, aby to wyglądało, że nie wiadomo, co to jest - Spółka Badań Metalowych.(???). Ponieważ Hitlerowi chodziło o to, aby robiąc zbrojenia nakręcić koniunkturę i dać ludziom zatrudnienie, ale zarazem gospodarka niemiecka nie produkowała dóbr konsumpcyjnych, aby zaspokoić mozliwości konsumpcyjne. W związku z tym, ta spółka badań metalowych emitowała weksle pracy (???) i bezrobotni zatrudniani na tych zasadach tylko część wynagordzenia dostawali w markach, za które mogli coś sobie kupić, a część w wekslach - to była forma takiej pozyczlki weenętrznej - one miały być kiedyś być spłacone. Tak naprawdę nie zostały spłacone, to znaczy spółka wyemitowała tych weksli na 12 miliardów marek, z czego naprawdę wykupiła 1.5 miliarda, a całą resztę unieważniono. Na tym tle doszło zresztą do awantury między Hitlerem a Schachtem. Ponieważ Hitlerowi udało się do swojej ekipy skaptować Hjalmara Schachta. To był twórca stabilizacji walutowej Niemiec w 1924 roku, uważany za najlepszego (??? - polityka? ) gospodarczego w Niemczech, więc to że on się znalazł w ekipie Hitlera to miało taki element propagandowy, żeby to poważniej wyglądało. W 1937 roku, kiedy zapadły takie decyzje (???), na ten temat istnieje taki bardzo ciekawy dokument (???) I tam między innymi
wyzwał Matuszewskiego na pojedynek. Pojedynek się oidbył i przebieg miał mnastępujący - najpierw jako wyzwany strzelał Matuszewski - i spudłował. Potem strzelał Lebnicki i Matuszewski padł. A po chwili wstał i nic mu nie było. Co się okazało? Otóż kula trafiła matuszewskiego w metalowy guzik od rozporka. (???) Potem mu przeszło i wstał. Morał tej historii jest nastepujący: polityk gospodarczy poza wiedzą powinien mieć także szczęście, bo bywają takie sytuacje, że sama wiedza nie wystarcza. W takiej sytuacji, kiedy uprawiano politykę deflacyjną, a równocześnie widać było, że wiele z objawów kryzysu wynika właśnie z tej polityki, że gdyby troszeczke bardziej sypnąć groszem, to wszystko by ruszyło z miejsca. A jednocześnie ze względów prestizowych, ze względów na zagranicę trzeba było taką polityję prowadzić. W tej sytuacji niektórzy, na przykład PPS - wysuwała otwarcie taki program, że trzeba zrobić inflację, jeżeli inflacja jest mniejszym złem niż taki kryzys, to trzeba zrobić inflację i się nie przejmować. Byłty inne pomysły - jedne poważne, inne niepoważne. Z jednym przynajmniej pomysłem był kłopot - ponieważ jego autorem był prezydent Mościcki. Prezydent Mościcki wymyślił, że skoro tak jest, że z jednej strony chcemy mieć silnego złotego na zewnątrz, z drugiej strony mamy za mało pieniędzy wewnątrz, więc trzeba oprócz tego złotego, który jest na zewnątrz, zrobić drugiego - wewnętrznego złotego, który będzie tylko w kraju, bo będzie niewymienialny na zewnątrz i jego możemy zrobić dużo (czy tak???). Mościcki był chemikiem, on się nie znał na ekonomii. Jakby on się znał na ekonomii, to by wiedział, że jak takie coś się zrobi, to za kilka lat prawo Greshama i gorszy pieniądz wyprze lepszy i już. Ale on tego nie wiedział. No i z takim pomysłem wystąpił do Matuszewskiego. Tu Matuszewski okazał się tchórzem, bo w zasadzie jego obowiązkiem było powiedzieć prezydentowi, co on o tym myśli. Ale Matuszewski sobie wykombinował, że (nie powinien powiedzieć ???) i zaczął kręcić. To jest fajny pomysł, ale (???). Po pewnym czasie Mościucki się zorientował, co jest grane, bo w końcu ktoś mu tam wytłumaczył. I wtedy zrobił Matuszewskiemu ogromną awanturę: „Pana obowiązkiem było mi powiedzieć. ja się nie znam, ja nie twierdzę, że się znam. Ale pan nie powinien dopuścić do tego, (???) żebym ja robił z siebie idiotę. Trzeba mnie było powstrzymać”. I miał rację. Na początku 1936 było już tak, że złoty blok się rozpadł i zaczęły się rozmowy co w tej sytuacji powinna zrobić Polska. Były różne zdania. Na czele Banku Polskiego stał wtedy jeden z najbardziej (???) piłsudczyków - pułkownik Kos. Pułkownik Kos uważał,że Polska powinna zdewaluować złotego i przyłączyć się do bloku szterlingowego. Ze należy się (???) na handlu i (???). Ministrem Skarbu i wicepremierem był Eugeniusz Kwiatkowski, który uważał,że tego robić nie należy. I między tymi dwoma politykami doszło do konfliktu. Na to się nakładały większe takie ugrupowania - Kwiatkowski był dysponentem (???) a Kos należał do grupy połkowników (???). Efekt był taki, że w maju 1936 Kos podał się do dymisji. A kwiatkowski wygrał. Proszę zwrócić uwagę, jak to się zmieniło - układ sił. Kiedy w 1925 dosżło do konfliktu między Prezesem Banku Polskiego a premierem, to podał się do dymisji premier, a w 36 roku, kiedy doszło do konfliktu między wicepremierem, a prezesem Banku, to do dymisji podał się prezes Banku. W tej sytuacji jedyne co Polska zrobiła w polityce walutowej, po rozpadzie złotego bloku, to wprowadzono reglamentację dewizową. Nie zawieszono wymienialności na złoto, nie zdewaluowano, tylko wprowadzono reglamentację dewizową - czyli obowiązek ujawnienia i odsprzedania bankowi polskiemu zagranicznych środków płatniczych. Z tego powodu takie pytania, które ostatnio (???) wiadomo w jakim kontekście napływają, mianowicie: „Czy my wiemy, jacy obywatele polscy przed wojną mieli konta w Szwajcarii?” Otóż może my wiemy, może nie wiemy; ale wiemy na pewno, że ci obywatele, którzy przed wojną mieli konta w Szwajcarii, to robili to nielegalnie, bo z punktu widzenia prawa polskiego oni nie mieli prawa posiadania dewiz, oni mieli obowiązek odsprzedać je bankowi Polskiemu. Więc cała ta sprawa, przynajmniej z polskiego punktu widzenia, prywatnych kont obywateli polskich w Szwajcarii jest nielegalna, ci ludzie łamali po prostu polskie prawo. Po 1936 roku zaczął się w Polsce interwencjonizm. Kwiatkowski
uważał, że można nakręcać koniunkturę poprzez rozwój przemysłu zbrojenionwego. Od 1936 roku realizowano plan 4-letni i to był plan bodowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. COP ulokowany był w środkowej Galicji, między Sanem i Wisłą. Kilka czynników zadecydowało o takiej własnie lokalizacji, przede wszystkim strategiczne. To był rejon położony nie bezpośredno przy granicy niemieckiej i nie bezpośrednio przy radzieckiej. Tym różnił się na przykład od Górnego Śląska, bo on był przy granicyu niemieckiej i w razie wojny był właściwie nie do obrony. Wyobrażano sobie, że to jest na tyle (??? - duży???) kraj, że nie zostanie szybko zajęty. Ta granica, która tam była w pobliżu, to znaczy granica czechosłowacka, wydawała się bezpieczna. Drugi czynnik, który zadecydował o lokalizacji COP-u to były duże rezerwy siły roboczej. Tam było stosunkowo najwieksze ukryte bezrobocie na wsi. To było takie zjawisko nieuchwytne statystycznie, ci ludzie się nie zgłaszali jako bezrobotni. Ale dla tych ludzi były tylko możliwości, żeby wyszli ze wsi, co na wsi oni byli niepotrzebni. Oni nie wychodzili, bo wiedzieli, że w mieście nie mają szans - więc siedzieli na wsi i tworzyli bezrobocie. Myśmy sobei rysowali taką demograficzną mapę Polski przed rozbiorami. Otóż jak wyglądała mapa gęstości zaludnienia za Stefana Batorego? I ona wyglądała tak: taka duża Polska wtedy była, za Stefana Batorego było tak, że gęsto było na zachodzie, a im dalej na wschód, tym było rzadziej. To jest mnieju więcej to, czegośmy my się spodziewali. Ale jest zrobiona druga mapa Polski, tuż przed rozbiorami - co się okazuje. Ze tuż przed rozbiorami było inaczej - najgęściej było na południu, a im dalej na północ tym było rzadziej. Odwórcił się łuk, zrobił się nie taki południkowy, tylko równoleżnikowy. To wynikało z tego, że rozmaite katastrofy, które nas spotkały w XVII wieku nadchodziły jednak z północy a nie z południa. Południe okazało się takim (???), do którego ci najeźdźcy mieli najdalej. Jedyny taki kawałek Polski nie zajęty w czasie „potopu”, to były okolice Lubonia (???). Wcześniej osadnictwo na południu hamowały takie czynniki jak najazdy tatarskie. Tram było niebezpiecznie. W XVIII wieku ten czynnik przestał działać. Skończył się taki problem jak najazdy tatarskie. I dlatego to się odwróciło - pod sam koniec I Rzeczypospolitej południe było najgęściej zaludnione. A potem to wzięła Austria. Austria wzięła najgęściej zaludniony kawałek Polski, a przez to, że tam się zrobiła granica państwowa, to ta struktura została utrwalona na długo., bo już się nie można było swobodnie przemieszczać od tej pory. Dlatego właśnie później w II Rzeczpospolitej to był najgęściej zaludniony kawałek Polski. Oczywiście były takie skupiska wielkie, jak tam Warszawa, Łódź czy Górny Śląsk, ale nie mówimy sobie o wielkich miastach, tylko mówimy sobie o takiej przeciętnej gęstości zaludnienia. Z tego punktu widzenia, to był najbardziej zaludniony kawałek Polski. COP był to przede wszystkim przemysł zbrojeniowy: Mielec, Świdnik, Rzeszów - to jest przemysł lotniczy, opony w Dębicy, huta w Stalowej Woli. Zresztą Stalowa Wola to jest zbudowana od podstaw wtedy miejscowość i sama nazwa tak została wymyślona ona jest (??? z boku epoki ???). Zapora w Rożnowie na Dunajcu. To nie tylko były te widły Sanu i Wisły, bo naprzykład fabryka karabinów w Radomiu to też była inwestycja COP-owska. To był przemysł zbrojeniowy, ale to wszystko nie było skoordynowane z wojskiem. Wojsko miało w tym czasie 6-letni plan przezbrojenia sił zbrojnych ( J.P.: dla mnie to brzmi jak masło maślane, jednak profesor zawsze wie lepiej). Już sama rozbieżność w czasie, że gospodarka miała 4-letni plan budowy przemysłu zbrojeniowego, w tym samnym czasie wojsko miało 6- letni czas przezbrajania. To znaczyło, że coś tutaj jest niezgrane ze sobą i się nie trzyma kupy. Nieprzypadkowo to nie było ze sobą zgrane, ponieważ Kwiatkowski reprezentował przeciwną frakcję, bo to jest (???) niż marszałek Rydz-Śmigły. Koncepcjom budowy przemysłu zbrojeniowego w Polsce towarzyszyłą po prostu walka o władzę. Dochodziło do tego, że Śmigły jechał na własną rękę do Francji i załatwiał jakąś ogromną pożyczkę zbrojeniową u Francuzów nie uzgodnioną nic ze skarbem. I jeszcze tak było, że za tą pozyczkę Śmigły
zaspokajac potrzeby społeczne. Jeszcze jedną rzecz z tego marksizmu XIX-wiecznego warto sobie uświadomić, ona była zupełnie inna, niz to co potem. Otóż wiadomo było, że kapitalizm nie był ustrojem najlepszym. Że będzie jeszcze jednen ustrój i on będzie lepszy. Otóż w doktrynie marksistowskiej było coś takiego co się nazywało prawo niezbędnej godności stosunków społecznych ze środkami produkcji. To było mniej więcej coś takiego, że gospodarka się rozwija, pewne stosunki społeczne, które sa postepowe na pewnym etapie rozwoju gospodarczego późniejk stają się przestarzałe zostaja obalone. I przychodzi lepszy. To znaczy, to mniej więcej tak można narysować: o ile gospdarka się tak rozwija, to te ustroje kolejne troszeczkę tak się rozwijają - skokowo, na przemian. W momencie rewolucji one są dobre, potem są coraz bardziej przestarzałe, aż w końcu robią się przestarzałe. Ale proszę zwrócić uwagę, co z tego wynika. Przy takim sposobie myslenia, marksiści nie będą życzyli źle kapitalizmowi. To nie jest tak, że jak kapitalizm przezywa kryzys, ma kłopoty, to należy się cieszyć, bo on się kompromituje. Nie, jeśli to jest tak, że w miarę rozwoju gospodarczego, (??? - nie jestem pewny czy to tak) jak bardzo anachroniczne będą te stosunki społeczne - coraz bliżej będzie do rewolucji, to niech się ten kapitalizm rozwija. Im barzdiej on się będzie rozwijał, tym szybciej do socjalizmu. Zgodnie z tym rozumowaniem, rewolucje, gdyby gdzieś miały nastapić, to powinny najpierw wybuchnąc w najbardziej rozwiniętych krajach, w jakichś Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, na pewno nie w Rosji. To dopiero Lenin, który robił rewolucję w Rosji i jakoś musiał to uzasadnić, że to w Rosji, a nie gdzie indziej - to to nie pasowało do takiego toku myślenia. Wymyslił taką formułkę, że kapitalizm padł w swoim najsłabszym ogniwie. No i potem już udowodnić, że Rosja jest najsłabszym ogniwem nie było trudno. Ale takl naprawdę dla Marksa i XIX-wiecznych marksistów taki sposób myslenia, jaki prezentował Lenin to by była straszna herezja. Zresztą od Lenina też zaczyna się inny sposób poatrzenia na kapitalizm. Właśnie tak, że socjalizm robi się wielki nagle, a (???) jest kapitalizm i zaczyna się wyścig. Zaczyna się pokazywanie kto jest lepszy, ktop jest bardziej skuteczny. I wtedy na kapitalizm oni zaczynają patzryć jak na rywala, wtedy zaczynają im życzyć źle i zaczynają się cieszyc, jak im się coś nie uda. Ale to dopiero wtedy. Jeszcze jedna rzecz wywarła duże wrażenie na Leninie, chociaż potem nie eksponowano tego. Otóż Lenin wiekszość wojny spędził w Szwajcarii. To było bardzo dobre miejsce podczas I wojny światowej, bo to był wgląd na onbie strony frontu. Otóż na Leninie duże wrażenie zrobiła gospodarka wojenna Niemiec. To znaczy gospodarka taka zmilitaryzowana. Stosowanie wojskowych metod w gospodarceto było coś, co jemu w czasie pierwszej wojny zaimponowało i co z pewnością wywwarło wpływ na późniejszy kształt gospodarki radzieckiej. Proszę zauważyć, że cały rozwój gospodarczy socjalistyczny przesiąknięty był terminologią militarną. Brygada robocza, kampania cukrownicza. Mnóstwo takich milityarnych określeń. Jak miałwyglądać nowy ustrój - na ten temat wiedziano stosunkowo niewiele. To znaczy z tego wszystkiego, cośmy sobie do tej pory powiedzieli wynika, że on powinien w jakiś sposób przezwyciężać wyzysk i alienację pracy. To znaczy, że nie powinno być własności prywatnej środków produkcji, tylko ona powinna być jakoś tak zrobiona, żeby ci robotnicy uważali, że to jest ich. I po drugie, ta gospodarka nie powinna być regulowana przez rynek, tylko jakoś inaczej. No bo rynek prowadzi do kryzysu nadprodukcji. Były trzy kolejne przymiarki do nowego modelu gospodarczego, dopiero trzecia okazała się trwała, co nie znaczy mądra, ale trwała. Pierwszą chronologicznie był komunizm wojenny, drugą był NEP, czyli Nowa Ekonomiczna Polityka i trzecią był taki model rozwoju, który później zaczęto nazywać socjalistyczną industrializacją. W okresie komunizmu wojennego ważne jest rozróżnienie tego co było wymuszone przez okoliczności wojenne - to, że była wojna domowa, że tam trzeba było dopasować na potrzeby frontu od tego, co było realizacją doktryny. Później, gdy się komunizm wojenny się okazał straszna klapą, to wiele rzeczy zwalano na to, że była wojna (i tak było trzeba). Otóż nie wszystko, co oni robili, było wymuszone przez wojnę, otóż pewne rzeczy oni robili,
ponieważ uważali, że właśnie na tym ten ustrój ma polegać. Jedna z pierwszych decyzji władz radzieckich, podjęta już 7 XI 1917 roku, pierwszego dnia, dotyczyła nacjonalizacji rosyjskiego banku państwa (???). Prawdę mówiąc do dziś nie wiadomo, co to znaczyło, bo ten bank państwa był państwowy zawsze. Nie wiadomo, co to znaczy - znacjonalizować państwowy bank. Ale on w każdy razie znacjonalizował. Zaraz potem do tego banku poszły ze strony rady komisarzy ludowych dwa żądania: pierwsze było takie, żeby zwalczyć inflację, a drugie było takie, żeby dostarczyć kredytu dla rządu. Tym, że te żądania są sprzeczne nikt się nie przejmował. Ponieważ urzędnicy tego banku powiedzieli, że te żądania są sprzeczne, w związku z tym odkryto między nimi spisek antypaństwowy. Ich dwa tygodnie po rewolucji zwolniono z pracy i aresztowano. Z tej okazji powstała CzeKa. To byli pierwsi klienci Dzierżyńskiego. Kilka dni później, kiedy już tych urzędników tam nie było, tylko jacyś ciecie, jeszcze pilnowali, przyjechała do Rosyjskiego Banku Państwowego ciężarówka ze Smolnego i tą ciężarówką przyjechało dwóch współpracowników Lenina i oni od tych cieci zażądali klucza od skarbca. No to ci dali, co mieli nie dać. Wtedy tamci otworzyli sobie skarbiec, wszystko co było załadowali na ciężarówkę i wywieźli do Smolnego. Proszę zauważyć, że stosunek władzy radzieckiej o bankowości był typowym stosunkiem włamywacza. Bank polega na tym, że tam jest skarbiec, do którego trzeba się włamać i zabrać to, co jest w środku. Później znacjonalizowano lub zlikwidowano wszystkie pozostałe banki. Po paru miesiącach został w Rosji tylko jeden bank, właśnie ten bank, który zmienił nazwę na Bank Ludowy RFSSR (???), a w styczniu 1920 roku ten bank został zlikwidowany. W tym czasie nie było w Rosji żadnego banku, a emisją pieniądza nazywała się taka komórka, ściągnę, żeby nie skłamać: Centralny budżetowo-rozrachunkowy zarząd przy Ludowym Komisariacie Finansów. Okres komunizmu wojennego to był okres, kiedy z jednej strony tłoczono tych pieniędzy strasznie dużo i tak naprawdę, to była wtedy hiperinflacja. Z drugiej strony znaczenie pieniądza malało. Ponieważ zaopatrzenie odbywało się nie poprzez pieniądz, tylko w inny sposób. W 1918 roku została wprowadzona w Rosji dyktatura aprowizacyjna. Żywność była rozdzielana przez komisje. Wszelki prywatny handel żywnością był zakazany. I to nie w systemie karkowym, jak to państwo pamiętacie kiedyś było, że trzeba mieć kartkę i pieniądze, tylko po prostu w naturze. Ludzie otrzymywali wynagrodzenie w naturze w miejscu pracy. W takiej sytuacji w roli pieniądza często chodzą takie towary, które muszą mieć kilka cech. Po pierwsze muszą być zestandaryzowane, żeby nie było lepszych i gorszych. Po drugie muszą być łatwo podzielne, aby łatwo można było wydawać resztę. I nie mogą się psuć. Klasycznym takim towarem jest spirytus. Drugim takim towarem jest tytoń - to są takie dobra, które często w roli pieniądza występują. W tym rozdawnictwie obowiązywała zasada: kto nie pracuje ten nie je. To nie była przenośnia literacka, to należało rozumieć jak najbardziej dosłownie. Tak właśnie było naprawdę, że jak ktoś nie pracował, ten nie jadł. I były całe grupy ludności świadomie przez władze pozostawione poza zasięgiem systemu zaopatrzeniowego i skazane na śmierć głodową, to było tak pomyślane. Władze brały w posiadanie tę żywność poprzez system, który nazywał się razwiorstka. System ten polegał na tym, że chłopi zobowiązani byli oddać państwu za darmo wszystkie nadwyżki powyżej swoich potrzeb. Rewolucja na wsi przeprowadziła coś w rodzaju reformy rolnej. W listopadzie 1917 roku był dekret o ziemi, to nie było to samo, ponieważ reformy rolne później (???) na przykład. Formalnie w każdym razie nie był ponieważ dekret o ziemi po prostu nacjonalizował ziemię. Chłopi, którzy oczekiwali reformy rolnej zrozumieli dekret o ziemi po swojemu. Znaczy zrozumieli, że można sobie podzielić pańskie majątki i podzielili. Władza była na razie na tyle słaba albo rozsądna, że się z tym pogodziła, tak naprawdę to nie o to chodziło w dekrecie o ziemi. I teraz z tą prywatną gospodarką chłopską władza poczynała sobie w ten sposób właśnie, że oni musieli za darmo oddać państwu nadwyżki, które wyprodukowali powyżej własnych potrzeb. Mówiąc delikatnie, to nie był system, który zachęcał do zwiększania produkcji. Więcej, właściwie trudno sobie wyobrazić powód, dla
podatek w naturze. nadwyżki po zapłaceniu tego podatku mogli sprzedać na wolnym rynku. W przeciwieństwie do poprzedniego systemu ten system zachęcał do produkcji, bo opłacało się te nadwyżki mieć i sprzedać. W dużym zakresie dopuszczono prywatna przedsiębiorczość, w przemyśle też. Nie było reprywatyzacji oczywiście, co tam znacjonalizowano, to pozostało państwowe, ale pozwalano na zakładanie niewielkich nowych firm prywatnych. Ponieważ miał funkcjonować rynek, więc okazało się, że niezbędny jest instrument tego rynku, czyli pieniądz. Z tego punktu widzenia po komunizmie wojennym pozostała kompletna bryndza, bo hiperinflacja została. To znaczy w obiegu były ruble carskie, były kierenki albo dumki. To były takie pieniądze z okresu Rządu Tymczasowego, które się nazywały kierenki od nazwiska premiera albo dumki, bo tutaj była wymalowana duma państwowa i były radzieckie pieniądze, które się nazywały (???sowznaki), tam były przez komisarza ludowego robione. To były te pieniądze, które władza radziecka uznawała, bo oprócz tego były jeszcze pieniądze, które były po białych generałach na przykład Korczak, Brandel, to tych władza radziecka nie uznawała. To wszystko było nic nie warte. W 1922 wprowadzono rubla 1922, to tak się nazywało i ten rubel był wart 10 tyś. rubli dotychczasowych. W 1923 roku wprowadzono rubla 1923 i on był wart albo 100 rubli 1922, albo milion rubli dawniejszych. I takimi dwoma denominacjami kolejnymi zrobiono względnie przyzwoity parytet, ten rubel z 1923 roku to już była taka niezła waluta. Oczywiście to była waluta niewymienialna na inne, czysto wewnętrzna waluta, jak później w socjalizmie było. Ponieważ okres NEP-u był okresem, kiedy Związek Radziecki względnie się otworzył na świat, w każdym razie w porównaniu z tym co przedtem oraz z tym, co potem, to był dosyć otwarty. A świat w tym czasie zmierzał jednak ku walucie złotej, to było po konferencji genueńskiej i miała być jakaś tam waluta złota. Jeśli Związek Radziecki chciał mieć walutę, która by się nadawała do obsługi wymiany zagranicznej, to musiał coś wymyślić. Otóż wymyślono rzecz następującą: przy okazji reformy w 1923 zamiast banknotów 10-rublowych pojawiły się banknoty, które się nazywały czerwońce. Jeden czerwoniec to było 10 rubli. I żądanie z zagranicy te czerwońce wymieniamy na złoto. Na żądanie obywateli radzieckich - nie. Dla obywateli radzieckich to po prostu było 10 rubli. Gdyby obywatele radzieccy jeździli za granicę, to by się zorientowali, że tam czerwońca traktują trochę lepiej niż inne ruble i pojawiłaby się dwuwalutowość i zadziałałoby prawo Greshama i byłoby dużo kłopotów. Ale obywatele radzieccy nie jeździli za granicę, więc nie było kłopotów. I czerwoniec normalnie funkcjonował aż do reformy następnej w 1947 roku. W potocznym języku to się do dziś zachowało, że się na 10 rubli mówi czerwoniec, jeśli się w ogóle mówi. Ale nie, teraz była denominacja, więc można tak mówić. Odbudowano system walutowy na początku lat 20-tych. W 1921 roku powstał Gosbank, który emitował te wszystkie pieniądze, Gosbank to jest skrót od Gospodarstwiennyj Bank, czyli Bank Państwowy. W 1922 powstał Bank Przemysłowy, Bank Handlu Zagranicznego, Bank dla Spółdzielni. W komunizmie wojennym eksperymentowano, że socjalizm może się obyć bez banków. Od czasu NEP-u w socjalizmie były banki, tylko po pierwsze - to były banki państwowe, a po drugie one nie konkurowały ze sobą, tylko miały gospodarkę sektorowo podzieloną, żeby było wiadomo, kto kogo obsługuje. Mówiłem, że okres NEP-u był okresem otwarcia gospodarki radzieckiej na świat. Istniałą jednak jedna poważna przeszkoda. Otóż w lutym 1918 roku rząd radziecki unieważnił długi carskie. Powiedział, że nie uznaje długów carskich i nie zamiera ich płacić. To było mniej więcej 5 mld dolarów wtedy, dużo to było pieniędzy i to był dług przede wszystkim wobec Francji. W mniejszy stopniu wobec Wielkiej Brytanii. Generalnie wobec ententy na pewno; to nie był dług wobec państw centralnych. Później normalizację sytuacji międzynarodowej radzieckiej blokowała ta sprawa długów carskich, ponieważ no z punktu widzenia prawa międzynarodowego jest coś takiego jak ciągłość zobowiązań, niezależnie od tego, że gdzieś tam była rewolucja, to tam nikogo nie obchodzi. Dług jest długiem. Państwa odpowiadają za długi swoje, nawet jeśli po drodze przeszły jakieś tam transformacje. My płacimy długi
Gierka i nikogo nie obchodzi, że Gierek już dawno nie rządzi. Rosja radziecka spróbowała się zachować inaczej, znaczy próbowała unieważnić swoje długi. I to potem blokowało rozwój interesów w Rosji. No bo troszkę jest strach robić interesy z krajem, który ma zwyczaj unieważniania swoich długów. Przecież my nie mamy gwarancji, że on to zrobił raz, jemu to może wejść w nawyk. To nie obciążało stosunków gospodarczych z Niemcami, tam nie było kwestii długów. Na tej właśnie zasadzie doszło właśnie do traktatu w Rapallo i w okresie NEP-u głównym partnerem handlowym Rosji stały się Niemcy. Tutaj obie strony jakoś się uzupełniały, gospodarka radziecka dysponowała surowcami, których nie miała gospodarka niemiecka; niemiecka natomiast posiadała technologie, obie strony mogły na tym skorzystać. Na dodatek jeszcze to było tak, że Niemcy miały ograniczenia zbrojeniowe na mocy traktatu wersalskiego i nie mogły na przykład eksperymentować z czołgami czy samolotami na swoim terytorium, natomiast na terytorium radzieckim oczywiście mogli. Korzyści strony radzieckiej polegały na tym, że ona podpatrywała i przy okazji się uczyła. Przy ocenie NEP-u jest jeden problem. Otóż długi czas mówiono o NEP-ie, że NEP był krokiem wstecz w stosunku do komunizmu wojennego, bo trzeba było odbudować kraj wycieńczony wojną, a po pewnym czasie można było NEP odrzucić i robić to, co należało robić od początku. Po pierwsze samo stwierdzenie, że NEP był krokiem wstecz głupio wygląda w kontekście tego, że w komunizmie wojennym ludzie umierali z głodu, a w okresie NEP-u przestali umierać. Na tej zasadzie NEP był dużo rozsądniejszym okresem niż komunizm wojenny. Wyłącznie, jeżeli się umówimy, żeby jak najmniej było prywatnego w gospodarce. No to rzeczywiście, z tego punktu widzenia można powiedzieć, że NEP był krokiem wstecz. To zresztą później funkcjonowało w Związku Radzieckim w ten sposób, że ta formuła, że NEP był krokiem wstecz i od początku był pomyślany jako coś przejściowego, to była formuła stalinowska. Stalin w ten sposób uzasadniał to, co on zaczął robić później. Ale na przykład z punktu widzenia Gorbaczowa, który próbował zdementować ten system stalinowski, bo on uważał, że on się nie sprawdził, to proszę zwrócić uwagę, że tutaj mieliśmy do czynienia z takim szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Lenin wymyślił komunizm wojenny .. i głupio wymyślił. Ale po pewnym czasie zmądrzał, odwołał to i wymyślił NEP. I to już było dużo lepsze. A potem już nic nie wymyślił, bo umarł. I dalej już wymyślał Stalin albo inni. Otóż z tego punktu widzenia można było przedstawiać NEP jako ostatnie słowo Lenina w tych sprawach, a wszystko co się potem stało - jako stalinowskie wypaczenie. NEP to jest leninizm, a wszystko co później to jest stalinizm, tak to przedstawiał Gorbaczow. Niezależnie od tego na ile naciągana była ta argumentacja, trzeba przyznać, że (???). {Koniec wykładu o ZSRR} Proszę państwa, wojna z punktu widzenia ekonomicznego wyglądała w ten sposób, że Niemcom zależało na wojnie krótkiej. Ponieważ w pierwszej fazie tej wojny Niemcy miały przewagę. Na przeciągnięciu wojny zależało aliantom. W pierwszej fazie wojny zadanie aliantów polegało na tym, żeby nie dać się pobić. O innych rzeczach oni nie myśleli, jak tylko nie dać się pobić i przetrzymać. Odwrotnie siły zaczęły się zmieniać w 1943 roku i od tej pory zmieniały się już wyraźnie na korzyść koalicji. Zgodnie z tym, cośmy sobie mówili o nastawieniu gospodarki niemieckiej na potrzeby wojny w związku z protokołem Hosbacha (???), to w Niemczech zrobiono taki kalendarz, że należy tę gospodarkę eksploatować na pełnych obrotach do 1943, bo potem to się ona może rozlecieć. To, że się ta gospodarka nie rozleciała było w dużej mierze zasługą niemieckiego ministra do spraw zbrojenia, Alberta
państwo pamiętacie wojnę w Zatoce, to też tak było, że przez 2 tygodnie Amerykanie walili z powietrza i patrzyli, czy da się wojnę rozstrzygnąć samym lotnictwem, no i w końcu okazało się, że się nie da, jednak piechota też się musi pofatygować. Drugi taki front, w dużym stopniu niewidoczny, to była próba odcięcia zaopatrzenia dla krajów europejskich za pomocą łodzi podwodnych. Tutaj bardzo wyraźny zwrot nastąpił w maju 1943 roku. O ile przedtem U-booty usiłowały (???), to wiosną 1943 roku ustabilizowała się taka równowaga, która potem się utrzymała prawie do końca wojny. Mianowicie 1 statek - 1 U-boot. I tak w zasadzie było, za jeden zatopiony statek Niemcy płaciły jednym U-bootem. To był poziom strat dla Niemców nie do przyjęcia. Tego rodzaju równowagi nie potrafili wytrzymać - w tym momencie przegrali bitwę o Atlantyk. Dla zwycięstwa w tej bitwie bardzo ważne było to, co robili Amerykanie, ponieważ Anglicy praktycznie nie byli w stanie wyrównywać ubytków w stanie swojej floty handlowej i w liczbach bezwzględnych rozmiary brytyjskiej floty handlowej roku na rok się kurczyły. Amerykanie wymyślili budowę statków metodą potokową, nie było tak, że się najpierw kładzie stepkę (???), a potem się na tym buduje statek normalnie, tylko w stoczniach budowano takie kawałki statku, które się następnie spuszczało na wodę i potem to już na wodzie łączyło się w jedną całość, aż był gotowy statek. Ponieważ tego typu sposób budowy wymagał jak najdalej posuniętej standaryzacji, żeby te części były jednakowe, aby było wiadomo co z czym łączyć, aby powstał statek, więc w sumie powstawały dwa typy statków: „Victory” i „Liberty” i tych statków Amerykanie zrobili tysiące. Amerykanie byli w pierwszej fazie wojny neutralni. Ta neutralność amerykańska oznaczała różne rzeczy w różnych fazach wojny. Tak naprawdę neutralność polega na tym, że powinniśmy formalnie obie strony traktować tak samo. Ale to, że nie będziemy formalnie czynić różnicy nie znaczy, że nie będziemy robić faktycznie. Tak właśnie Amerykanie robili. Ponieważ, nie ulegało wątpliwości, że większość Amerykanów nie chce, aby Stany brały udział w wojnie, to równocześnie nie ulegało też wątpliwości, że znakomita większość Amerykanów życzy dobrze Wielkiej Brytanii, a źle Niemcom, a nie na odwrót. W związku z tym, chodziło o to, aby neutralność Amerykańska miała taki kształt, który byłby korzystny dla Wielkiej Brytanii, a niekorzystny dla Niemiec. Jeszcze jeden czynnik wpływał na politykę amerykańską w tej dziedzinie. Pamiętacie państwo, że po I wojnie światowej Amerykanie mieli takie złe doświadczenie, że sojusznicy byli zbyt zagrożeni w Stanach Zjednoczonych, żeby się chcieć zadłużać dalej. Dlatego nie skorzystali z pomocy amerykańskiej na czas odbudowy i Amerykanie zamiast mieć dobrą koniunkturę w czasie odbudowy mieli kryzys nadprodukcji. Teraz Amerykanie chcieli uniknąć podobnego efektu na koniec wojny, dlatego wszystkie rozwiązania wprowadzane były tak pomyślane, żeby z tego nie powstawał dług. Amerykanie nie chcieli, żeby sojusznicy na koniec wojny byli im dłużni dużo pieniędzy, bo wiedzieli, że to jest bardziej kłopot niż korzyść. W latach 30-tych, jeszcze przed wybuchem wojny, Amerykanie wydali ustawę o neutralności, która mówiła, że jeżeli w Europie wybuchnie wojna, to USA wprowadzą embargo na eksport broni do krajów walczących. Kiedy wojna naprawdę wybuchła to Stany Zjednoczone postąpiły zgodnie z tą ustawą i wprowadziły embargo. Zaraz potem Amerykanie się zorientowali, że strzelili byka. Ponieważ Niemcy wcale nie zamierzali kupować broni w Stanach Zjednoczonych, natomiast Anglicy zamierzali kupować w Stanach Zjednoczonych. W związku z tym, ta formuła neutralności była korzystna dla Niemiec. Ponieważ nie o cos takiego chodziło Amerykanom, więc w listopadzie 1939 roku wydali następną ustawę o neutralności. Od swoich głównych zasad ustawa ta była nazywana „Cash and Carry”. Możemy sprzedawać broń krajom walczącym pod dwoma warunkami: po pierwsze „cash” - gotówką mają płacić, bo nie chcemy, żeby potem był dług i po drugie - „carry” - mają sami sobie to zabrać, nie będziemy im tego wozić. Teoretycznie to dotyczyło w różnym stopniu obu stron. Tyle, że Anglicy byli w stanie sobie „carry”, a Niemcy
bardziej rozsądna forma neutralności. W lecie 1940 roku, bitwa o Atlantyk weszła w dramatyczną fazę, ponieważ Niemcy zdobyli Francję, a to oznaczało dwie rzeczy: po pierwsze flota francuska odpadła z konwoju, a po drugie niemieckie łodzie podwodne miały swoje bazy na wybrzeżach Atlantyku i miały łatwy dostęp do Atlantyku. Anglicy odczuwali ogromny brak niszczycieli, takich okrętów do eskortowania konwojów. Amerykanie akurat mieli niszczycieli sporo i mieli ochotę oddać trochę Anglikom. Ale nie mogli oddać tak po prostu, bo wtedy przyszedłby ambasador niemiecki i powiedziałby, że co to jest za neutralność, że wy dajecie niszczyciele naszym przeciwnikom; to dajcie i nam. Albo lepiej nam dajcie łodzie podwodne, żeby było równo. Żeby tak nie było, całej tej operacji nadano pozory operacji handlowej. Amerykanie dali Anglikom 50 niszczycieli w zamian za angielskie bazy na Karaibach. Prawdę mówiąc, te bazy nie były Amerykanom potrzebne, ale rozumiecie państwo, dlaczego taką transakcję robiono na niby (???). Gdyby przyszedł ambasador niemiecki i powiedział: co jest do cholery, dlaczego dajecie niszczyciele naszym przeciwnikom, to Amerykanie by mu powiedzieli: „Tak, bo to jest za bazy na Karaibach. Nas bardzo interesują bazy na Karaibach. Zbieramy takie rzeczy. Chętnie wam damy niszczyciele za wasze bazy na Karaibach. Nie macie baz na Karaibach - jaka szkoda.” To znaczy ambasador niemiecki nie przyszedł, bo on tez wiedział, jak będzie wyglądała rozmowa, ale w razie czego, to było wiadomo, co mu powiedzieć. W XII 1940 roku Churchill napisał do Roosevelta list, w którym pisał, że Wielka Brytania jest bardzo wdzięczna za pomoc i za ustawę „cash and carry” i wszystko jest fajnie, tyle, że Wielkiej Brytanii za chwilę skończy się „cash”. Jeśli czegoś nie wymyślimy nowego, to ten interes ugrzęźnie. Pod wpływem tego listu Roosevelt zaczął myśleć i wymyślił w maju 1941 roku, trzy miesiące później Kongres przyjął ustawę „Lend- Lease” o pożyczkach i dostawach. Wtedy jeszcze Stany były neutralnie, więc ta ustawa ta musiała być zrobiona specjalnie. Stany Zjednoczone narodom miłującym pokój będą dzierżawiły sprzęt wojenny. Nie sprzedawały, tylko dzierżawiły. Jeśli ten sprzęt zostanie zniszczony w toku działań wojennych, to komisyjnie go spiszemy na straty i nie będzie długu. Jeśli ten sprzęt przetrwa wojnę, to można go wtedy zwrócić w naturze i wtedy też nie ma długu. A gdyby się okazało, że to jest taki szmelc, że nie ma go po co z powrotem wozić przez Atlantyk, bo się po prostu nie opłaca, to pojedzie komisja, zniszczy go i też nie będzie długu. Generalnie to ma być tak, żeby nie było długu i to główna była idea Amerykanów. Po drugie, Stany były jednak neutralnym krajem, więc to nie mogła być ustawa, która by jednostronnie dyskryminowała jedną ze stron walczących. Teoretycznie ona miała być jednakowo dostępna dla Aliantów i dla Niemców. I oczywiście ona była jednakowo dostępna teoretycznie. Gdyby teraz pojawił się ambasador niemiecki i powiedział, że III Rzesza jest zainteresowana udziałem w „lend- leasie”, to by mu odpowiedziano: „Ależ tak, oczywiście, ale przedtem musicie przekonać odpowiednią komisje Kongresu, że III Rzesza jest narodem miłującym pokój. Jak tylko to załatwicie, to nie ma sprawy.” To było robione, zanim Stany weszły do wojny. Naturalnie po tym, jak już weszły, to tego typu skrupuły odpadły. Generalnie to było robione tak, aby na koniec nie było długu i Amerykanie byli tutaj bardzo wrażliwi. Amerykanie wydali na „Lend- lease” 51 miliardów dolarów. To strasznie duże pieniądze, w porównaniu z innymi rzeczami. Z tego Wielka Brytania dostała 30, ZSRR - 11, Chiny - 4, a reszta resztę. Znaczy polski rachunek był wewnątrz rachunku brytyjskiego. „Lend-lease” był dostarczany za pomocą konwojów, najbardziej dramatyczne rzeczy działy się na trasie do Związku Radzieckiego, na trasie do Murmańska. Tak dramatyczne rzeczy tam się działy, że w zasadzie to wypaczyło całą historię, ponieważ prawda jest taka, że około 20% „lend-leasu” radzieckiego szło szlakiem północnym, a 80% szło przez Ocean Indyjski, Irak itd. Tyle, że na Oceanie Indyjskim nic się nie działo, a na szlaku północnym tam były fajerwerki, naloty, cuda- niewidy, z związku z tym do literatury weszło to, co się na północy działo, na południu było nudno. Udział „lend-lease’u” w radzieckim wysiłku wojennym to był jeden z najbardziej
Nie skorzystali bo ententa była za bardzo zadłużona w Stanach i nie chciała się zadłużać dalej, a w państwach centralnych wybuchły wielkie inflacje, które zamknęły te rynki przed importem za Stanów Zjednoczonych. Teraz Amerykanie nie chcieli, żeby im się podobna historia powtórzyła, dlatego jeszcze w czasie wojny wykonywali różne posunięcia, które miały zabezpieczyć powojenną gospodarkę przed powtórzeniem się takiego złego scenariusza. O tym, co oni robili, żeby partnerzy nie byli zbyt zadłużeni trochę już sobie mówiliśmy, trochę będziemy sobie mówili następnym razem. Dziś powiemy sobie o tym, co oni robili, żeby się zabezpieczyć przed inflacjami w powojennym świecie. Dziś generalnie będzie o sprawach walutowych. Z jednej strony wiadomo było, że nie ma powrotu do waluty kruszcowej, bo po prostu przy takie polityce gospodarczej, która została przyjęta w większości krajów, powrót do waluty kruszcowej był niemożliwy. Z drugiej strony należało stworzyć jakieś zabezpieczenia, przed inflacjami właśnie, bo gdyby tych zabezpieczeń nie zrobiono, to mogły by się rzeczy zdarzyć podobne jak po pierwszej wojnie światowej, albo i gorsze. Dlatego jeszcze podczas wojny w VII 1944 Amerykanie zwołali konferencję w Bretton Woods, konferencję poświęconą budowie powojennego systemu walutowego. W tej konferencji brali udział oczywiście jedynie sojusznicy Stanów Zjednoczonych, państwa z przeciwnej strony frontu nie brały. W Bretton Woods kłócili się przede wszystkim Anglicy i Amerykanie, te dwie delegacje miały tam coś do powiedzenia w sprawie ogólnoświatowej koncepcji ładu finansowego. Inne delegacje, to raczej o swoje tam sprawy się troszczyły, a o takie poważne, to się nie wykłócały, bo nie były dość kompetentne. Spierano się w skrócie o takie rzeczy: czy ma istnieć jakaś ponadnarodowa instytucja finansowa. A w zasadzie nie spieramy się, czy ma istnieć, bo się co do tego dosyć łatwo zgodzono, tylko jakie mają być ich kompetencje. Na ile ona ma prawo ingerować w suwerenność poszczególnych państw. Po drugie, spierano się, czy powinna istnieć jakaś jednostka walutowa międzynarodowa, czy też nie ma takiej potrzeby. Anglicy twierdzili, że powinna, Amerykanie mówili, że nie koniecznie i po trzecie spierano się, jaką rolę w tym wszystkim będzie odgrywać złoto. Bo nawet jeśli nie ma takiej wymienialności jak kiedyś na złoto, to wiadomo to złoto jakoś będzie miało coś wspólnego z systemem walutowym i problem był co będą miały wspólnego. Nie bardzo mamy czas tę dyskusję referować, chociaż ona sama w sobie była ciekawa; ostatecznie wyszedł z tego taki system, który nazywano systemem z Bretton Woods. Otóż postanowiono utworzyć Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Celem MFW miało być zapewnianie stabilności systemów walutowych w świecie. Ponieważ to było głównym celem funduszu, a w momencie, gdy tworzono taką instytucję finansową światową, to wiadomo było, że do tej instytucji będą przychodzić rozmaite państwa z rozmaitymi takimi sprawami, że ci chcą sobie wybudować zaporę wodną, a ci to chcą tutaj cukrownię zrobić i tak dalej. I tego typu interesów do załatwienia. Nie byłoby dobrze, gdyby funduszowi zawracano głowę takimi duperelami, bo wtedy to go będzie odciągało od jego podstawowego celu. Dlatego właśnie, żeby do Funduszu tacy faceci nie przychodzili, utworzono drugą instytucję - Bank Światowy i Bank Światowy jest właśnie do załatwiania takich spraw, Fundusz - nie. Umówiono się, że waluty z czasem będą wymienialne na sobie nawzajem. Nie wymagano od nikogo wymienialności na złoto, natomiast waluty powinny być wymienialne na siebie nawzajem, do takiej wymienialności dążono. To na początku był postulat, na początku w 1944 roku poza Stanami Zjednoczonymi i kilkoma krajami Ameryki Łacińskiej to nikt nie miał takiej wymienialności, bo wszyscy ją w czasie wojny zawiesili, albo jeszcze wcześniej. Ale miano dążyć do takiej właśnie wymienialności. I ta wymienialność miała się odbywać po sztywnych kursach. To znaczy kursy walut do siebie nawzajem powinny być sztywne. Mają prawo wahać się o 1% w górę albo w dół. Jeśliby się wahnęły więcej niż o jeden procent, to wtedy banki centralne odpowiednie powinny interweniować na giełdzie i przywrócić prawidłowy kurs. Dorobek konferencji w Bretton Woods składa się z dwóch części, różna jest ich aktualność. Utworzono wtedy MFW i BŚ i te instytucje istnieją do dziś i jeszcze długo będą istnieć, w
tym sensie dorobek tej konferencji jest trwały. Po drugie stworzono coś takiego jak system z Bretton Woods. Istotą tego systemu były właśnie sztywne kursy. W tym sensie system z B.W. już nie istnieje, on przetrwał do początku lat 70-tych i wtedy się rozleciał. Przy wypracowywaniu koncepcji funduszu jeszcze jedna sprawa była kłopotliwa i rozwiązano ją w sposób taki bardzo nietypowy, jak na tego typu organizację: mianowicie z jednej strony Fundusz miał być agendą ONZ, czyli taka organizacją międzynarodową, w której powinno obowiązywać jedno z fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego, mianowicie, że państwa suwerenne są sobie równe. Formalnie rzecz biorąc, jeśli się w jakiejś organizacji spotykają USA i Ghana, to te państwa są sobie równe i nie ma znaczenia, że jedno z nich jest duże, a jedno z nich jest małe, one są równe, a wypowiadają się w kolejności alfabetycznej, czy tam zasiadają. Z drugiej strony, Fundusz był instytucją finansową, czyli rodzajem banku i do tego banku niektórzy włożyli więcej, a inni włożyli mniej, w związku z tym przestrzeganie tam później takiej zasady równości, no byłoby krzywdzące dla tych, którzy więcej wnieśli. Ostatecznie rozstrzygnięto to właśnie w ten sposób, że Funduszu Walutowym głosuje się tak, jak w spółce akcyjnej, nie tak jak w innych organizacjach ONZ; im więcej jakiś kraj wniósł, tym więcej ma głosów. Ale to jest wyjątek, wśród tych rozmaitych organizacji międzynarodowych to jest absolutny wyjątek. Fundusz miał udzielać pożyczek na cel stabilizacji walutowej. Pożyczki można było uzyskiwać do wysokości własnego wkładu. Interes polegał na tym, że wkład można było w połowie wnieść w jakichś innych walutach albo złocie, a w drugiej połowie można było wnieść we własnej walucie. A pożyczkę można było dostać w takiej walucie, w jakiej sobie życzyliśmy, w całości. Główna troską funduszu było zapewnienie stabilności waluty. W związku z tym, fundusz na to pożyczał, a nie na coś innego. I pożyczał pod warunkami, które miały prowadzić do stabilności. To znaczy, zazwyczaj jeśli fundusz pożyczał, to chciał mieć wpływ na to, aby dany kraj zmierzał w kierunku równowagi budżetowej. W związku z tym,, to co fundusz miał do powiedzenia swoim klientom, zazwyczaj było niesympatyczne. Fundusz mówił: „macie zbyt rozbudowana służbę zdrowia, nie stać was na taką służbę zdrowia. Powinniście ją zredukować. Macie zbyt rozbudowane szkolnictwo, nie stać was na takie szkolnictwo.” Fundusz mógłby jeszcze mówić: „Nie stać was na tak dużą armię.”, jednak Fundusz wiedział, że nie ma co tego zaczynać, bo nikt nie będzie z nimi na ten temat gadał. Tym chętniej skupiał się na tych dziedzinach, do których mógł się dorwać. Jeśliby jakiś kraj nie mógł utrzymać swojej waluty, to wtedy mógł za zgodą funduszu mógł ją jednorazowo zdewaluować do 10%. Tak się umówiono w Bretton Woods. Był jeszcze w Bretton Woods, to był angielski pomysł - Keynesa - na czele delegacji brytyjskiej stał Keynes. Keynes zaproponował utworzenie jednostki walutowej międzynarodowej i wymyślił nawet dla niej nazwę - miała się nazywać bankor. Bank - co to znaczy, to wiadomo, „or” to jest złoto po francusku, nazwa baku miał mówić, że to jest takie złoto bankowe. Tak sobie wykombinował Keynes. Ta propozycja Keynesa została odrzucona, z rozmaitych powodów, między innymi dlatego, że delegatom w Bretton Woods sama nazwa „bankor” wydała się jakaś durna i obśmiano to. O to, co się tam spierano, to może jeszcze o jednej sprawie sobie powiedzmy, z tych spornych brytyjsko- amerykańskich. Mianowicie Anglicy próbowali wymyślić taki system, w którym złoto byłoby dosyć drogie. Pomysły amerykańskie zmierzały do tego, żeby złoto było dosyć tanie. To potem miało poważne skutki, potem państwo zobaczycie, ale doraźnie to interes polegał na tym, że Imperium Brytyjskie było głównym producentem złota na świecie wtedy, bo Południowa Afryka wchodziła jeszcze w skład commonwealthu, a Stany Zjednoczone były głównym konsumentem złota, więc różnica w kwestii cen była dosyć zrozumiała. Tak się umówiono w Bretton Woods i tak ten numer miał funkcjonować. Tak naprawdę to od samego początku to zaczęło funkcjonować troszeczkę inaczej. Przede wszystkim- poszczególne banki centralne, w dużym stopniu z lenistwa, zaczęły rozumować w ten sposób: no bo teoretycznie, w ramach tego systemu z Bretton Woods każdy powinien pilnować sztywnego kursu swojej