Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Skrypt z historii gospodarczej- Notatki - Historia gospodarcza - Część 4, Notatki z Historia gospodarcza i społeczna

W notatkach wyeksponowane zostają zagadnienia z historii gospodarczej: skrypt z historii gospodarczej: integracja europejska. Część 4.

Typologia: Notatki

2012/2013

Załadowany 24.03.2013

Henryka
Henryka 🇵🇱

4.5

(155)

405 dokumenty

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Skrypt z historii gospodarczej- Notatki - Historia gospodarcza - Część 4 i więcej Notatki w PDF z Historia gospodarcza i społeczna tylko na Docsity! waluty wobec wszystkich innych walut naokoło. Faktycznie wszyscy sobie uprościli sprawę i pilnowali po prostu swojej waluty wobec dolara. Wychodząc z założenia, że jeżeli kurs funta wobec dolara będzie sztywny i kurs franka wobec dolara będzie sztywny, to kurs funta wobec franka też będzie sztywny i to na jedno wychodzi, prawda? Otóż okazało się, że to nie całkiem jedno będzie. Że jest tu jednak pułapka, bo spójrzcie państwo na to w ten sposób: jeśli wszyscy będą pilnowali sztywnych kursów walut wobec dolara, to czego maja pilnować Amerykanie? Okazuje się, że dla Amerykanów nie ma roboty w tym wszystkim, oni nie muszą pilnować, reszta świata pilnuje ich waluty. I to nie był tylko taki arytmetyczny paradoks, ale zobaczycie państwo, że to może w pewnym momencie mieć bardzo poważne skutki. Formalnie układ z Bretton Woods nie faworyzował dolara. Tam nigdzie nie było powiedziane, że dolar to jest jakaś szczególna i wyjątkowa waluta. Faktycznie dolar od samego początku zaczął tak funkcjonować. Tę szczególną pozycję dolara wzmocnił prezydent Truman w 1947 roku, kiedy to ogłosił, że Stany Zjednoczone na żądanie banków centralnych innych państw członkowskich funduszu wymieniają dolary na złoto. To nie była taka wymienialność jak kiedyś, że ludzie tam mogli wymieniać, ale banki centralne pozostałych państw funduszu mogą przedstawiać bankowi te dolary do wymiany na złoto. Umowa z Bretton Woods nie wymagała czegoś takiego od nikogo, Amerykanie zrobili to w dużej mierze ze względów prestiżowych, ich było na to stać i oni chcieli pokazać, że ich na to stać. W momencie, kiedy Truman to ogłaszał, zapasy złota w Forcie Knox przekraczał zagraniczne zobowiązania USA 2.5 raza. Oni mieli 2 i pól raza więcej złota, niż w najgorszym wypadku musieliby zapłacić, w związku z tym mogli taki gest wykonać bez problemu i oni na tej zasadzie działali, nie mieli niczego szczególnego na myśli, to był taki szpan. I teraz, jak to zaczęło funkcjonować w rzeczywistości. Rząd amerykański prowadził politykę interwencjonizmu. Poza tym, miał rozbudowane zobowiązania zagraniczne, prowadził wojnę w Korei, różne rzeczy robił. W związku z tym miał deficyty budżetowe. Od czasów Roosvelta rządy amerykańskie miały deficyty budżetowe. Każdy inny rząd, który miałby takie deficyty budżetowe, jak rząd amerykański, to za karę miałby inflację. Tymczasem u Amerykanów działo to się tak: oni te deficyty pokrywali dodatkową emisją dolara. Ale te dolary nie pozostawały na rynku amerykańskim i nie powodowały inflacji w Stanach Zjednoczonych, tylko pod rozmaitymi postaciami wędrowały zagranicę: czy to pomocy zagranicznej, czy (???), czy planu Marshalla, no szeroko falą dolary wypływały zagranicę. Tam były z ogromnym szacunkiem przyjmowane. Prędzej czy później trafiały do skarbców banków emisyjnych tamtejszych, a ponieważ Amerykanie ogłosili, że te dolary są wymieniane na złoto, to w związku z tym cały system z B.W. niepostrzeżenie przeszedł na system, który żeśmy sobie kiedyś nazwali gold exchange standard. Znaczy inne waluty były wymieniane na dolary, a dolary były wymieniane na złoto. To jest gold exchange standard. To oznaczało tyle: że jeżeli te banknoty dolarowe trafią do skarbców banków emisyjnych innych krajów, na przykład europejskich, to te banki maja prawo traktować je jako pokrycie własnej emisji. I mają prawo zwiększyć swoja własną emisję mając te dolary. A jak oni zwiększą emisję, to u nich będzie inflacja. To znaczy powstał mechanizm, przy pomocy którego Amerykanie eksportowali inflacyjne skutki własnych deficytów budżetowych. Deficyty budżetowe rządu amerykańskiego powodowały inflacje, ale nie w Stanach Zjednoczonych, ale w reszcie świata. Przy tym, żeby to było jeszcze lepiej, to to nie były takie inflacje, których Amerykanie się na początku obawiali, bo to nie były takie inflacje, które by polegały na tym, że te waluty się załamią, zaczną spadać w dół. Na to nie pozwalał system z Bretton Woods. Kursy były sztywne. To były inflacje, polegające wyłącznie na deprecjacjach wewnętrznych w tych krajach, deprecjacja wewnętrzna była niemożliwa, bo system z B.W. na to nie pozwalał. Czyli to nie były inflacje groźne dla amerykańskiego eksportu. One powodowały, że w Stanach Zjednoczonych robiło się relatywnie taniej niż w innych krajach. Czyli to była sytuacja korzystna dla amerykańskiego handlu zagranicznego. Taki mechanizm powstał na przełomie docsity.com lat 40-tych i 50-tych, w latach 50-tych funkcjonował w najlepsze. Jak się to w ten sposób opowiada, to to wygląda na jakiś sprytny plan amerykański, żeby oszwabić resztę świata. Nie było takiego planu. Nie ma żadnego dowodu, że taki plan był. To raczej się Amerykanom porobiło samo. Za tą decyzją z 1947 roku, tej wymienialności na złoto, naprawdę nie stała żadna myśl poza względami prestiżowymi. Co więcej, Amerykanie nikogo nie zmuszali, żeby pilnował kursów tylko wobec dolara. Wszyscy inni zaczęli kręcić wyłącznie z lenistwa. Więcej powiem, gdyby Amerykanie zaczęli kogoś zmuszać, to tamci by zaczęli podejrzewać, że coś tu jest na rzeczy. Nikt się przez długi czas nie zorientował. Właśnie dlatego, że nikt nikogo nie zmuszał, bo się samo porobiło. Oczywiście, jak się samo porobiło, to się Amerykanie w pewnym momencie zorientowali się, że to dla nich korzystne jest i czerpali z tego przyjemność, ale oni tego nie wymyślili. Zresztą, jak państwo sami za chwilę zobaczycie, nie same tylko przyjemności były z tym związane i w tym tkwiły również pewne pułapki. Ze względów prestiżowych Amerykanie wymieniali te dolary na złoto po roosveltowskiej jeszcze cenie, tam z lat trzydziestych - 35 dolarów za uncję. To była taka tradycyjna cena. Ponieważ Amerykanom zależało na zachowaniu międzynarodowego prestiżu dolara, w związku z tym puścili w obieg takie powiedzonko: „Dollar is as good as gold” - „Dolar jest równie dobry jak złoto”. A skoro dolar jest równie dobry jak złoto, to nie można zmienić ceny złota, to po prostu musi być 35 dolarów za uncję i już. Tymczasem od lat 30-tych do lat 60-tych, od Roosvelta do Kennedy’ego, przez te 30-ci lat przeciętny poziom cen w USA wzrósł o 100%. Znaczy: dwa razy wszystko mniej więcej podrożało. Zważywszy, że po drodze był interwencjonizm, II wojna światowa, wojna w Korei i różne takie rzeczy, to trudno powiedzieć, żeby to była jakaś szalona inflacja, no ale faktem jest, że wszystko w czasie 30-tu lat dwukrotnie podrożało. A złoto nie. Jeśli wszystko dwa razy podrożało, a złoto nie, to tak jakby złoto dwa razy staniało. Na przełomie lat 50-tych i 60-tych coraz więcej ludzi i coraz więcej państw zaczęło sobie uświadamiać, że złoto jest nienaturalnie tanie. I że to Amerykanie ze względów prestiżowych zapędzili się w taką sytuację, że muszą bronić taniego złota. I że oni jeszcze przez jakiś czas dadzą radę to robić, ale pewnego dnia nie wytrzymają, pękną i wtedy złoto bardzo podrożeje. Należy zatem skorzystać z okazji i obkupić się w to złoto, póki ono takie jest. I tak jak w latach 50-tych parterom Stanów Zjednoczonych wystarczała sama świadomość, że można wymienić banknoty dolarowe na złoto, tak w latach 60-tych oni coraz częściej tej wymiany żądali naprawdę. To zwłaszcza była ulubiona zabawa generała de Gaulle’a - on potrafił cały statek dolarów zebrać i wysłać Amerykanom, żeby wymienili. Oni go bardzo nie lubili za to, ale wymieniali oczywiście. Mówiłem państwu, że po Roosvelcie w Stanach Zjednoczonych były różne takie ograniczenia dotyczące posiadania złota. Aż do końca lat 70-tych Amerykanie mieli w swoim prawie takie różne ograniczenia posiadania złota. Z tego powodu po drugiej wojnie światowej, tak na początku lat 50-tych, kiedy się odbudowywał światowy rynek złota to on się nie odbudował w Nowym Jorku, jak powinien, tylko w Londynie. Bo w Londynie nie było takich ograniczeń, tam była swoboda i tam właśnie się ten rynek odbudował. Na przełomie lat 60-tych i 70-tych powstała taka sytuacja, że cena złota na rynku londyńskim miała tendencję, żeby uciekać w górę. Tak jakoś się wyrywała od 35 $ za uncję. Amerykanie ją zbijali w ten sposób, że rzucali na londyński rynek kolejne porcje złota, żeby zrównoważyć podaż z popytem. Ale to oznaczało, że Amerykanom tego złota ubywa i to tak ubywa jednokierunkowo, to złoto do nich już nie wraca. Po wyborze Kennedy’ego na prezydenta, jak państwo wiecie w Stanach jest tak, że prezydenta się wybiera w listopadzie, a on rozpoczyna kadencję w styczniu. Od listopada do stycznia on ma czas, żeby zebrać ekipę, tam się zastanowić, co naprawdę chce robić. Otóż w tym okresie, kiedy się Kennedy zastanawiał byli tacy doradcy, którzy mówili mu, że dolar jest przewartościowany i należy rozpocząć od zdewaluowania dolara. Ale na przeciwnej szali był argument, że dolar zajmuje w świecie szczególną pozycję, że jest równie dobry jak złoto, a skoro dolar jest równie dobry jak złoto, to nie możemy go dewaluować, każdy się dowie, że to docsity.com jest broń straszna. Ona troszkę jest tak, jak bomba atomowa. Dobrze jest mieć bombę atomową, dobrze jest czasem kogoś postraszyć, ale to nie jest po to, żeby to rzucać. Nie o to chodzi. Teraz w 1966 roku, gubernator Rezerwy Federalnej ówczesny, Martin McChesney (???), uznał, że sytuacja jest na tyle groźna, że on powinien użyć właśnie tego regulatora Q. I zaczął się tym (tu jest jakiś czasownik) w ten sposób, że zaczął im ograniczać oprocentowanie depozytów. W odpowiedzi na to stała się rzecz, której się nikt nie spodziewał. Dokonano jednego z największych odkryć w historii bankowości. Mianowicie odkryto cos takiego jak eurodolar. Banki amerykańskie w momencie, gdy rezerwa federalna im zaczęła takie rzeczy robić, przeniosły, ile się da interesów do Europy. I zaczęły robić interesy w Europie w dolarach. To odkrycie polegało na tym, że w ten s[osób znaleziono drogę do ucieczki od władzy banku centralnego. I to nie tylko jednego, ale w ogóle wszystkich. Bo wyobraźcie sobie, że jakiś bank amerykański otwiera filię w Amsterdamie i zaczyna w Amsterdamie prowadzić interesy w dolarach. Bank Holenderski, który tam na miejscu jest bankiem centralnym interesuje się tym, co się dzieje z interesami robionymi w guldenach, bo ten bank odpowiada za emisję guldena (???) - interesuje się stopą procentową w guldenach itd., w to się oczywiście będzie wtrącał. Jeśli ktoś w Amsterdamie robi interesy w dolarach, to prawdę mówiąc, Holenderskiego Banku Narodowego to nic nie obchodzi, bo to nie jego sprawa. To obchodzi rezerwę federalną, rezerwa federalna bardzo chętnie by się zainteresowała. Ale okazuje się, że władza rezerwy federalnej kończy się na granicy Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę nikt nie zajmuje się tym, co się dzieje z interesami robionymi w dolarach w Amsterdamie. Wymyślono sposób na eksterytorialne robienie interesów z punktu widzenia banku centralnego, żaden bank centralny nie będzie się w to wtrącał. Przy czym oczywiście to nie chodzi o jakieś drobne interesy, tylko to chodzi o interesy robione na taką skalę, że się tam kształtuje jakaś miejscowa stopa procentowa i na tę stopę procentową żaden bank centralny nie ma wpływu, bo po prostu ona jest poza zasięgiem władzy banków centralnych. Nazwa rynek eurodolarowy może być myląca, bo ona sugeruje, że to muszą być koniecznie dolary i koniecznie w Europie. Jeśli będziemy robili interesy w markach w Singapurze, to to też jest rynek eurodolarowy, bo to ma też ten walor właśnie, że żaden bank centralny nam się w to nie wtrąci. Czasami, na przykład w słownikach różnych, takich finansowych, jak będzie rynek eurodolarowy, to możecie się państwo spotkać z datą 1958, że on wtedy powstał. To jest częściowo prawda. W 1958 roku ogromna ilość walut zachodnioeuropejskich stała się wymienialna na siebie nawzajem. I w tym momencie taki rynek stał się możliwy. Natomiast tak naprawdę on odkryty został w 1966, to znaczy w 1966 zrozumiano, co to naprawdę oznacza - że można uciec spod władzy banku centralnego takim manewrem. I na te zabiegi McChesnera - regulator Q, banki Amerykańskie zareagowały w ten sposób, że zabrały co się da ze Stanów Zjednoczonych, pootwierały swoje filie za granicą, głównie w Europie i tu zaczęły robić interesy w dolarach. Tylko z punktu widzenia tego, co my sobie tutaj opowiadamy, to oznacza, że w 1966 roku, na Europę zwaliła się ogromna kupa dolarów. Cała kupa dolarów przepłynęła przez Atlantyk w tę stronę. A system działał jeszcze ciągle tak, jak go sobie opisaliśmy, to znaczy te dolary pokrążyły sobie troszkę, po czy trafiły do skarbców banków emisyjnych europejskich, a ponieważ to naprawdę funkcjonowało na zasadzie dziwnego gold exchange standard, w związku z tym europejskie banki centralne, jak zaczęły mieć więcej dolarów, to zwiększyły emisję swoich własnych walut. I to bardzo przyspieszyło inflację w Europie. PO tym wydarzeniu, system z Bretton Woods już się chwiał na dobre, już każdy widział, że z nim jest coś nie tak, że jego dni są podzielone. Szczególnie dramatyczna była wiosna 1966 roku, kiedy cena na Londyńskim rynku złota zaczęła tak uciekać w górę, że na pewien czas ten rynek został zamknięty. Potem go otwarto i były dwie ceny - była cena w rozliczeniach między bankami centralnymi i ona była 35$ za uncję i była taka druga cena, która była już 41. No to znaczyło, że ten rynek się rozpada, jeśli takie cuda już się dzieją, jeśli już się nie daje utrzymać tej tradycyjnej, niskiej ceny złota. Z tego systemu sztywnych kursów docsity.com pierwszy tak wyraźnie wyłamał się funt. W listopadzie 1967 roku była dewaluacja funta o 14%. Przypominam, że w Bretton Woods się umówiono, że jeśli dewaluację robimy, to do 10%, Anglicy zrobili od razu 14. I potem takich wydarzeń, jak ta dewaluacja było dużo następnych. Ta dewaluacja funta była pierwsza i na tej zasadzie ona zrobiła wtedy duże wrażenie. W sierpniu 1977 roku, prezydent Nixon pękł i zawiesił wymienialność dolara na złoto. On to nazywał zawieszeniem. Pojęcie zawieszenia sugeruje tam, że to jest przejściowe, ale tak naprawdę, to nikt nie miał złudzeń, że to jest decyzja ostateczna. W XII 1971 dwa wydarzenia miały miejsce, po pierwsze dolar został zdewaluowany, właśnie tam to 40-ty kilku dolarów za uncję. Po drugie IMF zebrał się na takiej konferencji. W Waszyngtonie to było, ale ponieważ w Waszyngtonie jest bardzo dużo konferencji i gdyby każda się nazywała Waszyngtońska, to ludzie by ich nie odróżniali. W związku z tym, to się odbywało w takich budynkach, które się nazywają Smithonian Institution. I to się nazywa konferencja smithoniańska. Konferencja smithoniańska poszerzyła tolerancję z Bretton Woods do 2.25% w każdą stronę. Powstało wówczas takie pojęcie tunelu walutowego. Tunel walutowy o szerokości 4.5% był, ponieważ waluty mogły się wahać 2.25 w każdą stronę. I dopóki one się wahały wewnątrz tego tunelu to nikt nie robił problemu, dopiero gdyby któraś wyszła poza, to należało interweniować i przywrócić poprzedni kurs. Kraje europejskie, dla których destabilizacja systemu walutowego byłaby bardzo groźna z punktu widzenia integracji europejskiej, będziemy sobie mówili następnym razem dlaczego tak było, ale było tak, że w tym momencie, gdyby się naprawdę zdestabilizowały kursy walutowe, to to mogłoby przekreślić proces integracji europejskiej. Dlatego kraje europejskie zebrały się później, na początku 1972 w Bazylei i zawarły swoje osobne porozumienie, w ramach którego tolerancja była o połowę mniejsza, czyli było 1.125% w każdą stronę, czyli 2.25 w obie strony, o połowę węższy był ten system europejski i ten system europejski zaczęto nazywać wężem walutowym. Mówiło się, że wąż idzie tunelem. W obrębie takiej szerszej tolerancji ogólnoświatowej, Europejczycy mają swoją własną tolerancję o połowę mniejszą. Ta analogia węża walutowego nie brała się z analogii do węża jako symbolu skąpstwa na przykład, tylko do węża takiego jak na balu robią ci balownicy, to się biorą za ręce jak jeden skręci w tym miejscu, to wszyscy w tym samym miejscu skręcają. Oczywiście z takim wężem tak czasem bywało, kogoś tam gibnie za bardzo i tam się wywali i potem to samo z tymi na końcach - tak było z niektórymi walutami europejskimi w latach 70-tych: że one wypadały z tego węża i potem się musiały na nowo podłączyć. W 1973 roku okazało się, że tunel walutowy jest też nie do utrzymania. Kolejne kraje ogłaszały, że wyłączają się z tunelu i przechodzą na system płynnych kursów, to znaczy nie będą pilnować żadnego kursu i kursy walut mogą się swobodnie wahać bez żadnych ograniczeń. W 1974 roku IMF postawił kropkę nad „i” i zarządził koniec tunelu i przejście powszechne na system płynnych kursów. Ponieważ Europejczycy swojego porozumienia nie rozwiązali, więc mówiło się, że wąż wyszedł z tunelu i idzie dalej. Tunel się skończył a wąż - nie. Ten kryzys walutowy, o którym sobie mówimy, przełomu lat 60-tych i 70-tych, był bezpośrednią przyczyną kryzysu energetycznego. Ponieważ kraje produkujące ropę naftową godziły się na względnie niskie ceny ropy naftowej, dopóki dolar był stabilny, w momencie kiedy dolar zaczął się kiepścić, a ceny ropy naftowej były nadal sztywne, to te kraje, korzystając z pretekstu, jakim była kolejna wojna arabsko- izraelska, podniosły ceny ropy naftowej i nadszedł pierwszy kryzys naftowy. Potem, pod koniec lat 70-tych był drugi kryzys naftowy, którego powodem była rewolucja w Iranie. Tak że o tych kryzysach będziemy jeszcze sobie mówili parę razy, w każdym razie związek między tymi wydarzeniami walutowymi, a kryzysem naftowym był taki, że kryzys finansowy poprzedzał naftowy. Naftowy był skutkiem tego, że się rozpadł system z Bretton Woods. W 1976 roku na konferencji Funduszu w Kingston na Jamajce podjęto jeszcze jedną decyzje, która oznaczała zerwanie z systemem z Bretton Woods. Otóż tam dokonano czegoś takiego, co się nazywało demonetaryzacją złota. W Bretton Woods umówiono się, że nikt od nikogo docsity.com nie będzie wymagał wymienialności walut na złoto, ale jednak kraje wyznaczały oficjalne parytety w złocie, po to chociażby, aby było wiadomo, co ile jest warte. I rzeczywiście takie oficjalne parytety obowiązywały. I w Kingston postanowiono, że tak więcej nie będzie. Nie będzie żadnych oficjalnych parytetów w złocie, zrywamy związek między złotem a systemem walutowym. Złoto jest towarem takim, jak każdy inny, oczywiście są jakieś giełdy, na tych giełdach jest cena złota, która jest ważna, ale ona nie ma nic wspólnego z systemami walutowymi. Ona ważna jest tak, jak ważna jest cena ropy naftowej, cukru, innych rzeczy, a złota też, ale to nie ma bezpośrednich związków z systemem walutowym. Kiedy system z Bretton Woods zaczął się rozpadać na dobre, zaczęto żałować pochopnego odrzucenia pomysłu Keynesa w Bretton Woods. To znaczy - zaczęto żałować, że nie istnieje międzynarodowa jednostka walutowa. Dolar faktycznie przez jakiś czas funkcję tę spełniał, ale w momencie, gdy dolar zaczął się psuć, to zaczęto odczuwać brak takiej jednostki. We IX 1967 roku na Konferencji IMF w Rio de Janairo, postanowiono taką jednostkę utworzyć. Nazwę wymyślono dla niej zupełnie beznadziejną. Miała się nazywać special drawing rights - specjalne prawo ciągnienia, czyli SDR. SDR miał być jednostką rozliczeniową IMF. Do grudnia 1971 roku, do dewaluacji dolara, SDR-a nie było widać, bo SDR był dokładnie tyle samo wart co dolar, to po prostu był ten dawny kurs dolara - 35 dolarów za uncję. W grudniu 1971 to się rozdzieliło, SDR to był dawny kurs dolara, a prawdziwy dolar spadł, czyli zaczęły się różnić te dwa kursy. Do 1974 roku SDR to był dawny kurs dolara wyrażony ciągle w złocie. Ponieważ generalnie złoto wycofywano z systemu walutowego i trzeba było przyjąć jakieś inne metody liczenia SDR-a i w lipcu 1974 roku postanowiono, że SDR będzie średnią ważoną z koszyka 16 walut najważniejszych, proporcjonalnie do ich udziału w handlu międzynarodowym. W 1981 roku uproszczono ten system, to miało być tylko 5 walut, proporcjonalnie do udziału w handlu międzynarodowym miała być średnia ważona obliczona, przy czym umówiono się, że te proporcje ustalamy na 10 lat. Za dziesięć lat zobaczymy, jak to się zmienia udział rozmaitych krajów w handlu międzynarodowym i wyliczymy na nowo na 10 lat. W związku z tym koszyk, z którego liczy się SDR zmienia się co 10 lat. W 1981 roku, proszę się nie przejmować tymi procentami, które ja teraz przeczytam, broń Boże ja nie będę na przykład pytał z takich rzeczy, to po prostu tak, żeby się państwo zorientowali, jakie były te proporcje. W 1981 umówiono się, że to będzie tak: 1981 1991 42%, dolar 40% 19% marka 21% 13% jen 17% 13% frank franc. 11% 13% funt 11% W 1991 przyszła pora zredukować te proporcje. I tak jest w tej chwili i tak będzie do 2001, kiedy to się na nowo policzy. Co 10 lat się ta baza zmienia. Parę słów o sprawach europejskich walutowych, bo potem nie będziemy mieli czasu, żeby się nimi zajmować. W okresie realizacji planu Marshalla w latach 50-tych, waluty europejskie nie były jeszcze wymienialne. Równocześnie jednak była potrzeba stworzenia systemu, który by jakoś obsługiwał rozwijającą się wymianę międzynarodową. Bo uświadomcie sobie państwo, że w sytuacji, kiedy waluty są niewymienialne, to właściwie jedyny sensowny sposób, łatwy do zrobienia sposób prowadzenia handlu międzynarodowego to jest clearing, kraje umawiają się na zrównoważone saldo wymiany i między sobą się wymieniają. Tylko że to jest bardzo prymitywna forma handlowania, no bo może na przykład być tak, że ja mam nadwyżkę w handlu z Belgią, a chciałbym sobie kupić nie coś belgijskiego, tylko na przykład włoskie wino. No to w systemie takiego prostego clearingu to docsity.com umawiano, że jeśli oni mnie obniżą cła na to, to ja z kolei obniżę tamtym o tyle i tyle. Cały taki szereg, łańcuszek tego typu obietnic zbierano i kiedy to się już dawało pozbierać, to podpisywano taki traktat, który kończył taką rundę i to doprowadzało do obniżenie barier o celnych tam o ileś procent średnio w świecie. Takich rund się w historii GATT kilka odbyło. W początkach istnienia GATT, znaczy wcześniej, kiedy decydowano, jak to ma być, Amerykanie musieli stoczyć spór z Anglikami. Anglicy od czasów konferencji w Ottawie mieli swój system preferencji celnych imperialnych. Cła między członkami Brytyjskiej Wspólnoty Narodów były niższe, niż wobec innych państw. Otóż teraz, kiedy Amerykanie zaczęli z tym pomysłem liberalizacji handlu światowego wychodzić, Anglicy się zaniepokoili, że jeśli to się uda, to i naprawdę te bariery celne spadną poniżej tych stawek, które były ustalone między krajami Commonwealthu, to tak naprawdę Commonwealth zniknie jako forma porozumienia gospodarczego i zacznie się szybko dezintegrować. Znaczy, gdyby te brytyjskie preferencje imperialne zostały zżarte przez jakąś taką ogólnoświatową liberalizację w handlu, to na dłuższą metę być powodowało dezintegrację gospodarczą imperium brytyjskiego. No bo właściwie te kraje by występowały wobec siebie, jako obce, suwerenne państwa z punktu widzenia barier celnych i nie byłoby powodu żeby na przykład Kanadyjczycy bardziej sobie cenili stosunki gospodarcze z Wielką Brytania niż ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego Amerykanie musieli złamać opór Anglików w tej sprawie. I to im się udało, Anglicy trochę pomarudzili w tej sprawie, ale zgodzili się zrezygnować z tych preferencji imperialnych, gdyby rzeczywiście GATT okazał się aż tak skuteczny, że by te umowy imperialne brytyjskie pożarł. Jeszcze jedna rzecz powinniśmy sobie powiedzieć ... Panowie. co jest do jasnej cholery!!! jest piętnaście po początku wykładu. Jest tam zasuwa jakaś na tych drzwiach. No to akcja „Zasuwa”. Jeszcze jedną rzecz powinniśmy sobie powiedzieć, żeby sobie uświadomić na czym ten dylemat polegał, zanim zaczniemy mówić o tej Europie mówić. Mianowicie: była dość powszechna zgoda, przynajmniej tych najbogatszych krajów, że nie powinny powrócić tendencje proteksjonistyczne z lat 30-tych, tylko w świecie powojennym powinna się dokonywać liberalizacja handlu i międzynarodowy podział pracy i jakaś tam integracja gospodarcza na tej zasadzie. Z tym, że tak naprawdę to mogło oznaczać dwie dosyć różne rzeczy. Mogło to oznaczać, że te bariery celny będą się zmniejszać w skali całego świata. Że ta integracja będzie miała charakter globalny. I Amerykanie byli zwolennikami takiego właśnie scenariusza. Drugi scenariusz polegał na tym, że zaczną powstawać jakieś lokalne ugrupowania integracyjne. I one będą wewnątrz te bariery znosić, ale na zewnątrz - nie koniecznie. Świat rozpadnie się na jakieś takie bloki gospodarcze, które wewnątrz siebie będą się integrowały, ale na zewnątrz siebie - to już nie koniecznie. Mogły nawet tam prowadzić jakieś tam wojny celne. Z dzisiejszej perspektywy, wygląda na to, że raczej ten drugi scenariusz się realizuje, a nie ten pierwszy. Z tego punktu widzenia polityka amerykańska poniosła porażkę. Amerykanie woleli tamto. I to, że Amerykanie za tworzenie swoje strefy gospodarczej NAFT-y wzięli się kilka lat dopiero, nie wynika, że oni wcześniej nie mogli, oni przedtem mogli, tylko oni przedtem uważali, że to są kiepskie pomysły, że powinno być inaczej. I to, że oni się zabrali za to tworzenie NAFT-y to znaczy, że oni się przyznali do porażki. Tamto się nie udało, więc trzeba zrobić własne w takim razie. W 1947 formuła UNR-y wyraźnie wygasała. To znaczy, te zapasy, które miano rozdać rozdano i to się kończyło. Po drugie - no to była taka pomoc, która służyła zabezpieczeniu przyjaznych krajów przed mrozem, zimnem, takimi różnymi rzeczami. To była taka doraźna pomoc. To nie była taka pomoc, która by uruchamiała naprawdę proces odbudowy gospodarczej. To było raczej cos doraźne. W 1947 roku to już wyraźnie się wyczerpywało i wtedy powstał następny pomysł. Sekretarz Stanu amerykański, gen. George Marshall, zaproponował plan powojennej odbudowy Europy. Tym razem, to w odróżnieniu UNR-y było geograficznie ograniczone do Europy, to znaczy nie obejmowało tam Japonii czy Chin. Miała docsity.com to był pomoc w odbudowie gospodarczej powojennej. Tym razem w odróżnieniu od UNR-y, Marshall nie czynił rozróżnienia na zwycięzców i pokonanych. Pokonani mogli z tej pomocy równie dobrze korzystać jak zwycięzcy. Początkowo, ponieważ to miał być program odbudowy powojennej, w związku z tym z tego wynikało, że nie będą objęte nim państwa neutralne w czasie II wojny światowej. Potem zliberalizowano ten pogląd i większość krajów neutralnych dostała we taki czy inny pomoc tę pomoc amerykańską. Bo uznano, że one też muszą dojść do siebie po II wojnie światowej. Z punktu widzenia amerykańskiego plan Marshalla miał 2 cele. Z punktu widzenia gospodarczego polegał na tym, że by nakręcić koniunkturę w Stanach Zjednoczonych, żeby na przyszłość stworzyć z Europy na tyle bogatego partnera handlowego, żeby Amerykanie mieli tam rynek zbytu. Europa biedna taka, jak po wojnie nie była rynkiem zbytu dla przemysłu amerykańskiego, bo po prostu nie było jej stać. Od początku plan Marshalla miał również plan polityczny. Znaczy celem politycznym było w jakiś sposób zrównoważenie rozszerzających się w Europie wpływów komunistycznych. Charakter tego zamiaru się z czasem zmienił. W momencie, kiedy Marshall proponował swój plan, to nie było podziału na wschodnia i zachodnią, całej Europie ten plan został zaproponowany, Związkowi Radzieckiemu też. Marshall prawdę mówiąc, trochę liczył, że Związek Radziecki odmówi, ale gdyby nie odmówił, to ten plan polityczny plan Marshalla tez pewnie by osiągnął, ale oni po prostu wychodzili z założenia, że Europa biedna i zniszczona łatwiej stanie się łupem komunistów, niż Europa bogata i odbudowana. To z tego punktu widzenia, to ograniczałoby wpływy komunistów. W krótkim czasie okazało się, że Europa Wschodnia tego nie przyjmuje. To znaczy Polska jeden dzień była w planie Marshalla. Jak Marshall to powiedział, to minister przemysłu i handlu, Hilary Minc powiedział, że to jest bardzo fajny pomysł i my się cieszymy. A następnego już dnia wiedział, że Związek Radziecki odmówił, więc powiedział, że to jest brutalna ingerencja w nasze sprawy. Minc przez jeden dzień się wahał, Związek radziecki to odrzucił. Najdłużej z odrzuceniem zwlekali Czechosłowacy. Czechosłowacja, to był taki kraj, proszę pamiętać, w którym jeszcze rządził rząd, który powrócił z Londynu. Dopiero w lutym 1948 roku tam nastąpił przewrót i komuniści przejęli władzę. Więc Czesi naprawdę mieli ochotę skorzystać z planu Marshalla, najdłużej ich musiał skłaniać Związek Radziecki, żeby zrezygnowali. W momencie, gdy się okazało, że to dotyczy Europy Zachodniej, a nie dotyczy Wschodniej, pojawiły się dodatkowe sugestie polityczne, miedzy innymi, Stany Zjednoczone zaczęły mówić, że właściwie w rządach krajów, które korzystają z planu Marshalla, to lepiej, żeby nie było komunistów. I Włosi na przykład powyrzucali komunistów z rządu, żeby korzystać z planu Marshalla. Ale oczywiście to się pojawiło dopiero wtedy, gdy się okazało, że to dotyczy tylko Europy Zachodniej, a Wschodniej na pewno nie dotyczy. Bo na początku takiego warunku nie było. No, zwracać z się z propozycją do Związku Radzieckiego, żeby oni przyjęli pomoc pod warunkiem, że wyrzucą komunistów z rządu, to by było nieco niepoważne. Plan Marshalla, tak dosłownie, bo później on miał swoje naturalne kontynuacje, był realizowany przez 4 lata, od ‘48 do ‘52 roku. Wydali na to Amerykanie kilkanaście miliardów dolarów. W różnych książkach znajdziecie państwo różne liczby, a w naszych książkach w dwóch różnych miejscach też znajdziecie państwo dwie różne liczby. I to oczywiście i jest niedoróbka moja, jako redaktora, bo ja powinienem to zauważyć, ale nie jest to błąd tak poważny, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka. Naprawdę różne są szacunki w wysokości planu Marshalla i nie ma takiej jednej ostatecznej wysokości tej pomocy i to zależy od tego, w którym przekroju czasowym ktoś liczył, czy liczył procenty, czy nie liczył procentów i tak dalej. W każdym razie to było w granicach 15-17 mld dolarów Amerykanów wyniosło. Przy czym to było tak, że do 50-tego roku plan Marshalla był zdecydowanie nastawiony na produkcję pokojową, Amerykanie stawiali taki warunek, że to nie może pójść na zbrojenia. W 1950 roku wybuchła wojna koreańska i zmienił się charakter planu Marshalla. Amerykanie przestali się upierać przy tym, aby to było na zbrojenia i to poszło w docsity.com dużym stopniu na zbrojenia. Ale z tego również powodu jest taka dwoistość statystyczna. O ile dwa pierwsze lata planu Marshalla są ładnie rozliczone i wiadomo, kto ile dostał, można taką tabelkę zestawić, o tyle te drugie dwa lata planu Marshalla do dziś pozostają utajone i nawet nie wiadomo czy w ogóle uzyskają klarowność, bo to były sprawy wojskowe i to się nie odbywało tak jawnie. Plan Marshalla się udał jak mało co. To, że Europa Zachodnia dzisiaj jest bogata to w dużym stopniu jest zasługa planu Marshalla. Amerykanie nalegali na to, aby państwa korzystające z planu Marshalla współpracowały ze sobą. I żeby to się odbywało poprzez rozwijanie międzynarodowego podziału pracy, a nie poprzez pielęgnowanie jakiegoś rodzaju tendencji autarkicznych. Zresztą, kiedy Minc odrzucał w imieniu Polski plan Marshalla, to właśnie mu zarzucił, że plan Marshalla chce utrwalić naszą [pozycję jako kraju rolniczo-surowcowego, a my chcemy być krajem przemysłowym, w związku z tym my nie wejdziemy, bo oni widzą w nas tylko dostawcę żywności czy węgla. A my mamy inne aspiracje. Amerykanom naprawdę zależało na udziale Polski w planie Marshalla, nawet pomijając już aspekty polityczne. Im naprawdę zależało na tym naszym węglu. Bo generalnie wtedy brakowało węgla i to, żeby węgiel Polski znalazł się w planie Marshalla, było ważne z punktu widzenia gospodarczego. Pod wpływem tych sugestii amerykańskich , w 1948 roku, 16 krajów europejskich korzystających z planu Marshalla utworzyło organizację, która się nazywała OEEC. Organisation for European Economic Cooperation. To było takie zrzeszenia odbiorców planu Marshalla. W latach 50-tych, kiedy dyskutowano nad przyszłym kształtem integracji europejskiej, rozważany był między innymi taki pomysł, aby ta integracja odbywała się w gronie OEEC. Był taki angielski plan Mauldinga, wg. którego to właśnie OEEC ma się stać strefą wolnego handlu. Ten plan został odrzucony, wybrano inna integracje, opartą na traktatach rzymskich, w znacznie mniejszym gronie. W związku z tym zaczął zmieniać się charakter OEEC. Na razie ona miała skład taki czysto europejski, to była organizacja europejska. W latach 50-tych ten skład został powiększony o Hiszpania. Z Hiszpania była taka sprawa, że ona nie była objęta planem Marshalla i generalnie nastawienie wobec generała Franco było złe Amerykanów i całej Europy Zachodniej. Gen Franco był traktowany jako taki przypadkiem nie dorżnięty kumpel Hitlera i nikt nie chciał mieć z nim nic wspólnego. To się zmieniło w 1953 roku. Amerykanie się dogadali z Franco, po pierwsze na temat pomocy gospodarczej, po drugie na temat pomocy wojskowej, Franco tam pozwolił bazy założyć i od tej pory sytuacja międzynarodowa Hiszpanii zaczęła się normalizować. Formalnie przyjęto Hiszpanię do OEEC w 1959 roku. Ale zaraz potem charakter tej organizacji zaczął się zmieniać. Kiedy się okazało, że to już nie będzie forum integracji gospodarczej Europy, tylko, że to jest takie coś innego, to nie było sensu pielęgnować europejskiego charakteru tej organizacji, skoro ona nie spełniała takie funkcji. W związku z tym, w 1960 roku zmieniono jej nazwę na OECD, Organisation for Economic Cooperation and Development. Ważne jest, że z nazwy tej organizacji znikła Europa. To już nie było coś europejskiego. W tym samym momencie przyjęto do OECD jako pełnoprawnych członków USA i Kanadę. To też już oznaczało, że to nie jest organizacja europejska. Potem dalszy rozwój OECD był następujący: w ‘64 przyjęto Japonię, w ‘68 Finlandię, w 1971 - Australię, w 73 Nową Zelandie, w 1993 Meksyk, w 1995 Czechy, w 1996 Węgry i Polskę. I to jest tyle na razie. Nie przyjęto na razie Korei i na to się nie zanosi. To znaczy zmienił się charakter, to nie jest organizacja organizacyjna, to jest klub rozwiniętych krajów o gospodarce rynkowej, który stawia swoim członkom pewne wymagania dotyczące wymienialności walut, swobody przepływu kapitału, otwartości kapitału. I to jest z punktu widzenia prestiżowego ważne, żeby tam należeć, bo to jest taki dobry klub i zwiększa wiarygodność kraju. I dlatego jest miło, że oni nas tam przyjęli, natomiast to nie jest organizacja integracyjna. Znaczy te warunki o których powiedziałem, to są warunki natury ekonomicznej. No jest jeszcze warunek natury politycznej, że w zasadzie to nie powinny być dyktatury, to jest klub krajów demokratycznych. Tam jakichś krwawych dyktatorów to sobie nie życzą. Ostatecznie zatem ten cały nurt, który się wywodził z planu docsity.com umowa o Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali, nikt tej umowy nie odwołał. Druga, to była umowa o utworzeniu EWG i trzecia umowa dotyczyła współpracy w dziedzinie energii atomowej, powstał (??? tu chyba nazwa organizacji). Najważniejsza z tych umów, ta mówiąca o Wspólnocie Gospodarczej, [polegała na tym, że państwa EWG miały w ciągu 10 lat dojść do takiej sytuacji, żeby między nimi była unia celna: poznosić cła na wszystko i ujednolicić swoje cła zewnętrzne. I rzeczywiście w ciągu 10 lat, do 1968 w gronie tej szóstki takie coś się odbyło. W publicystycznym skrócie, traktaty rzymskie zazwyczaj opowiadano jako obietnice takich 3 swobód: swobodny przepływ towarów, swobodny przepływ kapitałów i swobodny przepływ siły roboczej. Swobodny [przepływ kapitału oznaczał, że jeśli przedsiębiorcy kraju Wspólnoty zechcą inwestować w jakimś innym kraju wspólnoty, to nie będą tam traktowani jako zagraniczny kapitał, tylko z mocy prawa będą mieli wszystkie takie uprawnienia jak miejscowi. Swoboda przepływu siły roboczej mówiła tyle, że jeżeli robotnik włoski zechce przenieść się do Monachium i podjąć prace tam, to nie będzie obcym robotnikiem, tylko z mocy prawa będzie miał wszystkie uprawnienia robotnika niemieckiego. Spełnienie tych warunków miało uruchomić proces integracji europejskiej. Integracji, to znaczy podziału pracy. Powstawał duży rynek, dużo większy niż tymczasowe rynki narodowe. Na tym rynku miała się odbywać konkurencja, no i ktoś tam tę konkurencję wygrywał, a ktoś przegrywał. Z tym, że ten, kto wygrywał, to wygrywał dużo większy rynek niż miał dotychczas. Był jeszcze jeden dodatkowy warunek, aby taka integracja mogła się odbyć. O tym warunku w traktatach rzymskich nie wspominano, bo nie było potrzeby - to była stabilność kursów walutowych. Nie było potrzeby, ponieważ na razie system z Bretton Woods działał sprawnie i całą sprawę załatwiał. Rozumiecie państwo, dlaczego stabilność kursów walutowych była ważna dla takiego typu integracji. Jeśli powstaje taki rynek, to ja muszę podjąć decyzję na przykład, czy buduję fabrykę w Mediolanie, czy buduję fabrykę w Hamburgu. I tam zależnie od kosztów siły roboczej i tym podobnych, ja będę decydował. Ale jeśli ja mam tę decyzję podjąć odpowiedzialnie i bezpiecznie, to ja muszę wiedzieć koniecznie jak się ma lir do marki, co więcej, ja musze wiedzieć, jak się będzie miał lir do marki za trzy lata. Bo jeśli kursy walutowe zaczną mi się chwiać, to to się robi ruletka, nie da się racjonalnie takich decyzji podjąć. Otóż stabilne kursy walutowe były ważne i dlatego dopóki działał system z BW, to Europa nie musiała o tym rozmawiać osobno. Kiedy system z BW zaczął się rozlatywać, to Europejczycy zaczęli na ten temat zawierać swoje własne odrębne porozumienia, bo dla nich to było ważne. Taka integracja polegała na tym, że znajdujemy się na jednym dużym rynku i na tym rynku zaczynamy rywalizować. Podział pracy dokona się w ten sposób, że okaże się na przykład, że przemysł lotniczy francuski czy włoski jest lepszy i ten, który się okaże lepszy wygra i opanuje cały ten rynek, a ci, którzy przegrają to się zajmą czym innym. No oni sobie czym innym ten rynek opanują. Pewnie, w przypadku przemysłu lotniczego to mogło wyglądać w ten sposób i tak właśnie się okazało, że lotniczy przemysł włoski nie ma szans z francuskim. To znaczyło, że lotnicze fabryki włoskie powinny zacząć robić coś innego i zająć się na przykład produkcją lodówek. Tak prawdę mówiąc, to nie był szczególnie duży problem dla Włoch. Włoscy robotnicy, którzy do tej pory chodzili do tej fabryki i tam robili samoloty, nadal będą chodzili do tej samej fabryki i tam będą robili lodówki. Prawdę mówiąc ogromnej większości tych włoskich robotników to jest wszystko jedno czy oni będą robić samoloty, czy lodówki. byleby zarobić na życie. Jest we Włoszech wąska grupa wybitnych specjalistów od lotnictwa i byłoby głupotą, żeby oni zapomnieli to co umieją i zaczęli się od nowa tych lodówek uczyć. To byłoby marnotrawstwo. Dla takich właśnie ludzi pomyślany był punkt o swobodzie przepływu siły roboczej. Dla tych nielicznych włoskich specjalistów wybitnych czekały miejsca pracy w Tuluzie i na nich czekał francuski przemysł lotniczy. Oni nie zmieniali branży, tylko zmieniali kraj zamieszkania. Jeśli chodzi o rozstrzygnięcia tego typu w poszczególnych branżach przemysłu, to jak widzicie państwo skutki społeczne tego, że jakiś przemysł gdzieś padnie nie musiały być dramatyczne. Bo tu nic złego się praktycznie docsity.com nikomu nie stało w związku z tym podziałem pracy. Była taka gałąź gospodarki, o której było od początku wiadomo, że ona się tego typu integracji nie podda. A gdyby się poddała to by nie było dobrze. To było rolnictwo. Wiadomo było, że w rolnictwo nie można puścić spraw na taki żywioł, bo problemem EWG były nadwyżki produkcyjne. To znaczy każdy z osobna kraj EWG był w stanie wyżywić całą resztę. Tylko jak to zrobić, żeby te pozostałe rolnictwa nie padły. Upadek całkowity rolnictwa, na przykład, nie wiem, francuskiego, miały poważniejsze wpływy społeczne niż upadek jakiejś gałęzi przemysłu we Francji. Bo przejście z rolnictwa do nierolnictwa jest dużo bardziej dramatyczne przejście niż przejście z przemysłu lotniczego do lodówkarskiego. Zmiania miejsca zamieszkania, tryby życia, nie można było ze względów społecznych pozwolić sobie na to, żeby w ogóle znikła więź na przykład taka. Tak to się mogło w niektórych krajach skończyć. W związku z tym, pod samego początku było wiadomo, że z rolnictwem to będzie trochę inaczej. Że poszczególne rolnictwa narodowe będą w jakiś tam sposób chronione przed tego typu konkurencją, To znaczyło, że jak my zrobimy wspólny rynek, to nam się ujednolica ceny rolne. Będą takie kraje, których rolnictwo, w obliczu takich cen, stanie się nieopłacalne. I żeby ono nie padło, to ono będzie dotowane. Od samego początku było wiadomo, że rolnictwo będzie chronione przed skutkami tego typu konkurencji, poprzez dotacje. No tylko tutaj się otwierało całe pole do awantur. Ponieważ mamy dotować rolnictwo w niektórych krajach, no to trzeba zrobić zrzutkę na to rolnictwo, żeby było z czego dotować. I wtedy takie kraje, które muszą się zrzucać, a nie są odbiorcami tego typu pomocy zaczną mówić, że z jakiej racji my mamy dotować do tego waszego beznadziejnego rolnictwa i do tych waszych beznadziejnych farmerów. A tamci będą odpowiadać: „Macie dopłacać, ponieważ żeśmy się tam umówili i to był warunek, bez tego to by w ogóle nic nie było, więc przestańcie marudzić i dokładajcie”. Gdyby to jeszcze było tak, że można się raz na zawsze umówić, ile kto daje i ile kto bierze. To by było pół biedy: raz by się odbyła awantura, a potem już by było ustalone. Ale każdego roku trochę inaczej chodzą urodzaje i nieurodzaje, każdego roku inaczej wygląda rentowność rolnictwa w poszczególnych krajach, w związku z tym co roku musi być trochę inaczej. I co roku jest awantura i właściwie to jest nieuniknione. Znaczy, w tego typu modelu integracji takie awantury coroczne to są zakodowane i nie da się ich uniknąć, a jak my wejdziemy to dopiero się zacznie, to co oni teraz mają to jest małe piwo. W latach 80-tych pojawiło się cios takiego jak nowa polityka rolna EWG. To z Wielkiej Brytanii taka idea przyszła, taki Szkot, Marsherry, był komisarzem rolnym EWG i on zaczął tę nową politykę rolna propagować. I ona jest mniej więcej taka: Europa jest bogata, stać ją na różne rzeczy, w związku z tym stać ją także na to, żeby mieć rolnictwo. Ale to tylko taki zbytek, że my to rolnictwo mamy. W związku z tym, te dotacje trzebaby w ten sposób kierować, żeby dotować wieś jako środowisko społeczne, żeby wieś nam nie znikła, bo to o to chodzi w sumie. Natomiast nie dotować rolnictwa jako gałęzi produkcji. Wieś jest fajna, na wsi jest folklor, krajobrazy są takie różne. Niech sobie wieś będzie. Ale niech oni nie zwiększają produkcji. Niech oni sobie folklor uprawiają, turystykę. Na to mogą pójść te dotacje, ale nie na zwiększanie produkcji, bo to nie o to chodzi. Druga rzecz, o jaką się kłócono, to był mechanizm podejmowania decyzji. Czy decyzje mają być podejmowane większością, czy też mają być podejmowane jednomyślnie. Decyzje podejmowane większością to jest wyższy szczebel integracji. Przy decyzjach podejmowanych jednomyślnie każdy kraj ma prawo veta. To znaczy, żre przy jednomyślnym głosowaniu każdy kraj zachowuje całkowicie swoją suwerenność. Jeśli oni tam coś takiego wymyślą, że Francja nie będzie tego chciała, to przy jednomyślnym głosowaniu Francja po prostu postawi veto i tego nie będzie. Jeśli godzimy się na podejmowanie decyzji większością głosów, to godzimy się na to, że np. Francja czegoś bardzo nie będzie chciała, a oni mimo wszystko przegłosują Francję i to będzie. Rezygnujemy z większej porcji suwerenności w takim wypadku. Tutaj spory były w latach 60-tych. Głównym obrońcą zasady jednomyślności był docsity.com generał de Gaulle, który wyobrażał to sobie w taki sposób, że integracja europejska nie dokonuje uszczerbku na suwerenności poszczególnych państw narodowych. Tak naprawdę, te porozumienia, które zawarto w traktatach rzymskich szły dalej i one zmierzały w kierunku decydowania większością głosów. Kiedy w połowie lat 60-tych EWG próbowało wprowadzić w życie to, że głosujemy większością głosów, wtedy de Gaulle zaczął blokować taki rozwój wydarzeń. On to nazywał polityką pustego krzesła. Francuzi nie przychodzili na te zebrania, na których miano cos decydować, tam gdzie było miejsce dla Francuzów, było puste krzesło. I wprawdzie formalnie ci pozostali członkowie EWG mieli prawo zadecydować bez Francji o czymś tam, ale tak naprawdę oni się bali zadecydować pod nieobecność Francuzów, bo oni wiedzieli, co dalej z tym będzie. Francuzi powiedzą, że ich nie było, ich to obowiązuje i niech się os nich odczepią. Znaczy nie bardzo możnaby iść na tego typu otwarty konflikt z Francuzami, bo to w ogóle, cała impreza mogła się rozlecieć, jeśliby później Francuzów zaczęto za bardzo przypierać do muru. To puste krzesło Francuzów onieśmielało resztę. Tak naprawdę, oni bali się cokolwiek postanowić pod nieobecność Francuzów. I tego typu taktyka de Gaulle’a okazała się skuteczna. To znaczy jej efektem było takie porozumienia luksemburskie, z 1966 roku, które precyzowało te sprawy. Precyzowało w ten sposób, że można głosować większością, ale zawsze należy traktować to jako ostateczność i wcześniej należy zrobić co się da dla osiągnięcia jednomyślności - taka to mniej więcej jest formuła. I rzeczywiście EWG boi się decyzji podejmowanych większością, zawsze stara się bardzo wypracować jednomyślność. Zresztą, jeśli się jakiś kraj ustawi cynicznie, to może to być źródłem całkiem niezłego funkcjonowania, bo można się ustawić w ten sposób, że co by oni tam nie głosowali, to my dla zasady mówimy nie i potem niech się oni dla zasady starają nas udobruchać. Wszystko jedno, czy to dotyczy naszych interesów czy nie, to oni nas przekupują. Tego rodzaju taktykę szczególnie Grecja lubi stosować. To jest denerwujące dla pozostałych członków EWG. Między innymi, jak oni mają teraz nas przyjmować, to oni się boją, że my zaczniemy tak samo. Starają się przed tym jakoś zabezpieczyć. Zwłaszcza, że proszę zwrócić uwagę, że nie ma procedury wyrzucania z EWG, ,za złe zachowanie. Jak się ktoś tam znajdzie to właściwie przepadło, nie ma się go jak pozbyć. Więc to trzeba się trzy razy zastanowić, zanim się kogoś wpuści. EWG powstało w gronie tych 6 krajów. I przez wiele lat, do początku lat 60-tych to była ta szóstka. Powtórzmy sobie, bo to bardzo źle jest się pomylić na egzaminie. Francja, Niemcy, Włochy i trzy kraje Benelux-u. Poza EWG znalazły się Stany Zjednoczone, oczywiście i poza EWG również znalazła się Wielka Brytania. To, że EWG powstało bez Anglo-sasów i że oni byli na zewnątrz, to w latach 60-tych było powodem poważnych napięć. Z tym, że troszkę inaczej to wyglądało z perspektywy Amerykańskiej, a inaczej z angielskiej. Z punktu widzenia Amerykanów to było tak, że Amerykanie patronowali jakoś tam integracji europejskiej i sami po II wojnie zachęcali Europejczyków, żeby się integrować. Kiedy to EWG powstało, to przede wszystkim pod wpływem generała de Gaulle’a, zaczęło ono nabierać coraz bardziej antyamerykańskiego charakteru. De Gaulle powiedział, że po wojnie stała się bardzo zła rzecz, mianowicie Europa strąciła swoją podmiotowość polityczną i została poddana kontroli 2 mocarstw właściwie poza europejskich: znaczy pół Europy popadło w zależność od Stanów Zjednoczonych, a drugie pół - od Związku Radzieckiego. De Gaulle uważał, że Europa powinna stopniowo odzyskiwać niezależność. Znaczy Europa Zachodnia powinna wychodzić od zależności od Stanów Zjednoczonych, a Europa Wschodnia - Związku Radzieckiego. W ten sposób kiedyś z czasem odbuduje się Europa jako samodzielna siła. W swoim pomyśle, aby Europa Zachodnia nie uzależniała się od USA, de Gaulle był popierany przez komunistów, bo to było niepozytywne dla Stanów Zjednoczonych. . Kiedy przyjeżdżał tutaj natomiast i zaczynał mówić, że temu powinien towarzyszyć symetryczny proces po drugiej stronie żelaznej kurtyny i że Europa wschodnia powinna się stopniowo uniezależniać od ZSRR, to nasi jakoś głuchli w tym momencie i nie rozumieli o docsity.com