Pobierz Socrealistyczne echolalia. (Uwagi o samokrytyce) i więcej Streszczenia w PDF z Psychiatria tylko na Docsity!
Mariusz Zawodniak
SOCREALISTYCZNE ECHOLALIA.
(UW AGI O SAM OKRYTYCE)
W 1956 roku - wyznaczającym u nas umownie koniec pewnego okresu w
literaturze i życiu literackim - Thomas S. Eliot w ygłaszał na U niw ersytecie
M innesota wykład o granicach krytyki literackiej. Przypomnę jego w stępną
tezę:
[...] istnieją granice, poza które nie może wyjść krytyka literacka. Przekraczając je w jednym kierunku, krytyka przestaje być literacką; w drugim - przestaje być w ogóle krytyką.
Oczywiście Eliot przywołuje raz po raz arcydzieła gatunku, teksty znamienite,
w których bywa sam cytowany i omawiany: przypomina więc zainteresowanym
sprawy, być może, znane, w każdym razie odsyła do literatury dostępnej słucha
czom. Jednakowoż mógłby Eliot zadziwić swoje audytorium - wówczas, gdyby
w odległym stanie Ameryki zaczął omawiać zjawisko, które dopiero co wygasło
w jednym ze środkowoeuropejskich państw budujących socjalizm. Bo przecież
w 1956 roku można było uznać pewien rozdział w dziejach naszego życia literac
kiego za zamknięty, zaś badacz literackiej krytyki - przynajmniej teoretycznie —
mógł już wtedy przygotować rozprawę o jej granicach. Jedno wszak nie budzi
wątpliwości: w roku październikowego przełomu najlepszym materiałem dowo
dowym dla Eliota byłyby przykłady literackiej krytyki z lat stalinizmu, która, prze
kraczając pewne granice, przestawała być literacką a w większości przypadków
w ogóle krytyką. Nie była krytyką literacką gdyż zarzuciła realizację przynależ
nych jej zadań, przedkładając nad nie zadania polityki; nie była też krytyką w
ogóle, gdyż - jako forma dyskursu - nie umiała uciec od teraźniejszości i powią
zań z ideologią nie potrafiła zrzucić z siebie sztywnego gorsetu obowiązującej
retoryki. Stawała się więc studium socjologicznym, szablonową m ową na usłu
gach rytuału.
Krytyk jest [...] krytykiem literackim, jeśli zależy mu przede wszystkim na tym, by pomóc czytelnikom rozumieć literaturę i znajdować w niej przyjemność.
1T. S. Eliot, Granice krytyki literackiej, w: Współczesna teoria badań literackich za grani cą, oprać. H. Markiewicz, wyd. 2, t. 1, Kraków 1976, s. 356. 2 Tamże, s. 371.
Oto - zdaniem Eliota - podstawowy warunek i zarazem cel działań krytyka.
Chodzi więc o takie omówienie współczesnego tekstu literackiego, które pomo
głoby czytelnikowi postrzegać walory i czerpać zeń doznania estetyczne.
W latach stalinizmu krytyk wyrzeka się tej misji, a ściślej: doktryna określa
jego zadania zgoła odmiennie. Inne jego role wysuwa na plan pierwszy, inaczej
sytuuje go względem dzieła, a przede wszystkim - względem pisarza.3 Krytyko
wi przyznaje się w całym tym układzie pozycję nadrzędną. On jest tym, który wie,
który poucza i rozstrzyga wszelkie wątpliwości i spory - nie reaguje na tekst
literacki, ale daje sygnał do jego napisania. Tekst krytycznoliteracki jest przeto w
socrealizmie dokonaniem ważniejszym aniżeli samo dzieło literackie. Także rze
czywistość, która ma być w utworze odwzorowana, jest krytykowi —by tak rzec —
lepiej znana niż pisarzowi.4 Toteż tylko krytyk może ją właściwie ocenić —bo to
właśnie on ma monopol na sądy pozostające w idealnej zgodzie z doktryną. Pisarz
musiał przystać na taki układ. Musiał także zgodzić się na odegranie nietypowej
roli, o czym za chwilę.
W socrealizmie życie literackie przybiera osobliwy kształt. Ani wcześniej, ani
później nie spotykamy typowych dlań mechanizmów. Mechanizmów powodują
cych paraliż literatury, ustalających zależności i relacje, które nigdy wcześniej nie
charakteryzowały ani samego procesu twórczego, ani innych faz literackiej ko
munikacji. Osobliwością sockomunikacji jest wyjątkowy typ powiązań między
krytykiem (reprezentującym ideologię) a pisarzem i jego dziełem. W tym ukła
dzie nie przewidywano natomiast —co brzmi paradoksalnie —szczególnego miej
sca dla publiczności literackiej. Zadanie krytyki, które Eliot określił jako „przy
swajanie” czytelnikom literackich dzieł sztuki, zostało w socrealizmie najwyraź
niej zarzucone. A w każdym razie znalazło się na dalekim marginesie działań
krytycznych. W jednej z rutynowych dyskusji, przeprowadzanych w Sekcjach
Twórczych ZLP, Leon Kruczkowski prezentował takie oto stanowisko:
Jeżeli chodzi o dwa zadania fachowej krytyki literackiej, to znaczy z jednej strony pomoc dla czytelnika w odczytywaniu książki, w jej rozumieniu, a z drugiej strony pomoc dla pisarza, uświa domienie samemu pisarzowi jego wad czy zalet, to wydaje mi się, że sporo można by przytoczyć argumentów, iż ważniejsza jest jednak ta druga funkcja, to znaczy nie tyle pośrednika między autorem a czytelnikiem, a raczej funkcja bezpośredniego oddziaływania na pisarza [...].
W procesie socrealistycznej komunikacji ważne więc było to, aby zachować
stałą łączność między krytykiem i pisarzem, aby zapewnić sprawny przepływ
informacji między jednym i drugim. W grę wchodził bowiem —przytaczam dal
szy ciąg cytowanego zdania —element „bezpośredniej współpracy z pisarzem,
wpływania na jego dojrzewającą świadomość. Zależności, jakie się tworzą w
3 Wykorzystuję tu niektóre ustalenia Janusza Sławińskiego zawarte w studium o socrealistycz nej krytyce. Zob. Krytyka nowego typu, w: tegoż, Teksty i teksty, Warszawa 1990. 4 N a te kwestie zwracał uwagę ju ż Marian Stępień. Zob. Lata 1945-1955 w doświadczeniach krytyki literackiej, w: Poszukiwania i obserwacje, Kraków 1982, s. 156-157. 5 O dzisiejszych zadaniach pisarstwa i krytyki, „Nowa Kultura 1950, nr 32, s. 4.
Schorzenie, jakie dotknęło życie literackie lat stalinizmu, można by zatem okre
ślić jako specyficzny rodzaj zaburzeń procesu komunikacji społecznej. Objawem
tego schorzenia jest echolaliczna natura wypowiedzi, która stanowić miała inte
gralny składnik sockomunikacji. Chodzi o osobliwe następstwo dwu głosów: kry
tyka stawiającego zarzuty i pisarza odpowiadającego mu echem.
Lata pięćdziesiąte nie tolerowały wielogłosu w krytyce; był on zjawiskiem stosun
kowo rzadkim, z pewnością zaś - niepożądanym. Nazbyt rozbieżne sądy, a także
przesadnie entuzjastyczne recenzje, należało szybko korygować, wykluczając tym
samym „szansę publicznego obiegu opinii, które nie spełniały wymogów partyjnej
słuszności”.9Należało więc, krótko mówiąc, doprowadzić do sytuacji, w której b y -
jak pisał Janusz Sławiński - „Kierczyńska stała się bezaltematywna”.1 0 Sytuacji, w
których funkcjonować mógł tylko ograniczony zespół sądów o literaturze czy kon
kretnym utworze.
Mechanizm taki zaczął funkcjonować w 1948 roku i podziałał także na zjawi
ska, które były niewątpliwymi wydarzeniami literackimi. Myślę o Popiele i dia
mencie i opowiadaniach Borowskiego. Wspomniana Kierczyńska tak oto wyro
kowała w sprawie powieści Andrzejewskiego:
[...]Popiói i diament przyjęty z takim aplauzem, jako napisana z talentem i ciekawa powieść, budzi poważne zastrzeżenia jako próba artystycznego poznania i osądu rzeczywistości polskiej okresu bezpośrednio po wyzwoleniu kraju.1 1
Są to - czytamy dalej - „zastrzeżenia natury ideologicznej”. Przytaczam naj
istotniejsze z nich:
[...] fakt, że w tym czołowym przedstawicielu PPR [mowa o Szczuce - M. Z.] nie czuje się zupełnie ofensywnego ducha, że nie nadrabia tego braku żadna inna postać powieści, bowiem jeszcze gorzej przedstawia się pod tym względem sprawa z Podgórskim, zajmującym pozycję już całkiem obronną, defensywną - fakt ten sprawia, że nie czuje się w tej powieści w postaciach peperowcówduchowych synówpartii ożywionej duchem ofensywy, partii zwycięskiej, [s. 56]
I ponadto:
[...] górowanie złowrogich racji podziemia [...] - stanowi między innymi o niesłusznym klima cie powieści Popiół i diament, [s. 65]
Inny krytyk - otwarcie wyrażający swój żal do autora („że nie miał odwagi
zerwać z tragiczną konstrukcją losu ludzkiego ) —spuentował swoje zarzuty stwier
dzeniem jednoznacznym: „Andrzejewski nie dostrzegł historii.
9 J. Sławiński, Krytyka nowego typu , s. 134. 1 0Tamże. 1 1 M. Kierczyńska, Spór o realizm. Szkice krytyczne, Warszawa 1951, s. 52 [kolejne cytaty lokalizuję w tekście]. Pierwodruk recenzji: „Kuźnica” 1948, nr 23, s. 8-9 i nr 24, s. 8-9. 12 J.Kott, Próba realizmu, w: Postęp i głupstwo, t. 2, Warszawa 1956, s. 187, 189. Pierw o druk recenzji: „Kuźnica” 1948, nr 18, s. 8-9.
Przywołane sądy nie podlegały dyskusji13- w każdym zaś razie określały do
puszczalny sposób interpretacji utworu. Obowiązywał wszystkich, także samego
autora. W socrealizmie ważne było i to, aby pisarz publicznie potwierdził słu
szność stawianych zarzutów, a więc, by powtórzył to, o czym zawyrokował kry
tyk. A oto sąd Andrzejewskiego o swoim dziele:
Pisałem tę powieść, jak mańkut jeszcze nienawykły do posługiwania się praw ą ręką [...]. Stąd w tej powieści obok trafnych ocen poszczególnych zjawisk czy wydarzeń - błędny w całości obraz ówczesnej rzeczywistości, stąd [...] niezdolność do ukazania przemian historycznych w ich zasa dniczych, z walki klasowej wynikających elementach. [...] Pióro, które napisało Popiół i diament znów stało się suchą trzciną [...].1 4
Ciekawszy niewątpliwie jest przypadek Borowskiego, wszak był on w opinii
krytyki największą nadzieją powojennej polskiej prozy. Rzecz charakterystyczna:
jeszcze w 3 numerze „Twórczości” z 1948 roku Roman Bratny chwali debiutan
ta, pisząc z uznaniem: „Pawiak rodzi Hemingwaya i Steinbecka”.1 5 W czerwcu
Wyka na łamach „Odrodzenia” włączy do swojej recenzji tylko uwagę o „poza-
ideologicznej moralności” 16, poza tym omówienie jest jak najbardziej życzliwe
pisarzowi. Ale 11 numer „Twórczości” z tego roku przynosi wystąpienie unie
ważniające wszelkie dotychczasowe głosy krytyczne. Przytaczam fragmenty, które
dobitnie formułują zarzuty wobec Borowskiego:
Czy pokazano nam obóz jako zjawisko socjologiczne? Czy zobaczyliśmy jak przedstawiał się właściwie specyficzny podział na grupy między samymi ju ż więźniami? Czy odniesiono go do warunków pozaobozowych, wskazując skąd, z jakich sfer tworzyła się „elita” oświęcimska? Czy wreszcie mogliśmy zobaczyć, w jakim zakresie i w jakich formach ożywająantagonizmy klasowe w obozie koncentracyjnym? Na próżno byśmy szukali odpowiedzi na którekolwiek z tych pytań
[...]. ,
Borowski nie interesuje się genealogią społeczną poszczególnych postaci. [...] To ju ż wykracza poza krąg widzenia drobnomieszczańskiego moralisty [...].1 7
Tak więc jedno z największych osiągnięć powojennej prozy okazuje się w la
tach stalinizmu tylko „rozpaczliwym dziełem” drobnomieszczańskiego morali
sty. Łatwo przewidzieć, jak mogła wyglądać samokrytyka Borowskiego. Oto ona:
1 3 Zwłaszcza wystąpienia Kierczyńskiej (recenzje Dwóch teatrów Szaniawskiego i Popiołu i diamentu) - mimo głosów polemicznych - miały się okazać prawdziwą„przygryw kądo ataku na całą ów czesną politykę kulturalną.” (W. Sokorski, Refleksje o kulturze. W arszawa 1980, s. 33). 14 J. Andrzejewski, Wyznania i rozmyślania, „Odrodzenie” 1950, nr 5, s. 4. 1 5 R. Bratny, W poszukiwaniu nowego stylu, „Twórczość” 1948, nr 3, s. 124-125. 16 K. Wyka, Gdziekolwiek ziemia je s t snem, „Odrodzenie” 1948, nr 23, s. 7. 1 7 L. Budrecki, Mała Apokalipsa, „Twórczość” 1948, nr 11, s. 114-115. Dodajmy: recenzji przyznano na kończącym się w listopadzie zjeździe kół polonistycznych jednogłośnie pierw szą nagrodę; przyznało jąju ry w składzie: Jan Kott, Alina Nofer i Kazimierz Wyka (zob. informację na ten temat w notce poprzedzającej recenzje).