Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Stanisława Wyspiańskiego "Powrót Odysa", Publikacje z Storia della Letteratura

Artykuł opublikowany w: Pamiętnik Literacki

Typologia: Publikacje

2019/2020

Załadowany 19.08.2020

Polska85
Polska85 🇵🇱

4.6

(122)

333 dokumenty


Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Stanisława Wyspiańskiego "Powrót Odysa" i więcej Publikacje w PDF z Storia della Letteratura tylko na Docsity! Stefan Srebrny Stanisława Wyspiańskiego "Powrót Odysa" Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/3, 1-36 1958 I. R O Z P R A W Y STEFAN SREBRNY STANISŁAWA W YSPIAŃSKIEGO „POWRÓT ODYSA“ 1 Niezbyt dawno ukazała się książka S tanforda The Ulysses The­ m e 1. Treścią tej bardzo interesującej, szczegółowej, gruntow nie przem yślanej i z talentem napisanej pracy są dzieje przem ian, ja ­ kim w ciągu wieków, od Homera aż do czasów najnowszych, ule­ gała postać Odysa w ujęciu pisarzy. Om awiając — w ośmiu koń­ cowych rozdziałach — dzieje Homerowego bohatera w średniow ie­ czu i czasach nowożytnych, autor operuje m ateriałem bardzo bo­ gatym ; czerpie z obszaru literatury angielskiej, włoskiej, hiszpań­ skiej, francuskiej, niemieckiej, szwedzkiej, nowogreckiej (Odyseja niedawno zmarłego Kazantzakisa), mówi nie ty lko o dziełach opar­ tych całkowicie na postaci Odysa, ale i o wielu takich, k tó re tylko m. in. dotykają tego tem atu; wśród całego tego bogactwa przeanali­ zowanych lub wym ienionych w książce S tanforda pisarzy i dzieł da­ rem nie jednak szukałby ktoś choćby krótkiej wzmianki o W y­ spiańskim i jego Powrocie Odysa. Nie jest to dla nas, oczywiście, niespodzianką: taki to już dziw­ ny, a dobrze nam znany los litera tu ry polskiej. A przecież dram at W yspiańskiego nie tylko zasługuje na omówienie w całokształcie dziejów „tem atu Ulissesa“ , ale stanowi niew ątpliw ie jedną z czo­ łowych pozycji w tych dziejach. A utor tego pracowitego studium zapewne nie słyszał naw et nigdy o dram aturgu nazwiskiem S tani­ sław W yspiański. Ten — jak sądzę — największy d ram aturg polski i jeden z na j­ większych w litera tu rze światowej jest nie tylko na szerokim świecie, ale właściwie i w Polsce n iezn an y 2. Bywał nieraz — i bywa dotąd — nie ty lko traktow any jako zjawisko w sztuce pro­ 1 W. B. S t a n f o r d , The Ulysses Theme. Oxford 1954. 2 Bohdan K o r z e n i e w s k i (В. K o r z e n i e w s k i , Z. R a s z e w s k i , Rocznica śmierci czy życia? P a m i ę t n i k T e a t r a l n y , VI, 1957, z. 3/4, s. 362) pow iada słusznie: „Nie ukryw ajm y sm utnej prawdy. Przecież W y­ spiański jest dzisiaj artystą zupełnie n ieznanym “. Por. też trafne uw agi na ten P a m ię tn ik L iter a ck i, 1958, z. 3 1 6 ST E F A N SR E B R N Y nym z tych listów (do H enryka Opieńskiego, z 7 czerwca 1892) na­ pisać: „Jesteście na gruncie, rośniecie, kwitniecie, a nie, jak ja tu, gdzieś na Francuzy wyrzucony“. Te osobiste przeżycia znalazły wyraz w Achillesie W yspiańskiego, k tó ry dochodzi do świadomości, że z oblegającymi Troję rodakam i nic go nie łączy i że jedynym (prócz najbliższego przyjaciela, Patroklosa) człowiekiem, którem u czuje się bliski, jest obrońca Troi, Hektor. Koncepcja ta nie jest po prostu sprzeczna z Iliadą — ma w niej punkt zaczepienia; ale tu do­ tykam y niezmiernie ważnej dla dalszych rozważań kwestii sposobu reagowania W yspiańskiego na źródła, z których czerpie. I w Iliadzie, k tóra jest przecież „pieśnią o gniewie Achillesa“ , bohater usuwa się od walk i przez dłuższy czas, póki z ręki Hektora nie zginie Patroklos, trw a w tej postawie, co fatalnie odbija się na losach wojsk achajskich. Ale przyczyną takiego postępowania jest osobista krzywda, którą wyrządził mu naczelny wódz, Aga­ memnon. W yspiański zachowuje ten motyw, lecz w dalszym ciągu wysnuwa zeń owe szerokie i głębsze konsekwencje, o których była mowa. Homerowy Achilles mówi w sporze z Agamemnonem (I 152— 160): „Nie przybyłem tu z powodu Trojan, bo nic mi nie zawinili: nie uprowadzili wołów moich ani koni, nie spustoszyli zasiewów w mojej żyznej Ftii. Przybyliśm y tu z tobą, bezczel­ ny, dla twego zadowolenia, zdobywać na Trojanach zadośćuczynie­ nie dla ciebie i M enelaosa“. I oto jakiej m etam orfozie uległy te sło­ wa w Achilleis (sc. 4, w. 115 i n.): ja, mocarz A trydów najem ny, którym przejrzał dziś, — raz pierw szy poczuł, że szczuto m nie jak psa; że m ordowani przeze m nie — niew inni i że w tych czynach szlachetni — bezczynni. Proste motywy, proste, jednoznaczne słowa Homera uderzają wyobraźnię i myśl poety i nabierają dlań nowych znaczeń, przedu- chowiają się, otw ierają przed nim i przed nami nowe, nieoczeki­ wane perspektywy. Z takim i twórczymi przekształceniam i źródeł spotykam y się szczególnie często w pisanym w końcu r. 1904 i po­ czątkach 1905, a wydanym dopiero w dwa lata później, w roku jego śmierci, Powrocie O dysa 15. 15 Zob. przypis 10. C h m i e l w Przypisach k ry ty c zn ych do P ow ro tu Odysa (WZ, t. 5, s. 626) m ówi, że W y s p i a ń s k i oddał rzecz do druku w marcu 1907, a 6 kw ietn ia ofiarow ał mu egzemplarz. Twierdzi on rów nież, że W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 9 działania jest Odys. I nawet nie tylko w wypadkach „racji stanu“ : z pobudek czysto osobistej zemsty powoduje on śmierć Palam e- desa, według najbardziej rozpowszechnionej wersji — fałszywie i szalbierczo oskarżywszy go o zdradę, według innej ;— topiąc go w m orzu w czasie połowu ryb. W związku z tym przewartościowa­ niem pojaw ia się nawet nowa genealogia Odysa: jest on jakoby tylko nom inalnie synem Laertesa, w rzeczywistości zaś synem arcy- oszusta Syzyfa, k tóry uwiódł jego m atkę 18. Tak u jęty Odys występował już w eposie pohomeryckim; potę­ guje się to jeszcze w tragedii, k tóra wiele tem atów czerpie z epo­ su pohomeryckiego. Odys w niezachowanej Ifigenii Sofoklesa pod­ s tę p n i i oszukańczą wymową skłaniał K litajm estrę do przysła­ nia córki pod TrojtJ niby to w celu m ałżeństwa z A chillesem 19; Odys w Hékabie Eurypidesa prowadzi na śmierć jej córkę Polikse- nę, i nie wzrusza go przypomnienie, że kiedyś Hekabe uratow ała m u życie; na wniosek Odysa w Trojankach zabity zostaje m ały A sty- anaks, synek Hektora; Odys we wspom nianym wyżej Filoktecie kłam stw em omotać próbuje bohatera tragedii i za narzędzie zdra­ dy chce użyć szlachetnego Neoptolema; ponury zaś tem at fałszywe­ go oskarżenia Palam edesa opracowany był w zaginionych utwo­ rach wszystkich trzech wielkich trag ików 20. Przyczynę tego przewartościowania Odysa starano się tłum a­ czyć różnie; słusznie, jak sądzę, kwestię postawił Z ielińsk i21. Łączy on to zjawisko z wpływem nauki religijno-m oralnej związanej z imieniem Apollona. W wieku VII p.n.e., w związku z uzyska­ niem dominującego stanowiska przez Delfy, wyroczną stolicę Apol­ lona, zaszły w Helladzie bardzo głębokie zmiany w dziedzinie po­ jęć religijnych i związanych z nimi moralnych. Wówczas to po raz pierwszy praw da otrzym ała sankcję boską, bóstwo uznane zostało 18 N ajstarszą w zm iankę o tym m am y w e fragm encie jednej z niezacho- w anych tragedii A j s c h y l o s a ; ale z pew nością n ie A jschylos to w y ­ m yślił. 19 W E u r y p i d e s o w e j If igenii w Aulidzie sprowadzenie Ifigenii od­ byw a się, jak wiadom o, w inny sposób; ale i tam Agam em non obaw ia się, że jeśli nie dokona ofiarowania córki, Odys podburzy przeciw niem u w oj­ sko, a pod koniec A chilles m ówi, że O dys stanął na czele tych, którzy mu przeszkodzą ocalić Ifigenię. 20 N ie jest to jednak reguła bez w yjątków : Odys byw a w tragedii rów nież postacią szlachetną, jak choćby w Ajasie S o f o k l e s a . 21 Z i e l i ń s k i m ów i o tym w w ielu sw ych pracach, m. in. w op. cit., s. 326 i n. 10 ST E F A N SR E B R N Y za źródło praw dy i tylko p ra w d y 22. Nie znaczy to, oczywiście, by odtąd w pewnych wypadkach życia — przede wszystkim politycz­ nego i wojennego — przestano nie tylko stosować, ale i uspraw ie­ dliwiać kłamstwo, przebiegłość i podstęp, jak to zresztą czyni się i dzisiaj; ale praw da uznana została za wartość absolutną. „Kłam stwu nie wolno tknąć się ciebie“ — mówi do Apollona jego gorliw y czciciel i głosiciel jego praw d, sam po śmierci w Delfach uczczony, P indar (IX oda pityjska, w. 43). „Kiedy człowiek najbardziej po­ dobny byw a do boga? — Gdy mówi praw dę“ — taki aforyzm przy­ pisyw ano Pitagorasowi, mędrcowi nowej epoki (Stobaios XI 25). P indar w ielokrotnie wysławia prawdę: „Kuj swój język na kowa­ dle p raw dy“ (IV oda pityjska, w. 88), „Nienawistnymi kłam stw am i nie pokalaj swego rodu“ (w. 99). Kłamstwo przystoi jedynie nie­ wolnikowi; „dla człowieka wolnego zwać się kłam cą — to szpetna plam a“ — mówi Sofokles w Trachinkach (w. 453 i n.). Toteż nic dziwnego, że P indar, wysławiając prawdę, ostro potępia „lśniące i m igotliwe kłam stw a“ Odysa (VIII oda nem ejska, w. 25) i tw ier­ dzi, że dzięki czarowi poezji Homera zyskał on sławę, na k tó rą nie zasłużył (VII oda nemejska, w. 20 i n.). Przeciwstaw ienie praw dy i przemyślności, a więc Achillesa i Odysa, stało się przeciw staw ie­ niem w artościującym . Odys jako postać negatyw na przeszedł do późniejszej trady ­ cji. U Rzym ian do dawnych motywów niechęci dołączył się nowy — patriotyczny: uważali się oni przecież za potomków Trojan, toteż w zdobyciu Troi podstępem widzieli nie tylko czyn nieetyczny, ale poniekąd krzyw dę osobistą. Postacią negatyw ną jest więc Odys również w czerpiącym z rzymskiej i późnorzymskiej tradycji śred­ niowieczu: w średniowiecznym „romansie tro jańskim “ w jego licznych odm ianach i wreszcie u Dantego, k tó ry za wykradzenie tro jańskiego Palladionu i zdobycie m iasta zdradą kazał mu poku­ tować w piekle. Dla W yspiańskiego zagadnienie praw dy i kłam stw a, prostych dróg i chytrych podstępów jest zawsze jasne i jednoznaczne; żaden cel, naw et najczystszy i najszlachetniejszy, nie uświęca środków. W Nocy listopadowej bezwzględna słuszność spraw y polskiej nie uspraw iedliw ia próby uprowadzenia podstępem wielkiego księcia K onstantego; czyn ten kładzie się czarną plam ą na samych naro- 22 P ierw szym , który fakt ten sform ułow ał, był Leopold S c h m i d t (Ethik der alten Griechen, t. 2, s. 403). 12 ST E FA N SR E B R N Y N ie w iem , czy bym m ógł sprostać? Szlachetne zadanie. Sądzę, ku tem u trzeba m ieć już pow ołanie. W dalszym ciągu tej samej sceny (w. 197—210) Tersytes pod­ chodzi do Odysa i mówi szeptem: Ja w iem , kto jesteś. ODYS To się strzeż, dem onie, bo pierw ej zginiesz, n iźli się zapłonię. TER SYTES Ja cię nie zdradzę, bom dorósł do dzieła, które w tw ej g ło w ie 23 bogini poczęła. ODYS N iech cię tw e żądze k ’temu zbyt nie śpieszą, bo nim co zdziałasz, wprzódzi cię pow ieszą. TER SYTES Rola ta nasza podobnoś jednaka. M niejsza: pow ieszą króla czy żebraka. ODYS Błaźnie! TER SYT ES Oceniaj um ysłu przytom ność. Jednako podli przejdziem y w potom ność. ODYS Odpowiem kiedyś na obelgę czynem. TER SYTES Tym czasem sław ą w yrosnę nad gminem. Jeśli podstępem laur Odysej zyska, niech tej podłości napatrzę się z bliska. |л1е potępienie Odysa wykracza u W yspiańskiego poza spraw ę prostych i krzyw ych dróg. W idzieliśmy, że już antyczna, pohom e- rycka, wroga Odysowi tradycja piętnowała nie tylko jego fałsz, ale i bezwzględność. Zło tkwi nie tylko w działaniu zdradą, ale i w dzia­ łaniu przemocą. S tąd wynikają bardzo daleko sięgające konsek­ wencje. Życie jest walką; przede wszystkim życie zbiorowe, grom adne, społeczne, życie narodów, historia. Nic się w historii nie dokonało bez walki; pod każdym, nawet najbardziej pozytyw nym i k u ltu ra l­ nie płodnym faktem , z którego szeregi pokoleń czerpią ożywcze soki, leżą w arstw y zgliszcz i popiołów przesycone krw ią 24. A więc wszel­ 23 W pierw odruku i w WZ: „mej“ — n iew ątp liw y błąd korekty. 24 Z tego punktu w idzenia niezm iernie interesująca jest sc. 3 Achilleis (wT nam iocie M enelaosa) i w ogóle sama postać M enelaosa. Bez w ątpienia góruje on duchowo nad Agam em nonem , Odysem, D iom edesem i innym i. 14 ST E F A N SR E B R N Y Myśl ta towarzyszy poecie stale, rozwija się i k sz ta łtu je 25, by wreszcie najpełniejsze sformułowanie znaleźć w pisanej w latach 1904— 1905 Skałce (akt III, w. 17 i n.): Jeden j e s t26 Praw dy w ieczny bieg: że nie m asz życia, krom przez grzech; jeden jest żyw ym w ieczny los: w zajem nych zbrodni w ażyć cios. Tak mówi Śmierć do Biskupa w odpowiedzi na jęgo słowa: „Dla P raw dy jeno wiecznej sto ję“. Bez zła nie ma „czynu“, ale bez „czy­ n u “ nie ma życia. Nieskalana, czysta, wysoka P raw da Biskupa w e Śm ierci jeno w iecznie trwa. Gdy żyw i życiem poczną żyć — — mówi dalej Śmierć — z żyw ym i ty nie m ożesz być. W samym pojęciu czynu, a więc i życia, tkw i tragizm ; tragizm ten leży w struk turze świata. Są dwie praw dy równorzędne i równie niezniszczalne, choć wiecznie między sobą sprzeczne: ujęcie świata m oralne i ujęcie św iata tragiczne. Tę sprzeczność w przekonaniu W yspiańskiego go­ dzi w sobie w jakiś sposób Bóg; ale sposób ten jest dla człowieka n iep o ję ty 27. Stąd w Powrocie Odysa ustępy takie, jak w akcie II (w. 211—216: „Ja w myśli tu taj m am żmij gniazdo. / Tu, w myśli — patrzaj: tu ta j — to dar boży. / To oni, ojcze, przekleń- 25 P ierw szy — o ile się nie m ylę — zw rócił na to uw agę Ignacy M a - t u s z e w s k i (M etafizyka Wyspiańskiego. M y ś l P o l s k a , II, 1916, z. 3. Przedruk w tomie: Studia o Ż erom skim i W yspiańsk im . W arszawa br.). 26 Tak jest w pierwodruku, bez w ątpienia poprawnie, w obec brzm ienia w. 19; w WZ: „jest jeden“. Drobny ten błąd ginie zresztą W istnym morzu grubych błędów drukarskich, zniekształcających tom y 1—5 tego wydania. 27 K o ł a c z k o w s k i , w którego książce (Stanisław Wyspiański. Rzecz 0 tragediach i tragizmie. Poznań 1922) znaleźć można szereg trafnych i g łę - bokich m yśli w interpretacji Powrotu, m ów i w zw iązku z tym (s. 141): „C złow iek m ieści w sobie to tragiczne przeciw ieństw o, instynkty grzechu 1 etykę, która go potępia, on jednością tych przeciw ieństw . Bóg jest źró­ dłem tych sprzeczności, z niego bow iem bierze początek i k lątw a-in stynkt, i kara-etyka, spraw iedliw ość. Transpozycja m etafizyczna jest taka: B óg karze za to, co stw orzył!“ W yrażenie K ołaczkow skiego „k lątw a-instynkt“ naw iązuje do faktu, że W y s p i a ń s k i spraw ę tę łączy często z tragicz­ nym w yobrażeniem dźw iganej przez człow ieka k lątw y (por. akt I, w . 58, 301, 335, 379 i n.; akt II, w. 213). W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 15 stwo mi każą / pełnić — to oni mię tą siłą darzą, / że ja przez pod­ łość idę — z jasną twarzą. / Ta moc od Boga je s t“), a przede w szyst­ kim w. 332— 342 aktu I. Tu Odys, w chwili gdy się zdecydował na dokonanie zem sty nad zalotnikami, gdy u jrzał przed sobą ,,czyn' i dzieło“ (w. 333), czuje dziwną ulgę i zastanaw iając się nad jej przyczyną mówi (w. 336 i n.): Czyli w idok twój, synu? — Czyli krw i w oń świeżej? I tęsknota ku rzezi? — W której Bóg pomoże; pom agał m i w tym zawsze Bóg. — Znam dzieła boże! W idziałem okrąg ten — jak ludzie żyją, i w iem , że krzyw dą można żyć; — jak tuczą się i tyją w b łogosław ieństw ie Boga — co przeklina tym , że pomoże w złem! Jest to myśl tkwiąca korzeniami w m yśleniu religijnym grec­ kim. Z zaginionej tragedii Ajschylosa Niobe zachowały się cytow a­ ne — i potępione — przez Platona (Państwo, ks. II, rozdz. 19) słowa; „Bóg stwarza ludziom winę, gdy chce dom wyniszczyć do szczętu“ 28. 0 tym samym mówi Goethe w słynnym wierszu zaczynającym się od słów: „Wer nie sein Brot m it Tränen ass...“ Filozoficzne stw ierdzenie „zmazy“ (miasma) — aby użyć poję­ cia i term inu antycznego — zawartej w samej istocie „czynu“ praktycznie stawia wobec dylem atu: życie przez grzech albo śmierć przez świętość. Potępienie czynu, o k tórym była mowa, stw ierdzam y u W yspiańskiego w sposób nie pozostawiający wątpliwości; ale rów­ nocześnie — któż nie pam ięta ty lu innych ustępów będących ra ­ czej wezwaniem do czynu, jego gloryfikacją? „Błogosław czyn 1 rzeszę“ — modli się Konrad w Wyzwoleniu (akt II, w. 1559). Pa­ rafraza hym nu Veni Creator kończy się słowami: „Zwól z W iarą wieków podjąć CZYN“ (ostatni wyraz w ydrukow any m ajuskułą). 28 Nie chcę przez to pow iedzieć, że m yśl tę zaw dzięcza poeta lekturze; raczej jest ona u n iego przeżyciem głęboko osobistym , od lektury n ieza­ leżnym. N ie m am y żadnych w skazów ek na to, by czytał Państw o P l a t o n a . Jeżeli jednak brać *pod uw agę m ożliw ość potrącenia w tym kierunku przez lekturę dzieł antycznych, to można by tu m yśleć o strofie chóru w Persach A j s c h y l o s a (w. 93— 101), m ów iącej o „bożym oszustw ie“ (por. w Powrocie Odysa akt I, w . 306 i n.: „O dziecko, nie w yzyw aj ty — sił przyrodzenia, którym i rządzi Bóg — i sidła dusze“), a także i o w. 742 tejże tragedii: „Gdy kto sam śp ieszy [do złego czynu], i bóg się przyłącza“. Ten ostatni wiersz szczególnie nadaje się do zestaw ienia ze słow am i: „w b łogosław ień ­ stw ie Boga, co przeklina tym , że pom oże w złem “ (P ow ró t Odysa, akt I, w. 341 i n.). 16 ST E F A N SR E B R N Y K lątw a rzucona przez biskupa Stanisław a na króla w imię wysokiej i czystej P raw dy jest winą. „Śmiałość“ i „Świętość“ — jak mówi poeta w wydanym z papierów pośm iertnych A rgum en tum do dra­ matu króla Bolesława i biskupa Stanisława 29 — są czynnikam i rów ­ norzędnym i w życiu narodu; A rgum entum kończy się słowami: W stańcie do w alki szerm ierze przez w ieczność, osądzi czyn y w asze Bóg — Konieczność! Patrząc w twarz tragicznej sprzeczności zawartej w istocie by­ tu, a rozwiązalnej tylko w Bogu-Konieczności, stając wobec dy ­ lem atu Życia i Śmierci — W yspiański w ybiera Życie. 5 Zawiązek Powrotu Odysa znajdujem y już w Achilleis. W scenie 4 (w. 84 i n.) mówi tam Achilles o Odysie: Rozumem idąc, darem no się trudzi; w zgardę zdobędzie u bogów i ludzi. K iedyś się ocknie, aby m nie wspom inać; będzie już późno, by żyw ot zaczynać. A w scenie 25, gdy Achajowie dzięki podstępowi uknutem u przez Odysa wdarli się do Troi i opanowali pałac królewski, Odys wyzy­ wa do walki Rezosa; zanim jednak doszło do starcia, król Traków pada ugodzony znienacka strzałą Diomedesa. Odys pochyla się nad um ierającym i mówi (w. 97 i n.): Śm ierć tw oja była konieczna... człowiecze. M yślałem , że ty boży — i już drżałem w lęku, jeśli moc boża zjaw i się w tw ym ręku. Rezos odpowiada: Wiedz, że moc boża jaw i się w mej duszy. Przekleństw o Boga ciało tw oje skruszy. Przepow iednie te spełnią się w Powrocie Odysa. W Odysei, jak wiadomo, zakończenie jest szczęśliwe: Odys m u­ siał wprawdzie, wróciwszy do ojczyzny, przecierpieć jeszcze wiele, ale ostatecznie zwyciężył, w ytępił zalotników, odzyskał tron i od­ tąd szczęśliwie będzie panował na Itace. Ale kto wie, czy i tam nie znalazł W yspiański czegoś, co mogło stać się zawiązkiem jego tak bardzo od Homera odbiegającej koncepcji, koncepcji powrotu jako 29 WZ, t. 8, s. 47—55. W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 19 ujarzm ił prawdziwego Odysa. „Krew m oja“ — to nie „ ja“ ; k to krw i swojej sprzedał duszę, ten sprzedał swoje „ja“ — i zwie się „N ik t“. I dlatego Odys u W yspiańskiego mówi o sobie: „Jestem N ik t“ 32. N atykam y się tu na szczególnie fascynujący przykład owego opisanego wyżej (s. 5 i n.) sposobu reagowania poety na źródła, z k tó ­ rych czerpie, i nadaw ania im nowych znaczeń. W pieśni IX Odysei bohater, dostawszy się do niewoli dzikiego Cyklopa Polifem a i za­ pytany przezeń, jak się nazywa, odpowiada, że na imię mu Nikt. Gdy potem oślepiony olbrzym wzywa na pomoc innych Cyklopów, ci pytają, kto go skrzywdził. „N ikt“ — odpowiada Polifem. Ano, skoro n ik t nie skrzywdził, to pomoc niepotrzebna... Z tego — ludo­ wego w swym charakterze — żartu, malującego pomysłowość przem yślnego Odysa, narodziła się głęboka i tragiczna koncepcja W yspiańskiego. U Homera, jak już wspomniano, Odys wraca na Itakę na okręcie Feaków, którzy go gościnnie przyjęli i na odjezdnym obdarowali bogato. W Odysei Feakowie — to lud zamieszkujący jakąś oddalo­ ną w yspę33 wśród morza, lud żeglarski (nawet imiona ich składają się przeważnie z pierwiastków mówiących o morzu, okrętach, że­ gludze), lud nie znający wojen, spokojny, żyjący wesoło i bez trosk. W Homeryckich Feakach nie m a na ogół nic fantastycznego, bajecz­ nego — prócz jednej rzeczy. O kręty ich to nie zwykłe ok ręty — nie trzeba im sterników , bo rozum ieją myśli ludzkie i same wszę­ dzie trafią; płyną z niezwykłą szybkością, otulone w mgłę — na j­ widoczniej niewidzialne; nie toną nigdy, nie straszna im żadna burza. Człowiek, którego przewożą, zasypia natychm iast po w stą­ 32 „Otom jest nikt — krw i mojej przedałem mą duszę“ (akt I, w . 308). Zarówno w pierw odruku, jak w WZ czytam y, co prawda: „otom jest n ic“, ale poprawka w ydaje się konieczna: przedtem Odys m ów ił: „I jestem ludziom nikt“ (akt I, w . 269). W dalszym ciągu aktu na pytanie M edona: „Kto tu jest?“ — Odys odpowiada: „Nikt“ (w. 394). — W obec zupełn ie jasnej interpretacji im ienia „N ikt“, danej przez poetę w Powrocie Odysa, trudno przyjąć h ipotezę S i n к i {Wstąp do tom u piątego WZ, s. LXV i n.), że Odys nadał sobie to im ię w czasie pobytu u Feaków , gdy pod w rażeniem ich n iew innego, beztroskiego życia zaczął cenić „nie sukces, ściągający klątw ę i sław ę, lecz zapom nienie człow ieka bezim iennego (Nikt)“. S łuszniej potraktow ał S inko tę spraw ę w A n ty k u W yspiańskiego (s. 307, przypis). 33 W łaściw ie kraj Feaków, Scheria, nie jest .w Odysei nigdzie w yraźnie nazw any w yspą, ale w szystko, czego się o nim i o jego m ieszkańcach do­ w iadujem y, w yw ołu je w rażenie, że m owa o w yspie — i tak to rozum iano już w starożytności. 20 ST E F A N SR E B R N Y pieniu na ich okręt i pogrążony jest we śnie w czasie całej podróży. Feakowie są, jak mówi ich król, „przewoźnikami wszystkich“ (VIII 566), a samo ich imię ( P h a i a k e s ) oznacza „ciemnoszarych“ ; kolor ten (phaios) w ystępuje nieraz w poezji w związku z podziemną k ra ­ iną um arłych i jest kolorem żałoby. W ydaje się bardzo praw dopo­ dobne, że pierwotnie, przed Homerem, byli to przewoźnicy dusz na tam ten ś w ia t34. In terpretacja taka debatowana była w literaturze naukowej; W yspiański m ógł to znaleźć w jakim ś opracow aniu35. W dram acie W yspiańskiego, gdzie Odys powraca do ojczyzny jako nędzarz, gdzie jego łachm any żebracze nie są udaniem, lecz w yrażają rzeczywisty stan rzeczy, bohater nie mógł przybyć na okręcie Feaków; toteż przybyw a on tu na Itakę na statku kor­ sarskim TafijczykówJ Tafijskich korsarzy znam y i z Odysei; Homer wspomina o nich jako o rozbójnikach morskich i porywaczach ludzi, których potem sprzedają do niewoli. Ale korsarstw o nie jest u Ho­ m era zajęciem hańbiącym: król Tafijczyków M entes był ongi przy­ jacielem Odysa (I 187); jego postać przybiera Atena, gdy w pieśni I odwiedza Telemaka. Tafijczycy są korsarzam i i u Wyspiańskiego, ale tajem nicza au­ ra otaczająca Feaków została na nich przeniesiona. Przeniesienie to nie jest całkowicie dowolne i arbitralne: poeta znalazł i tu pod­ stawę w tradycji antycznej, 7 której elementów zbudował, swoim 34 H o m e r używ a określenia „przew oźnicy w szystk ich“ w znaczeniu da­ lekim od m yśli o zaśw iatach: F eakow ie bezpiecznie przewożą w szystkich przez morze, za co naw et gn iew a się na nich pan mórz, Posejdon. A le w zw iązku z tajem niczością ich okrętów trudno się oprzeć m yśli, że pierw otnie znaczyło to coś innego. 35 Półtom drugi tomu 3 R o s c h e r a Ausführliches L exikon der gr iech i­ schen und römischen M ythologie w ychodził zeszytam i w latach 1902— 1909; artykuł pióra J e s s e n a P haiaken obejm uje szpalty 2203—2219, cały zaś tom — ogółem szpalt 3472, zeszyt w ięc zaw ierający ten artykuł z pew nością ukazał się jeszcze w czasie pracy W y s p i a ń s k i e g o nad P o w ro tem Odysa. Jessen w prawdzie odrzuca w spom nianą w yżej interpretację, ale ją w ym ienia. Zresztą niekoniecznie z Roschera m usiał poeta zaczerpnąć tę wiadomość. — M ożliwe, że ustęp O dysei o cudow nych okrętach Feaków W yspiański czytał w jakim ś innym tłum aczeniu lub w oryginale — S i e m i e ń s k i nie zrozu­ m iał tego m iejsca, słow a oryginału: „otulone m głą i chm urą“ odniósł do w ierszy poprzednich i przełożył: „Trafią w najdalsze kraje, znajdą w szystk ie grody Śród m gieł i nocy czarnych“ (s. 198). Ten ustęp H o m e r a mógłby m ieć znaczenie dla ujęcia Feaków jako przew oźników na tam ten św iat. A le m ogło w ystarczyć zapoznanie się z interpretacją filologów . U Roschera słow a Homera oddane są, rzecz jasna, poprawnie. W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RO T O D Y SA “ 21 zwyczajem, całkiem nową konstrukcję. Tafijczycy zamieszkują grupę m ałych wysp na Morzu Jońskim , w najbliższym sąsiedztwie położonej na północ od Itaki wyspy Leukady (czyli B i a ł e j ) 36, a „Biała skała“ (Leukas petra) wznosi się u wejścia do krainy um ar­ łych; tam tędy w ostatniej pieśni Odysei Hermes prowadzi dusze za­ bitych zalotników. U W yspiańskiego (akt I, w. 189 i n.) Tafijczycy udają się: za skałę trupią, — za mur biały, płynąc w tajem nic kraj, przez m orskie w ały. Ale równocześnie na pytanie Telemaka: P o cóż płyniecie? — Tafijczyk odpowiada (w. 195 i n.): Po łup, — co się zdarzy, ł a t w y -------- Obraz ich drga nieustannie, mieni się; poeta nie daje wyraźnej odpowiedzi, kogo m am y przed sobą: zwykłych korsarzy czy gości z tam tego św ia ta 37. Podobnie i związany z nimi m otyw „dalekich m órz“, który , jak m uzyczny m otyw przewodni, przew ija się poprzez cały dram at, ma sens wieloznaczny i zmienny. Mamy tu do czynienia z charakterystyczną cechą symbolizmu W yspiańskiego: rozwiewnością, i zmiennością konturów , nieuchw yt­ nym rozszerzaniem się i zacieśnianiem znaczeń, ciągłą oscylacją między konkretem i aluzją. Symbole jego w ibrują stale, to roz­ pływ ają się praw ie we mgle, to znów konkretyzują się w ostro za­ znaczonej jednoznaczności rysunku. Zjawisko to dostrzegam y już we wczesnej twórczości poety. Gdy odsłania się przed nami scena Warszawianki, m am y przed sobą, zdawałoby się, dram at indyw idualny na tle wypadków ogólnona­ rodowych. Mamy przed sobą młodą dziewczynę, której narzeczony ginie w bitw ie grochowskiej — i w pierwszej chwili nic więcej w niej nie widzimy. Ale oto coś się zmienia. Nie wiadomo, kiedy się ta zmiana dokonała, nie wiadomo, jak się dokonała, ale oto nagle 3fi W rękopisie narysow ał W y s p i a ń s k i mapkę w ysp na Morzu Joń­ skim. 37 W rękopisie w . 190 brzm iał pierw otnie: „płynąc do A cheron tu wód, przez m orskie w ały“, co już w yraźnie m ów iło o zaśw iatow ym charakterze żeglugi Feaków. Poeta z m ie n ił. jednak tekst, usuw ając zbyt jednoznaczną „kropkę nad i“. 24 S T E F A N SR E B R N Y trak tu je go sługa, rozpala w nim nieposkromiony gniew. Obecność Odysa działa... Telemak zabija sługę, k tóry padając woła: „Syn — Odysa!“ (w. 258). Czyn ten jest niespodziany dla samego zabójcy (w. 260 i n.): • TELEM AK (w lęku) Zabiłem. (w radości) Ojcze! Ojcze! (zrozumiał, m iarkuje — radośnie) Ojciec mój w zagrodzie! (wskazując siebie) Krew m ego ojca! (w radości) Czyn! (z trwogą) Przekleństw o w rodzie! Dlaczego na Itace powszechnie wiadomo, że Odys i krw aw y czyn — to rzeczy organicznie z sobą złączone? Przecież Odys czy­ nów gwałtu i zdrady dokonał dopiero w związku z wyprawą tro ­ jańską; według Homera (V 7— 12) był on na Itace władcą dobrym i łagodnym. U W yspiańskiego przeciwnie: Odys od początku był tyranem ; tak nazywa go i syn (akt I, w. 368), i ojciec (akt II, w. 207). S tary pastuch mówi (akt I, w. 14): „Człowiek, k tóry tu rządził, był taki jak oni“ (tj. zalotnicy). A jeden z zalotników, Antinoos, powiada o nim (akt I, w. 477 i n.), że „łamał gościny / prawa, srom w dom y nosił i deptał świętości / cudze“. O tym nigdzie u Homera nie ma wzmianki. Ale w tradycji po- homeryckiej z czymś podobnym się spotykam y. Poeta z w. I p.n.e., Partenios, napisał coś w rodzaju krótkiego podręcznika stano­ wiącego zbiór wątków mitologicznych mogących dostarczyć treści poezji miłosnej — pt. Miłosne cierpienia. Czytamy tam (rozdz. III) m. in. historię następującą: „Odys przybywszy do Epiru [...] uwiódł Euippę, córkę [króla] Tirimm asa, k tó ry go przyjął życzliwie i z całą gorliwością ugościł“ . Wiadomość tę W yspiański mógł znaleźć np. u Roschera, gdzie w artykule Odysseus (pióra Johanna Schmidta), w pierwszym pół- tomie tomu 3, k tóry zeszytami ukazywał się od r. 1897 do 1902, podane jest (szpalta 628) streszczenie opowiadania Parteniosa. Bez­ pośrednio po zakończeniu Powrotu Odysa zaczął poeta pisać d ra­ W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 25 m at pt. Feakow ie38, k tó ry m iał obok Powrotu stanowić część try ­ logii o O dysie39. Z jedynej sceny, jaka została nap isana40, wynika, że według tej koncepcji Odys uwiódł (lub m iał zamiar uwieść) Nau- sikaję. Alkinoos mówi doń (w. 20 i n.): „gdyś jeno mej dobroci i ser­ ca nadużył, / wszeteczniku!“ Poeta przeniósł więc m otyw Tirimm asa i Euippy na Alkinoosa i Nausikaję. Miało to oczywiście być na­ 38 лдг raptularzu pod datą 141 1905 czytam y: „Przepisuję P ow rót Odysa. [...] W ieczór zaczynam Feaków “. 39 Poniew aż część pierw szą stanow ić m iała Telem akeja (raptularz, 3 1 X II 1904: „Piszę plan części [w druku przez om yłkę „treści“ ; poprawnie w cy­ tacie WZ, t. 6, s. XXV III] pierw szej Telem akei“, gdzie w praw dzie w obu w ypadkach, a także w cytacie WZ (t. 5, s. LIII), brak przecinka, którego w o ­ bec tego zapew ne brak i w rękopisie, a le chyba tylko tak, nie zaś w sensie trylogii o Telem aku, można rozum ieć te słowa), czyli, jak się zdaje, opraco­ w anie w ątku zaw artego w pierw szych czterech pieśniach Odysei, które w pracach filologicznych często łącznie oznaczane byw ają tą nazwą, Feako­ w ie m ieli być częścią drugą. P lan T elem akei n ie zachow ał się. Że poeta planow ał trylogię o Odysie, św iadczy Tadeusz E s t r e i c h e r (zob. S i n k o , A n ty k Wyspiańskiego, s. 304); o tej trylogii m owa zapew ne w notatce rap­ tularza z 41 1905: „Wieczór przychodzi Tadeusz Estreicher. Opowiadam y O dysa i H am le ta“ (por. uw agę S i n к i w e W stępie do tom u piątego WZ, s. LXVII). 40 Interpretacja tej sceny (ze znam iennym i w związku z P ow ro tem O dysa słow am i A lkinoosa: „Przed tobą i za tobą tw ój żyw ot — przeklęto“ ; w. 31) i próba rekonstrukcji zam ierzonej całości w ykraczałaby zbytnio poza ram y głów nego tem atu. Chciałbym tylko zwrócić uw agę na pew ien szczegół re­ konstrukcji proponow anej przez S i n к ę (A n tyk W yspiańskiego, s. 305—312. — W stęp do tom u piątego WZ, s. LX III—LXVII), i przyjętej przez Leona P ł o - s z e w s k i e g o (W stęp do tom u szóstego WZ, s. X X IX ), który nie w ydaje m i się słuszny. Scena, o której m owa, stanow i bez w ątpienia koniec aktu, ale czy aktu II i wraz z nim całego dramatu, jak sądzi Sinko, o tym m ożna w ątpić. Oprócz tekstu sceny, w rękopisie zachow ał się plan dramatu: „I. Spotkanie z N auzyką, II. W pałacu A lkinoosa [zam iast napisanego pierw otnie i przekreślonego: „U Feaków “], III. Pow rót N auzyki“. Otóż z tekstu sceny w ynika, że odbyw a się ona w łaśnie w pałacu A lkinoosa, w izbie, która m a w głębi drzw i otw arte z w idokiem na morze i okręt: na s. 60 A lkinoos „w skazuje na drzw i“ ; na s. 62 Odys „wychodzi, idzie ku w ybrzeżu“. A zatem jest to koniec aktu II. I ty lko w ten sposób można zro­ zumieć, dlaczego w Powrocie — który w pierw szym opracowaniu był już skończony w chw ili, gdy poeta p isał scenę z Feaków (por. przypis 38), a w ięc pisał ją n iew ątp liw ie z m yślą o uzgodnieniu z następną częścią trylogii — nie ma żadnego w ytłum aczenia faktu, że Odys nie zginął w ów czas, gdy piorun rozbił okręt feacki i gdy w id z m usiał m yśleć, że zginął. Bo że Odys znajdow ał się na okręcie w chw ili jego rozbicia, to, w brew niepew ności P ł o s z e w s k i e g o (op. cit., s. X X X ), można uw ażać za pewne: przecież 26 ST E F A N SR E B R N Y wiązaniem do przytoczonych wyżej (s. 24) słów Antinoosa w Po­ wrocie Odysa i uzupełniać rysunek postaci bohatera. Odys W yspiańskiego jeszcze przed wyruszeniem na w ypraw ę trojańską wyzuł ojca z władzy, wypędził z domu i nawet chciał zabić; ale przeraził się tej myśli, uciekł — „i co miał czynić w domu zło, niósł w św iaty“ (akt II, w. 219); w samym dramacie, w końcu aktu II, gdy stary Laertes zjawia się w jego domu w czasie po­ gromu zalotników, znów myśl ta w nim ożywa na chwilę — i znów zostaje przezwyciężona. Śladów takiej koncepcji nie ma nie ty lko u Homera, ale w ogóle nigdzie w tradycji antycznej. W Odysei bo­ hatera łączy z ojcem serdeczny stosunek. Laertes, k tó ry u W y­ spiańskiego potępia rzeź zalotników i nazywa syna „tyranem “, w Odysei (XXIV 375— 382) żałuje, że nie m a już dawnych sił i że nie był obecny przy rozprawie z zalotnikam i, w czym by synowi po­ magał. Być może, iż na myśl, że Odys pozbawił ojca władzy, napro­ wadził poetę fakt, że u Homera Laertes mieszka nie we dworze kró­ lewskim, lecz na wsi, i żyje ubogo, w prym ityw nych w arunkach 41. M otyw ojcobójstwa potrzebny był W yspiańskiemu jako na j­ wyższa, jak gdyby symboliczna kondensacja „wiecznego losu ży­ w ych“ , k tórym jest, jak wiemy, „wzajem nych zbrodni ważyć cios“. Ale m otyw ten nie stanowi, jak sądzą (Sinko, Kołaczkowski), głów­ nej osi „losu“ Odysa. Pow strzym anie się od ojcobójstwa nie jest szczytowym punktem tragedii, nie jest zwycięstwem nad Przezna­ czeniem 42 czy nad k lą tw ą 43. Żądza ojcobójstwa to zjawia się, to od­ pływa, to znowu pow raca44. Zestawienie z Edypem jest chybione: los Odysa tkwi w jego „krw i“ , podczas gdy los Edypa jest ze­ w nętrzny; Edyp nie chce zabić ojca i zabija go nieświadomie, nie wiedząc, kogo ma przed sobą. « Motywowi ojcobójstwa Odysa odpowiada m otyw spodziewane­ „w stąpienie w naw ę św iętą“ (w. 30, 32, 34) m iało być czym ś w rodzaju sądu bożego, i piorun nie uderzyłby w okręt, gdyby się na nim nie znajdow ał grzesznik. Że Odys n ie zginął i dlaczego nie zginął — to z pew nością m iało być w yjaśnione w akcie III. 41 Por. S i n k o , A n ty k W yspiańskiego, s. 318 i n. 42 Tamże, s. 339 i 341. 43 K o ł a c z k o w s k i , op. cit., s. 130. 44 T oteż fakt, że w końcu aktu II Odys, który przed chw ilą odrzucił łuk i ukorzył się przed ojcem, w ostatniej chw ili, przed samą ucieczką z domu, jeszcze raz chce się „rzucić ku niem u w n ien aw iści“, bynajm niej nie osła­ bia, jak sądzi S i n k o (A n ty k W yspiańskiego, s. 340. — W stęp do tom u piątego WZ, s. LXXVIII), „efektu poprzedniego m om entu“. W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 29 ODYS Ostanę! — Na dzień jeden z wami. TELEM AK (w patruje się w Odysa; m iarkując pow tarza za O dysem ) Na dzień jeden — — (głucho, ja k b y z oczu O dysa c zy ta ł) a- potem z w am i — precz — morzami. Odys nie ucieknie przed sobą samym: zostanie — i z pomocą syna dokona krw aw ej m asakry zalotników. Ale potem ma zamiar odpłynąć z synem na okręcie ta fijsk im 49. Tafijczycy m ają otoczyć dwór i spalić go; ma się to stać na za­ sadzie porozumienia z Odysem, k tóry sam mówi o tym Telemako- wi. W ydaje mi się, że wysiłki w kierunku zracjonalizowania tego postępku bohatera, w sensie zarówno psychologicznym, jak fabu­ larnym , skazane są z góry na niepowodzenie, gdyż wychodzą z fał­ szywych założeń. Jest to czyn irracjonalny, a w swym w ew nętrz­ nym sensie symboliczny: zniszczenie całej swej przeszłości przed wyruszeniem w „dalekie m orza“. Odys nie m yślał oczywiście — jak sądzi Sinko 50 — o zagładzie zalotników: była ich wszak spora gromada, przy tym uzbrojonych (bo usunięcie broni z izby należy dopiero do nowego planu powstałego na skutek decyzji pozostania); dlaczegóż m ieliby wszyscy dać się spalić razem z dworem? Przybycie Laertesa sprowadza ostateczny przełom. Reszta nie- dobitych zalotników odchodzi cało, o odpłynięciu z Tafijczykami nie ma już mowy. Zem sta na zalotnikach — to ostatni tryum f „krwi“ nad „duszą“. Teraz głos ma już tylko dusza. 6 Z końcem aktu II kończy się wszelka akcja realna. Dotąd, mimo że cała istotna dla w ew nętrznej treści dram atu walka toczyła się w duszy człowieka, widzieliśm y przed sobą nie tylko człowieka, ale króla Odysa, k tóry rzeczywiście powrócił na rzeczywistą Itakę — i wszystkie zdarzenia m iały, obok swego znaczenia ideowego, znaczenie realne. Teraz wszelka realność znika, przestrzeń i czas, 49 Być może, że i tu p ierw sze potrącenie w yszło z Odysei. W pieśni X X IV ojciec A ntinoosa m ów i (w. 430— 437), że Odys, który w łaśn ie w ytracił zalot­ ników, z pew nością teraz ucieknie, i że trzeba się pom ścić, nim (w. 437, w przekładzie S i e m i e ń s k i e g o ) „zabójcy [a w ięc Odys i Telem ak — w oryginale też 1. mn.] uciekną za m orze“. 50 W stęp do tom u p iątego WZ, s. LXXII. 30 S T E F A N SR E B R N Y i sam fakt powrotu tracą swoją dawną konkretność. Nieskończo­ ność szeroką falą wpływa na scenę, przenosimy się w inną płasz­ czyznę, innymi oczyma patrzeć teraz będziemy na zdarzenia scepiczne 51. Wyżej (s. 21 i n.) była mowa o pew nym charakterystycznym rysie symbolizmu W yspiańskiego, polegającym na nieustannej w i­ bracji i zmienności jego symboli, wieloznaczności i wieloplanowości nie tylko niektórych jego postaci, ale nieraz i akcji dram atycznej. W spomniałem wówczas, że na tej samej podstawie opiera się pew ­ ne osobliwe zjawisko kompozycyjne, o którym będzie mowa póź­ niej; z tym zjawiskiem spotykam y się właśnie teraz. W ystępuje ono w twórczości W yspiańskiego dwukrotnie: w Bo­ lesławie Śm iałym i Powrocie Odysa. W obu dram atach dwa p ier­ wsze ak ty mają zupełnie inny charakter i zupełnie inne znaczenie niż akt III. Z początkiem aktu III Bolesława Śmiałego król wraca na za­ mek po zabiciu biskupa. Kolejno zjawiające się „wieści“, uosobio­ ne przez postacie coraz bardziej nierzeczywiste, donoszą mu o tym , co dzieje się na świecie po dokonaniu jego krwawego czynu. W jednej chwili owiewa nas zupełnie inna atm osfera niż w po­ przednich aktach: wszystko straciło już swoją realność, wszystko stało się symbolem, rozszerzyło granice swoje w nieskończoność, chociaż na zewnątrz nic się na scenie nie zmieniło. Czas płynący na scenie przestał być odpowiednikiem czasu, według którego m ie­ rzy się życie indywiduów: przepływ ają przed nami wieki, rośnie w* naszych oczach legenda o królu Bolesławie i o świętym , co pa­ mięć jego przyw alił swoją trum ną. Podobnie dzieje się w Powrocie Odysa. Co było indywidualne, staje się powszechne, co było ziemskie, staje się kosmiczne; odsła­ nia się metafizyczne tło dram atu. Źródło, z którego wypływa ta jedyna w swoim rodzaju, urze­ kająca jakim ś sugestywnym , magicznym czarem kompozycja, jest, jak powiedziałem, identyczne z tym , które wyłoniło z siebie tam te zjawiska. Źródło to można w pewnym sensie nazwać podłożem m u­ zycznym, o ile przez muzyczność rozumieć będziemy mowę n a j­ wyższych uogólnień w przeciwstawieniu do względnej konkretno­ ści 1 jednoznaczności plastyki i słowa. W Powrocie szumiące w głębi dram atu morze m uzyki przeryw a tam y i zalewa jego finał. ohater Odysei, mimo wszelkich innych motywów składają- 51 Dobrze tę rzecz ujm uje K o ł a c z k o w s k i , op. cit., s. 137— 140. W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 31 cych się na całość epopei, zapisuje się w pamięci czytelnika prze­ de wszystkim jako ten, który, wedle pierwszych słów poematu, ,,bardzo wiele błądził“ , jako tułacz, błąkający się bezustannie po bezbrzeżnych morzach, nie znajdujący nigdzie trw ałej przystani. Z biegiem wieków stał się on synonimem tułacza, słowo „odyseja“ stało się imieniem pospolitym w sensie długiego, bezdomnego błą­ dzenia. Toteż obok innych znaczeń, o których poprzednio była mowa, znaczenie Odysa jako tułacza opanowało przemożnie w y­ obraźnię W yspiańskiego i stało się kam ieniem węgielnym koncep­ cji metafizycznej jego d ra m a tu 5-. Wieloznaczny m otyw tułactw a spleciony z wieloznacznym i sugestywnym , a związanym z nim organicznie m otywem „dalekich m órz“ wysuwa się na czoło ak tu III. Hej, m orze przed tobą, wód tonie.... W błąkaniu bez kresu, twój los — tw e okowy — śpiewają Odysowi Syreny (w. 84 i n.). Nie przestając być Odysem, człowiekiem, k tóry „krwi - swojej sprzedał duszę“ , którego i tu ścigają widma jego zbrodni, bohater W yspiańskiego w akcie III staje się równocześnie Everyman, czło­ wiekiem w ogóle. Całe życie ludzkie stanęło przed oczyma poety w postaci nieprzerw anej odysei. Motorem tułactw a jest tęsknota; ona to pędzi człowieka wciąż dalej i dalej. Sam on myśli, że to tęsknota za czymś, co jest w życiu osiągalne; ale osiągnąwszy to, co m u się wydawało celem, przekonywa się, że to jeszcze nie przedm iot jego tęsknoty — i bieg­ nie dalej za nieuchw ytną m arą; nie domyśla się nawet, że jego tęsknota jest tęsknotą do śmierci... W zakończeniu dram atu Odys biegnie w morze, goniąc za łodzią um arłych. Ale co wabi duszę człowieka bezustannie w bezbrzeżną dal? Czego szuka ona zawsze i wszędzie i nie znalazłszy wyrusza na nową wędrówkę? Za czym gonił Odys po bezbrzeżnych morzach, nie dając się zatrzym ać ani Kirke, ani Kalipso, która mu obiecy­ wała nieśm iertelność, ani Lotofagom, ani Feakom? Pędziła go wciąż dalej i dalej tęsknota za ojczyzną. P ragnął on — jak mówi w Odysei (I 58 i n.) bogini Atena — „ujrzeć choć dym wznoszący się z jego ziemi ojczystej“ ; i — nawiązując do tych słów Homera — 52 Tak też — słusznie — ujm uje tę spraw ę K o ł a c z k o w s k i , op. cit. W książce jego, w rozdziale pośw ięconym P ow ro to w i Odysa, znaleźć można w iele trafnych i głębokich uw ag na ten tem at. 34 ST E F A N SR E B R N Y mi nie p łacze54. Nie jest to, jak sądzi Ostap O rtw in 55, idea czysto artystyczna, ale z pewnością filozoficzna, światopoglądowa, jak słusznie twierdzą i Sinko, i Kołaczkowski, i — jeszcze za życia poety — Feldman; jeśli nie pełna wiara, to w każdym razie coś, co c h c e być wiarą,. Jest rzeczą jeśli nie pewną, to przynajm niej wielce prawdopodobną, że W yspiański, jak to już nieraz zazna­ czano, przejął się tą ideą, przeżył ją i przyswoił sobie w związku z zapoznaniem się z Królem-Duchem (którego, według świadectwa Stanisława Estreichera, czytał po raz pierwszy dopiero w r. 1899 56, w związku z pięćdziesięcioleciem śmierci Słowackiego i ówczes­ nym prądem gloryfikującym przede wszystkim ostatni okres jego twórczości, prądem , którego głównym ogniskiem było Ż y c i e krakowskie, gdzie, jak wiadomo, poeta był jednym z czołowych współpracowników); lektura ta* stała się bodźcem do powstania jego własnych rapsodów epickich 57. Odyseja duszy ludzkiej rozszerzyła się w nieskończoność. A r­ tystyczną sugestią nieskończoności tchnie cały akt III, dzieło pod tym względem zupełnie wyjątkowe. Zanalizować, opisać tę sugestywność próbowałem — urywkowo i raczej przygodnie — w wywodach poprzedzających. Sądzę zresztą, że analiza i opis w szerszym zakresie nie dałyby się tu przeprowadzić i niewiele pozornie bohaterstwa, ofiarności, przelanej krwi. Jest to transpozycja nauki eleuzyńskiej, w której — o ile idzie o indyw iduum ludzkie — m ow a była tylko o odradzaniu się pośm iertnym w sensie nieśm iertelności duszy, a nie w ielokrotnych w cieleń. Reinkarnacja należała do nauki orfickiej i p itago- rejskiej, system ów m istycznych pow stałych na gruncie relig ii D ionizosa. S i n k o (A n ty k W yspiańskiego, s. 362) kom unikuje, że na parę m iesię­ cy przed śm iercią W y s p i a ń s k i pow ziął zam iar napisania dramatu 0 Orfeuszu i Eurydyce i prosił profesora Sternbacha o źródła do za­ poznania się z orfizmem. 54 WZ, t. 7, s. 278. 55 O. O r t w i n , O sam obójs tw ie r z ek om ym O dysa s łów kilkoro. T y - d z i e ń L i t e r a c k i [dodatek do K u r i e r a L w o w s k i e g o ] , 1921, z 20 i 27 III. Przedruk w tom ie: P róby przekro jów . Ze studiów nad teatrem , liryką i pow ieścią. 1900— 1935. Ze słow em w stępnym Juliusza K l e i n e r a 1 W ładysław a K o z i c k i e g o . L w ów 1936, s. 134— 146. 56 Jak kom unikuje P ł o s z e w s k i w e W stępie do tom u siódmego WZ, s. X V I i n. M ówi tam również, pow ołując się na S tan isław a W yrzy­ kow skiego, że poeta czytał w raz z nim i Tadeuszem M icińskim po­ śm iertne rapsody, „zachw ycał się nim i i [...] dopełniał strofy urw ane“. 57 Już w czerw cu roku następnego w C z a s i e drukow any był K a z i­ m ierz Wielki. W Y SP IA Ń SK IE G O „PO W RÓ T O D Y SA “ 35 by mogły wyjaśnić. Trudno się więc powstrzym ać od posłużenia się raz jeszcze m etaforycznym raczej określeniem: muzyka. Znam tylko jedno dzieło, k tóre można by poniekąd zestawić w tym sensie z aktem III Powrotu Odysa — w sensie przesycenia do głębi bez­ brzeżną tęsknotą kosmiczną; ale jest to właśnie dzieło muzyczne: Tristan i Izolda. O ile w ogóle możliwe jest środkam i pozamuzycz- nym i choć w drobnej części zbliżyć się do potęgi oddziaływania tego „opus metaphysicum sztuki“ , jak je gdzieś nazywa Nietzsche, to osiągnął to tu ta j W yspiański58. 7 Tak obca Homerowej Odysei m etafizyka w ujęciu tem atu Odysa tłum aczy się, jak z powyższych rozważań wynika, dostatecznie po­ glądem na świat Wyspiańskiego i jego sposobem podchodzenia do tem atów antycznych jako do form , w które ubiera on własne przeżycia i p rzem yślen ia59. Jednak wydaje się prawdopodobne, że był tu również pewien bodziec specjalny, że można wskazać pew ien pomost między ujęciem Homeryckim a ujęciem W y­ spiańskiego. W edług świadectwa ciotki i wychowawczyni poety, Jan iny Stan- kiewiczowej, W yspiański od dzieciństwa rozczytywał się w D an- tem . Boską komedię w przekładzie Juliana Korsaka z ilu stra­ cjam i Dorée’go czytał począwszy od pierwszej klasy gim nazjal­ 58 Wobec takiej interpretacji aktu III, um ieszczającej ten akt w innej płaszczyźnie niż dwa poprzednie, odpada całkow icie nie dająca się z nią pogodzić interpretacja zakończenia dramatu jako sam obójstw a bohatera, przeprowadzona przez S i n к ę (A n ty k W yspiańskiego, s. 344, 345 — przypis, 348 i n. — W stęp do tom u piątego WZ, s. L X X IX , LX X X I i n., L X X X IV i n.). Przeciw ko tej koncepcji (znajdującej się już w wyd. 1 A n tyk u — K ra­ k ów 1916) słusznie w ystąpił O r t w i n (op. cit.). Sinko replikow ał w przypi­ sach dodanych w wyd. 2 A n ty k u (s. 340, 348, 349). W sporze tym bez w ą t­ p ienia rację m iał Ortwin. 59 Toteż niepodobna zgodzić się z S i n k ą , gdy tw ierdzi (A n ty k W y s ­ piańskiego, s. 341), że dla zrozum ienia Pow ro tu O dysa czytelnik czy w idz „m usi być spoufalony przynajm niej z poglądem na św iat Hom era“ i (s. 354— 355) że w Powrocie O dysa „pogląd na św iat, filozofia, m etafizy­ ka i etyka są w szędzie u ltraklasyczne“, że „publiczność, nie znając na ty le technicznych, m itologicznych, a zw łaszcza teologicznych i psycholo­ gicznych prem is Hom era i tragików greckich, nie m oże zrozumieć ani słów i działań osób na scenie, ani intencyj p oety“. W prost przeciwnie! W P o ­ w roc ie Odysa, jak zresztą i gdzie indziej, W yspiański w yraża w łasną w ia ­ rę, nie zaś archeologicznie odtwarza w ierzenia epoki hom eryckiej. 36 ST E F A N SR E B R N Y nej. („Uczył się z niej całych rozdziałów na pamięć, dekla­ mował, opowiadał, jaką historię przedstaw ia każda ilustrac ja“ .) Siady tej zażyłości znajdujem y w spuściźnie poety. W liście do Lucjana Rydla, z 10 czerwca 1896, pisze on: „już n ikt dawno tam [tj. w Hadesie] nie był i ja nawet się w ybieram w życia mojego połowie“ ; jest to oczywiście transpozycja pierwszego wier­ sza poematu Nel mezzo del cammin di nostra vita. A w Z yg m u n ­ cie Auguście, w scenie Unii Lubelskiej (w. 35), czytamy: „Vexilla regis prodeunt inf e m i“ , czyli cytat z Piekła (pieśń XXIV, w. 1), gdzie Dante traw estuje znany hym n kościelny Vexilla Regis pro­ deunt, fulget crucis mysterium...“). Otóż w Boskiej komedii, w pieśni XXVI Piekła, Odys opowia­ da, jak zakończył życie. Niepohamowana żądza poznania świata sprawiła, że z małą garstką towarzyszy popłynął on daleko poza Słupy H erkulesow e60. Po długiej podróży żeglarze ujrzeli przed sobą jakąś tajemniczą górę wystającą z morza, niepodobną do zwy­ kłych gór ziemskich; u stóp tej góry zatonął sta tek Odysa. Dante nie mówi wyraźnie, że była to góra czyśćcowa; ale chyba nie mylą się ci, którzy w ten sposób in terp retu ją to miejsce. Być może, iż wspomnienie o tym silnie na wyobraźnię działającym ustępie Bo­ skiej komedii otworzyło przed Odysem te nieoczekiwane drogi, na które wprowadziła go wyobraźnia i myśl Wyspiańskiego. 60 W edług D a n t e g o , jak w ynika jasno z tekstu oryginału, Odys udał się w tę podróż bezpośrednio po opuszczeniu siedziby Kirki, a w ięc na Itakę w ogóle nie wrócił: uderzająca sprzeczność z podstaw ow ym e le ­ m entem tradycji, znanym oczyw iście Dantem u, mimo że samej O dysei nie czytał. Powrót do ojczyzny i potem nowa w ypraw a (jak to znajdujem y w późniejszej tradycji antycznej i jak jest zapow iedziane w proroc­ tw ie T ejresjasza w pieśni XI) nie mogą być żadną m iarą uw ażane za zaw arte tam implicite, w obec w. 95 i n. (,,nè ’I d eb ito amore, lo quai d o- v e v a Penelope far l ie ta“) i w. 101 i п., gdzie w yraźnie m ow a o n ie­ w ielk iej drużynie, która jeszcze pozostała Odysowi. Toteż za niczym nie­ uspraw iedliw iony uznać trzeba przekład Edwarda P o r ę b o w i c z a (w. 91): „Gdym był od Cyrcy w r ó c i ł“. Podobnie postępuje w spom niany wyżej K o r s a k , który najw yraźniej m yśli o uprzednim pow rocie Odysa na Itakę, skoro m ów i nie tylko, że „ani słodycz pocałunków syna, ni stary ojciec, tęskniąca rodzina, m iłość w zajem na czułej Penelopy, nie mogły w strzym ać w ędrow nika stopy“, ale także, że Odys w yruszył w podróż „zebrawszy szczupłą, lecz wierną drużynę“. Popraw nie oddają sens ory­ ginału przekłady A ntoniego S t a n i s ł a w s k i e g o i A liny Ś w i d e r ­ s k i e j .