Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

STO LAT SZKOŁY W PIGUŁCE, Notatki z Filologia polska

był uczniem Gimnazjum Ogólnokształcącego w Milejowie. W 1947 roku przeniósł się do XI klasy pedagogicznej Liceum. Ogólnokształcącego im. Jana Zamojskiego w ...

Typologia: Notatki

2022/2023

Załadowany 23.02.2023

Kaliber_44
Kaliber_44 🇵🇱

4.5

(12)

95 dokumenty


Podgląd częściowego tekstu

Pobierz STO LAT SZKOŁY W PIGUŁCE i więcej Notatki w PDF z Filologia polska tylko na Docsity! 1 ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 1 W MILEJOWIE, 22 września 2012 – NR 24 Tytuł: „DZIATWA KONARSKIEGO” TEKST: ANDRZEJ MAKSYMILIAN DYCZEWSKI MUZYKA: ELŻBIETA DYCZEWSKA Stańmy razem tu w szeregu Droga Dziatwo Konarskiego, Płyńmy już do tego brzegu, Gdzie nauki przyszedł czas. Tobie szkoło dziś oddamy, Nasze trudy, naszą młodość, Ciebie Boże wysławiamy, Dziękujemy za ten dar. Wznieśmy w górę młode serca, Niech radości płynie pieśń, Niech nauki tej potęga Zawsze chwali Imię Twe. Jak Konarski przed lat wielu Poprowadził polski lud, Tak my bracia jego krokiem, Przekraczajmy wiedzy próg. STO LAT SZKOŁY W PIGUŁCE Szkoła Podstawowa w Milejowie powstała w 1912r. pod zaborem rosyjskim, a więc jeszcze w latach niewoli narodowej. Inicjatywa założenia szkoły wyszła od Zarządu Cukrowni w Milejowie i właściciela dóbr milejowskich – Antoniego Jana Rostworowskiego. Szkoła była 3-oddziałowa, miała jednego nauczyciela, a lekcje prowadzone były w języku rosyjskim. W czasie I wojny światowej w szkole nauczano już w języku polskim. Nieskrępowany rozwój szkoły nastąpił dopiero po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918r. Przekształcono wówczas szkołę w Milejowie na 7-klasową i nadano jej imię ks. Stanisława Konarskiego. Ponieważ liczba dzieci w szkole szybko wzrastała, a dotychczasowe warunki materialne były niedostateczne, przystąpiono więc do budowy nowego, okazałego budynku szkoły. Oddano go do użytku w 1929r. Rozwój szkoły został zahamowany w czasie II wojny światowej. Z powodu okupacji ziem polskich, kontrolę nad szkołą sprawowali Niemcy. Z programu nauczania wyrzucono historię, geografię i literaturę polską. Część uczniów wiedzę z tych przedmiotów zdobywała na lekcjach tajnego nauczania. Zmniejszeniu uległa liczba dzieci i nauczycieli w szkole. Po zakończeniu II wojny światowej nastąpił ponowny, szybki rozwój szkoły. Do użytku oddano drugie piętro, doprowadzono wodę, założono centralne ogrzewanie, wykonano wewnątrz sanitariaty. Niestety, ze względów ideologicznych, usunięto ze szkoły religię, zniesiono imię patrona szkoły, wprowadzono nauczanie języka rosyjskiego. W 1964 szkoła stała się 8- klasowa, a w 1975r. przemianowano ją na Zbiorczą Szkołę Gminną. Pod koniec Polski Ludowej przywrócono szkole imię Stanisława Konarskiego. Dalsze istotne zmiany nastąpiły już w okresie niepodległej III Rzeczpospolitej. W 1999r. utworzono Zespół Szkół złożony z 6-klasowej szkoły podstawowej i 3-letniego gimnazjum. W 2000r. wybudowano dla gimnazjum osobny budynek z dużą salą gimnastyczną. Natomiast w 2010r. otwarto przy szkole kompleks boisk sportowych, tzw. „Orlik”. W programie nauczania m.in. przywrócono religię, wprowadzono nauczanie zachodnich języków obcych, informatykę, zwiększono liczbę godzin wychowania fizycznego, a w historii usunięto tzw. „białe plamy”. Na zakończenie trzeba wspomnieć o licznych sukcesach uczniów szkoły, które odnosili oni pod kierunkiem nauczycieli w konkursach przedmiotowych, artystycznych, zawodach sportowych na szczeblu regionalnym, a nawet ogólnopolskim. Uznanie należy się też rodzicom, zakładom pracy, instytucjom i władzom lokalnym za dobrą współpracę ze szkołą. W sumie można powiedzieć, że szkoła i nauczyciele rzetelnie wypełniali przez minione 100 lat swoje obowiązki dla dobra państwa i narodu. Kazimierz Woś 2 Pan Henryk Kłoda urodził się 12 sierpnia 1930 roku w Ostrówku i tutaj ukończył Szkołę Podstawową. W latach 1944-1947 był uczniem Gimnazjum Ogólnokształcącego w Milejowie. W 1947 roku przeniósł się do XI klasy pedagogicznej Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamojskiego w Lublinie, gdzie zdał maturę ogólną i pedagogiczną. Krótkim epizodem w Jego karierze zawodowej stało się w 1951 roku podjęcie pracy na stanowisku nauczyciela w Niedrzwicy Małej, a następnie Niedrzwicy Kościelnej. Po odbyciu służby wojskowej, w 1954 roku, powrócił w rodzinne strony. W latach 1954-1966 był kierownikiem Szkoły Podstawowej w Zalesiu, od roku 1966 do 1969 - Przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej w Milejowie. 1 grudnia 1969r. został zatrudniony na stanowisku nauczyciela fizyki w Szkole Podstawowej w Milejowie, a następnie pełnił funkcję wicedyrektora, dyrektora, później ponownie wicedyrektora Zbiorczej Szkoły Gminnej. Za swoją wieloletnią społeczną działalność otrzymał wiele nagród, podziękowań i medali, natomiast za szczególnie wyróżniające wyniki w pracy zawodowej został uhonorowany Krzyżem Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi za pracę na rzecz pożarnictwa, Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jego bogata kariera zawodowa wiązała się również z harcerstwem: przez wiele lat pracował jako przewodnik drużyn harcerskich, był starszym inspektorem ZHP, kierownikiem Działu Szkolno-Harcerskiego w Lublinie i Krasnymstawie, organizatorem obozów harcerskich dla uczniów z całej gminy. Za swoją pracę otrzymał tytuł Harcmistrza Polski Ludowej. Pan Kłoda traktował swoją pracę jako powołanie, dlatego nie ograniczał się tylko do pracy dydaktycznej. Uczniowie lubili go i szanowali. Angażował się w działalność pozalekcyjną i środowiskową: należał do Komitetu Gminnego FJN, pełnił funkcję prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej, był przewodniczącym Gminnego Komitetu Obrony, radnym GRN, członkiem Prezydium GRN, przewodniczącym Komisji Oświaty i Wychowania. Doprowadził do założenia Rolniczego Koła Gospodyń Wiejskich. Jako kierownik szkoły był współorganizatorem wielu imprez rozrywkowych, spotkań mieszkańców wsi. Dzięki niemu powołano Szkołę Podstawową w Antoniowie, przewodniczył też Społecznemu Komitetowi Budowy Liceum Ogólnokształcącego w Milejowie i Rozbudowy Szkoły Podstawowej. Z inicjatywy pana Kłody w 1987r. Szkole Podstawowej nadano imię i wręczono sztandar. W 1991r. pan Henryk Kłoda przeszedł na emeryturę. Swoją pracę zawodową zakończył na stanowisku nauczyciela fizyki. Pożegnał się ze szkołą po 42 latach pracy. Pan Henryk Kłoda należał do pokolenia tych nauczycieli, którzy swoją pracę traktowali jako powołanie, a swój zawód wykonywali w każdej chwili i w każdej sytuacji. Jako wychowawca przekazywał to, co najcenniejsze: szacunek dla starszych, kulturę osobistą, uczciwość, prawdomówność i skromność. Nigdy nie pogodził się z tym, że nadeszły czasy, kiedy uczeń często nie szanuje pedagoga. Ci nauczyciele, którzy mieli zaszczyt współpracować z panem Kłodą, nauczyli się od niego, jak być mistrzem w swoim fachu, jak kochać swych uczniów i być dobrym wychowawcą. . „Pan Henryk Kłoda uczył nas fizyki i wychowania obywatelskiego. Budził respekt, ale miał poczucie humoru i lubił zaskakiwać. Kiedy rozwiązywaliśmy zadanie na tablicy, potrafił powiedzieć, że jest źle. Szybko je wycieraliśmy, a wtedy Pan Henio stawiał dwóję (obecnie jedynkę) za to, że dajemy się wpuszczać w maliny. Mówił, że uczeń musi myśleć, być pewnym swego rozwiązania i umieć się obronić. Innym razem, gdy szeptaliśmy na lekcji, Pan Kłoda rzucił ciężką, żelazną kulą o blat ogromnego biurka. Huk był taki, że przez kilka dni na fizyce była absolutna cisza. Pamiętam też, że na lekcjach wychowania obywatelskiego Pan Kłoda pytał na kon iec roku, jakie oceny postawilibyśmy sobie i sprawdzał w ten sposób, czy jesteśmy samokrytyczni i obiektywni. Jednak sytuacją, której nie zapomnę nigdy, jest mój pierwszy dzień w szkole. Przeprowadziliśmy się pod koniec sierpnia do Milejowa i nie miałam żadnych koleżanek. Kiedy dzieci szły oglądać szkołę, zostałam bez pary. Wyszłam więc ze szkoły bez opieki i zgubiłam się. Wszystko skończyło się dobrze … w gabinecie Pana Dyrektora. Dał mi cukierki i powiedział, że jak znów będę chciała sama wrócić do domu, to mam przyjść do niego, bo mieszka przy tej samej ulicy, co ja. Pewnie dlatego nigdy nie drżałam przed wizytą w gabinecie Pana Kłody. Gdy wspominamy go z kolegami z klasy, zawsze mówimy o nim z wielkim szacunkiem” Uczennica z lat 1980/87 Magdalena Strycharczuk (obecnie Falkiewicz) Pani Genowefa Krauze urodziła się 26 lutego 1937 roku w Ciotuszy Starej w powiecie tomaszowskim. Tam spędziła dziecinne lata i ukończyła szkołę podstawową. Do liceum uczęszczała w Chełmie Lubelskim. W 1956 roku zdała maturę, po czym rozpoczęła naukę w Studium Nauczycielskim w Lublinie na kierunku filologia polska. Po ukończeniu studium w 1958 roku została zatrudniona w charakterze nauczyciela języka polskiego w Szkole Podstawowej w Jaszczowie. W 1976 roku Pani Genowefa Krauze podjęła studia na Wydziale Humanistycznym UMCS w Lublinie. 16 lipca 1980 roku w Zakładzie Teorii Literatury przedstawiła pracę magisterską „Konstrukcja czasu i przestrzeni w „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza”, po czym 23 lipca złożyła egzamin magisterski i otrzymała dyplom magistra filologii polskiej. W 1983 roku Pani Krauze została zatrudniona w Zbiorczej Szkole Gminnej w Milejowie. Jako nauczyciel języka polskiego i wychowawczyni wielu klas wyróżniała się w realizacji zadań dydaktyczno 5 Czy utrzymuje Pani kontakty ze znajomymi ze szkoły? Oczywiście, że tak! Spotykamy się z koleżankami i kolegami po latach. Ich imiona dobrze pamiętam. Niektórzy się porozjeżdżali. Każdy założył już swoją rodzinę. Spotykamy się czasem w bibliotece, to są bardzo miłe spotkania. Po latach miło wspomina się szkołę. Jakieś ciekawe wspomnienie ze szkoły? Ciekawe wspomnienia wiązały się z zajęciami pozalekcyjnymi. Należałam do harcerstwa. Było wtedy dość popularne, bo organizowano masę wyjazdów i obozów harcerskich. Byłam na przykład na obozie w Pobierowie nad morzem. Spaliśmy w takich dużych namiotach po dziesięć osób. Prowadziliśmy kuchnię polową, w której mieliśmy dyżury. Wspaniałe było takie ślubowanie obozowe, podczas którego nadawano nam imiona wilków morskich. Mam wiele wspaniałych wspomnień z młodzieńczych lat. Życzę wam takich samych po skończeniu szkoły. Bardzo dziękujemy za poświęcony nam czas. Z Panem Mieczysławem Gajowiakiem rozmawiają Kasia Wójcik i Justyna Oziemczuk Jak wspomina Pan szkołę ? Wspaniale, nawet bardzo. Zwłaszcza teraz, po latach, które upłynęły, wspominam ją bardzo ciepło. Przy okazji zbliżającej się rocznicy te wspomnienia się ożywiły. Pamiętam, że w szkole na każdym kroku odczuwało się patriotyzm. Wokół panowała też wysoka kultura. Teraz przyznam, że brakuje mi tego. Jaka była Pana klasa? Klasa była świetna. Zgrana, wesoła. Zazwyczaj panowała miła i przyjazna atmosfera. Tęskni Pan za nią? Jeżeli chodzi o tęsknotę... Tak, czasami tęsknię. Ten, kto ma tyle lat co ja, to na pewno. Jednak do tej pory utrzymuję kontakt z osobami z klasy i dalej jest on tak świetny, jak przed laty. Pana ulubiony przedmiot w szkole. Może było ich kilka? Tak, było ich kilka. Pamiętam, że najbardziej lubiłem przedmioty humanistyczne. Czułem się w nich doskonale. Chętnie recytowałem i brałem udział w sztukach. Jednak to uwielbienie nie było od początku. Dopiero po jakimś czasie to odkryłem, dzięki jednemu z nauczycieli. To on zaszczepił we mnie te uwielbienie. Lubiłem też lekcje wychowania fizycznego, na których chętnie biegałem, skakałem przez płotki oraz skakałem wzwyż. Jak sobie przypominam, w siódmej klasie pobiłem rekord szkoły właśnie w skoku wzwyż. Razem z klasą graliśmy też w piłkę nożną i ręczną, koszykówkę i siatkówkę. Lecz żadną tajemnicą jest, że nie mieliśmy takich warunków, jakie panują teraz. W tym miejscu, w którym obecnie znajduje się „Orlik 2012”, był kopiec oraz sadek. Obok znajdowało się zwykłe boisko, a obok niego wysypany i rozgarnięty żużel. W środku szkoły mieliśmy salę gimnastyczną, ale jej wielkość była taka, jak wielkość zwyczajnej, tradycyjnej sali lekcyjnej. No, ale takie warunki panowały i w takich trzeba było ćwiczyć, co nie zmienia faktu, że i tak osiągaliśmy dobre wyniki sportowe. Pamięta Pan jakąś zabawną sytuację ? Nie wiem, czy trzeba o tym mówić, bo niektóre to były nawet takie chuligańskie, ale owszem, pamiętam. Opowiem wam taką historię. To było w szkole podstawowej. Pewnego dnia na lekcji religii jeden z chłopców trochę rozrabiał, więc ksiądz Kubicki kazał mu wyjść z sali. Chłopak wyszedł, jednak nie dawał za wygraną i co raz pukał i wchodził do sali. Za którymś razem ksiądz się zezłościł. Kiedy ktoś zapukał do klasy ( myślał, że to dalej uczeń ), złapał za klamkę, a następnie otworzył drzwi z lekką siłą. Okazało się, że to nie był ten chłopiec, a nauczycielka języka rosyjskiego. Pamiętam, że wtedy cała klasa bardzo się z tego śmiała. Było też coś takiego, że jeden z uczniów wszedł na rynnę i widać mu było tylko głowę, Pani dyrektor to zauważyła i bardzo się przestraszyła. Bardzo się z tego śmialiśmy. Zdarzało się też, że tacy bardziej niesforni uczniowie rozpalali ogień w szkolnej ławce. Jednak to były jednostki, naprawdę jednostki, którymi nie należało się sugerować. A czy coś smutnego wydarzyło się w trakcie Pana nauki ? Tak, niestety była taka sytuacja. To był tragiczny wypadek. Obok szkoły przebiegały tory i jechała kolejka, która zwoziła buraki. Jedna z koleżanek ze szkoły chciała tam wskoczyć. Coś jednak się stało i jej się nie udało, no i ten wagon ją przejechał. Skutek śmiertelny... niestety. To zdarzenie chyba każdemu, kto chodził w tym czasie do szkoły, utkwiło w pamięci. To chyba na tyle. Chciałby Pan coś jeszcze dodać ? Chyba tyle, że wam życzę wszystkiego dobrego oraz takich samych wspaniałych wspomnień. Dziękujemy. Nie pozostało nam nic innego, jak podziękować Panu za to, że zechciał Pan nam udzielić wywiadu. Proszę bardzo, to była czysta przyjemność. 6 „Gimnazjum traktuję jako etap między dzieciństwem a dorosłością. To czas podejmowania pierwszych ważnych decyzji. Będąc uczennicą gimnazjum, nie uświadamiałam sobie, jak ważnym okresem w życiu są te trzy lata. Mam tu na myśli sprawy związane zarówno z samą nauką ( której jest dość sporo), jak i te wiążące się z życiem towarzyskim. Pamiętam, że rozpoczynając naukę w gimnazjum, byłam początkowo przerażona ilością materiału, który należy przez trzy lata przyswoić. Z czasem okazało się, ze „nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Bardzo miło wspominam uczących mnie nauczycieli, mimo iż nie wszystkie przedmioty były mi bliskie, a kilku wręcz nie znosiłam. To, co było dla mnie bardzo ważne, to możliwość rozwoju własnych zainteresowań, udział w licznych konkursach, spotkaniach i wyjazdach organizowanych przez szkołę. Trzy lata minęły bardzo szybko, nie zdążyłam się obejrzeć, a byłam już absolwentką gimnazjum. Przez ten czas tyle się wydarzyło. W gimnazjum poznałam osoby, które na zawsze pozostaną w moim sercu. Chwile spędzone razem, wspólne wycieczki, dyskoteki są niezapomniane i zawsze się o nich pamięta. Gimnazjum nr 1 w Milejowie to szkoła, która zawsze w pewien sposób będzie mi bliska i zawsze będę miło wspominać chwile w niej spędzone, nauczycieli oraz wspaniałą dyrekcję.” Sylwia Podgornow Jeden dzień z życia gimnazjalisty na wesoło „Natenczas podniosłem ja swe ciało z mego zacnego łoża. Wiedziony wonią jaja kurzego ruszyłem żwawo w kierunku jadalni. Spożywszy posiłek przygotowany przez moją rodzicielkę, opuściłem mą rodzinną twierdzę i wyruszyłem na północ, ku szkole na bitwę, która zdecyduje o mojej przyszłości. Zaiste nieprzyjazne jest to miejsce dla młodej istoty ludzkiej. Armia nauczycieli stoi przede mną i sprzymierzeńcami mymi, szykuje się do walki. Wojownik z Krainy Muminków zaszarżował na nas jako pierwszy. Zadał nam straszliwy cios swym mieczem, Excaliburem, w kolano, gdyż wyżej nie sięgał. Później spadła z nieba kometa i poczyniła straty ogromne w okolicznej geografii. Zdecydowaliśmy się więc na odwrót, gdyż oponenci nasi byli dla nas zbyt potężni. Następnie ruszyliśmy przez pole cebuli, lecz drogę zastąpił nam władca fizyki. Zadał nam pozornie śmiertelny cios prądem elektrycznym, jednakowoż my, prowadzeni wolą przetrwania, podążyliśmy do gniazda rodzinnego ku sławie i glorii.” Zacni rycerze Bartek Kaczkowski i Dawid Pawlak „Stojąc jedną nogą w gimnazjum, a drugą w liceum, rozmyślam nad trzyletnią wojną, która dobiega końca. Liczne rany zadane przez nauczycieli motywowały do walki o przetrwanie. Bitwy stoczone z algebraicznymi potworami, choć przegrywane, satysfakcjonowały podjęciem próby. Doskonale pamiętam lekcje angielskiego, gdy odizolowani od świata słuchawkami przeżywaliśmy samotne męczarnie. Zajęcia z chemii wyciskały z nas ostatnie poty. Lekcje matematyki były chwilami ukojenia, pozwalały posilić się i zaspokoić pragnienie. Po stoczonych bojach wracaliśmy do rodzinnych koszar, gdzie leczyliśmy rany, zarówno fizyczne, jak i psychiczne i przygotowywaliśmy się do kolejnego powrotu na pole bitwy.” Gimnazjalista 7 „Nazywam się Miguel Soska Oliveira i mogę powiedzieć, że uczęszczanie do gimnazjum w Milejowie było dla mnie zaszczytem. Może nie wszyscy wiecie, ale pochodzę z Portugalii. Całe szczęście, że moja kochana Babcia oraz mój kochany Dziadek wpadli na niesamowity pomysł: Zaprosili mnie, abym się uczył przez jeden rok szkolny w polskiej szkole w Milejowie. Było to ogromne zaskoczenie dla mnie, dlatego że całe życie się uczyłem w Portugalii, tam miałem przyjaciół, rodzinę i moje bliskie kółko. Moi rodzice chętnie odebrali nowinę i się okazało, że mnie zmotywowali do bycia z Dziadkami przez rok. Ja, który w tym czasie miałem dopiero trzynaście lat skończonych, poszedłem z Dziadziem i z Mamusią moją do Gimnazjum nr 1 w Milejowie i byliśmy przyjęci przez Pana Ryszarda Strycharczuka. To była niesamowita mądra osoba. Pamiętam, że swoim humorem cały czas mnie zachęcał do podejmowania pozytywnych decyzji. Otóż tak się stało, miałem zacząć szkołę już w wrześniu w klasie IA gimnazjum. Pamiętam że ta klasa była bardzo interesująca. Wychowawczyni, będąc polonistką bardzo zachęcającą do uczenia, odebrała od mnie od razu ogromny szacunek. Pani Elżbieta Rymczuk też oczekiwała, myślę, ode mnie coś innego. Dostać w klasie takiego małego urwisa portugalskiego wśród tylu Polaków. Okazało się niezłą robotą dla Pani. Ale na szczęście wszystkie zasady były zrozumiały od razu na początku roku szkolnego i mieliśmy tak pracować, abyśmy wszyscy potrafili skutecznie i pozytywnie brać udział we wszystkie lekcjach i dostać jak najlepsze oceny. Nie zapomnę, jaką zróżnicowaną klasę miałem. To była klasa, gdzie można było znaleźć i urwisów, i kujonek, i tych, którzy spokojnie sobie dają radę. Osoby jak Mariusz Sosnowski, Sebastian Stasicki, Przemyslaw Wójcik, Dominika Pawlak, Joanna Multan, Grzesiek Kubajka, Anna Grela albo Wioleta Kurzempa, zawsze zostaną w mojej pamięci, dlatego że właśnie z nimi się uczyłem i się doświadczyłem w takich dobrych sprawach. Ale w sumie to doświadczenie było wartością, którą do dziś cenię i dziękuję ponownie wszystkim. Takie to jest magiczne i ciekawe jak może człowiek się kształcić wobec tego, co posiada, gdzie się znajduje lub z kim się kontaktuje, a ja mam to szczęście, dlatego że mogłem się z takimi osobami zapoznać, porozmawiać i zaufać. Jak możecie sobie wyobrazić, ten rok szkolny był dla mnie czymś niesamowitym. Wszystko było nowe dla mojej osoby, zaczynając od szatni klasowej i zmiany butów przed wchodzeniem do szkoły w zimie, do małego sklepiku, który zawsze sprzedawał jakieś bułki tym, którzy nie przynieśli jakieś kanapki z domu. Gimnazjum nr 1 w Milejowie dostarczyło mi wiele pamiątek, które do dziś chowam. Z Panem Bilem to były czasy. Próbując walczyć z matematyką, aby dostać jak najlepsze oceny, byłem skonfrontowany z innym podejściem do nauki i inną techniką, które za pomocą fajnych i cierpliwych sposobów Pana Bila udało się ulepszyć moje stanowisko matematyckie. Z Panią Celegrat na lekcjach przyrody to występowały szacunek, rygor i nauka również. Pamiętam, jakie lekcje zachęcające Pani nam potrafiła wykładać i jak później rozmawialiśmy o wszystkich tkankach i błonnikach, które się znajdują w naszym ciele. Coś absolutnie fajnego muszę powiedzieć. A jak można zapomnieć Panią Gajowjakównę, gdyż tak ładnie i spokojnie potrafiła mnie udoskonalać w języku angielskim i przez cały rok miała siłę, aby nas zachęcać i zmotywować do nauki tego języka. Do tej pory jej lekcje są dla mnie jak najbardziej pożyteczne! Pobyt mój był też wyróżniony przez kontakt codzienny z językiem polskim, kulturą polską i normami polskimi. Ten mój pobyt w Milejowie pomógł mi zrozumieć, co to jest właściwie Polska i dał mi doświadczenie akademickie, życiowe i rodzinne. Będąc z moim bardzo mądrym Dziadkiem i moją mądrą Babcią, też także się nauczyłem języków i innych jeszcze dziedzin, które do dziś mi są niezbędne do życia. Taka możliwość bycia w Polsce to naprawdę mnie ukształtowała i zahartowała przed twardym życiem i z tego powodu bardzo się cieszę, że w Milejowie mogłem to przeżyć. Tu poznałem tylu wspaniałych ludzi, z którymi do dziś próbuję trzymać kontakt. Nigdy nie zapomnę życia religijnego, kiedy byłem ministrantem. Nie zapomnę, jak milejowski zakład kiedyś pracował i wyglądał zdrowo, nie zapomnę zabawy z kolegami z ulicy Spacerowej, zabawy na „patelni” w GOK-u, mirabelek przy torach do zakładu. Nigdy nie zapomnę mojego świadectwa z paskiem (dosłownie z paskiem Dziadzia :D). Za te wszystkie wspomnienia, doświadczenia i naukę dziękuję całemu zespołowi szkolnemu Gimnazjum nr 1 w Milejowie oraz moim najukochańszym Dziadkom, którym zależało na moim pobycie w Milejowie, w tym pięknym i dla mnie zawsze drugim domu.” Miguel Soska Oliveira Młodzi Polacy – Europejczycy W Zespole Szkół Nr 1 w Milejowie działa Szkolny Klub Europejski, którego opiekunem jest Pani Katarzyna Marciniak - Dzieciuch. Klub używa nazwy EUROTEAM, którą wymyślili uczniowie. Członkowie klubu spotykają się kilka razy w roku, uczestniczą w regionalnych zjazdach klubowiczów, konkursach oraz biorą udział w zajęciach w ramach wolontariatu z osobami o obniżonej sprawności intelektualnej, podopiecznymi Stowarzyszenia dla Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Milejowie. Do głównych zadań członków SKE należą: organizowanie zebrań informacyjnych, na których poznają kulturę krajów członkowskich Unii Europejskiej; prowadzenie kampanii informacyjnej: tworzenie gazetek ściennych z nowymi informacjami o UE i o krajach członkowskich; propagowanie nauki języków obcych; wolontariat. Sukcesy uczniów cieszą zarówno ich samych, jak też rodziców i nauczycieli. Warto przypomnieć raz jeszcze te najbardziej znaczące. Jakub Kociuba - laureat olimpiady przedmiotowej z biologii – rok szkolny 2005/06 Joanna Szot – laureatka olimpiady przedmiotowej z języka polskiego – rok szkolny 2006/07 Dominika Kosmala – udział w wojewódzkim etapie olimpiady przedmiotowej z języka polskiego – rok szkolny 2008/09 Dominika Bartosiak – udział w wojewódzkim etapie olimpiady przedmiotowej z języka polskiego – rok szkolny 2009/10 Jakub Michalak – laureat olimpiady z matematyki – rok szkolny 2011/12 Grupa teatralna „Bajkolandia” – wyróżnienie na Wojewódzkim Festiwalu Teatralnym – rok szkolny 2009/10 Gratulujemy naszym wychowankom wszystkich osiągnięć.