Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

T. Różewicz: Stara kobieta wysiaduje, Streszczenia z Literatura i kultura polska

Przedstawienie Teatru Nowego w Poznaniu

Typologia: Streszczenia

2019/2020
W promocji
30 Punkty
Discount

Promocja ograniczona w czasie


Załadowany 21.08.2020

Polska85
Polska85 🇵🇱

4.6

(122)

333 dokumenty


Podgląd częściowego tekstu

Pobierz T. Różewicz: Stara kobieta wysiaduje i więcej Streszczenia w PDF z Literatura i kultura polska tylko na Docsity! Przeciwnie, próbuje zrobić ze słabością siłę. Począwszy od „Kartoteki” prowadzi uporczywą destrukcję tradycyjnych reguł dramatu. Drwi z nich, przedrzeźnia, rozbija wiązania, wyławia z gruzu obtłuczone szczątki i mieszając różne obce ciała składa nowe całości: dziwne, otwar- te, kalekie collages. Z podartą akcją, z niby-konfliktami, z zamarłym chichotem. Zawsze w: się satyry, publicystyki, plotki ze sklepu, szary to właśnie Różewicz ukuł termin „nasza mała s . Są w tych kompozycjach wycinki wBazet Iojtaty zencyblopedi iidkał euykiA stela: zęsabii zamknięta, a obok inna z dialogiem ledwie naszkicowanym, byle jakim, i własne znakomite wiersze, gdzie każde słowo jest wyważone, niezbędne, jedyne i pantomima zapisana w didaskaliach, i białe plamy czekające na reży- sera. Luźny scenariusz jaki tworzą, wygląda na chaotyczne usypisko form, lecz w istocie przestrzega pewnej zasady; „kontrapunktu obrazów poetyckich”, którego logika jest „także logiką pewnego rynku wewnętrz- nego, rzeczy utajonych, przeczuć nawet, intencji...” Pełno tu jednak kompromisów, Różewicz sam się przyznaje do nie- konsekwencji, „braku techniki (przed którą się broni) grzesznych chę- tek, aby dogodzić reżyserom, scenografom, a nawet organizatorom wi- downi”. Więcej: przyznaje się również do niewiedzy i bezradności, które są talże jedną z cech dramaturgii otwartej”. Bo montaż Różewicza pod- szyty jest cały ironią: wobec reguł drarnatu, wobec teatru, wobec mate- rii literackiej, wobec siebie wreszcie, i świata. Zbyt już poplątanego. Stąd bezradność. Całe przecież nasze życie — pisał w „Poemacie otwar- tym” (1955) — to takie „składanie, które się złożyć nie może. W „Starej kobiecie”, najgłębszej i najbogatszej sztuce Różewicza od czasu „Kartoteki”, destrukcja reguł i heterogeniczność form zaszła chyba najdalej. Może — do kresu? Bo Różewicz sam wydaje się dziś znużony swoim ironicznym śmietniskiem, które w „Kobiecie” jest i tematem, i kształtem. Nową sztukę „Przyrost naturalny”, już tylko naszkicował w arykule (1968). Jako projekt do konkretyzacji bezpośrednio w teatrze. „Wielokrotne próby zapisu przerywalem zniechęcony świadomością, że lepiej to wszystko improwizować razem z zespołem.” Czyli pisać na scenie. Tak, ale z kim? Zespołu Różewicz przecież nie ma. „Jestem sam i jestem zmuszony do pisania utworu literackiego, do opisywania tego, co łatwiej byłoby przekazać w bezpośrednim kontakcie z żywymi ludźmi.” Szuka teraz wspólników poza „normalnym” teatrem: pertraktuje z Grotowskim, z teatrami studenckimi. Trafnie szuka. Tym bardziej, że „normalni” grywają go niechętnie „rzadko, bez przekonania Nie dla nich taka robota. Może nie dla nich. Ale przypadek Różewicza wart jest naszej wspólnej uwagi. Hasło pisania na scenie głoszą, jak widać, już i pisarze. Ci, którzy jeszcze czegoś chcą. Którzy odrzuci reguły starego dramatu, próbowali budować poprzez destrukcję i, aby pójść dalej, potrzebują obecnie pomocy Teatru, Różewicz potrzebuje jej szczególnie. A jeśli się całkiem zniechęci, jeśli zamknie się w swojej liryce, jak we własnym dziecinnym pokoju, nareszcie u siebie stracimy ostatniego dramaturga, który jest jeszcze żywy „Zostaną debi- laty: debaty jubilatów i debili. No, można co prawda i tak, Polityka 1970 nr 27 PPZEEZTA "TZ Wawak ud dy pezye + wa | wiwnoąa i przeia ma aga wata Va PSZ kadwwy | twdew p pokry przakkackowi do myisSiM |: 13] | zakk AK: TADEUSZ RÓŻEWICZ CMENTARZYK OKRESU MAŁEJ STABILIZACJI (notatka z roku 1965) B yta ostatnia niedziela października. w dzienniku telewizyjnym w pa- tetyczno-sentymentalnym stylu mówił spiker o światłach, zniezach, lam- peczkach, które zapłonęły na grobach... itd., skończył wreszcie frazesem, iż „na grobach rozkwitły prawdziwe kobierce białych chryzantem”. Potem był program „rozrywkowy”. Chłopaki z grzywkami na oczach i dziewczyny pozbawione wdzięku i głosu. „Pomysł” reżysera był po- płuczyną po jakimś amerykańskim musie-hallu. Młodzi — widocznie w myśl wskazówek tegoż „reżysera — poruszali się jak automaty. Abstrakcyjna i zupełnie pozbawiona sensu dekoracja zawadzała na scenie. Oczywiście i lustra odgrywały w tym spektaklu swoją twórczą rolę. Czarna dziewucha zbudowana jak dębowa szafa z „dawnych dobrych czasów”, mizdrzyła się i „aranżowała” jak mogła swoją pio- senkę, stała między dwoma doryckimi kolumnami, które wyraźnie fa- lowały, a nawet marszczyły się. Po niej wystąpiła inna aktorka, która wprawdzie też miała kiepskie warunki głosowe, ale jeszcze niedawno miała wygląd zdrowy. Istna to była rzepa, choć nieduża, no i sprawiała mężczyznom przyjemność pokazywanymi okazjonalnie wdziękami. Nie- stety zamieniła się w upiornego duszka z zakurzonej garderoby. Potem wystąpił jakiś bubek z przyklejonymi włosami, wytartą już dobrze „mło- dością”, która była jedynym jego atutem. Miliony ludzi gapiło się rów- nocześnie na ten nieszczęsny program „rozrywkowy”. Z ciastkiem, czekoladką albo papierosem w ustach siedzieli przed małym ekranem i wpatrywali się w mętne obrazy pozbawione wdzięku, pomysłowości i urody. Ale i te nędzne obrazy wypełniały jakoś pustkę powstałą po obiedzie. Szum motorów wypełniał ulicę. Przez staroświeckie chmury przebi- jało się słońce, jasne oko dnia pięknego. Złota, złocista jesień 1965 roku. Na cmentarzu panował nastrój pogodny, gospodarski, chwilami wesoły. Ludzie krzątali się zapobiegliwie między grobami, grobowcami, mogil- rzyżami, figurami. Alejami płynął nieprzerwanie barwny ko- Gdzież tam owe ponure obrazy romantycznych albo ekspresjo- nistycznych poetów, gdzie owe tańce śmierci, zapachy rozkładu. Na alej- kach ani śladu śmierci, zwłok, nekrofilii itp. brzydko pachnących rzeczy. Cmentarz był oświetlony i pełen radości, jak jakiś ogródek jordanowski, żeby nie powiedzieć wesołe miasteczko. Samochody i motocykle zajeż- dżały i odjeżdżały bez przerwy. Ludzie ładnie ubrani, pogodni i dobrze odżywieni, a nawet wypasieni, chodzili godnie koło kwater swoich zmarłych. Szczególnie miłe wrażenie robiły dzieci w wózeczkach. Te wysokie błyszczące wózeczki wypełnione po brzegi koronkowymi koł- derkami i poduszkami. Starsze dzieci biegały między grobami w ko- lorowych rajtuzach i roznosiły Światło i kwiaty. Jakiś pan, ubrany w tyrolski kapelusik, „pstrykał” zdjęcia rodzinie zebranej dokoła suto —— asi zastawionego kwiatami i światłami grobu. Starsi z trudem powściągali ożywienie dziatwy, która ma dziwną właściwość, że wszystko robi lub chce robić w podskokach. Tylko jacyś staruszkowie klękają z trudem i modlą się poruszając bezzębnymi ustami. Skupienie jest pozorne. Pa- nuje raczej atmosfera wzajemnej obserwacji, życie pozagrobowe scho- wało się zawstydzone pod darń i kamienne płyty. Życie doczesne płynie bystro, puszy się, prezentuje jak na pokazie mody. Człowiek czuje się tu dorze i mimo woli rozgląda się, czy gdzieś między drzewami nie stoją bufety z gorącymi kiełbaskami, piwem, ciastkami. Temperatura życia podnosiła się z godziny na godzinę. Przybyw świateł I kwiatów. Radosny nastrój trwał i można było oczekiwać, pełni wigoru ludzie nagle zatańczą i zaśpiewają. Ale to było złudzenie. "Trwał spacer żywych między grobami. Trwała rewia jesienno-zimowej mody. A więc kapelusiki damskie, wysokie, przypominają i Joniki, płaszcze z ortalionu i laminatu, futra i kożuszki z zaprzy. nych krajów socjalistycznych. Wzdłuż ogrodzenia stały motocykle i więcej niż przed rokiem. A przed dziesięciu laty stał tu jedynie stary rower grabarza. Grabarz jeździ teraz samochodem, na razie „warszawą”, ale z uwagą przygląda się „mercedesom” i „volkswagenom”. Niektóre groby są tak przeładowane wieńcami i światłami, że upodobniły się do urodzinowych tortów. Czarno ubrany starszy człowiek wyciera staran- nie kolorową latarenkę, a potem owalną fotografię kobiety. Kobieta na fotografii jest ufryzowana i ma skupiony wyraz twarzy. Nagrobki i płyty nagrobne są coraz bogatsze a nawet reprezentacyjne. Na czarnych i bia- łych kamieniach pojawiły się złocone napisy. Zawierały one nie tylko i zdobyte tu, na nie liczba niebo- amochody. Było ich tu dwa razy ziemskim padole. W ciągu ostatnich lat wzrosła w. szczyków z tytułami magistrów i doktorów. Pojawiły się wiersze. Ale raczej o tradycyjnym kroju. Awangardowych jeszcze na płytach nagrobkowych się nie widuje. Proste drewniane krzyże schodzą jakby z drogi strojnym nagrobkom i chowają się po kątach cmentarza. Świateł i kwiatów przybywa. Trzaskają drzwiczki samo- chodów. Odra 1888 nr 12 Az a ńż jl MY | M gab, "A TADEUSZ RÓŻEWICZ OPOWIADANIE © STARYCH KOBIETACH Lubię stare kobiety brzydkie kobiety złe kobiety są solą ziemi nie brzydzą się ludzkimi odpadkami znają odwrotną stronę medalu. miłości wiary przychodzą i odchodzą dyktatorzy błaznują mają ręce splamione krwią ludzkich istot stare kobiety wstają o świcie kupują mięso owoce chleb sprzątają gotują stoją na ulicy z założonymi rękami milczą stare kobiety są nieśmiertelne Hamlet miota się w sieci Faust gra rolę nikczemną i śmieszną Raskolnikow uderza siekierą stare kobiety są niezniszczalne x uśmiechają się pobłażliwie umiera bóg stare kobiety wstają jak co dzień o świcie kupują chleb wino rybę umiera cywilizacja i stare kobiety wstają o świcie otwierają okna usuwają nieczystości umiera człowiek stare kobiety myją zwłoki grzebią umarłych sadzą kwiaty na grobach lubię stare kobiety brzydkie kobiety złe kobiety ierzą w życie wieczne są solą ziemi korą drzewa są pokornymi oczami zwierząt tchórzostwo i bohaterstwo wielkość i małość widzą w wymiarach właściwych zbliżonych da wymagań dnia powszedniego ich synowie odkrywają Amerykę giną pod Termopilami umierają na krzyżach zdobywają kosmos stare kobiety wychodzą o świcie do miasta kupują mleko chleb mięso przyprawiają zupę otwierają okna tylko głupcy śmieją się ze starych kobiet brzydkich. kobiet złych kobiet bo to są piękne kobiety dobre kobiety stare kobiety są jajem sę tajemnicą bez tajemnicy sa kulą która się to stare kobiety mumiami 'więtych kotów sa małymi pomarszczonymi wysychającymi ódiami owacami atbo tłustymi owalnymi buddami kobiety umierają oka wypływa Ł i łączy się na ustach z uśmiechem młodej dziewczyny 1963 TEATE POZNANIU DYREKTOR TEATRU: ANDRZEJ ZIĘBIŃSKI NOWY w SEZON 1957/71 TADEUSZ RÓŻEWICZ STARA KOBIETA WYSIADUJE Sztuka w 2 częściach OBSADA: STARA KOBIETA KELNER, młody KELNER CYRYL, st (piękna) DZIEWCZYNA LEKARZ SKRZYPEK I DZIEWCZYNA, 1r DZIEWCZYNA, Lachezis III DZIEWCZYNA, Atropos MŁODZIENIEC ZAMIATACZ II ORAZ PRZYPADKOWE DZIECI, SŁAWA FREJTAŻANKA NDER IWANIEC MARIAN POGASZ WIRGILIUSZ GRYŃ JOZEF ZEMBRZUSKI PIOTR SOWIŃSKI WANDA NEUMANN HARBARA GRABOWSKA. MAŁGORZATA KA MICHAŁ, GRUDZIŃSKI DREWICZ ROMAN EUGENIUSZ KOTARSKI WIESŁAW NOWICKI LALKI, OSOBY, KUKŁY, ZAPLĄTANE W TAK ZWANĄ „AKCJĘ” REŻYSERIA: BOGDAN HUSSAKOWSKI SCENOGRAFIA: ELŻBIETA OYRZANOWSKA WSPÓŁPRACA REŻYSERSKA: PIOTR SOWIŃSKI YNSPICJENT: JOLANTA WARZECHA BOŻENA DRYGAS W REPERTUARZE; A. FREDRO: GWAŁTU CO SIĘ DZIEJE L. M. MONTGOMERY: ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA W. SZEKSPIR: HAMLET B. JASIEŃSKI: BAL MANEKINÓW P. €. MARIVAUX: IGRASZKI TRAFU I MIŁOŚCI C. K. NORWID: PIERŚCIEŃ WIELKIEJ DAMY 3. SZANIAWSKI: PTAK H. WORCELL — T. KARPOWICZ: WIDZĘ STĄD SUDETY T. RÓŻEWICZ: STARA KOBIETA WYSIADUJE W PRZYGOTOWANIU: W. BOGUSŁAWSKI: KRAKOWIACY i GÓRALE PREMIERA e 5 GRUDNIA 1970 KIEROWNICY DZIAŁÓW TECHNICZNYCH: Bogdan Iwankowski — Kierownik techniczny, Antoni Hasiński | Zofia Turguła — Pracownie krawieckie, Aleksandra Turguła — Modystka, Jan Kruszwicki — Perukarnia, Władysław Makowski — Stolarnia, Damaży Guzikowski — Malarnia, Stefan Zandecki — Pracownia dekoracyjno-tapicerska, Władystaw Mackle- wicz — Modelarnia, Sylwester Korzeniowski — Pracownia Obuwnicza, Florian Grodzki — Ślusarnia, Mieczysław Krugiełka — Scena, Lech Kielan — Elektrotechnika. CENA 4— ZŁ

1 / 13

Toggle sidebar
Discount

W promocji

Dokumenty powiązane