Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

tradycje epiki ariostyczno-wielandowskiej w grażynie, Schematy z Rolnictwo

Klasycyzm Grażyny był problemem, który intrygował prawie wszystkich badaczy interpretujących poemat wchodzący w skład drugiego tomu Poezyj Mickiewicza,.

Typologia: Schematy

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

Kaliber_44
Kaliber_44 🇵🇱

4.5

(13)

95 dokumenty

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz tradycje epiki ariostyczno-wielandowskiej w grażynie i więcej Schematy w PDF z Rolnictwo tylko na Docsity!

R O C Z N IK I H U M A N IST Y C Z N E T om X V III, z e s z y t 1 — 1970

M A R IA N M ACIEJEW SKI

TRADYCJE EPIKI ARIOSTYCZNO-W IELANDOW SKIEJ

W G R A ŻYN IE

Klasycyzm Grażyny był problemem, który intrygował prawie wszystkich badaczy interpretujących poemat wchodzący w skład drugiego tom u Poezyj Mickiewicza, Tropiono przy tej okazji świat ówczesnych lektur poety, aby pełniej zrozumieć twórczy wysiłek skwitowany w często cytowanej skardze z listu do przyjaciela:

[...] umysł odrętwiał, powieści skończyć nie mogę, wiersze wyciągam jak druty żelazne i nie wiem, czy za tydzień skończyć potrafię, jak się spodziewałem.

Dzisiaj, kiedy sobie uświadomiono, że każda „wypowiedź literacka jest »użyciem« tradycji”,2 nie będzie się bezpośrednio opisem zmagań poetyckich wyjaśniać struktury dzieła; unika się także interpretowania samooskarżeń pisarskich jako niezawodnego znaku niekonsekwencji artystycznych utworu, bądź w tych wypadkach — gdy padną imiona patronów poetyckich — nie będzie się beztrosko ferować dyskwalifikujących sądów o biernym naśladownictwie. W arto jednak jeszcze raz podjąć przygodę wejścia w świat lektur Mickiewiczowskich z okresu powstawania Grażyny, zwłaszcza tych do dzisiaj nie zauważonych i nie docenionych; warto jeszcze raz wczytać się w wypo wiedzi metaliterackie poety, aby móc zrekonstruować aktualną dla Mickiewicza tradycję epicką z r. 1822. Tradycje klasycystyczne Grażyny sprowadzające się do złóż epopeicznych anty cznej i osiemnastowiecznej proweniencji są oczywiste i zostały już dosyć wyczerpu jąco opisane. Podobnie rzecz się przedstawia z wyrazistymi wyznacznikami byro-

1 A. M ic k ie w ic z , Do Jana Czeczota, [W:] Dzieła (wyd. jub.J, t. XIV, cz. 1: Listy, W arszawa 1955, s. 193. Również z tego wydania z t. II pochodzić będą cytaty Grażyny. 2 J. S ła w iń s k i, Synchronia i diachronia w procesie historycznoliterackim, [W :] Proces his toryczny w literaturze i sztuce. Materiały Konferencji Naukowej, maj 1965, pod red. M. Janion i A. Piorunowej, Warszawa 1967, s. 15. Pierwszą pracą na gruncie polskim, kłóra w sposób świadomy i now atorski podejm uje za

106 M AR IA N^ M ACIEJEW SKI

nowsko-scottowskiej struktury gatunkowej. Te wątki badawcze zostały podsumowane i rozwinięte w monografii J. Kleinera.3 Natomiast pewnych sprostowań i modyfikacji domaga się opis struktur ambiwalentnych, które w dotychczasowych bada niach zostały zaliczone ryczałtem w poczet dokonań romantycznych, scottow- sko-byronowskich. Chodzi o sensacyjne konstruowanie wątku fabularnego, które można by określić jako strukturalizację wypowiedzi według zasady zagadki bądź też tajemnicy. Dotychczasowi badacze łącznie z Kleinerem nie dostrzegali w tym zakresie istotnych różnic historycznoliterackich.4 Przeprowadzone na innym miejscu badania w dziedzinie świadomości literackiej z okresu przełomu romantycznego (L. Thiesse, F. Morawski, K. Brodziński, A. Pictet, N.-L. Artaud, W. Scott, E. Burkę, pani Belloc, J. Byron, A. Mickiewicz, S. Goszczyński, M. Mochnacki i inni) upo ważniają do postawienia tezy zgodnej z przesłankami filozoficzno-estetycznymi dwóch antagonistycznie zorientowanych epok literackich, że sensacyjną produkcją epicką literatury urastającej w kręgu inspiracji oświeceniowych rządzi zasada zagadki, zaś poezję romantyczną organizuje zasada tajemnicy.3 Trzeba jednak dodać, że „zagadkowe” konstrukcje epickie wzrastały raczej na peryferiach literatury Oświecenia i że w ich łonie dokonywały się ewolucje zapowiadające poezję roman tyczną. Nic więc dziwnego, iż w badaniach dochodziło do utożsamień owej ambi walentnej konstrukcji fabularnej. Wspomniana interpretacja sformułowań krytycznoliterackich doprowadziła więc w aspekcie genologicznym do opisu struktury tradycji literackiej jako systemu norm z owymi regułami nadrzędnymi zagadki i tajemnicy, których binarna opozycja wyzna cza etap przeobrażeń historycznoliterackich. Jest to obraz tradycji jednoaspektowej, wyraźnie „historyezno-mentalnej”. Cenny, bo pozbawiony apriorycznych zafałszo- wań badacza, wymagający jednak weryfikacji w płaszczyźnie dokonań poetyckich. Weryfikacja ta pozwoli w kategoriach historycznoliterackich doprecyzować wspo mniany system norm organizujący strukturalne oblicze tradycji. Boć zagadkowość np. wiązać się może nie tylko z racjonalizmem klasycyzmu, ale zdolna jest także współorganizować sensacyjną powieść sentymentalną czy nawet poemat rokokowy. A więc komplikacje wyznaczane przez różne prądy literackie konstatowane w ra mach jednej epoki. Interesując się na nowo problemem klasycyzmu Grażyny czy może szerzej: związkami tego poematu (oczywiście wpisanymi w strukturę) z poetyką Oświecenia,

gadnienie tradycji literackiej w aspekcie teoretycznym, jest rozprawa M. Głowińskiego Tradycja literacka (Próba zarysowania problematyki), „Przegląd Hum anistyczny” , 111(1959), nr 3; wersja przeredagowana i skrócona; przedr. w: Problemy teorii literatury. Wyboru prac dokonał H. M ar kiewicz, W rocław-W arszawa-Kraków 1967, s. 343—359. Zob. także: M. G ło w iń s k i, Poetyka Tuwima a polska tradycja literacka, W arszawa 1962. 3 Mickiewicz, t. I: Dzieje Gustawa, Lublin 19432, s. 342 nn 4 Tamże, s. 343—344. 5 Por.: M. M a c ie je w s k i , Zagadka i tajemnica. Z zagadnień świadomości literackiej w okre sie przełomu romantycznego, „Roczniki H um anistyczne” , XVI (1968), z. 1, s. 5—28. 6 Por,: S ła w iń s k i, op. c it.,s. 18.

108 M ARIAN^ M ACIEJEW SKI

[...] prace analityczne, śledzące genezę naszych utworów preromantycznych i romantycznych, może zbyt często sięgają do Tassa, Osjana czy Waltera Scotta, a upoiczywie pomijają Ariosta.’

Wydaje się, że dygresyjność ariostyczna, z owym bezustannym eksponowaniem „ja” narracyjnego, najskuteczniej rozbiła koturnową epikę typu Henriady Woltera i Wojny chocimskiej Krasickiego. Ów najazd, który można już obserwować, choć w wynikach bezpłodnych, w Jagiellonidzie Dyzmy Bończy Tomaszewskiego, jeszcze o wiele wyraźniej da o sobie znać w Zdobyciu Kijowa Tymona Zaborowskiego. Fiasko w wypadku pierwszym, pewne sukcesy zaś w drugim — rzecz dosyć upraszczając — tłumaczyć należy ograniczoną inwencją twórczą. Jagiellonida przedstawia nieko- herentny zlepek techniki epickiej homerycko-tassowskiej z ariostyczną ze znamiennym ahistoryzmem i zmechanizowaną, pozbawioną ekspresji retoryką.10 A utor Zdobycia Kijowa, który znał Scotta i całą tradycję „znalezionego rękopisu” — nie uprawia już biernego naśladownictwa. Przeprowadzone przez Pollaka badania komparatystyczne w relacji Orland szalonyGrażyna, ograniczające się do tropienia motywów fabularnych, wykazały w tym zakresie dwie analogie: motyw broni palnej oraz motyw czarnego rycerza. Najbardziej może jeszcze przekonywać zbieżność pierwsza, ponieważ — gdyby zaufać relacji Odyńca — motyw broni palnej z odniesieniem do Orianda szalonego przywoła ny zostanie jakby mocą obsesyjnego skojarzenia w rozmowie poety prowadzonej z autorem Listów z podróży." Trudno bezapelacyjnie wierzyć w autentyzm owych rozmów „zanotowanych” przez Odyńca. A może z Orlandem szalonym zapoznał się Mickiewicz bezpośrednio dopiero w okresie rzymskim, o czym także można dowiedzieć się u Odyńca. Zupełnie nie przekonuje zbieżność wykazana w oparciu o motyw „czarnego rycerza” 12, jako że łatwo można przywołać bliższe czasowo konwencje gatunkowe, eksploatujące sprawność sensacyjną nagle pojawiającego się rycerza na czarnym koniu, ubranego w „czarny płaszcz [...] hełm i godła”. Częstotliwości tego motywu

Mickiewicz i „Orland szalonyAriosta, „Pamiętnik Literacki” , XLIL (1951), z. 2; przedr. w: Od renesansu do baroku , Warszawa 1969, s. 198; por. także: Z. S z m y d to w a , Ariostyczna droga Słowackiego, „Pamiętnik Literacki” , LI (1960), z. 4; przedr. w: Poeci i poetyka, Warszawa 1964, s. 184 n. 9 Mickiewicz, doceniając Hewiadę we wczesnej wypowiedzi z okresu pierwszego tomiku Poezyj, stawia poem at W oltera obok epopei Homeryckiej: „[...1 z jednej strony Iliada staje obok Henryady [...]” (Przemowa, [W :] Poezye Adama Mickiewicza, t. I, Wilno 1822, s. XXXIV (wyd. offsetowe). 10 P o r.: M. D a n ile w ic z o w a , Tymon Zaborowski. Życie i twórczość (17991828), W ar szawa 1933, s. 174 n. 1 1 A. E. O d y n ie c , Listy z podróży, t. I, opracował M. Toporowski. Wstępem poprzedz. M. Dernaiowicz, Warszawa 1961, s. 185; por. także: P o l la k , op. cit, s. 202 n. Obecność ariostycz- nego motywu broni palnej w Panu Tadeuszu bynajmniej nie świadczy o ty m — jak usiłuje suge rować Pollak, że Mickiewicz znał Orianda szalonego z autopsji czytelniczej w okresie pisania Gra żyny (op. cit., s. 201—203). 12 P o lla k , op. cit., s. 203 (przypis nr 20).

TR A D Y C JE E P IK I A R IO STY C ZN O -W IELA N D O W SK IEJ 109

występującego w różnego typu romansach sensacyjnych, w Pieśniach Osjana, w poe macie Scotta oraz w dumach i balladach nie trzeba więcej udowadniać, rzecz to oczy wista.' Podobny komentarz nasuwa się także ostatecznie w odniesieniu do motywu broni palnej. Motyw ten, powracający w Grażynie aż dwukrotnie i mający ważkie znaczenie w konstrukcji akcji, gdyby usiłować już go tłumaczyć „wpływologicznie” , aby pozostać w sferze zainteresowań dotychczasowych badaczy — równie dobrze mogła przynieść, jak to komentuje Bruchnalski, lektura Stryjkowskiego i Schlozera.14 Ale przecież pojawia się on także w recenzowanej przez poetę Jagiellonidzie. A stąd — jak wia domo — może na prawie polemiki artystycznej przeszło do Grażyny wiele wątków fabularnych, o ile szczęśliwiej opracowanych! Wszak to i temat zbliżony, i niektóre postaci niemal te same, ale jakże odmiennie skreowane. Mickiewicz chyba nigdy nie włączał w swój organizm poetycki obcego budulca bez artystycznej trawestacji.' Mógł więc przekomponować burzące iluzję fabularną ujęcie Tomaszewskiego, które właśnie na sposób ariostyczny przesunięte jest w płaszczyznę czasu narracji:

XVI Uzbrojona Bellona! i ty M arsie srogi! Coście nieraz świat ludzkiej krwi potopem zlali, Starożytność wielbiła was ja k wielkie bogi! Bardy wam hymn pochwalny na swych Arfach grali, Bo nieśmiertelny honor, i serce bez trwogi, Osobistemu tylko męstwu przyznawali: Sława w ow czas zwycięstwa, cenić nie umiała, Nabytego przez s tr z e lb ę , i o g n is te d z ia ła. XVII Dziś, gdy tysiącznych A rm át szereg wystawiony Paszczęki swe mordercze na ludzi wymierzy, Piorun straszliwy z tyluż razem kul złożony Zmiata krocie stojących bezczynnych Rycerzy. Z apala cały obwód m iasta, zażegniony Wyrzuconemi bomby z ogromnych moździerzy, Pieśń p ią ta 16 1 3 Zob.: W. B ru c h n a ls k i, MickiewiczNiemcewicz. Studium historyczno-literackie, I. Twór czość Mickiewicza do r. 1824, Lwów 1907 (odb. z „Pam iętnika Literackiego”, poprawiona), s. 90—96; te n ż e , Wstęp, [W :] A. M ic k ie w ic z , Grażyna. Powieść litewska. Wydał, w stępem iob- jaśnieniami opatrzył..., Lwów-Warszawa-Kraków 1922, s. XXXVI; K le in e r , op. cit., s. 352; Z. S z m y d to w a , Problematyka i kompozycjaGrażyny” na tle je j rodowodu literackiego, „S pra wozdania Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” , XXX IX (1946), z. 1— 2; przedr. w: Z. S z m y d to w a , Rousseau— Mickiewicz i inne studia, Warszawa 1961, s. 306. 1 4 K om entarz do Grażyny w wyd. z 1922 r., s. 66—67. H ipotezy Bruchnalskiego Pollak w sposób zdecydowany nie uchyla (op. cit., s. 201 n). 15 B ru c h n a ls k i, Wstęp, s. VII. 1 4 [Dyzma B o ń c z a T o m a sz e w sk i], Jagiellonida czyli ziednoczenie [sic!] Litwy z Pol ską. Poema oryginalne. Przez pisarza poematu „Rolnictwo”, Berdyczów [1817], s. 81. Tu i w nastę pnych cytatach, o ile nie zaznaczono inaczej, podkreślenia pochodzić będą ode mnie — M. M.

TR A D Y C JE E P IK I A R IO STY C ZN O -W IELA N D O W SK 1EJ 111

  1. Oznaczenie Epopei i podział. 2) Działanie w powieści bohaterskiej i jej jedność. 3) Ustępy czy nie przeszkadzają jedności? 4) Ważność i wielkość działania. 5) Charaktery osób działających.
  2. Z n a k o m its z e w z o ry i u w a g i n a d n ie m i.2*

Sądzić należy, że również i w pracy pisemnej, którą kandydat do stopnia „magis- trowskiego” pisał 4 VI 1819 r., musiał być uwzględniony poem at Ariosta. Jedno z dwóch pytań, na które musiał odpowiedzieć Mickiewicz, brzmiało: „O dziwności w Epopei: do czego służy? i wielorakie jej źródło?” 2 3 O tym, że Mickiewicz poznawał tajniki Orlanda szalonego pośrednio poprzez wykłady Borowskiego, zaświadcza i ten fakt, że jeszcze po latach pamiętać będzie negatywną opinię uniwersyteckiego mistrza na temat „przekładania” tego poematu przez Piotra Kochanowskiego. L. Borowski ponad przekład Orlanda wyniesie tłuma czenie Eneidy Jędrzeja Kochanowskiego,24 a doceniając spolszczoną przez Piotra Jerozolimę wyzwoloną Tassa, powie o Orlandzie, że praca nad tym poematem była tylko „wprawką” poprzedzającą przekład Gofreda:

Tłumaczenie Orlanda szalonego, poprzedziło przekład Jerozolimy wyzwolonej , sama nawet róż nica w wykończeniu dwu tych poematów pokazuje, że Piotr pierwej się na Arioście wprawiał nim do Tassa przystąpił. Wnosić nawet należy, że Kochanowski tłumaczył Orlanda, nie w celu wydania go na świat, jakoż pozostał był w rękopiśmie aż do r. 1799, gdy Jacek Przybylski wynalazł w Akademii Krakowskiej i wydał 25 pieśni tego przekładu [...]; całkowite zaś Orlanda tłumaczenie przez Piotra Kochanowskiego znajduje się jedno w bibliotece m iasta Cieszyna (w Szlązku); a drugie w bibliotece p. Kwiatkowskiego. Przekład Kochanowskiego był tylko od ręki robiony bez dobrego rym owania, a wierszowanie samo ukazuje nieufność w naśladowaniu włoskiego oryginału.

Jak widzimy, wykłady Borowskiego nie mogły zachęcić Mickiewicza do czytania owych 25 pieśni Orlanda „przekładania” Piotra Kochanowskiego wydanych przez zapobiegliwego propagatora płodów epopeicznych — Jacka Idziego Przybylskiego. Sądzić należy, że z oryginałem —• jak już sugerowaliśmy — zapoznawał się poeta dopiero w okresie rzymskim, czego potwierdzenia można by szukać w relacji Odyńca (Rzym, 25 stycznia 1830 r.): 22 Posiedzenie nadzwyczajne. Dnia 29 maja 1819 roku, [W :] Korespondencja Adama M ickie wicza, t. IV, Paryż 18854, s. 43; por. także: P. C h m ie lo w s k i, Adam Mickiewicz. Zarys historycz no-literacki, wyd. trzecie, poprawione, t. J, W arszawa 1901, s. 138. 23 Posiedzenie nadzwyczajne. Dnia 4 czerwca 1819 roku, |W :] Korespondencja [...], s. 45; por. tak że: J. K a lle n b a c h , Adam Mickiewicz przez ..., wyd. czw arte, zwiększone, t. I, Lwów-Warszawa- K raków 1926, s. 98. 24 Historja literatury polskiej od początków, aż do wieku złotego Zygmunta. Spisana częścią z lekcyi ustnych Profesora [...] wykładanych w Akademii Duchownej Rzymsko-Katolickiej w Wilnie, iv r. 1838 od d. 17 września v. s., częścią własnych jego rękopismów, 1838, [W :], Album Literackie. Pismo zbiorowe poświęcone dziejom i literaturze krajowej, pod red. K. W. Wójcickiego, t. I, Warszawa 1848, s. 252. 25 Tamże, s. 256. Cytowany kurs w partiach wstępnych jest powtórzeniem wykładów profe sora Mickiewiczowego z Uniweisytetu Wileńskiego; sądzić chyba można, że i rys historyczny niewiele od nich odbiega.

1 1 2 M AR IA N^ M ACIEJEW SKI

R anki zaś są wyłącznie poświęcone czytaniu albo solo G ibbona, którego już przecie domęczam, albo razem z A damem A riosta. To jest, ja czytam głośno, kiedy on pali fajkę przy kawie, on mi tłumaczy, czego nie rozumiem, a czego nie rozumiemy obydwa, to już ja muszę wertować dykcjo- narz, aż sens wyjdzie jak szydło z worka. I tym sposobem przeczytaliśmy już całe pięć pieśni.

W spomnianą negatywną opinię o przekładzie Piotra Kochanowskiego, zbieżną z cytowanymi wykładami Borowskiego, wyda poeta w rozmowie z Wiktorem Bawo- rowskim, osobą w sposób szczególny zainteresowaną problematyką przekładu (1853): Mickiewicz — relacjonuje W iktor z Baworowa — „zganił przekład Ariosta przez Piotra Kochanowskiego, wyraził się, że jest ciężki, że »tłumacz rozlał się«” , Konkludując trzeba stwierdzić, że w interesującym nas okresie wileńskim i ko wieńskim Mickiewicz nie znał chyba Orlanda szalonego z autopsji, lecz miał wyobra żenie o poetyce tego poematu, jakie zdobywa student z uogólnień wykładowych. Wydaje się, że właśnie takiej proweniencji jest charakterystyka poematu ariostycz- nego sformułowana w pewnej opozycji wobec Tassowskiego Gofreda w Przemowie do pierwszego tomiku:

[...] drudzy stosując się do usposobienia wieku w którym żyli, woleli brać przedmioty ze świata romantycznego, szykować w stosowny układ, starając się wszakże szczególne części tudzież mowę wykształcać podług wzorów starożytnych (Ariosto); inni na koniec średnią niejako udali się drogą, rzecz i treść czyli m aterią w istocie romantyczną podciągając ściśle pod formy klassyczne, szcze gólniej co się tycze proporcyi w układzie i ozdób w zewnętrznem wydaniu (Tasso).

Być może, iż podobnie odpowiadał Mickiewicz Borowskiemu na egzaminie „magistrowskim”. Mickiewicz uświadamiał sobie zatem dwie możliwości podejmowania tradycji literackiej w odniesieniu do tzw. nowożytnej epopei: bardziej mediacyjną wobec dokonań antyku propozycję Tassa i „oryginalniejszą” dla tego okresu, chociaż czaso wo odleglejszą epopeję Ariosta. Bowiem — jak pisze Sławiński —

K ształtow anie się tradycji nie jest po prostu mechanicznym nawarstwianiem się faz przebiegu historycznoliterackiego, ale ustawicznym tasowaniem się warstw, nieprzerwaną reorganizacją ich układu.2’

Wydaje się, że w Grażynie mamy do czynienia z dwojakim owocowaniem tradycji ariostycznej, w obu wypadkach jednak swoiście pośrednim. Odniesienie wprost do A riosta miało miejsce nie poprzez czytelniczą autopsję, lecz poprzez intelektualne przejęcie norm i reguł konstytuujących p o ję c ie epopei ariostycznej, pojęcie,

26 Op. cit., t. II, s. 109— 110, 27 W. B a w o ro w s k i, Odwiedziny u Mickiewicza, „Nowiny” , 1856, nr 41 n.; przedr. w: Adama Mickiewicza wspomnienia i myśli. Z rozmów i pizem ówień zebrał i opracował S. Pigoń, Warszawa 1958, s. 167 n. 24 M ic k ie w ic z , Przem owa, s. XX. 29 Op. cit., s. 21.

114 M A R IA N MACIEJEW SKI

szego, bo gatunkowego nawiązania do Orlanda szalonego M, nietrudno odnaleźć w Oberonie wpływy orientalne Księgi tysiąca i jednej nocy3s, inspiracje tematyczne płynące ze starofrancuskiego romansu rycerskiego, motywy z Szekspira, elementy techniki epickiej Chaucera36, a nawet — co się wydaje w tym kontekście zupełnie naturalne — nawiązanie do techniki narracyjnej Sterne’a, do jego, rzec by można, poezji konkretu.37 Oczywiście, cały poemat prawem zasady nadrzędnej rodzi się w rokokowo-klasycystycznym nurcie epoki Oświecenia. Czym był Oberon dla romantyków37, o tym najlepiej zaświadcza zachwyt, jaki wyraził Goethe w liście do Lavatera. Twierdził on, że utwór ten jako arcydzieło poetyckiego kunsztu podziwiane będzie tak długo, dopóki poezja pozostanie poezją, złoto złotem, a kryształ kryształem.40 Nic więc dziwnego, iż Mickiewicz, zwabiony tak „drogocennym arcydziełem” , mimo że nauczycielska pensja ciągle nie wystarczała, postanowił zapożyczyć się u Zana, popełnić niewielkie kłamstwo, oszukując księgarza M oritza, ale Oberona chciał mieć na własność.4' Zachował się przy tym jednak nie

34 Ariostyczna tradycja epicka aktualna w Oberonie silnie została zaakcentowana w studium: F. S e n g le , Von Wielands Epenfragmenten zum „Oberon”. Ein Beitrag zu Problem und Geschichte des Kleinepos im 18. Jahrhundert, von..., [W :] Festschrift Paul Kluckholn und Herman Schneider gewidmet zu Ihrem 60. Geburstag, herausgegeben von Ihren tübinger Schülern, Tübingen 1948, s. 274. 35 Tradycja epicka opow ieści w schodnich dobrze była znana Mickiewiczowi, czego dowody dał w recenzji Jagiellonidy Dyzmy Bończy Tomaszewskiego („Pam iętnik W arszawski”, 1819; przedr. w : Dzieła, t. V, s. 168. 36 Por.: F. M a r tin i, Deutsche Literaturgeschichte von denAnfängen bis zur Gegenwart, von ..., neunte A uflage, Sttutgart 1958, s. 200. 37 Por.: S e n g le , op. cit., s. 275. 33 „f.. ] er hat noch den Zauber des R okoko und ist doch schon ein Vorklang der Klassik” (tamże, s. 282). Por. także: F. M a r tin i, C. M. Wieland und das 18. Jahrhundert, [W :] Festschrift [...], s. 251 oraz Z. L ib e r a , IV Rokoko, [W :] Problemy polskiego Oświecenia. Kultura i styl, War szawa 1969, s. 197. 39 O roli Oberona w kulturze muzycznej klasycyzmu i romantyzmu pisze wcytowanym stu dium M artini ( Wieland und das 18. Jahrhundert, s. 252). 40 M a t ti n i, Deutsche Literaturgeschichte, s. 200. 4 1 Utwory W ielanda czytane były w środowisku filomackim, o czym zaświadcza list Malew skiego do Jeżowskiego (19/31 października 1820, Wilno, [W :] Archiwum Filomatów, część 1: Ko respondencja 18151823, wydał J. Czubek, t. II: 1820, Kraków 1913, s. 357). Oberona przekładał tłum acz Henriady — ks. Jan K anty Chodani (niestety przekład pozostał w rękopisie), od 1805 r. kaznodzieja przy kościele akadem ickim w Wilnie, prof. teologii moralnej, dziekan oddziału nauk politycznych i moralnych, cenzor ksiąg (por.: Kronika życia i twórczości Mickiewicza, s. 171). W Listach z podróży Odyniec wymieniać będzie W ielanda w gronie Schillera i H erdera, tropiąc w W eimarze ślady wielkich Niemców (t. I, s. 120). N a innym miejscu wspomina o Wielandzie jako o tym, który „[...] natchnął pierwszą myśl w. księciu K arolow i Augustowi, wychowańcowi tegoż W ielanda [...], założenia w Weimarze nowego cm entarza [...]” dla panujących i poetów (t. I, s. 176). Wcześniej powie Odyniec poetycko, „[...] że i myśl ta [...] wykwitla najprzód z grobu poety, to je s t z grobu W ielanda, który ostatnie lata życia przepędził w pięknej willi w O sm ansstädt, o milę od W eim aru, i kazał się pogrześć tam że w ogrodzie, który sam założył i uprawiał, obok żony swej z jednej, a przyjaciółki, Zofii Brentano, z drugiej strony” (tamże, s. 175 n.).

T R A D Y C JE E P IK I A R IO STY C ZN O -W IELA N D O W SK IEJ 115

jak romantyk, ale jak Sternowski stryjaszek Toby42, miłujący nade wszystko swoją fajeczkę, gdyż do rachunku kazał wliczyć „funt tytuniu” :

Proszę także kupić dla mnie u M oritza Oberona Wielanda w małym formacie i funt tytuniu. Dobrze by powiedzieć kupcowi, że to sprawunek dla Dombrowskiego, nauczyciela w K rożach; oddałby taniej, po rublu. Pieniądze zaraz i za W ielanda, i za tytuń odeszlę.

Mimo najlepszych chęci nie zdołał Zan zadość uczynić prośbom poety, załatwił mu jednak wypożyczenie Oberona od Domejki. „Oberona Domejko [...] tobie zaraz osobiście pożyczy”*4 — pisał Promienisty w odpowiedzi na cytowany list. Bardzo prawdopodobna wydaje się hipoteza, iż Mickiewicz potrzebował poematu Wielanda do pracy nad Grażyną. Wszak dwa tygodnie wcześniej skarżył się w liście do Czeczota, że powieści skończyć nie może, że wiersze wyciąga „jak druty żelazne”, a przecież jeszcze po zdobyciu Oberona pracował nad Grażyną ponad miesiąc. Po wielu latach doświadczeń poetyckich, chodziłoby tu zwłaszcza o takie utwory, jak III cz. Dziadów, Zdania i uwagi oraz Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego, Mickiewicz jeszcze raz powróci w rozmowie z W. Baworowskim, tłumaczem Oberona na język polski, do rozmowy na temat rokokowo-klasycystycznego poematu W ielanda; i tu spotkać nas może badawcze rozczarowanie: poeta o Oberonie wyrażać się będzie z wielką niechęcią. Jakże więc mógłby traktować tę tradycję epicką aprobatyw- nie w pracy nad Grażyną? Zastrzeżenie to nietrudno uchylić, biorąc pod uwagę zasadniczy skręt w ewolucji poetyckiej Mickiewicza, którego dokonały wspomniane utwory w odniesieniu do początkowej praktyki klasycystycznej, zwłaszcza gdy ma się na uwadze frywolne naśladownictwa z Woltera. Zresztą — jak wiadomo — Mickie wicz po latach wypowiadał się z pewną dezaprobatą nie tylko o Konradzie Wallen rodzie, ale nawet i o Panu Tadeuszu, cóż dopiero mówić o Grażynie czy próbach jeszcze wcześniejszych. Wspomniana rozmowa z Baworowskim, która miała miejsce w r. 1853, przekonu je ostatecznie, iż Mickiewicz czytał Oberona i że widział w nim wyraźne podjęcie

42 W pracy Narodziny powieści poetyckiej w Polsce (W rocław 1970, s. 163 nn.) omówiono nawiązania w Grażynie do „antypowieści” Sterne’a, tu pragniemy zasygnalizować wielką popular ność Sterne’a w życiu towarzyskim filomatów, czego liczne dowody znaleźć można w Korespon dencji ogłoszonej przez Czubka. Chodzi głównie o Zana, owego „Vice-Sterne’a ” — jak go nazwie Mickiewicz w liście do Franciszka Malewskiego (Kowno 14/26 lipca 1824, [W :] Dzieła, t. XIV, s. 262). Zob. także list Zana do A. Mickiewicza z 10/22 października 1820, Wilno [Korespondencja, t. II, s. 335—337). Pierwszy o stemizmie Mickiewicza pisał W. Borowy, Zagadkowość w kompozycjiDziadówi próba je j wyjaśnienia, „Przegląd W spółczesny” , I (1922), nr 3; przedr. w: Studia i roz prawy, t. I, Wrocław 1952, s. 157 nn. 43 Lis! do Tomasza Zana (Kowno 10/22 października 1822), [W :] Dzieła, t. XIV, s. 196. 44 T. Zan do Adama Mickiewicza (13/25 października 1822, Wilno), [W :] Korespondencja, t. IV, s. 290. Nazwisko Wielanda — z wyraźną sugestią/iż nie musi być rom antykiem , choć jest Niem c e m — pojawia się również w Mickiewiczowskiej Przem owie do pierwszego tom iku (op. cii., s. XXXV).

TR A D Y C JE E P IK I A R IO STY C Z N O -W IE L A N D O W SK IE J 117

jego był historyczny.47 Klasycyzującemu K. M. Wielandowi wystarczył stos „typowy” — byle ewokował grozę:

Schon steht der graesliche A ltar Zum Opfer aufgetuerm t; schon draengt sich Schar an Schar Das Volk herzu, das, gern in A ngst gesetzet, An Trauerspielen dieser A rt D ie Augen weinend labt und schaudernd sich ergetzet. Schon stehn zum Leiden und zum Tode noch gepaart, An einen M arterpfahl gebunden, D ie einz’gen Liebenden, die Oberon rein erfunden. (Oberon X II 6993—7000)"

Bardzo ważną analogią w opisie obu stosów jest informacja o reakcji ogromnych tłumów. Element utożsamiający stanowi odczucie grozy, jakże jednak odmiennie ewokowane. Wszechwładny, utożsamiający się z poetą narrator Wielanda i przez to osiągający w sposób „łatwy” ostateczną instancję znaczeniową powiadamia wprost, że tłum chce być przede wszystkim wprawiony w strach, że płacząc chce poić się tragicznym widokiem i rozkoszować się w grozie. Mickiewicz tylko wspomni o bojaźni. Tłum jego nie wypowiada sądów poety. Zachowuje się wyczekująco i niepewnie:

Biegą mieszczanie, rycerze, kapiany, Czekają końca, zgadywać nie śmieją; Każdy zarówno w myślach kołysany Między bojaźnią, żalem i nadzieją W zam ek smutuymi pozieia oczyma, A słuch na wieści wyprężony trzym a. (Grażyna, 1022— 1027)

47 Por.: K u b a c k i, op. cit., s. 127 nn. 48 [W :] Deutsche National-IJtteratur, historisch kritische Ausgabe, herausgegeben J. K ürschner, 52 Band: Wielands Werke, zweiter Teil: Oberon und [...], herausgegeben H. Pröhle, Berlin und Stutt gart [b. r. w.], s. 212 n. N astępne cytaty Oberona pochodzić będą również z tego wydania. Ptzy- woływać będziemy także odpowiednie paitie przekładu Oberona pióra W. Baworowskiego (prdr. Lwów 1853), choćby z tego względu, iż tak wysoką rangę poetycką wyznaczył mu a u to r Grażyny. Wydaje się, że „spolszczony” Oberon rzeczywiście zachował rokokowy, finezyjny hum or oryginału. Oto przekład cytowanej strofy: Już jak ołtarz świętości stoi stos ofiarny Dla dwojga męczenników. R oi się lud czarny Być (jak zwykle) wzruszonym świadkiem widowiska, K tóre m u sprawia rozkosz, chociaż łzy wyciska. Już o słup przywiązana stoi m łoda p a ra K ochanków stałych i w życiu i w skonie! K tórym w sercach wzajemnych czysta miłość płonie, 1 n a cześć Oberona trw a niezłomna wiara. (K. M. W ie la n d , Oberon. Poemat romantyczny w dwunastu pieśniach, przekład W iktora z Bawo- rowa. Wydanie nowe, Lwów-Złoczów [b.r.w.], s. 272; z tejże edycji następne cytaty przekładu).

118 M ARIAN^ MACIEJEW SKI

N a pytanie, czy tekst ten również ewokuje grozę, odpowiedzieć trzeba pozytywnie. Wyzwala się ona jednak dopiero w pełni na planie czytelnika, przez niego musi być niejako „wyinterpretowana”. Oto konsekwencje artystyczne wypływające z odmien nych założeń narracyjnych przy niemal jednakowych motywach fabularnych i nie mal tożsamych ambicjach w zakresie konstruowania sensacyjnej akcji.

Napięcie dramatyczne wyczekującego tłumu i u Wielanda, i u Mickiewicza wzmaga, zapowiadając równocześnie szybkie rozwiązanie, nagłe pojawienie się „czarnego rycerza”49:

H alt! hoert m an sie aus allen K raeften schreien. Auch stuerzt m it blitzendem Schwert durch die erschrockne Menge Ein sc h w a rz e r R it te r s m a n n sich m itten ins Gedraenge. {Oberon, X II 7030—7032)5« Starszy pochodnię wziął i nóż ofiarny. „Stójcie!” — sta n ę li;— nadjechał m ą ż c z a rn y. ( Grażyna , 1054— 1055)

Mickiewiczowski „Starszy” to Wielandowski Aga, z tym że poeta polski część jego kompetencji „ofiarniczych” udzielił później rozpoznanemu Litaworowi:

Sie stellen sich herum, bereit es zu vollenden, Sobald der Aga winkt. E r winkt. Sie zünden an. U nd stracks erdonnert’s laut, die Erde scheint zu beben, D ie Flam m ’ erlischt, der Strick, womit das treue Paar G ebunden stand, faellt wie versengtes H aar, U nd H ueon sieht das H orn an seinem Hälfe schweben. {Oberon, X II 7019—7024)5’ „Zapalcie zgliszcza!” — Palą; ogień bucha, A książę d alej: „Wiecie-li wy, czyje Zwłoki na stosie giną?” — cichość głucha — „N iew iasta, choć ją męska zbroja kryje,

49 Por.: K u b a c k i, op. cit., s. 129. 50 Krzyczą na ofiarników , aby zawiesili Krwawy obrządek. W tejże sam ej chwili, W głąb tłum u, co ze strachu skam ieniały stoi, Przyjeżdża nieznajomy rycerz w czarnej zbroi. (s. 273) 51 [...] K aty czekają z pochodniam i w ręku, Aż Aga skinie. Skinął — zapalają zglisko — W tem grom bije, drży ziemia, zagasły płomienie; O padają wężowe powrozów pierścienie Z kochanków , i o dziwy! z szyi Hionowej W isi ów Oberona róg z kości słoniow ej! (s. 273)

1 2 0 M ARIAN^ M ACIEJEWSKI

nia napięcia typowo Wielandowska. Chodzi o obszar poematu zamknięty w werse tach od 58—820 (2/3 tzw. „powieści” bez „Epilogu”), którego akcja rozgrywa się w zamku. Szczegółowymi miejscami tak wybranej przestrzeni epickiej są: przede wszystkim sypialnia Litawora, krużganki oraz kom nata Grażyny. Jak na utwór ewokujący idee patriotyczne — zwłaszcza gdy ma się w świadomości „tęskne i jedno stajne [...] pola” ukraińskich stepów w Marii, ożywione polowaniem stepy w Żmii lub lasy, jary i Dnieprowe porohy Zamku kaniowskiego — tak wyznaczone miejsce akcji, zwłaszcza owa komnata sypialna Litawora, co najmniej zadziwia. Bo że u Wie- landa większość wątków fabularnych rozwija się na dworze Karola Wielkiego, chana Bagdadu lub w pałacach wybitnie baśniowych, to rzecz zupełnie naturalna. Gdzież umieścić miłosne perypetie Hiona i Recji, w które wdziera się, dodatkowo je kompli kując, intryga Oberona i jego żony Oceanii. Małżeńskie rozgrywki bożków' rzutują na losy ludzkich bohaterów. Ponadto chodzi o finezyjny humor dystyngowanego klasyka, który w takich relacjach strukturalnych znajduje świetne zaczepienie. Wypowiedź językową Oberona organizuje przede .wszystkim struktura narracji dygresyjnej, z którą przeplatają się misternie nizane techniką Księgi tysiąca i jednej nocy „powieści” bohaterów'. Inny jest rozkład struktur językowych centralnego frag mentu Grażyny. Jak wykazano na innym miejscu,54 stosunkowo duży odsetek stano wią bezpośrednie wypowiedzi bohaterów, z czego partia najdłuższa to retoryczny spór Litawora z Rymu idem, dalej idą rozmowy Rymwida z Grażyną przeciwstawia jące się planom Litawora, monologi Rymwida oraz relacje giermka. W sposobie istnienia dzieła epickiego — jak trafnie zauważa Michał Bachtin — mowa wprost postaci jest diametralnie odmiennego rzędu strukturą niż np. narracja. Bowiem przy toczenia nie tylko tak jak narracja odnoszą czytelnika do desygnatu, ale same są przedmiotem, dzięki odpowiedniemu nacechowaniu stylistycznemu mając określony walor „kolorytowy”. Jakiż przedmiot w Bachtinowskim pojęciu stanowią wspomniane struktury mowy wprost? Biorąc pod uwagę zachodzące między nimi relacje, można by tę słowną rzeczywistość, która jest sama w sobie przedmiotem, nazwać intrygą. Boć swego rodzaju „intrygantami” , tylko o różnych orientacjach politycznych i poczuciu moralnym, są producenci tego słownego przedmiotu. I tu już wyjaśnia się retoryczno- -patetyczny styl kontrowersji Rymwida z Litaworem: trzeba było przecież jakoś harmonizować nieodpowiedni, sensacyjny krój akcji urastającej nad tą intrygą z osta teczną, patriotyczną wymową utworu. Przez ową retorykę objawia się drugie Bachti-

54 M. M a c i e j e w s k i , Narodziny powieści poetyckiej w Polsce, rozdz.: „Z zagadnień klasy cyzmu Grażyny”, s. 88 nn. 55 Por.: M. B a c h tin , Problemy poetiki Dostojewskogo, izd. wtoroje prierobotannoje i dopieł- niennoje, M oskwa 1963, s. 250. Por. także: R, I n g a r d e n , Dwuwymiarowa budowa dzieła sztuki literackiej, [W :] Szkice z filozofii literatury, t. I, Łódź 1947, s. 31 n. oraz: Z. Ł a p iń s k i, Cyprian Norwid: Spartakus, [W :] Liryka polska. Interpretacje, pod red. J. Prokopa, J. Sławińskiego, K raków 1966, s. 172.

T R A D Y C JE E P IK I A R IO STY C ZN O -W IELA N D O W SK IEJ 121

nowskie słowo, słowo poety.56 Tego typu dwugłosowość wystąpi także w narracji, o czym później. A kimjest wtakimkontekście narrator? Jakie zachodzą relacje między wskazanego pokroju mową wprost a narracją, jaki typ akcji owa narracja wyznacza i jaka jest tej akcji metryka historycznoliteracka? Narrator, który dwukrotnie objawia się w powieści (na razie nie bierze się pod uwagę „Epilogu wydawcy” ) werbalizacją pierwszoosobową, nie jest narratorem eksponującym swoją osobę, stąd też twór jego wypowiedzi nie jest narracją dygresyjną. Składając „historyje” , ściśle przestrzega nakazu poety, by mówić tylko tyle, ile widzi lub słyszy. Nie ogranicza się jednak do obserwacji przypadkowych. Wtopiony w opo wiadany świat, zachowuje się jak detektyw: podpatruje i podsłuchuje. Zajmuje postawę badawczą, chce rozwikłać sploty wydarzeń i motywy postępowania bohaterów. Oto sprawozdanie z tego, co podpatrzył:

W pokoju ciemno i tylko od stola Kaganiec światłem konającym płonął, Litawor chodził po gmachu dokoła, A potem stanął i w myślach utonął. Słucha, co Rymwid o Niemcach powiada, Ale mu na to nic nie odpowiada. To się rum ieni, to wzdycha, to blednie, Wydając twarzą troski niepowszednie. Poszedł ku lam pie, żeby ją poprawił, Wrzkomo popraw ia, a do głębi ciśnie; Wcisnął nareście i całkiem zadławił. N ie wiem, przypadkiem czyli też umyśnie. (76—87)

Oto śledczy protokół z tego, co podsłuchał:

Tak mówił książę; wprawdzie jego mowa Zaleca zwykłe do drogi przybory, Lecz za co nagle i niezwykłej pory? Dlaczego postać była tak surowa? A kiedy mówił, choć gwałtowne słowa Biegą, że jedno drugiego nie ścignie, Zda się, jakoby wyszła ich połowa, A reszta w piersiach przytłum iona stygnie. Ta postać coś m i niedobrego wróży I głos ten myśli spokojnej nie służy, (129— 138)

Wprowadzenie nowych postaci i ich prezentację dokonywaną przez detektywa-nar- ratora zawsze determinują wymogi intrygi. Tak jest na przykład z tytułową Grażyną,

56 Op. cit., s. 247 nr>,

T R A D Y C JE E P IK I A R IO ST Y C Z N O -W IE L A N D O W SK IE J 123

Sie schleicht zurueck und drueckt, so fest sie kann, I h r la u s c h e n d O h r a n e in e R itz e Und horcht mit offnem Mund und haelt den Atem an. D ie Frem den sprachen laut und, wie es schien, m it H itze; Sie hoerte jedes W ort; nur, leider! w ar kein Sinn Fuer eine alte F rau von Babylon darin; D och kann sie dann und wann, zum T rost in diesem Leiden, D en N am en Rezia ganz deutlich unterscheiden. (Oberon, IV 2025—2032)”

Rymwid skrada się do „podsłuchu” podobnie jak Fatm a, musi kluczyć z tego powodu po gmachu, wybierając drogę krużgankiem, by nie spotkać się z Grażyną, która „śpieszy w gmach pański przez tajne pokoje” 60:

Żegnają siebie po tym rozhoworze, A w jedno miejsce dążyli oboje. Księżna, i chwili nie bawiąc w komorze. Śpieszy w gmach pański przez tajne pokoje; Rymwid, nie bawiąc i chwili na dworze, Śpieszy krużgankiem i, w pańskie podwoje Że nie śmiał wstąpić, na progu usiada, S z c z e lin ą p a tr z y i u c h a d o k ł a d a. Niedługo czekał, klam ka zaszeleści, Z ubocznych progów mignie postać w bieli. „K to ?” — woła książę, zerwał się z pościeli — „K to ?” — „ Ja ” — odpowie znany głos niewieści. Potem coś dłużej rozmawiać zaczęli, A chociaż Rymwid domyśla! się treści, G łosu nie złowić, bo w echo wplątany Połknęło miejsce lub odbiły ściany.

59 Lekką stopą ledziuchny stawiąc krok po ziemi, Powraca — już do klamki ucho przyłożyła; Słucha, dech zatrzymując, z usty otwartemi, Szczeliną do pokoju czujny słuch wysyła. N ie pochwyciła przecież rozmów długich w ątku; Dla niej koniec bez treści, a treść bez początku. O tern jednem wie pewnie, że Sułtanki m iano W gwarze kiedy niekiedy głośno wymawiano. <s. 81) 60 Określona w 58 przypisie postawa badawcza B ieitm eieia— owo nastawienie krytyka na tropienie niekonsekwencji — warunkowana „małym realizm em” w konstruowaniu przestrzeni epic kiej, sprawiła, że badacz nie odczytał sensacyjnej funkcji „tajnych pokoi” i „krużganków” , widząc w nich niekonsekwencje topograficzne. Swoją „teorię niekonsekwencji” wyjaśnia i podbudowuje argumentami „psycho-filologicznymi” : „Póki zatem nie było tej wstawki, Rymwid nie m iał być dopuszczony do tajemnicy. Stąd ta dziwna droga Grażyny przez jakieś »tajne pokoje« (583) za miast przez te same podwoje, którem i Rymwid opuszczał »gmach pański« i pod którem i potem podsłuchiwał” (op. cit., s. 44).

124 M ARIAN^ MACIEJEW SKI

Rozmowa coraz żwawsza i zmieszana, Coraz wolniała, coraz trudniej słychać, Częściej głos pani, bardzo rzadko p a n a ; (580—598)

Usytuowanie podsłuchującego Rymwida jest już nie tylko analogiczne do Wielan- dowskiego, ale stanowi niemal wierne powtórzenie tamtego. W stylistycznej tkance narracji pojawi się ta sama frazeologia z wyeksponowaniem słownego motywu — „szczeliny” („die Ritze”). W akcji opartej o sensacyjną intrygę — jak już wskazy wano — ważne jest dla wywoływania dalszych niejasności zjawisko swego rodzaju entropii, „zaburzeń” w odbiorze. I tu zachodzą pewne różnice, choć w obu wypad kach zza drzwi dochodzi głośna rozmowa. Fatma, choć „słyszała każde słowo”, nie może pojąć „rozmów' długich w7ątku” , gdyż nie zna prehistorii wydarzeń Hiona i Szerazmina. Rymwid natomiast w tym momencie wątku fabularnego Grażyny prehistorię tę — na ile mu autor pozw'ala — zna najlepiej ze wszystkich osób poem atu; przecież przez jego mentalność przełamywać będzie narrator odtąd wszystkie wy darzenia; przyjmując jego aspekt, będzie patrzał i słuchał jego zmysłami. W metodzie nakładania tłumików powodujących zaburzenia w odbiorze nawiąże Mickiewicz do innej również żywej w Grażynie tradycji epickiej — do powieści grozy:

G łosu nie złowić, bo w echo wplątany Połknęło miejsce lub odbiły ściany. (594—595)

Miejscem akcji jest nie klasycystyczno-orientałny — może lepiej — rokokowy pałac, lecz groźny zamek gotycki, właśnie z powieści gotyckiej rodem, choć również taki sam jak u Scotta, Byrona, a później u Malczewskiego, u którego się także „marny zapęd po ścianach rozlegał”. Nastrojowe szmery („klamka zaszeleści”) i echo powtarzane przez ściany będą tłumikami powodującymi entropię. Niewłaściwa akustyka „sali nagrań” na płaszczyźnie odbioru jest wymarzonym miejscem dla rozgrywania się sensacyjnej zdarzeniowości. Fabularny motyw intrygą wyznaczonej niedyskrecji wystąpi u Wielanda jeszcze raz w tak wyraźnej ekspozycji (ów ilościowy wyznacznik świadczyłby za tym, iż w Grażynie jego historycznoliteracka geneza jest wybitnie Wielandowska). Tym razem swoista pikanteria jeszcze się wzmoże, gdyż starucha Fatm a podglądać będzie wstającego z łoża Hiona:

Sie schleicht zuletzt, um wieder dujeh die Spalten Zu gucken, an die Thür und trifft (zu gutem Glück F ü r ihren Vorwitz) just den ersten Augenblick, D a H üons Augen sich dem goldnen Tag entfalten. Frisch wie der junge M ai sich an den Reihen stellt, W enn mit den G razien die Nymphen Tänze halten,