
Wojciech Kajtoch
Uniwersytet
Jagielloński
Trzy fragmenty, trzy
słowa
...
(etiuda leksykograficzna)
Nic tak nie pomaga w zrozumieniu zdania,
jak
świadomość
jego kontekstu.
Stąd
też
swoje
rozważania
zacznę
od przytoczenia nieco
większego
fragmentu wywodu
Władysława
Witwickiego:
Zasada
sprzeczności.
Rozumny okazuje
się
w dyskusji ten, który prawdy szuka,
a nie tego patrzy,
żeby
sam za
każdą
cenę
był
na wierzchu, i
równocześnie
szanuje
zasadę
sprzeczności,
to
też
zawsze
się
do niej stosuje.
Cóż
mówi ta
zasada
sprzeczności?
Mówi
to,
że
z
dwóch
zdań
sprzecznych
koniecznie i nieuchronnie
jedno
musi
być
i
jest
na
pewno
fałszywe.
A kiedy dwa zdania
nazywają
się
sprzeczne? Wtedy, gdy jedno z nich
zaprzecza
właśnie
temu samemu, co drugie twierdzi. Na
przykład:
jedno zdanie
„Najwyższa
góra w Tatrach ma
więcej
niż
dwa
tysiące
metrów ponad poziom morza", i drugie:
,,Najwyższa
góra w Tatrach nie ma
więcej,
niż
dwa
tysiące
metrów ponad poziom morza".
Albo: ,,Upiory
są"
i „Upiorów nie ma" ( ...
).
Tego rodzaju pary
zdań
nazywają
się
zdaniami
sprzecznymi i
mają
to
do
siebie,
że
jedno z nich -i tylko jedno -
choć
nieraz niewiadomo,
które
właściwie
-musi
być
fałszywe.
Oba naraz prawdziwe
być
nie
mogą.
To dobrze
wiedzieć.
Bo
jeżeli
mój oponent
wygłasza
kiedyś
zdanie sprzeczne z moim
własnym,
które mi
się
dotąd
wydawało
prawdą,
i potrafi mi
wykazać,
że
jego zdanie jest
prawdziwe -wtedy odrazu
widzę,
żem
się
sam
dotąd
mylił,
że
byłem
w
błędzie
i oto,
choć
o moim zdaniu mowy nie
było
wprost,
mogę
się
teraz
błędu
pozbyć,
a to bardzo cenna rzecz.
Równie cenna,
jak
pozbyć
się
brudu, wroga, choroby czy innego
zła.
Dlatego
człowiek,
który
kocha
prawdę
a nienawidzi
błędu,
nigdy sobie uszu nie zatyka i nie zaperza
się,
gdy jego
oponent uzasadnia zdanie sprzeczne z jego dotychczasowym
poglądem.
Przeciwnie.
Słucha
ciekawie i cieszy
się,
jeżeli
swego oponenta
zwalczyć
nie potrafi. Cieszy
się,
bo oto
się
135