Pobierz Trzy typy dylematów moralnych w świecie uczonych i więcej Prezentacje w PDF z Etyka tylko na Docsity! ETYKA 2000, NR 33 Janusz Goćkowski TRzy TYPY DYLEMATÓW MORALNYCH W ŚWIECIE UCZONYCH1 Człowiek jest to c;zółenko, co kierunek zmienia, Wędrując tam i sam w osnowie Henry Waughan Człowiek Teraz kiedy piszę te słowa zwolennicy ugody zdobyli pewną przewagę nad stronnictwem niezłomnych zwykle wahanie nastrojów losy się jeszcze ważą Zbigniew Herbert Raport z oblężonego Miasta Etiologia dylematów Z ajmiemy się dylematami moralnymi właściwymi dla ludzi podejmujących de cyzje dotyczące wyboru dążności poznawczych, sposobu wykonania czynno ści poznawczych, reguł tworzenia wartości poznawczych i sprawdzianów przydat ności tych wartości. Ludzie ci są aktorami w teatrze życia naukowego. Uczestni cząc w grze o prawdę naukową odgrywają role: 1) eksploratora - wykonującego czynności poznawcze i tworzącego wartości poznawcze; 2) dyskutanta - uczestni czącego w debatach o charakterze ewaluacyjnym, w czasie których analizuje i in terpretuje się owe czynności i wartości; 3) pedagoga - uczącego adeptów, ale też (choć w inny sposób) kolegów odpowiedniego postępowania i stosowego prowa dzenia się aktora teatru. Dylematy moralne, dla sumień uczonych, są tym bodaj, czym dla ich inteli gencji socjotechnicznej, są problemy społeczne teatru życia naukowego. Rzec można, iż dylematy moralne (mające rozmaitą etiologię w różnych miejscach i czasach przestrzeni społecznej teatru życia naukowego) jednocześnie: wyma gają podjęcia decyzji albowiem bez rozstrzygnięcia trudno żyć spokojnie, gdyż 1Autor dziękuje trojgu swych przyjaciół, Przemysławowi Kisielowi, Stanisławowi Marmuszew skiemu i Annie Woźniak, za cenne refleksje i sugestie dotyczące moralnej kondycji świata uczonych i dylematów moralnych w tym świecie. 72 JANUSZ GOĆKOWSKI świadomość trwania stanu dylematu powoduje dyskomfort sumienia; wciąż po jawiają się, w nowej redakcji i w nowym stylu, i nie można ich odegnać ani od nich uciec. Można tylko: a) podejmować decyzje, gdy się pojawią; b) ćwiczyć przemyślność i sprawność w identyfikacji i deskrypcji dylematów; c) doskonalić sztukę podejmowania decyzji likwidujących dylematy. Cóż jednak załatwia nam decyzja dotycząca dylematu? Podejmując ją likwidu jemy dylemat jedynie jako „problem dla nas": dla podejmujących decyzje, będą ce zawsze i wszędzie decyzjami hic et nunc. Decyzja, albowiem, eliminuje ten, nie inny dylemat -w tym, nie innym czasie i miejscu. Dylematy wszakże nie dadzą się usunąć raz na zawsze - nawet przy najdoskonalszej przemyślności i biegłości pra kseologicznej. Skazani jesteśmy na dylematy: możemy spokojnie wierzyć, że znów zjawią się jak duch Bańka na ucztach Makbeta czy zadżumione szczury w jakimś Oranie - stanowiąc wyzwanie dla jakiegoś doktora Rieux. Decyzje na sze likwidują poszczególne dylematy jako „problemy dla nas" - nie zmieniają struktury społecznego świata jako świata wielości konkurencyjnych hierarchii wartości i metod dokonywania wyborów aksjologicznych. Świat, w którym mamy do czynienia z dylematami-wyzwaniami (będącymi swoistym sprawdzianem na szej inteligencji i naszego charakteru), wypełniony jest rzecznikami i szermierza mi rozmaitych (wzajemnie konkurencyjnych racji, koncepcji, doktryn, projektów dotyczących way of life. Ci, którzy kierują się względami wierności wybranemu porządkowi wartości i zasad (,,ładowi aksjonormatywnemu"), skłonni są podej mować i traktować owe wzajemne konkurencyjne treści jako przeciwstawne so bie (antytetyczne), wzajem wykluczające się pod względem słuszności i stanow czości w życiu codziennym. To stwarza jedynie kłopoty, ale nie jest czymś napraw dę poważnym. Problemy stwarzają nam sytuacje (czasem wzorowane na tragedii a czasem na komedii), w których musimy wybierać pomiędzy wartościami i cela mi (wartości zawsze implikują cele, a te znów wymuszają na ludziach rozsądnych - plany strategiczne i operacje taktyczne), a nie wystarczy nam wyposażenie w poradnik uczący poprawnego wybierania między racją „X" a racją „Y". Wybór dotyczy racji, które przyjmujemy lub odrzucamy i zależy od: 1) naszych opcji i preferencji w sprawach wartości i zasad; 2) swoistości sytuacji, w których podej mujemy nasze decyzje. Decyzje uzasadniamy przyjęciem tego, co „dla nas" jest „słuszne" i „użyteczne" zarazem. Stosujemy, intersubiektywnie uprawomocnio ne, standardy i kryteria oraz procedury w ewaluacji konkurencyjnych opcji aksjo normatywnych. Ponieważ dylematy moralne są ontycznym komponentem global nego życia kulturalnego - zawsze i wszędzie, przeto tak właśnie obecne są w tea trze życia naukowego, zjawiają się podczas gry o prawdę naukową. Przejdźmy do etiologii dylematów moralnych w świecie uczonych. Wyróżnimy trzy rodzaje gleby, z której dylematy takie wyrastają. Pluralizm idei w nauce. W teatrze życia naukowego spotykamy rozmaitość kon cepcji i metod oglądu rzeczywistości i jej obrazowania. Idei dotyczących założeń i sposobów badania i przedstawienia świata (od czasu przejścia od „Małej Nauki" do „Wielkiej Nauki") przybywa coraz szybciej - coraz więcej. Część z nich „wycho- TRZY TYPY DYLEMATÓW MORALNYCH W ŚWI ECIE UCZONYCH 75 bowiem (globalnie ani partykularnie) dokładnie i txwale ujednolicić: zaintereso wań i dążności poznawczych, wzorów myślenia i działania badaczy, stylów i sen sów kompozycji zawierających twierdzenia obrazujące rzeczywistość czy wska zań dotyczących oglądu rzeczywistości. Pluralizm ów można ograniczać. Utru dnianie przejawiania się pluralizmu polegać może na wykonywaniu rozmaitych czynności cenzorskich, reglamentacyjnych, protekcyjnych, a także przez działa nia represyjne i zabiegi korupcyjne. Starania, skierowane na usunięcie plurali zmu idei z teatru życia naukowego, są zaś, w perspektywie „historii długiego txwania", tak naprawdę „syzyfowymi pracami". Sukcesy, mniejsze albo większe możliwe są jedynie na pewien czas i na pewnym obszarze. To, że pluralizmowi /aktowi (wielość idei ma miejsce, acz często nie jest to widziane dobrze, nierzad ko bywa zwalczane aż do prześladowania inaczej myślących i działających niż przewiduje obowiązująca doktryna) nie zawsze i nie wszędzie towarzyszy plura lizm-norma (aktorzy teatru życia naukowego uznają zgodnie, i otwarcie to de klarują, iż wielość idei jest komponentem konstytutywnym normalności w owym teatrze i powinna być zasadą obowiązującą, a każdy aktor ma prawo powoływać się na tę zasadę wobec osób stawiających zarzut odmienności koncypowania i realizowania planów badań oraz komponowania dzieł zawierających obrazo wania rzeczywistości czy wskazania dotyczące oglądu rzeczywistości), inspiruje i stymuluje pojawianie się pluralizmu-programu (uznając, że pluralizm idei jest wysoce korzystny dla postępów w grze o prawdę naukową, jak też dla prawidło wego kształtowania się intelektu i charakteru uczestników owej gry, grupy uczo nych działają na rzecz stabilizowania i zalegalizowania pluralizmu idei jako za sady funkcjonowania teatru życia naukowego). Dylematami moralnymi, wyra stającymi z gleby pluralizmu idei, są przede wszystkim: wybór pomiędzy istotnie odmiennymi rozwiązaniami sprawy statusu oglądów i obrazowań naukowych w ramach globalnego życia kulturalnego oraz wybór pomiędzy istotnie odmien nymi rozwiązaniami sprawy swobody poszukiwań i dociekań wraz ze swobodą porozumiewania się ludzi nauki. Konflikty interesów w nauce. Teatr życia naukowego jest nie tylko systemem scen, na których jego aktorzy uprawiają grę o prawdę naukową, posługując się wielością rozmaitych perspektyw poznawczych oraz programów poszukiwań i do ciekań. Jest również przestrzenią rywalizowania grup o przeciwstawnych intere sach i aspiracjach. Część tych grup (acz werbalnie akceptuje kodeks norm i reguł etosu nauki) nazwać można (ze względu na sposób postępowania) grupami agre sywnej ekspansji w świecie uczonych. Grupy takie chętnie prowadzą ze swymi konkurentami grę o sumie zerowej (zastępują, posługując się słownictwem Ossowskiego: działanie z zakresu „prakseologii nauki" - działanaiami z zakresu „prakseologii walki"). Grupy owe walczą ze sobą o rządzenie ludźmi i zarządza nie rzeczami gwoli utxwalania i zwiększania władzy - pozwalającej decydować o tematach i programach poszukiwań oraz o awansowaniu bądź degradowaniu ba daczy; utrzymania i pomnażania bogactwa - własnego i tego, którym dysponuje się instytucjonalnie dzięki kompetencjom formalnym; stałości i zwiększania roz- 76 JANUSZ GOĆKOWSKI głosu - swojego i swoich ludzi a łączącego się z nagrodami w rodzaju wyróżniają cych premii czy wyróżniającej popularyzacji. W teatrze życia naukowego obecne są rozmaite konflikty interesów. Wyrosły one ze stosunków w świecie uczonych, jak też przeniknęły z zewnątrz i zadomo wiły się w tym świecie. Do kategorii pierwszej zaliczyć wypada konflikty intere sów: 1) grup ambitnych badaczy- pojmujących i traktujących ów teatr jako pole gry o znalezienie się w kręgach oligarchii świata uczonych, a dzięki temu - wej ścia na ścieżkę wiodącą ku znalezieniu się w kręgach oligarchii społeczeństwa globalnego; 2) cechów dyscyplinowych/subdyscyplinowych, które wybierają drogę ekspansji prze zwiększanie zbioru tematów, do których mają wyłączne uprawnie nia na zasadzie podziału nauki na strefy zagwarantowanych kompetencji w po szukiwaniach i dociekaniach. Czynią to przez zawłaszczanie (z późniejszym upra womocnianiem) tematów należących dotychczas do kompetencji innych cechów. Także przez wchłanianie innych cechów z użyciem argumentacji perswazyjnej, odwołującej się do hierarchii tematów oraz wymogu jednoczenia poletek po krewnych w jeden obszar uprawy, z przyznaniem praw gospodarza temu, kto zaj muje się tematami najważniejszymi dla tworzenia jednolitego systemu wiedzy i poznania; 3) instytucji, które starają się (kosztem innych placówek czy ośrodków pracy naukowej) uzyskać dla siebie: a) jak największą pulę tematów dobrze opła canych przez sponsorów (mecenasów, kontrahentów czy dysponentów); b) jak najlepszy (pod względem kwalifikacji intelektualnych i technicznych) personel merytoryczny. Uzyskują to zaś dzięki możności wywierania wpływu na planowe rozmieszczenie kadr uprawiających poszukiwania i dociekania naukowe lub dzię ki oferowaniu takim kadrom warunków płacy i pracy zdecydowanie bardziej ko rzystnych niż oferowane przez konkurentów. Do kategorii drugiej (konfiktów, które przeniknęły z zewnątrz) zaliczymyna torniast konflikty: 1) partii politycznych (zwłaszcza mających ambicje hegemoni styczne), które uznają, iż teatr życia naukowego to jeden z obszarów starań o kontrolowanie ludzi i dysponowanie rzeczami. Partie takie pojmują i traktują życie kulturalne jako zbiór pól, na których ludzie tam pracujący używani są jako bierki na planszy gry o władzę czy utrwalenie władzy. Są to obszary, na których racje polityczne i dogmaty ideologiczne zobowiązują ludzkie intelekty i charakte ry; 2) formacji światopoglądowych, których elity przejawiają ambicje supremacyj ne wobec rozmaitych oglądów i obrazowań rzeczywistości. Ambicje takie wywo dzą sie zaś z przekonania o słuszności uczynienia jednych rodzajów widzenia i przedstawiania rzeczywistości - wersjami apologetyki i propagandy, a zniszcze nia tych drugich - nie dających zmienić się w służki jedynie słusznego poglądu na świat; 3) fi1m zainteresowanych aplikacją wiedzy. Takich, które pozyskują badaczy, stosując rozmaite techniki perswazji, presji czy korupcji. Chodzi im bowiem o dysponownie specjalistami dla zapewnienia sobie sukcesów w grach o intratę i prestiż. Działając per fas et nefas, starają się zmienić owych specjalistów w oso by stawiające wyżej lojalność wobec sponsora nad inne wierności i powinności uczonego. Konflikty, o których mowa - dostarczają badaczom różnych dylema- TRZY TYPY DYLEMATÓW MORALNYCH W ŚWIECIE UCZONYCH 77 tów moralnych. Stawiają ich przed nieuniknionym wyborem pomiędzy wierno ścią nakazowi bezwarunkowego dążenia do prawdy i przejawiania lojalności wo bec kolegów a podporządkowaniem się interesom i aspiracjom tych, którzy sta rają o kontrolowanie myślenia i działania badaczy czy też o uzyskanie bogactwa w formie pieniędzy i wyposażenia, bez oglądania się na poprawność czy prawidło wość gry o prawdę naukową. Co tyczy się konfliktów interesów nauce, to nazwie my tak te, ktore wywierają znaczący wpływ na moralnie oceniane postępowanie uczonych - będące samookreśleniem się w sprawach charakteru gry o prawdę na ukową i roli społecznej badacza. To zaś, czy są one endogenne (źródło mają w stosunkach wewnątrz teatru życia naukowego) czy też egzogenne (do teatru owego wniesione zostają z zewnątrz) nie jest istotne dla ich identyfikacji. Ważne jest to, iż zmuszają badaczy do wyboru pomiędzy wartościami „Pt (właściwych dla etosu nauki) a wartościami „B" (właściwymi dla innych porządków działań celowych). Dylematy moralne, wyrosłe na glebie konfliktów interesów, wymaga ją od badaczy jasnego i wyraźnego samookreślenia się w sprawie statusu warto ści właściwych etosowi nauki w ich pracy zawodowej. Są testami wierności zasa dom i przykazaniom tego etosu. Wybór pomiędzy respektowaniem kanonu norm i reguł dotyczących gry o prawdę naukową a posłuszeństwem czy dyspozycyjno ścią wobec dyrektyw wywodzących się ze strategii gry o władzę lub bogactwo, jest wyborem ujawniającym, co naprawdę warte są deklaracje etyczne badaczy. Przeciwstawność i ścieranie się odmiennych programów urządzenia pracy naukowej. Głęboka jest studnia kryjąca plany i projekty urządzenia teatru życia naukowego. Autorami są ludzie działający intra muros. Także rozmaici uszczęśliwiacze świata uczonych - wymyślający swe oferty ex.tra muros. Przeciwstawność i ścieranie owych programów rodzi dla badaczy dylematy moralne. Wskażemy na niektóre z nich: 1) styl autorytatywny albo styl integratywny w kierowaniu zespołem badaw czy. Łączy się z wyborem pomiędzy kierowaniem podyktowanym nastawieniem „na pracę" albo kierowaniem nastawionym „na pracowników". 2) Odrębność kul turowa teatru życia naukowego albo powiązanie tego teatru z teatrem rozwiązywania problemów praktycznych - na zasadzie wspólnej kultury scjentystyczna-inżynierskiej. Łączy się to z wyborem pomiędzy grą o prawdę naukową, w której badacz jest „klerkiem" (tym, dla którego proces doskonalenia teorii jest wartością samoistną - autoteliczną) a grą ową, w której badacz jest „ekspertem"; (tym, dla którego proces ów ma sens jako służący do doskonalenia rozmaitych rodzajów tech nologii). 3) Subsydiowanie działalności badaczy na zasadzie „dziś płacę - jutro uzy skuję korzyść" albo subsydiowanie ich na zasadzie „ dziś czynię poważne inwestycje - po dłuższym czasie uzyskuję długą serię korzyści". Łączy się to z wyborem pomię dzy uzależnieniem badacza od kontroli biurokraty i technokraty a pozostawieniem badaczowi pełnej swobody poszukiwań i dociekań. To drugie rozwiązanie impliku je stałe doskonalenie służb fachowych, których cnotą i powinnością jest porozu miewanie się z aktorami teatru życia naukowego. Wymaga to od nich dobrej zna jomości sytuacji problemowej w grze o prawdę naukową, jak też dobrej znajo mości sytuacji problemowej w grze o rozwiązania konstrukcyjne i technologicz- 80 JANUSZ GOĆKOWSKI etologia. Odpowiednia reinterpretacja i aplikacja wiedzy zawartej w pracach Konrada Lorenza4 wydaje się praktyką obiecującą znaczące wyniki w poznawa niu osobników postawionych wobec dylematów moralnych. „Postawa zasadnicza" i „postawa celowościowa" są dwiema odmiennymi wer sjami wyboru stałości reguły przyjęcia i odrzucania w decyzjach dotyczących dy lematów moralnych. Ponieważ w teatrze życia naukowego funkcjonują rzecznicy konkurujących ze sobą społecznych podmiotów gry o rządzenie ludźmi i zarzą dzanie rzeczami, posiadanie uprawnień i wyposażenie w wiedzę, przeto ci bada cze, którzy nie zamierzają prowadzić życia „kotów kiplingowskich", obierają przynależność do takich właśnie sił społecznych. Daje im to wiele korzyści, na przykład ochronę, w wypadku podejmowania decyzji, które nie podobają się lud ziom z innych takich sił. Do ujawniających dezaprobatę (nawet potępienie) częs to zaliczyć można uczestników wspólnoty respektujących etos nauki. Daje także wzorzec podejmowania decyzji, które zapewniają/czynią wysoce prawdopodob nym poparcie ze strony ludzi tej siły społecznej, do której przynależą. Również daje uspokojenie - pozbawiające rozterek, związanych z podejmowaniem decyzji o wyborze wartości „X" i odrzuceniu wartości „Y". Stabilność reguły przyjmowa nia/odrzucania sprawia, iż dylematy moralne: a) przestają być problemami anga żującymi namysł rozumu i roztrząsanie w sumieniu; b) zamieniają się w swoiste „łamigłówki" - testujące biegłość w prawidłowym identyfikowaniu obiektów przyjęcia i obiektów odrzucenia. Klucz do identyfikacji wyznaczających decyzje dany jest w regule wywodzącej się z doktryny światopoglądowej czy ze strategii i taktyki gry o adaptację. Zajmiemy się teraz formami deprawacji badaczy, którzy podejmują decyzje dotyczące dylematów moralnych swoistych dla aktorów teatru życia naukowego. Ideologizacja postaw. Akces do ideologii jest sposobem na kłopoty z dylemata mi moralnymi. Ideologia (a tak naprawdę to miarodajna oligarchia grupy czy ru chu posługujących się ideologią) daje komfort psychiczny nigeneris. Egon Erwin Kisch mawiał: „nie muszę myśleć - za mnie myśli Stalin"5. Propaganda komuni styczna w Czechosłowacji czasów stalinowskich głosiła: „za nas myśli towarzysz Gottwald". Ideologizacja postaw wiedzie ku ich ujednolicaniu, ale bynajmniej nie wiedzie ku ich stałości. Jedyną stałą (ideologie są zawsze interpretowane dialek tycznie z uwzględnieniem sytuacji) jest tu formuła jezuicka: „usłyszeć - znaczy usłuchać". W gruncie rzeczy chodzi nie o stałość poglądów i przekonań, ale o sta łość postawy wobec tej interpretacji ideologii, która obowiązuje hic et nunc. „Dwójmyślenie" (to jest „!\.', ale do czasu, gdy nie zostanie mianowane „Z", gdyż nowa sytuacja wymaga „unacześnienia" doktryny) staje się nieodzowne dla uczą cych się podejmować decyzje zgodne ze wskazaniami ideologii. Ideologizacja po- 4 Chodzi mi zwłaszcza o książki: K. Lorenz Tak zwane zło, przeł. AD. Tanszyńska, PIW, War szawa 1996, K. Lorenz Odwrotna strona zwierciadła: próba historii naturalnej ludzkiego poznania, przeł. K. Wolicki, PIW, Warszawa 1977, K. Lorenz Regres człowieczeństwa, Warszawa 1986. 5 Zob. A Koestler Fragmenty wspomnie11, Paryż 1965, s. 173. TRZY TYPY DYLEMATÓW MORALNYCH W ŚWIECI E UCZONYCH 81 staw badaczy sprawia, iż stają się (zamiast być zwolennikami rozmaitych, rywali zujących „naukowych programów badawczych", czyli uczestnikami gry o prawdę naukową, w której partner może być oponentem, która ma charakter gry koope racyjnej i w której używana jest „prakseologia nauki") wyznawcami i bojownika mi doktryny „słusznej" - walczącymi przeciwko wyznawcom i bojownikom dok tryn „niesłusznych". Ludzie tacy stopniowo (w różnym tempie), w sporach z kole gami, stosują, „prakseologię walki" gatunków. Skutkiem, ideologizacji postaw ba daczy staje się operowanie przez nich taksonomiami (systematyzacjami gatunków i ich wariantów) wywodzącymi się z dychotomii (podziału dwudzielnego) w rodza ju: a) „nauka aryjska" i „nauka żydowska", „nauka proletariacka" i „nauka burżu azyjna", „nauka zgodna z religią" i „nauka bezbożna'', „nauka postępowa" i „na uka wsteczna", „nauka narodowa" i „nauka kosmopolityczna". Tak właśnie bywa tam, gdzie tożsamość nauki nie jest sprawą idiomatyczności pewnej „perspektywy światowej ", lecz sprawą inkorporacji intelektów badaczy do świadomości zbioro wej wyznawców i bojowników ideologii ofensywnej i integrystycznej. Konsekwen cj ą ideologizacji postaw staje się zastępowanie, pytaniem kolegów o ich przynależ ność partyjną, etniczną, nacyjną czy wyznawany przez nich światopogląd , zainte resowania przedstawianymi przez kolegów argumentami logicznymi i wynikami testów czy eksperymentów. Ideologie, hulające intra muros w obrębie teatru życia naukowego, uznać tedy wypada za czynnik destrukturalizacji tego teatru. Obecne w postawach badaczy wobec badaczy w sprawach czynności i wartości poznaw czych, przyczyniają się w poważnym stopniu do wynaturzenia gry o prawdę nau kową oraz do znieprawienia intelektu i charakteru uczestników tej gry. Dylematy moralne rozpatrywane i rozstrzygane są wówczas przez badaczy ze względu nara cje ideologii a nie racje poznania naukowego. Tam, gdzie rozkwita bujnie ideolo gizacja postaw badaczy, są oni zajęci tym, jak ocenia ich postawy dowództwo for macji ideologicznej: w trakcie wojny światopoglądowej i w warunkach frontowych - przed frontem oddziału. Patroni i klienci. Łatwiej i bezpieczniej podejmować decyzje dotyczące dyle matów moralnych, gdy jest się bush (wojownik-klient, oddany i wierny, zależny stronnik i to walczący na rzecz patrona) swego daimy-o (wielmoża japoński, zwierzchnik i patron licznych samurajów)- wojownik w drużynie podległej moż nowładcy-dowódcy. Badacze (młodsi i starsi wiekiem, ubiegający się o dystynk cje akademickie i legitymujący się nimi), coraz częściej i chętniej, wybierają, ja ko „sposób na życie" , status i rolę klienta-familianta podporządkowanego pa tronowi-donowi familii. Klient-familiant takiego patrona-dona, który ma ciężar gatunkowy i siłę przebicia dające mu ważną pozycję w teatrze życia naukowego i na zewnątrz tego teatru, może spokojnie podejmować decyzje dotyczące dyle matów moralnych wyznaczone interesami i aspiracjami familii, wytycznymi i po leceniami dona. Jedną z funkcji patrona jest dawanie klientowi gwarancji (w tym stopniu, w jakim cokolwiek gwarantować można w świecie zmian i przypadków) spokojnego/bezpiecznego przyjmowania wartości „M" i odrzucania wartości „N", gdy pojawia się dylemat moralny. _To, że familiant podejmuje decyzje daty- 82 JANUSZ GOĆKOWSKI czące owego dylematu na rachunek familii i niejako z upoważnienia swego do na, ułatwia mu przyjęcia/odrzucenia, które byłyby dlań kłopotliwe nierzadko w wypadku podejmowania decyzji na serio - na własną odpowiedzialność. Ba dacz, będący klientem-familiantem, może powiedzieć sobie: „nie ja sam roz strzygam, sam decyduję jako osoba należąca do familii-drużyny i decyduję we dle wzorca ustalonego dla mnie oraz innych przez dona-wodza drużyny" . Układ „patron-klienci" oducza badaczy rozpatrywania dylematów moralnych ze wzglę du na dobro gry o prawdę naukową. Uczy, zamiast stosowania się tu do zasad i przykazań etosu nauki, uwzględniania interesów i aspiracji familii - posłuszeń stwa wobec życzeń i wymagań dona - daimyo. Jest to czynnik wysoce sprzyjają cy „wykorzenianiu się" ze środowiska autentycznych uczestników gry o prawdę naukową - przemianie ich intelektów i charakterów we właściwe dla klientów i dla bushi. Relatywizm aksjologiczny uczonych. Rozróżniajmy pomiędzy relatywizmem aksjologicznym - jedną ze szkół deprawowania intelektów i charakterów badaczy a obiektywizmem - nakazującym intelektowi refleksyjność i krytycyzm wobec mnogich i konkurujących ze sobą, koncepcji i programów, a charakterowi naka zującym poruszania się po ścieżce spokoju i umiaru zamiast po gościńcach zaan gażowania się w przeróżne odmiany walk konkurujących fakcji czy familii. Rela tywizm aksjologiczny, będący zaprzeczeniem zasady całkowania na podstawie dostrojenia wielości komplementarnych punktów widzenia, czyni z decyzji doty czącej dylematu moralnego sprawę rzutu monetą czy kostką. Jeśli rozmaite opcje aksjologiczne są tyleż warte co niewarte, to każdą niemal (każdą bez wyjątku na w.et) decyzję dotyczącą dylematu moralnego badacz może podjąć i uzasadnić. Wystarczy uzasadnienie decyzji wskazaniem na jakąkolwiek z funkcjonujących wersji przyjmowania/odrzucania wartości. Dodajmy, iż relatywizm aksjologiczny uczy badacza stawiania na równi racji gry o prawdę naukową z racjami wszelkie go autoramentu/wszelekiej bandery grup zadufania doktrynalnego czy grup inte resów przejawiających ekspansję w obrębie teatru życia naukowego. „Długie trwanie" relatywizmu aksjologicznego zaczynają sofiści. Postmoderniści są w na szej teraźniejszości ich intelektualnymi spadkobiercami. Największe jednak do konania w szerzeniu realatywizmu aksjologicznego w środowiskach aktorów tea tru życia naukowego mają nauczyciele dialektyki marksistowsko-leninowskiej - uczący, iż każdą wartość można przyjąć i każdą można odrzucić, pod warunkiem funkcjonalności przyjęcia i odrzucenia wobec taktyki oligarchii partyjnej. Różni to, ową dialektykę, od postmodernizmu, który przyjęcie i odrzucenie wartości uznaje za prywatną sprawę podejmującego decyzję. Trzy typy dylematów Ograniczamy się do omówienia trzech tylko typów dylematów moralnych, będących wyzwaniami dla intelektu i charakteru aktorów teatru życia nauko wego. TRZY TYPY DYLEMATÓW MORALNYCll W ŚWIECIE UCZONYCH 85 lemat moralny jawi się tu jako sprawa przyjęcia/odrzucenia autoteliczności praw dy naukowej przez przyjęcie/odrzucenie klerkowskiego stylu pracy naukowej. Po mijając kwestię psychologicznej łatwości/trudności wyboru klerkizmu, powiemy, iż przyjęcie/odrzucenie klerkizmu, jako decyzja rozstrzygająca dylemat moralny, jest świadectwem stosunku badacza do ważności wiedzy tworzonej i ustalanej w tea trze życia naukowego - statusu tej wiedzy jako wartości w świecie międzyludzkim. 2) Problem planowania badań. Czy poszukiwania i dociekania badaczy (ich czynności poznawcze nastawione na komponowanie lub ewaluację wartości po znawczych) wymagają wytyczania (przez decydentów-planistów poza tymi bada czami) kierunków zagadnień ze względu na: a) dostrojenie dążności poznawczych do wymogów procesu wzrostu poziomu poznania naukowego lub na: b) dostroje nie wytworzonych wartości poznawczych do wymogów procesu doskonalenia wy posażenia technicznego, znajdującego się pod kontrolą elity społeczeństwa? Jeśli odpowiedź brzmi twierdząco, to badacz, w wypadku pojawienia się sprawy zgody na pracę przy ograniczeniu jego swobody w poszukiwaniach i dociekaniach, zgo dę taką wyrazi: dzięki autoperswazji racjonalizującej jego nowy status albo bez przekonania - ze strachu czy wyrachowania. Jeśli jednak odpowiedź będzie prze cząca, to badacz odrzuca ingerencję decydenta-planisty, ale jego non possumus może być obroną dotychczasowego statusu jego samego, a może też być manife stacją grupowego przywiązania do autonomii poznania naukowego i independen cji badacza w kwestii problemu i tematu swych badań. Spór, którego protagonista mi byli Michael Polanyi - rzecznik wolności bez planowania i John Desmond Be ma! - rzecznik planowania ograniczającego wolność, jest sporem o wartości. Przy jęcie/odrzucenie wersji Polanyiego/Bernala jest podjęciem decyzji dotyczącej nie tylko, a nawet nie przede wszystkim, organizacji pracy naukowej. Jest to ujawnie nie postawy wobec wartości, jaką jest wolność badacza, a w gruncie rzeczy kryje się za tym samookreślenie się wobec prawdy naukowej jako wiedzy uzyskiwanej dzięki swobodzie łączonej ze zwątpieniem i możnością czynienia prób i błędów. Tam albowiem, gdzie pojawia się planowanie badań naukowych, badacz zmienia się: scientist niknie, a pojawia się dyspozycyjny research-worker. 3) Problem kontroli zastosowania wiedzy naukowej. Opowiedzenie się po stronie Polanyiego a przeciwko Bernalowi nie łączy się bynajmniej z przystaniem na rezy gnację z postulatu kontroli zastosowania wiedzy naukowej. Gdzież tu dylemat mo ralny? Jeśli nie chodzi o wybór pomiędzy ideą owej kontroli a ideą zastosowania bez kontroli lub poza kontrolą, to można przyjąć, iż znakomita większość popula cji aktorów teatru życia naukowego opowiada się za taką kontrolą. Inna to już spra wa: komu gotowi są oddać uprawnienie do wykonywania w tej materii czynności kontrolno-korekcyjnych. Dylemat moralny pojawia się wówczas, gdy badacz podej muje decyzję będącą przyjęciem/odrzuceniem projektu dotyczącego charakteru owej kontroli: podmiotu i sposobu wykonywania czynności kontrolno-korekcyj nych. Wybór, który uznać można za wybór dotyczący wartości interesujących spe cjalistów nauki o moralności, jest decyzją o przyjęciu lub odrzuceniu idei kontroli przez osoby legitymujące się kompetencjami merytorycznymi w sprawach struktu- 86 JANUSZ GOĆKOWSKI ry i funkcji wiedzy naukowej albo idei kontroli przez upoważnionych przedstawi cieli społeczeństwa (co może przybierać, przy pewnej interpretacji określenia „upoważnieni przedstawiciele społeczeństwa", postać kontroli przez suwerenną „partokrację"). Problem sprowadza się (w gruncie rzeczy) do pojmowania i trakto wania kompetencji merytorycznych uczonego, jak też do pojmowania i traktowa nia statusu uczonego w aspekcie możności decydowania o zastosowaniach rezulta tów swych działań twórczych. Wybór pomiędzy wersją merytokratyczną a wersją demokratyczną jawi się, przy bliższym wniknięciu w sprawę, jako wybór pomiędzy dwiema odmianami upoważnienia oligarchii do kontroli zastosowań wiedzy nau kowej. Dylemat moralny zawiera się w pytaniu: co lepsze - oligarchia kompetent na merytorycznie czy oligarchia mająca mandat zaufania ludu? Typ „ C" - dylematy uczestników gry o status uczonego I tu też działamy wedle reguły pars pro toto. Uczony, jako badacz, winien try but nauce a jako człowiek - swemu społeczeństwu (co znaczyć może to, tamto i jeszcze coś innego: naród, klasę i partię, kościół itp.) . Ale dba też (rzec można: głupi byłby gdyby tego nie czynił) o swoje sprawy. Przejawianie takiej dbałości , in dywidualnie czy kolektywnie, nazwać można uczestniczeniem w grze o status uczonego. Jeśli pominiemy zabiegi zasługujące na miano prywaty wywodzącej się z egoizmu lub zabiegi będące akcją fakcji czy familii, to wskażemy na trzy proble my, których próby rozwiązania łączą się z pojawieniem dylematów moralnych bę dących testami dla uczestników gry o status uczonego. Są to: 1) Problem sytuowania materialnego. Starający się o właściwe uregulowanie do chodów uczonych (do tego, przede wszystkim, sprowadza się kwestia sytuowania materialnego badaczy) zmuszeni są wybierać pomiędzy: a) przyjęciem lub odrzu ceniem wersji wysokich dochodów za cenę zgody na ograniczenia uprawnień uczonego (badacza i nauczyciela) do swobodnej działalności zawodowej i upraw nień obywatela (kogoś, kto ma podstawie swego statusu, nadanego przez konsty tucję, może sam albo wespół z innymi przejawiać postawy opozycyjne wobec rzą dzących, którzy podejmują decyzje dotyczące owych dochodów) a b) przyję ciem/odrzuceniem wersji dochodów przyzwoitych - skorelowanych z wolnościa mi umożliwiającymi uczonemu poprawne wykonywanie zawodu a obywatelowi korzystanie z uprawnień konstytucyjnych. Dobrobyt uczonego, jak i dobrobyt człowieka , jest bezsprzecznie wartością. Przyznanie lub odebranie prawa do do brobytu jest zajęciem stanowiska ocennego moralnie - decyzją dotyczącą warto ści, rozstrzygnięciem dylematu moralnego, gdy wybór dobrobytu koliduje z wy borem innej wartości - potęgi militarnej państwa uprawiającego ekspansję drogą agresji czy szantażu. Uczeni, którzy starają się o uzyskanie korzystnych warun ków zapłaty za swą pracę, stoją wobec dylematu moralnego zawsze wówczas, gdy owe korzystne warunki łączą się z rezygnacją z takich wartości, jak prawo do swo bodnego oglądu i obrazowania rzeczywistości czy prawo do swobodnej krytyki re aliów socjoekonomicznych i socjopolitycznych - opozycji wobec ustrojowego sta tus quo. TRZY TYPY DYLEMATÓW MORALNYCH W ŚWIECI E UCZONYCH 87 2) Problem swobody uprawiania zawodu. Dylemat moralny, który pojawia się w związku ze staraniami o taką swobodę, to wybór pomiędzy: a) swobodą upra wiania zawodu uczonego na zasadzie przywileju uzyskanego na zasadzie kontrak tu czy koncesji, z pominięciem wielu innych grup/kręgów chcących korzystać z właściwych dla nich swobód albo b) swobodą uprawiania zawodu uczonego na zasadzie łączenia tego z bujnym rozkwitem, zapewnionych przepisami prawnymi i odpowiednią, wolą polityczną, korzystania z rozmaitych swobód ludzi grających rozmaite role w różnych teatrach życia kulturalnego. Pozornie tylko wariant „b" jest do przyj ęcia , a wariant „a" do odrzucenia - bez wahań, czyli jako rozstrzy gnięcie moralnie właściwe oczywiście . Naprawdę jest tak: badacz, zważywszy sens i implikacje wariantu „a" oraz sens i implikacje wariantu „b", wybiera pomiędzy przyjęciem/odrzuceniem swobody wykonywania swego zawodu na zasadzie uza leżnienia od oligarchii autorytatywnej albo przyjęciem/odrzuceniem swobody wy konywania swego zawodu na zasadzie uzależnienia od oligarchii demokratycznej. Z punktu widzenia takiej wartości jak prawda naukowa, zwłaszcza przy radykal nie klerkowskim albo radykalnie eksperckim pojmowaniu jej ważności socjokul turowej, swoboda uzyskana dzięki kontraktowi z autorytatywnymi decydentami może być większa i trwalsza niźli swoboda uzyskana dzięki zgodzie przedstawi cieli mas na status badacza jako osoby swobodnie oglądającej i obrazującej rze czywistość. Jest tu zatem nad czym się zastanowić. 3) Problem uczonego-obywatela. Uczony - aktor teatru życia naukowego ma dobre prawo starać się (aż do korzystania z ius resistendi, a nawet uczestniczenia w insurekcji czy rewolucji) o uznanie jego swobody w uprawianiu działalności ba dacza (eksploratora, dyskutanta i pedagoga) , jak też ma dobre prawo starać się (także aż do korzystania z ius resistendi, a nawet uczestniczenia w insurgencji czy rewolucji) o uznanie jego swobody w uprawianiu działalności obywatelskiej na rozmaitych scenach teatru życia publicznego - teatru gier politycznych. To, co zdaniem naszym nazwać można problemem dla podejmującego decyzje badacza, zawiera się w namyśle przy wyborze: a) pomiędzy przyjęciem lub odrzuceniem dokładnego (w miarę możności) rozdzielenia aktorstwa w teatrze życia naukowe go i w teatrze życia publicznego a b) pomiędzy przyjęciem lub odrzuceniem po mieszania owych ról i teatrów w imię jedności osobowości człowieka obecnego w świecie międzyludzkim. Dylemat moralny, który jawi się tu, wiąże się z taką wartością jak tożsamość nauki (idiomatycznej „perspektywy światowej") oraz ta ką wartością jak prawda obiektywna, a także taką wartością jak wierność uczone go wymogom swego zawodu i nakazom swego powołania. Uczony, jeśli popraw nie wykonywa czynności aktorskie w teatrze życia naukowego, posługuje się „pra kseologią nauki ' i respektuje właściwe nauce „sprawdziany prawdy" - test doty czący koherencji i test dotyczący zgodności twierdzenia z rzeczywistością, której twierdzenie dotyczy. Obywatel, jeśli uczestniczy w grach właściwych dla teatru ży cia publicznego, posługuje się „prakseologią walki" - narzędziem jego są defini cje i argumentacje perswazyjne. Uczony (gorzej czy lepiej): dowodzi i sprawdza. Asercja ma dlań znaczenie ułatwiające funkcjonowanie wytworzonych i przedsta-