






Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
Komedia „Swiętoszek jest bezwarunkowo szczytem geniuszu Moliera, ... Tylko jeden Molier zdolny był zamknąć ten temat w ramach.
Typologia: Ćwiczenia
1 / 11
Ta strona nie jest widoczna w podglądzie
Nie przegap ważnych części!
TEATR IM. WANDY SIEMASZKOWEJ ~. W RZESZOWIE · DYREKTOR I KIEROWNIK ARTYSTYCZNY: MARIAN SZCZERSKI
ŚWIĘTOSZEK
Zastępca dyrektora: WŁADYSŁAW CZAJEWSKI
Kierownik liternok_i: JERZY PLESNIAROWICZ
Oto kom edia, która narobiła wiele hałasu prześladowania.
narażona była nu długie
MOLIER Z Przedmowy do I wydania „Swiętoszka"
Komedia „Swiętoszek" jest bezwarunkowo szczytem geniuszu Moliera, zarazem jednym z najśmielszych czynów artystycznych, jakie ludzkośt wydala. Tylko jeden Molier zdolny był zamknąć ten temat w ramach komedii, nie obrażając na każdym kroku poczucia widza, a zarazem nie przytłaczając go ponurością obrazu. Siła i artyzm dzieła są takie, iż szpetna prawda życia wznosi się do wyżyn harmonijnej poetyckiej zludy; mocą tej tajemnicy geniuszu potwór Tartufe staje się rozkosznym wręcz zjawiskiem, a najbardziej odrażające jego czyny zanurzają nas w pełni estetycznego· zadowolenia. T. BOY-ŻELENSKI
wreszcie: ~' _ czterech wierszach mówionych za sceną _ jest już cały; jeszcze dorzuca soczysty i zabawny rys obłudy w króciutkim dialo gu z Doryną, aby natychmiast w karkołomnej scenie, przejść do oświad czyn Elmirz e. Nie ma może w literaturze świata śmielszego, genialniej- szego skrótu. Trzeba pamiętać o jednym: nie sam Tartuffe jest bohaterem sztuki; jest nim dopiero łącznie z Orgonem: ta para dopiero daje dwie fizjono- mie problemu: szalbierstwo i zaślepienie. S zalbierstwo Tartufe'a musi być grube, aby na jego tle uwydatniła się ślepota i zacietrzewienie Or- gona. W akcie czwartym śmiałą ręką s ię ga Molier do skarbca efektów farsowych, aby w scenie Orgona pod stołem złagodzić drastyczność na- ocznego dowodu, którego konieczni-e było trzeba , aby przekonać Orgona. To była ta scena, którą Napoleon uważał za szczególnie zuchwałą. A w końcu, gdy zdawałoby się, że już wszystkie źródła komizmu wyczerpane, że już Molier wystrzelał wszystkie strzały z kołczana, znajduje jeszcze przezabawną scenę pani Pernelle, gdy z kolei przeko- nany Orgon natyka się na ślepy upór swej nieodrodnej matki, i wresz- cie kapitalną scenę z panem Zgodą. Ta scena z panem Zgodą jest głębokim i mądrym rozszerzeniem perspektywy Swiętoszka. Czujemy tu, że w osobie Tartufe'a nie z jed- nym świętoszkiem mamy do czynienia, ale z całą kliką, z kliką czarno odzianych, słodko mówiących jegomościów, którzy stanowią wszyscy jedno wielkie bractwo, zawsze gotowe udzielić sob ie pomocnej ręki. Mamy tu wszystkie szczeble: Tartuffe, pan Zgoda i niewidzialny Wa- wrzyniec to szalbierze; pani Pernelle i Orgon to członkowie tej samej kliki, tym niebezpieczniejsi , że wnoszą w nią, przy sw oim zaślepieniu, uczciwość i dobrą wiarę. Tej klice przeciw staw ia Molier Elmirę, dzieci Orgona, rozsądną Dorynę i szlachetnego Kleanta: bezsprzecznie uczciwi ludzie, ale raczej wcielający świecką uczciwość , niż przeciwstawiający rzetelną pobożność fałszywej. Nie podobna mi tu obszernie rozwodzić się nad rysami, które czy- nią z Swiętoszka komedię na wskroś o b y c z a j o w ą, wprowadzającą nas do wnętrza domu parysl{iej mieszczańskiej rodziny; nad tymi, któr e czynią zeń arcydzieło komedii char akt er ów, gdzie zewnętrzna in- tryga nie gra żadnej roli, a cała akcja wynika z zazębiepia się i tarcia tych charakterów o siebie. Nie podobna też wyszczególniać wszystkich
6
genialnie prostych i celnych rysów komicir.nych, w które Molier ujmuje ~ wój temat. Ale w scenach tych, naznaczonych najwyższym komizmem, MoHer nie zaparł się tej macierzy, z której wyrósł, starej fars Y francuskiej: bez jej szerokiej wesołości nie zdołałby zneutralizować elementów ponurego dramatu, w każdej chwili gotow ych wcisnąć się tu na scenę. Ale Tartuffe jest czymś więcej niż arcydziełem komedii obyczajo- wej i komedii charakterów; jest to zarazem pierwsza od Arystofanesa satyra społeczna na scenie, to satyra o najwyższej doniosłości. Jest to jedno z tych dzieł, o których można powiedzieć, że ważą na losach ludzkości, niemal rozstrzygają o nich. Tartuffe, a później Don Juan dają miarę śmiałości i głębi, z jaką Molier zdolny był ujmować zjawiska społeczne; kto wie, co byłby jeszcze osiągnął na tej drodze, gdyby zbyt nierówna walka nie złamała jego sil. Molier odkrył jedną tajemnicę; odkrył w teatrze nową potęgę, jed- ną z 1I1ajwiększych, jakie istnieją, mianowicie zabijać śmiechem brzmią cym ze sceny. W ręku Moliera komedia staje się satyrą, jedną z naj- gwałtowniejszych, najcelniejszych, jakie istnieją. A równocześnie pięt nując to, co go przejmuje wstrętem, Molier głosi swą twórczością własny ideał życia. Komedia staje się u niego niejednokrotnie trybuną mówiącą. I posiadłszy tę potęgę, Molier jest nie tylko twórcą komedii: on jest i twórcą życia. Epoka, w której żył Molier, znajduje się na przełomie dwóch zma- gających się z sobą światów. Z jednej strony nowoczesna myśl, nie- zmiernie bliska już nas, z drugiej cały aparat społeczny i naukowy, niemal średniowieczny, przeżyty, ale dzierżący jeszcze wszystko w ręku i konwulsyjnie broniący się inwazji nowego ducha. Pamiętajmy o potędze ówczesnych Tartufe'ów i Orgonów. Przed nimi to Kartezjusz chroni się przezornie do Holandii, a i tam na wia- domość o skazaniu Galileusza niszczy swój Traktat o świecie. Wobe c. zjednoczeń potęg duchownych i świec~ch jakże słabe były środki, którymi rozporządzali ówcześni bojownicy świata! Myśli ich, wyrażane z nieskończonymi ostrożnościami, krążyły wyłącznie niemal w szczupłym kręgu naukowego świata: przenikanie kh do ogółu było bardzo ograni- czone.
7
I zaraz przybył ·im nieoczeki wany suk urs. Ten aktor wędrowny, wesołek królewski, który nim puścił się z trupą komediantów na pro-
. wincję, lizn ą ł co nieco z filozofii Gassendiego, a później naucz ył się po prostu czytać w księdze ż y cia, stanął w szeregu walczących o światło, mając w ręce najsprawniejszą broń: śmiech i szyderstwo. I stał się ten cud, iż od potężnego wybuchu śmiechu , wywołanego geniu&zem komicz- nym Moliera, zatrzęsły się mury gmachu, którego ni e mogły zburzyć zespolone trudy uczonych: od tego szerokiego śmiechu pierzchają duchy ciemności, a myśl ludzka może się rozwijać swobodnie. Strzał y Moliera docierają tam , gdzie nie mogą dosięgnąć kolubr y ny mędrców; w nie- śmiertelnych typach, zdaniach, piętnuje on swoje ofiary znamieniem śmieszności, spod której się już nie podniosą. Molier jest jednym z szer- mierzy, którzy najdzielniej przyczynili się do przyśpieszenia koniecz- nej i zbawczej przemiany: nim spełni się ona w historii , w nauce, &peł niła się w jego duchu. Czy Molier zdawał sobie sprawę ze swego wspólpracownictwa z naj- wyższymi duchami epoki? Może. Ale ten dyrektor teatru, jego główny aktor, dostawca repertuaru i aranżer dworskich urocz ys tości, dosyć miał swoich spraw 111a głowie. Stało się to poniekąd mimowiednie; mocą tego imperatywu zdrowego rozumu oraz wrodzonego instynktu swobody, ja- kie tkwiły · w Molierze. Może tak samo byłby zdziwiony dowiadując &ię o tym, jak tym , że w jego dziele tkwią już owe elementy, które w pół tora wieku po nim wydadzą rewolucję francuską, jak to w nim odnale·· źli jego komentatorzy. (Fragmenty ze wstępów do przekładu Sw ięto szka)..
8
Zadziwiających od kryć dokonali niedawno ·nasi historycy teatru. Odnaleźli dokumenty świadczące, że molierowskiego Rogacza z urojenia
Na cześć Jana Kazimierza tłumacz Cyda i wybitny poeta Morsztyn zaprasza licznych gości, usadza ich przy dwóch stołac h, a dla uświet niania festyn u każe zagrać najnowsze dzieła wspó łczesnego pisarza, głośnego nad S ekwa ną - MOiliera. Francja nie była wtedy dla polskiej elity krajem tak nieznanym jak Pol ska dla Cald erona, czy Czechy dla Szekspira. Jan Sobieski w Ja- wo rowie w roku 1684 z zaciekawieniem ogląda Szkolę żon. Trzy lata później wojewoda Pan Rafał Leszczyński każe zagrać w Lesznie (lub w Rydzynie) Mies zcz anina szlachcica. Podobnie jak <;yda, czy Androma- chę Racine'a poznawano wtedy u nas komedie Moliera - jako nowości Wi ek XVIII zmienia tę sytuację. W naszych zespołach szkolnych, a pot em na scenie narodowej, Moliera uznano za sojusznika. Dokonywa s ię wielkie dzieło narodowej reformy. Oświecenie przyjmuje, że byt kraju może być ocalony, jeśli się dokona gruntownej przemiany insty- tucji, obyczajów, pojęć. Uprzedzenia i przesądy tamujące rozwój oświaty oraz kultury wydają się zjawiskiem groźnym i nie chodzi już o snobi- styczną ciekawość, ale o s prawy najbardziej żywotne. Dlatego sztuki Moliera zjawiają się tak często ·w repertuarze (co najmniej 5 rocznie) dlatego się je tłumaczy i dostosowuje do narodowych potrzeb. Znamien- ne, że Molierem zajmują się najgorętsi nasi reformatorzy: Bohomol ec, Zabłocki (który od przekładu Mi z antropa zaczyna literacką swą pracę, Wojciech Bogusławski. W świetnej i oryginalnej komedii jaką jest Sarmatyzm moli erowskie motywy zostają śmiało przetworzone; porcja kijów, którą otrzymuje zacofany szlachcic, to nie tradycyjna g ierka fa rsowa, ale aktualna aluzja! Początek XIX wieku jest u nas wierny podobnemu sposobowi myś lenia. Bogusławski, ogłaszając w 1823 roku siódmy tom swych Dziel dramatyc znych zaopatruje przeróbkę Szkoły żon w interesujący i wcale dokładny życiorys Moliera. W zakończeniu wspomina krzywdę jaką t wó r cy wyrzą dziły uprz e dzenia stanowe. Najbardziej entuzjastyczny i wytrwały z dawnych tłumaczy, Franciszek Kowalski (któremu ciekawy esej w molierowskim numerze „ Teatru" poświęciła Boźena Frankowska)
C)
Ta de usz Zo ri ńs ki
KONTROL A TEKSTU: Romualda Wint er
KIER O WNIK TE CH NI CZ NY: H e nr yk K o pyc iń s ki
KIER. PRA C. KRA WIE C KI CH : Ir ena S ze n bor n Tom as z Sz cz ur ek
K IER. PR AC. P E RUK A RS K I EJ : Ed wa rd T e rl ecki
P R A CE STOLARSKIE: Jó zef Ku r dziel
PRAC E M AL A RSKIE : Kry s ty na Nie bu de k
PRA CE M ODEL AT O RS KIE : Wład ys ław a M aje\vs k a
G ŁÓ WNY REKWI ZYT Il Mari a J a rk a
0 8WIET L FN IE : J erz y Lu bas
BF. YGADIER SC E NY: T adeu sz Nowa k
\Vybór t ekstó w do pro g ram u : J E RZY P LE .'; NI/\ R OW I CZ
zaczął pr ac o wać n a d Moli e rem zachęcony prz t> z Feliń s ki eg o i wizytatora Ludwika Kropiń s ki e go, gdy był jeszcze uczniem Krzemienieckiego lice- um. W PrzedmoW'ie do pierwszego tomu swych tłumaczeń wymi e nia Kowalski jako po w ód zainteresowanda Molierem - dowcip i humor owych komedii. Myślę, że innych względów, filozoficznych i politycz- nych ni e mó g ł wyjawiać ze względów cenzuralnych (Mizantrop był wte- dy zaka z an y przez władze carskie). Ina czej już na Moliera zdawał s ię patrzeć bojowy polski romantyzm. Mickiewicz odrzucał tradycję francuskiego. Złotego Wieku i marzył o polskim teatrz e, wysnutym z. obrzędu ludow ego, czy prasłowiańskiego. Dla Słowacki e go ciekawszy był Sz e kspir , choć np. Król w Mazepie m a pewne ce chy S w iętoszka. Romantyzm na sz więcej prz e jął z filozofii Oświecenia niż można przypuszczać. Al e pojmow a nie :i arodow e j kultury i narodowego teatru inacz e j s ię kształto w ało we Francji. U n as walka o odzyskanie niezależnego bytu wpływała na o blicze kultury, a wię c także i wielkiej l ite ratury dr a matyczn ej. Był jednak pe - wien wyjątek: Aleksand er Fredro. Przypadek sprawił że młody oficer armii Napoleońskiej kupił u wędrownego sprzedawcy zbiorowe dzieła Moliera. Lektura ta stała się olśni e niem. Nie była wprawdzie źródłem bezp o śr e dniej inspiracji stała się za to wyzwoleniem własnej wyobraźni i natc h nienia. Czy Łatka (Do ż ywo c i e ) ma co ś z Harpa g ona? Myślę, że prze- de w szystkim działały prawa obserwacji konkretnego, współczesnego Fredrze, środowiska. Ale Molier podniecał owe możliwości obserwowa- nia. Czy R-e jent Milczek w chłonął r ys y Swięto sz ka? Analogie mogą być przypadkowe i złudn e , ale już sam fakt ich dopuszczalności wydaje się pobudzający. Za g adni e niem g odnym zbadani a je st s to s unek polskich aktorów do moli e rowskiej tradycji. Zd an fa na ten temat s ą podzielone, nie wszystkie fakty zbadane. Ni e którzy krytycy przypuszczają, że gorętsze i bardziej szczere zaint er es owanie n a szych aktorów Molierem skończyło się w mo- mencie, gdy now e tłuma c z e nia je go s ztuk przestały być adaptacjami przystosowanymi do polskich sto s unków. Ale czy zmiana jest pod tym względem tak radykalna i nagła? Kowalski polonizował imię i nazwisko Dandina ; mam pr zed sobą jego prz e kład wi e rszem, znamiennie zatytu- łowany Gr z egorz Fafuła (Lwów, 1824, nakładem drukami J. J. Gillera). Także i inn e n az wi s ka oraz imiona mają tu polskie brzmienia: Gapio- mieyski, Kordul ew icz, Kasi a , Bartos, Kuba. Jeszcze i Boy tr z ymał się podobnej zasady i świadomie to motywo- wał. Atakowano go za to w okresi e międzywojennym. Bronił się, wska- zu ją c - że dążenie do n a turalno ś ci i ludowej spontaniczności języka, p r zeciw s ta wienie ko n wencj a lizmowi i mani erze to wi e lka zdobycz twó1·-
13
cy Pocie sz nych wykwintniś. Tłumacz musi UJSzanować te int e ncje „ któ- rych zrozumienie winno być najwyższym prawem." Oczywiście, że polonizacja obyczajów nie była już możliwa. Stano- wiło to pewną prz eszkodę i trudności dla niektórych aktorów. Dla in- nych to jednak - właśnie dawało podnietę. Sądzę, że w dziejach arty- stycznej myśli to najmocniej się liczy, co stanowi próbę przełamywania największego oporu. Więc wbrew owym zasadniczym różnicom pojmo- wania wielkiego r epertuaru, o których przed chwilą wspominałem i na przekór trudnościom technicznym, w dziejach sceny polskiej pozostały tak ciekawe zjawiska jak wytrwała walka Józefa Rychtera, latami i w wielu miastach powracającego do ról Harpagona, Arnolfa, Tartuffa. I'o taikże osiągnięcia - Wincentego Rapackiego, Rrenkla, Mrozow- skiej, Solskiego, Zelwerowicza, Bończy, Weycherta, Nowakowskiego, Łuszczkiewiczówny (świetna Doryna!) Jaracza, Perzanowski ej. Woźni ka ... Jaracz myślał nawet o polskim stylu aktorsko inscenizacyjnym , wysnutym z trzech swoich i P erzanowskiej inscenizacji Molierowskich. Swiat Moliera, bogactwo sytuacji, notowanie najczulszych drgnięć ludzkiej psychiki zbyt były interesujące, by mogły pozostawić obojęt nymi niespokojnych i niestrudzonych poszukiwaczy, jakimi byli nasi aktorzy. To prawda, że Modrzejewską ominęła rola Celimeny, do której się wydawała powołana. Co do Żó łkowskiego - syna, tradycja naszej sceny zachowała we wdzięcznej pamięci jego świetny występ w Natrę tach. Wspomina go Boy w swej książce o Molierze. Myślę, że także i molierowskie role polskich aktorów miał w pamię ci Wyspiański, kiedy w Paryżu z uniesieniem biegał na spektakle kla- syczne Komedii Francuskiej i Odeonu. Dandina, Swiętoszka, Skapena oglądał również często jak tragedie Corneille'a, Racine'a, Voltair e'a, klasyków greckich ... Swemu przyjacielowi i koledze, _Rydlowi zalecał w r. 1897 ogląda nie wszystkich tych utwor ów. Układając repertuar teatru krakowskiego, o którego dzierżawę się starał w r. 1905 , twórca Wiesela mówił, że w je - go wybraźni Antosia z Malade imaginaire toczy zaciętą walkę - z Lillą Wenedą Słowackiego. Może w przeczuciu własnej śmierci wzruszała Wyspiańskiego myśl o heroicznym zgonie francuskiego poety - aktora? Może budowanie spektaklu w Impromptu Versailles, dawało bodźce przy pisaniu Wyzwolenia? To Wyspiański zainspirował Rydla, by się zajął tłumaczeniem Moliera. Sol ski dopomógł realizacji projektu, zamawiając w 1905 roku przekład L es Femmes Savantes. Opinia o tym tłumacze niu Rydla była entuzjastyczna. Chyba przesadna : jest o owych Sawant- kach trochę bezspornych osiągnięć, sonet Trissotina przejął potem Boy, oddając w ten sposób hołd swemu poprzednikowi. Ale są u Rydla i rze- czy bardzo sła:be , trącą<:e mimowolną śmiesznościa.
?dy prof.. Wacław Borowy pracował w 1922 nad gruntownym swym st udiem Boy Jako tłumacz porównywał molierowskie przekłady autor a
:owego u stali ła, że -do tej pory nie mieliśmy przekładów szczęśliwy ch 1 lepszych. Warto dodać, że Boy jako autor monografii 0 Molierz e a także jako tłumacz i komentator Pascala Monteigne'a i Descartes •a' mógł tajemnice molierowskich tekstów przeniknąć - do głębi. Subt e ln ~ było na przykład spostrzeżenie o oddziaływaniu dokonań Molier a na teatr Racin e'a. Jak będzie wyglądać przyszłość wielkich s ztuk molierowskich? Jest w Mi zantropie scena gry w portrety, która może się stać modelem cie-
egzystencję. Gra toczy się tu ·W sposób ściszony, jaikby się ktoś skrad ał na palcach. Słowa i myśli ścierają się ze sobą - zamiast szpad czy s zabel. Człowiek zmaga s ię ze sa mym sobą, podobnie jak z innymi. ~aksymalizm w przyjaźni i miłości, w walce o własne i cudze pr awa me wymaga rozlewu krwi. In stynkt walki się sublimuje, zgodnie z pra- wa mi sa mozachowania gatunku. Skrót poetycki wiele oświetla Gdy
tonu zdzierał maskę, wykazywał 'mocną dramatyczność Moliera. Dozna - wałem podobnego uczucia , g dym przeżywał grę Jouveta w Szkole żon. Kil~a lat później francuski reżyser, Jean Meyer po szed ł krok dalej. W Jego przedstawieniu Anusia niemal prowokowała Arnolfa swą nie- św iadomą ale bujną zmysłowością - jeszcze chwila , a ten panujący nad so bą , starający się o powagę i przyzwoitość człowiek straci r ównowacrę. „C iepło ludzkie", potrzeba znalezienia współczującego spojrzenia choć~y na chwilę na jedno drgnienie serca, najbardziej mnie frapowało w in- sceni.zacji Georges Dand ina u Planchona. W jego Sw i ętoszku nie per- wersja (sztucznie tutaj wynajdywana), ale stopniowe rozsuwanie coraz to nowego tła scenicznego wydało mi się odkrywcze. Przewidywanie przeszłości może być w humanistyce jeszcze bardzie j r~zytk:owne niż w meteorologii. Myślę jednak , że obecny M oilier·owsk i ju- bileusz to wyraz prawdziwej aktualności i żywotności autora, który przed trzystu z górą laty po raz pierwszy zainteresował warszawskich. widzów. WOJCIECH NATANSON
MOiLIERE
Trzebaż więc ten s pektakl zaprezentować przed wami jeszcze raz.
Jeszcze raz wywio<ilę jakby z jakiegoś dwornego śmiesznie piekła Tłum dziwaczny
w światłach dymiącej rampy mon Illustre Theatre.
Nie odwracajcie głów, nie zamykajci e oczu, tu każdy z was odnajdzie swoją własną twarz.
Wyprowadzam ze sobą chór, fig ury dobrze znane,
zanim je inna pochłonie ciemna scena niechby s kłonili się przed wami jeszcze raz mój Tartuffe, mój Skąpiec, Monsieur Jourdain, Alcest czy Orant, m.oja Celimena - lecz rozejrzyjcie się, proszę czy nie ma ich przypadkiem także pośród was.
W dymiących smugach świec, jak życie wasze - wciąż - nie objaśnionych , w mdłych odblaskach chwiejnyc h jak wszystko, co przemija ukaże się wam jeszcze raz moja okrutna maska , która na zawsze z wami tu została.
Chociaż się zamknie za mną grób więzienia, chociaż się trupem ze sceny zwali chory z urojenia,
nie wiedzieć który ukaż e się wam jeszcze raz aktor: c z ł o w i e k, k t ó r y d z i a ł a.
Culver - Moli~re
I EG Z.u: PLARZ BEZPŁATNY
JANOSIK czyli
NA SZKLE MALOWANE
Muzykc::
KRÓL MIĘSOPUST
Rze 115/73 1 500 A5 L-2-ł57 Ce01a 3 zł