Docsity
Docsity

Przygotuj się do egzaminów
Przygotuj się do egzaminów

Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity


Otrzymaj punkty, aby pobrać
Otrzymaj punkty, aby pobrać

Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium


Informacje i wskazówki
Informacje i wskazówki

Charakterystyka Raskolnikowa, Ćwiczenia z Religia

I gdyby choć przeznaczenie zesłało mu żal za grzechy – żal palący, rozrywający serce, spędzający sen z oczu, taki żal, którego straszliwe męki nasuwają myśl ...

Typologia: Ćwiczenia

2022/2023

Załadowany 24.02.2023

Jacek90
Jacek90 🇵🇱

4.9

(17)

226 dokumenty

1 / 5

Toggle sidebar

Ta strona nie jest widoczna w podglądzie

Nie przegap ważnych części!

bg1
Charakterystyka Raskolnikowa
pf3
pf4
pf5

Podgląd częściowego tekstu

Pobierz Charakterystyka Raskolnikowa i więcej Ćwiczenia w PDF z Religia tylko na Docsity!

Charakterystyka Raskolnikowa

w cytatach

Nale ż y doda ć , ż e by ł to m ł odzian o wyj ą tkowo mi ł ej aparycji, o pi ę knych czarnych oczach, ciemnoblond w ł osach, wzrostu nieco wy ż szego ni ż ś redni, wysmuk ł y i przystojny. Ubrany by ł do tego stopnia n ę dznie, ż e kto ś inny, nawet przywyk ł y do chodzenia jak oberwaniec, wstydzi ł by si ę w bia ł y dzie ń wyj ść w takich ł achmanach na ulic ę. By ł to wysoki, walcowaty szapoklak z pracowni Zimmermana, dobrze ju ż sfatygowany, wyrudzia ł y, ca ł y w dziurach i plamach, bez rondla i w najbardziej szpetny sposób przekrzywiony na bok. Pod wzgl ę dem elegancji, jak widz ę ostatnich ż ebraków ju ż chyba prze ś cign ął e ś Wstyd mu by ł o przecie ż nawet przed Soni ą , któr ą zadr ę cza ł pogardliwym i brutalnym traktowaniem w ł a ś nie dlatego ż e si ę wstydzi ł. Ale nie by ł o to wstyd z powodu ogolonej g ł owy oraz kajdanów: zbyt silnie zraniona zosta ł a jego mi ł o ść w ł asna; zachorowa ł w ł a ś nie dlatego, ż e uszczerbku dozna ł a jego ambicja. I gdyby cho ć przeznaczenie zes ł a ł o mu ż al za grzechy – ż al pal ą cy, rozrywaj ą cy serce, sp ę dzaj ą cy sen z oczu, taki ż al, którego straszliwe m ę ki nasuwaj ą my ś l o stryczku i topieli! O, jak ż e bym si ę tym uradowa ł! M ę ka i ł zy to przecie ż równie ż jest ż ycie. Lecz on nie odczuwa ł ż alu z powodu swojego przewinienia A ty po co ś tu przylaz ł? krzykn ął , najwyra ź niej zdziwiony, ż e taki ł achmaniarz nie traci pewno ść siebie pod jego miotaj ą cym gromy wzrokiem I poczu ł tak ą rado ść , ż e a ż zadr ż a ł. Zrobi ł o mu si ę nagle straszliwie, niewypowiedzianie lekko na duszy. prawie z nikim si ę nie przyja ź ni ł , stroni ł od wsp ół towarzyszy

wra ż enie, ż e patrzy na nich wszystkich jak na dzieci, z wysoka, jakby ich wszystkich wyprzedzi ł i w rozwoju, i w wiedzy, i w przekonaniach, tote ż na ich przekonania i zainteresowania spogl ą da jak na co ś ni ż szego. Uczy ł si ę za ż arcie, nie szcz ę dz ą c siebie szanowano go za to, lecz nikt go nie lubi ł. Pr ę dzej doktora! Ja zap ł ac ę , prosz ę – wyj ął z kieszeni pieni ą dze. [ ] T ę dy, t ę dy! Na schody trzeba go nie ść g ł ow ą naprzód. Zawr óć cie ot tak! Ja zap ł ac ę , ja podzi ę kuj ę – powtarza ł gor ą czkowo. Za swego pobytu na uniwersytecie z ostatnich groszy pomaga ł pewnemu koledze-studentowi, gru ź likowi i prawie go utrzymywa ł w ci ą gu jednego p ół rocza. Gdy za ś kolega umar ł , [ ] zaj ął si ę pozosta ł ym przy ż yciu, starym i schorowanym ojcem zmar ł ego, [ ] ulokowa ł w ko ń cu tego starego w lecznicy, a po jego ś mierci sprawi ł mu pogrzeb. Mo ż e Boga wcale nie ma. Bo ż e b ł aga ł – wska ż mi moj ą drog ę , a wyrzekam si ę tego przekl ę tego mojego... marzenia! Chcia ł em si ę upewni ć , i to jak najszybciej: czy jestem tak ą sam ą wsz ą jak wszyscy, czy te ż cz ł owiekiem? Czy zdolny jestem przest ą pi ć granic ę , czy te ż nie? Czy odwa żę si ę tak nisko upa ść , czy te ż nie, by si ę gn ąć po w ł adz ę? Czy jestem tchórzliw ą kreatur ą , czy te ż mam prawo Ludzie, pod ł ug prawa przyrody, dziel ą si ę ogólnie na dwie klasy: na klas ę ludzi ni ż szych, b ę d ą cych, ż e tak powiem, materia ł em, który s ł u ż y wy łą cznie do wydawania na ś wiat sobie podobnych, oraz na ludzi w ł a ś ciwych, to znaczy posiadaj ą cych dar czy talent, który im pozwala wyg ł osi ć w swoim ś rodowisku nowe s ł owo. [...] Pierwsza klasa jest zawsze w ł adczyni ą tera ź niejszo ś ci, druga klasa - w ł adczyni ą przysz ł o ś ci. Pierwsi zachowuj ą ś wiat i pomna ż aj ą go liczebnie, drudzy pchaj ą ś wiat naprzód i kieruj ą go ku oznaczonym celom. Za jedno ż ycie - tysi ą c ż ywotów uratowanych od gnicia i rozk ł adu. Jedna ś mier ć w zamian za sto ż ywotów - przecie ż to prosty rachunek! dlaczego jestem tak g ł upi, ż e widz ą c na pewno, ż e inni s ą g ł upi, nie chc ę by ć od nich m ą drzejszy? P óź niej zda ł em sobie spraw ę , Soniu, ż e za d ł ugo trzeba by czeka ć na to, a ż wszyscy zm ą drzej ą ... Potem za ś zrozumia ł em, ż e to si ę nigdy nie stanie, ż e ludzie si ę nie zmieni ą , ż e nikt nie jest w stanie ich przerobi ć i ż e nawet nie warto si ę trudzi ć! Moim zdaniem, gdyby odkrycia Keplera i Newtona, wskutek jakich ś okoliczno ś ci, ż adn ą miar ą nie mog ł y sta ć si ę wiadome ludziom inaczej ni ż przez ofiar ę ż ycia jednego cz ł owieka, dziesi ę ciu, stu i tak dalej ludzi, którzy by temu odkryciu przeszkadzali lub stawali mu w poprzek, wówczas Newton mia ł by prawo, owszem, by ł by obowi ą zany... usun ąć tych dziesi ę ciu czy stu ludzi, a ż eby ca łą ludzko ść zapozna ć ze swoimi odkryciami. Tak dalece zgn ę bi ł a go beznadziejna rozpacz i trwoga, ż e kurczowo uchwyci ł si ę tego nowego, silnego i niespodziewanego uczucia. By ł o to niczym atak, w duszy zatli ł a mu si ę jedna iskra i nagle ca ł y jakby stan ął w p ł omieniach. Od razu zmi ę k ł o mu serce, pola ł y si ę ł zy. W miejscu na którym sta ł , pad ł na kolana... Pod jego poduszk ą le ż a ł a Ewangelia. Wzi ął j ą odruchowo. Ksi ąż ka ta nale ż a ł a do niej, by ł a t ą sam ą , z której kiedy ś czyta ł a o wskrzeszeniu Ł azarza. Na pocz ą tku katorgi przewidywa ł , ż e Sonia zam ę czy go

religi ą , b ę dzie wci ąż mówi ł a o Ewangelii i wmusza ł a mu r óż ne ksi ąż ki. Ale ku najwi ę kszemu jego zdziwieniu ona nie napomkn ęł a o tym ani razu, ani razu nawet nie zaproponowa ł a mu Ewangelii. Sam j ą o ni ą prosi ł na krótko przed swoj ą chorob ą i Sonia bez s ł owa przynosi ł a mu t ę ksi ąż k ę. Dotychczas nie otwiera ł jej wcale. Nie otworzy ł jej i teraz tak ż e, lecz pewna my ś l mign ęł a mu w g ł owie: Czy ż jej przekonania mog ą teraz nie by ć moimi przekonaniami? A przynajmniej uczucia jej, jej d ąż no ś ci