Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Przygotuj się do egzaminów
Studiuj dzięki licznym zasobom udostępnionym na Docsity
Otrzymaj punkty, aby pobrać
Zdobywaj punkty, pomagając innym studentom lub wykup je w ramach planu Premium
Społeczność
Odkryj najlepsze uniwersytety w twoim kraju, według użytkowników Docsity
Bezpłatne poradniki
Pobierz bezpłatnie nasze przewodniki na temat technik studiowania, metod panowania nad stresem, wskazówki do przygotowania do prac magisterskich opracowane przez wykładowców Docsity
LEON KRUCZKOWSKI. NIEMCY. TEATR DRAMATYCZNY. IM. ALEKSANDRA WĘGIERKI. W BIAŁYMSTOKU ... Leona Kruczkowskiego w Teatrze Starym w Kra-.
Typologia: Streszczenia
1 / 11
BIAŁYSTOK UL. ELEKTRYCZNA 12
Dyrektor TADEUSZ ALEKSANDROWICZ
Wicedyrektor ds. administracyjnych ZDZISŁAW JAKUBOWSKI
Kierownik działu upowszechniania teatru ZBIGNIEW ZABIEGAJ
Telefony: Centrala: 415-990, 415-973, 415- Dyrekcja: 416-267, 416- DZIAŁ UPOWSZECHNIANIA TEATRU -415-
Leon Kruczkow!ki
ci: konfliktu, fabuły i ludzi. Zdawałem sobie spra-
pliwości jak: czy ogromną i skomplikowaną proble„ matykę zawartą w pojęciu „Niemcy" można de- monstrować na przykładzie jednej tylko niemiec- kiej rodziny, lub choćby szerzej nieco: na ludziach jednego tylko i dość specyficznego, „elitarnego" środowiska społecznego, jakim jest środowisko profesora Sonnenbrucha? oraz: czy sprawę tej mia- ry można pokazać na zdarzeniu. niezwykle pros- tym, rozgrywającym się w jednym pokoju i zaled- ~ie w ciągu kilku godzin? Krótko mówiąc: czy me ma pewnej dysproporcji między tytułem mojej sztuki a jej konkretną zawartością treściową?( ... ) W sztuce mojej nie chodziło bynajmniej o to, aby pokazać pełny, kompletny przekrój społeczeństwa niemieckiego lat hitleryzmu i wojny. Myślę jednak, że - ze wszystkich naszkicowanych wyżej przy- czyn - w życiu tego społeczeństwa był to okres tak głębokiego upadku, zamroczenia i. paraliżu świadomości klasowej warstw ludowych, że biorąc rzecz w najszerszym nawet przekroju społecznym, można było mówić jedynie o różnych wariantach i odcieniach tych postaw wobec hitleryzmu, któ- rych większą czy mniejszą kolekcję prezentowała wówczas każda mieszczańska czy drobnomieszcza- ńska rodzina niemiecka. Jeśli konkretnie wziąłem -do demonstracji w mojej sztuce rodzinę wybitnego uczonego, to dlatego, że chodziło mi o konflikt na którymś z wyższych pięter świadomości intelektu- ~lnej i moralnej i w ogóle zresztą o środowisko bardzo charakterystyczne i ważńe w strukturze spo- łeczeństwa niemieckiego. Nie moją rzeczą osądzać w jakim stopniu udała mi się pewna zamierzona typizacja postaw niemie- ckich ery hitlerowskiej demonstrowana na posta- ciach mojej sztuki. Osobiście byłbym skłonny uwa-: żać za najbardziej „reprezentatywne" w tym sen- sie dwie postacie: profesora Sonnenbrucha z jed- nej - i „pro_stego człowieka" Hoppego z drugiej str?,ny. :1'om1ędzy nimi dwoma mieści się, sądzę, dosc duza skala odcieni zabarwiająca całą „zglaj-
szlachtowaną" lub wierną wobec hitleryzmu ogro- mną większość społeczeństwa Trzeciej Rzes:i.y. An-
sztuce określoną funkcję: symbolizuje tragizm nie- mieckiego ruchu oporu, jego zaszczutą samotność i brak „zaplecza", spełnia głównie rolę katalizato- ra treści wewnętrznych „tamtych". Jest jednak w mojej sztuce jedna postać-wła śnie wśród „tamtych", która wymyka się „typiza-. cji". Myślę oczywiście o Ruth. Postać ta, budząca najwięcej zainteresowania, jest w istocie z wszys-· tkich najmniej „czytelna", tym samym może rów- nież najbardziej drażniąca, ponieważ to ona właś nie w swej niezwykle ostrej, ale na pozór niezu- pełnie jasno umotywowanej, prawie ekscentrycz- nej aktywności, buduje główny, dramatyczny wą- tek fabuły. · Co znaczy, co reprezentuje ta postać w zamie- rzeniu autora? Amoralny, bezkierunkowy egoizm „mocnego życia", ·awanturnictwo, głód przygody? Uboczny produkt hitlerowskiej „rewolucji nihiliz- mu'', z nieobliczalnymi reakcjami na zjawiska i zda- rzenia, czy może, wręcz przeciwnie, nieświadomy, instynktowny bunt młodej i w gruncie rzeczy nie zepsutej ludzkiej natury, wybuchający na pozór kapryśnie, pod działaniem przypadkowych bodź ców? Myślę, że wszystko to potrosze. Stawiając postać Ruth, nie zamierzałem celowo jej komplikować - dla efektów samej komplikacji - ale czułem że
nym i świadomym motywie działania. W hitlerow- skich Niemczech, w szczytowym okresie ich total- nego owładnięcia społeczeństwem, dwie tylko były formy czynnego protestu: klasowa, politycznie ugruntowana, uparta i konsekwentna działalność antyfaszystowska, której bolesnym symbolem jest w mojej sztuce Joachim Peters - i indywidualne odruchy bezwiednego nieraz heroizmu jednostek, czasem zdawałoby się najmniej do tego predyspo- nowanych. Mimo wszystko Ruth jest niezawodnie córką swego ojca - z jego wewnętrzną prawością, ale bez jego klerkowskiej filozofii, z dużą za to
5
V{łasną witalnością i z tą szczególną, powiedział bym „sportową" odwagą jaką miewają nieraz mło de, piękne kobiety. Mimo wszystko, co mówi, jak- by, dla zagłuszenia czegoś w sobie, o „mocnym ży ciu" i o tym, że „ja przecież nie robię nikomu nic złego" mimo. to wszystko · jest w niej (już od sceny „francuskiej" w pierwszym akcie) wzbierający skry- cie bunt przeciw systemowi, opartemu na przemocy i strachu, przeciw ohydzie hitlerowskiej „Volks- gemeinschaft", przeciw nieludzkiemu „Kadaver- gehorsam" całego ątoczenia, przeciw reżimowi śmierci. Oczywiście ujęcie sceniczne roli Ruth może dość różnie akcentować złożone i pozornie niejasne mo- tywy jej dżiałania.. Będę bardzo rad, jeśli niniej- szy autorski komentarz ułatwi trafną interpretację tej postaci- i samym teatrom i widzom..
Leon Kruczkowski („Kuźnica" nr 46 1949 r.)
· W wersji niemieckiej grywano „Niemców" pod tytułem Die Sonne.nbruks. Okoliczność właściwie małej wagi; nie sądzę bowiem, iżby ta zmiana ty- tułu mogła mieć istotne znaczenie dla kierunku tamtejszych inscenizacji czy wymowy ideowej przed- stawień. Sama jednak możliwoś,ć takiego przesu- nięcia 4ilkcentu w tytule wydaje się symptomatycz- na. Swoisty model rodziny reprezentatywnej, któ- ra - jeśli ' przez licencję dopuścić jeszcze do ro- dziny Hoppego i Petersa - skupia pełny wach- larz ideowych i moralnych po staw Niemców w o\vych latach „powodzi błota i krwi, b ar barzyństwa i. szaleństwa" - ów tedy model rodziny, przyna- leżny bez reszty do kategorii formy, może tu zos-
tać p~tra_k~,o~~ny nieco bardziej dosłownie, bardziej ,,rodzrnnie mz pragnął tego Kruczkowski. Znowu bowiem dramat rodzinny jest odskocznią.
rakterze bezpośrednio politycznym. Wbrew pozo- rom, s~rawa Niemców została rozegrana przede ws:&ystkun na płaszczyźnie ocen moralnych, z któ- rych, niejako wtórnie, wynika dopiero jakaś dia- gnoza o typie ideologicznym. Przy takim ujęciu pr_ ~b~emu for~uła dramatu rodzinnego daje oczy- WJ.Scie znacznie lepsze wyniki. .Pun.k~em wyj~,cia musi być rzeczywistość „nie- mieckie] Europy w roku, powiedzmy, 1943: Niem- cy 'I". akcji, Niemcy w „terenie'~. Trzy kolejne · ob- ~azk1 _ dr~matyczne zwarte, doskonale napisane, bez 1e~ne1 niemal zbędnej kwestii - to swoisty repor- taz ~amatyczn.y z_ owej „niemieckiej Europy". Re- portaz znakomity. Przydały się tu Kruczkowskie.., mu wcześniejsze, przedwojenne doświadczenia z. „litem turą faktu". Każdy z tych trzech obrazków pierwszego ak~ll.. jest sam dla siebie zamkniętą, spo- intowaną całoscią dramatyczną; wszystkie trzy są bezbłędną eks~ozycją dramatu, uszeregowane przy t~. na. zasadzie stopniowania - stopniowego wgłę biania się w problem: od sytuacji elementarnych - prostych odruchów i reakcji Hoppego - do coraz bar- dziej złożonych i na swój sposób wyrafinowanych splotów psychologiczno-moralnych.
. Drugi ._akt „Niemców" to dramat rodzinnej dez- mtegrac11. Sonnenbruchowie w salonie i na urlo- pi~, obcy i podzieleni na wrogie obozy, formalnie po]ednani i doraźnie sklejeni jubileuszem dostoj- nego taty. To. sztucz~e jub!leuszowe spoiwo pryska gwał townie z pojawieniem się Petersa. Trzeci akt na- leży. do niego i jest już właściwie poza dramatem rodzinnym. są. to ·w efekcie dwa długie duety (Pc;ters - Ruth, 1 Peters - Sonnenbruch), przedzielone krotką, sytuacyjną sceną zbiorową. Znowu owe :,żeromsk~e" ~ysputy parami. Niestety, Peters I _Ruth me ma1ą sobie jeszcze wiele do powiedze- nia; „nast~ojowość" tego duetu jest więc nużąco rozwlekła i watowana. Wbrew natomiast niektórym
7
utartym opuuom nie jest w.cale rozwlekły dialog Petersa z Sonnenbruchem. To generalne starcie .ra- cji moralnych i ideowych, mimo pewnej, chwila- mi, deklamacyjności Petersa, bilansuje przecież dramat w sposób tutaj konieczny. Skądinąd przecież „Niemcy" są bodaj ściślej je- szcze niż „Odwety" powiązane z ibsenowskim mo- delem dramatu. Owe gęste, znaczące „międzytek sty" i pauzy drugiego aktu, milcząca Liesel i Hop- pe z jabłkami - to „ibsenizm" najłatwiej c;zytelny. Postać Ruth, mimo jej całej psychologicznej współ czesności jakoś przecież bliska, podobna jak wnu- · czka babciom z portretów owym Heddom i Norom
10
Józef Kelera („Kpiarze i moraliści" Wydawnictwo Literackie, Kraków 1966)
Paul Valery pisał po pierwszej wojnie światowej (Varietes II), że wielkie cnoty narodu niemieckiego jak pracowitość, zmysł porządku itd., itd., zawsze były nieszczęściem dla innych narodów. „Zawsze były nieszczęściem", „zawsze" - znamy je dobrze,. słowa z języka fatalistycznego, słowa i zdania, w jakich lubi się wypowiadać myślenie magiczne, czyli bez perspektyw, bez nadziei. ( ... ) Społeczeństwo polskie w ciągu niewielu ostat- nich lat przeszło przez głębokie przeobrażenia nie tylko gospodarcze i społeczno-polityczne, ale i du- chowe, i poznawcze. Zaczęło się orientować, gdzie mieszczą się zatrute źródła, które przeczarowały całe odłamy narodu niemieckiego w hordy „Amo- klauferów". „Niemcy zawsze", „tacy są Niemcy"- stopniowo, nie bez trudu, otrząsamy się z tych for- muł i zaklęć magicznych! Myślenie magiczne jest nie tylko fałszywe. ·Jest bez perspektyw i nadziei. Naród uasz, który musiał rozpocząć ód nowa życie wśród ruin i zgliszcz, musiał wytężyć maksimum energu i rozumienia, ale też i wytężyć słuch na głos nadziei - „ptaka śpiewającego śród ciemnoś ci". I tak oto sprawa niemiecka z fatalistycznie-ra- .sowej, z psychologicznej czy eschatologicznej wy- krystalizuje się w zagadnienie poznawczo-politycz- ne. Tak narasta u nas coraz bardziej nieodparta po- trzeba dokładnego zrozumienia, i nie tylko zrozu- mienia, ale i wszechstronnego poznania, i nie tylko poznania, ale i konkretnego unaocznienia sobie, jak to się stało i jak do tego doszło, jak to było moż liwe i jak to się działo, że w światłym i ucywili- zowanym wieku XX stare ucywilizowane społe czeństwo, które obok wad i obciążeń historycznych szczyci się niepospolitymi zaletami i osiągnięciami spofród najwyższych w dziejach kultury, jak to ucywilizowane społeczeństwo, jak ludzie tego spo- łeczeństwa stali się sprawcami, narzędziem, a w naj- lepszych razach choćby tylko użytkownikami zbro- dni, najgorszej z tych, które zna historia. Z tej nieodpartej potrzeby rozumienia wyrosła
sztuka Leona Kruczkowskiego. Że ta potrzeba jest u nas ogólna, niech świadczy i to, że równocz~śnie z Kruczkowskim, bez żadnej zmo~, analog1cz.ne próby podjęli inni pisarze polscy, m.u~ ..a~tor tych słów, który od roku pracuje nad powiescią na po- dobny temat... Leon Kruczkowski jest autorem kilku znakomi- tych powieści, w których ~ precyzj. ą anatoma , o~ nażał strukturę i schorzenia polskiego społecz~n stwa. W sztuce „Niemcy" nie zamierzał, rzecz ja~ na , objąć całokształtu zag~dnien~a hitleryzmu. Nie na samej też zbrodni skupił swoją ~wagę-:- zbrod- nia jest raz na. zawsze .d~na, uja_wruona, ""'.'iadom~, 0 niej^ relacjonuje^ w skroc1e^ akt^ p1~rwszy,^ mby^ ~h?r tragedii antycznej w bardzo wspołczesnym Uję~m
poza tym reszta go „nie dotyczy , a w kazdym razie nie zależy od niego.. .. W istocie dla pisarza, w szczegolnosci dl~ ~a- maturga - sadysta, zboczeniec,. mor?er~a .me 3est zagadką. Do takich zagadek historia i literatura od wieków dorabiała klucze czy wytrychy. Na~o miast naprawdę niepokojące ~la ~~szego ro~umi~ nia jest to, jak to się działo, ze _m~hony ludzi, k~o rzy mieli lub mniemają. że m~eh prawp uwaz:ic siebie za ludzi przyzwoitych, w ciągu tylu lat wspoł działały z sadystami i mor~ercami. Nie sądźmy, że osoba i problem. ;So1'1:nenbrucha ·jest marginesowy lub pod~zędny. Dzis w1e;ny yrze- cież że to · nie brunatne i czarne szturm~wk~ .sta- noV.:ily 0 sile Hitlera, ale właśnie miliony .1 mi~10.ny „przyzwoitych ludzi", lojalnych facho .w~ow, n:zy- nierów, robotników, uczonych , urzędmkow, ktorzy swoją codzienną pilną i rzetelną pracą podtrzy-
mywali istnienie reżimu. Bez nich nie przetrzy- małby on zapewne pierwszego wstrząsu. Większość „szła razem", wielu było przeciwnych, ale wszyscy dla niego pracowali. Jeżeli nie byli kierowcami wo- zu historii, to byli kołami, na których się · ona to- czyła ku swoim występnym "i obłąkanym celom i które gruchotały kości milionów ludzi będących
nym warunkiem funkcjonowania gazowych komór i pieców krematoryjnych. Profesor Sonnenbruch ze sztuki Kruczkowskiego jest wysublimowanym, optymalnym ich reprezen- tantem. Nie tracąc nic ze swojej indywidualnej prawdy, jest typem dostatecznie reprezentacyjnym, aby stać się nazwą zbiorową. „Jestem uczciwym Niemcem" - mówi o sobie, odsuwając butelkę ulubionego koniaku Henessy, ponieważ córka przywiozła ją „stamtąd", z tere- nów okupowanych. „Nie chcę mieć z tym wszyst- kim nic wspólnego". Ale gdy trzeba nazwać rzeczy po imieniu, gada· o „nieposkromionych nadziejach i znikomości faktów". Gdy mowa o jego myślach, o tym, że gdyby ludzie znali jego myśli ...- „Mam je. wyłącznie dla siebie. Przyzwyczaiłem się wys- tarczać sam sobie. Stać mnie na to". A gdzie in- dziej: „Moja samotność! Jestem dumny z mojej samotności. Jest to samotność człowieka ,który chce, który musi przetrwać! Ocalić w sobie wszyst- ko to, co dziś sponiewierane, wypędzone z naszego życia". Kiedy Joachlm, zbieg z KZ, zarzuca profe- sorowi, że S'Y{oją owocną pracą nad metodami tran- splantacji tkanek pomaga wydatnie armii Hitlera, profesor nie odwołuje się do tak rozpowszechnio- nego w podobnych okolicznościach oportunistycz- nego · argumentu, że jest wojna i trzeba bądź co bądź spełniać „obowiązek patriotyczny", on sięga wyżej: „Cóż mógłbym robić innego? Naukq jest jak obrót ziemi, nie ustaje nigdy!" Co za trafny i głę boki wybór motywacji! „Tamto" jest polityką, ni- kczemnością, a to jest nauką. Jego praca naukowa
tać, jak nie może ustać obrót ziemi. Podobnie jak
13
Szlachetna sztuka, która nie tylko usiłuje być sprawiedliwa w stosunku do Niemców, ale jest wo- bec nich sprawiedliwa. Nie okazuje żadnego śladu nienawiści czy choćby odrazy, lecz pokazuje jedynie nazistów, zwolenników i przeciwników, jak ich znaliśmy i znamy. Łotrem jest właściwie tylko SS- man Willi Sonnenbruck, oprócz niego, jego szwa- gierki i jego matki (jednej z tych znanych czcicie- lek bożków), wszyscy inni zaplątani w brutalności nazich, .działają pod przymusem i nie pozwalają sercu umilknąć. Jest wątpliwe, czy któryś Niemiec wydałby tak łagodny i wyrozumiały wyrok o Niem- cach, jak Kruczkowski w swoim utworze, zwłaszcza gdyby, jak autor, sam poznał zbrodnie nazistów.
Kurt Zieliński („Das Theater'', 15 XI 1949 r.)
Fragmenty recenzji, które ukazały się w prasie NRD po premierze „Niemców" w Deutsches Teater w Berlinie w 1949 r.
/
Kierownik techniczny WIKTOR PIÓRKOWSKI
Z-ca kierownłka technicznego MIROSŁAW CYBULKO
Główny brygadier JÓZEF KLIM
Brygadier sceny MARIAN DROZDOWSKI
Kierownicy pracowni:
Krawieckiej damskiej MARIA BROŻ
Krawieckiej męskief MIECZYSŁAW NEWEL
Stolarskiej JERZY RYBNIK
Fryzjersko-perukarskiej ANTONINA PAWLUCZUK
Ele ktrycznej ZDZISŁAW TOMASZEWSKI
Akustyczne) ln:t:. LESZEK KALISZEWSKI
Wydawca: TEATR DRAMATYCZNY IM. AL. WĘGIERKI W BIAŁYMSTOKU
Redakcja i korekta LECH PIOTROWSKI
Opracowanie graficzne IWONNA BOROWIK
Rysunek na okładce HENRYK WILK
Eazemplarz bezpłatny
CENA 15 ZŁ