Pobierz Artykuły popularnonaukowe i więcej Notatki w PDF z Fizyka tylko na Docsity! Małgorzata Kosińska Uniwersytet Jagielloński Kraków Artykuły popularnonaukowe - egalitaryzm czy elitaryzm nauki? Styl popularnonaukowy - jako specyficzna odmiana naukowego dyskursu, strategia przekazu treści zależna od szeregu instancji* - ukształtował się w związku z wystę pującą we współczesnej nauce tendencją do upowszechniania, ale także komercjali zacji zamkniętych dotąd dla szerszej publiczności dziedzin wiedzy. Stanisław Gajda wyróżnia dwa zasadnicze etapy tworzenia dyskursu naukowe go. Pierwszy z nich to zdobywanie informacji, teorie, wnioskowania, drugi, poprzez nadanie odpowiedniej formy językowej - uczynienie z nich wartości społecznej1 2. Czynniki determinujące formę to ogólna sytuacja społeczno-komunikacyjno-języ- kowa, w której funkcjonuje nauka, oraz uwarunkowania konkretnego aktu komu nikacji, na przykład temat i sposób jego ujęcia, osobowość partnerów i ich wza jemne relacje oraz cel komunikacji3. Na tej podstawie wyróżnione zostają odmiany języka naukowego: teoretyczna i praktyczna (dla komunikacji wewnątrznaukowej) oraz dydaktyczna i popularnonaukowa (dla kontaktu specjalista - niespecjalista)4. Widoczne są tu dwa poziomy specyfikacji: typ relacji nadawczo-odbiorczej (kon 1 Takie rozumienie pojęcia dyskursu proponuje J. Labocha, Tekst, wypowiedź, dyskurs, [w: ] Styl a tekst, red. S. Gajda, M. Balowski, Opole 1996, s. 51 i n. 2 S. Gajda, Współczesna polszczyzna naukowa. Język czy żargon?, Opole 1990, s. 15. 3 Idem, Podstawy badań stylistycznych nad językiem naukowym. Warszawa-Wrocław 1982, s. 110-111. 4 Ibidem, s. 101. 278 Małgorzata Kosińska taktu) oraz funkcja komunikatu. Ta ostatnia różnicuje język popularnonaukowy i dydaktyczny: celem dydaktyki jest jedynie przekazywanie wiedzy (funkcja po znawcza), celem popularyzacji - przekonanie odbiorcy do jej zdobywania (funkcja perswazyjna)5. 5 A. Starzec, badaczka stylu popularnonaukowego, jako jedną z elementarnych cech wymienia jego atrakcyjność. A. Starzec, Współczesna polszczyzna popularnonaukowa, Opole 1999, s. 44. 6 S. Grabias, Język w zachowaniach społecznych. Lublin 1994, s. 222-223; A. M. Lewicki, Akomo- dacja stylowa jednostek języka, [w:] Stylistyczna akomodacja systemu gramatycznego, red. T. Skuba- lanka, Wrocław 1988, s. 42. 7 W. Pisarek, Polszczyzna oficjalna na tle innych jej odmian, [w:] Współczesna polszczyzna mó wiona w odmianie opracowanej (oficjalnej), red. Z. Kurzowa, W. Śliwiński, Kraków 1994, s. 16. • A. Starzec, op. cit., s. 220. Takie ujęcie problemu rodzi jednak pytanie: czy wobec tej zasadniczej rozbież ności podmiotów i funkcji nie byłoby celowe uznanie popularyzacji za odrębną dziedzinę działalności naukowej, wymagającą, oprócz wiedzy, także innych, poza naukowych umiejętności? Jeśli relacje nadawczo-odbiorcze są najważniejszym wy różnikiem stylu popularnonaukowego, to oczywiste jest, że nie wystarczy być kom petentnym naukowcem, aby stać się skutecznym popularyzatorem. W niniejszym artykule analizie poddany został właśnie ten jeden, zdaniem autorki zasadniczy, element definicyjny tekstów popularnonaukowych - zawarte w nich relacje nadawczo-odbiorcze oraz wyrażający się poprzez ich ukształtowanie faktyczny cel komunikacyjny. Badane teksty pochodzą ze specjalnego wydania cza sopisma uniwersyteckiego „Alma Mater”, podsumowującego wydarzenia naukowe, które odbyły się w 2005 roku. Ogłoszony przez świat nauki Rok Fizyki, stał się do skonałą okazją do prezentacji tej dziedziny wiedzy przed szerszą publicznością. Pomysł na badania podsunął artykuł wstępny, w którym pojawia się zaskakują ca wątpliwość wyrażona przez autora: Nawet osoba niepasjonująca się fizyką, a chy ba [podkr, aut.] do takich przede wszystkim skierowana była cała akcja, miała dużą szansę natknąć się na program, publikację o fizyce czy chociażby koszulkę z hasłem „2005 - Rok Fizyki". Złowieszczy modulant chyba stał się punktem wyjścia do pytań o faktycznego nadawcę i odbiorcę tekstów popularnonaukowych zawartych w pe riodyku. W tekstach teoretycznonaukowych relacje nadawczo-odbiorcze realizują się zazwyczaj w kontakcie oficjalnym, nierównorzędnym, pomiędzy jednostkowym nadawcą a grupowym odbiorcą6. Oficjalny charakter kontaktu wpływa na formę komunikatu - ogranicza lub wyklucza stosowanie subiektywnie nacechowanych jednostek językowych7, podporządkowuje ją wymogom obiektywnie sprawdzal nej treści i ponadindywidualnego kontaktu8. Bezosobowość stylu naukowego służy uprawomocnieniu przekazywanych treści, nadania im charakteru prawdy obiek tywnej. Brak elementów dialogowych daje również partnerom komunikacji poczu cie równorzędności, nie tylko wobec siebie nawzajem, ale także wobec obiektywne Artykuły popularnonaukowe - egalitaryzm czy elitaryzm nauki? 281 do percepcji treści oferowanych przez klasyczne szkoły; Ludzie, którzy nie potrafią ro zumować formalnie, wreszcie - uczniowie klepiący na pamięć wzory i prawa. Jednak owa rezerwa, niechęć nakierowane są także na szkolnych nauczycieli, którzy od czuwają dylemat przedstawienia się uczniom jako dyletanci czy amatorzy w jakichś dziedzinach, czy też jako (pozorni) eksperci; którzy uczą jako „przekaźniki” z drugiej czy dalszej ręki. Z przytoczonych przykładów jasno wynika, że partnerem dla „po pularyzatora” jest tylko osoba, której do wiedzy zachęcać nie trzeba. Zamiast budo wania łączności między światem nauki i laików, pogłębiony zostaje rozziew między nimi, uczniowie stają się przedmiotem martwej dydaktyki (sformułowanie treno wać uczniów), a popularyzacja zarezerwowana zostaje dla miłośników wiedzy. 2c) nadawca-przewodnik: realizacja modelu my inkluzywnego z dominują cą rolą nadawcy. Partnerstwo uczestników komunikacji jest tu jedynie fingowane: jego funkcją jest zmniejszenie dystansu, ale także, za pomocą tych samych środ ków formalnych, narzucenie odbiorcy pełnej zgody, podporządkowania się tokowi wywodu. Dominacja staje się tu de facto funkcją zmniejszenia dystansu. Jest to typ my inkluzywnego o najwyższej frekwencji użyć (50 proc, zastosowań), w którym nadawca pozornie stawia się na równi z odbiorcą wobec faktów naukowych, na przykład Przekonać się możemy o tym, wykonując prosty test; widzimy teraz, dlacze go... Częste są także formy zdradzające impresywną funkcję przekazu: Zauważmy, że...; Załóżmy, że...; powinniśmy pokazać, że...; zastanówmy się. Czasem owa po zorna, charakterystyczna dla tej struktury nadawczej równość, kontakt z odbiorcą uzyskiwane są dodatkowymi środkami - poprzez wprowadzenie zdań pytających. Pozornie są to prośby o potwierdzenie, zważywszy jednak na charakter kontaktu - są jego wymuszeniem, np. Przecież logika wynika z powtarzalności zjawisk w na szym otoczeniu, czy nie tak? Niektóre wypowiedzi realizujące ten typ inkluzywności zdradzają wyraźniej jego sztuczność, zważywszy, że odbiorcami tekstów są głównie nie-fizycy. Chodzi tu o stwierdzenia typu Jak wszyscy wiemy, o ile potencjał elektryczny przewodnika jest stały, to natężenie pola zależy od krzywizny powierzchni elektrody. Czasem autor nawet nie udaje, że odbiorca posiada wymaganą wiedzę, ale wcale nie przeszkadza mu to w uczynieniu jej podstawą wywodu: Gdybyśmy znali tę niezmiernie skom plikowaną funkcję D(z), która opisuje dendryt zawierający, powiedzmy, N cząstek, to D(f(z)) opisze dendryt z jedną cząstką więcej. W tekstach o wysokiej frekwencji zastosowań my inkluzywnego nie stosuje się raczej dodatkowych wyróżnień pojedynczego odbiorcy, nie pojawia się dookreślo- ne ty. Wskazanie na odbiorcę jest bardzo rzadkie, a gdy już się pojawia - ma formę 3. os. 1. poj., np. w tym miejscu czytelnik może odnieść wrażenie, że załatwiliśmy już wszystkie palące problemy kosmologii (tu przy okazji wskazanie na naiwność odbior- cy-laika); czytelnik zechce sam się zastanowić; staraliśmy się pokazać Czytelnikowi kilka przykładów. 282 Małgorzata Kosińska 3. Relacja ia-wy. Odbiorca drugoosobowy pojawia się najczęściej w tekstach, gdzie także nadawca podlega najwyższemu stopniowi konkretyzacji. Ten typ relacji minimalizuje dystans między partnerami komunikacji, a jednocześnie najwyraźniej ujawnia łączącą ich relację podrzędności. Ten typ kontaktu pojawia się w niewiel kiej części tekstów (oficjalny charakter kontaktu implikuje dystans). Szczególnie na silona frekwencja relacji ja-ty pojawia się w jedynym tekście skierowanym do kon kretnej grupy odbiorców - studentów dziennikarstwa oraz w artykule wstępnym. Porównanie relacji nadawczo-odbiorczych w obu tych tekstach podsuwa wniosek, że silna konkretyzacja nadawcy i odbiorcy, oprócz zmniejszenia dystansu, realiza cji funkcji fatycznej i ekspresywnej, właściwej tekstom popularnonaukowym, służy także podkreśleniu nadrzędności nadawcy, zbliżając się do modelu komunikacyj nego tekstów dydaktycznych, zwłaszcza, gdy konkretne ja nadawcy wzmocnione jest zwrotami do odbiorców w 2. os. 1. mn. Podobne zjawisko obserwujemy także w tekstach, w których pierwszoosobo wy nadawca realizuje się w formie my ekskluzywnego, rozumianego tu jako świat fizyków - przy prezentacji wyników badań oraz w sfunkcjonalizowanej autokreacji (funkcja poznawcza i perswazyjna). Zbiorowy podmiot wypowiedzi, podobnie jak w przypadku my inkluzywnego, ogranicza dominację nadawcy nad odbiorcą. Poja wiają się jednak inne zwroty podkreślające, nie bez wdzięku, wyższość fizyków, na przykład Nie wypada się przesadnie chwalić, ale też i bez fałszywej skromności - wiek XX był wiekiem przełomu w fizyce·, z odkryć współczesnej fizyki korzystamy od świtu do nocy (resztę doby zostawmy kolegom chemikom). Pojawiają się tu także elementy asekuracyjne, przypominające raczej romantyczne wahania (a może ową fałszywi} skromność?) niż obiektywną pewność naukowców: próba połączenia wszystkich ga łęzi fizyki (...) jest wielką tęsknotą, która ciąży nam od czasów Newtona; skoro ruchy Browna, a raczej wywołujące je fluktuacje termodynamiczne, są powszechne, musimy nauczyć się z nimi żyć. Takich kurtuazyjnych wahań, wkraczania w rejony „nie wiemy i wiedzieć nie będziemy" nie spotykamy w tekstach realizujących strategię jednostkowy nadawca - zbiorowy odbiorca. Już sam typ kontaktu implikuje jego oficjalność, dominację jednostki nad ogółem13. W artykule wstępnym „Alma Mater” na 21 realizacji pierw szoosobowego;« nadawcy pojawiają się jedynie dwie realizacje wy, np. są Państwo pewni? Wypowiedzi nadawcy są asekuracyjne, w żaden sposób nienarzucające opi nii nadawcy: nie chciałbym zagalopować się w obronie „czystej fizyki”; nie chcę w tym miejscu otwierać litanii żalów. Zastosowana tu strategia nadawcza służy jedynie podtrzymaniu kontaktu oraz zakreśleniu pewnej wspólnej sfery doświadczeń. 13 S. Grabias, op. cit. Inaczej w tekście skierowanym do konkretnych odbiorców - studentów. Wyso kiej frekwencji jednostkowych form nadawczych - aż 53 realizacje (na 72 osobowe formy nadawcze), towarzyszy znacząca frekwencja zwrotów do adresata - 24 reali Artykuły popularnonaukowe - egalitaryzm czy elitaryzm nauki? 283 zacje. W tym artykule wypowiedzi skierowane do odbiorcy są bardzo kategoryczne: być może to, co powiem za chwilę, zabrzmi cynicznie i dlatego z góry wyjaśniam...; chciałbym zwrócić uwagę na...; chciałbym zapoznać Państwa z... Jednostkowy nadawca wobec realnie podrzędnego odbiorcy bierze pełną odpowiedzialność za wygłaszane sądy: uważam, że...; chcę powiedzieć, że...; przekonają się Państwo, że jest tak, jak mówię. Owo dydaktyczne, niemal protekcjonalne wrażenie potwierdza ją impresywne zwroty do odbiorcy, na przykład Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej jest [...] instytucją, z którą Państwo koniecznie powinni się zaznajomić; bardzo za chęcam Państwa do... Okazuje się więc, że zmniejszenie dystansu dialogowego skorelowane jest z ro snącą podrzędnością odbiorcy: paradoksalnie, to, co powinno budować egalita ryzm nauki (relacje nadawczo-odbiorcze), wpływa na polaryzację pozycji nadawcy i odbiorcy i - tym samym - zmierzanie w kierunku dydaktyzmu tekstu i elitarności zarówno nadawcy, jak i posiadanej przez niego wiedzy. Być może - próba połą czenia bardziej potocznych relacji z oficjalnym obiegiem, charakterystycznym dla nauki, sama z siebie generuje ową komunikacyjną pułapkę, przeczą temu jednak określenia przedmiotu - nie podmiotu - edukacji i popularyzacji: rzesz ignoran tów, arogantów, dyletantów udających ekspertów. Kontakt nawiązywany jest jedynie z grupą naukowców, odbiorców na zbliżonym do nadawcy poziomie. Wszystko to rodzi zagrożenie zatarcia granic między popularyzacją a dydaktyzmem, egalitary zmem wiedzy a elitarnością świata nauki. Badane teksty spełniają wiele założeń stylu popularnonaukowego: są konkretne, obrazowe, unikają przesycenia terminologią, wprowadzają definicję, obraz, przy kład, schemat. Mimo to, z punktu widzenia założeń popularyzacji, artykuły te nie wydają się udane. Nieumiejętność odgraniczenia dydaktyzmu od popularyzacji, uprawiania nauki od jej propagowania, wynika z braku jasno określonych celów tego ostatniego, jego podmiotów, należnego miejsca w sferach działalności nauko wej. Popularyzacja sprowadzona została do kreacji sztucznego kontaktu, fingowanej równości, do której sam nadawca nie jest przekonany, lub do brylowania specjalisty przed widownią laików. Te dwie drogi prowadzą jednak w pułapkę dydaktyzmu albo w efektowną, lecz mało efektywną reklamę wiedzy. W tym sensie popularyza cja nauki byłaby już tylko tym, co Stanisław Gajda nazwał próbą zakamuflowania jej elitarności14, skutkiem ubocznym działalności naukowców. Należy więc postulować uczynienie z popularyzacji osobnej sztuki, celowego działania, w którym odbiorca byłby traktowany poważnie i z szacunkiem, do którego wiedzy i możliwości po znawczych dostosowany byłby sposób przekazywania informacji. S. Gajda, Podstawy badań..., s. 117.